Wybrałem się z żoną na wyjazd turystyczny do UK. Wypożyczyliśmy na lotnisku VW Golf V w automacie. Wtedy to była nówka sztuka, z przebiegiem jakieś 40 mil.
Pierwsze wrażenie po ruszeniu do przodu - panika, bo jadę pod prąd. Szybko się przestawiłem na ruch lewostronny, tylko nie czułem w ogóle, gdzie jest prawa krawędź samochodu. Musiałem się pytać co jakiś czas żony, ile mam jeszcze miejsca z prawej.
Zrobiłem wtedy w sumie 800km jednego dnia, z London Luton do Faldingworth, gdzie była baza Dywizjonu 300, i z powrotem do Londynu, zwiedzając po drodze inne zacne miejsca.