Skocz do zawartości

Największa Absurdy Polskich Ośrodków


bubol.T

Rekomendowane odpowiedzi

mogę przykład: kupuje bilet na 30km, rozmyślam się po 15km wysiadam daję, sprzedaję bilet osobie, która jedzie te pozostałe 15km (bilet jest ważny czy nie ?)

Nie przekonam Cię, więc myślę że najlepiej będzie jak zapytasz u źródła. Mam nadzieję że podzielisz się odpowiedzią ;) Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 59
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Tak dodam, we wspomnianym wyzej osrodku nieopodal Berchtesgaden widzialem jak grupa Rosjan jeden karnet na 3 albo 4 osoby (podawali sobie karnecik hopla do tylu) i od razu sie cieplej na sercu zrobilo, ze to nie....... Polacy :D

Takie coś potępiam z całą stanowczością (2 osoby jeżdżą równocześnie na jednym karnecie czasowym)

Nie przekonam Cię, więc myślę że najlepiej będzie jak zapytasz u źródła. Mam nadzieję że podzielisz się odpowiedzią

wiem co powiedzą, że nie wolno ale to jest jak z gazem z Rosji płacisz za wszystko, nie wykorzystasz, nie możesz odsprzedać (działanie z pozycji siły)

Użytkownik fingers77 edytował ten post 16 luty 2010 - 19:28

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mogę przykład: kupuje bilet na 30km, rozmyślam się po 15km wysiadam daję, sprzedaję bilet osobie, która jedzie te pozostałe 15km (bilet jest ważny czy nie ?) wbrew pozorom potęguję, dam przykład z Mosornego: mam bilet 4 godzinny ale po 2h mam dość jeżdżenia, mam go wyrzucić? Przecież on jest ważny jeszcze przez 2 godziny , dla właściciela stoku to jest ideał (jeżeli nie mogę sprzedać) kasa zapłacona a miejsce na wyciągu nie zajęte.

Może to trochę daleko, ale chyba nie niemożliwe skoro tam stosowano coś takiego już 20 lat temu - a być może i wcześniej. Przyjeżdżało się o obojętnie której godzinie i kupowało karnet na tyle godzin ile kto chciał. Ośrodek nazywa się Bromont a znajduje się w Quebec. Wszyscy byli zadowoleni i właściciel korzystał też, bo do ośrodka przyjeżdżało znacznie więcej ludzi. Czy dziś jest tak nadal, nie wiem - ostatnio nie sprawdzałem, ale jak ktoś chce to na pewno można sprawdzić na Internecie. P.s. Sprawdziłem, ale już tak nie robią: http://www.skibromon...nd_schedule.htm, natomiast nie prawie żadnej różnicy między 4 a 8 godzinami.

Użytkownik kowalczuk edytował ten post 16 luty 2010 - 19:38

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiem co powiedzą, że nie wolno

Skoro ten, z którym zawierasz umowę, twierdzi że nie wolno, to czemu twierdzisz że jest odwrotnie? To nie jest działanie z pozycji siły. Możesz kupić karnet 4 godzinny albo na pojedyncze przejazdy. To do ciebie zależy który wybierzesz. Jeśli się pomylisz to jest to twoja pomyłka. Kupowanie karnetu czasowego z zamiarem odsprzedania go po połowie czasu jest co najmniej naciąganiem reguł, jeśli nie oszustwem. A jak ci się nie podoba że nie ma innych opcji karnetów, to zagłosuj nogami i idź jeździć gdzie indziej, gdzie będziesz mógł kupić karnet na te dwie godziny. To jest właśnie absurd. Właściciele z góry zakładają że będą oszukiwani przez klientów, ci bez żenady to robią i tracą jak zwykle ci, co trzymają się zasad. Ciekawostka- W Dolomitach jest specjalny karnet przechodni dla dwóch osób. Warunkiem na jego zakup jest posiadanie dziecka do lat 3. W takim wypadku rodzice mogą na taki specjalny karnet jeździć na zmianę. Ale to niestety jest możliwe chyba tylko w bardziej dojrzałych obywatelsko społeczeństwach. Choć z drugiej strony cieszą mnie głosy tych, którym nawet an myśl nie przeszło żeby swój karnet komukolwiek odsprzedać. Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Temat brzmi: Największa Absurdy Polskich Ośrodków I rozmwiajcie na ten temat a nie przerzucjacie się postami na temat gdzie na świecie lepiej a gdzie gorzej. Miałem pewne pomysły związane z rozwinięciem akcji, która mogłaby polepszyc standardy w polskich osrodkach ale jak czytam posty to nieznajomośc realiów, nieoprawidłowy punkt odniesienia, myslenie roszczeniowe lub zwykła głupota mnie łamie. Zastanówcie się co piszecie a później piszcie - i na temat! Pozdro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm Troche co czytam to widze ze i tak w Pl niezle sie zabezpieczaja przed tym zeby na jednym karnecie nie jezdzilo kilka osob. U mnie natomiast jakby kto chcial to moze i 20-stu jezdzic na 1 bilecie bo np bilet kupuje sie w budce czy sklepie i tyle , dostajesz do niego taka plastikawa (jak elektrycy maja)opaske i przewlekarz ja przez bilet(ktory jest laminowany ) i np kolko czy sznurek ,czy co obojetnie masz przy kurtce zaciskarz i sru na 200tras i ponad 20 wyciagow . Teraz wystarczy ze przy kortce lekko przerobisz koleczko (zeby bylo otwierane ) lub np ja mam przy zamku kieszeni taki sznureczek z zaciskiem gumowym i wystarczy zdjac reka zacisk by wyjac bilet i dajesz nastepnemu a sam na kawe i tak caly dzien na zmiane mozna . Zreszta i tak nikt nie sprawdza gdzie bilet przytwierdzisz , byle by w widocznym miejscu na kurtce czy czy spodniach ,a widzialem na czpce nawet mieli , a na bilecie jest tylko data i do ktorej godziny masz bilet. No nigdy tak nie robilem i nie widzialem by tak robili no bo po co , kazdy kto jedzie na ski wie i jest przygotowany by kupic bilet i jezdzic ze znajomymi a nie kombinowac jak jezdzic na zmiane . Zreszta jesli kupie bilet i mi warunki na stoku nie przypadna do gustu np za gleboki snieg , albo spory wiatr czy za zimno to w ciagu godziny moge ten bilet wymienic na dowolny inny termin .

Użytkownik carbon edytował ten post 16 luty 2010 - 20:47

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie coś potępiam z całą stanowczością (2 osoby jeżdżą równocześnie na jednym karnecie czasowym)

A ja nie potępiam jakoś stanowczo. Wiem, że na ogól jest jakiś regulamin, a w nim napisane np. "Z karty czasowej może korzystać tylko jedna osoba" ale zdarzyło mi się np. kiedyś jechać na wyciągu z facetem który wymieniał się karnetem z żoną . Wyglądał licho, sprzęt i ciuchy miał liche, z rozmowy wynikało, że narty to dla niego b. drogi sport, a inne ośrodki jeszcze droższe itd. - ogólnie "słabo" i smutno. Jakoś nie potrafiłem w sobie wtedy znaleźć uczuć związanych z potępianiem takiego zachowania - raczej współczucie i zrozumienie... tylko tyle. W zasadzie, w moim rozumieniu żadnego oszustwa w tym nie było bo jeździli na zmianę.

Tak dodam, we wspomnianym wyzej osrodku nieopodal Berchtesgaden widzialem jak grupa Rosjan jeden karnet na 3 albo 4 osoby (podawali sobie karnecik hopla do tylu) i od razu sie cieplej na sercu zrobilo, ze to nie....... Polacy :D

Ale to jest w zasadzie niemożliwe czy bezskuteczne - może mieli jakieś punktowe? W Polsce każdy system (na bank) a na zachodzie na 99% też - ma tak, że po przejściu bramki na ten skipass jest jakaś karencja np. 5-10 min. - wyliczona najpewniej na podstawie czasu przejazdu wyciągu do góry - właśnie po to, żeby nie wchodziło kilka osób na raz czy pod rząd. Zdarza się czasem (pewnie rzadko), że ta karencja jest na tyle długa, że przy szybkim zjeździe można zrobić pełne "kółeczko" przed jego upływem - mam wrażenie, że zdarzyło mi się to np. w Spytkowicach. A propos odsprzedaży karnetów - też mocno nie potępiam, w zasadzie obowiązuje regulamin a w polskich nie spotkałem się z zakazem odsprzedaży :) Przy tym warunek pt. "jedna osoba" (szeroko rozumiany) jest po odsprzedaży ciągle spełniony... przy odrobinie dobrej woli :) Na zdrowy rozum - coś kupiłem to jest moje - mogę robić co chcę :) Chyba, że karnet byłby imienny :) W słowackich regulaminach taki zakaz jest dość powszechny ale raczej dlatego, że Słowacy rozpracowali ten "proceder" już dawno i jest to chyba nagminne - ja wiele razy kupiłem od kogoś :) Mr. Kowalczuk - ja w zasadzie podzielam lwią część twoich argumentów ale czytać ciebie trudno - po prostu spuść z tonu, nie mieszaj do sprawy polityki, mediów itp. - bo wychodzi ...różnie :) Padł argument co ilości i wysokości obszarów górskich w PL - co do ilości - trudno dyskutować - każdy może popatrzeć na mapę ale argument o obszarach powyżej 1500 m n.p.m. jest raczej chybiony. Z jednej strony (trochę z przymrużeniem oka) widać to teraz za oknem, że wszędzie jest śniegu mnóstwo tylko nie w wysokich górach ;) z drugiej w Polsce klimat jest zimniejszy niż w Alpach. Świetnie to widać na przykładzie Tatr po roślinności (regiel górny/dolny - te sprawy): w Alpach las dochodzi do ok. 2000 m (zależy gdzie), w Tatrach - ok. 1300 (?) BTW - w Ameryce do ok. 3000 m - co widać choćby podczas Igrzysk. W stosunku do kalkulacji alpejskich, gdzie i co się opłaca budować - na moje oko to my możemy spokojnie odjąć 600-800 m :) Poza tym od lat, prawie co roku kończę sezon na Kasprowym w weekend majowy - i na ogół obie hale chodzą, w najgorszym wypadku Gąsienicowa - zdarzało się i w okolicach 9 maja ... więc nie jest tak źle :)

Cześć Temat brzmi: Największa Absurdy Polskich Ośrodków (...) Miałem pewne pomysły związane z rozwinięciem akcji, która mogłaby polepszyc standardy w polskich osrodkach (...)

Właściwie to dobrze, że przypomniałeś bo sam się zapędziłem offtopicznie ...ale to przez innych ;) Co to za pomysły? Podziel się, bo rzeczywiście z takiej pisaniny niewiele wynika a można przecież przyjąć, że to forum, z taką ilością użytkowników to może być bardzo wpływowe lobby. Lista życzeń jest co prawda długa ale część z niej to drobiazgi, które pewnie dałoby się łatwo poprawić. Ja mogę się podzielić, że w chwilach zwiększonej asertywności ;) zdarzyło mi się napisać parę maili do ośrodków na różne tematy - na ogół związane z karnetami. Np. jeden ośrodek wprowadził kiedyś karnety czasowe typu "open" choć początkowo nie miał - może im pomogłem odrobinkę w podjęciu decyzji? :) Myślałem też, żeby z podparciem forum, jakimś wykorzystaniem jego członków jakoś mocniej propagować reguły FIS, np. skłonić gestorów do eksponowania w większym stopniu tego na jakiś tablicach, mapkach, karnetach itd. Bo pewnie łatwo zgodzimy się, że część naszej irytacji bierze się z chaosu na stokach i z braku powszechnej znajomości reguł.

Użytkownik gajowy01 edytował ten post 16 luty 2010 - 21:03 post Mitka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitek ale jakby komus pasowaly wrunki w Polskich osrodkach to by nic nie pisal bo po co . Widzisz tak jak ja bylem jakies 2 lata temu we Francji no i po przyjezdzie kumple z pytaniami typu no i jak , jakie warunki(nie mylic wysokosci gor) na to ja calkiem naturalnie : no jak jak- normalnie dojazd fajny , warunki tez , szybko sprawnie milo i przyjemnie . Teraz na to samo pytanie po przyjezdzie z Pl niestety ciezko jest szczerze powiedziec ze ot zupelnie normalnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Studiuję i też wyniosłem się z Polski... Co do cen mieszkań to ocierają się o granicę absurdu, najtańsze kawalerki nieumeblowane,w bardziej nieciekawych dzielnicach zaczynają się od około 400 Euro. Średnio za umeblowaną kawalerkę, w spokojnej dzielnicy trzeba liczyć około 600 euro. Mieszkania dwupokojowe to tak mniej więcej 800 Euro. Ceny są o wiele wyższe niż np w Berlinie czy w Wiedniu. No ale to jest Salzburg i nic się nie zmieni. Można oczywiście znaleźć jakąś okazję ale trzeba mieć szczęście. A kolega zamierza się tutaj przenieść? Studiować? Jeśli potrzeba pomocy pisz na priv coś będziemy myśleć :)

... bądź tak dobry i wytłumacz takiemu tępemu umysłowi jak mój, co powyższe, ma wspólnego z tematem Największa Absurdy Polskich Ośrodków pytam poważnie jarek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka tygodni temu, po tym jak ogłoszono otwarcie lotniska w Popradzie głownie z myslą o polskich turystach, usłyszałem że i Zakopane postanowiło nie byc gorsze. Chcą uruchomić lotnisko w Nowym Sączu czy w Nowym Targu. Kurcze to nikt góralom jeszcze nie powiedział że tu nie chodzi o brak lotniska?

Użytkownik rumacz edytował ten post 16 luty 2010 - 21:27

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...
c.d. Od lat lobby inwestorów narciarskich próbuje wywalczyć zmiany w ustawach: wprowadzenie prawa śniegu i nowelizacje ustawy o gruntach rolnych i leśnych. – Jeśli chciałbym wybudować wyciąg długości 1 km, to musiałbym zapłacić Lasom Państwowym ok. 2 mln zł, to więcej niż koszt budowy trasy wraz z zakupem terenu – wylicza Ryszard Florek, prezes firmy Fakro z Nowego Sącza (okna dachowe). Florek chce inwestować w narciarstwo, ma pomysły i pieniądze, ale powstrzymuje go mur złych przepisów. Pod koniec poprzedniej kadencji Sejmu posłowie głosowali odpowiednie poprawki do ustawy o gruntach rolnych i leśnych i odrzucili je. Przeciw było SLD, SDPL, LPR. Za poprawkami głosowały PO i PSL. PiS wstrzymał się od głosu. – Gdyby poprawki przeszły, ruszyłyby inwestycje. W naszym regionie powstałoby około tysiąca nowych miejsc pracy. Partie deklarują walkę z bezrobociem, ale to puste słowa – prezes Florek nie kryje rozgoryczenia. Rozwijamy się, bo przepadniemy Dr Michał Żemła (Górnośląska Wyższa Szkoła Handlowa) dostrzega, że o ile w Beskidzie Śląskim, Tatrach i Sudetach następuje degradacja znanych ośrodków narciarskich (kompletny brak inwestycji), to dwa miejsca w Polsce rozwijają się zadziwiająco prężnie. – W Białce Tatrzańskiej połączyli swoje siły mieszkańcy i wciąż rozbudowują infrastrukturę. Zaś wzorcowym regionem, liderem na rynku, jest Beskid Sądecki – ocenia. W Białce pracują trzy stacje narciarskie: Kotelnica, Bania i Kaniówka. Obowiązuje jeden skipas, a według planów niebawem nastąpi połączenie wszystkich wzniesień w jeden kompleks. Wiodącą stacją jest Kotelnica, gdzie co roku oddawana jest do użytku nowa trasa i nowy wyciąg. W tym sezonie uruchomiono sześcioosobowe krzesełka. Wiceprezes spółki Kotelnica Władysław Piszczek (sołtys Białki): – Rozwijamy się, bo inaczej przepadniemy. Sprawa jest prosta, po to są banki, żeby udzielać kredytu. Bierzemy kredyt, inwestujemy, zarabiamy i spłacamy. I tyle. Kotelnicę założyło 48 udziałowców, przeważnie górali z Białki – to ewenement w skali całego kraju, że zamiast się kłócić, połączyli siły. Na razie większą część zysków przeznaczają na nowe inwestycje, ale do interesu nie dokładają. Codziennie po ich stokach mknie 5 tys. narciarzy. Docelowo będzie dwa razy tyle. Na Sądecczyźnie narciarstwo stoi na dwóch filarach: Jaworzyna Krynicka i Wierchomla. Jaworzyna należy do PKO BP i PZU Życie (razem ok. 70 proc. udziałów) oraz 180 drobnych udziałowców, z których najważniejszym jest wspomniany wyżej prezes firmy Fakro Ryszard Florek (10 proc.). Wierchomla to wyłączna własność Krzysztofa Brzeskiego, warszawskiego dewelopera i zapalonego miłośnika narciarstwa. Osiem lat temu rozpoczął inwestowanie, można powiedzieć, że wciąż jest na początku drogi. – Zamierzamy doprowadzić wyciągi aż do Muszyny – deklaruje rzecznik prasowy Wierchomli Piotr Stalęga. Według wizji Ryszarda Florka należy w różne strony pociągnąć dziewięć nowoczesnych wyciągów krzesełkowych, aby powstał największy w niealpejskim rejonie Europy kompleks narciarski – ok. 30 km tras. Połączone zostałyby działające dotąd osobno: Jaworzyna, Słotwiny i Wierchomla. Florek przechowuje w magazynie już zakupiony w Austrii wyciąg krzesełkowy, który zamierza postawić na trasie od wsi Łosie do Słotwin. Jaworzyna Krynicka, która dzisiaj obsługuje prawie 6 km tras narciarskich i chlubi się najdłuższą w Polsce koleją gondolową, w taki interes weszłaby chętnie. Nakłady są rzędu kilkudziesięciu milionów złotych, ale zyski też niemałe. W 2004 r. zarobiła na czysto 2,2 mln zł. Planowane jest wejście na giełdę, co powoli uzyskać potrzebny kapitał. Białka i inwestorzy z regionu sądeckiego to w Polsce wyjątki od reguły. Ta zaś polega na drenowaniu kieszeni narciarzy w zamian za marną ofertę, brak pomysłu na rozwój i niezauważanie, że polscy miłośnicy nart coraz częściej wywożą swoje ciężko zarobione dutki w Alpy. Daleko, dla Polaków ciągle drogo, ale za to narciarz ma tam poczucie, że wszyscy myślą wyłącznie o nim i jego wygodzie. Komu zależy na Polakach Od 5 lat włoskie agencje turystyczne zainteresowane są turystami z Polski. Katarzyna Gałuszka, specjalistka od PR z firmy Testa Communications, jest pionierem przełamywania wśród austriackich i włoskich kontrahentów przekonania, że miłośnik narciarstwa z Polski przyjeżdża z własną konserwą turystyczną, którą po cichu zjada wieczorem na kwaterze. Sześć lat temu na warszawskich targach turystycznych Katarzyna Gałuszka spotkała właściciela jednego z włoskich górskich hoteli w Maso Corto w południowym Tyrolu. Zaproponowała kompleksową obsługę. Obiecała właścicielowi turystów zimą i latem. Zachętą do wyjazdu do Włoch okazały się wizyty gwiazd polskich seriali. Maso Corto zaczęło być wkrótce nazywane polską wioską. – Zaprosiliśmy znanych aktorów, piosenkarzy i sponsorów na letnie narty. Ściągnęliśmy dziennikarzy. We wszystkich kolorowych gazetach, w telewizjach mieliśmy wielkie relacje. To zadziałało. W następnym roku z gwiazdami mogli jechać chętni narciarze. Były koncerty, dyskoteki, prezentacje najnowszego sprzętu i nowych technik narciarskich. Po trzech latach w czasie Polskiego Tygodnia Maso Corto zaczęło pękać w szwach. Okazało się, że zapełnione są nie tylko schroniska, ale i czterogwiazdkowe hotele. W Polskie Dni trzeba było układać się z większością hotelarzy i restauratorów. Maso Corto zaczęło funkcjonować jako ośrodek polski także w czasie wysokiego sezonu. Od trzech lat śladem Gałuszki idą inne polskie firmy. Na Polskie Dni można było pojechać do Włoch np. w towarzystwie Sydneya Polaka, z Kayah, do włoskiej Modeny, gdzie w jednym czasie, w zorganizowanych grupach, przebywa dobrze ponad tysiąc Polaków. Teraz w austriackim Solden, Kaprun, Zell am See, w hotelach, restauracjach i na stokach przybywa napisów w języku polskim. A także popołudniowych atrakcji adresowanych dla Polaków. – Z niektórymi kontrahentami mamy jednak problem. Na przykład z właścicielem kolei linowej w dolinie, który nie jest zainteresowany jakimikolwiek zniżkami dla Polaków. Kłania się myślenie polskie. Szefowie z Schnalstaler Gletscherbahner uważają, że narciarz i tak musi kupić karnet. Nie jest dla nich argumentem, że agencja chce kupić sto biletów i że promuje dolinę. Więc teraz Katarzyna Gałuszka chce, żeby partnerem następnych Polskich Dni nie byli drobni hotelarze ani właściciele wyciągów, tylko regionalne państwowe agencje turystyczne, takie jak departament turystyki jednego z regionów w Dolomitach. Na promocję w Polsce przeznaczą swoje fundusze. – Wiedzą przecież, że Polskie Dni to już renomowany produkt. W sezonie 2004/2005 austriackie góry odwiedziło prawie 180 tys. Polaków. Zamówili tam 760 tys. noclegów, ale to na razie tylko 1 proc. wszystkich narciarzy korzystających z uroków austriackich Alp. – To bardzo dobrzy, cenieni klienci, zależy nam, żeby Polaków przyjeżdżało znacznie więcej – deklaruje Franca Kobenter. Do Włoch na narty co roku jeździ ponad 200 tys. Polaków (tylko do Górnej Adygi, jednego z regionów, przyjeżdża zimą 87 tys.). Do Francji kilkadziesiąt tysięcy. Najmniej do Szwajcarii, która jest najdroższa, ale razem to i tak około pół miliona. Łatwo oszacować, że nasi narciarze wydają (wywożą) rocznie dobrze ponad 3 mld euro, czyli najmniej 12 mld zł. Nic dziwnego, że swoje Alpy zaczyna reklamować w Polsce Słowenia. Zapraszają do siebie Słowacy i Czesi. Nawet Turcja wprowadziła dla Polaków ofertę narciarską. Skoro wszystkim to się opłaca, to znaczy, że ten biznes ma przed sobą przyszłość. Polscy inwestorzy, właściciele stoków i ustawodawcy muszą to zrozumieć. I pewnie taka będzie kolejność. Państwo uzna, że rozwój narciarstwa ożywi górskie rejony i wspomoże tę branżę (także zmianami w prawie), biznesmeni ruszą z pieniędzmi, założą spółki z góralami. Powstanie odpowiednia infrastruktura, z której Polacy będą masowo korzystać. A wtedy ujawnią się talenty alpejskich orłów, nie takich na miarę Eddiego Edwardsa, ale przynajmniej Andrzeja Bachledy. Piotr Pytlakowski, Ewa Winnicka Pozdrowienia, Ryszard Kowalczuk ----1----2----3----- http://writer.zoho.c...e---Niedamirow1

Użytkownik kowalczuk edytował ten post 02 grudzień 2010 - 05:14

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy warto Waszym zdaniem przyjeżdżać w Sudety? Pozdrowienia, Ryszard Kowalczuk

Jeśli chodzi o polskie Sudety to bardzo niewiele się tutaj zmieniło. Z nowych inwestycji można wymienić kolejkę gondolową w Świeradowie Zdr - jedna, kiepska trasa za ok. 80zł/dzień i pewna modernizacja ośrodka w Czarnej Górze (tutaj są wyraźne nadzieje na rozwój w przyszłości). Reszta to skansen. Dużo lepiej jest po stronie czeskiej ale bez rewelacji. Powstają nowe ośrodki ale nie ma np wspólnego skipasa. Niedżwiedz i świety Piotr nadal są nie połączone a jedyny fajniejszy zjazd jest w Rokytnicy. Za to wedle mojej wiedzy narciarzy nie brakuje a półgodzinne stanie do wyciągu (w sob, nie, ferie) to normalka. Po uwzględnieniu wszystkich okoliczności dla mnie Sudety to strata czasu i pieniędzy. Karnety sezonowe w "pobliskiej" Austrii to koszt 400 - 600 euro. Noclegi w cenie 14 euro są bez większych problemów osiągalne, dojazd przez Niemcy bezpłatny. Jak ktoś dużo jeździ to dniówka wychodzi mu poniżej 200 zeta nawet w najdroższym Tyrolu a w Karyntii sporo taniej. Po porównaniu kosztów - w Polsce będzie tak samo (przy noclegu). Reszty porównać się nie da bo to przepaść (tak jakby porównywać zdezelowanego fiata 126 z bryką z górnej półki). Czyli odpowiadając na Twoje pytanie moim zdaniem - nie warto Pozdrawiam Wiesiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

c.d. Od lat lobby inwestorów narciarskich próbuje wywalczyć zmiany w ustawach: wprowadzenie prawa śniegu i nowelizacje ustawy o gruntach rolnych i leśnych. – Jeśli chciałbym wybudować wyciąg długości 1 km, to musiałbym zapłacić Lasom Państwowym ok. 2 mln zł, to więcej niż koszt budowy trasy wraz z zakupem terenu – wylicza Ryszard Florek, prezes firmy Fakro z Nowego Sącza (okna dachowe). Florek chce inwestować w narciarstwo, ma pomysły i pieniądze, ale powstrzymuje go mur złych przepisów. Pod koniec poprzedniej kadencji Sejmu posłowie głosowali odpowiednie poprawki do ustawy o gruntach rolnych i leśnych i odrzucili je. Przeciw było SLD, SDPL, LPR. Za poprawkami głosowały PO i PSL. PiS wstrzymał się od głosu. – Gdyby poprawki przeszły, ruszyłyby inwestycje. W naszym regionie powstałoby około tysiąca nowych miejsc pracy. Partie deklarują walkę z bezrobociem, ale to puste słowa – prezes Florek nie kryje rozgoryczenia.

No to prezes musi brać przykład ze swojego imiennika z Zieleńca. :-))) Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to prezes musi brać przykład ze swojego imiennika z Zieleńca. :-))) Pozdrawiam.

A tak dokładniej to co tu byś chciał zainsynuować?

Jeśli chodzi o polskie Sudety to bardzo niewiele się tutaj zmieniło. ... Czyli odpowiadając na Twoje pytanie moim zdaniem - nie warto Pozdrawiam Wiesiek

Czyli jak zawsze. Bardzo podobnie to odbieram po tegorocznych wiadomościach na ten temat, ale myślałem, że może coś przeoczyłem. Wcześniejszą sytuację znam. W moim przypadku na + przemawiają noclegi k. Wałbrzycha, które miałbym za darmo. Reszta to niestety minusy. Ponadto jak się orientuję brak jest gdziekolwiek karnetów całosezonowych na jakiś większy obszar. Czyli jeszcze nie czas. A szkoda. Dziękuję za odpowiedź. A co sądzisz o Zieleńcu? Wiem już o kanapach, które tam zastąpiły niektóre istniejące przedtem orczyki - to jednak na ten sezon raczej nie ma nic nowego (podobnie jak i na Czarnej Górze), ale jak to wszystko, tzn. Zieleniec, na dziś oceniasz?

Karnety sezonowe w "pobliskiej" Austrii to koszt 400 - 600 euro. Noclegi w cenie 14 euro są bez większych problemów osiągalne, dojazd przez Niemcy bezpłatny. Jak ktoś dużo jeździ to dniówka wychodzi mu poniżej 200 zeta nawet w najdroższym Tyrolu a w Karyntii sporo taniej. Po porównaniu kosztów - w Polsce będzie tak samo (przy noclegu). Reszty porównać się nie da bo to przepaść (tak jakby porównywać zdezelowanego fiata 126 z bryką z górnej półki).

W zeszłym roku byłem w Austrii - Ski Amade, ale tylko tydzień. Niedawno sprawdzałem ceny na całosezonowe karnety dla "Salzburger Sportwelt" region. Było coś chyba ok. 400 Euro. (Gdyby taki był na cale Karkonosze przynajmniej). W tym roku rozważam gdzieś wyjazd na kilka miesięcy, więc chciałbym się urządzić licząc za dzień jak najtaniej. Gdzie Twoim zdaniem szukać tego typu noclegów?

Użytkownik kowalczuk edytował ten post 03 grudzień 2010 - 01:27

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak dokładniej to co tu byś chciał zainsynuować?

Może nie zainsynuować, ale przypomnieć "receptę" na ogrom przepisów ;): http://www.rp.pl/artykul/419342.html I co wyciąg nadal kręci (dziś rusza) :). Tym co najbardziej krzyczeli w komisji śledczej, zachciało im się lecieć TU-154, a tysiące narciarzy jest zadowolonych. ;) Pomijając kolejki i kamienie, oraz drogę, która powinna być na tyle czarna aby wyjechać do Zieleńca na letnich oponach. :P Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie zainsynuować, ale przypomnieć "receptę" na ogrom przepisów ;): http://www.rp.pl/artykul/419342.html I co wyciąg nadal kręci (dziś rusza) :). Tym co najbardziej krzyczeli w komisji śledczej, zachciało im się lecieć TU-154, a tysiące narciarzy jest zadowolonych. ;) Pomijając kolejki i kamienie, oraz drogę, która powinna być na tyle czarna aby wyjechać do Zieleńca na letnich oponach. :P Pozdrawiam

Ale na jakiej podstawie od razu utożsamiasz z aferami wszystkie inwestycje w Polsce?

No to prezes musi brać przykład ze swojego imiennika z Zieleńca.

Użytkownik kowalczuk edytował ten post 03 grudzień 2010 - 16:52

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co sądzisz o Zieleńcu? Wiem już o kanapach, które tam zastąpiły niektóre istniejące przedtem orczyki - to jednak na ten sezon raczej nie ma nic nowego (podobnie jak i na Czarnej Górze), ale jak to wszystko, tzn. Zieleniec, na dziś oceniasz?

Dla mnie to narciarskie nieporozumienie - nadawałby się może na pierwsze kroki - gdyby nie tłok i ceny jak z kosmosu. Byłem tam ze dwa lata temu - chciałem popróbować sił na parapecie. I myślę, że więcej tam nie pojadę. Wałbrzych to dobre miejsce wypadowe do Czech (no i do Rzeczki i Potoczka - hmmm) Z Twojej korespondencji nie wiem czy szukasz miejsca z którego okazjonalnie wyskoczysz na narty czy ma to być kilka miesięcy na nartach. W pierwszym przypadku Polska (Zgorzelec!!!) może być dobra - do większości stacji austriackich jest 8 godz, włoskich 10 godz, szwajcarskich 11 godz, francuskich 12 godz. Można na parę dni wyskoczyć A w przypadku narciarstwa totalnego, dajmy poszaleć wyobraźni, może Innsbruck??? Pewnie znalazłoby się jeszcze parę fajnych jeszcze bardziej narciarskich miejsc np Verbier, Les 2Alpe, Val d'Isere, Corvara, Ischgl - najlepiej po dwa tygodnie każde! Aż mi ślinka pociekła... Pozdro Wiesiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to narciarskie nieporozumienie - nadawałby się może na pierwsze kroki - gdyby nie tłok i ceny jak z kosmosu. Byłem tam ze dwa lata temu - chciałem popróbować sił na parapecie. I myślę, że więcej tam nie pojadę. Wałbrzych to dobre miejsce wypadowe do Czech (no i do Rzeczki i Potoczka - hmmm) Z Twojej korespondencji nie wiem czy szukasz miejsca z którego okazjonalnie wyskoczysz na narty czy ma to być kilka miesięcy na nartach.

Ma to być kilka miesięcy na nartach z karnetem na cały ten okres i dużo km. tras - coś jak "Dolomiti Superski" czy "Ski Amade". Dojazdy z Polski do Alp nie wchodzą w grę - za daleko oczywiście. Raczej myślę o jakichś tańszych na kilka miesięcy noclegach w Alpach, tzn. żeby ceny były miejskie nie dla turystów. Nie musi być to koniecznie przy samych wyciągach, może być dojazd powiedzmy gdzieś do 40 km. samochodem.

Użytkownik kowalczuk edytował ten post 04 grudzień 2010 - 20:40

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ski Amade raczej bym nie polecał (bo Salzburger SSC obejmuje go chyba w całości - za około 100 euro więcej) Najciekawsze propozycje to: - Tirol Snow Card - Salzburger Super Ski Card - Dolomit SuperSki Najmniej mi się tutaj podoba ostatni karnet - ale jeśli jesteś miłośnikiem pięknych widoków i liczysz na słońce to może warto. W Dolomitach też trzeba mocno przemyśleć miejscówkę bo dojechanie samochodem powyżej 50 km może być bardzo uciążliwe (przełęcze!). Jeśli już to - Corvara (Arabba, może Val Gardena). No i sezon jest tutaj dużo krótszy jak w dwóch pozostałych (na pewno ponad miesiąc) W Austrii nie ma takiego problemu - można łatwo się przemieszczać. Jak wybierzesz sobie karnet to miejscówki poszukaj gdzieś w jego centrum. Jeśli chodzi o inne alpejskie kraje to właściwie nie ma alternatywnych propozycji. Karnet sezonowy na Trzy Doliny czy Zermatt to koszt 1000-1500 euro a włoska SuperSkirama czy Happy Ski Card (Niemcy) są po prostu dużo gorsze A ponieważ wątek jest o polskich absurdach to podam, że roczny karnet na jedną, biedną traskę przy gondoli w Świeradowie kosztuje 1500 zł - blisko 400 euro!!! Pozdro Wiesiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz racje. Nie przeliczałem. Wygląda na to, że ktoś się machnął i to o cale jedno 0.

A ponieważ wątek jest o polskich absurdach to podam, że roczny karnet na jedną, biedną traskę przy gondoli w Świeradowie kosztuje 1500 zł - blisko 400 euro!!!

Tak to bywa, gdy jest popyt a blokowana jest podaż. Ale cóż, niektórzy nie mają wyboru. Nie zawsze Alpy każdemu pasują. Pisałeś wcześniej o dość tanich noclegach w Austrii. Czy możesz coś więcej? Gdzie ich szukać? Osobiście bardzo polubiłem Dolomiti Superski. Pogoda niemalże gwarantowana. Zaobserwowałem, że w Austrii nie jest ona tak pewna, jednak przy wyjazdach na dłużej niektóre dni można sobie odpuścić. Odnoszę wrażenie, że w Austrii noclegi byłyby tańsze niż we Włoszech, Francji i Szwajcarii.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noclegi w pensjonatach w Austrii można znaleźć w internecie - koszt od 10 euro ("pod lasem") do 30 (40). Standart jest wysoki - nawet tych najtańszych ale nigdy nie mieszkałem dłużej jak 6dni. Być może przy miesięcznych pobytach można "wynegocjować" lepsze stawki... We Włoszech jest podobnie choć chyba trochę drożej. Co do wyboru Austria-Włochy to mnie te drugie, delikatnie mówiąc, nie zachwycają. Ale ja zdecydowanie preferuje walory narciarskie nad innymi -ubocznymi. Wielu narciarzy jest Włochami zachwyconych. I bardzo dobrze - niech wszyscy tam jadą!!! Pozdro Wiesiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ponieważ wątek jest o polskich absurdach to podam, że roczny karnet na jedną, biedną traskę przy gondoli w Świeradowie kosztuje 1500 zł - blisko 400 euro!!! Pozdro Wiesiek

Wystarczy przekroczyć granicę a tu w przedsprzedaży mamy skipass na 83 km tras w Słowacji obejmujący wszystkie ośrodki w Wysokich Tatrach,Chopok i wiele innych za jedyne 290 Euro na cały sezon Ale czymże są słowackie stoki przy tej jednej najwspanialszej i najdłuższej w Polsce kolei gondolowej oferującej aż jedną trasę zjazdową...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy przekroczyć granicę a tu w przedsprzedaży mamy skipass na 83 km tras w Słowacji obejmujący wszystkie ośrodki w Wysokich Tatrach,Chopok i wiele innych za jedyne 290 Euro na cały sezon Ale czymże są słowackie stoki przy tej jednej najwspanialszej i najdłuższej w Polsce kolei gondolowej oferującej aż jedną trasę zjazdową...

No to pięknie. Słowacy górą. Pierwsi w tej części Europy. Czesi chyba jeszcze tego nie zrobili, ale mam nadzieję, że teraz będą mieli doping i w przyszłym roku dołączą. Ja bynajmniej na ten rok rezygnuję z Czech. Zupełnie nie rozumiem. W końcu jaki to problem z taką kartą plastikową? W innych krajach karty plastikowe z magnetycznym paskiem używane już są ponad 30 lat. Pozdrawiam, RK

Użytkownik kowalczuk edytował ten post 15 grudzień 2010 - 03:17

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...