Spiochu
Members-
Liczba zawartości
4 672 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
42
Zawartość dodana przez Spiochu
-
Narty stoclki z linka: https://www.bikesystem.pl/1028982-narty-stockli-laser-wrt-pro-marco-odermatt-edition-172.html 9500zł Podobne narty allround/pseudo GS: https://ski24.pl/narty-meskie/29117-28927-narty-gigantowe-salomon-srace-gs-10-2024-wiazanie-samonon-m12-black-z-grip-walk.html#/48-dlugosc_cm-175 1950zł Dla kupującego nie ma znaczenia czy to jest cena katalogowa, promocyjna, klubowa czy inna. Liczy się to za ile można dany produkt kupić w danym momencie. Jak stoclki zrobi promocje -70% to dopiero wtedy będzie cenowo porównywalny.
-
Też wymaga, mamy lakiernie w fabryce i to wcale nie jest takie banalne. Do tego każda zmiana wymaga aktualizacji rysunków, instrukcji, innych dokumentów a to właśnie koszty ludzkie. Nowy modle to oczyiwście jeszcze większe koszty a tych w nartach też nie brakuje. Jak sprzedajesz pudełko po XX groszy/szt to dla Ciebie jest istotny koszt produkcji. Jak klient docelowy będzie w tym pudełku sprzedawał leki po 200zł/szt to już ten koszt pudełka ma marginalne znaczenie. Problemem jest łańcuszek posredników którzy stosuj\ą narzut procentowy a nie kosztowy. Czyli jak koszt produkcji nart wzrośnie ze 100zł do 200zł to w sklepie często cena nie wzrośnie z 2000 do 2100 tylko z 2000 do 4000zł. No właśnie, cykl zautomatyzowany czyli tym bardziej koszt pracy ma małe znaczenie. Odpowiadam za kontakty z dostawcami (głównie polskimi). Żeby to skutecznie przenieść do indii, trzeba zmienić dostawców na indyjskich. Jak na razie się nie oplaca. Za małe serie, zbyt duża różnorodność części, zbyt krótkie oczekiwane czasy dostawy. Bardziej prawdopodobny jest scenariusz, że całą naszą firmę wykosi konkurent z biedniejszego kraju. Mógłbyś próbować też zatrudnić hindusa, żeby współpracował zdalnie z polskimi dostawcami. To teoretycznie możliwe, ale raczej nie opłacalne. Mój/jego koszt pracy jest znikomy w porównaniu do wartości zakupów za jakie odpowiadamy. Już 1% większa skuteczność może być ważniejsza niż wysokość pensji.
-
Nie musisz jeździć pickupem żeby wiedzieć, że to nie gokart. Dla mnie już SL 165cm jest za dluga. Slalomy nalepiej mi wychodzą na 156cm. Nawet część zawodników używałaby krótszych niż 165cm, gdyby przepisy zezwalały. Za to w GS, poniżej 180cm jest słabo ze stabilnością a narty wolniejsze. Do tego te "sztekle" mają taliowanie slalomki, więc do GS się nie nadają.
-
Ale o czym Ty gadasz? Pisałem że koszt produkcji to mały % finalnej ceny - bo tak jest. Do tego koszty pracy to też tylko jakiś % kosztu produkcji. Przenoszenie produkcji to po prostu szukanie dodatkowych zysków. Gdyby koszty produkcji nart były bardzo istotne to nie byłoby szerokiej gamy modeli, aktualizowanej co sezon. Jak będzie się opłacać to na pewno przeniosią do Indii, choć raczej nie moją posadę a całą naszą fabrykę. Widocznie na razie sie nie opłaca. Ja Ci piszę jak jest, a nie jakbym chciał żeby było. Jak znajdą się tańsi/lepsi dostawcy to Twoja firma też wyleci z rynku . Jednak jakoś się utrzymujesz płacąc pracownikom kilka razy mniej niż w Szwajcarii, ale kilka razy więcej niż w Bangladeszu. Wbrew pozorom Polska wypada bardzo dobrze w kategorii koszt/kompetencje pracownika.
-
A czemu maja rezygnowac z dodatkowych zyskow? Pracowalem kiedys w sklepie sportowym. Sam narzut detalicznego sprzedawcy przekraczal 100% a jest jeszcze lancuszek posrednikow.
-
Moga, tylko po co jak ludzie chetnie kupia drozsze. A moze nawet dzieki temu lepiej schodza wsrod snobow. Koszt produlcji w sprzecie sportowym to zazwyczaj zinkomy % ceny.
-
Za dluga slalomka sprzedawana jako GS. Nie nadaje sie do zadnej z wymienionych dyscyplin. Byc moze niezly allround w cenie 4 par podobnych desek.
-
Przypadki są dwa: 1. Jak trenuje w klubie to trener powie jakie kupić. 2. Jak nie trenuje to obojętne co.
-
Co to za szmelc?
-
Skate To Ski czyli na rolkach z górki - techniki, porady, doświadczenia
Spiochu odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
@Edwin Taki typ jak te oxelo to dobry wybór. Dla paralityka nawet mniejsze kółka lepsze, ale przede wszystkim sztywny i dopasowany but, nie żadne fitnesowe. Wybrałbym jednak lepsze marki niż decathlon. Ten 1000zł to pewnie nawet nie zauważysz a z deca wszystko będzie trochę gorsze. Jak chcesz się uczyć bezpiecznie to pumptrack i slalomy na kubeczkach. Ryzyko minmalne a efekty dla koordynacji ogromne. -
Skate To Ski czyli na rolkach z górki - techniki, porady, doświadczenia
Spiochu odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Kup sobie osobne rolki typu urban/freeskate. Pojeździj po mieście, po pumptracku, po rampach w skateparku. Postęp na nartach będzie większy niż od wykonywania jakiś paralitycznych imitacji z kijami. -
Ciekawe kiedy trzeba będzie wyciągać rękę w górę by pozdrowić donka.
-
Głupszego tłumaczenia już chyba się nie da znaleźć. Prognoza była tym razem wręcz doskonała. Dobre kilka dni wcześniej, bardzo pesymistyczna i sprawdziła się w znacznym stopniu. Na zbiorniku Nysa czy Mietków pierwszy (i niewielki) wzrost odplywu włączono dopiero po kilkunatu godzinach intensywnych opadów. To nie żadne prognozy tylko kompletna ignorancja zarządzających.
-
To wcale się aż tak nie różni. Masa złożonych zmiennych o różnej niepwności. Kiedy i ile produktów zamówi klient, czy w trakacie 3x nie zmieni designu, czy dostawca dowiezie części na czas, czy nie będą wadliwe, czy majster przyjdzie do roboty, czy nie będzie awarii na liniii ,czy nie spali się transformator blokując produkcję na 3 dni, czy nie będzie upału/zimna na hali, czy magazyn nie pomyli paczek i tysiące innych. Tak naprawdę to na tych tamach może być nawet mniej zmiennych, choć może mają średnio wiekszą niepewność. Tylko korpo to wszystko analizuje/liczy a tutaj uznaje się, że to loteria. A nawet prognozy przecież mają jakąś statystyczną sprawdzalność. Proponowana przez Ciebie droga brzmi sensownie ale nie jest też jedyna. Suche zbiorniki w Raciborzu sprawdziły się dobrze. jeszcze kilka takich i mielibyśmy ogarnięte powodzie podobne do tegorocznej. Z wyjątkiem może najwyżej polożonych miejscowości.
-
@Wujot2 I jeszcze jedno. Idąc Twoim tokiem rozumowania w przemysle stwierdzono by ze nalezy spuscic wode, sprawdzic stan zapor i aparatury, bo to byloby mozliwe w kilka dni. Zalecono by tez budowe nowych w przyszlosci.
-
Zwróciłbym raczej uwagę jaki jest % wypełnienia zbiornika, który już wtedy powinien być pusty lub prawie pusty.
-
Wiadomo, że taki cel jest nieosiągalny, ale w przemyśle zazwyczaj też nie. Porównanie wydaje Ci się dużo bardziej abstracyjne niż jest w rzeczywistości. Po prostu nie znasz specyfiki przemysłu. Tu też jest o wiele więcej zmiennych niż się spodziewasz. Technicznych, środowiskowych, czy społecznych. Operatorzy celowo wykonujący pracę niezgodnie z instrukcją, podawanie nieprawdziwych danych przez inżynierów i kierowników, codziennie inny surowiec, błędy programów CAD i maszyn, wpływ otwarcia bramy do hali na działanie procesu to tylko niektóre przykłady potencjalnych problemów. Główna różnica to to, że w przemyśle jest to wszystko bardzo szczegółowo analizowane i opisywane. Wszelkie ryzyka są indentyfikowane i kalkulowane Np. za pomocą FMEA. A później wdrażane są działania by te ryzyka minimalizować. Jeśli chodzi o 1% w ochronie powodziowej to odnoszę wrażenie że są przygtowani na zdarzenia o prawdpodobieństwie większym niż ten 1%. Lub nawet kilka %. A jak coś jest mniej prawdpodobne czyli opad większy to już robi się dramat.
-
@Wujot2 Mimo że duża pewność w głoszeniu tez, często łączy się zgłupotą to jednak nie podejrzewam żebym był idiotą. inaczej nie zdałbym egzaminów z automatyki i teorii sterowania (matematyczne modelowanie obiektów i regulacji), czy nie rozwiązał samodzielnie trudnych zadań z mechaniki, z którymi nie poradzili sobie wynajęci korepetytorzy mający magista z MiBM. 1. Przeczytaj co napisałem w poście wyżej. Uwzględniłem to co piszesz. Dodatkowo, przed powodzią liczy się zrzut z obu bo można zdążyć pozbyć się zalegającej wody ze wszystkich zbiorników zanim osiągniemy max. przepustowości dolnego. Na samym początku wzrostu dopływu podobnie. Z górnego trzeba zrzucać dopuki jeszcze zdąży się to przepchnąć przez dolny, dopiero potem piętrzyć. 2. Głośne wskazywanie oczywistych błedów ma na celu uzyskanie reakcji. Jeśli sam będziesz poddawał w wątpliwość swoją teorię to zostanie ona zignorowana. Dopuszczam, że w moich teoriach są pewne błędy, ale chodzi mi o to by je wykazać i dzięki temu odpowiednio zmodyfikować teorię. Dzięki temu możemy uzyskać rozwiązanie lepsze od istniejącego. 3. Zgadzam się 4. Wielu strat nie dało się uniknąć. W niektorych aspektach, postępowanie było bliskie optymalnego. Część elementów jednak zwiodła. W obecnej sytuacji każdy "zysk" byłby istotny bo wiele miejscowości zostało zalanych. W wielu innych woda jest na granicy przelania. Nawet 5% różnicy to ileś dodatkowo zniszczonych domów czy innej infrastruktury. 5. W przemyśle popularna jest zasada jakościowa Six Sigma. Czyli dążenie do sytuacji gdy błędny produky wystąpi tylko w w 3,4 przypadkach na milion. W ochronie powodziowej jeśli dobrze widzę to już 1 % błędów jest uznawany za wystarczający poziom. Dlatego widać jak wiele jest do zrobienia.
-
Urodziłeś się wczoraj? Lista afer PO jest równie długa jak tych PISu. Jeśli udajesz, że ich nie było to albo jeteś fanatycznym wyznawcą, albo sam na tym korzystasz. I komu to niby możesz zgłosić i co to da? Nazwisko piszę celowo z małej litery. To dla mnie taka sama kanalia jak kaczor. Proponuję jednak zostawić już temat polityki. A jak już tak lubisz poprawną polszczyznę to zwrot "z dużej litery" jest błędny. Krytykuje działania, gdzie widać błędy, lub kiepskie rezultaty i próbuję znaleźć odpowiedż jakie rozwiązanie byłoby lepsze. Tak, też mogę się mylić, ale by ustalić, czy coś jest błędne czy nie to trzeba to dokładnie wyjasnić/wyliczyć. Nie wystarczy stwierdzić, że ekspert tak powiedział. Jeśli nie będziemy analizować podjętych działań to będziemy przez lata powtarzać te same błędy. W przemyśle jak jest jakiś problem to zbiera się zespół i analiazuje jaka była przyczyna. W grupie zalecany jest również udział osób z poza kregu specjalistów. Jak już ustali się przyczyny to proponuje się działania korygujące. W korpo jest to robione na raportach 8D. W mniejszych firmach niekoniecznie, ale idea podobna. I żeby nie było, że tylko krytykuję. Zbiorniki Racibórz i Buków wykorzystano dobrze i w odpowiednim momencie. Czy wystarczy ich pojemności to osobna kwestia. Słusznie też zalano polder koło Olawy i pewnie kilka innych. Wały we Wrocku, które ogladałem (nie znam wszysktich) są zadbane, regularnie koszone itd. Niestety wały w Oławie poza miastem już nie. Natomiast w Nysie, Mietkowie i pewnie kilku innych miejscach zawalili kwestię wykorzystania zbiorników i to wymaga znacznej poprawy.
-
I rzeka Oława 20240917_183915.mp4
-
20240917_175857.mp4 I jeszcze nagrania jak płynie woda:
-
Z cyklu turystyka powodziowa. W Oławie przechodzi fala kulminacyjna. Stany rzek Odra na zdjęciach 729cm (alarmowy 560cm, obecnie 733cm) Oława na zdjęciach 323cm (alarmowy 250cm, obecnie 341cm) Tyle się mówi o przerażającej powodzi, a w mieście atmosfera piknikowa. Piękna pogoda, ludzie wyszli na spacery i rower. Na moście tłum robi fotki. Policja jedynie pilnuje by nie wchodzić na wał przy Odrze poniżej mostu (dość kluczowe miejsce). Po wałach przy Olawie normalnie ludzie chodzą z psami, dziećmi itd. Do korony wału na Odrze jest z metr zapasu, nie wygląda na to żeby przelało od strony miasta. Osiedla położone w korycie rzeki pewnie podtopi ale nic poza tym, no chyba że zacznie przesiąkać albo wał nie wytrzyma a w ciągu kilku dni takiej wody to całkiem prawdopodobne. Na Oławie zapas ze 2m.
-
Nie ma takiego pojęcia w wiki, ale chyba wiem o co Ci chodziło. W tym opracowaniu podają, ze należy przelać górny zbiornik zanim zapełni się dolny, bo jego budowa jest taka że zyskuje wtedy dodatkową pojemność. Ok, może tak być. Tylko to wcale nie powoduje, że należy już na poczatku wzrostu dopływu, zmniejszać w nim odopływ. A całe zarzadzanie odpływemmożna podzielić na kilka punktów 1. Przed powodzią należy opróżnić wszystkie zbiorniki do minimum. To nie podlega dyskusji a mając kilka dni jest łatwe w realizacji i nie powoduje strat. I to brak wykonania tego punktu (a nie innych) zarzucam wodom polskim. Potem dla dolnego zbiornika(A): 2a. W momencie wzrostu dopływu ustawiamy odpływ na dolnym zbiorniku na najwyższą wartość, jaka jeszcze nie powoduje strat. Ten punkt też jest w miarę prosty bo ta wartość zwykle jest znana. Ewentualnie trzeba uwzględnić kumulację z równoległymi zbiornikami. 3a. Wraz ze wzrostem fali i znaną pesymistyczną prognozą, podnosimy odpływ na dolnym zbiorniku do najniższej wartości, która jest wystarczająca by nie przepełnić zbiornika w czasie trwania fali. Regularnie korygujemy prognozy i w razie konieczności zwiększamy odpływ. Ten punkt jest trudny do oszacowania. A dla górnego zbiornika (B) 2b. Ustawiamy odpływ dla górnego zbiornika (B) na wartość: odpływ zbiornika A - dopływy boczne do A. Ten punkt może byc realizowany automatycznie, jest prostą fukcją. Wynik funkcji może osiągnąć wartość poniżej minimum, wtedy automat ustawia minimum. Realizacja tych punktów spowoduje, że zbiorniki będą akumulować falę dopiero gdy osiągnie wysokość, która może powodować straty. Zbiornik górny(B), napełni się pierwszy. Wielkość zrzutu będzie możliwe najniższa. Jest to bardzo podobna koncepcja do przedstawionej w linkowanym opracowaniu. Różni się opróżnianiem zbiorników przed powodzią i przepuszczeniem nieco większej ilości wody w początkowej fazie. Punkt 3. jest identyczny jak w opracowaniu. Na wykresie zaznaczyłem modyfikację schematu z opracowania (pkt2.) Na zielono dodatkowa objętość wody która przejdzie przez system bez podnoszenia wartości zrzutów z dolnego zbiornika. Po prostu wykorzystamy zapas jaki jest w początkowej fazie, dostarczając dodatkową wodę ze zbiórnika górnego. W ten sposób system wytrzyma nieco dłuższą kumulację wody.
-
Ale po co wtrącasz tu pis? To że oni kradli więcej, nie spowoduje, że wałki PO będą mniejsze. W Polsce nie ocenia się działań władzy tylko porwónuje jedną kaczkę do drugiej. Dlatego tak to właśnie wygląda.
-
Ale co dlaczego? I sprobuj wyjasnic.
