Skocz do zawartości

grimson

Members
  • Liczba zawartości

    2 888
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Odpowiedzi dodane przez grimson

  1. To już tragedia jak nastolatek zamiast śmigać na nartach / kopać szmaciankę na boisku spędza całe godziny przed komputerem. A w dodatku styl gender tudzież homo niewiadomo to zakrawa na farsę; podziwiam W.W. za samozaparcie.

     

    Aż znowu taki stary nie jestem, chociaż mam "bliżej niż dalej" do mogiłki. Teraz będzie moralizatorsko: za moich czasów chłód sztangi koił sfatygowane ręce, natomiast piłka ręczna to 8 godzin treningów tygodniowo. Obecnie z braku czasu -> rodzina, praca; sztanga zaczyna rdzewieć a piłce ręcznej powiedziałem papa.

  2. Codziennie dojeżdżam do pracy autem prywatnym w sumie 180km i wiem, co to sytuacje podbramkowe. Mimo opanowania kółka zdarzyło mi się miesiąc temu jechać lewym pasem na TIR'a, szkopuł w tym że poruszałem się prostopadle do osi jezdni, bez możliwości reakcji. Gdyby TIR nie wyhamował - nie pisałbym teraz tego posta. Tym bardziej mi żal ludzi z tego filmiku.
  3. Już widzę dumnych forumowiczów w sytuacji jak w filmie, kiedy to samochody wpadają na ich własne furmanki. Żartom i śmiechom zapewne nie byłoby końca :D w przeciwieństwie do omawianego filmu, gdzie ludzie próbowali ratować swój dobytek.
  4. Nie dziwię się że ludzie własnymi ciałami zasłaniali samochody. Ustalić winnego w takiej sytuacji graniczy z cudem, a więc wszelkie wypłaty odszkodowań z OC sprawcy należy traktować w strefie marzeń. Naprawa obtłuczonego auta to kilkanaście tys. w plecy właściciela, w zależności od rocznika i marki.
  5. Ta kolej dwuosobowa jest nie tyle reliktem przeszłości, ale wąskim gardłem działającym na rękę właścicielom stacji. Wyobrażacie sobie co by się działo na stoku, jeśli zostałaby uruchomiona kanapa na 6 osób? Już teraz ilość narciarzy powoduje że na stoku trzeba mieć oczy dookoła głowy.
  6. Byłem wczoraj na CG. Cel - Sylwester na stoku. Na parkingu pojawiliśmy się późno, bo o 17.30. Samochodów raczej niewiele, pamiętając o dniach chwały tego ośrodka. Pogoda korzystna, -5 stopni na parkingu, dookoła biało, niebo bezchmurne. Po zakupie karnetów na jazdy nocne do godziny 22; a faktycznie do 1 w nocy!, uderzyliśmy od razu na 4 osobową kanapę KLF. Kolejki do kanapy minimalne,w najgorszym okresie czyli tak do 20 czekało się przed bramką max. 2 minuty, potem szło już na bieżąco. Nie liczyłem, ile razy zaliczyłem ten 400 metrowy stok, ale musiało wyjść dobre kilkanaście kilometrów. Warunki narciarskie dobre, jeśli nie powiedzieć bardzo dobre. Na całej długości stoku śniegu pod dostatkiem. Tylko na samej górze miejscowe zlodowacenia, ale ze względu na ich rozmiar - symboliczne. Poziom narciarzy jak to poziom - wjazd narciarki w czekających pod kanapą KLF został żartobliwie skwitowany, nie było wciskania się w kolejce, czy też deptania po nartach. Po najeżdżeniu się na KLF postanowiliśmy pojeździć trochę na orczyku F1. Stok również dobrze przygotowany i o tyle lepszy, że praktycznie na całej jego długości były rozmieszczone głośniki nadające miusik. Jedyny minus F1 to przepustowość i czekanie w kolejce jakieś 3 minuty; dlatego po kilku rundach postanowiliśmy udać się na odpoczynek do Karczmy Czarna Góra. Przed wejściem zostało rozpalone ognisko, gdzie usmażyliśmy kiełbaski. Na zewnątrz i wewnątrz trwała impreza, grzaniec mocno kusił ale obowiązek kierowania pojazdem mechanicznym w stanie absolutnej trzeźwości ostudził moje zapały. Miło było pogrzać się przy ognisku, porozmawiać w zacnym towarzystwie i powspominać kończący się rok. Potem znowu jazda na KLF, a w ramach urozmaicenia królowały dyscypliny jak zjazd na krechę, jazda na krawędziach, szusowanie, wygłupy i inne takie. Krótko przed północą znowu zjechaliśmy do Karczmy, gdzie zgromadziło się już ok. 100 biesiadników: szampan, browar, fajerwerki, konfetti, muzyka, grzańce i piersiówki to patroni tamtych chwil. Było naprawdę zacnie, aż szkoda że jazdy kończyły się o 1 w nocy... Mus nie mus - do domu trzeba było wracać. I tak trzy osoby na pokładzie w stanie wskazującym i ja - kierowca, spędziliśmy jeszcze 3,5 godziny wracając do domu. Mimo wszytko opłaciło się. Atmosfera nie do opisania, pomysł pracy ośrodka w ten dzień do 1 w nocy - strzał w 10. Oby tak zawsze.
  7. Dla mnie słowo "ekolog" pisze się z małej litery. Ta organizacja w polskich realiach ma kilku inteligentnych przywódców na górze i stadko przeważnie alternatywnych małolatów na dole. Góra pręży się do kamer a młodzież odwala czarną robotę na iwentach, performansach i innych badziewiach. W nadziei, że kiedyś i oni się dochrapią. Ekologia w Polsce to okazja do dorobienia się. Co gorsze, jest ekologia mikro i niestety też makro. Mikro to protesty przeciw wycince drzew, eksterminacji dżdżownic i holokauście much. Skala makro to pozwolenie na emisję zanieczyszczeń do atmosfery w skali kraju (patrz pieniążki które płaci Polska), normy spalin silników spalinowych, freon w lodówkach i inne. Wszystko upierdliwe i kosztowne, bardzo kosztowne.
  8. Ten system wykrywający narciarzy to prawdopodobnie system wizyjny, sprzęgnięty z oprogramowaniem i komputerem. Przy pierwszym wejściu na bramkę dokonuje odczytu charakterystycznych punktów jak wysokość, szerokość narciarza. Kolory też może rozpoznawać, ale to już bardziej skomplikowane i kosztowniejsze we wdrożeniu.
    Następnie tak zapamiętany pierwszy obraz zapisuje i porównuje z kolejnymi "podejściami" narciarza do bramki.

    Proste.
  9. Z lodem na Loli zgadza się, ale z jedną uwagą: między piątkiem a sobotą jakoś ten lód udało im się zlikwidować, ponieważ wczoraj w Szklarskiej jeździły GWIAZDY TVN czyli Mroczki, Gąsowski i inne znane i cenione w naszym kraju osobistości. Poprawienie warunków pozwoliło GWIAZDOM na bezstresową jazdę po poprawnie przygotowanych stokach, tylko się pytam dlaczego jak na codzień w Szklarskiej jeździ typowy zjadacz chleba razowego to ma się go w czterech literach? Inna kwestia: bezpieczeństwo na stoku. Ponieważ byłem tam pierwszy raz to nie mam porównania czy ludzi było mało czy też dużo.Ale ilość skuterów GOPRu prujących na pełnym gazie w górę stoku z włączonym kogutem była zastanawiająca. Ilość wypadków na Puchatku (który do czarnych tras przecież nie należy) też, co nasze dwa przejazdy GOPR kogoś tam podnosił. Ktoś wczoraj wjechał w drzewa i ratując się przed tragedią przyjął uderzenie na ręce, które połamał. No i na koniec uwaga do tych lepiej jeżdżących narciarzy. Jak stawaliśmy z boku stoku żeby odsapnąć, a do krawędzi nartostrady został nam niecały metr, to zawsze znalazł się jakiś debil który prując na pełnym gazie, nieomal na krechę po prostu nas na tym jednym metrze mijał. Mimo że reszta stoku była pustawa. Jeden rozwinął taką prędkość że przejazdem wytworzył podmuch powietrza... I jeszcze jeden niułs: podczas wczorajszego ewentu z GWIAZDAMI zrobili im jakieś konkurencje na tyczkach, za które potem GWIAZDY odbierały nagrody na scenie po godzinie 15. Marek Włodarczyk ledwo na tę scenę się wgramolił, widocznie "o jedno piwo za daleko". Bez komentarza.

    Użytkownik grimson edytował ten post 27 luty 2011 - 08:42

  10. Veni, vidi, vici. Na parking pod wyciągiem dojechaliśmy dość późno,bo o 9.45. Ciężki tydzień pracy nie pozwolił na wyjazd z domu przed 6 rano ale jakoś się zwlekliśmy z łóżka:-) O tej godzinie (9.45) parking był pełen i samochody były kierowane w miasto. Dlatego wbiliśmy w boczną uliczkę i jakoś zaparkowaliśmy. Kolejka do kasy na oko 10 minut czekania i pierwszy zonk, bo płatność tylko gotówką a bankomacik obok kas wyzionął ducha. Rozpoczęło się nerwowe szukanie zaskórniaków w portfelu bo wieść niosła że następny bankomat to 1000 metrów dalej... No ale wszystko się dobrze skończyło i wydarliśmy na Halę Szrenicką. Na miejscu warunki o dziwo dobre, jeśli nie powiedzieć bdb. Potem Lolobrygidą uderzyliśmy na Puchatka i zaczął się koszmar stania w kolejce 30 minut i wjazdu...10 do 15 minut. Nie przesadzam bo kolejka zwalniała żeby piesi turyści!, bo i tacy się dziś znaleźli, mogli bezpiecznie zejść z kanapy. Skandal. Potem jeszcze pojeździłem na Loli,ale po godzinie 14 zrobiło się lodowisko z kamieniami, na jednym z nich omal nie zaliczyłem gleby. Wyjazd generalnie zaliczam do udanych, byłem po raz pierwszy narciarsko w Szklarskiej Porębie i nie żałuję. Ośrodek ma potencjał i tylko od właścicieli zależy jak będzie wyglądać przyszłość. Nowa kanapa 6-osobowa zasuwa aż miło.

    Załączone miniatury

    • DSC_2770.jpg
    • DSC_2713.jpg
    • DSC_2742.jpg
    • DSC_2756.jpg
    • DSC_2772.jpg

    Użytkownik grimson edytował ten post 26 luty 2011 - 22:57

  11. No i jestem z powrotem. Na szczęście wiatr był tylko po polskiej stronie, na miejscu w Janskich czułem bardzo słabe powiewy. Większość tras jest w lesie i drzewa skutecznie chronią przed wiatrem. Sam ośrodek raczej dobry, jest kilka ciekawych tras. Gondola robi też wrażenie vs standardowa kanapa czy orczyk. Jednak większość tras jest bardzo wąska, i przy tłumach które dziś zastaliśmy zrobiło się niebezpiecznie. Kilka razy tylko dzięki oczom dookoła głowy nie było kolizji. Muszę pochwalić naszych sąsiadów za wzorowo odśnieżone drogi, za to po naszej stronie - tragedia. Wiatr nawiewał śnieg z pól w ten sposób, że praktycznie został tylko jeden pas do jazdy, co ograniczało prędkość podróżowania do 50 km/godz. Pługa rano nie widziałem, większość jadących z Wrocławia miała te same problemy.
  12. Witam, W ten czwartek wybieramy się na pierwsze w tym sezonie szusowanie. Z prognozy pogody wynika, że w ten dzień wiatr osiągnie 14 m/s. Pytanie, czy nie zamkną gondoli w takich warunkach? Oraz czy zlodowacenia które tam spotkam to zlodowacenia ala Czarna Góra (PL), tzn jeden lód pod nartami?
  13. Przypadek klasyczny. TU zaniża wypłatę lub wręcz informuje, że takowa nie przysługuje. Podobny temat przerobiłem przy okazji wypłaty odszkodowania z stłuczki samochodowej (OC). Zrób tak: 1. Odwołaj się od decyzji TU. Odwołanie musisz mieć poparte zaświadczeniem od znajomego (mam nadzieję że masz takie znajomości) lekarza ortopedy, że taki przypadek to utrata zdrowia w iluś tam procentach. Zażądaj uznania Twoich racji, postrasz ich sądem - masz tam sprawę wygraną na 100% tak przy okazji. 2. Znajdź informację w internecie o prezesie zarządu Twojego TU; imię i nazwisko. Z reguły właścicielem jest jakaś zagraniczna korporacja. W moim przypadku pisałem do prezesa zarządu w Austrii, z kopią do polskich dyrektorów; w formie imię[email protected] towarzystwa.com. W moim przypadku po wysłaniu maila po angielsku stał się cud; nagle moja sprawa nabrała pięknego przyśpieszenia i wszystko się dobrze skończyło. W Twoim przypadku też zadziała 3. Napisz skargę do Rzecznika Praw Ubezpieczonych Powodzenia!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...