-
Liczba zawartości
15 490 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
229
Zawartość dodana przez Mitek
-
Cześć Jeżeli kamienie były na trasie zawodów to udaj się do organizatora. W trakcie ścigania idziesz na maxa i nie jesteś w stanie wiele zrobić i abstrahując od uszkodzenia sprzętu to jest kryminał w sensie tzw. bhp. kryminał! Pozdrowienia
-
Cześć Szczerze podziwiam. Mnie już się po prostu nie chce. Gdybym miła jedna parę - to może. Ale zawsze stoi 6,7 i więcej par. Natomiast szacunek dla sprzętu to bardzo ważna sprawa i sprzęt nam ten szacunek zwróci z pewnością. Ja bym jeszcze podkreślił szacunek w trakcie jazdy. Rżnięcie po kamieniach i płacze jak to nie przygotowali tras to zwykłą dziecinada Z każdej trasy można zjechać w taki sposób aby nart nie uszkodzić, chyba, że mamy do czynienia z taką skandaliczna sytuacją jaką ostatnio opisywał, któryś z kolegów, że kamienie były na trasie zawodów. Jedyne co można zrobić w takiej sytuacji to nartę w rękę i po kasę do organizatora a jak jeszcze będzie marudził to nartę w ruch. Pozdrowienia
-
Cześć Dzięki. Zapewniam, że wszystko przed Tobą i może przyjdzie taki czas, że zrozumiesz o czym mowa. Pozdrowienia
-
Cześć Koledzy już napisali a nawet się rozpisali. Czytaj Łukasza, nie jest teoretykiem i jest dobry. Można się sporo nauczyć. Pozdro
-
Cześć Zastanów się chłopie spokojnie. Pozdrowienia
-
Napiszę na priv. Pozdro
-
Cześć He he to Ty??! A ja chyba do Ciebie pisałem na innym forum? Pozdro
-
Cześć Będę w Czarnym Groniu od 7 do 11 03. Pozdrowienia
-
Cześć A o co chodzi z tym północnym zachodem??? Pozdrowienia
-
Cześć Bardzo dobry temat i fajne spostrzeżenia Piotrek. To na czym polega jazda na nartach bardzo fajnie zobrazowały warsztaty z Markiem Ogorzałkiem. Kto był to wie o co chodzi. Robił on dużo ćwiczeń równoważnych w rozpiętych butach aby pokazać właśnie jak należy się na nartach wyważać. Bardzo często zdarza mi się jeździć z rozpiętymi dolnymi klamrami bo buty mam dość sztywne i skorupa trzyma jak należy. Zazwyczaj jeżdżę też z butami zapiętymi dość lekko z tych samych powodów. Mam wrażenie, że przy mojej wadze i przyzwyczajeniach technicznych twardy but to konieczność ale ogólnie, twardy but to nie konieczność tylko ułatwienie. Dużą role będzie grała waga - Ty jednak jesteś szczupły i lekki. Pamiętaj też o jednej podstawowej rzeczy, która jest najważniejsza - zdecydowanie ważniejsza od mitycznego flexu - to krój buta, rodzaj kapcia itd. Buty bardziej miękkie z reguły mają grubsze kapcie i inaczej ustawione chlewki i to ma większe znaczenie niż flex. Pozdrowienia
-
Cześć Dyskutować o technice jest sens zawsze. Jak ktoś nie ma kasy a kocha narty są skitoury, praca wyciągowego itd. Nie mitologizujmy kwestii kasy. po prostu część - niestety spora - ma to w d... . W takim wypadku deklaracja jeżdżę bezpiecznie jest tylko pustosłowiem. Pozdrowienia
-
Cześć I zdanie kogoś takiego ma dla mnie większą wartość niż 100 deklaracji, że wszystko się może zdarzyć osób, które po prostu nie do końca kontrolują swoja jazdę a często nawet nie zdają sobie z tego sprawy dopóki nie przydzwonią i wtedy tłumaczą, że to był wypadek losowy. Pozdrowienia
-
Buty - przeskok w twardości ? Czy to sensowne ?
Mitek odpowiedział mario33 → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
W za dużych miękkich butach punktowy ucisk. To może kapeć się wytarł ze starości i śruba wylazła? Pozdrowienia -
Buty - przeskok w twardości ? Czy to sensowne ?
Mitek odpowiedział mario33 → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Cześć Nie ma sensu Adamie. Pozdrowienia Najbardziej podoba mi się odbarczanie za dużych butów. Pozdrowienia -
Cześć To opisz może pokrótce jako ekspert jak powinna wyglądać prawidłowa fajna praca kijem? Pozdrowienia
-
Cześć Dokładnie. Oddanie nadzoru nad szkoleniem kadry urzędnikom w myśl demokratyzacji wszystkiego co się da było największym błędem Sitn-Pzn. Pozdrowienia
-
Cześć Ja również nie umiem pływać, co najwyżej utrzymuję się na wodzie przez dłuższy czas, ale znam takich, którzy umieją i dla nich przepłynięcie na samych rękach czy nogach nawet sporego dystansu to pryszcz tak jak dla kolegi Polma jeżdżenie bez kijków - da się. Tylko, że to nie jest pływanie a ćwiczenia wspomagające naukę pływania, tak jak jazda bez kijków jest ćwiczeniem wspomagającym naukę jazdy na nartach. To tak jakbyśmy ćwicząc w domu równowagę czy mięśnie nóg mówili, ze jeździmy na nartach. Co do roli instruktorów w omawianym problemie to mogę się zgodzić jedynie połowicznie. Zgadzam się, że obecnie cześć instruktorów w ogóle nie powinna wychodzić na stok nie mówiąc o nauczaniu. Odpowiedzialna jest za to decyzja o uwolnieniu tego zawodu, która spowodowała brak możliwości ustanowienia kanonu nauczania i egzekwowania jego znajomości od przyszłych szkoleniowców. Największym jednak złem, w którym upatruje obecny problem z bezkijkowcami był bezmyślny pęd funcarvingowy, o którym bardzo celnie pisał Lobo. Opatrzne rozumienie tej techniki czyniącej z niej podstawowy sposób jazdy oraz idące za tym wprowadzenie do pojęć obiegowych czegoś takiego jak styl (klasyczny, carvingowy itd.) doprowadziło do wyjątkowego bałaganu z którym przez dłuższy czas nie mogli sobie poradzić tworzący programy nauczania chcąc - co moim zdaniem było wielkim błędem - dostosować program do realiów stokowych czyli kierowano się tym jak ludzie chcą jeździć a nie tym jak powinni jeździć. Pozdrowienia I jeszcze: Podstawową sprawą jest uświadomienie narciarzom - wszystkim! którzy tego nie wiedzą - że funkcja kijków nie jest odpychanie na płaskim. Służą one do stabilizacji sylwetki, ułatwiają utrzymanie równowagi, umożliwiają lepszą synchronizację naszych ruchów poprzez akcentowanie, pozwalają badać podłoże, są nieodzowne w sytuacjach awaryjnych gdzie trzeba wykorzystać kijek jako oś obrotu lub podstawę pomagającą odciążyć narty itd. itp. Podobnie jak funkcja butów nie jest to żeby były wygodne ale żeby jak najlepiej przekazywały siły wywierane przez nas na narty. Pozdrowienia
-
Cześć Nietolerancja jest wynikiem doświadczenia. Jeszcze raz piszę: narciarstwo to sport przestrzeni gdzie można zginąć. Jeżeli ktoś nie zna podstawowych reguł uprawiania jakiegoś sportu to jak może go uprawiać bezpiecznie. Pływać na samych rękach też się da i znam takich, którym to sprawia wielka przyjemność tylko, że kto ich będzie ratował jak się zaczną topić? Pozdroweinia
-
Cześć Tak zdecydowanie, jak każde nieestetyczne wynaturzenie. Pozdrowienia
-
Cześć Również mam taką zasadę z ludźmi bez kijków nie jeżdżę, nie uczę, nie chcę mieć nic wspólnego. Pozdrowienia
-
Cześć Wszyscy wiemy o co chodzi. Skupmy się na ostatnim zdaniu w poście Jurka. Pozdrowienia
-
Cześć Czołem Marcinie! Pozdrowienia
-
Cześć Trochę mnie dziwi to co piszesz Robert bo z jednej strony krytykujesz mnie i Adama za ostry język i bezkompromisowość z drugiej strony pośrednio usprawiedliwiasz zachowania niebezpieczne. Niestety wobec jakiegoś zdarzenia z poważnymi następstwami nikt nie będzie rozkminiał czy przyczyna leżała po stronie chamstwa czy tez niewiedzy. Z tego co wiem niewiedza nie zwalnia od odpowiedzialności a jeżeli ktoś podejmuje decyzję o wyjściu na stok to moim zdaniem powinna to być decyzja świadoma. Dlatego właśnie tak tępię postrzeganie narciarstwa jako jeszcze jednej weekendowej rozrywki. Jak zrobisz komuś krzywdę to ciężko później powiedzieć: sorry myślałem, że wyhamuje - a może to tylko jak tak postrzegam??? Pozdrowienia
-
Cześć Robert jest zasadnicza różnica pomiędzy stwierdzeniem "zdarza się" a stwierdzeniem: "Popełniłeś błąd bo postąpiłeś tak i tak a powinieneś tak i tak. Mogłeś mi/koledze komukolwiek zrobić krzywdę. Nie rób tak więcej. " Pozdro
-
Cześć Jakie uraza Robert - spoko. Wielokrotnie pisałem o konieczności wytworzenia w środowisku świadomych narciarzy braku jakiegokolwiek przyzwolenia dla jazdy niebezpiecznej czy po prostu bezmyślnej. Dla mnie stwierdzenie, że: "wszystko się może zdarzyć" jest nieakceptowalne bo jest formą przyzwolenia. "Jechałem, kontrolowałem a tu ktoś gwałtownie skręcił i się nie wyrobiłem." - ot... wypadek zdarza się. W ten sposób możemy wytłumaczyć każdego i każdą sytuację interpretować na wiele sposobów. Nie wiem skąd wziąłeś wizje samosądów bo reakcja poprzez zwrócenie uwagi czy też zawiadomienie służb mogących zareagować takim samosądem nie jest. Swego czasu kolega - znakomity narciarz - jechał ścianką na Kaskadzie. Wąsa linia, szybki śmig wzdłuż lasu. Niestety w pewnym momencie na linii jego jazdy pojawiła się narciarka, która wyjechał spomiędzy drzew na trasę. Zdarzenie było na tyle zaskakujące i nieszczęśliwe, że jednym sposobem uniknięcia uderzenia był wydłużenie skrętu w którym był i wjechanie w las. Niestety pod śniegiem leżało powalone drzewo czy kołek pod które wjechała jedna narta. Upadek i komplet w kolanie. Kolega jakoś dotarł na Jaworzynę gdzie poprosił Gopr o pomoc. Zwózka akią, operacja, rehabilitacja, praktycznie sezon z głowy - kolega była sportowcem (skoki na batucie). Opisy sytuacji słyszałem z jego ust wielokrotnie i choć narciarka popełniła ewidentny błąd ani razu nie wspomniał o pretensjach czy też ustalaniu winy. Jak przyczynę wypadku zawsze uznawał swój brak przezorności, wybór zbyt "cienkiej" linii itd. I taka postawa dla mnie jest wzorowa. Dopuszczając możliwość uderzenia w kogoś sankcjonujemy to zdarzenie jako możliwe i normalne. Dla mnie to zupełnie chora interpretacja. Pozdrowienia PS W opisanej przez Ciebie sytuacji widać od razu elementarny błąd - hamowanie czy wykonywanie manewru powyżej stojących. Tpo nie wypadek tylko nieznajomość podstawowych zasad bezpiecznej jazdy Robercie.