Skocz do zawartości

Jazda równoległa - narciarstwo tradycyjne.


kmusial

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 139
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

hmm cos dodam od siebie :D Minowicie na anrtach zaczalem uczyc sie jezdzic 4 lata temu na obozach z LO(to byly czasy) Nauke rozpoczynalem na prostych klasycznych nartach(byly to starze blizzardy 180cm), ktore pozcyzylem bo nei bylo mnie stac na carvingi...Ogolnie byla nas grupa ok 15 osob ktore od "ZERA" uczyly sie jezdzic, jako jedyny mialem proste deski.Poczatki byly bardzo trudne kiedy moi kumple juz naprawde jako tako jezdzili, skrecali ja nadal meczylem sie z podstawowymi elementami.Pod koniec 6dniowego obozu juz troche mi wychodzilo jezdzenie, chodz pewnie wygladalo to masakrycznie.Ale ze naleze do osob upartych, to jeszcze w tym samym sezonie uzbieralem troszke kasy i wyjechalem na 3dnowy wypad na narty gdzie moj dobry kumpel pracowal nad tym zebym sie poprawil i nastapil przelom, wreszcie czulem satysfakcje i przyejmnosc z jazdy :DNo i w nastepnym sezonie podbny 6dniowy oboz nadal na "prostych" deskach i pare jednodniowych wypadow.Juz naprawde moja jazda nie wygladala najgorzej.I w koncu pewnego razu pozyczylem w nastepnym sezonie od przyjaciela carvingi na obob z bailce tatrzanskiej, byl to SZOK jazda byla o wiele prostsza dla mnie :DNo i co najwazniejsze w porowaniu do reszty kumpli ktorzy zaczynali tak jak ja od ZERA jezdzilem o niebo lepiej. Stad moj skromny wniosek jako zwyklego fanatyka o srednich umiejetnosciach: lepiej uczmy sie jezdzic na prostych, klasycznym stylem a pozniej dawajmy taliowane nartki!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak samo z jednym wyjatkiem: telemark jest jednym ze stylow pozwalajacym na jazde poza terenami ubitymi: ani bardziej ani mniej skuteczny natomiast jeszcze bardziej obciazajacy kolana:)

Jak dla mnie jest to najmniej skuteczny styl z mozliwych, odkurzanie staroci przez znudzonych Amerykanow. :) Troche przypomina mi mode na noszenie przez panie ponczoch ze szwem. Zdaje sie, ze juz nieaktualna. :) Ale w duzym stopniu zgadzam sie z xedem. Rowniez uwazam carving za kolejna, wazna ewolucje w repertuarze roznych innych technik. Czesto stawia sie naprzeciwko siebie carving - klasyka. Po pierwsze, co to jest klasyka? Dla mnie klasyka to caly zestaw ewolucji wykonywanych na dlugich i bardzo slabo taliowanych nartach (klasyczne slalomki mialy promien ponad 40 m). Pamietajmy tez, ze juz dawno istniala technika zwana skretem cietym, po dziesiejszemu - carving. Sam sie jej uczylem w latach 70-tych. Niestety wymagala duzej predkosci i sily. Poza tym, w technice tzw. klasycznej byly co najmniej dwie niezalezne szkoly: austriacka i francuska. W Polsce bardziej popularna byla ta pierwsza z typowa kontrrotacja (tulow przeciwbiezny do kierunku skretu), ale Francuzi uczyli swojej szkoly rotacyjnej, pod pewnymi wzgledami zblizonej do dzisiejszego karwingu. Tulow, tak jak w karwingu, podazal za skretem, rece byly prowadzone szerzej, itp. Oczywiscie byly i roznice, i to zasadniczne, gdyz wystepowal tam wyrazny element odciazenia, nieobecny w czystym kawingu, byl zeslizg, itp., ale bylo i mnostwo podobienstw. Czyli nawet w tym rozumieniu nie ma jednej klasyki, raczej wiele roznych. Czy sie skonczyla? Oczywiscie, ze nie. Przede wszystkim nie ma juz powrotu do nart klasycznych (z wyjatkiem wyjatkow). Nowe, krotsze, mocno taliowane narty (nawiasem mowiac interesujace sa poczatki wprowadzenia carvingow, wiecej w tym przypadku niz planowania, poczytajcie wywiad z producentem pierwszych carvingow z firmy Kneissel na www.skionline.pl) okazaly sie pod wieloma wzgledami lepsze. Skoro nie ma powrotu, to i nie ma juz jazdy klasycznej. Na nowych nartach nawet "klasycznie" jezdzi sie juz inaczej. Dla niektorych klasyka znaczy zeslizg. Ale jaki zeslizg? Na poczatku skretu, w trakcie, a moze w fazie koncowej? W klasycznej jezdzie poczatek skretu, procz odciazenia i paru innych elementow, polegal na puszczenie przodow nart w krotki zeslizg. Byla to faza inicjacji. Obecnie, nawet poczatkujacy, inicjuja skret po nowemu - wykorzystujac krzywizne narty. W tzw. fazie sterowania roznie to bywalo i bywa, ale interesujaca jest faza koncowa. W czystym carvingu nie ma miejsca na zeslizg, w jezdzie klasycznej oczywiscie spelnia on podstawowa role. Ale co zrobic na stromym, zmuldzonym zboczu, gdzie rytm naszego skrecania wyznacza teren? Nie da rady, musimy uruchomic zeslizg. Rowniez wtedy, gdy chcemy zmniejszyc promien skretu. Oczywiscie, mocno dociskajac narty w skrecie, mozemy zejsc z promieniem ponizej tego "ustawowego", wypisanego na narcie, ale co zrobic, gdy chcemy, czy tez musimy zmniejszyc go jeszcze bardziej. I co? Znowu zeslizg sie klania. O jezdzie w puchu i poza trasa nie wspominam. Rozroznienie klasyka - carving, wg. mnie jest bardzo niescisle. To raczej element "buntu" przeciwko starym metodom i starym narciarzom wywolany przez entuzjastow nowych technik. Faktem jest, ze starzy sie poczatkowo nie popisali, lekcewazac i opozniajac wejscie carvingu w swiat narciarstwa. Nie pierwszy i ostatni raz. Nieprzebnie zreszta. Osobom dobrze jezdzacym, na nartach nowego typu, nauczyc sie carvingowac jest bardzo latwo. Niektorym zajmie to kilka dni, innym byc moze sezon, ale beda jezdzic nowym stylem, nie gorzej niz jezdzili wczesniej starym.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korzystając z okazji podepnę sie pod ten wątek i zapytam: Czy jest sens zakupu i nauki jazdy na klasycznych nartach jeśli opanowało się jako tako jazdę na krawędziach? Otóż mam możliwość zakupu w b. dobrej cenie kilkuletnich klasyków które nigdy nie były używane. Bardzo chciałbym sie nauczyć technik klasycznych a na moich sl9 jakoś slabo mi to wychodzi. Także pytam czy to wogóle ma sens? Od dawna mam obawy że za łatwo mi ta jazda idzie a po czytaniu forum to już wogóle że idę na skróty i łatwiznę a tak bym nie chciał... Koledzy pukaja się w głowę i mówią: "ty masz jezdzić nowym stylem!!!" a mi się też bardzo podoba jazda np śmigiem (coś wspaniałego) Docelowo mam plany na skitour (więc technika klasyczna niezbędna chyba) ale ceny sprzętu na razie zwalają mnie z nóg. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zaczynałem od klasycznego bo inny w tym okresie nie był dostępny doszłem do narty 205 przy wzroście 164,po prostu brakowało predkości i stabilnosci,przy przejściu na narte carvingową a dokladnie slalomowkę 155 wydaje mi sie że dzieki wcześniejszym wysiłkom opanowalem nowy styl w 1 dzień,czyli lepiej jest znac klasyczny bo przydatny takze w innych warunkach .Dodam że wg.standrdów zdajac tylko na pomocnika instruktora musisz znać obie techniki a ucząc prawidłowo jak nakazują podręczniki zaczynamy od pługa ,potem klasyka i w koncu skręt ciety.Ludzie kupują nartki po 150 z taliowaniem do fun (Metrony) wywalają kije i wydaje im się że są narciarzami a zgadnijcie kogo najczęściej GOPR zwozi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no własnie... Mnie gopr nie zwoził:) ale na stromym zmuldzonym stoku szybko sobie uzmysłowiłem jak wiele mi brak. Nawet zmrożona ściezka do schroniska z koleinami na nartki dała mi dowód że moja technika jest o d.. rozbić. Chodzi mi o to czy jestem w stanie nauczyć poprawnej się jazdy techniką tradycyjną na nowych - taliowanych slalomówkach
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korzystając z okazji podepnę sie pod ten wątek i zapytam: Czy jest sens zakupu i nauki jazdy na klasycznych nartach jeśli opanowało się jako tako jazdę na krawędziach?

Nie ma zadnego sensu. Znam dobrze SL9-ke, sporo na niej jezdzielem, i wiem, ze da sie zeslizgiwac calkiem dobrze. Moze za ambitnie poszedles w taka narte. SL9 to jednak slalomka raca-owa, choc dosc przyjazna. Ale skoro juz sie stalo. Mozna zawsze wziac kilka lekcji u instruktora. Trudno tak radzic na sucho, ale probowal bym uczyc sie krotkich skretow w srednio trudnym terenie, duzo krotszych niz promien narty. W koncowej fazie skretu musisz nauczyc sie tak "popuszczac" krawedz, by narty wchodzily zeslizg.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie burza! Jestem krótko na forum, ale to najlepszy wątek jaki tu widziałem, integrujący narciarzy o różnych upodobaniach ....... ! Sam zaczynałem w czasach "górnej kredy", kiedy była tylko tzw. "klasyka" (i istniał Butorowy Wierch!). Teraz jeżdzę na slalomówkach i dobrze mi z tym. Szkoda tylko, że nie wszyscy uczestnicy tej dyskusji podają swój wiek w profilu!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[quote name='a_senior']Jak dla mnie jest to najmniej skuteczny styl z mozliwych, odkurzanie staroci przez znudzonych Amerykanow. :) Troche przypomina mi mode na noszenie przez panie ponczoch ze szwem. Zdaje sie, ze juz nieaktualna. :) chyba nie widziales ludzi jezdzacych tym stylem OBECNIE a nie 50 lat temu. ja osobiscie sie w to nie bawie ale osobiscie widzialem ludzi na tele ktorzy by dopieprzyli 99% "normalnych" narciarzy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja też się wypowiem (a co!) Generalnie to klasyka w sensie jezdy "kolanko pod kolanko" jest całkowicie nieaktualna i zbędna - powstała tylko dlatego, że nie było wtedy nart carvingowych :) . Natomiast całkiem pokaźna liczba manewrów, którą niektórzy zaliczają do klasyki (np. ześlizg) jest jak najbardziej przydatna w warunkach szczególnych. Ja osobiście zaczynałem klasycznie, na nartach tradycyjnych. Potem jak przesiadłem się na krawędzie w zasadzie zapomniałem o klasyce, a mimo to jestem w stanie zjechać po każdym stoku (nawet w puchu stosuję technikę zbliżoną do carvingowej). Ale ostatecznie i tak każdy jeździ jak lubi :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Devastator masz rację. Śmig na nartach prostych rotacja z podniesieniem na kijku, a w carvingu przenoszenie ciężaru z krawędzi na krawędź(w dużym uproszczeniu) Mi chodziło o samą zasadę jazdy:) Nie jestem expertem w dziedzinie sprzetu, ale wydaję mi się że proste nie taliowane narty są używane w jeździe po muldach. Nie wiadomo czy za kilka lat nie nastąpi renesans prostych "desek":D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alez to jest smig, tyle ze karwingowy. Taka ewolucja istnieje, jak najbardziej. Niekiedy mowi sie tylko "short turn". Ale jak nazwac ewolucje, w ktorej koniec poprzedniego skretu jest jednoczesnie poczatkiem nastepnego. Smig to nie tylko klasyczny smig hamujacy. Nawet w dawnych czasach byl tzw. smig przyspieszajacy, w ktorym prawie nie bylo zeslizgu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alez to jest smig, tyle ze karwingowy. Taka ewolucja istnieje, jak najbardziej.

OK

Niekiedy mowi sie tylko "short turn".

czyli dosłownie skręt któtki

Ale jak nazwac ewolucje, w ktorej koniec poprzedniego skretu jest jednoczesnie poczatkiem nastepnego.

W zasadzie każdy skręt carvingowy tak wygląda :) . Ale ok, teraz rozumiem o co chodziło. Myślałem, że chodzi o zwykły tradycyjny śmig hamujący. Sorki :D .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...