Ir3k
Members-
Liczba zawartości
247 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Ir3k
-
Zapadła decyzja, będziemy jeździć ze szkoła NARTUS z Wisly 🙂 decyzja spowodowana głównie terminem, podeślę coś z kursu jeśli będzie zgoda 🙂
-
Uznajmy, że te kursy wprowadzające tak jak Demonstrator, KK, dla ludzi, którzy nie mieli stycznością z metodyką nauczania będą naprawdę bardzo wartościowe. Dla osób, które już szkolą, na pewno te kursy ich świetnie poustawiają. I teraz powiedzmy mamy, albo instruktora, który jest świeżo upieczony, po kursie, który dalej legalnie nie może uczyć nikogo, na żadnym poziomie, poznał podstawy jazdy sportowej i musi przynajmniej zaliczyć jeszcze dwa wyjazdy na P1 i P2, aby legalnie szkolić. Instruktor, który chce szkolić w PL, robił to dotychczas, mają uprawnienia MENIS - decyduję - jest fajnie, idziemy z tym dalej, rozwijamy się. Albo stwierdza, że 95% jego lekcji to osoby początkujące, średnio-zaawansowane, no i powiedzmy te 5% to osoby wyżej średnio-zaawansowane, szukające głównie podpowiedzi pod kątem usprawnienia jazdy ulubioną techniką, ewentualnie usprawnienie swoich umiejętności jazdy w lekkim terenie, przy stoku. Ogarnięty instruktor, z bagażem doświadczeń i latami praktyki ogarnie takich kursantów, uznajmy, że szkolenie sportowe, ustawianie zawodników we wjazd pomiędzy bramki, itp to już wyższa szkoła, zarezerwowana dla starych wymiataczy. W tym miejscu zostawmy już instruktorów z uprawnieniami MENIS, wracamy do SITN. Mamy świeżaczków po KK, idą na pomocnika, kończą kurs. Nie są instruktorem z bagażem doświadczeń, ale chcą uczyć. Nie mają 1000 godzin nalotu, są tylko po kursach. Kogo wybrałbym dla swojego dziecka, niezależnie od poziomu zaawansowania? Na pewno nie taką osobę. Dalej, będę troszkę teoretyzował bo nie znam tak dobrze programu. Ale mamy osobę, starającą się o MI, potem z ambicją na Instruktora SITN. Tutaj mogą zacząć się schody, dla osób, które chcą się rozwijać, ale po prostu są średniakami na nartach, jakoś przeszli do tego poziomu bo przejechali gigant na PI, prezentują poprawnie przejście z pługu do jazdy równoległej, jakoś umieją śmig i z uwagi na nowoczesność nart, postawią je na krawędź na przygotowanej, średnio -trudnej trasie i tyle. Pomijam wszelkie aspekty zachowania na stoku, umiejętności odnalezienia się w prowadzeniu grup. No i mamy taką osobę, zdobyła tytuł MI, nastukała godzin z żelkami, jakoś doszła do tytułu Instruktora SITN. I co mamy? Zważywszy na poprawne prezentowanie techniki śmigu, skrętu ciętego, jazdy w nieco trudniejszym terenie niż przygotowany stok, i zaliczenia wszelkich prób czasowych na jeździe sportowej w czasie szkoleń, nic więcej. Jest to poprawny instruktor na potrzeby 95%, a nawet 100%, na które on trafi. Mój wniosek jest taki, że chłop z ogromnym doświadczeniem, ale bez tytułu Instruktora SITN, objedzie go w trudnym terenie, lepiej wizualnie zjedzie ciętym bądź śmigiem, a i lepiej doradzi rokującemu młodemu zawodnikowi na tyczkach, z uwagi po prostu na czytanie jazdy i jej znajomosci, którą poznał przez wiele lat. Panowie, po co nam w takim przypadku 5/6 wyjazdów, jak nie więcej, unifikacji, egzaminów, zawodów. Moim zdaniem, nie zostaje się dobrym/bardzo dobrym instruktorem, taką drogą. Trzeba mieć cholernie dużo przejechanych godzin na nartach i doświadczeń związanych z nauczaniem, nie ma innej drogi. Nie wiem już jak jest w sprawie IZ czy IW, ale wydaje mi się, że powinny być to zarezerwowane stopnie tylko dla tych najlepszych. Ale nie w jeździe sportowej i kręceniu czasu na bramkach, tylko doskonałych umiejętnościach prezentacji jazdy i nauczania.
-
Moim zdaniem w punkt. Oczywiście, o ile dywagacje dotyczące słuszności ilości szkoleń, kolejnych stopni, zdobywania umiejętności są słuszne, tak gdybyśmy mieli powiedzmy dwu-etapowe szkolenia, po których uzyskujemy stopień Instruktora, nijak miałoby się to do umiejętności ludzi jeżdżących od dziecka po Alpach i ich poziomu wyszkolenia. Jeżeli wg regulacji mamy prezentować podobny poziom no to drogi są dwie, albo wzorem ich jeździmy od dziecka, wybierając na pewnym etapie drogę szkolenia innych albo przechodzimy naprawdę długoletni kurs. W tej profesji nie ma drogi na skróty, jest za dużo zmiennych, za dużo ryzyka włącznie z narażeniem na utratę zdrowia. Pomijając wiedzę o samej jeździe, metodykę nauczania, zróżnicowany poziom kursantów, różnorodność stoków, wiedzę o sprzęcie, jego doborze i na pewno jeszcze kilku niuansach, o którym nie wspominam, nie da się nauczyć tego na kilku kursach. Odnajdywanie się i skuteczna reakcja w nagłych sytuacjach powinna być dla instruktora odruchem bezwarunkowym. Narty to nie tenis (swoją drogą również trudny technicznie), piłka, czy skok w dal. Występuję tutaj szereg ryzyk, na które instruktor powinien reagować natychmiastowo jeżeli zachodzi taka potrzeba.
-
Kiedyś styl Reillego bardzo mi się podobał, dalej chłop wg mnie jeździ świetnie pokazowo. Widać na jego stronce certyfikacje na poziomie PSIA Level 3 między innymi, a ukierunkowany jest na jazdę demo/pokazową, taki kierunek sobie obrał. Dodając niski wzrost, idealną separację i świetnie wypracowaną technikę, wygląda to tak jak wygląda, moim zdaniem bardzo solidnie. Świetnie prezentuję krótki skręt, nazwijmy to śmigiem carvingowym przy bliskim ustawieniu stóp. Na innych filmach też super jedzie średni i krótki skręt oczywiście już stojąc szerzej. To, że jeździ po idealnie równym i nachylonym stoku, no cóż kto by nie chciał. Niech dalej nagrywa bo robi to świetnie. Poniżej przykład chłopaków jeżdżących w zupełnie innych warunkach, myślę, że po tak płaskim stole jak Reilly, po kilku dniach wspólnej jazdy złapaliby podobny flow, jak nie szybciej 😉 Teraz pytanie, kto ma lepszy styl?
-
Pamiętam przede wszystkim jedne z pierwszych polskojęzycznych filmów narciarskich sprzed bagatela 20 lat i opisywanie m.in. techniki carvingowej. Była to bardo fajna lektura jak na tamten czas. Zawsze uważałem Marku, że masz nowatorskie i wyróżniające się sposoby szkolenia narciarskiego vs to co proponują powiedzmy ogólnodostępne materiały. Na nartach mamy jeździć zrelaksowani, widzę, że inner.ski dokładnie skupia się w dużym stopniu do takiego podejścia. Relaksujemy ciało, rozciągamy, dbamy o motorykę. Nie mam wątpliwości, że wzorowałeś się podejściem do narciarstwa tych najlepszych. Reszta jest wszystkim dobrze znana, cały sztab, treningi siłowe, ogromna ilość godzin spędzanych na nartach. Mamy tu fundament tworzenia solidnych narciarskich podstaw i fajnego rozwoju. Dobrze wiemy jak wygląda teraźniejszość, żyjemy w biegu, praca za biurkiem, stres. Dotyczy to na pewno wielu, a świadomość zmiany tego połączona z aktywnością albo wysokie skupienie na tym podczas szkolenia może nas fajnie nakierować. Zajęcia typu joga czy stretching zresztą na co dzień dają nam bardzo dużo dobrego. P.S. Mieliśmy okazję Marku rozmawiać telefonicznie może 3-4 lata temu, wspomniałem o projekcie narciarskim powiązanym z metodyką nauczania. Zapraszałeś do Białej, żeby ustalić termin i porozmawiać na żywo, nie skorzystałem wówczas czego nie ukrywam troszkę żałuję;) Pozdrawiam
-
Przepraszam, miałem na myśli kurs przewodnika wysokogórskiego, dokładniej ivbv
-
Z nartami dokladnie jest tak jak myslalem. Choć pewnie fajnie wziac na kurs i sl i gs, nawet ewolucje ćwiczyć zmiennie, bo czemu nie. A zjechanie giganta ustawionego w takich odległościach, że łatwiej na sl to nie brzmi też jak wielkie wyzwanie, ciekawe na jakich nartach zjeżdżają egzaminujący 😉 czyli kurs mlodszy instruktor, już dochodzi slalom? Narobili tych poziomów, 3 conajmniej, żeby być po prostu tytulowym instruktorem. Choć kurs wspinaczkowy trwa znacznie dłużej, wymaga wcześniej zaliczonych trudnych dróg i kosztuje nie mało, tak tutaj powiedzmy kilka wyjazdów, egzaminów i się da. Jednak na nartach nauczyć się jeździć, prezentując odpowiedni poziom nauczania i nienaganny przejazd sportowy, napewno nie da się tak szybko, w pare tygodni czy nawet miesięcy. Wystarczy popatrzyć jak jeżdżą naprawdę dobrzy instruktorzy. Patrząc np na włochów na stokach, nie da się nie widzieć lekkości i łatwości w poruszaniu się. Niezależnie czy po twardym czy po za trasą. Widać, że jeżdżą po tych górach od dawna. Oczywiście naszych rodaków też jest bardzo dużo, głównie z dziećmi. Umówmy się, że jeśli z dziećmi, to muszą to być ludzie odpowiedzialni i sprawnościowo także świetni narciarze. Jazda po za stokiem powinna być elementem, do którego przykłada się sporą uwagę. Zakładam, że każdy zawodowy instruktor czy wykładowca o stopniu sitn powinien po takiej ścieżce szkolenia tak właśnie potrafić jeździć, i nie tylko.
-
Marcos, dzięki bardzo za rzeczowo i przede wszystkim życiowo objaśnioną sprawę. Zastanawiam się nad tym co piszesz w kontekście zdawalności kursu na pomocnika, a konkretniej jego części sportowej. Fakt, kompletny instruktor musi umieć poprawnie zademonstrować jazdę między tyczkami, "głupio" byłoby nie mieć tej umiejętności w przypadku prośby prezentacji takiej jazdy przez kursanta, powiedzmy gdzieś na otwartym gigancie dla "ludu". Natomiast nie ukrywajmy, takich klientów instruktorzy mają minimalną ilość, albo i nawet wcale. Nie wnikam w program kursu, szkolenia, norm itp, nie mam aż tyle wiedzy. Widocznie dla dalszego rozwoju jako instruktor jest to niezbędne. Ale ta liczba, a raczej procent zdawalności jest naprawdę niski. I tutaj pojawia się pytanie, czy na kursie P1 mogą pojawić się przypadkowe osoby, które umieją jeździć, jednak czas przejazdu jest naprawdę podkręcony, że nie dają rady? Wcześniej weryfikowały to zawody regionalne, teraz kurs kwalifikacyjny, ale zdziwiło mnie, że jest taki odsiew. Przecież na takim kursie pojawiają się albo osoby już mające styczność z jazdą sportową, po AWF, czy po wcześniejszym kursie, trudno to u ludzi z przypadku, moze jednak się mylę. No i mieliśmy slalom, teraz zmieniło się to na slalom gigant. Jako szanujący się narciarz powininem mieć narty gigantowe, jednak mam tylko allroundy 183cm 90mm pod butem i niestandardowe slalomki 170cm od heada, które zresztą bardzo lubię. No, ale chyba bez gigantek trochę nie wypada jechać na taki kurs? 😉 Co prawda rozglądam się za długimi i szybkimi nartami, ale co zrobić kiedy, wszelkie inne zakupy narciarskie przyćmiewają mi black crowsy mirus cow.. i jeszcze ta cena😉
-
Cześć Dziękuję za odpowiedzi, nie ukrywam, że temat założyłem żeby pozyskać trochę ciekawych informacji, bo o samym systemie szkolenia, czy bardzo dobrze wykwalifikowanych fachowcach, którzy obecnie działają na naszym podwórku - informacji na forum nie jest tak wiele. Nigdy nie rozumiałem szczerze mówiąc, podziału bądź jeśli używam złego słowa, poróżnienia między samym PZN a SITN, choć to drugie zawsze swoją zawiłością w mnogości kursów, kwalifikacji na nie, i już samym uzyskiwaniem uprawnień ,wydawało się jedynym i najwłaściwszym organem szkolącym instruktorów. Doszedłem natomiast do wniosku, że sam proces szkolenia w istocie, a dokładniej jego przebieg (po mimo wewnętrznych procedur dotyczących jego schematu), jest uwarunkowany tym, kto go prowadzi. Jestem z Warszawy, na nartach jeżdżę 2/3 życia, ponad 20 lat, szkolę jako instruktor od niespełna 7, posiadam najprostsze uprawnienia oświatowe. W zależności od sezonu spędzam 30-50 dni na nartach wliczając w to szkolenia, jest to moja dodatkowa praca. Na ten sezon zapadła decyzja - rozwój. Wiele lat poświeciłem na samodoskonalenie się, co robię dalej. Współpracowałem z wieloma instruktorami, zawsze wymieniając doświadczenia. Teraz chcę nieco więcej, chcę porządnej jazdy szkoleniowej, tym razem tylko dla siebie. 🙂 Odczuwam natomiast wrażenie, że instruktor w PL bez uprawnień SITN to co najmniej klasa niżej, nie wspominając o współpracy stowarzyszenia z innymi stowarzyszeniami z całego świata i możliwości zdobywania uprawnień międzynarodowych. Także chętnie pojeżdżę na nartach z kimś, kto robi to wzorcowo wg norm polskich czy międzynarodowych. Świetnie jeździ, świetnie to prezentuje i potrafi przekazać wiedzę dla nauczania innych. Chętnie za to zapłacę, zaplanowałem sobie dojść do stopnia pomocnika, być może nawet w tym sezonie, co dalej zobaczymy. Nie mam przeszłości zawodniczej, nie jeździłem w klubie narciarskim, po za incydentalnymi wypadami na tyczki, gdziekolwiek była taka możliwość będąc na nartach - kiedyś troszkę mnie to kręciło. Tutaj na pewno będzie duże pole do rozwoju.
-
Cześć, Dawno nie pisałem nic tutaj, to też witam po przerwie szanowne towarzystwo. Są tutaj osoby napewno dobrze zaznajomione z system kształcenia instruktorów w Polsce, znające przebieg szkoleń, kadrę, szkoły narciarskie. Wg wytycznych na obecny sezon rezygnujemy z zawodów regionalnych i obowiązuje kurs kwalifikacyjny dla przyszłych uczących - jako przepustka do kursu na pomocnika. W skrócie uznano, że dotychczasz szkoli się dość mało(liczba zainteresowanych szkoleniem), a jakościowo pojawiają się przypadki wśród pomocników, gdzie mamy problem z poprawnym zaprezentowaniem ewolucji skrętu pługiem. Stąd decyzja o kursie kwalifikacyjnym i zniesieniu zawodów, co ma nam teoretycznie dać więcej chętnych na szkolenia, a sam 'odsiew' procentowo ma być większy z uwagi na zaostrzenie kryteriów ocen egzaminacyjnych - o ile wszystko dobrze zrozumiałem jednym uchem słuchając konferencji, jednocześnie robiąc sobotnie porządki w domu. W tym temacie jestem troszkę zielony, zapytam więc wprost. Czy ktoś obecnie potrafi polecić szkołę, która przeprowadza kurs kwalifikacyjny w naszych górach, z możliwe najlepszym poziomem IW uczestniczącego w kursie? Myślalem o szkole od Bartka Ptaka z Zakopanego, albo FUN RACE z Anią Buczek. Może macie tzw "polecajki" 🙂 żeby trafić do kogoś z naprawdę bardzo wysokim warsztatem szkoleniowym w naszym kraju? Pozdrawiam
-
Kastle, świetna mniej popularna u nas narta. Patrz na szerokość narty pod butem - jeździsz dużo po przygotowanych stokach <=70mm, chcesz jeździć po za stokiem, częściej po rozjeżdżonym śniegu wtedy narty 70-85mm pod butem. Im szersze, tym będą mniej dynamiczne między skrętami, za to stabilniejsze w gorszych warunkach
-
Dostałeś już dużo odpowiedzi od kolegów wyżej, po mimo środka upalnego lata i chwilowo naszych zainteresowań skierowanych w innym kierunku niż narty (rower,rolki,wind,tenis etc) to możesz liczyć na fachową pomoc , modnie to nazywając - zdalnie. Narty masz dość krótkie, na filmiku jednak prezentujesz jazdę bez większej utraty równowagi, da się odnieść wrażenie, że czujesz śnieg i masz kontrolę. Chcac jezdzic carving, musisz zmienić swoj styl. Nowe narty nie nauczą Cię tego, jednak postęp technologiczny napewno to ułatwi. Jeśli SL (które bardzo lubią krawędź i szybką jej zmianę) wybierz narty o minimalnej długości 165cm, producent mniej istotny w tej chwili. Jeśli narty top, a SL wpisuje się w to, budżet 2000 na nowe może wystarczyć w sezonie ogórkowym jest obecnie trochę taniej. Jeśli jeździsz we Włoszech to wiesz, że nasłonecznienie stoków da się odczuć już po 12, w Polsce za to ludzie potrafią do tej 12 też mocno rozjeździc stok, biorąc to pod uwage może warto pomyśleć o narcie bardziej uniwersalnej, jednak lubiącej szybkie skręty i krawędź. Wyżej wspomniano o max 70mm pod butem.. obecnie można kupić narty o szerokości 130-140mm w dziobie i ponad 80mm pod butem, które znacznie lepiej poradzą sobie w rozjeżdżonym stoku, a również postawią cię na krawędź (tutaj kryterium długości conajmniej -10 od wzrostu). SL to super sprzęt, ale wymaga więcej zaangażowania na stoku, który nie jest twardy i przygotowany.
-
//edit tymi Volkl tez nie pogardzilbym 😁
-
Sprzedajesz Enforcer?
-
Dzięki,szukałem potwierdzenia dla tych przypuszczeń. Fenomenem jest to, że narty tego typu i w tych długościach można kupić naprawdę za małe pieniądze
-
Szczerze tytul tematu kompletnie na szybko, przeniesiony z działu wypożyczalnia, może żeby nieco podbić zasięgi:) bez ironii w żadnym kierunku, brakuje mi trochę w ostatnim czasie rozmów o nartach, może to jest podświadome wyrażenie tego
-
Tytul tematu trochę zaczepny, ale no wlasnie....przymierzam się do zakupu nart, ale najpierw chciałbym coś objechać. Precyzyjniej... Szukam deseczek +/- 180cm pokroju salomon force, head titan/rally, kastle mx84/ stockli ax. Ogólnie szukam bandyty, który po przygotowanym zwiezie mnie na dół z maksymalna precyzja, średnim/dłuższym skrętem. Ale w popołudniowych warunkach czy nawet małym puchu da trochę radości i też świetnie popłynie. Ciągnie mnie też w kierunku head core, ale nie wiem jak narta o budowie twin tip z dedykacją jednak inna zwiezie mnie po porannym sztruksie czy lodzie (tu mam obawy). Precyzując szukam czegoś bardzo pewnego do jazdy, ale też dającego dużo możliwości i funu. Może ktoś ma coś fajnego, objezdzonego i podzieli się opinią (na tym mi zależy najbardziej i chodzi głównie o osoby, które potrafią jeździć na krawędzi) albo poleci wypożyczalnie w Warszawie albo w regionie Val di Sole.
-
Zastanawia mnie, czy taki Samsung za 1000 dużo ustępuje takiemu Dyson za 4000, bo rozbieżności są tak duże, pytanie czy to marketing, czy faktycznie jakas super rewolucja?
-
Napewno sa na forum osoby, które znają się dobrze (przynajmniej lepiej niż ja) w temacie. Chce kupić solidny odświeżacz powietrza do mieszkania niecałe 50m2. Chodzi mi o pozbycie się pyłków pm10 pm2,5 i mieć możliwie jak najczystsze powietrze w domu. Trzeba wydawać kilka tys na taką maszynę, żeby mieć pewność że oddycha się czystym powietrzem w domu? Przy okazji jak wygląda kwestia sprawdzania jakości powietrza, też dobrze wyposażyć się w jakieś urządzenie? Dla przykładu apka airly, która teraz mam wskazuje średniej jakości powietrze dla całej Warszawy, a nawet większości Polski, a mamy piękną słoneczną, ciepła niedzielę. Jak to interpretować najlepiej?
-
@wickerman mysle, ze na portalu Polki.pl, mozesz zamówić żonie nowy tusz do rzęs albo grzebień do włosów, i to byloby na tyle, wiekszych glupot dawno nie czytalem. Jak możesz po tak konkretniej dawce wiedzy, która uzyskujesz tutaj czytac takie popeliny
- 869 odpowiedzi
-
- 5
-
-
-
- zakup nart
- do wzrostu czy do wagi
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ustawienie się ... Czyli przyjeżdżam na stok i....
Ir3k odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
to samo jw jezdzic, jezdzic, jezdzic i myslec o tym, ze sie jezdzi zmienność warunków, nachylenia, nieoczekiwane przeszkody ruchome bądź nie, to wszystko jest codziennością, której musimy zawsze się spodziewać wszystkiego nie przewidzimy, ale szybka adaptacja i czas reakcji są kluczowe, te cechy nabywa się z biegiem doświadczenia chyba każdy z nas kiedyś wjechał pod śnieżącą armatke ;) -
Słuchaj fajnie jeździsz na nartkach, widać że jest kontrola i jazda sprawia Ci przyjemnosc, da się dostrzec rytm i powtarzalność - im skręty różnią się mniej od siebie tym jazda jest dostrzegalnie "czystsza", o takiej powtarzalności mówimy i do niej należy dążyć. Nie zamierzam krytykować Twojej jazdy, śmiało można powiedzieć, że jest solidna, bez wdawania się w szczegóły. Chętnie zobaczyłbym Twoja jazdę na nartach o dłuższym promieniu bądź w nieco innym terenie. Tak trzymaj.
-
Deseczki wydają się w porzadku dla początkującego, nie bój się długości, jeśli trafia się 172cm, bierz śmiało, kiedyś sobie podziękujesz za ten wybór. Nie myśl o deacanach czy innych specjalistycznych nartkach w głęboki śnieg, kup sprzęt"dla ludu", napewno większość jak nie całość jazdy będziesz spędzał na przygotowanym czy lekko rozjeżdżonym stoku, nie ma sensu szukać udziwnień, masz po prostu jeździć jak najwięcej, najlepiej jak najwięcej pod okiem osoby z uprawnieniami dopóki nie poczujesz, że kontrolujesz narty w każdych warunkach śniegowych (i nie mam tu na myśli jażdy w puchu między drzewami - na to może kiedyś przyjdzie czas, wiadomo pierwszy raz nie samemu). Sprzęt ma być zawsze nasmarowany i naostrzony - to jest ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa i gotowości w razie zmiany właściwosci podłoża Skup się na butach, są ważniejsze od nart, jeżeli je odpowiednio dopasujesz do stopy to bez problemu pojezdzisz w nich cały dzień. Z czystym sumieniem polecam ski fanatic w Warszawie, nie bój się jeśli chłopaki będą proponować buty, które będą wydawać ci się za małe - tak ma być Kask i gogle są bardzo indywidualna sprawa, zasada jest prosta - sprzęt musi być dobrze dopasowany. Wybij sobie z głowy gogle razem szyba, po za aspektem marketingowym i design to nie wypał, od większej prędkości zaczyna po prostu podwiewać, a to będzie początek problemów z tym wynalazkiem. Warto szukać i przymierzac, są gogle od uvexa, mogą być masywne, ale to dobry sprzęt napewno pod okulary, przede wszystkim mają mieć polaryzację. Propozycja od Ciebie też jest ok. Pod gogle dopasuj kask, ma przylegać w jak największej powierzchni do głowy, broń Boże poruszać się podczas machania głową. Czerp radość z jazdy na nartach i przestrzegaj zasad bezpieczeństwa, z czasem będziesz świetnym narciarzem!
- 869 odpowiedzi
-
- 4
-
-
-
- zakup nart
- do wzrostu czy do wagi
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
To dobre pytanie. W nartach mógł być titanal w rakietach tytan, choć taki jak mówię, może był to tylko swojego rodzaju marketing. O headzie niestety zbyt dużo nie wiem 🙂
-
Head swojego czasu robił rakiety tenisowe z technologią Ti - titanium, narty chyba też? To nazwa technologii, w której użyto tytanu nie sądzę żeby był on wiekszoscia budulca
