Skocz do zawartości

Zugspitze czyli jak dostałem choroby morskiej


rung

Rekomendowane odpowiedzi

To nie będzie jakaś wielka relacja, ale chciałem się podzielic osobliwymi wrażeniami.

Otóż w kwietniu lubię sobie odwiedzić Zugspitze koło Ga-Pa. Ośrodek kameralny, ale bardzo go lubię, a pisałem o nim rok temu (http://www.skiforum....ga-pa-15042018/)

W tym roku pierwszego dnia pogoda była piękna - słoneczno-mroźna.

PSX_20190413_162803.jpg PSX_20190413_163428.jpg PSX_20190413_163001.jpg PSX_20190413_202103.jpg

 

Drugiego dnia jednakowoż, zrobiło się biało.

PSX_20190413_162357.jpg

 

Wyjechałem na stok jakby nigdy nic, ot będę jeździł ostrożniej.

Po pierwszym zjeżdzie odczułem lekkie nudności. Odetchnąłem na wyciągu, ale przy drugim zjeździe zaczęło mnie mdlić. Znów odpocząłem w czasie jazd w górę, ale pod koniec trzeciego zjazdu zalałem się potem, zaczęło mi się kręcić w głowie i myślałem że zwymiotuję. Ponieważ w przeszłości cierpiałem na chorobę lokomcyjną, objawy były mi znane. Mój błednik w tej bieli zwariował. Dokonałem taktycznego odwrotu do restauracji. 

 

Po godzinie podjąłem drugą próbę. Na początku było przyjemnie, choć widoczność była taka (nagranie z kasku):

 

Potem był mały grzbiet, na którym świat stanął na głowie - pacnąłem, wstałem i po chwili zorientowałem się że stoję tyłem do stoku i jadę do tyłu. Zupełnie straciłem orientację.

Zalany potem, z nudnościami, wróciłem do restauracji i to był koniec.

Mieliście kiedyś coś takiego? Chorobę morską na nartach? 

 

Wczoraj wróciłem z Kitzsteinhorn - dwa dni jazdy w mleku, ale na szczęście wszystko w porządku, na Zugspitze musiałem mieć po prostu słabszy dzień...

 

Z ciekawostek:

 

(1) Koło lodowca znajduje się mała kapliczka (najwyżej położona świątynia w Niemczech, konsekrowana przez kardynała Ratzingera, przyszłego papieża). W niej to co niedzielę odbywa się msza. A że z kolegą szusowaliśmy właśnie w niedzielę, w dodatku palmową, kolega postanowił do mszy przystąpić. Ksiądz z pomocnicą przybyli wyciągiem. Razem z kolegą odśnieżyli dojście do kaplicy. Potem było dzwonienie dzwonnicą, ksiądz dał koledze śpiewnik, asystentka puszczała muzę z magnetofonu, ksiądz mówił "seite ein hundert sieben und zwanzig" i śpiewali. Było też i wino. Księdzu na pewno było miło, bo kolega był jedynym wiernym. 

PSX_20190414_120513.jpg PSX_20190414_115923.jpg

 

(2) W tym roku wjechałem do ośrodka dwoma środkami transportu. Obydwa są niezwykle efektowne.

Pierwszy to nowa kolej linowa, która w 8 minut zabiera nas z 900mnpm na 2900mnpm

PSX_20190414_110841.jpg PSX_20190414_085212.jpg

 

Drugi to pociąg, który odjeżdża z samego Ga-Pa, a potem wykutym w latach 30 tych tunelem wspina się pod sam szczyt. Stacja końcowa znajduje się przy lodowcu na 2600mnpm. 

PSX_20190413_082744.jpg PSX_20190413_082830.jpg PSX_20190413_083829.jpg PSX_20190413_175938.jpg PSX_20190413_163831.jpg

 

A na koniec mała, nienachalna reklama - zapraszam na mój niekomercyjny, kameralny fanpage na facebooku, gdzie opisuję różne swoje narciarskie przygody :)

https://www.facebook.com/skibumpl/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie będzie jakaś wielka relacja, ale chciałem się podzielic osobliwymi wrażeniami.

Fajna relacja, zazdroszczę pobytu. Na Hintertux się wybierasz w tym roku?

 

Mieliście kiedyś coś takiego? Chorobę morską na nartach?

 

Tak, pierwszy dzień podczas pierwszego pobytu w Alpach (Kaltenbach - Zillertal). Nie wiadomo było czy się stoi czy się jedzie. Ludki wywracali się w miejscu :D Małe wymiotowanko i na kwaterę. Na szczęście kolejne dni były piękne, ale doświadczenie ciekawe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna relacja, zazdroszczę pobytu. Na Hintertux się wybierasz w tym roku?

 

 

 

Tak, pierwszy dzień podczas pierwszego pobytu w Alpach (Kaltenbach - Zillertal). Nie wiadomo było czy się stoi czy się jedzie. Ludki wywracali się w miejscu :D Małe wymiotowanko i na kwaterę. Na szczęście kolejne dni były piękne, ale doświadczenie ciekawe.

Hintertux -  Trochę mi się już objeździł, ale nie wiem czy na Boże Ciało (późno wypada w tym roku, a chcę jechać) coś innego będzie działać (w sensie - w miarę blisko ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hintertux -  Trochę mi się już objeździł, ale nie wiem czy na Boże Ciało (późno wypada w tym roku, a chcę jechać) coś innego będzie działać (w sensie - w miarę blisko ;)

Właśnie dlatego zapytałem, bo pamiętam że w zeszłym roku jechałeś sam i szukałeś chętnych na wypad w Boże Ciało.

A zapamiętałem, bo zajebiście mi się spodobała idea samotnego wyjazdu w Alpy :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potem był mały grzbiet, na którym świat stanął na głowie - pacnąłem, wstałem i po chwili zorientowałem się że stoję tyłem do stoku i jadę do tyłu. Zupełnie straciłem orientację.

Zalany potem, z nudnościami, wróciłem do restauracji i to był koniec.

Mieliście kiedyś coś takiego? Chorobę morską na nartach? 

Moja siostra jest lekarzem laryngologiem specjalizującym się w zawrotach, błędnikach i tych rzeczach. Do tego pracuje w szpitalu w Luksemburgu, gdzie mają świetnie wyposażony gabinet. Kiedyś, gdy wspólnie zjeżdżaliśmy w podobnych warunkach, choć nie tak ekstremalnie mglistych, wytłumaczyła mi dlaczego dostaje się nudności gdy błędnik wariuje. Normalne zjawisko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja siostra jest lekarzem laryngologiem specjalizującym się w zawrotach, błędnikach i tych rzeczach. Do tego pracuje w szpitalu w Luksemburgu, gdzie mają świetnie wyposażony gabinet. Kiedyś, gdy wspólnie zjeżdżaliśmy w podobnych warunkach, choć nie tak ekstremalnie mglistych, wytłumaczyła mi dlaczego dostaje się nudności gdy błędnik wariuje. Normalne zjawisko.

Ja też miałem. Bez mgły. Pojechałem na narty do Karpacza. Autem po górach więc zakręty, przeciążenia, nierówności, trochę bujało. Potem narty trochę dodały. Z Karpacza nienasycony na Dzikowiec, długa górska droga, znowu się wykolysalem, na Dzikowcu kilka zjazdów i ten sam efekt. Myślałem, że zwymiotuje.
PS we mgle zawsze kłopot nie wiem czy zjeżdżam czy podjeżdżam, ale bez sensacji. Natomiast lubię się wywalić wtedy. Pamiętam kilka: Cortina, Vipiteno i w drodze na Wysoki Kamień, mleko. W mniejszej mgle bez kłopotów, ostatnio tak zjezdzalem z okolic Szyszaka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...