Kupują drogie narty trochę dla szpanu. Szpan, czyli chęć poinformowania innych o swoim wysokim stanie materialnym i oczywiście zaimponowaniu im. Przynajmniej tak sądzą szpanujący. Narty nadają się do tego tak sobie. Lepszy jest samochód a nawet wypaśny rower. Dom też, choć tym trudniej się pochwalić. Mniej liczy się umiejętność jeżdżenia na nartach, wiedza czy inteligencja. Przynajmniej w pewnych kręgach kulturowych. W niektórych krajach skandynawskich tego typu zachowanie jest traktowane jako naganne.
Ale akurat w przypadku nart, kupowanie tych z najwyższej półki nie jest błędem. Nawet jeśli się będą zwozić pługiem. Bo, przynajmniej teoretycznie, na takich nartach mogą szybciej i skuteczniej nauczyć się lepiej jeździć.
Mniej rozumiem dlaczego pchają się na czarne trasy. Pewnie też trochę dla szpanu by pochwalić się innym. Ale może i dla wyzwań, które sobie stawiają. Sprawdzają czy sobie dadzą radę.
Osobiście często jeżdżę z małym plecakiem, w którym wożę głównie wodę.
W zasadzie mi nie przeszkadza.
Sam ostatnio zmieniłem narty, choć te poprzednie nie były ani wyjeżdżone ani złe. Ale dużo dobrego słyszałem o tych nowych i chciałem spróbować.
Dbałość o bezpieczeństwo przychodzi z wiekiem,wtedy plecak ABS zakłada się nawet na Górce Szczęśliwickiej a kask do gry w szachy...