Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 022
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Odpowiedzi dodane przez a_senior

  1. 20 godzin temu, Marcos73 napisał:

    Kadry z filmu DR - doskonale widać odciążenie, unoszenie wewnętrznej i skręt na zewnętrznej, przy zachowaniu odpowiedniej pozycji.

    Przypominam świetny filmik Jeremy'ego w tym temacie. BTW nie dziwcie się, że jego filmy są u mnie. To z powodu tłumaczenia. Piałem do niego, by wstawił moje polskie tłumaczenie, ale mi nie odpowiedział. Troche to niefajne co robię wstawiając je do swojego YT, ew. komentarze i like'i nie maja sensu, ale sądzę, że te jego filmy są świetne i warto sie z nimi podzielić. Obiecuję, że się na jakis czas powstrzymam z wstawianiem linków do jego filmów. 🙂

     

    • Like 2
    • Thanks 1
  2. 21 minut temu, Jan napisał:

    ja bym powiedział - więcej jazdy na śniegu zamiast wirtualnego pitolenia i rozkminiania filmików

    Tyle że mamy 21 wrzesienia. Można pojeździć na nartach na sztucznym śniegu na hali. Dla mnie to masochizm. 🙂Zwłaszcza, że wokół tyle fajnych mało narciarskich atrakcji. Np. rower albo chodzenie po górach przy pięknej pogodzie. Albo zbieranie jeżyn (BTW uzbierałem w tym roku 14 kg) czy grzybów. W tym sezonie na prawdziwki sie spóźniliśmy (byliśmy w tym czasie nad morzem), ale kurek zbieramy codziennie sporo. A o nartach można w przerwach pomyśleć, pogadać i popisać. 🙂

    • Like 1
    • Thanks 1
    • Haha 1
  3. 38 minut temu, Victor napisał:

     Dziś obserwowałem instruktorów na hali którzy ćwiczyli dzieciak i tu mam pytanie gdyż połowa z nich wysuwała a druga połowa nie . I teraz jeżeli trafimy na tego co wysuwa czy już z miejsca nie będzie nas uczył tego wysunięcia ? … pomijając ze nie jest to coś złego.

    Co do wysuwania nogi dobrze wyjaśnia to Morgan. Przełumaczyłem jako "wypad nogi", choć lepiej byłoby nazwać "wykrok". Morgan używa słowa "fente", które w tym wypadku oznacza nagły ruch nogi do przodu w szermierce. Właśnie "wypad". Tłumaczenie z obcego języka nie jest łatwym zadaniem.

     

    • Like 1
    • Thanks 2
  4. 3 godziny temu, Mitek napisał:

    No właśnie - nie niewiele tylko NIC. Każdy skręt może być realizowany na wiele sposób w sensie odciążenia, zapoczątkowania i śladu i jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

    Ależ wszyscy się z tym zgadzamy! 🙂 Sam sobie zadajesz pytanie i sam odpowiadasz. Do tego prawidłowo. 🙂 

    Napisałem "niewiele" a nie "nic" bo coś tam na upartego można sie doszukać. Przy bardzo dużym odciążeniu ślad może nawet zaniknąć. 🙂

    Oczywiście, że każdy skręt może być realizowany na wiele sposobów. Dodałbym od siebie, że dobry narciarz powinien znać i opanować wiele z nich. Choć np. skręt telemarkiem niekoniecznie. 🙂

    Można też zostać przy jednym czy niewielu sposobach i nieźle sobie radzić. Mój ojciec skręcał wyłącznie technika oporową. Nawet wtedy, gdy miał narty współczesne jak na lata 60. i 70. I świetnie sobie radził na różnych trasach, w tym czarnych i nieratrakowanych. 

    • Like 1
  5. 12 minut temu, Mitek napisał:

    Ja mam tylko takie nieśmiałe pytanie co ma wspólnego sposób odciążenia ze śladem?

    Niewiele. 🙂 Mój komentarz dotyczył jazdy Marka. Co myślę o poszerzeniu śladu, o którym on wspominał napisałem wcześniej. Szukanie dziury w całym. 🙂 A Michał (mic) wytłumaczył skąd się to bierze.

    • Like 1
  6. 6 godzin temu, Marcos73 napisał:

    Filmiki mam 3 na krzyż, krótkie, stare, jakiś tam nowszy, jeden z Mitkiem - ale to tylko dla dorosłych 😉. Coś tam kiedyś wrzucałem na SF, szału nie ma, ale połechtałeś moją próżność, więc specjalnie dla Ciebie zlepek w SlowMotion abyś mógł się troszkę nacieszyć tym niesamowitym widokiem, bo wiecznie żył nie będę 🙂. Wszelkie uwagi niemile widziane, można zgłaszać ale w kulturalny sposób, bo chamstwa nie zniese, filmy kręcone na wylizanych stokach - przypadkowo przez syna. Oczywiście na tyle płasko, że se radzę i jako tako to wygląda. Taram ....

    Fajnie się ogląda. Carving jak się patrzy. 🙂 Ten pierwszy fragment chyba starszy, bo mocno się podnosisz przed i w trakcie skręt. Takie połaczenie NW (odciążenie) z carvingiem. A co mówi Jeremy w tym temacie? 🙂 Potem już tego podnoszenia nie widać. Może faktycznie ciut za bardzo wysuwasz i obciążasz nogę wewnętrzną, zwłaszcza na wejsciu w skręt (patrz zwłaszcza ostatni fragment). Ale tylko może. 🙂

    Mnie sie podoba twoja jazda, ale ja jestem tylko amatorem. Do tego starym. 🙂

    • Thanks 1
  7. 33 minuty temu, Marcos73 napisał:

    Bardzo fajny materiał, dzięki 4all.

    Ten filmik Jeremy'ego o skręcie carvingowym to jeden z lepszych materiałów w necie z jakim się spotkałem. Prócz tego jest jeszcze kilka innych tego autora. MSZ lepsze to niż Morgana. 

     

    23 godziny temu, Marcos73 napisał:

    Fota moich śladów, gdzie widać jak się w kulminacyjnym punkcie skrętu rozjeżdżają.

    Może i się odrobinę rozjeżdżają, ale myślę, że szukasz symbolicznej dziury w całym. 🙂 A już zupełnie nieprzejmowałbym się wleczeniem kijków. Niektórzy robią to celowo. 😉 Masz jakiś filmik z twoją jazdą?

  8. 24 minuty temu, Marcos73 napisał:

    No właśnie, równolegle są, tylko mnie zawsze ucieka trochę do przodu wewnętrzna.

    Mitek dobrze wytłumaczył. Naturalny odruch. A dlaczego tak jest pokazuje Jeremy w swoim filmiku o skręcie carvingowym (poniżej). Carvingowego, ale to dotyczy każdego skrętu. Widziałem ostatnio filmik z jakimś super zawodnikiem, który proponuje wypychać do przodu nartę zewnętrzną w skręcie. Ale jak rozumiem tylko w celach szkoleniowych.

     

    • Like 1
    • Thanks 1
  9. 11 godzin temu, Jan napisał:

    @a_senior Andrzeju tak z ręką na sercu to Ty chyba wcale w polskich ośrodkach nie jeździsz

    Nie do końca wcale. W zeszłym sezonie nie byłem, ale w poprzednim byłem dwa razy. 🙂 Kilka dni w Kluszkowcach i jeden wypad do Kasiny. Szczerze - nie przepadam za jazdą w Polsce.

    • Haha 1
  10. 3 godziny temu, Marcos73 napisał:

    Obostrzenia francuskie rozumiem, a nawet popieram. Będąc potęgą narciarską, mając w bród rodzimych dobrych/bardzo dobrych narciarzy, nie ma potrzeby dopuszczania do kadry instruktorskiej barachła (nic personalnego do p. Morgana nie mam na myśli).

    Brzmi pieknie, ale naprawdę liczy się kasa. Ochrona swoich przed innymi by nie musieć się dzielić kasą. Francja i bodajże Włochy mają bardzo restrykcyjne podejście w tej materii czyli nauczania narciarstwa w ich krajach. Taki np. Paul Lorenz nie mógłby oficjalnie uczyć narciarstwa we Francji. 🙂

    To zresztą szerszy problem bronienia przez grupy zawodowe swoich interesów. Farmaceuci, lekarze. Moja siostra wyemigrowała do Belgii dawno temu. Wyjechała jako lekarz z I stopniem specjalizacji z anestezjologii i II z laryngologii. Uznano jej dyplom uczelni, mogła być lekarzem ogólnym, ale nie laryngologiem. By nim zostać musiała ponownie zrobić specjalizację w Belgii. Ale zrobić się jej nie dało, nawet płacąc własne pieniądze, bo wymagano zaświadczenia o pracy w zawodzie. Czyli musiałaby np. pracować w szpitalu, w którym robi specjalizację. Błędne koło. Pomógł jej profesor laryngologii, BTW Kurd, który kiedys sam musiał walczyć o swoje w kraju do którego emigrował, czyli Belgii. A potem pomógł jej inny dobry człowiek ze szpitala w Luksemburgu. I tak już po 4 latach ponowej specjalizacji, siostra została laryngologiem. 🙂

    • Like 2
  11. 2 godziny temu, Marcos73 napisał:

    Andrzeju, a czy on posiada jakiekolwiek kwalifikacje? Bo pewnie wiesz. Czy legitymuje się jakimiś "papierami" francuskiej federacji, czy też odpowiednika rodzimego SiTN?

    On to tłumaczył na swojej stronie. Posiada stopień instruktora kanadyjskiego. Poziomu nie pamietam, ale nie najwyższy. Dlaczego nie ma tytułu francuskiego? Bo aby go dostać trzeba 8. lat praktyki. A kanadyjski dostajesz od razu jak zdasz egzamin. BTW trochę go to ogranicza bo nie może prowadzić osobiście kursów we Francji. Tamtejsza federacja nie dopuszcza instruktorów z innych krajów. Ale prowadzi team, w którym zatrudnia instruktorów z papierami francuskimi. Np. Jeremy'ego, który jest byłym zawodnikiem i aktualnym instruktorem. Za granicą, np. w Austrii czy Hiszpani (mają tam niezłe stacje) Morgan już może sam prowadzić kursy czy staże. Prócz tego ma cały bogaty program szkolenia opisany i sfilmowany w necie. Bardzo dobre wspomaganie realnych stażowiczów, choć samo w sobie nie nauczy jeździć na nartach. 🙂

    • Thanks 1
  12. Godzinę temu, Marcos73 napisał:

    Andrzejku, zerknąłem i widać, że prezentujący to bardzo dobry narciarz o przeszłości zawodniczej. Śmig jako taki ma dzisiaj mniejsze zastosowanie, ze względu na stoki po których jeździmy i sprzęt. "Śmig" w jego wykonaniu, jest idealny, bo warunki są idealne, tak patrząc na jego jazdę, to wystarczy mu wstawić wirtualne tyczki i SL gotowy. Jedzie jak typowy zawodnik/były zawodnik. Myślę, że jego jazda (a raczej technika), wyglądała by całkiem inaczej po stoku, choćby takim z muldami jakie wkleił Jan onegdaj. Ty, jako francuskojęzyczny przytaczasz sporo wiedzy z tejże potęgi narciarskiej, i słusznie. Natomiast z całym do Ciebie szacunkiem, p. Morgan nie jest dla mnie autorytetem narciarstwa, bo to amator dość dobrze jeżdżący, robiący karierę w necie, który znalazł sposób na biznes. Oczywiście, ma to i swoje plusy.

    Ten śmig to z oficjalnego programu francuskiego ENSA (Narodowa Szkoła Narciarstwa i Alpinizmu). Nie wiem kto jechał, ale musiał to być ktoś dobry bo inaczej nie wypadało. 🙂

    Masz sporo racji co do Morgana. Oczywiście, że robi biznes. Zatrudnił kilku instruktorów francuskich z papierami i organizuje niezłe płatne staże. I zarabia na tym pieniądze. 🙂 Podobnie zresztą jak trójka znakomitych narciarzy: Reilly McGlashan, Paul Lorenz i Richard Berger. I wielu innych. Taki jest ten świat. Tak się to życie kręci. 🙂 Ale ja polubiłem szczególnie Morgana z kilku powodów. M.in. lubię jego gadkę. 🙂 I zgadzam się z Toba, że z netu nie da się nauczyć narciarstwa. Nic nie zastąpi realnego instruktora i kilku dni szkolenia w dobrych, najlepiej urozmaiconych i zmiennych warunkach. Ale net może trochę pomóc.

    Jak zdrowie pozwoli, bo niestety nie wszystko z nim jest u mnie obecnie OK to wybierzemy się na jakąś wspólną Kasinę czy Chełm. 🙂

    • Thanks 1
  13. 15 godzin temu, Spiochu napisał:

    Śmig nadal jest potrzebny, choć wygląda nico inaczej niż dawniej. 

    Piotrze. Mam pytanie z nieco innej beczki. Czy w polskim programie nauczania pojawia się bodaj wzmianka o kontrowersyjnej metodzie H. Harba PMTS? Ktos uczy wg tej metody w Polsce? I czy istnieje w polskim programie coś takiego jak skręt z odciążenia dolnej narty?

  14. 3 godziny temu, Mitek napisał:

    No właśnie. Gdybyś w końcu wpadł na jakieś spotkanie to można by  się poznać naprawdę i wiele niewiadomych czy przypuszczeń albo wizji - z jednej i z drugiej strony - by padło a śmiechu by przy tym było... 😉

    Dzięki za zaproszenie. Nie wykluczam. 🙂 Wiem jak to jest znać kogos wirtualnie i realnie. Czasem dwie różne osoby. I na ogół ta realna jest dużo ciekawsza i lepsza niż wirtualna. 🙂

    • Like 1
    • Haha 1
  15. Godzinę temu, Jan napisał:

    Andrzej - odpuść, śmig to przeżytek i nikt tego w Alpach nie uczy.

    Umarł śmiercią naturalną z chwilą popularyzacji nart taliowanych.

    Wiem, że żartujesz. 🙂 Janie, to nie tak. Śmig nie umarł i nadal jest uczony pod różnymi nazwami. I jest bardzo ważnym elementem narciarskiej wiedzy. Powiedziałbym, że jest najbardziej użyteczną techniką do jazdy w różnych warunkach. I nieważne jak go nazwiemy. Napisałem, że w krajach alpejskich nazywają go teraz krótkim skrętem. Myliłem się. Okazuje się, że niekoniecznie tak jest. Na ogół tak, o czym świadczą tysiące filmików na YT, ale w wielu programach nauczania wciąż występuje pod nazwą "śmig" czyli wedeln lub godille. Wytłumaczył mi to Morgan, do którego napisałem. Uczą tego samego pod różnymi nazwami.

    Tu link do oficjalnego programu l"ENSA (francuskiego): https://mementoski.com/progression-ski/ski-classe-4/ski-classe-4-virages/  Można pooglądać. Tu jest nazwany "Godille moniteur" czyli "Śmig instruktorski". Morgan uczy tego pod nazwą "Skręt krótki dynamiczny". Wygladają tak samo. 🙂

    A tak w ogóle to podoba mi się polska definicja i opis śmigu w wikipedii. To jest właśniemniej więcej moje rozumienie śmigu. https://pl.wikipedia.org/wiki/Śmig

    • Like 1
  16. 3 godziny temu, Mitek napisał:

    Oczywiście powinno się również stosować nazewnictwo obce z krajów alpejskich bo się przecież lepiej znają - osobiście stawiam na język niemiecki, jako dobrze kojarzący się każdemu Polakowi oraz powodujący automatyczną karność w trakcie zajęć.

    Domyślam się, że pijesz złośliwie do mnie. Nie dziwi mnie to znając Cię wirtualnie od lat. Bardziej dziwię się ludziom, którzy za ten wpis dziękują.

    Nie jestem zdania by tępo kopiować nawet od najlepszych. A już na pewno nie jestem za zastępowaniem dobrych polskich określeń obcymi terminami. Np. "resort" w znaczeniu "kurort, osrodek". 🙂 Ale języki obce warto znać jak również znać i rozumieć inne nacje.

    Odnośnie Niemców i niemieckiego. Nie dziwię się Kaczyńskiemu, że napuszcza nas na Niemców. Robi to z premedytacją wykorzystując nasze resentymenty w celach politycznych. Ale Ty?

    Co prawda należę do pokolenia powojennego, ale krzywdy jakie dotknęły bezpośrednio lub pośrednio naszych bliskich od Niemców + propaganda antyniemiecka PRL-u, zrobiły swoje. Zawsze do Niemców będę czuł, nawet nieświadomy, uraz. Ale już moje dzieci niekoniecznie. Języka niemieckiego się nie nauczyłem, choć powinienem. Jak mówi mój przyjaciel, język sąsiadów i wrogów powinno się znać. W Niemczech spędziłem kilka miesięcy i mam dobre wspomnienia. Wielu moich znajomych mieszka na stałe w Niemczech i nie narzeka. Natomiast uczestnicząc w różnych projektach europejskich przez lata spotykałem się w międzynarodowym gronie na różnych konferenencjach. A na nich wiadomo, dużo się wieczorami prywatnie gada i popija. I muszę przyznać, że najlepiej rozmawiało mi się z Niemcami, bynajmniej nie z Francuzami. Mogę powiedzieć, że nadawaliśmy na tej samej długości fal.

    I jeszcze jedno. Niemcy przechodzą trudny czas. Trochę przespali zmiany w motoryzacji, czyli rozwój elektryków, a sektor motoryzacyjny jest tu niezwykle ważny, trochę za bardzo sie usztywnili w gospodarce no i mają problemy z imigrantami. Tyle że ich katar to będzie nasze zapalenia płuc.

    • Like 3
    • Thanks 1
    • Confused 1
  17. 11 minut temu, KrzysiekK napisał:

    Nie wiem, może ja mam zaćmienie umysłu ale chyba porownujesz skręt krótki że skrętem krótkim .... i się pogubiłem. 

    Nie chcę wam mieszać. Najlepiej by się wypowiedział jakiś instruktor uczący np. w Austrii czy Francji wg tamtejszych programów. Skręt krótki to skręt o małym promieniu skrętu, średni - o średnim, a długi - o długim. Teoretycznie można sobie wyobrazić, że robisz skręt krótki, jedziesz kawałek w skos stoku i znowu robisz skręt krótki. I to nie będzie śmigiem  w polskim rozumieniu. Śmig wg wikipedii to: Śmig – styl jazdy w narciarstwie alpejskim polegający na wykonywaniu serii szybkich, krótkich, równoległych skrętów na przemian w lewo i w prawo ze stałą prędkością w czasie zjazdu w dół stoku. Brzmi sensownie. Czyli nie każde połączenie skrętów krótkich jest śmigiem. Tyle że w krajach alpejskich (do sprawdzenia) na oba style, czyli jazda skrętem krótkim z przerwami na jazdę w skos stoku jak napisałem wyżej i jazda połaczonymi skrętami krótkimi w serii (nasz śmig) mówi się po prostu "krótki skręt". Nie rozróżnia się ich. Dlaczego? Nie wiem.

  18. 1 minutę temu, Adam ..DUCH napisał:

    Czyli mam rozumieć że inne nacje nie widzą różnicy??. Jak już się tak bardzo bawimy to przypomnę iż głównym wątkiem tej dyskusji jest "śmig bazowy" jako ewolucja oceniana na wszelkiej maści egzaminach instruktorskich. Gdyby tak jednak pójść twoim kierunkiem to śmig jest krótkim skrętem - krótki skręt można (pod kątem technicznym) wykonać dokładnie tak jak skręt średni ba dalej idąc dokładnie tak jak skręt długi czyli skręt długi to śmig???. 

    Właśnie tak. Nasz śmig, jakikolwiek, bazowy czy nie to u nich skręt krótki. "Short turn", "Virage court". Po niemiecku nie wiem. W skręcie krótkim masz bezpośrednie przejście ze skrętu w skręt. Bez zwłoki, w przeciwieństwie do średniego czy krótkiego. Ale chętnie poznałbym opinię jakiegoś instruktora działającego za granicą. Np. PSmoka. Może i oni zachowali na egzaminach jakiś mityczny, starodawny "śmig"? W sumie to jest dzielenie włosa na czworo. 🙂

  19. W dniu 7.09.2023 o 20:13, Adam ..DUCH napisał:

    W nomenklaturze narciarskiej są pewne stałe w kontekście terminologii - oczywiście można używać pewnych skrótów myślowych ale jeżeli bawimy się w teorię (tu fizyka się nieco wtrąca) no to niestety trzeba trzymać się owych stałych terminów.

    Tyle że te terminy zmieniają się, ewoluują lub zanikają. Śmig jest tego dobrym przykładem. W 71 lub 72 r. uczono mnie na kursie instruktora Śmig "4". Tak się to nazywało i było, o ile pamiętam, w programie. Idiotyczna jazda w pozycji kiblowej... śmigiem właśnie. 🙂 I kto to dziś pamieta? Kiedyś uczono skrętu "WNW". Albo "kristianii". Kiedyś był skręt z oporu. Dziś bodajże nazywa się to skręt z pługu. Podobnie "kontrrotacja", która kiedyś była techniką skrętu a dziś sam wiesz jak jest używana.

    Swoją drogą słowa zmieniają swoje znaczenie nie tylko w narciarstwie i nie tylko w polskim języku. Np. takie słowa jak "spolegliwy", "handicap" czy "kobieta". 🙂

  20. 2 godziny temu, Adam ..DUCH napisał:

    No niestety nie można i nie jest to podyktowane jakimś nienaturalnym oporem z mojej strony. Różnice pomiędzy śmigiem a skrętem krótkim są na tyle duże że nie można tego wkładać do jednego worka.. 

    Tylko wciąż otwartym pozostaje pytanie dlaczego inne nacje, jak pisałem lepsze od nas w te klocki i mający po czym jeździć, mogą wkładać do wspólnego worka. 🙂

  21. 18 godzin temu, Adam ..DUCH napisał:

    Tu dałem Ci opis śmigu bazowego....no może nie zadaniem ale pewną rozkminką będzie pytanie dlaczego zakwestionowałem ww. prezentacje      

    A może wzorem lepszych od nas w te klocki nacji, zrezygnować z pojęcia "śmig" i wprowadzić konsekwentnie "skręt krótki"? Ześlizgowy, carvingowy, mieszany. Oni tak zrobili i mieli swoje racje. Jak kiedyś w czasach jedynie słusznego ustroju mawiał Fedorowicz: "jak ściągać to od prymusów". 🙂 Oni zostawili pojęcie "śmig" (wedeln, godille) na określenie "średniowiecznego" w narciarstwie merdania tyłami nart, jak to wyżej pokazywałem. Takiej historycznej ciekawostki.

    Albo, i to mi sie bardziej podoba, zostawić pojęcie "śmig" na kolokwialne określenie każdego łączenia w serię krótkich skrętów, gdzie koniec poprzedniego jest początkiem nowego. Intuicyjne i każdy zrozumie. 

    Czemu my Polacy, w sumie ciency w narciarstwie choćby z mizerii warunków do jego uprawiania, mamy zachowawczą tendencję do trzymania się skostniałych, średniowiecznym rozwiązań? 🙂

    • Like 1
  22. 22 godziny temu, Spiochu napisał:

    W obecnym nazewnictwie ten drugi to śmig, a ten trzeci to skręt cięty krótki.  Ten pierwszy to nie wiem. Kiedyś się nazywał śmig bazowy.

    W nazewnictwie francuskim, a sądzę, że także angielskim, nie ma obecnie pojęcia śmigu. Jest tylko skręt krótki: ześlizgowy, mieszany (dokładnie: krótki dynamiczny) i carvingowy. Wiadomo, że w realu nie ma czystego skrętu krótkiego ześlizgowego czy carvingowego. Zawsze będą trochę pomieszane. W terminologii francuskiej było pojęcie " la godille", a w niemieckim bodajże "wedeln" na oznaczenie klasycznego, "średniowiecznego" naszego śmigu. Wiadomo, kolanko w kolano, tyły nart robiące śmieszne zawijasy (patrz wideo). "Godille" to wiosło napędzające specjalnymi ruchami łodkę z tyłu. Kiedyś na kursie sternika jachtowego uczyłem sie tego. Ślad jaki zostawia za sobą na wodzie przypomina ślad narciarza jedącego klasycznym śmigiem. Stąd nazwa na określenie śmigu. A "wedeln" to "merdać" np. ogonem. Też celne. 🙂

     

     

  23. 12 godzin temu, Marcos73 napisał:

    Oczywiście, że każdy się może mylić. Ciekawi mnie tylko jak zmienił się śmig na przestrzeni ostatnich 30-tu lat.

    Nie będę sie zajmował definicją śmigu ani ocena jego poprawności, bo nie mam do tego kompetecji, pomimo że sporo przeanalizowałem przekazów francusko-anglosaskich. W uproszczeniu seria szybkich, przechodzących jeden w drugi, skrętów. Koniec skrętu jest jednocześnie początkiem kolejnego. Pamiętam jak uczono nas śmigów pod koniec lat 60. i poczatku lat 70. i były to zupełnie różne śmigi. Ja rozróżnim trzy rodzaje współczesnych śmigów. Ześlizgowy, mieszany ześlizgowo-carvingowy i czysto carvingowy. Każdy z nich ma swoje zastosowanie w odpowiednich warunkach. Najbardziej uniwersalny dla mnie to ten drugi, mieszany, o którym wspominał już Spiochu. W końcowej fazie skrętu jest mocniejsze zakrawędziowanie ułatwiajace dynamiczne wyjście w następny skręt. Wspomina o nim i pokazuje go Morgan w filmiku podanym niżej. Takiego śmigu 30 lat temu nie było. 🙂

     

    • Like 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...