Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Do Krakowa nie zamierzam się przeprowadzać. Generalnie nawet tam nie jeżdżę, wyjątkowo raz na jakieś dwa lata jadąc na audio spotkanie. Dla mnie to jest chore miasto, w zasadzie stan umysłu. Wolałbym mieszkać gdziekolwiek, nawet na wsi oddalonej tysiąc kilometrów od wszelkiej cywilizacji, byle nie w Krakowie.
-
Oczywiście że walka samego z sobą. W "zeznaniach" się nie gubie tylko forma przesłuchania na forum mnie nie za bardzo bawi i dlatego też nie rozwijam tematu bardziej a szerszy kontekst jest niezbędny żeby przynajmniej spróbować wyjaśnić to o czym pisałem czyli że wspinaczka na własnej obok "kółek" nie ma sensu. Ale niech będzie, kończąc już z porównaniami: 1) wspinanie na własnej to forma pewnej gry, przygoda (której nie zrozumiesz jak nie spróbujesz) Jeśli masz obok "kółka" to nagle zasady gry się diametralnie zmieniają bo w każdej chwili możesz powiedzieć stop. Wpinasz się do kółka i mówisz "już sie w tą gre nie bawie". Posiadanie tej alternatywy w zasiegu reki w dowolnej chwili zmienia wszystko. "Kółko" zabija wiec cały element przygody. Instalując "kółko" odbierasz innym możliwość zmierzenia się z tą przygodą. 2) jak nie ma "kółka" to czesto zabawa polega na znalezieniu właściwej drogi, a jak jest kółko to nie myśllisz gdzie trzeba iść tylko idziesz od kólka do kólka. Znowu: zabijasz przygode 3) Jak są "kółka" to jest łatwiej i jest masowość a jak jest masowość to ....tutaj @Mitek bardzo ładnie wielokrotnie to przedstawiał - to chyba najfajniejsze co na tym forum czytałem 4) Kółka też są fajne:) Ale nie wszedzie! Cała jura jest zakólkowana , no i super, ale nie wszedzie musi tak być bo wtedy zabierasz innym możliwość prowadzenia tej innej "gry". 5, 6, 7, też jeszcze bym wymienił tylko nie chce mi sie produkować na forum na takie tematy gdzie dominuje forma przesłuchanie i chęć żeby sie do wszystkiego doje..ć i obśmiać
-
Ale było blisko😉. pozdro
-
Cześć Każdy sposób jest dobry. Indoktrynacja od lat najmłodszych daje znakomite efekty - tak jak czytania żonie w ciąży. Oglądanie transmisji z zawodów, walający się po domu sprzęt działa znakomicie. Ślizgać się można na wszystkim, nawet na butach przecież. Jak człowiek chodzi to może jeździć na nartach a opanowanie posuwu, świadomości krawędzi oraz wyeliminowanie przekraczania to ważne rzeczy. Fajnie jest zaczynać od razu z zestawem sprzętowym takim jak mają dorośli, w sensie całości idei. Pozdrowienia serdeczne
-
Kurde przecież to on zaczął. Gdybym się obrażał jak dziecko o każdy zawoalowany tekst to powinienem być obrażony do śmierci. A co do ostatnich postów to niezwykle się cieszę, że problemy powyższe mnie nie dotyczą - w sensie bycia takim czy innym gościem. Natomiast co do upierdliwych sąsiadów w permanentnym rotacyjnym wynajmie to zapewniam, że można sobie z nimi poradzić bez specjalnych problemów. Wbrew temu co tu się pisze prawo działa u nas całkiem nieźlełużby też się staraają. Pozdro
-
.Beata. obserwuje zawartość → Nartki dla malucha
-
Wiesz, może nie być Jamajczyk byle by miał fajkę pokoju...
-
Cześć Mam zamiar wciągnąć do narciarskiego grona mojego wnuczka, ma rok i 3 m-ce, szukam jakiś wprowadzających opcji i pomysłów. O wyjezdzie w góry , w tym sezonie , nie ma mowy. Ale coś do przyzwyczajania, ciągania treningowo na kocu w domu tudzież po śniegu, i jeśli będzie śnieżnie - zaliczanie góreczek na spacerze. Jeśli ktoś coś to będę wdzięczna. Pobieżnie szukając znalazłam taką opcję: Co o tym sądzicie? pozdro
- Dzisiaj
-
To jeszcze raz. Jak są stałe kółka to nie da się własnej asekuracji robić? Bo coś się w zeznaniach gubisz. To może inne porównanie. W Poznaniu od czasu do czasu odbywa się maraton. To tak jak by teraz maratończycy wprowadzili w Poznaniu zakaz poruszania pojazdów mechanicznych a komunikacji miejskiej w szczególności bo to że tą trasę można pokonać w mniej forsowny sposób odbiera im przyjemność z uczestnictwa w biegu. Mnie się zawsze wydawało że to walka z sobą ale moze się mylę.
-
@tomkly Przeprowadź się z BB do Krakowa i zaczniesz szybko patrzeć na to inaczej. AirBnB stało się poważnym problemem na całym świecie. Niesie ze sobą dużo, negatywnych konsekwencji. Wynajmowane prywatne mieszkania to tylko promil, bo przez duże firmy i fundusze ubezpieczeniowe wykupowane są całe centra miast i zamieniane w turystyczne "lunaparki". Poza sezonem są trupami w których nie ma normalnej miejskiej struktury. Ceny mieszkań zostają poza zasięgiem nawet nieźle zarabiających rdzennych mieszkańców. Można by w tym tonie bardzo długo. p.s. Kraków jest jeszcze dla mnie daleki od głębokiego problemu ale część negatywnych zjawisk jest już widoczna.
-
No bo wystarczyłoby wysłać dudki blikiem czy innym przelewem ... po jakiego grzyba jechać i dupe zawracać.
-
Jakbyś miał sąsiadów powyżej w ciągłym wynajmie to byś zrozumiał. My mamy dłuższe wynajmy nad głową ale standard ten sam - ciągle łomot. Oczywiście dewiza wolno Tomku w swoim domku ciągle żywa.
-
mnie żem nie znasz 😁
-
Różnimy się zasadniczo jak chodzi o wyznawaną filozofię życia. AirBnB jest realizacją świętego prawa własności, pochodną prawa popytu i podaży. Nie rozumiem mentalności tubylców, którzy chcą na turystach zarabiać ale narzekają, że oni do nich przyjeżdżają. Oczywiście turysta powinien się zachowywać kulturalnie, natomiast nie rozmawiamy tu o Tobie czy mnie (osobach spełniających standardy kultury osobistej), a o masowym turyście, który przywozi pieniądze. Albo się godzisz na pewne niedogodności wynikające z zachowań turystów i na to nie narzekasz, bo to Twoje źródło utrzymania albo wypadasz z biznesowej gry. Jak chodzi o temat Szczyrku to powtórzę raz jeszcze - jest to dla mnie jeden z fenomenów, podobnie zresztą jak dowolne miejsce w Polsce, czy to w górach, czy nad morzem. W życiu grosza bym nie wydał ani na inwestycję ani na spędzanie choćby dnia urlopu w miejscach, które nie mają absolutnie niczego do zaoferowania.
-
To nie takie proste. Jeżeli lokalna gospodarka przestawiła się w 99% na turystów, olewając lokalną społeczność, to nie ma już prostej odpowiedzi. Tzn wyrzucenie turystów faktycznie skończy się tym o czym mówisz, pustymi garczkami. Tylko ktoś za doprowadzenie do tego stanu rzeczy odpowiada. Turystyka nie powinna być rozwijana w sposób, który nie uwzględnia potrzeb ludzi. Przykład ze Szczyrku: Wieść gminna niesie, że końcem lat 1980tych istniał pomysł wybudowania linii jednotorowej ze stacji w Wilkowicach do Szczyrku. Kolej miała się kończyć gdzieś w okolicach obecnego Urzędu Miasta albo COSu. Było by to świetne rozwiązanie, które obecnie było by wybawieniem od ciągłych korków. Niestety zapaść gospodarcza, potem dzikie lata 90te, likwidacja popytu na PKP i wydawanie pozwoleń budowlanych gdzie się da spowodowała, że teraz to tylko wspomnienie. Apartamenty wynajmowane dla turystów to utrapienie i wie to każdy, kto np. ma w sąsiedztwie (a już w ogóle w bloku) AirBnB. Libację alkoholowe, krzyki, hałas, z którym nie da się nic zrobić. Przyjedzie policja, to na nastepny weekend będa inni najmujący i problem ten sam. Z tegoż właśnie powodu, w dużych miastach, powoli zaczyna się mówić o robieniu porządku z AirBnB, bo to potrafi zdewastować cale dzielnice dla rdzennych mieszkańców.
-
O i chyba dochodzimy do sedna:) Nie da się jezdzic jednocześnie po puchu jak i sztruksie po tym samym stoku, po tej samej lini. Bo jak wiedzie ratrak to ubije puch. Tak samo jest ze wspinaniem na własnej i z ringami. A problemem jest to że ciekawych "stoķów" jest wbrew pozorom bardzo mało. No i stąd konieczność porozumienia pomiedzy miłośnikami puchu i sztruksu (i mamy porozumienie tatrzańskie).
-
Tadziu, piszesz w ujęciu dramatycznym czy finansowym? 😀
-
Bo twoje imię to milion. No może kilkadziesiąt. To rzutuje na szacunek. Oczywiście z biegiem lat taka symbioza jest nie tylko opłacalna ale i wygodna. Ale na to pracujesz ty i oni latami.
-
Widzisz, każdy ma prawo protestować i ja to szanuję. Natomiast jeśli potem będą się skarżyć, że nie mają co do garnka włożyć, to nie będę mieć dla nich żadnego ciepłego słowa. Święte prawo podaży i popytu. Wyznaję zasadę konsumenckiego ostracyzmu jako najdoskonalszą formę głosowania przy pomocy swojego portfela. Odnośnie Szczyrku to nigdy się do niczego nie nadawał. Ani w czasach dawnych, słusznie minionych ani obecnie. Zero atrakcyjnej oferty turystycznej, ceny jak w poważnych, europejskich ośrodkach, patodeweloperka i cała masa innych wynaturzeń. Mentalny zaścianek podlany nowobogackim sosem.
-
To nie tak. Szanowanie gościa to jedno, a szanowanie tubylców przez gości to drugie. Absolutnie nie dziwią mnie restrykcję ilościowe co do wjazdu do Wenecji. Tak samo nie dziwią mnie opinię lokalnych Szczyrkowian, którzy mówią jednym głosem, że Szczyrk przestaje się nadawać do życia dla normalnych ludzi. Protesty w hiszpani przeciwko turystom też są normalne.
-
Przyznam, że w mojej ocenie dziwną filozofię życiową wyznajesz. Jeśli ktoś podchodzi do mnie w ten sposób jak piszesz, to zwyczajnie w takie miejsca nie jeżdżę. Z tego właśnie powodu od kilku lat unikam Włoch. Dla mnie sprawa jest prosta - jeżdżę tam gdzie szanują zarówno moje pieniądze ale przede wszystkim mnie osobiście. W dystansie takie założenie się bardzo sprawdza. Jak chodzi o Austrię, to wielokrotnie zdarzało mi się robić dym o wiele rzeczy, które były niezgodne z warunkami świadczenia usług, na które się umawiałem i za każdym razem (niezależnie od tego czy im się to podobało czy nie) skakali koło mnie jak koło śmierdzącego jajka, wiedząc że jest ze mną grupa kilkudziesięciu innych osób. Uświadomienie sobie tego, że nie jesteś randomowym petentem, a poważnym, wymagającym szacunku klientem w mojej ocenie bardzo ułatwi Twoje przyszłe życie.
-
No nie, co do tego co kto co bardziej lubi to nikt nie ma pretensji. To raczej jak by ten freerideowiec wjechał glebogryzarka na stok w Białce bo sztruks jest ble, mimo że obok może poganiać po puchu. Chociaż to też nie oddaje w pełni sytuacji bo pozostawia tylko jedną z możliwości.
-
Albo wiesz że masz rację mimo że jej nie masz albo wiesz i masz. Z twojego punktu żadna różnica. Są też egzemplarze które głoszą coś co wiedzą że jest nieprawdziwe ale pasuje do ich teorii albo światopoglądu ale to już inna inszość.
-
racja, patrzyłem na prognozę dla CG i tu niezła zima, kawałek dalej w Szklarskiej pogodowa czarna dupa. info via FB Ski Arena, trochę tego śniegu mają już zmagazynowane:
-
Tydzień temu na pewnej speleologicznej grupie FB (niecałe 1000 osób) kolega wrzucił zdjęcia z eksploracji pewnej jaskini koło Jerzmanowic koło Krakowa. W komentarzach rozpętała się straszna gównoburza, bo na jednym zdjęciu była widoczna osoba, przybywająca w jaskini bez kasku. I tu nie chodziło tylko o to, że jest to niebezpieczne, ale właśnie o to, że jest to dawanie złego przykładu innym, którzy mogą nie wiedzieć o co chodzi. Z tym, że tutaj to było takie przyp____e się w drugą stronę. W Jaskiniach każdy chodzi w kasku i każdy wie, że nie schodzi się pod ziemię z gołą głową. Po prostu jakoś się trafiło, że ktoś na tym zdjęciu na chwilę zdjął kask z nieznanych powodów, a ktoś inny nie miał się do czego przyczepić, to się przyczepił do tego.
-
Tak mnie teraz naszło. Polak w Polsce zawsze kombinuje jak gdzieś przyciąć w dzyndzel, okantować, ukraść, zakombinować, wziąć pieniądze i nie zrobić. Dlaczego nagle jak jedziemy zagranicę to jest "Sir, yes sir"? Bo jednak zdajemy sobie sprawę, że w krajach bardziej cywilizowanych niż Polska nikt się w tańcu pierd___ć nie będzie. Przepisy są od tego, żeby je przestrzegać. Jak się Carabinieri albo Austriacka Polizei będzie zastanawiała czy wystawić mandat, czy nie wystawić -> to wystawi. Jesteśmy tam wyłącznie randomami, którzy przyjechali tam na urlop. Mamy tam zostawić pieniądze, nie robić dymu, nie przeszkadzać i wrócić do domu nie obciążając zbytnio lokalnych mieszkańców. Skoro tamtejszy parlament uznał, ze nakaz jazdy w kasku pozwoli zredukować liczbę wypadków o 11%, to znaczy że siły i środki zaangażowane w służbę ratowniczą na stokach będą obciążone o te 11% mniej. Szpitale też mogą zająć się leczeniem pilniejszych przypadków, niż jakiś random-narciarz z zagranicy, który rozwalił sobie dyńkę jadąc bez kasku. Bo nie rzecz w tym, czy ktoś ma ubezpieczenie czy nie, tylko w tym, kto tej pomocy ma udzielać. Fikołki intelektualne, że ja mam ubezpieczenie, to mam wszystko w rzyci, to populizm level hard. Już mając kilku znajomych w GOPRze wiem jak to działa od podszewki. Trzeba jednak na to popatrzeć z szerszej perspektywy organów i służb ratunkowych, a nie typowo Pilskiego egoizmu "kuuuuurłłłłaaa myśmy to kiedyś jeździli a tutaj lewactwo nam narzuca", wygłaszanego w przerwie pomiędzy oglądaniem Stanowskiego, Mentzena i TV Republika przy butelce Taterki Zawodowo zajmuje się klepaniem w klawiaturę i robieniem różnych, dziwnych urządzeń z szeroko pojętej elektroniki cyfrowej. Każda godzina mojej pracy kosztuje policzalną sumę w Euro. Oprócz jazdy na nartach, jestem grotołazem, paralotniarzem, niedużo ale się wspinam i robię kilka innych fajnych rzeczy. Jeżeli mam do wyboru: zarabiać pieniądze, względnie zajmować się tymi fajnymi rzeczami - versus. przebywać z ludźmi z którymi się absolutnie nie zgadzam i którzy mi zresztą ubliżają w internecie (patrz: Mikoski i teks o cipach), to jak sądzisz 🙂 Mikoski zresztą był już kątent, że nikomu nie będę patrzył do kieliszka, a podajże @Lexi był zadowolony, że zaś nie będe gadał o cukrze jak o białej śmierci (swoją drogą, dobrą masz pamięć 😉 ) wyjątkowo się zgodzę
