Skocz do zawartości

Dlaczego tak malo dyskusji o technikach jazdy?


a_senior

Rekomendowane odpowiedzi

Wiedziałem ,że ten argument (materiały) padnie bardzo szybko :)

Ja nie napisałem "materiały" tylko "technologia". I też napisałem, że pierwsze jaskółki przełamania bariery technologicznej pojawiły się około pierwszej połowy lat 80-tych.

Już w połowie lat siedemdziesiątych robiłem ze znajomymi narty Jantar w których było wszystko to co w dzisiejszych nartach komórkowych. Drewniany rdzeń, włókno szklane, kevlar i tytanowa blacha i sandwich w technologi " na mokro". Nie widzę dzisiaj , w stosunku do tamtych nart ani grama postępu poza geometrią.

Jesteś pewien, że w połowie lat 70-tych? Ja miałem Jantary (może jakieś inne), nawet dwie pary ale właśnie w okolicach 89 roku. Kuba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 59
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Wydaje mi sie, że chyba dopiero rozwój technologii skorupowej pozwolił na przekroczenie pewnych barier. Pózniej gdy dopracowano technololgie powrócono do koncepcji narty warstwowej z rdzeniem drewnianym jako najlepszej konstrukcyjnie. Pozdro

Zdecydowanie nie. Technologia skorupowa to jest właśnie 100% marketingu. Narty zaczęły wyglądać inaczej i można było usprawiedliwić jakieś kompletnie nie działające systemy i technologie. Nie rozwinęło to konstrukcyjnie nart ani odrobinę a dla świadomych było oczywistym krokiem do tyłu. Zawsze komórkowe narty były sandwiczem ( z wyjątkiem Atomica co zawsze bardzo mnie dziwiło)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałem ,że ten argument (materiały) padnie bardzo szybko :) Pozwolę sobie jednak nie do końca się z nim zgodzić.

I ja się tutaj chyba przyłącze. Jak się popatrzy na współczesne narty to nigdzie jakoś tych kosmicznych technologii i materiałów nie widać. To znaczy takich jakich by nie było np 15 lat temu. Kwestia po prostu pomysłu, który się jakoś nie upowszechnił bardzo bardzo długo. Pozdr Marcin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze może parę słów o technice. Napisałem wyżej jakie były moje motywacje doskonalenia techniki. I dlaczego korzystałem z książek. Pierwszą z nich był "Śmig" Krukenhausera. A także "Ski de France", dzieło ze środka, zdaje mi się, z lat sześćdziesiątych. Wątpię czy ktoś z forum miał ją w ręce. W Krakowie była dostępna w Bibliotece Górskiej, na Placu Wszystkich Świętych(obecnie). Ta biblioteka była prowadzona przez PTTK i nieźle zaopatrzona. Wydanie było oczywiście w języku francuskim, tak że bez przynajmniej średniej znajomości języka i praktyce na stoku, niemożliwym ją był czytać. Miała z kilkaset stron, pełnych zdjęć, wykresów sił itp. Z biegiem lat do motywacji dołączyła się coraz wyraźniejsza świadomość, że jak będę się starzał, to dobra technika, oprócz w miarę przyzwoitego sprzętu i dbania o kondycję, będzie moją główna bronią, aby jako tako poruszać się na stokach. Pytał się Lobo, jak sobie radzę z tekstami angielskimi, bardziej amerykańskimi. Radzę sobie, nie tylko z nimi, ale i we francuskim i niemieckim. Jestem w tych językach oczytany. Zresztą czytając teksty, nie ma zupełnie potrzeby tłumaczyć na nasz język. Zresztą z doborem definicji byłby nieraz ogromny kłopot. Wystarczy mięć wyobraźnię przestrzenną i jeździć na nartach, aby wyczuć o co tu chodzi. A chodzi o ciągle to samo, tylko inaczej opisane. I tak doszedłem do ściany. Może jeszcze zwolniony film(poklatkowy)zawodnika z PŚ, aby podejrzeć jakieś niuanse i kropka. Nic z organizmu nie da się więcej wydusić. Za stary, za wolny, za szybko się męczy, za strachliwy... Może jakiś dobry fachman wprowadziłby niewielkie korekcje. Gdy jest gładkie pólko wydaje się być wszystko prawie idealne, realny stok są zastrzeżenia, bo głowa pamięta wzór. Czy warto się uczyć jak najlepszej techniki. Na pewno. Jak się nie ma innych możliwości, to książka i film nie są złym rozwiązaniem. W tym sensie dyskusja o technice jest pomocna. Czy jednak najlepsza technika jest dla mnie ideałem, to tu raczej mam wątpliwości. Dla zawodnika tak, dla demonstratora tak. Ale mając, hipotetycznie, znów dwadzieścia, trzydzieści lat, to raczej poświęciłbym się skituringowi, łatwym może zjazdom skialpinistycznym. Parę takich wypadów z podchodzeniem na butach udało mi się zrobić. I to jest dla mnie narciarstwo. Bo wszystko tam jest, i technika jazdy(może nie idealna na stoku), i góry z ich pięknem, pustką, i z niebezpieczeństwami. I jest w tym odpowiedzialność za siebie i za partnera. To się pamięta całe życie. Najlepszy zjazd, na najtrudniejszym, uklepanym stoku zaciera się szybko. Pozdrowienia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś pewien, że w połowie lat 70-tych? Ja miałem Jantary (może jakieś inne), nawet dwie pary ale właśnie w okolicach 89 roku. Kuba

Jestem pewien. Narty Jantar skonstruował nieżyjący już Pan Caputa na spółkę z szefem technicznym Aeroklubu Bielskiego. Były wykonywane w minimalnych ilościach na potrzeby najbliższych znajomych.Jeździła na nich również ( z dużymi sukcesami w Pucharze Europy) córka P.Caputy - Dorota. Podłączył się potem do tego inny człowiek który wdrożył mocno uproszczoną konstrukcyjnie formę w firmie Damari aby następnie samemu rozpocząć produkcję w Kętach pod nazwą Jantar. ( prawdopodobnie na takich jeździłeś) Te seryjnie robione również miały mało konstrukcyjnie wspólnego z pierwowzorem. Pozdr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo kto dzis chce byc teoretykiem :D? chyba nikt! bo czytac, ogladac mozna w nieskonczonnosc, i co rusz kazdy ma inna opinie, nawet co wykladowca to inaczej widzi pewna ewloucje! dla zwyklego amatora takie rzeczy jak np "antycypacja" "pozycja przeciwbierzna" itd tp sa zupelnie zbedne i tylko nic nie wnosza do jego narciarstwa co innego instruktorzy,demonstratorzy dla nich takie teoretyczne dywagacje to jakas tam podstawa i baza do tego co robia a czym wieksza ich wiedza tym wiekszymi sa fachowcami. nawet zawodnik ma w nosie te wywody bo on ma jezdzic najszybciej a jakim sposobem i technika to juz malo wazne! dla zwyklego narciarza opis danego skretu, zadania etc. ma byc prosty, zrozumialy, przejrzysty szczegolniego dla tego co dopiero stoji na nartach. Takiego delikwenta nie bedzie intersowalo dlaczego skreca, tylko ze skreca, poprostu...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narty Jantar skonstruował nieżyjący już Pan Caputa na spółkę z szefem technicznym Aeroklubu Bielskiego. Były wykonywane w minimalnych ilościach na potrzeby najbliższych znajomych.Jeździła na nich również ( z dużymi sukcesami w Pucharze Europy) córka P.Caputy - Dorota. Podłączył się potem do tego inny człowiek który wdrożył mocno uproszczoną konstrukcyjnie formę w firmie Damari aby następnie samemu rozpocząć produkcję w Kętach pod nazwą Jantar. ( prawdopodobnie na takich jeździłeś) Te seryjnie robione również miały mało konstrukcyjnie wspólnego z pierwowzorem.

A to by wyjaśniało pewną zagwozdkę którą miałem od lat - jeździłem kiedyś na używanych nartach Jantar (i było to w pierwszej połowie lat 80 tych) i miałem znakomite wrażenia - czyje one były nie pomnę. Potem sam miałem Jantary (końcówka tychże lat 80-tych) i wrażenia miałem raczej średnie. Służyły za narty żużlowo - treningowe. Wracając do technologii - macie rację, że brakowało pomysłu ale i technologii. Wprowadzanie nart carwingowych to nie było "pstryk" i pojawiły się. One wkraczały stopniowo i owszem była to drogą poprzez uprzedzenia ludzi ale także przez problemy z technologią. Nie wiem czy pamiętacie narty z sezonów 97 - 99 (np. Voelkle P30) - wtedy mnóstwo ludzi narzekało na to, że narty są słabsze. Tyle było pogiętych nart w przedniej części. Potem narty przestały się tak giąć, dopracowano technologię. I o to dopracowanie technologii chodzi, o to, że to nie zajmuje chwili. Wszak pierwsze próby pojawiały się wczesniej (Elan z nartami o dużej talii w 1987 roku, czy Kneissle Ergo?). Tak naprawdę to jedynym naprawde rewolucyjnym pomysłem są narty odwrotnie taliowane :D Kuba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale mając, hipotetycznie, znów dwadzieścia, trzydzieści lat, to raczej poświęciłbym się skituringowi, łatwym może zjazdom skialpinistycznym. Parę takich wypadów z podchodzeniem na butach udało mi się zrobić. I to jest dla mnie narciarstwo.

A czemu nie zadziałasz teraz? Mam znajomego który zaczął chodzić na nartach po górach mając lat circa 60, a wczesniej nie jeździł na nartach. 70-te urodziny obchodził w ten sposób, że mnie wynajął na miesiąc chodzenia po Alpach. Mając lat 82 zjeżdżał (ale już z prawdziwym przewodnikiem) spod skidepo pod Castorem. Serdecznie zapraszam jakby co. Kuba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnią w miarę solidną i całościowo ujmującą temat publikacją było nieśmiertelne " Jak samemu..." Jouberta, póżniejsze różne gnioty badż koszmarne tłumaczenia Kuchlera nie poprawiły sytuacji. Wybacz ale Le Master nie zaskarbił sobie mojego uznania,...

Fakt, nie ma dobrych publikacji. Do LeMastera tez mam zastrzezenia, glownie dotyczace pewnego balaganu jaki panuje w ksiazce. On nie jest wyznawca szkoly tradycyjnej, tego bym nie powiedzial. Wszystko co opisuje jest ponad podzialami na tradycje i karwing. Mimo wszystko ksiazka jest dosc trudna w czytaniu i zrozumieniu. Polecam "Narciarstwo czyli jak...". Niekompletna, fakt, bardzo zorientowana na karwing, ale prosta, lopatologiczna. Nie ma tu zadnych madrych nazw typu angulacja (nazywaja ja "zalamaniem" w biodrach czy kolanach) czy antycypacja. Wszystko opisane pogladowo i wsparte sekwencjami zdjec. Ksiazka dla kazdego.

Nie bardzo rozumiem jak przesunięcie środka ciężkości w przód-tył może wymusić mniejszy promień skrętu, jeśli masz na myśli oczywiście mocniejsze wygięcie narty. Czy ww publikacja wyjaśnia mechanizm tego zjawiska?

Wlasnie punkt pierwszy. Dziub mocniej sie wcina, opor przodu narasta i jedna z jego skladowych powoduje wygiecie narty. Musisz sie przy okazji oczywiscie mocniej pochylic w skrecie i mocniej zakrawedziowac. Na koncu dostajesz dodatkowego kopa z powodu odprezania sie narty. Narte o nominalnym promieniu 12-13 m dobry zawodnik "wygnie" do 8-9 m (LeMaster). Dochodzi jeszcze jeden detal. Zaciesniajac skret doznajesz przyspieszenia, bo rosnie predkosc. Prawo zachowania pedu, a raczej jego moment (po krakowsku zwanym kretem). Tego sie ostatnio dowiedzialem w "Narciarstwo, czyli jak...", bo odczuc nie odczulem.

O technikach jazdy mogą się wypowiadać ludzie , którzy znają temat od A do Z, żeby a trakcie dyskusji nie być zagonionym "w kozi róg". ... O technikach jazdy mogą się wypowiadać osoby , które znają "starą szkołę" , a teraz idąc z duchem czasu wplatają w to carving.. To jest znak czasów ,że ludzie zachłystują się wieloma formami spędzania wolnego czasu na raz , potocznie mówiąc "po łebkach", często nie zgłębiając tematu......niekiedy do samej rekreacji czyt . czerpania frajdy wg mnie nie jest to konieczne.....:)

Tzn. kazdy moze sie wypowiadac, choc oczywiscie czasami zostaniemy zapedzeni w kozi rog. Bardzo sie tym nie przejmuje. Dobrze jest znac i rozumiec mechanizmy jazdy klasycznej, bo one wciaz musza byc stosowane w pewnych warunkach. Duzo zalezy od nas samych. Ja naleze do tych co lubia zaglebiac sie w temat, nawet wtedy, gdy jest on dla mnie nowy. I do tego samego zachecam i innych.

Jestem zdania, że najlepszą metodą nauki jest człowiek na stoku. Znacznie lepszy technicznie narciarz, instruktor, trener. Można sobie wtedy szybciej i poprawniej przyswoić wszystkie konieczne ruchy, bez wnikania, jakie siły działają w jakim momencie itp. Takie np. dziecko można szybko wyszkolić, gdy jeszcze nie ma pojęcia o fizyce. Książki są potrzebne, bo nic nie zaszkodzi sobie poczytać, choćby dla ogólniejszego zorientowania się. Nie tylko w technice, ale i w sprzęcie, bezpieczeństwie itp. Natomiast jako wyłączna forma nauki, to mnie się wydaje, że to czas przeszły.

Oczywiscie. Samo czytanie ksiazek nie ma sensu. Musi byc weryfikowane nasza praktyka. Z dziecmi podales dobry przyklad. One sie ucza intuicyjne, samoistnie, nie tylko jazdy na nartach, ale np. jezyka obcego. Ale osobe dorosla juz nie ma tak latwo. Wiele uczy sie poprzez rozum. Musi pewne rzeczy zrozumiec, przemyslec, by je zapamietac i nauczyc sie. MOzna by o tym wiele, bo kazdy z nas jest inny i kazdemu pasuja inne metody nauczania. Nie tylko na nartach.

Narty taliowane są naturalnym kierunkiem rozwoju nart. Tego nie wymyślili marketingowcy ale mądrzy konstruktorzy i technicy jazdy.

Myslisz sie. Jesli Cie to interesuje moge odgrzebac moje informacje na temat poczatku narty karwingowej. Nie byl to bynajmniej pomysl madrych konstruktorow, a raczej przypadek i zazdrosc w stosunku do deskarzy. Fakt, juz Stenmark probowal ujezdzac narty karwingowe, ale eksperymenty okazaly sie... nieudane. Podobno narty byly za dlugie i zbyt wiotkie poprzecznie. Wiele wspanialych wynalazkow powstaje przez przypadek, chocby antybiotyk.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy cytat odnosnie Harba i lemastera (wazna kolejnosc) "A few years ago I bought Anyone Can Be An Expert Skier 2 and really liked it, tried to learn from it. He IS a beautiful skier, noone can doubt that! Now that I've had more experience, coaching, reading (LeMaster in particular) and seen what MODERN skiing is all about, and FEEL what is happening with my skis, the snow, etc. I pretty much don't use any of the techniques I learned from his book/video. It was useful at the time - but the more I read what he says and how he presents his ideas the more disgusted I am by his attitude." A druga uwaga zaciesniajac skrety nie przyspieszymy, ale zwiekszamy sile odsrodkowa, ktora bezposrednio zalezy od predkosci i promienia skretu, dodatkowo dana sila odsrodkowa wymaga odpowiedniego pochylenia w skrecie w celu zrownowazenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do technologii - macie rację, że brakowało pomysłu ale i technologii. Wprowadzanie nart carwingowych to nie było "pstryk" i pojawiły się. One wkraczały stopniowo i owszem była to drogą poprzez uprzedzenia ludzi ale także przez problemy z technologią. Nie wiem czy pamiętacie narty z sezonów 97 - 99 (np. Voelkle P30) - wtedy mnóstwo ludzi narzekało na to, że narty są słabsze. Tyle było pogiętych nart w przedniej części. Potem narty przestały się tak giąć, dopracowano technologię. I o to dopracowanie technologii chodzi, o to, że to nie zajmuje chwili. Wszak pierwsze próby pojawiały się wczesniej (Elan z nartami o dużej talii w 1987 roku, czy Kneissle Ergo?). Tak naprawdę to jedynym naprawde rewolucyjnym pomysłem są narty odwrotnie taliowane :D Kuba

Jeśli dobrze pamiętam to tzw rewolucję karwingową na rynku detalicznym rozpętał HEAD w 1995 lub 96 roku, zaraziłem się natychmiast ale tych nart nie byłem w stanie kupic, dopiero Felki Carver Plus stały się osiągalne dzięki staraniom Kozaka który wtedy w Nowym Targu miał sklep i chyba był dealerem Felka, to był rok 1996, mój pierwszy sezon na nartach carwingowych, powiedzmy, quasicarwingowych, ale wrażeń nie zapomnę nigdy:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myslisz sie. Jesli Cie to interesuje moge odgrzebac moje informacje na temat poczatku narty karwingowej. Nie byl to bynajmniej pomysl madrych konstruktorow, a raczej przypadek i zazdrosc w stosunku do deskarzy. Fakt, juz Stenmark probowal ujezdzac narty karwingowe, ale eksperymenty okazaly sie... nieudane. Podobno narty byly za dlugie i zbyt wiotkie poprzecznie. Wiele wspanialych wynalazkow powstaje przez przypadek, chocby antybiotyk.

Przypadek jest także elementem naturalnego rozwoju:) To właśnie mądrzy KONSTRUKTORZY snowbordu zauważyli jak łatwo można wykorzystać geometrię deski. I przeniesiono to do narty. Pisząc o naturalności rozwoju mam na myśli to , że zawsze dążono do jazdy na krawędziach więc obojętne z jakiej przyczyny narta musiała tak ewoluować. Dziwne ,że tak późno.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy cytat odnosnie Harba i lemastera (wazna kolejnosc) "A few years ago I bought Anyone Can Be An Expert Skier 2 and really liked it, tried to learn from it. He IS a beautiful skier, noone can doubt that! Now that I've had more experience, coaching, reading (LeMaster in particular) and seen what MODERN skiing is all about, and FEEL what is happening with my skis, the snow, etc. I pretty much don't use any of the techniques I learned from his book/video. It was useful at the time - but the more I read what he says and how he presents his ideas the more disgusted I am by his attitude." A druga uwaga zaciesniajac skrety nie przyspieszymy, ale zwiekszamy sile odsrodkowa, ktora bezposrednio zalezy od predkosci i promienia skretu, dodatkowo dana sila odsrodkowa wymaga odpowiedniego pochylenia w skrecie w celu zrownowazenia.

Kogo zacytowałeś ? Gdzies się na to natknałem ale juz nie pamiętam gdzie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak doszedłem do ściany. Może jeszcze zwolniony film(poklatkowy)zawodnika z PŚ, aby podejrzeć jakieś niuanse i kropka. Nic z organizmu nie da się więcej wydusić. Za stary, za wolny, za szybko się męczy, za strachliwy... Może jakiś dobry fachman wprowadziłby niewielkie korekcje. Gdy jest gładkie pólko wydaje się być wszystko prawie idealne, realny stok są zastrzeżenia, bo głowa pamięta wzór. Pozdrowienia

Skoro szukasz furtki to może ta publikacja Cię zainteresuje :);): SOFT SKIING The Secrets of Effortless, Low-impact Skiing for Older Skiers I am really proud of this book. It's the most personal and maybe the most innovative. ski instruction writing I've ever done. I turned 68 this August and I'm skiing as well as I ever have, but with less effort. I hope to share what I am calling 'soft skiing' with my many ski friends and especially with skiers of a certain age. Too many skiers get to a point where skiing looks like too much work for older legs and lungs. Don't believe it! Expert skiing is not a grunt sport, it is a liberation from all our limits. And this new book should open the door to that special ski freedom. You can order the book now (see the link to the left) But we won't receive and ship the first copies until around the last week in November. In the meantime, I hope this site will whet your appetite for a new ski season. Think snow! And thanks for visiting breakthroughonskis.com! Lito contact Email: > click here to email Lito < I try to answer all emails personally, as soon as I get them. But if I am traveling, it may take a couple of weeks, so please be patient. All contents of this web site © Lito Tejada-Flores unless otherwise credited
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli dobrze pamiętam to tzw rewolucję karwingową na rynku detalicznym rozpętał HEAD w 1995 lub 96 roku, zaraziłem się natychmiast ale tych nart nie byłem w stanie kupic, dopiero Felki Carver Plus stały się osiągalne dzięki staraniom Kozaka który wtedy w Nowym Targu miał sklep i chyba był dealerem Felka, to był rok 1996, mój pierwszy sezon na nartach carwingowych, powiedzmy, quasicarwingowych, ale wrażeń nie zapomnę nigdy:)

Mam wrażenie , że pierwszy był Kneissl. To informacja z ich strony internetowej: 1992 Kneissl develops the first carving ski “Kneissl ERGO”. The “ERGO” gets the ski market out of its depression and provides the skier with a whole new skiing experience. Techniqe, image and attraction of the ski sport are sustainably changed, the ski sport is revived. The “BIG FOOT” becomes the world’s most sold winter sport product. To w ogóle mocno niedoceniana firma która ma na koncie wiele odkryć w dziedzinie konstrukcji i nie tylko.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie , że pierwszy był Kneissl. To informacja z ich strony internetowej: 1992 Kneissl develops the first carving ski “Kneissl ERGO”. The “ERGO” gets the ski market out of its depression and provides the skier with a whole new skiing experience. Techniqe, image and attraction of the ski sport are sustainably changed, the ski sport is revived. The “BIG FOOT” becomes the world’s most sold winter sport product. To w ogóle mocno niedoceniana firma która ma na koncie wiele odkryć w dziedzinie konstrukcji i nie tylko.

Mnie chodziło o sukces rynkowy, nie o to kto zbudował pierwszą nartę taliowaną ( ELAN ? ), a ten był udziałem HEADa, w Stanach oczywiście. Prenumerowałem wtedy SKIING i SKI MAGAZINE więc byłem na bieżąco, w Europie temat po prostu nie istniał.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie chodziło o sukces rynkowy, nie o to kto zbudował pierwszą nartę taliowaną ( ELAN ? ), a ten był udziałem HEADa, w Stanach oczywiście. Prenumerowałem wtedy SKIING i SKI MAGAZINE więc byłem na bieżąco, w Europie temat po prostu nie istniał.

OK! Pewnie masz rację. Czy masz na myśli Elana ze szczelinami wzdłuż narty i kluczem regulowaną szerokością?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie , że pierwszy był Kneissl. To informacja z ich strony internetowej: 1992 Kneissl develops the first carving ski “Kneissl ERGO”. The “ERGO” gets the ski market out of its depression and provides the skier with a whole new skiing experience. Techniqe, image and attraction of the ski sport are sustainably changed, the ski sport is revived. The “BIG FOOT” becomes the world’s most sold winter sport product. To w ogóle mocno niedoceniana firma która ma na koncie wiele odkryć w dziedzinie konstrukcji i nie tylko.

Kneissl razem z Elanem byli pionierami w temacie wprowadzenia nart taliowanych do produkcji. Obie firmy zaprezentowały prototypy w roku 1993, a Elan na 100% miał od sezonu 94/95 model SCX w kolekcji - Kneissl chyba też jakoś tak. W ogóle to były zabawne modele Elan SCX - długości 193cm, 183cm, 163cm, wymiary: 115-60-105, r=13m/183cm Kneissl Ergo - długość 180cm, 100-62-100, r=14m/180cm Biorąc pod uwagę to co się działo potem z taliowaniem nart, to byłem trochę zszokowany takimi wymiarami i w zasadzie brakiem konstrukcji pośrednich w tamtym czasie... Scusi za offtop ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK! Pewnie masz rację. Czy masz na myśli Elana ze szczelinami wzdłuż narty i kluczem regulowaną szerokością?

Naprawdę nie pamiętam:confused:Dev chyba wyjaśnił. Moze w domu na wsi mam jeszcze numery SKIINGU z tamtych lat, tam co roku był buyer's guide z metrykami interesujących nart, miałbym jasność:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

A tu się nie zgodzę. Samej mechaniki nie, ale formy skrętu tak. Choćby kwestia eliminacji owych "przydatków" które kiedyś pozwalały ten skręt wywołać i utrzymać, uspokojenie górnej połowy ciała itp. Nowe narty otworzyły nowe możliwości - ale na zasadzie rozwoju, eliminacji tego co jest niepotrzebne itp. I myślę, że to jest ciekawe i nad tym można by dyskutować. Choćby po to by tych "karwingowych karykatur" było mniej a więcej ładnie jechanego skrętu ciętego.

Ale eliminacja owych przydatków (niezłe) zaczęła się na dlugo przed wprowadzeniem narty taliowanej. Juz pod konic lat 80 ślad był poszerzony, góra była praktycznie nierychomo - bez antycypacji czy jakiejkkowlwiek rotacji, wyważenie było identyczne jak teraz, skret wychodził z dośrodkowego układu kolan i bioder wspomozonego rotacją stóp ze względuna koniecznośc obrócenia narty. Ta rotacja to jedyny element który weliminowała narta taliowana choć na nartach z tą nawet minimalną talią juz się bez tej rotacji jeździło.

Ale musiałbym sobie jakieś buty zjazdowe zdybać. Mam chyba gdzieś jeszcze moje żólte Langi ale one mają chyba tyle co poniektórzy forumowicze tutaj (rocznik 89). Pozdrawiam, kuba

Jak masz 28,5 , 29 to służe porzyczką coby razem chociaż raz. Właśnie wyfasowałem nowe buty dedykowane freeridowo więć byloby po linni chociaż trochę. Pozdro Cześć

Wiedziałem ,że ten argument (materiały) padnie bardzo szybko :) Pozwolę sobie jednak nie do końca się z nim zgodzić. Jestem przekonany o wyższości współczesnej taniej , słabej nie zawierającej cudownych materiałów narty nad niegdysiejszymi osiągnięciami z "górnej półki" Materiały można było częściowo ominąć sposobem konstrukcji typu np.waveflex Już w połowie lat siedemdziesiątych robiłem ze znajomymi narty Jantar w których było wszystko to co w dzisiejszych nartach komórkowych. Drewniany rdzeń, włókno szklane, kevlar i tytanowa blacha i sandwich w technologi " na mokro". Nie widzę dzisiaj , w stosunku do tamtych nart ani grama postępu poza geometrią. Opracowana przez mojego kolegę konstrukcja układania laminatu pozwalająca łatwo kontrolować proporcje sztywności poprzecznej do podłużnej do złudzenia przypomina dzisiejszego Dynastara Omeglass. My także nie zauważyliśmy możliwości drzemiących w kształcie :)

To bardzo ciekawy wątek. Jantary obrosły pewną legendą w tamtych czasach. Nie znam się na sprawach kostrukcyjnych ale koincydencja czasowa z wprowadzeniem skoruoy beta itd a pewnym skokiem technologicznym wydaje się oczywista. To że narty skorupowe sa gorsze od sandwicha potwierdziło się później - no go kto teraz robi dobra nartą inaczej? Pozdro

Użytkownik Mitek edytował ten post 14 grudzień 2009 - 19:03

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuba R., dziękuję za zaproszenie, ale nie chcę być egoistą. Moja żona nauczyła się jeździć na nartach, mając lat czterdzieści osiem. Tzn. ja ją uczyłem. Tak się mi życie ułożyło, że miałem żonę, która tolerowała moje wypady i sama bardzo lubiła jeździć. Ale choroba...Poznałem kobietę, którą spotkało podobne nieszczęście. Był rok dziewięćdziesiąty piąty. Na początku listopada spadło w Koninkach, gdzie mam maleńki domek, trzydzieści centymetrów śniegu. Zaproponowałem mojej damie może spróbujemy narty. Były tam takie, po poprzedniej żonie. I tak się zaczęły pierwsze skręty, na łączce "za wychodkiem", jak ją nazywamy, bo w pobliżu była stodoła. W lutym na feriach byliśmy już na Chopoku. Pierwszy zjazd to był lekki horror, na moje własne, nierozsądne życzenie. Wyjechaliśmy z Zahradek do Kuńsky Gruń(może pomyliłem, w każdym razie najwyżej, jedno i drugie krzesło). Na górze okazało się, ze wszędzie jest lód i miarę rozsądny zjazd jest na Lukovą. Dwieście metrów różnicy poziomów trwało godzinę. Kamienie, lód i małe łatki nawianego śniegu, na których można było się zatrzymać. Dzielnie to zniosła. Potem jeździliśmy po południowej stronie, gdzie były znacznie lepsze warunki. Dwa lata po tym pojechaliśmy do Cervinii, gdzie objechaliśmy w ramach karnetu wszystkie ciekawsze trasy po stronie włoskiej i szwajcarskiej. Żona uwielbia narty i nie ma problemu na żadnej trasie. Sporo jeździliśmy w Szczyrku na FIS. Nie ma problemu na ubitym śniegu, może z wyjątkiem świeżo spadłego puchu. Mieliśmy raz na początku maja taką chwilową frajdę na Kitzusiu. Ale dziewiczy śnieg, jazda w lesie, to jest zupełnie inna bajka....Chciałem ją namówić na sladówi, ale jej to nie odpowiada. Rozpisałem się o wątku osobistym, ale jej postępy mnie zdziwiły. Znałem parę osób w późniejszym wieku, zaczynających przygodę z nartami, sam nawet dawałem na stoku wskazówki. Ale poziom jaki osiągnęły był przeciętny, aczkolwiek jeździli prawie wszędzie. Nie chcę się chwalić żoną, czy może swoimi umiejętnościami instruktora bez żadnych papierów. Piszę to tylko po to, aby zwrócić uwagę, że nawet w późniejszym wieku można się nauczyć ładnie i skutecznie jeździć. Trzeba być trochę sprawnym i zmotywowanym, no i mieć "instruktora", któremu zależy bardzo na postępach, u swego boku do wyłącznej dyspozycji. No wiec wracając do skituringu, musiałbym być egoistą. To nie problem dla mnie kupić używane skitury, buty. Plecak na plecy i mogę iść na Gąsienicową i na Kasprowy. Kwestia kondycji to trochę inna sprawa, ale może by jakoś to szło. Z piętnaście lat temu, pan JW, tato autora zjazdów skialp. proponował mi skitury. Byliśmy w lecie na Grossglocknerze i tak się zgadało. Przy okazji dowiedziałem się, że nasi dawniejsi znajomi z pewnej wyprawy urządzają sobie ciekawe zjazdy w Alpach. Znałem ich i wiedziałem, że to nie są jakieś stokowe orły, ale przy takich wyrypach liczy się więcej znacznie coś innego, niż piękne ewolucje. Tak przy okazji mam nagrany na dysku Steep, z niemieckim lektorem. Piękne ewolucje, ale po filmie się więcej spodziewałem. Bardziej mnie interesują zjazdy z wysokich gór, a nie salta. A tam ani słowa, np. o Himalajach. Odstawiono tam z pewnością wiele ciekawych zjazdów, nie tylko z Everestu. Zresztą zjazd stromym terenem to głównie psychika. Nie trzeba mieć szaleńczych umiejętności, aby robić przeskoki o sto osiemdziesiąt stopni. Tylko się trzeba odważyć i nie myśleć, że jak coś nie wyjdzie, to się pojedzie w niekontrolowany sposób na ubranku w dół. Widziałem zdjęcie Konopki na północnej ścianie Świnicy. Trzymał przy kijku czekan. Zsuwa się, może ryć dziobem. Zawsze jest szansa. Tam są strome łączki, ale też kończy się ściana kilkdziesięciometrową ścianką. Tak więc, jeszcze raz dziękując za propozycję, dożyję na cywilizowanym stoku. Ale patrząc z Mosornego na Babią czasami żal, że się nie przecina tamtej bieli na skiturach. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

....poświęciłbym się skituringowi, łatwym może zjazdom skialpinistycznym. Parę takich wypadów z podchodzeniem na butach udało mi się zrobić. I to jest dla mnie narciarstwo. Bo wszystko tam jest, i technika jazdy(może nie idealna na stoku), i góry z ich pięknem, pustką, i z niebezpieczeństwami. I jest w tym odpowiedzialność za siebie i za partnera. To się pamięta całe życie. Najlepszy zjazd, na najtrudniejszym, uklepanym stoku zaciera się szybko. Pozdrowienia

Myslę, tak samo. Jak patrzę wstecz to pamieta się takie właśnie sytuacje. Trasa we wspomnieniach nie istnieje. Chyba, że jakaś ekstrema typu Bieńkula po ponad metrowym opadzie. Pozdro

Użytkownik Mitek edytował ten post 14 grudzień 2009 - 19:11

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

koincydencja czasowa z wprowadzeniem skoruoy beta itd a pewnym skokiem technologicznym wydaje się oczywista. Pozdro

Mitek Współczesna narta komórkowa i inne sandwicze (Kneissl, Stockli) wygląda jak na rysunku. Różnice między firmami są kosmetyczne i polegają na sposobie opasania klina, ilości tytanalowej blachy i innych drobiazgach. Najistotniejsze jest dostosowanie do wagi ,stylu jazdy i oczekiwań konkretnego zawodnika. Robione przez nas 30 lat temu Jantary wyglądały DOKŁADNIE tak samo. Inne narty RD tak samo. Zero postępu do dzisiaj!!! Co w tej sytuacji sprzedać ludziom? Trzeba jakiś bajer wymyślić:)

Załączone miniatury

  • Narta.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale eliminacja owych przydatków (niezłe) zaczęła się na dlugo przed wprowadzeniem narty taliowanej.

Zaczęła się. Tzn. mówiło się tak, jeździli niektórzy zawodnicy, może część instruktorów (którzy w owych czasach, nawiasem mówiąc, w swojej większości jeździli dość parchacie). Ale typowy człowiek nie był w stanie z tych przydaktów zrezygnować. A teraz jest inaczej - to jest wedługm mnie zaleta i postęp - coś co było dla nielicznych zstąpiło "pod strzechy".

Jak masz 28,5 , 29 to służe porzyczką coby razem chociaż raz.

Ależ nie ma problemu - dla mnie nie problem w skiturowych. Po bramkach się zdarzało, tyle, że Twoje poczucie esteki może być nieco urażone.... A nogę mam mniejszą :D

Kuba R., dziękuję za zaproszenie, ale nie chcę być egoistą.

Szkoda. Ale fajnie byłoby się gdzieś na stoku spotkać.

Robione przez nas 30 lat temu Jantary wyglądały DOKŁADNIE tak samo. Inne narty RD tak samo. Zero postępu do dzisiaj!!!

Ja tam fachowcem w budowie nart nie jestem ale: w 1984 roku dostałem narty Voelkla które miały kilka lat ale były nowe. Konstrukcyjnie były to narty typu sandwich, rdzeń drewniany, wierzchem i spodem jakieś włókno (pewnie nieśmiertelny fiberglass :) ). Były koszmanrie twarde ale jeździło się na nich Ok. Teraz mam narty które wyglądają podobnie drewno, spodem i wierzchem włókno. W górnej części "cap" niżej zwykła ścianka boczna. Są lżejsze, dwa razy cieńsze pod butem, ze dwa razy szersze (105 pod butem) dużo miększe wzdłużnie przy dużej sztywności poprzecznej. Jakbyś je przekroił to konstrukcja jest identyczna (Tak swoją drogą to owe Voelkle przekroiłem jak je szlag trafił). Tylko czemu parametry są zdecydowanie inne? Ja nie wiem czy to kwestia włókien, klejów, procesu obróbki drewna czy też doboru jego rodzajów, czy zupełnie czegoś innego ale wiem, że te narty się różnią. I nie wydaje mi się, by wtedy Voelkl pakował tyle drewna w nartę gdyby to nie było konieczne aby zapewnić jakieś parametry jezdne. Nawiasem mówiąc to komórkowe slalomowe Rossignole FP VAS z lat około 83 - 85 miały konstrukcję skrzynkową a nie sandwich. W owych czasach narty miały głowne dwa typy konstrukcji: skrzynka i sandwich przy czym skrzynkowe były głównie slalomki. Konstrukcja skorupowa jest pewnym nowum wprowadzonym później integrującym boczną ściankę z wierzchem co miało być genialnym rozwiązaniem a okazało się takim sobie. Pozdrawiam, Kuba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...