Skocz do zawartości

wueres

Members
  • Liczba zawartości

    294
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez wueres

  1. Robert, a może po prostu wrzuć te filmy na youtube'a? Chyba nikt nie będzie miał nic przeciwko, a można tam wpakować nawet do 2GB - "najcięższy" z Twojej kamery ma niecałe 2GB, więc nie powinno być problemu.
  2. My (tj. HesSki, Sese i Wucośtam ) już również we Wrocławiu! Dla Szabira (a właściwie Szanownego Pana Piotra ) ponownie chapeau bas! I równie wielkie dzięki dla całej ekipy - za wszystko! Do następnego! WuCośTam
  3. Wszystko jest kwestią gustu. Jeśli ktoś gustuje w pannach typu "barbie", które płaczą, że skóra im od mrozu spierzchnie i będzie to miało zły wpływ na cerę, paznokcie i których ulubionym sportem jest shopping, to jego własny wybór W przeciwnym wypadku, gdyby ta cecha ujawniła się dopiero później, są dwa wyjścia: 1. zostawić barbie w domu; 2. wziąć ją na najbardziej stromą czarną w Alpach i pozbyć się problemu raz na zawsze
  4. No, skończcie już ten temat i mnie do tego nie mieszajcie - ja mogę spać na podłodze, byle śnieg był na zewnątrz w wystarczającej ilości
  5. Wiadomo już, kto się z kim zabiera? Jakiś harmonogram może? Ja chętnie ostatni będę, żeby dłużej pospać
  6. Protestuję! Za blisko tam macie! Was się liczy, jako tubylców
  7. A podobno mieliśmy się zwracać "Szanowny Panie Piotrze"... P.S. Ja też się ubezpieczę we własnym zakresie. Pozdrawiam, J.
  8. A gdzie tu obcych widzisz? Znakomita większość była na zawodach, więc siłą rzeczy... http://demotywatory....501/Pilem-z-nim
  9. To niech się w końcu nauczy! Może sam masz ochotę uczestniczyć w eksperymencie, zamiast mną dysponować, co?
  10. Ty mi tu Kolego przestań tak insynuować publicznie, bo na wejściu dostanę osobny apartament, w żabim języku zwany "au corridor"
  11. 1. Sese 2. HesSki 3.crazy74 4.crazy74 5. Wucośtam (wueres) Użytkownik wueres edytował ten post 21 styczeń 2011 - 21:18 nie zdążyłem na podium...
  12. Otóż to. Ja się - niestety - dorobiłem dość poważnego urazu, łącznie z objawami (w załączeniu fotka z wynikiem MRI sprzed miesiąca) - w najgorszym momencie był to niedowład prawej nogi i paraliżujący ból (pierwsze symptomy i nawrót - później było już lżej), ale wyciągnęli mnie z tego wyłącznie rehabilitacją. Od 10 lat każdy poranek zaczyna się od tzw. damskiej pompki, która jako tako ustawia kręgosłup. A jeśli coś wyskakuje mimo to, natychmiast lecę do rehabilitanta. P.S. Ale tak szczerze, to nic nie rozumiem z tej medycznej nowomowy... Załączone miniatury Użytkownik wueres edytował ten post 05 styczeń 2011 - 17:47
  13. Twierdzisz, że jeśli dysk jest pęknięty, to operacja jest jedynym wyjściem? Dość odważna teza... Żyję w ten sposób od 10 lat, uprawiam mnóstwo sportu, również obciążającego kręgosłup, a mimo to ortopeda (bardzo znany we Wrocławiu i cholernie dobry!) nawet się nie zająknął na temat operacji! Jeśli zaczyna coś boleć, biorą mnie na tzw. wyciąg, jakieś światła, prądy, masaże i inne tego typu cuda, po czym wychodzę zdrów jak ryba i przez kolejne dwa lata mam spokój...
  14. wueres

    Kouty nad Desnou

    Oj, znajdzie się parę dróg z rowami zamiast krawężników, szczególnie na peryferiach Poza tym w mieście nie jeździ się sportowo, przynajmniej oficjalnie Czy każdy kiedyś zaliczy rów? Nie wiem. Obyś się mylił Ja póki co nie uświadczyłem tej wątpliwej przyjemności, ale na wszelki wypadek mam linkę, saperkę i łańcuchy (tzn. miałem, bo pompę wody szlag trafił, a tramwajom raczej taki wypadek nie grozi ). Sęk w tym, żeby jechać tak, by dojechać na miejsce - jeśli nie jestem pewny, zwalniam, nie licząc na to, że napęd 4x4, ESP, ASR, ABC czy inne XYZ* (niepotrzebne skreślić) mnie uratuje. Zrobiłem swego czasu dwutygodniowy kurs doskonalenia jazdy i jeżdżę autem na co dzień, również w dłuższe trasy - mimo to na szaleństwa pozwalam sobie tylko na drogach, które znam doskonale i wiem, że nie zagrożę nikomu, jadącemu z przeciwka, albo na torze wyścigowym... P.S. Na zimę to tylko napęd 4x4 - trzeba tylko pamiętać, żeby w poślizgu wcisnąć gaz w podłogę A "specjalnych umiejętności" w prowadzeniu auta nie zastąpi zwyczajne posiadanie funkcjonującego mózgu
  15. wueres

    Kouty nad Desnou

    Z góry zaznaczam, że nie chcę zaognić dyskusji - wręcz przeciwnie, prosiłbym o wykazywanie większej radości z padającego śniegu - w końcu na to właśnie czekaliśmy całe lato... Jakaś wyjątkowa siła nie jest do tego potrzebna, byle zachować pozycję na wprost - jeśli osoba holowana nie przeszkadza, idzie to całkiem sprawnie. W zeszłym sezonie moją lubą na parapecie holowałem dość często, nawet na odcinkach kilkusetmetrowych. Tomku. Wrocławianie, Poznaniacy czy Opolanie też dojeżdżają na narty takimi drogami - myślę, że powinieneś raczej napisać: dla kierowców, którzy nie potrafią jeździć w warunkach gorszych, niż suchy, czarny asfalt... Podobne "ekstrema" mamy na połowie wrocławskich ulic - nawet główne, po pierwszych opadach, były totalnie białe, co przełożyło się na zwiększony odsetek kierowców, którzy nie potrafili ruszyć na światłach :eek: Sęk w tym, że ludzie odzwyczaili się od warunków zimowych i coś, co jeszcze kilkanaście lat temu było normą, traktują jako ekstremum. Ostatnio usłyszałem od taksówkarza tekst: "Powinni coś zrobić z tym śniegiem w mieście, wywieźć go!" - bez kitu, myślałem, że padnę ze śmiechu P.S. Ja osobiście mam świetny ubaw, jeżdżąc zimą przez przełęcz Okraj. Jeśli ktoś wpada do rowu przy zwykłej (nie sportowej, rajdowej) jeździe i w dodatku z własnej winy (nie w wyniku błędu/głupoty innego kierowcy), to po prostu nie jest dobrym kierowcą i powinien zostawić samochód w garażu. Ale Ty sobie poradziłeś, bo - z tego co piszesz - wynika, że umiesz jeździć. A wspomniana przez Ciebie baba nie... Dlatego vide poprzedni akapit Pozdrawiam, J.
  16. wueres

    Kurtka + spodnie

    IMHO pasuje przede wszystkim pomarańczowy, ale to kombinacja, która nie wszystkim przypada do gustu, jako mocno rzucająca się w oczy. Żółty, moim zdaniem, nieco mniej, ale wciąż ciekawie. Z mniej jaskrawych kolorów ciekawą opcją byłby jasno szary.
  17. Wtedy po prostu w ogóle nie wyjdą z baru...
  18. I pomyśleć, że dopiero dzisiaj, po dwóch latach jazdy, odbarczyłem moje Dragony 110... Uznałem, że spokojnie pojeżdżę w nich jeszcze ze dwa, może trzy kolejne. Fredo, udało Ci się "zajechać" buty Tecnica tak szybko, czy powtarzasz obiegową opinię? Pytam poważnie, bo moje po dwóch długich sezonach mają się świetnie.
  19. Ja z kolei mogę polecić Level'e. Mam model Powder XCR - z membraną Gore Tex i wewnętrzną wkładką polarową. Sprawdziły się w ekstremalnych warunkach (minus 20 st. było na pewno, dodatkowo mocny wiatr). Przy wyższych temperaturach można wyjąć wewnętrzną rękawiczkę, a dzięki systemowi wentylacji od biedy ręka się nie spoci. Link: http://levelgloves.c...ride/powder-xcr Użytkownik wueres edytował ten post 17 październik 2010 - 22:55 link
  20. To tylko krótka, jednorazowa wycieczka na Śnieżkę, żaden "wyjazd w góry" W sam raz, żeby rozchodzić buty.
  21. Krzychu. Śnieżka to żadne wyzwanie, więc nie musisz przesadzać. Na upartego wystarczyłaby kurtka narciarska i wygodne buty trekkingowe. Do tego zwykłe spodnie (jeans czy sztruks), byle wziąć jakieś na zmianę, gdyby padało. Tak będzie zresztą ubrane 99% wycieczki, znając życie Co prawda może być tam teraz dość zimno, więc wypadałoby się ubrać porządnie, nawet z lekką przesadą - w każdym razie na pewno "na cebulkę": Góra: koszulka termoaktywna, cienki polar, kurtka (najlepiej narciarska, nieprzemakalna). Dół: kalesony termoaktywne (jeśli masz), spodnie ocieplane (mogą być narciarskie, byle się nie włóczyły po ziemi). Buty: jeśli nie masz, to jedź do wrocławskiej Renomy - w TKMaxx masz bardzo szeroki wybór w naprawdę niskich cenach. Jeśli przed czwartkiem nie zdążysz, to kup innym razem - przydadzą się na pewno...
  22. Moim zdaniem to jeden z trzech najlepszych serwisów, obok Koenig'a i Baranowskiego.
  23. wueres

    Pierwsze narty :)

    Z góry przepraszając za kontynuację tego OT... Nikt nikogo nie opluwa jadem. Cała zabawa polega na tym, że Kolega Trance trochę zbyt ambitnie podchodzi do tematu i nie ma świadomości własnych braków technicznych. Podobnie do Ciebie, ja również "przesiadłem" się z nart na deskę jakieś 12-13 lat temu (ale od 3 sezonów z powrotem na nartach), jeżdżąc wcześniej kilka lat na deskorolce, rolkach i uprawiając wszelkie możliwe sporty. OK, na pewno bardzo ułatwia to życie, ale bez przesady - nikt po pierwszym dniu nie "awansuje" na poziom 6-7, nawet jeśli deskorolka jest zbliżona do snowboardu! Dopiero po zrobieniu kursu instruktorskiego na desce doszło do mnie, jak niewiele umiałem na początku, mimo że od pierwszego dnia jeździłem naprawdę pewnie - skoki z olbrzymich (jak na tamte czasy ) skoczni, próby slide'ów - generalnie freestyle. Pisałem kiedyś na forum dość długi wątek o tym, że początki na desce są znacznie prostsze, niż na nartach. Schody zaczynają się później... Zresztą podobnie jest na nartach - można szybko opanować podstawy, ale żeby jeździć dobrze technicznie, trzeba popracować przez co najmniej kilka pełnych sezonów. P.S. Osobiście uważam, że nie zhańbię się, wpisując w pole "umiejętności" punkt niżej, niż w rzeczywistości. P.S.2. Proponowałbym koledze Trance'owi, żeby posłuchał rady Barby i po prostu wypożyczał sprzęt przez kilka kolejnych dni jazdy - wtedy sam będzie w stanie zdecydować, co chce. Jeśli jednak jest zdecydowany na własny sprzęt, niech kupi to, co mu kilka osób proponowało - allround'y dla średnio zaawansowanych - taka narta ani nie zatrzyma, ani nie przeszkodzi mu w rozwoju sportowym. Howgh! Użytkownik wueres edytował ten post 20 wrzesień 2010 - 17:07 literówki
  24. Nie twierdzę wprost, że nie są to oryginalne rzeczy, ale sam sklep budzi moje wątpliwości: np. siedziba wg alledrogo to "Reno" (?) 89-501, ale numer telefonu jest wrocławski (0 71). Poza tym firmy, które preferują płatności via Western Union lubią robić psikusy klientom... Z drugiej strony gość ma ponad 200 pozytywnych komentarzy na alledrogo, ale tam wystawia tylko kilka rzeczy (na tą chwilę). Pytanie zatem - czemu nie wystawia wszystkiego, co ma na stronie? Rzekomo allegro zaczęło tępić podróbki - czy to powód? P.S. W kwocie ok. 1000 zł można kupić Spydera, sprzed 1-3 sezonów oczywiście, w ski-team we Wrocławiu - na pewno oryginalne
  25. Nie znam statystyk, dotyczących ilości kontuzji kciuka, ale... Z moich własnych doświadczeń, zebranych w kilku spektakularnych dzwonach [jeżdżę w paskach], wynika że wypuszczenie kijów z dłoni (a nawet ich "odrzucenie" na boki) co do zasady ogranicza niebezpieczeństwo uszkodzenia kciuka do wartości bliskiej jeździe bez kijów (bez pasków). Wlekące się za upadającym narciarzem kije większego zagrożenia dla kciuków nie powodują, a przynajmniej mi żadnej szkody nie wyrządziły... Zatem teza Marcina jest prawidłowa. Istnieje oczywiście możliwość innej kontuzji - mianowicie, że w razie bardziej widowiskowego dzwona, kij "wejdzie" pod narciarza, bądź to ustawiając się na sztorc (wtedy można się nadziać, ale to przypadek bardzo ekstremalny, a poza tym prędzej chyba pęknie sam kij), bądź przetoczymy się po nim (efekt - dodatkowy siniak - od tego się nie umiera) - ale ponieważ mówimy o kontuzji kciuka, to temat zostawimy na później Osobiście więcej szkody wyrządziła mi narta, która już po wypięciu dziwnym trafem została pode mną, w poprzek stoku - przecięła mi spodnie i skórę na udzie P.S. Trochę OT, ale w przypadku cięższego dzwona można sobie zrobić krzywdę każdą częścią ekwipunku - nawet własnymi butami kopnąć się w głowę albo poddusić się paskiem od luźno zapiętego kasku... Ech, na ile to niebezpieczeństw się dobrowolnie i chętnie wystawiamy, zamiast siedzieć w bujanym fotelu w ciepłych kapciach Użytkownik wueres edytował ten post 05 kwiecień 2010 - 13:07
×
×
  • Dodaj nową pozycję...