Skocz do zawartości

Dany de Vino

Members
  • Liczba zawartości

    1 265
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Zawartość dodana przez Dany de Vino

  1. Piotrek, to ja trzy lata temu, na górze lodowca (tam gdzie były już tylko orczyki). Nawet nie wiedziałem, że znajoma ze stoku wyjęła tel. i pstryknęła. Potem mi przesłała mailem, więc nie odpowiadam za jakość. Jazda też zupełnie przypadkowa. A wrzuciłem ot tak... Chciałem próbnie, spróbować coś wrzucić do stopki, a wyszło jak wyszło więc zostawiłem.                                                                                              Pozdr
  2. OK. Mitek. Róbmy peace. Wyjaśnię swój punkt widzenia. Często irytują mnie "tuzy internetowe", które całą zabawę w nartowanie usiłują sprowadzić do jakiejś niby profesjonalnej jazdy. Sami jeżdżą jak umieją, jeden lepiej, drugi gorzej... gdzie im tam do profi?! Gościa, który trenował zawodniczo widać na stoku na kilometr, nawet w tłumie. To jest przepaść! Jeśli ktoś nie trenuje od brzdąca i jeśli nie jeździł zawodniczo, to jest narciarzem amatorem i to też widać na pierwszy rzut oka. Nie ma pomiłuj! A jeśli taki jak my wszyscy tutaj amator, akurat ma ambicje sportowo-amatorskie, to super! Pełny szacun! Ale, niech jeden z drugim zrozumie, że dla większości ludzi to jest po prostu rozrywka na świeżym powietrzu i we wspaniałym otoczeniu. Większość ludzi jeździ 3 - 5 dni w roku, a i to nieregularnie. Jeździ, bo im się to podoba, bo im to sprawia frajdę. To czy ty to akceptujesz... nie bądź śmieszny! Kogo to obchodzi? Ja zaczynałem jako dzieciak z bardzo wtedy kiepskiej dzielnicy Krakowa, który miał "górki" dosłownie za plecami. Pionowa ściana wapienna zaczynała się dosłownie kilka metrów za tyłem domu, w którym mieszkałem. Dalej były "górki", dla nas 3-latków - Alpy! (potem postawili tam budynki TV, ale i tak miejsca było dosyć) Sprzęt był taki, jaki sam nie wiem skąd, był akurat na strychu i tyle. Jakiś przypadkowy facet pokazał mi jak się dosyć trudne w obsłudze (szczególnie dla dzieciaka) wiązania rzemienno/szczękowe zapina i to było całe szkolenie narciarskie jakie w życiu pobrałem. Jaki instruktor? Forsy po prostu nie było. Ale frajda z jazdy była niesamowita! I to mi właśnie zostało. Od tamtego czasu jak stanę na nartach, to aż mnie rozrywa z radości, muszę się hamować żeby nie krzyczeć ze szczęścia! A tu mi jakiś "specjalista" diabli wiedzą od czego brecha, że dokręcone, czy niedokręcone... A diabli z nim...! Jak ktoś zechce bo tak lubi, bo mu się tak podoba, to wynajmuje instruktora i dokręca. Dla mnie to byłaby strata cennego czasu na nartach. Nie chcę studiować narciarstwa. Nie chcę być narciarskim zawodowcem, nawet gdyby to było możliwe. Mam już zawód, którego bym nie zamienił na żaden inny. A narty to moja rozrywka, wspaniale resetująca psychicznie i fizycznie rekreacja i przepyszna, sportowa zabawa! Tak właśnie, niefrasobliwie, ale z olbrzymią radością podchodzę do swojego nartowania. Pewnie, że coś tam poprawiam, coś tam staram się podpatrzyć itd... Ale to są dodatki, urozmaicenie. I nie ma szans, żeby mi kolega Fredowski, ty, czy jakiś nawet SuperFredowki potrafił to w jakikolwiek sposób zdeprecjonować. No way Jose!
  3. A na Chopoku szusują! http://www.jasna.sk/...-ii-1342-m-n-m/
  4.               Bardzo proszę: ...haułhuuuu ...hauuu…!
  5. Coś chrzanisz Mitku... A tak przy okazji, jeździsz jeszcze na nartach? Pamiętam twoje opisy jazdy, którą onegday (czytaj - dawno, dawno temu) uprawiałeś... Pamiętam, że to nie miało nic wspólnego z bezpieczną, ani nawet rozsądną jazdą. Więc tak bardzo znowu piersi nie wypinaj. Żaden z ciebie autorytet.
  6. Czasem kontrola szybkości polega na szybkości tej nabieraniu. Podobają mi się "dokręcone" skręty, ale nie jest to jedyny sposób nartowania. Lubię zmieniać techniki, ześlizgiem też się nie brzydzę i bawi mnie to, a jeżdżę dla siebie. Taki ze mnie egoista! 
  7. Nie, żaden drugi gatunek. Jak je założyłem w pierwszym sezonie, byłem tak jak pisałem, zachwycony ich elastycznością i sprężystością. Są "miększe" od moich drugich nart, ale to był w jakiś sposób walor. W drugim sezonie, jakby straciły ową sprężystość... Przynajmniej takie mam odczucie. Ale nie jestem żadnym ekspertem, może to sprawa przyzwyczajenia... Nie podejmuje się wygłaszania autorytarnych ocen. Piszę o moich odczuciach.  
  8. A niby dlaczego mają być "dokręcone"? Chyba, że chodzi o jakąś konkurencję baletową...
  9. Z moich mocno amatorskich doświadczeń. Jena z moich dwu par nart to  Atomic Redster XTi. Kupiłem je dwa lata temu. W pierwszym sezonie zachwiciłem się ich elastycznością i sprężystością. W połowie drugiego sezonu stwierdziłem (kilkanaście, do około 20 kilku dni na śniegu na tych nartach), że to już nie te same narty. Mam poczucie, że straciły sporo ze swoich walorów. To "stare" i jakby już wyklepane narty. A druga para (Steckl, niestety drogie), na której jeżdżę już kilka sezonów nie zmieniła w moim odczuciu swoich właściwości wogóle.  
  10. Kolego, Masz rekomendację od Spiocha. To dobry narciarz (amator), typ perfekcjonisty (Piotrek nie obraź się przypadkiem). Nie odpuszcza i zawsze pracuje zarówno nad techniką jak i nad doskonaleniem jazdy sportowej na tykach, czyli walczy o ułamki sekund. Jeśli on je rekomenduje, to nie widzę możliwości znalezienia bardziej obiektywnej opinii w oficjalnych testach (tam za opinię się płaci niemałe pieniądze. Oczywiście tylko za pozytywną opinię). Łatwo polecać wypromowane marki. Wszyscy znają nazwę, logo rozpoznawalne z daleka itp... I za to płacisz potrójnie, Nie płacisz za jakość (np. seria Atomików, które się rozklejały i zwykle nie chciały uznawać reklamacji) ale właśnie za logo, które często ma ową jakość zastąpić. Ja nie jestem expertem od nart. Ale znam się na przykład na butach do tenisa. Przez lata przetestowałem ich mnóstwo. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek - Adidas. Większość seryjnej produkcji to czyste badziewie rozlatujące się po tygodniu gry typu zawodniczego. Tylko tak zwana "TopLine" jest dobrej jakości, ale np. w Polsce, w sklepach w ogóle nie do kupienia. Nie wiem dlaczego. Może za drogie... Ja sprowadzam sobie ich buty ze Stanów, bo tam je można kupić w specjalistycznych sklepach. Inne nie nadają się do gry. Podejrzewam, że naprawdę dobre narty znanych firm to wyłącznie tak zwane "komórki". Ale znowu, są drogie. I pewnie dla początkującego narciarza zupełnie niepotrzebne. Jeśli Spiochu na polecanych przez siebie nartach jeździ i sobie chwali, to ja mu wierzę. Zna się na rzeczy, a nikt mu za pozytywną opinie nie płaci.                                                                        Pozdr. 
  11.  Trochę wam zazdroszczę umiejętności powyższych rozważań teoretycznych i jak mniemam przenoszenia ich wyników na praktyczną jazdę, już na śniegu. Czytam to czasem, rozumiem (a przynajmniej tak mi się wydaje), ale jak staję na nartach, ...nic mnie to nie obchodzi. Euforia, która towarzyszy jeździe na nartach pochłania mnie bez reszty. Jakieś tam postępy robię, czasem któryś z kolegów zrobi (zazwyczaj poproszony o to) taką czy inną uwagę (zawsze ich chętnie słucham i nie "bolą" mnie one). Oczywiście staram się wtedy coś tam poprawić i czasem nawet się to po jakimś czasie udaje (ale prawie nigdy natychmiast). Jednak, wtedy są to uwagi praktyczne i możliwe do natychmiastowego spróbowania/zastosowania, a to dla mnie olbrzymia i zasadnicza różnica.                                                                                              Pozdr. 
  12. Dany de Vino

    Jasna Chopok

    I tak dużo lepiej niż się to zapowiadało tydzień temu. Pogodę mają wymarzoną do naśnieżania i taka właśnie zapowiadana jest przez najbliższe dwa tygodnie. No, i najwyraźniej wzięli się do roboty! Jestem dobrej myśli... .                                                                                         Pozdr.
  13. Ja się tam wybieram od 10.12. więc pewnie jak zwykle w połowie grudnia, nie wszystko będzie hulało, ale strasznej bidy też nie będzie. A być może matka natura też coś tam sypnie...                                                                                  Pozdr.
  14. http://www.jasna.sk/...y-ii-1028-m-nm/                                                                                         
  15. Wrzuć link do aktualnych info ze strony Chopoka (Jasnej), bo nie bardzo wiem gdzie tego szukać, please...
  16. Każden jeden Baca wam powie, że koty się pierze - ino się nie wykrynca... .
  17. Co tu dużo gadać... Po prostu "być: !  
  18. A w tym roku znowu tego samego i powtórka z tej rozrywki !!! 
  19. Też po paru dniach miewałem problemy z otarciami na piszczelach. Problem rozwiązałem tak: kupiłem w jakimś markecie budowlanym okładzinę termiczną do rur "kaloryferowych". Są z takiej miękkiej pianki (w różnych kolorach). Rozciąłem i wkładam pomiędzy skarpetę a leginsy. Koszt ~ 1.40pln na obie nogi + zapas na następnych kilka lat. Robotę robi idealnie. 
  20. ...dodam tylko, że "pranie" skarpetek i bielizny narciarskiej, to nie to samo co pranie np. skarpet tenisowych. Narciarskie nie są "brudne", są po prostu przepocone. Wystarczy namydlić, trochę wygnieść, "począchać", wypłukać, na kaloryfer i po robocie!
  21. Poza tym, buty nawet po kilku sezonach nie śmierdzą...
  22. Wiesz, ja akurat nie pocę się zbyt obficie. Ale higiena to higiena... Po prostu tak lubię.  Wiem, że część kolegów hołduje zasadzie, że: "...skarpety narciarskie zachowują świeżość przez cały okres ważności skipassa…", ale ja najczęściej korzystam z sezonówek… i to już stanowi pewien problem...                                                                                                                                Pozdr.
  23. Ze względu na odległość, wyjeżdżam zazwyczaj na 10 dni na śniegu. Zabieram około 5-6 par skarpet, 2-3 podkoszulki. Nie mam problemu aby co trzy dni wyprać dwie pary skarpet i podkoszulek. Może to jest sposób? Chłopaki też się przy okazji dowiedzą, że takie podejście do życia jest możliwe  ?                                                                          Pozdr.
  24. Tu masz wszystko jasno i prosto sformułowane... Tylko jeździć!                              
  25. ...dyskusja o nartowaniu, trochę jak o seksie... . Za dużo nóg, za dużo bioder, a już te paluchy...   Jeszcze trochę i ...strach stanąć na nartach.  Nie lepiej to pojeździć... .
×
×
  • Dodaj nową pozycję...