
wkg
Members-
Liczba zawartości
2 049 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez wkg
-
Rozumiem. Tylko słyszałem, że można zaszczepić nowe pędy na starych korzeniach - o to mi chodziło ale jestem cienki w te klocki. Najwyżej będę ukorzeniał : )
-
Zobaczę przy następnej wizycie - szczerze mówiąc nawet nie wiem co to znaczy ukorzenienie : ( Wiem, że chciałbym wykorzystać stare korzenie bo pewnie są bardzo długie i ciągną czystą wodę z kilkudziesięciu metrów ... Ten pomysł na ożywienie winorośli nie wziął się nawet z nadziei na owoce. To południowa ściana i liście pięknie regulują wilgotność i temperaturę w domu ...
-
: (( A ja mam na ścianie krzaki winogrona - jakieś 170 lat. Niestety kilka lat temu zaczęło usychać i właściwie uschło. I zastanawiam się, czy na korzeniach nie da rady zaszczepić nowych - tak jak to zrobił baron Biondi Santi ożywiając winorośl w Toskanii swojego czasu.
-
Zdrówko dereniówką z poprzedniego zdjęcia : ) PS: Zawsze podziwiałem ludzi którzy rozlewają swoje dzieła do takich ładnych finimini buteleczek
-
No tak, ale tam jest wysoka zawartość alkoholu w tych resztkach więc już nie sfermentuje - drożdże nie ruszą. Ty normalnie dodajesz Bayanusy i rusza fermentacja ? Ludzie mający zbiornik z płaszczem destylują te pozostałości ...
-
O rany, że ja tyle lat nie widziałem tego wątku !!!! Jak pigwowcówka może obrzydnąć ? : ((((( Ale do rzeczy: Oczywiście spirytus na owoce ! Nie alkohol (czysty). Czysty alkohol ścina białko i nic nie wydobywa. Góra 70% Tu przydatne narządko: https://homedistiller.org/calcs/dilute Problem z nalewkami jest taki, że często są słodkim ulepem którego nie można przełknąć : (( Zalewanie spirytusem owoców zasypanych cukrem ma same wady w mojej opinii. 1) Nie można kontrolować poziomu słodyczy. Owoce mają różną zawartość cukru a ze względu na kwasowość trudno ją zbadać organoleptycznie. 2) Żeby wyciągnąć resztę dobroci z owoców (smak i sporo alkoholu) trzeba je zasypać ponownie cukrem (wyciskane na prasie średnio się potem klarują) więc znowu mamy ulepek. Mój sposób (no, nie mój, bo powszechny): zalewamy owoce spirytusem o mocy zależnej od zawartości wody w owocach. Pigwowiec, wiśnia 70%, dereń 66%, suszony dereń 50% i macerujemy. Zlewamy po odpowiednim czasie i dopiero wtedy zasypujemy owoce cukrem. Cukier wyciąga alkohol i smaki z owoców zostawiając wysuszone mumijki. Zostaje nam słodki likier który dopiero mieszamy z uprzednio zlanym nalewem. Zalety są oczywiste - możemy mieszając dowolnie kontrolować poziom słodyczy w nalewkach a dodatkowo nie zostają nam owoce pełne alkoholu z którymi nie bardzo wiadomo co zrobić. Zostają tylko suche, pozbawione smaku mumie mimo, że na samym początku wygląda to tak : Tu akurat suszony dereń. Suszony dereń zalewam 3 (tak, trzy razy). Pierwszy nalew jest tak esencjonalny, że praktycznie niepijalny. Drugi już pijalny (tu alkohol o mocy góra 40%). Trzeci - całkiem niezły. Po zmieszaniu - rewelacja. Pozostałości zasypałem cukrem i teraz nie wiem za bardzo co zrobić z powstałym likierem - wszystkim smakuje tak jak jest - bez dodatku cukru ! Podobno nalewki sa jak piersi kobiety: jedna to za mało a trzy to za dużo ale bardziej wytrawne, nieprzesłodzone jakoś nie poddają się temu zwyczajowemu ograniczeniu
-
A ja jeszcze mam miejscówkę w Solden od jutra do 5 maja. I niestety nie mogę z niej skorzystać : (
-
Wy w jakimś innym wszechświecie żyjecie
-
Mi akurat Selle nie podchodzą ... mają taki dziwny wykrój, że nie pasują do masywnych ud. Super mi na Bontrager Montrose 128, na 138 tyłek bolał a 148 totalna porażka. Ale to tak indywidualna sprawa, że trzeba się na każdym przejechać, podstawa to pomiar rozstawu kości kulszowych.
-
head wc rebels i speed czy speed pro.
wkg odpowiedział x22xe → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Nie są ; ) -
Ale to oznacza tylko tyle, że na 3 łańcuchy przeżyłaby 30-40 tkm. Oczywiście - jeżeli ktoś jeździ mało to mu wszystko jedno. Ale należy pamiętać, że obecne napędy są znacznie mniej trwałe, te starsze 8-owe lub 9-kowe były wieczne.
-
No często wożę cały, jakoś nie jestem maniakiem lekkości ... a na maraton jak się trafi to i tak jadę bez torby podsiodłowej. Nie uważam tylko jest : )) Przecież łańcuch się zużywa mniej więcej tak samo, i tak go muszę kupić wcześniej czy później - łańcuchowi to rybka. Od czasu do czasu łańcuch rozpinam do czyszczenia napędu więc zmiana na inny to żaden problem. Tańszy nie jest brak przymiaru tylko 3x dłuższy czas życia kasety : ))) - dłużej pracuje na prawie nowym łańcuchu ! Najmniej zużyty - tu trzeba troszkę magii Na przykład masz gwóźdź wbity w ścianę, wieszasz na nim łańcuchy i patrzysz który jest najkrótszy : )))) Dodatkowo jak czyścić to lepiej 3 na raz - tak samo się uwalisz a trzeba to robić 3x rzadziej : ) O ile szejkowanie to trochę takie tantryczne voodoo to jazda na 3 łańcuchy naprawdę działa. Na 4 pewnie lepiej ale nie próbowałem : )
-
http://www.skiforum....-2019/?p=617202, tak gdzieś w 2/3 tekstu. Oszczędzasz kasetę. W sumie i tak zwykle jeden łańcuch wożę w torbie podsiodłowej w razie "W".
-
Dlatego warto jeździć na 3 łańcuchy. Wtedy i przymiar jest niepotrzebny.
-
Wyda się Będzie szukać po komisariatach
-
Wiem. I wcale nie piszę, że polecam. Napisałem po prostu jak można idealnie wyczyścić łańcuch : ) Na pewno nie zaszkodzi. Natomiast nigdy nie smaruję linek i pancerzyków od przerzutki. Jak to wyschnie to zalepia i czarna rozpacz. Po prostu co roku wymieniam linki i pancerze.
-
1. "Czyszczenie" łańcucha z zewnątrz jest potrzebne głównie ze względów estetycznych. Brudny łańcuch brzydko wygląda a dodatkowo może uwalić nam nogę, spodnie, bagażnik itd ... Można go czyścić szmatką z jakimś rozpuszczalnikiem, maszynką za milijon piniędzy czy gotując w wosku - łańcuchowi to absolutnie wszystko jedno bo czyszczenia z zewnątrz nie potrzebuje. Ja go czyszczę karcherem na myjce. Podobno w ten sposób wypłukuje się smar z łożysk - może i tak. Mi po kilkunastu tys. km nie wypłukało a łożysko kosztuje okł 20 złotych (porządne, bo chińskie 1,50). Po takim myciu cały napęd pięknie się błyszczy. 2. Czyszczenie łańcucha ma za zadanie wypłukanie pasty ściernej która się tworzy między sworzniami (pinami) a płytkami łańcucha z opiłków stali, krzemu z piasku i wyschniętego smaru powodując wyrobienie się tych połączeń - w efekcie wydłużenie łańcucha, zmniejszenie kąta opasania łańcucha na zębatkach kasety (szczególnie najmniejszych) i wyrobienie kasety. Dla ludzi którzy dużo jeżdżą a do tego używają drogich łańcuchów i kaset to już może być istotne. Niestety karcherem się tego nie wypłucze : ((( Pomaga shakeowanie Nalewamy do plastykowego PET-a (butelki) trochę benzyny (nie ropy !!!! ropa jest tłusta i się nam będzie lepić), wrzucamy tam łańcuch i shake, shake, shake jak barman. I tak ze dwa - trzy razy. To znaczy w 2-3 butelkach Benzyna w trzeciej butelce będzie już czysta ale ilość opiłków i piachu która zostanie szczególnie w pierwszej butelce jest przerażająca. I to po szejkowaniu "czystego", błyszczącego łańcucha. Benzyna błyskawicznie schnie więc zginając w dłoniach łańcuch szybko zobaczymy czy już jest czysty. Po pierwszym szejkowaniu trzeszczy jak stado chrabąszczy. Po trzecim cisza. Gotowanie w wosku tylko wycisza ale nie czyści. Można sobie sprawdzić : ) No i mamy czysty łańcuch. Potem można go nasmarować - albo kąpiąc w wosku, albo zwykłym olejem (silnikowy jest za rzadki, dobry jest do skrzyń biegów) albo w sumie czymkolwiek - ja używam Shimano PTFE - może nie starcza na super długo ale stosunkowo mało się do niego lepi. To szejkowanie to nieco poroniony pomysł ale sporo ludzi tak robi. Szczególnie jeżdżący na 3 łańcuchy. Polega to na tym, że zmienia się łańcuch na kolejny co powiedzmy 1 000 km mając 3 łańcuchy. Za każdą zmianą zakłada się ten najmniej zużyty. W efekcie kaseta która zużywa się od zużytego łańcucha (kąt opasania) wystarczy na 3x więcej km. Jeżeli ktoś jeździ na wysokich grupach - kaseta SRAM potrafi kosztować 1600 (kaseta XTR też swoje kosztuje) - to dla dużo jeżdżącej osoby taka kaseta jeżdżąc na 3 łańcuchy potrafi wystarczyć na cały rok, jeżdżąc na jeden łańcuch wystarczyłaby na 2-3 razy krócej. No i można szejkować 3 łańcuchy na raz Ja po tym całym szejkowaniu stwierdziłem, że kilkadziesiąt gramów na masie w sumie nie rotującej mnie nie zbawi, lepiej kupić kasetę z tańszej grupy i ją po prostu po 3 tys km zamienić na nową razem z łańcuchem. A i tak od czasu do czasu sobie szejknę PS: Zamiast myszy i masła orzechowego można wrzucić do butelki przed jazdą na rowerze łańcuch w benzynie. Pomysł podłapany z 40 lat temu od Steinbecka z jego "Podróży z Charliem" - prał tak bieliznę w zamkniętym wiadrze podwieszonym w jego camperze Trudno to zmierzyć inaczej niż licząc obroty korbą po solidnym zakręceniu do tyłu na najmniejszej zębatce z przodu i największej z tyłu ale szczerze mówiąc tak długo, dopóki łańcuch nie trzeszczy tak, że wyraźnie słychać to na opory ma to mały wpływ - sądzę ...
-
Łolaboga ! Więc i tu dotarł ten problem :DDDDDDDDDDDDDDD Święty Graal i święta wojna forów rowerowych : ) Skończę świętować to napiszę : ))
-
1) Temat powinien być skasowany przez moderację - raz już w tym roku zadziałała. 2) Dajecie się podprowadzać profesjonalnemu prowokatorowi który nartami jest tak zainteresowany jak uczestnicy tego forum hodowlą np. storczyków. Tu najlepszą reakcją jest ignorowanie.
-
Myślę, że niestety nie miał racji ; ( Tak patrząc na prywatne licea i prywatne "Wyższe Szkoły Gier i Zabaw". Cóż, na razie trzymajmy kciuki za Nauczycieli. Bo służba zdrowia - już to było omawiane - działa u nas całkiem nieźle - w porównaniu.
-
W marcu była OK
-
Byle nie do Bałtyku ani Cieśnin Duńskich bo na tych akwenach lubię pływać a już wystarczająco dużo toksycznego gówna tam Niemcy i alianci wyrzucili po II wojnie
-
Myślę, że sprawa jest prosta. Nauczyciele tak jak i każda inna grupa zawodowa z tzw. budżetówki widzą, że rząd rozrzuca na lewo i prawo pieniądze kupując w panice głosy przed wyborami. A że te pieniądze się skończą - bo muszą się skończyć - i zacznie się inflacja - bo musi się zacząć - próbują wsiąść do ostatniego wagonu tego odjeżdżającego pociągu. Zachowanie w pełni racjonalne. Można by je jakoś oceniać gdyby nie właśnie to demonstracyjne rozdawnictwo. A to na 13-emeryturę, a to na prosiaczka, a to na dziecko a to na przekop mierzei przez który nic nie popłynie a to na co innego. I jeszcze te rady dla 50-o letnich ludzi: chcecie pieniędzy - zróbcie sobie dziecko. A dyskusje o etyce, o tym czy pielęgniarka ważniejsza czy nauczyciel czy policjant do niczego nie prowadzą - budzą tylko złe emocje. Tyle, że "wykształciuchy" były, są i będą w niełaskach tak w komunie jak i u obecnego rządu - oczywista oczywistość więc mają pod górkę.
-
Albo mowę : )
-
Tam jest zajefajnie ! A najbardziej lubię lasy za Zalewem do Rud, potem przez lasy Cysterskie i Nędzę do Łężczoka, krótka wizyta na promie przez Odrę i powrót. Problem tylko, że tam lata temu była burza, powaliło drzewa. wiatrołomy dawno posprzątane ale straż leśna goni : (((( Absurd. Mazury są fajne na rower. Na jeziorach tysiące żagli a 50m od brzegu na ścieżkach pusto,biegają jelenie, można zbierać prawdziwki bo "żeglarze mazurscy" dalej niż 50m od brzegu się nie wypróżniają.