Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Jak się czujesz zaniepokojony to zrób sobie testy. To nie są duże koszty.
-
U członków rodziny też nie widżę efektów. Ze znajomymi z tamtych czasów nie mam kontaktu więc trudno powiedzieć czy chorowali.
-
Ty nie zauważyłeś, ale wszyscy inni...
-
W dzieciństwie trafiłem nad morzem na jakąś epidemie kleszczy. Codziennie wyciągaliśmy po kilka-kilkanaście. Paznokciami. Nawet nikt nie silił się na jakieś próby odkażania. Nikomu nic nie było. Być może mam boleriozę ale mineło ćwierć wieku i większych skutków nie zauważyłem. Szczęście?
-
Cześć Wydaje mi się Wiesławie, że - jeżeli się nie wygłupiasz - to masz już dwie traumy, które zewnętrznie sprzedajesz... Ni wygłupiaj się proszę. Pozdro
-
To ja Ci opiszę grzybobranie. Część leśną jednak pominę. Choć nie do końca bo trzeba zatachać te wiadra do auta. Z miłym spacerem nie ma to nic wspólnego. Wnosisz te wiadra do domu. Organizujesz dużo miejsca. Zaczynasz przerabiać. Wpierw selekcja oddzielnie to oddzielnie tamto. To do suszenia, to do marynowania, to na szybki przerób. Jednocześnie czyścisz okaz po okazie już zaczynasz się zastanawiać - na ch... mi te grzyby. Jak nie ma suszarki to kroisz i nawlekasz, albo na tace. Akurat zastawisz całe mieszkanko. Przygotowujesz zalewę, prażysz słoiczki, kroisz cebulę - myślisz sobie - naprawdę? No nic, jak zbieranie się skończyło, tak przerób również. Chociaż zajął więcej czasu jak to pierwsze. Pora na ucztę! Pojemy. Na trzeci dzień masz już dość tych grzybów (no chyba, że trafiłeś na łysiczkę lancetowatą). Mija parę tygodni. Coś Cię zaczyna telepać grypa. Przeżyliśmy grzybobranie, przeżyjemy i to! Ale temperatura Ci rośnie, tracisz przytomność. Sygnału karetki już nie usłyszysz. W malignie śnią Ci się tłuste borowiki. Na jednym łazi jakiś mały robak. Puszcza oczko. Sympatyczny maluch! To ten kleszcz co Ci właśnie sprzedał KZM. Po wielu tygodniach opuszczasz szpital. Wychodzisz, a właściwie wyjeżdżasz na swojej nowej wypasionej dwukółce. Grzybobranie życia.
-
Po latach picia pewnie twoja pamięć już zawodzi...
-
Spotkaliśmy się kiedyś w ogóle? No co Ty?
-
Już się spotkaliśmy, na nartach i nie dałeś rady. Przestań więc pierdolić o górach bo nie masz o nich pojęcia. W mistrzostwach chodnika nie startuje, pewnie byś wygrał. Gratuluje.
-
Prawdziwi twardziele nie mają weekendów - napinka 24h. Pozdro
-
Piąteczek piątunio wieczorem jak ja to lubię 😜
-
Podjedź do mnie i pojedziemy do pracy i z powrotem - 56 km, codziennie. Jak nie dasz koła, możesz mi zadawać w ogóle jakieś pytania. Ok? A jak nie to - spierdalaj. Pozdrowienia serdeczne
- Dzisiaj
-
Bo jak mówią ryba na ciula na brzegu 😁 więc ja rozpierdalam system i nie siedzę na brzegu P5140194.mp4
-
Sorry ale czy mógłbyś opisać konkrety: Kiedy byłeś tam pierwszy raz, jaki areał, jaki charakter lasu, jak się zmienił. Ile razy tam byłeś i jakie zbiory w latach itd. Wysokie trawy nie są charakterystyczne dla borowika ale często co parę lat dają dobre wysypy - stąd pytanie?
-
Byłem, tylko mało grzybów było i wtedy tak to wyglada.
-
Czyli nigdy nie byłeś na grzybach po prostu. A jeżeli ktoś Ci tak jak opisałeś grzybobranie pokazał/opisał itd. - był durniem. Pozdro
-
Przyjedż i spróbuj na rowerze to się przekonasz jak śmieszne są twoje komentarze. Albo dalej się ścigaj na podjazdach pod wiadukty w Wa-wie
-
Dużego ruchu nie ma. Nowych brać nie muszę ale kontynuację z poprzednich dni tak bo nie mam zwyczaju zmieniać klientowi instruktora
-
A to szacun. Z centrum Wrocławia to jest dobre dwie dychy. Naprawdę szacun! Pozdrowienia serdeczne
-
W Krakowie jeszcze długo nie będą bo trzeba mieć przynajmniej jednego kolarza. Ale ciekawe jest to, że "na poważnie" - w sensie tematu - było pierwsze zdanie. Reszta to twoja paranoja, choroba... Jakby co dawaj znać co u Ciebie. POzdro
-
My tam na pieszo chodzimy. i spokojnie można zrobić wycieczkę na cały dzień. Bardoz ciekawe tereny. A na rower zapraszam. Są tam też trasy którymi nie dasz rady zjechać. Z Sobótki na Slężę jest (zółtym) 500m przewyższenia. Do tego bardzo stromo i pełno głazów. Będzięsz tam pchał rower przez wiekszość czasu.
-
Dla mnie grzyby to zaprzeczenie przyjemnych spacerów po lesie. Zamiast się zrelaksować to chodzisz zgarbiony i szukasz jakiegoś badziewia przy ziemi. Nic nie znajdujesz, albo jakiś robaczywy i gdzie tu atrakcja.
-
Cześć Panowie, Ślęża ma jakieś 3- 3.5 km średnicy. Dla średnio ogarniętego rowerzysty jest to teren do objechania wielokrotnie w pól dnia... a tu piszecie o jakichś szlakach i wyprawach.. Pozdro