-
Liczba zawartości
5 238 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
208
Zawartość dodana przez Marcos73
-
cze Temat się rozmywa i odchodzi od początkowej dyskusji. Pytanie było jak oceniać, kto to ma robić i jakie są wytyczne SiTN ewolucji znanej potocznie jako Śmig. Jak on teraz wygląda i co w nim jest takiego znamiennego, że odróżnia go od innych technik. Damian, całe życie jesteśmy oceniani, a także oceniamy innych. Świadomie, czy też podświadomie. SiTN to brand/marka która stara się dbać o swój wizerunek jak każda firma. Ty zatrudniając podwykonawcę, no też na czymś bazujesz. Załóżmy jest to Ci firma nieznana, masz swoje standardy wykonywania prac, będziesz to firmował swoim nazwiskiem i chcąc-niechcąc zasięgniesz opinii u znajomych firm, czy tez wręcz pojedziesz z nimi na robotę, zobaczyć jak pracują, czy to potrafią robić etc. Czy to jest innego jak egzamin? A Twoja ocena ich działań jest obiektywna? Czy Twoja wiedza (nie mówię o doświadczeniu) jest wystarczająca i idzie z duchem czasu? Czy też jesteś tym leśnym dziadkiem, który nie wykorzystuje nowoczesnych technologii i materiałów, bo uważasz, że dotychczasowe są wystarczające (możesz nawet nie wiedzieć, że są inne - lepsze) i w zupełności spełniają swoją role. Lekarz/doktor/profesor który Ci wykonywał operację, tez nie był osoba przypadkową. Przeszedł wiele etapów nauki, w chuj egzaminów i praktyki. To on firmuje klinikę, w której pracuje, sama klinika bez lekarzy jest tylko umieralnią. Ludzie noszący logo SiTN muszą coś sobą prezentować i mieć odpowiednią wiedzę, przynajmniej taki jest zamysł. Stąd egzaminy praktyczne i oceny. Oceniają to ludzie, a nie suma punktów z odpowiedzi na kartce. Zawsze te oceny będą subiektywne. Andrzejku, zerknąłem i widać, że prezentujący to bardzo dobry narciarz o przeszłości zawodniczej. Śmig jako taki ma dzisiaj mniejsze zastosowanie, ze względu na stoki po których jeździmy i sprzęt. "Śmig" w jego wykonaniu, jest idealny, bo warunki są idealne, tak patrząc na jego jazdę, to wystarczy mu wstawić wirtualne tyczki i SL gotowy. Jedzie jak typowy zawodnik/były zawodnik. Myślę, że jego jazda (a raczej technika), wyglądała by całkiem inaczej po stoku, choćby takim z muldami jakie wkleił Jan onegdaj. Ty, jako francuskojęzyczny przytaczasz sporo wiedzy z tejże potęgi narciarskiej, i słusznie. Natomiast z całym do Ciebie szacunkiem, p. Morgan nie jest dla mnie autorytetem narciarstwa, bo to amator dość dobrze jeżdżący, robiący karierę w necie, który znalazł sposób na biznes. Oczywiście, ma to i swoje plusy. To że amator w późnym wieku nauczył się dobrze jeździć, świadczy na jego korzyść. Niektóre tutoriale, tłumaczone łopatologicznie mają sens. Natomiast nauka jazdy z netu w 95% nie ma szans powodzenia, czyli sprzedaje ludziom marzenia. Robisz fajną robotę tłumacząc jego filmy, ale do mnie to nie przemawia. Piotrek, miałem okazję oglądać poziom uczestników takiego egzaminu - szczególnie egzamin z ewolucji. Poziom był różny, od faktycznie bardzo wysokiego po przeciętny, rzekłbym mizerny (oczywiście na tle grupy zdających). Wyników nie znam. Być może na Dolnym Śląsku wszyscy super jeżdżą, natomiast w Małopolsce tak nie jest. Tu Panowie macie 100% rację, jeśli ktoś sobie wyobraża, że chociaż na krok się zbliży do poziomu jazdy zawodnika, czy byłego zawodnika to jest niespełna rozumu. Piotrek widząc jednego z najlepszych polskich zawodników, wiedząc mimo swoich umiejętności, że poziom tego "przeciętnego" alpejczyka, jest dla niego nieosiągalny. Może sobie tylko wyobrazić, jak jeżdżą zawodnicy/zawodniczki na poziomie europejskim, czy też światowym. Inny świat. Więc analiza, czy jakieś tam uwagi z czyjejkolwiek strony są pozbawione sensu. Nie mówiąc o tym, aby się podniecać na zasadzie - ja tez tak będę kiedyś... Nie, to się nie uda. Zapraszamy, transport z Krk masz gratis, towarzystwo też 😉 pozdrawiam ps. Miało być krótko, jak zwykle nie wyszło.
-
Cze Zazwyczaj, jeśli nie ma możliwości nieobecnego pracownika zastępują inni obecni pracownicy. W zorganizowanej firmie da się to wykonać, ale często jest to okupione nadgodzinami. Państwo zabiera pracownikowi, pracodawca jest tylko płatnikiem. Całą firmę utrzymują pracownicy, bo jeśli ktoś myśli, że pracodawca utrzymuje pracownika - to jest idiotą. Pracownik oprócz pensji musi wypracować zysk na resztę wszystkich kosztów. Pracodawca jest tylko organizatorem pracy i pośrednikiem ze światem zewnętrznym. "Koszt pracodawcy" to jakaś bzdura, wymyślona przez urzędasów, a przede wszystkim polityków. pozdrawiam
-
Cze Jak pisałem, w teorii jestem słaby. Praktyczne działania są dużo lepsze. Widzimy się w marcu. pozdro
-
Dotarłem, ale co jeb…em kółko, myślałem że nie trafię. No pojechałem jak cajmer dokolusia. Ale jest pozdro
-
A czy w skręcię krótkim ciętym jesteśmy w stanie wykonać skręt stop i zatrzymać się natychmiastowo? Bo tego nie wiem. W śmigu tak. pozdrawiam
-
Cze Dzisiaj solo, @Lexi nie chciał jechać, trudno, zarobiony jest. Pierwsza pauza Kolna potem przeprawa przez Wisłę półmetek w Czernichowie jeszcze tylko na powrocie piwko w Tyńcu … chce się żyć😉 pozdrawiam
-
Ten jest dla wroga 😉 Jeszcze 2 przede mną. Ostatni będzie perfect. pozdrawiam
-
Czyli? Będzie się lało po ścianach? pozdrawiam
-
Andrzeju O gustach się nie dyskutuje, gusty się ma. My dzisiaj taką kupiliśmy do Milówki. 70 mkw łącznie, super rozkład jak na tak małą powierzchnię, oczywiście do modyfikacji. Nam się podoba. pozdrawiam
-
Czyli wg. zasady, kto rano wstaje, ten się gówno wyśpi😉. Podziwiam zapał. pozdro
-
No i płaci😉 pozdrawiam ps. Będzie tłok. Ja tam w nogach mogę spać.
-
Cze Teraz to nic nie jest tanie. Warto szukać. Katalogowe ceny są dla przypałów. Generalnie to można kupić z reguły za 50% ceny. Jeśli ktoś chce najnowszy model..., ale już z przed sezonu czy dwóch. W serwisówkach aż tak diametralnej zmiany nie ma, wręcz trudno rozpoznać, która narta jest z którego sezonu. Wszystkie jeżdżą dobrze i wszystkie są dobre/świetne. Do każdych się zaadoptujesz, do jednych szybciej, a inne potrzebują więcej cierpliwości. W skiturach pewnie też tak jest. pozdrawiam ps. na sklepówkach też da się jeździć.
-
Howgh. Jak to mawiają starzy narciarze, pozdrawiam
-
Andrzeju Wszystko się zmienia, śmig pewnie też stał się bardziej nowoczesny, choćby ze względu na sprzęt. Pewnie idea ta sama, ale wygląda nieco inaczej. Niestety nikt z nas nie siedzi w SiTN/PZN aby mieć bieżącą wiedzę. IW się zmieniają, są co raz młodsi, więc idą z duchem czasu. Dobrych narciarzy z papierami jest u nas sporo, nie ma się czego wstydzić, z sukcesami jedynie na arenie międzynarodowej słabo. Ale czekamy, kibicujemy. Się zmienia. Maryna może w niedalekiej przyszłości stanie na podium PŚ, w co wierzę, jak niegdyś Dorota Tlałka w Madonnie i nie tylko. pozdrawiam ps. Aż tacy skostniali nie jesteśmy, jesteś tego doskonałym przykładem. Kliknij w Zwardoń* i przyjedź 🙂 *audycja zawiera lokowanie produktu
-
Cze Nie do końca się z Tobą zgadzam, gdyż na stoku główna rolę do bezpiecznego poruszania się maja przede wszystkim umiejętności, a co za tym idzie doświadczenie. Sprzęt gra rolę drugoplanową, rzekłbym pomijalną, jeśli jest naostrzony i nasmarowany. Oczywiście piszemy o amatorskim uprawianiu sportu w obu przypadkach. Jazda poza trasowa obarczona jest dużo większym ryzykiem, zatem sprzęt chroniący twoje życie i zdrowie musi być prima sort (wraz ze wzrostem levelu pokonywanych obszarów), a co za tym idzie jest on bardzo drogi. Na wyciągu burza śnieżna jest niegroźna, bo są knajpy. Kurtka z deca wystarczy na te parę kroków. Offpiste takich luksusów nie ma. Jak Ci się zepsuje wiązanie w środku niczego, to nie pójdziesz do serwisu, bo go tam nie ma. Przykłady można mnożyć. W narciarstwie stricte trasowym (czy nawet przytrasowym), takich sprzętów nie potrzeba. Wystarczą dobre dechy. Co do nart serwisowych, to nie rzadko są tańsze od sklepowych. Bo te sklepowe, jak to głoszą specjaliści z marketingu same jeżdżą, życie staje się prostsze 😉 . Narty GS (te prawdziwe) można kupić za psie pieniądze nowe. Bo te nie zdobyły popularności (i nie zdobędą) wśród gawiedzi. Aby na nich jeździć - to trzeba umieć jeździć. SL sa bardziej popularne, ale mają zajebista zaletę - generalnie dla przeciętnego amatora marka ma poboczne znaczenie, wszystkie są dobre i bardzo podobne. Kwestia gustu i zasobności portfela. Nawet jeśli będziesz się chciał bawić w jakiś pseudo sport, to na bramki nic nie potrzebujesz, na tyczki jakieś ochraniacze na nogi i gardy na kijki. Jest to wystarczające. Dla zabawy i poprawy umiejętności. Stricte treningowe sprawy. pozdrawiam
-
Mitek narty masz, ale umiejetności także. Nie wiem w czym jestem lepszy. Jestem młodszy i może są obszary w których jestem lepszy 🙂. Narty masz nowe, widziałem, ładne, ale stare niezgorzej dawały radę, chociaż niektórzy by stwierdzili, że się na tym nie da jeździć 😉 Ja się pozbywam, w tych obecnych będę jeździł aż wyjdzie drewno spod ślizgów. W sumie stare po Żonie są najlepsze, bo mi ich nie szkoda, a też jeżdżą o ile są nasmarowane i naostrzone. Ładne też są - dziewczynom się podobają, a na krześle to zajebisty +, bo jest temat do nawijki. pozdrawiam
-
Cze To początek przygody, jeśli ktoś nie ma ochoty bawić się w bardziej zaawansowany skitouring to ok, w przeciwnym wypadku koszty rosną w miarę nabierania nowej wiedzy i umiejętności, odkrywania nowych pokładów czerpania radości z tejże odmiany narciarstwa . W narciarstwie trasowym, wraz ze wzrostem umiejętności, doświadczenia, większość dochodzi do wniosku, że w sumie to 1 narty są wystarczające na praktycznie wszystkie warunki. Więc niepotrzebnego sprzętu się pozbywamy, już przestajemy czuć potrzebę dywagacji na temat doboru nart do warunków akurat panujących na stoku. Nie wozimy kilku par na każdą okazję, bo najlepsze okazują wie te, które akurat mamy. Jeździ się w tym co się ma pod butem. Natomiast kolega Wujot opisał, jak to wygląda w przypadku bardziej zaawansowanego skitouringu - dziada nie spotkasz. Każdy ma sprzęt z najwyższej półki, koszty "radochy" rosną. Ja zostaję przy trasowym - mam tylko 2 pary (+ szutrówki stare po Żonie), jeszcze parę lat i zostanie tylko jedna para. Najlepszym wystarcza tylko 1 narta, czy wręcz same buty, ale do tego poziomu to jeszcze długa droga przede mną. pozdrawiam
-
Cze Pisałem swojego posta, nie czytając Twojego, bo go jeszcze nie było. To jest opis, który mówi dużo więcej, jak ten "oceniany" śmig powinien wyglądać i czym się charakteryzuje, aby go dobrze wykonać na egzaminie. Bo o tym cały czas mowa. Jestem przeciwnikiem teoretyzowania, a nomenklaturę narciarską dopiero poznaję, ale zaintrygowała mnie wypowiedź Piotrka, że opis "szczytowej ewolucji" jest opisany w dwóch krótkich zdaniach i "wybrańcy" potrafią ją ocenić, ale nikt nie potrafi jej opisać. Jak zatem 20-sto letni zawodnik ma ja poprawnie wykonać na egzaminie, skoro nie ma pojęcia co śmig charakteryzuje. On nawet nie wie, że były kiedyś narty nie taliowane, stoki nie ratrakowane, narty były wszystkie długie i tak się jeździło. Uczony techniki ciętej od dziecka (jak to sportowiec), ma ja w takim stopniu opanowaną, że jest w stanie pojechać z pełną kontrola prędkości, krótkim ciętym skrętem blisko linii spadku stoku (tak wynika ze skróconego ogólnego opisu śmigu), niezależnie od nachylenia i warunków na stoku. Wyszkolony zawodnik pojedzie praktycznie wszędzie ciętym w "warunkach" stokowych. Nikt nie trenuje na pogodę. Jeździ się dużo i po wszystkim. Więc na egzaminie może być zdziwiony lekko (jak był Piotrek), że "wiedźmin" wystawi mu słabą notę, bo posiada jakąś tajemną wiedzę, jemu tylko znaną. Jak choćby narciarz z filmu nr 1 - który stwierdziłeś, że śmigiem nie jest. Sprowadza się to do cytatu "śpieszmy się kochać ludzi.....". Mitek opisał śmig z praktycznego punktu widzenia. Jest to sport terenowy i tak to w rzeczywistości wygląda. Pełna kontrola prędkości zapewniająca bezpieczeństwo dla siebie i otoczenia. Śmigi z przymiotnikami, a z reguły łączenie różnych technik w zależności od potrzeby w sposób płynny. pozdrawiam
-
Cze Chyba @Spiochu musze oddać honor i przeprosić. Bo widzę, że każdy wie że coś dzwoni, ale nie wie w którym kościele. Pytałem o ewolucję ocenianą - śmig. Jakie ma znamiona poprawnego wykonania. Mitek podał ogólną charakterystykę (być może tylko taki opis tylko istnieje - nie wiem). Ty przedstawiłeś kilka filmów i tylko 1 wg. Ciebie jest śmigiem. Dlaczego? Co go takiego charakteryzuje oprócz rytmu, jazdy blisko lini spadku stoku i kontroli prędkości. W każdym z filmów jest to zawarte. Piotrek chyba miał rację i ocena była wg. "widzi mi się" egzaminatora. Bo nie przypuszczam, aby wśród Jego kolegów i koleżanek na egzaminie nie było nikogo, kto by nie potrafił zjechać rytmicznie w dół stoku, z kontrolą prędkości. pozdrawiam
-
Nie tą. Kiedyś się zacząłem wgłębiać. Ile nart, wiązań, butów, odzieży, plecaków, raków, czekanów, kijów, narzędzi etc. to mi mój malutki umysł przestał to ogarniać. Jedziesz na wyciąg, bierzesz krzywe narty i stare buty, jakiś przyodziewek i 2 stówki do kieszeni i się cały dzień bawisz jak Król (ze zdjęcia - też ma stare buty, a się bawi). A tu Panie, jeszcze nie wyjdziesz z domu, a już 10-cha w plecy. A to sprzęt do poruszania się po Kotelnicy, gdzie człowieku Tatry, Alpy etc. Szymek próbuje, obawiam się że do Zwardonia nie dotrwa finansowo 😉 pozdrawiam
-
Tak, wiem, ale może Kolega nie wie i się skusi. Różnorodność sprzętu daje szerokie możliwości wydanie morza środków przeznaczonego na życie, jak już się wkręci. Wówczas, po głębszym namyśle oraz analizie cena karnetów oraz ilość noclegów nie zrobi na nim większego wrażenia. Stwierdzi wręcz, że narciarstwo trasowe jest relatywnie tanie. pozdrawiam
-
Jakoś się pomieścimy. pozdrawiam
-
Da się? Oczywiście😀 pozdro
-
Uuu, Michał, aleś przysadził. No nie rozumiem. A w ciętym krótkim nie jest podobnie? Pomiędzy jazdy nie ma. Chodziło mi bardziej łopatologicznie, np. Odciążenie (jakie?), ześlizg, rotacja, zakrawędziowanie co jest impulsem do następnego skrętu itd ltp, lub coś podobnego punkt po punkcie. A ty mi tu takie niestrawne rzeczy piszesz. Do Kowalskiego musisz dotrzeć. Powyższa moja teoria, to tylko przykład, żadna analiza. pozdrawiam
-
Chyba nie, po umaszczeniu sądzę że to polarny pies. pozdrawiam
- 138 odpowiedzi
-
- podróż moruńka
- bałkany
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: