
Wujot2
Members-
Liczba zawartości
762 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
15
Wujot2's Achievements
-
Lepiej późno jak wcale! To żart, widać, że wbrew pozorom uczymy się i rozwijamy przez całe życie. Oczywiście jeśli tego chcemy i nie wypaliliśmy sobie neuronów, na przykład piciem wódy itp. I pod warunkiem bycia zdrowym.
-
Napisałem o pojmowaniu naszego bardzo skomplikowanego świata. I o metodzie naukowej, która oznacza ciągłe poszukiwanie coraz dokładniejszego modelu tego świata. Czyli z definicji znamy ostatnią wersję prawdy i jesteśmy gotowi porzucić ją na rzecz nowej. A w praktyce raczej kolejnych przybliżeń, o rosnącej dokładności. W historii nauki dokładnie się je pamięta i podaje przyczyny zmian (na ogół niezgodność z obserwacjami), i często dalej stosuje. Na przykład klasyczna mechanika nie potrzebuje uwzględniać efektów relatywistycznych. Przeciwieństwem tego są zamknięte systemy o bardzo małej zdolności do zmian. Na przykład religijne gdzie jedna księga napisana przez "boga" (ale przez ludzi!) odpowiada na wszystkie problemy. Zmiany są rzadkie a nowa wersja tak skutecznie wymazuje poprzednią, że się o tym od razu zapomina. Dotyczy to też historii, którą poznajemy przecież w interpretacji politycznej i patriotycznej. A też takiego a nie innego "wyposażenia" z obowiązkowej edukacji (miernej jakości). Wielu ludzi zostaje z takimi szufladkami wypełnionymi starymi babcinymi rupieciami na całe życie. Szerzej rzecz biorąc na te dwie postawy można patrzeć jako naszą jednostkową zdolność do nauki i zmian. ------------ Twoje pytanie zaś dotyczy skutecznego działania czyli z terenu psychologii. Spotkałem się z tym w jakimś podręczniku jako metoda wąskiego i szerokiego pola. Albo jakoś bardzo podobnie. Pierwsze pojęcie mówiło o konieczności redukcji zmiennych do tych naprawdę istotnych. Czyli zaczynamy od rzeczy ważnych, a inne dopasujemy później w implementacji. Drugie oznacza próbę ogarnięcia wszystkiego od razu. Jestem (podobnie jak i Ty) oczywiście zwolennikiem pierwszej i bardzo często redukowałem problem dosłownie do jednej idei. ------------ Patrzę na siebie z dużym dystansem. Dysponuję takimi a nie innymi zasobami (raczej miernymi), jestem pełen oportunizmu. Pracuję nad sobą, ale to opornie idzie. Mój "superwizor" to widzi, a "supersuperwizor" (nadzór wyżej) przygląda się poprzedniemu. Czyli patrzę na siebie zewnętrznie, kontrolnie. Dlaczego miałbym się jakoś specjalnie ekscytować? Nie mam z tym problemu, zarządzam zasobami jakie mam, czasem się cieszę jak coś ciekawego zrobię. Ale wszystko z dystansem. Ani się specjalnie lubię ani specjalnie nie lubię. Próbuję zarządzać też emocjami wypłaszczając ich fluktuacje. Tyle. Ale te kwestie intrapersonalne uważam za warunek sine gua non świadomego człowieka.
-
To zdecydowanie jest ręka rowerzysty mtb.
-
To jest podstawa postawy naukowej. Falsyfikacja i weryfikacja. Osobiście chyba wolałbym tylko zamiast "nieufny" to "otwarty na zmiany". Coś będącego przeciwieństwem dogmatów i prostych recept. To jest fascynujące jak bardzo obraz świata w ciągu tych 50 lat się zmienił. "Rachunek sumienia" robię na bieżąco. Staram się zapamiętać wynik aby nie popełniać dalej błędów. Ogólnie to niezbyt siebie lubię. Nawiasem mówiąc miałem niezły ubaw, bo dokładnie to samo powiedział kiedyś (nie tak dawno) w wywiadzie Lech Janerka (bardzo go lubię). Pomyślałem sobie - nie jestem sam. Nie sięgam za bardzo w tył, bo czuję, że jestem kimś zupełnie innym jak te 30 lat wcześniej. Zupełnie. Dlatego nie rozpamiętuję. Zawsze miałem bardzo silną orientację na przyszłość. Mam wrażenie, w kwestii przeszłości, że jej nie zjebałem za bardzo. I, że przeważnie byłem ślepy. Pewnie jest tak dalej. Kwestia szczęścia jest fundamentalna. Jacyś macherzy od propagandy wmówili nam, że jesteśmy kowalami swojego losu. Do tego różne inne liberalne ułudy. Plus kartezjański ogląd świata. Wszystko to szczęśliwie wyrzuciłem do kubła. Choć trochę to trwało. Pomogli mocno Tversky i Kahnemann (opisując błędy poznania) a później Taleb (który często jest wkurwiający). No i Harari (warto). Po tych lekturach obudziłem się w zupełnie innym świecie. Chciałbym w nim jeszcze trochę pożyć. I z powrotem mieć farta.
-
Ta wypowiedź jest oksymoronem.
-
Oczywiście, nasz sukces ewolucyjny dowodzi, że kooperacja w bardzo dużych grupach daje olbrzymią przewagę. Nadciągająca "epoka" Chin, moim zdaniem, potwierdzi korzyści z skali. Kierunek rozwoju tej potęgi jest raczej pesymistyczny patrząc z punktu widzenia jednostkowej wolności liberalnej. Jakkolwiek Chińczycy mocno sięgają po niekinetyczne środki wpływu to jednocześnie bardzo silnie rozwijają klasyczną armię. Czyli na razie nie widać aby coś miało się zmienić w kierunku ewolucji. Co do zwierząt to znajdziesz sporo przykładów kooperacji, pomocy czy altruizmu. Proponuję Ci fascynującą książkę "Inne umysły" Godfrey-Smith poświęconą ewolucjonizmowi mózgu. Znajdziesz tam odpowiedzi na to pytanie. Z szczególnie mocnym uwzględnienie mątw i ośmiornic (najmocniej wykształcony niessaczy umysł). Autor opisuje jak bardzo inne mogą być podstawy myślenia. Ale są też pewne uniwersalia. Z tej samej bajki (ale zupełnie inne podejście, które powinno być Ci bardzo bliskie) to "Fizyka na tropie świadomości" Musser. Jak kiedyś napisałem te rozważania są o niebo ciekawsze (dla mnie) jak pogoń za TW. W ciągu ostatnich 30 lat neuronauki (plus psychologia kognitywna) z Ultima Thule coraz mocniej przesuwa się w stronę centrum nauki. Jak dodasz do tego zagadnienia AI, będące w sumie praktyczną stroną tych poszukiwań to robi się niesamowicie interesująco. Wszystko to jest bardzo złożone. M-teoria przy tym to łatwizna 😉.
-
To jest takie najprostsze szybkie "wytłumaczenie" wkodowane w naszą głowę. Spisek masonów, mafia żydowska, bóg kierujący naszym światem. Szybkie wytłumaczenie bez potrzeby angażowania myślenia (wolnego).
-
Homo Sapiens jest produktem milionów lat ewolucji. Nauczyła nas ona (też szympansy) kooperacji w dużych grupach społecznych i rywalizacji miedzy tymi grupami. W tym zabijania osobników własnego gatunku. Było to fundamentem olbrzymiego sukcesu ewolucyjnego naszego gatunku. Podstawą podejmowania decyzji u nas, w tym też tych "racjonalnych", są emocje (jako pierwszy wykazał to Domasio). Rywalizujemy na kolejnych podwórkach. Klatka przeciwko klatce, blok przeciwko blokowi, ulica przeciw ulicy, dzielnica przeciw sąsiedniej. Dalej są miasta, regiony, państwa, kontynenty. Możliwe są inne przekroje typu drwale kontra konduktorzy czy, ostatnio modne, kobiety kontra faceci. Ta rywalizacja ma wszelkie wymiary. Na przykład ulubionego sportu. Tam "nasi" mają wygrać. Nie kobieca, sympatyczna Sabalenka tylko zimna kilerka Świątek. A choćby - wygram z tym kmiotkiem na rowerze, co w gejowskiej lycrze jedzie na tym endurance. Mimo, że mam budżetowe mtb - dam radę 😉 ! Mamy pewien wpływ na nasze myślenie poprzez tzw. system 2 (Kuhnemann). Czyli myślenie wolne. Jednak nawet tam poddani jesteśmy wpływom automatycznych ocen, postaw, reakcji. Trzeba bardzo mocno pracować nad inteligencją intrapersonalną aby to w ogóle zidentyfikować. Aby cała populacja to zrobiła wydaje się wprost nierealne. Wobec tego jeszcze długo będziemy wydawać kasę na zbrojenia. A ponieważ ewolucja działa bardzo wolno to z naszej perspektywy będzie to - zawsze.
-
Jestem zupełnie wyluzowany, nie lubię jednak osobistych wstawek (@grimson). Victorowi dostało się przy okazji no bo przyznaj sam w razie wojny z rosją Wrocław może spać spokojnie, albo atak wyprzedzający??? Naprawdę?
-
Klon grimsona czy cuś? Epidemia???
-
No i po chuja ten tekst. Zanim coś palniesz z dupy strony to zastanów się chwilkę. Bo znów wychodzisz na idiotę.
-
Oczywiste jest, ze powinniśmy mieć obserwatorów na Ukrainie. I to cały czas. Oczywiste jest, że premier i prezydent nie powinni o tym w ogóle gadać. Poza jakimiś ogólnikami. A jak ktoś by naciskał to odpowiedzieć, że na takie informacje tylko czekają moskale. Mamy wojnę. Już teraz. Rosja podpala, zagłusza sygnały GPS, próbuje uszkadzać infrastrukturę podmorską. Testuje i bada nasze systemy obronne. Czego tu nie rozumiecie???
-
Zawarty jest kierunek i identyfikacja problemu. Na przykład możesz się sam siebie zapytać: - co mam zrobić (zmienić) aby ludzie na skiforum lubili mnie i cenili? - z jakich elementów należy zbudować detektor fal grawitacyjnych aby mógł potwierdzić teorię Hawkinga?
-
Uważam dokładnie odwrotnie. Prawie wszystkie pytania są źle zadane (czyli głupie). Dobre pytanie to takie w którym jest zawarta odpowiedź. Oczywiście mówię tu o jakiś głębszych problemach a nie - ile kupić chleba?
-
Kluczowe momenty w historii koncepcji globalnego ocieplenia: 1896 rok: Svante Arrhenius publikuje artykuł, w którym przewiduje wpływ zmian poziomu CO2 na temperaturę planety, wprowadzając koncepcję efektu cieplarnianego. 1938 rok: Guy Callendar po raz pierwszy łączy wzrost stężenia CO2 z rzeczywistym obserwowanym globalnym ociepleniem. 1975 rok: Po raz pierwszy użyto terminu "globalne ocieplenie". 1979 rok: Na Światowej Konferencji Klimatycznej pojawiają się poważne obawy dotyczące potencjalnego, niekorzystnego wpływu działalności człowieka na klimat Ziemi. 1988 rok: James Hansen, klimatolog NASA, używa terminu "globalne ocieplenie" w swoim zeznaniu przed Senatem USA, co zwiększa świadomość społeczną. Lata 90. XX wieku: Rozpoczyna się proces tworzenia międzynarodowych porozumień mających na celu walkę ze zmianami klimatycznymi, co prowadzi do podpisania Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu (UNFCCC) w 1992 roku.