Skocz do zawartości

Zginął 10 latek na nartach,


a_senior

Rekomendowane odpowiedzi

https://www.onet.pl/turystyka/onetpodroze/tragedia-na-nartach-na-slowacji-zginal-10-letni-chlopiec-z-polski/gx7b8kd,07640b54

Okropność.

Przypomniało mi to podobną sytuację, ale zakończoną happy endem, którą chyba już opisywałem. Kilka lat temu w Alpach (w Zillertal?) wjechał w moją stojacą siostrę rozpędzony 9-10 letni chłopak. Mały Austriak albo Niemiec. Ta padła, nawet miała małe wstrzaśnienie. Ojciec dziecka przepraszał jak i chłopak, któremu nic się na szczęście nie stało. Rozstaliśmy się w przyjaznej atmosferze. Po powrocie do domu siostra zrobiła sobie tomograf głowy, bo ją bolała. I wyszedł guz, na szczęście tzw. niegroźny oponiak, który rozwijał sie nie wiadomo od kiedy i który mógły ewoluowac w złym kierunku. Szybka operacja, wyszystko poszło OK. I kto wie, co byłoby gdyby nie uderzył w nią mały 10 letni narciarz. Dziwny ten świat.

  • Sad 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześ

Wyjątkowy niefart. Dzieci w tym wieku zazwyczaj charakteryzują się pewnego rodzaju niezniszczalnością. Dzieci niestety biorą przykład z dorosłych a tutaj jest bardzo źle. przede wszystkim  moda na onanizowanie się prędkością, przeświadczenie, że sprzęt załatwi umiejętności, pomniejszanie lub wręcz negowanie roli doświadczenia i zasad obowiązujących na stoku.

Szkoda chłopaka, bo choć podobno (takie są doniesienia) to On przywalił, trudno powiedzieć, że był sam sobie winien. Ktoś go na te narty zabrał, ktoś ocenił, że może jeździć samodzielnie - tu są winni.

Pozdro

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Mitek masz rację. Trasa 11a to b. trudna czerwona, po grani, przechylona na jedną stronę, prawie zawsze oblodzona. 10 latek powinien jechać za opiekunem.

Inna sprawa, to kultura jazdy Słowaków. Podczas jednego 3- dniowego wyjazdu na Chopok  2x potracili moją żonę i raz kobita wjechała  mi do "pyrdla".

Na szczęście nic się stało. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Jazda za opiekunem - to zależy od terenu, sytuacji itd. Zazwyczaj jak jest jazda jeden na jeden i chodzi o zwiezienie a nie edukacje lepiej jechać za kursantem. Nie wiem nawet gdzie to było i nie ma to znaczenia. Opiekun podjął decyzję dopuszczającą chłopca do samodzielnej jazdy i to był błąd. Znam/znałem 8-7 a nawet 6-latka, któremu można było powierzyć grupę dzieci na czarnej trasie będąc pewnym, że wszystko będzie pod kontrolą. Po prostu kolejna osoba, której tylko wydawało się, ze umie jeździć i że umie ocenić, że ktoś umie. Szkoda chłopca...

Co do bycia uderzonym to umiejętność unikania uderzenia to też umiejętność należąca do zachowań z autobezpieczeństwa na nartach. Jeżeli ktoś jest często uderzany to znaczy, że coś robi nie tak a nie, że wszyscy chcą go zabić. Spojrzyj na to w ten sposób. Jest wiele elementów taktyki jazdy, które stosując lub tylko o nich wiedząc, potrafią zmniejszyć szanse bycia uderzonym do pomijalnego minimum.

Serdecznie pozdrawiam

Edytowane przez Mitek
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, jawor61 napisał:

Inna sprawa, to kultura jazdy Słowaków. Podczas jednego 3- dniowego wyjazdu na Chopok  2x potracili moją żonę i raz kobita wjechała  mi do "pyrdla".

Z moich obserwacji techniki jazdy wynika, że statystycznie Słowacy jeżdżą lepiej niż Polacy.
Co do nieprzyjemnych sytuacji jakie miałem w Jasnej to zawsze były powodowane przez Polaków. Ale na podstawie kilku przypadków trudno wyciągać wnioski, tobie się inaczej trafiło.

A tak ogólnie najgorszy okres to ferie i święta, jest wtedy najwięcej narciarzy bez umiejętności, doświadczenia i wyobraźni.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Mitek napisał:

Co do bycia uderzonym to umiejętność unikania uderzenia to też umiejętność należąca do zachowań a autobezpieczeństwa na nartach. jeżeli ktoś jest często uderzany to znaczy, że coś robi nie tak a nie, że wszyscy chcą go zabić. spojrzyj na to w ten sposób. Jest wiele elementów taktyki jazdy, które stosując lub tylko o nich wiedząc, potrafią zmniejszyć szanse bycia uderzonym do pomijalnego minimum.

Jak robię trochę dłuższe łuki, wykorzystując więcej niż 5m szerokości stoku, to już jest dla niektórych zaskakujące, bo potrafią mnie z boku, z tyłu najechać, albo zajechać drogę. To co mam zawsze zjeżdżać wykorzystując tor 2-3m? Nawet jak jest prawie pusty stok?
Raz mnie na zupełnie pustym stoku dziewczyna prawie skasowała, bo nie kontrolowała toru jazdy i prędkości. Stok miał szerokość dobrych kilkadziesiąt metrów i jechałem raczej dość krótkimi skrętami, a ona robiła rozpaczliwy łuk przez cały stok z dużą prędkością.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Pisałem o tym wielokrotnie i chyba już nie ma sensu się powtarzać. Pełna kontrola stoku, jazda przewidywalna, bez gwałtownych zmian rytmu i toru, planowanie toru  przejazdu itd. Na stoku większość ludzi, większość to znaczy 90% pewnie, nie umie jeździć na nartach i trzeba to uwzględniać. Jest też coś takiego jak niedoceniana sztuka rezygnacji.

Pozdro

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Mitek napisał:

Pisałem o tym wielokrotnie i chyba już nie ma sensu się powtarzać. Pełna kontrola stoku, jazda przewidywalna, bez gwałtownych zmian rytmu i toru, planowanie toru  przejazdu itd. Na stoku większość ludzi, większość to znaczy 90% pewnie, nie umie jeździć na nartach i trzeba to uwzględniać. Jest też coś takiego jak niedoceniana sztuka rezygnacji.

Nie istnieje coś takiego jak pełna kontrola stoku przez narciarza. Albo jedziesz tak szybko by nikt cię nie dogonił i kontrolujesz to co jest przed tobą, albo co chwilę się zatrzymujesz i sprawdzasz co się dzieje z tyłu. Nie masz widoku 360 stopni.

  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, mig napisał:

Dodam, że stwierdzenie "zajechał mi droge" świadczy o:1. Nieznajomości regulaminu stoku (dekalog narciarski) 2. Słabym panowaniu nad nartami. 

Zajeżdża od tyłu i skręca tuż przed tobą. Nie napisałem, że wjechałem w kogoś w takiej sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obydwaj. Jeden nie zachowuje odstępu przy wyprzedzaniu, drugi najeżdża na "dolnego".  Przy okazji- niezły cyrkowiec to musial być...

360 st nie jest potrzebne. Owszem, byłoby wygodnie mieć taką mozliwosc, ale ciągnąc długi w poprzek zwykle wystarczy skrecic na pół sek głowę,  tak by zobaczyć czy ktoś nie zap..la z góry.... I znowu - nie daje to gwarancji 100% i można oberwać w inny sposób. Taki lajf...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, mig napisał:

Obydwaj. Jeden nie zachowuje odstępu przy wyprzedzaniu, drugi najeżdża na "dolnego".  Przy okazji- niezły cyrkowiec to musial być...

Wykonanie skrętu tuż przed narciarzem to wbrew pozorom to dość częsty przypadek na zatłoczonych stokach i może on przybierać różne formy.

Jeśli zmuszasz innego narciarza do gwałtownej reakcji i dochodzi do zderzenia to ty jesteś winny, a nie on. Oczywiście gwałtowna reakcja to rzecz subiektywna, ale myślę, że wiadomo o co chodzi.

 

17 minut temu, mig napisał:

360 st nie jest potrzebne. Owszem, byłoby wygodnie mieć taką mozliwosc, ale ciągnąc długi w poprzek zwykle wystarczy skrecic na pół sek głowę,  tak by zobaczyć czy ktoś nie zap..la z góry.... I znowu - nie daje to gwarancji 100% i można oberwać w inny sposób. Taki lajf...

Patrzę w dół stoku i koncentruję się na prawidłowym wykonaniu skrętu. Nie wyobrażam sobie by odwrócić głowę, bo stracę rytm i równowagę. No chyba, że jadę bardzo wolno na łatwym stoku, ale ja najczęściej pracuję nad techniką, a nie zwożę się 😉.
Uprzedzam komentarz - raczej już nie jeżdżę bardzo szybko (szczególnie, że głównie jeżdżę na slalomkach), bardziej staram się by mieć pełną kontrolę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Harnaś napisał:

Nie istnieje coś takiego jak pełna kontrola stoku przez narciarza. Albo jedziesz tak szybko by nikt cię nie dogonił i kontrolujesz to co jest przed tobą, albo co chwilę się zatrzymujesz i sprawdzasz co się dzieje z tyłu. Nie masz widoku 360 stopni.

Cześć

Również pisałem na ten temat już wiele razy. Oczywiście meteoryt może pierdolnąć każdego ale na stoku możesz jechać tak, że nikt w ciebie nie wjedzie i nie wymaga to ani stawania w czasie jazdy ani zapierdalania na pałę tylko... umiejętności oglądu stoku i przewidywania oraz dostosowania sposobu jazdy do warunków. Jeździłem z grupami ponad 20 lat a przez ponad 10 jeździłem z grupami dziecięcymi i nigdy nie miałem sytuacji aby ktoś pod moją opieką był uderzony czy w jakikolwiek inny sposób ucierpiał z winy innego narciarza. Fakt dwa razy zasłoniłem stojące dzieci ciałem przed pikującym bez kontroli ale w obu wypadkach goście pojawili się spoza normalnej trasy. Zapewniam Cię, że uniknięcie uderzenia przez innego narciarza gdy wiesz co i jak robić i gdy naprawdę widzisz to co się dzieje na stoku to fraszka.

Pozdrowienia serdeczne

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Harnaś napisał:

 

Patrzę w dół stoku i koncentruję się na prawidłowym wykonaniu skrętu. Nie wyobrażam sobie by odwrócić głowę, bo stracę rytm i równowagę. No chyba, że jadę bardzo wolno na łatwym stoku, ale ja najczęściej pracuję nad techniką, a nie zwożę się 😉.
Uprzedzam komentarz - raczej już nie jeżdżę bardzo szybko (szczególnie, że głównie jeżdżę na slalomkach), bariej staram się by mieć pełną kontrolę.

No cóż.... to naprawdę nic trudnego a daje dużo. Koncentrować na sobie i trasie można na wygrodzonym stoku... w normalnym ruchu trzeba uwzględniać innych. Gdy jest ich za dużo i ominiecie jednego grozi kolizją z innym warto dać sobie spokój i  iść na piwo lub na apresski.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Harnaś napisał:

Wykonanie skrętu tuż przed narciarzem to wbrew pozorom to dość częsty przypadek na zatłoczonych stokach i może on przybierać różne formy.

Jeśli zmuszasz innego narciarza do gwałtownej reakcji i dochodzi do zderzenia to ty jesteś winny, a nie on. Oczywiście gwałtowna reakcja to rzecz subiektywna, ale myślę, że wiadomo o co chodzi.

Pierwsze zdanie - pełną zgoda. Jeżeli wyprzedza i robi stopa przed wyprzedzonym to na dzień dobry powinien oberwac solidnie kijem a dopiero potem opierdol.  Jednak jezeli ktoś daje się zaskoczyć a ma do dyspozycji kilka m to musi jeszcze poćwiczyć. Myślę że problem jest w tym, że taki unik wymaga błyskawicznego "wylączenia" krawedzi a niestety większość jak już wjedzie w swoje szyny to jedzie....

Wiem że to trudne do przyjęcia ale rolą lepszego narciarza jest m.in. bezpieczna jazda. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Harnaś napisał:

Wykonanie skrętu tuż przed narciarzem to wbrew pozorom to dość częsty przypadek na zatłoczonych stokach i może on przybierać różne formy.

Jeśli zmuszasz innego narciarza do gwałtownej reakcji i dochodzi do zderzenia to ty jesteś winny, a nie on. Oczywiście gwałtowna reakcja to rzecz subiektywna, ale myślę, że wiadomo o co chodzi.

 

Patrzę w dół stoku i koncentruję się na prawidłowym wykonaniu skrętu. Nie wyobrażam sobie by odwrócić głowę, bo stracę rytm i równowagę. No chyba, że jadę bardzo wolno na łatwym stoku, ale ja najczęściej pracuję nad techniką, a nie zwożę się 😉.
Uprzedzam komentarz - raczej już nie jeżdżę bardzo szybko (szczególnie, że głównie jeżdżę na slalomkach), bardziej staram się by mieć pełną kontrolę.

Cześć

Jeżeli Ty nie masz pełnej kontroli to jak możesz mieć o to pretensje do innych. W normalnym ruchu narciarskim należy jeździć w taki sposób aby ZAWSZE mieć pełną kontrolę - inna opcja to zwykły bandytyzm.

Na zawodach, na wyłączonym stoku, treningach, poza trasą można przekraczać granice dowolnie - wśród innych 100% kontroli to obowiązek.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, mig napisał:

No cóż.... to naprawdę nic trudnego a daje dużo. Koncentrować na sobie i trasie można na wygrodzonym stoku... w normalnym ruchu trzeba uwzględniać innych. Gdy jest ich za dużo i ominiecie jednego grozi kolizją z innym warto dać sobie spokój i  iść na piwo lub na apresski.

Tak. Masz rację podczas jazdy trzeba przewidzieć wszystko,nawet na pozornie pustym stoku. Miałem przypadek w Rokytnicach w Czechach,gdzie knajpki są bezpośrednio na stoku. Jadąc nie powiem że wolno miałem przypadek, że gościu wyjechał niespodziewanie z knajpy,to przewidziałem. Poszedłem w drugą stronę,ale za nim wybiegła trójka dzieci, żeby ich nie skosić jedyne co mogłem zrobić,to wpakować się w gościa.Był duży,przeleciałem kilka metrów w powietrzu. Siła była tak duża, że o ile jemu się nic nie stało na szczęście ,to wiązania z jego nart wyrwało. U mnie pęknięte dwa żebra. Moja wina mogłem jechać wolniej na pustym stoku.

Drugi przypadek już opisywałem,jak na Tuxie na oblodzonej trasie deskarza mnie skosił i o ile uważałem w długim skręcie i patrzyłem za siebie,to deskarza i to nie byle jaki ,bo jechał swietnie na krawędzi trafił we mnie choć mój tor jazdy był przewidywalny. Drugi raz żebra pęknięte. Tak ,że nigdy nie przewidzisz do końca sytuacji. Jak w jeździe samochodem, możesz przewidywać i uważać, a życie jest życiem.

Jedno jest oczywiste ,na otwartym stoku nawet pustym pamiętaj o jednym ,zawsze może pójść coś nie tak i nie należy przeginać z prędkością 

Edytowane przez Edwin
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

To nie był pusty stok Edwin tylko rejon knajpek bezpośrednio przy stoku gdzie .... chyba nie będę dalej pisać bo Cie lubię.

Jeżeli widziałeś deskarza wcześniej to dlaczego wybrałeś tor jazdy , który zbliżał cie do jego toru a nie oddalał?

Wiesz, ja mam tak, że zawsze zadaje sobie pytanie co JA mogłem zrobić lepiej bo inni mnie z założenia interesują o tyle o ile mogą w jakiś sposób mi zagrozić. Lubie stoki i pory na których poziom jazdy jest wysoki a jazda szybka dlatego wolę jeździć w słabych warunkach w jakichś pogańskich porach - wtedy czuję się swobodnie. Często wolę sobie pic piwo w knajpie niż męczyć się na zatłoczonej trasie - bezsens.

Pozdrowienia serdeczne

 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

To nie był pusty stok Edwin tylko rejon knajpek bezpośrednio przy stoku gdzie .... chyba nie będę dalej pisać bo Cie lubię.

Jeżeli widziałeś deskarza wcześniej to dlaczego wybrałeś tor jazdy , który zbliżał cie do jego toru a nie oddalał?

Wiesz, ja mam tak, że zawsze zadaje sobie pytanie co JA mogłem zrobić lepiej bo inni mnie z założenia interesują o tyle o ile mogą w jakiś sposób mi zagrozić. Lubie stoki i pory na których poziom jazdy jest wysoki a jazda szybka dlatego wolę jeździć w słabych warunkach w jakichś pogańskich porach - wtedy czuję się swobodnie. Często wolę sobie pic piwo w knajpie niż męczyć się na zatłoczonej trasie - bezsens.

Pozdrowienia serdeczne

 

Na wybranie toru jazdy ,to było już za późno bo to była końcówka skrętu i tylko spojrzałem w górę jak na krawędzi na desce zapierda... na mnie. A Rokietnica tak mają że przy jednej trasie są knajpki, biję się w pierś moja wina bo za szybko jechałem,ale cieszę się że nic się nie stało dzieciom, które generalnie bez nart i własciwej opieki znalazły się na stoku.

Im człowiek starszy,to bezpieczniej i wolniej zaczął jeździć.

A i dodam jeszcze jedno,bo to był pechowy dzień oprócz pękniętych żeber,bo w Bolkowie dostałem mandat na stacji benzynowej za oddawanie moczu w miejscu publicznym😁

Edytowane przez Edwin
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

No z tym Bolkowem to ... tak na dopełnienie miałeś. Dlatego ja zawsze wolę zatrzymać się gdzieś w lasku. 😉 Cóż, ale widzisz fajne jest to jak analizujesz sytuację i widzisz swój błąd - zawsze szacun za takie podejście. Wiesz ja największe prędkości na nartach zacząłem osiągać po 40... po prostu pojawiły się możliwości, raczej przypadkowe ale jednak (dostęp do nart, dostęp do zamkniętych tras, jakieś treningi itd.) wcześniej bawiłem się innym narciarstwem i odniosłem wtedy szereg kontuzji, które sprowadziły mnie dość skutecznie na ziemię.

Pozdrowienia serdeczne

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Harnaś napisał:

Z moich obserwacji techniki jazdy wynika, że statystycznie Słowacy jeżdżą lepiej niż Polacy.
Co do nieprzyjemnych sytuacji jakie miałem w Jasnej to zawsze były powodowane przez Polaków. Ale na podstawie kilku przypadków trudno wyciągać wnioski, tobie się inaczej trafiło

 

nie wiem skad te statystyka bo dawno ani w PL ani w SK na nartach nie jezdzilem ale ostatnio bylem w Livigno na freeski i widzialem co wyprawiali na stokach, zderzenia to chyba ich ulubiona Technika a w dodatku wiekszosc na podwojonym gazie

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko od jadącego z góry zależy czy wpier...doli w Ciebie. Dlatego jest to jeden z punktów narciarskiego dekalogu. Jadąc krótkim skrętem nie widzisz co jest z tyłu, jadąc długim zanim popatrzysz do góry już w tedy patafian może przywalić. Jak na jezdni albo niedopasowanie prędkości do warunków albo brak podstawowej wyobraźni.

Ile razy mieliści sytuację, że przed Wami deskowiec prawie w miejscu się zatrzymał, obojętne czy z boku czy na środku trasy, bo taki qrwa miał kaprys? Jadąc szybko trzeba mieć większy zapas wyobraźni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...