Skocz do zawartości

Nauka jazdy dzieci


zetes

Rekomendowane odpowiedzi

Miłe! Budzi wspomnienia.Z perspektywy lat też błędy popelniane w pracy z takimi perełkami. W latach 70- 80 w Karkonoszach była wspaniała imprez "Puchar Nowin Jeleniogórskich" (główna zasługa p. Skowronskiego) Były medale, nagrody, platery. Wspaniała inicjatywa społeczna. Patrząc na film odnoszę wrażenie, że tam też było mnóstwo utalentowanych dzieci. Impreza była masowa. Patronat gazety. A błedy? Błedem jest ,ze film pokazuje tylko stronę sportową. Arianne za szybko wpuszczana jest w tyczki. Proszę porównać jej jazdę wolna a w tyczkach. Widać jak dużo jej brakuje w jezdzie poza trasą. To sa braki techniczne. Bardzo uwidaczniają się w slalomach, duzo lepiej w gigantach. I one powinny być przez nią jeżdzone. Jeden z plikow pokazuje kto jest nauczycielem dziecka. Jesli ta osoba będzie prowadzilą dalej pracę z Arianne to dziecko nie zrobi dużych postępów. Ono swej mamy "nie przeskoczy". Nalezałem kiedyś do tzw. KOT-u (klubu oszalałych tatusiów). Dlatego wiem co mówię. Gdybym miał przeżyć to jeszcze raz to wiem na pewno, bym się nie spieszył.Moja pociecha w wieku 6 lat jezdziła w linii spadku sciane (Szklarska P). To co robią te perełki o niczym nie swiadczy. Jest tylko dowodem , ze ktoś poswiecił im bardzo duzo czasu i dlatego wybijaja sie ponad przeciętnosc. Ale niestety do czasu. Pozdrawiam moich następców (oszalałych tatusiów :o
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Miłe! Budzi wspomnienia.Z perspektywy lat też błędy popelniane w pracy z takimi perełkami. W latach 70- 80 w Karkonoszach była wspaniała imprez "Puchar Nowin Jeleniogórskich" (główna zasługa p. Skowronskiego) Były medale, nagrody, platery. Wspaniała inicjatywa społeczna. Patrząc na film odnoszę wrażenie, że tam też było mnóstwo utalentowanych dzieci. Impreza była masowa. Patronat gazety. A błedy? Błedem jest ,ze film pokazuje tylko stronę sportową. Arianne za szybko wpuszczana jest w tyczki. Proszę porównać jej jazdę wolna a w tyczkach. Widać jak dużo jej brakuje w jezdzie poza trasą. To sa braki techniczne. Bardzo uwidaczniają się w slalomach, duzo lepiej w gigantach. I one powinny być przez nią jeżdzone. Jeden z plikow pokazuje kto jest nauczycielem dziecka. Jesli ta osoba będzie prowadzilą dalej pracę z Arianne to dziecko nie zrobi dużych postępów. Ono swej mamy "nie przeskoczy". Nalezałem kiedyś do tzw. KOT-u (klubu oszalałych tatusiów). Dlatego wiem co mówię. Gdybym miał przeżyć to jeszcze raz to wiem na pewno, bym się nie spieszył.Moja pociecha w wieku 6 lat jezdziła w linii spadku sciane (Szklarska P). To co robią te perełki o niczym nie swiadczy. Jest tylko dowodem , ze ktoś poswiecił im bardzo duzo czasu i dlatego wybijaja sie ponad przeciętnosc. Ale niestety do czasu. Pozdrawiam moich następców (oszalałych tatusiów :o

Pisałem tu wczoraj post i gdzies się zapodział. Poniedkąd zgadzam się z Niko. To znaczy uważam, że ta dziwczynka nie jest jakims ewenementam. Przy dobrym prowadzeniu i zaangazonwaniu oraz sensownym demostratorze to raczej standart. ma sześć lat więc pewnie jeździ czwarty sezon. Trenuje a nie jeździ zaznaczam - czyli działania sa zaplanowane i kosekwentnie prowadzone. napewno duzo czasu spędza na sniegu ale też stoki na których jeździ są dośc proste. Zgadzam się co do slalomu - oczywiście że za wczesnie i to o pare lat pewnie ale w formie zabawowej na krótkich tyczkach Niko chyba nie poczycni to jekichs szkód. Po prostu dzieci w tym wieku powinny mniej więcej tak jeździć - moim zdaniem to za cos w rodzaju normy do której nalezy dążyć. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

odp do: niko i mitka oj chłopy chłopy!!!! wrzuciłem linka tak po prostu, bo w mojej ocenie dziewczynka jak na swoje 6 lat bardzo fajnie jeżdzi na tyczkach. a w odpowiedziach czytam "zbyt wcześnie" "Braki w jeżdzie dowolnej" "to standard" spoko ale:dziewczynka może i ma(jak na swój wiek) braki w jeżdzie dowolnej ale za to fantastycznie jak na swój wiek jeżdzi na tyczkach. Są przecież kierowcy formuły pierwszej którzy nie mają prawa jazdy (pewnie ktoś na jakiś forach zarzuca im braki w wyszkoleniu) Piszecie że za wcześnie na tyczki. Skoro organizowane są zawody dla takich dzieci za granicą (W krajach które mają dużo więkrze tradycje narciarskie od nas) a i u nas są organizowane takoweż bo choćby liga zakopiańska gdzie dzieci w tym wieku współzawodniczą to dlaczego za wcześnie?? Mitek pisze że przy dobrym prowadzeniu to standard sam jastem tatą 6 latka pewnie i KOT-em (z postu niko) mój syn trenuje w jednym z klubów, jeżdzimy min.na ligę zakopiańską i powiem szczerze że tak jężdzących dzieci z rocznika 2004 i 2005 nie widziałem.(ale być może mało widziałem) inną sprawą jest że owa dziewczynka trenowana jest już pewnie na rasową zawodniczkę i na lalki nie ma czasu. ale to nie zmienia faktu że jak na swój wiek fajnie jeżdzi na tyczkach pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację. Ona jezdzi fantastycznie, ale ja wiem jakim wysiłkiem się to dzieje. To ni są wekendowe wypady na narty. Taki pospiech nie rokuje dobrze na przyszłosc. To nie gimnastyka artystyczna , czy balet. Moja tez nie miała czasu na lalki. Po latach jest mi trochę głupio! Było bardzo dobrze, ale niestety za krótko. Talenty dopiero pojawiają sie w swiatku alpejskim w wieku 17-18lat . Tam zaczyna sie prawdziwy sport. Moja konczyła karierę. Dziś wołami trzeba ją ciągnąc na narty. Choć jezdzi nadal wspaniale. O KOT proszę spytać starych trenerów. (W jezdziectwie kon za wczesnie wprowadzony do sportu , szybko konczy, czeka go wczesna emerytura :o :o)

Użytkownik niko130 edytował ten post 07 styczeń 2011 - 22:53

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

odp do: niko i mitka oj chłopy chłopy!!!! wrzuciłem linka tak po prostu, bo w mojej ocenie dziewczynka jak na swoje 6 lat bardzo fajnie jeżdzi na tyczkach. a w odpowiedziach czytam "zbyt wcześnie" "Braki w jeżdzie dowolnej" "to standard" spoko ale:dziewczynka może i ma(jak na swój wiek) braki w jeżdzie dowolnej ale za to fantastycznie jak na swój wiek jeżdzi na tyczkach. Są przecież kierowcy formuły pierwszej którzy nie mają prawa jazdy (pewnie ktoś na jakiś forach zarzuca im braki w wyszkoleniu) Piszecie że za wcześnie na tyczki. Skoro organizowane są zawody dla takich dzieci za granicą (W krajach które mają dużo więkrze tradycje narciarskie od nas) a i u nas są organizowane takoweż bo choćby liga zakopiańska gdzie dzieci w tym wieku współzawodniczą to dlaczego za wcześnie?? Mitek pisze że przy dobrym prowadzeniu to standard sam jastem tatą 6 latka pewnie i KOT-em (z postu niko) mój syn trenuje w jednym z klubów, jeżdzimy min.na ligę zakopiańską i powiem szczerze że tak jężdzących dzieci z rocznika 2004 i 2005 nie widziałem.(ale być może mało widziałem) inną sprawą jest że owa dziewczynka trenowana jest już pewnie na rasową zawodniczkę i na lalki nie ma czasu. ale to nie zmienia faktu że jak na swój wiek fajnie jeżdzi na tyczkach pozdrawiam

Nikt nie napisał, że za wcześnie na tyczki, tylko, że za wcześnie na trening o chrakterze slalomowym a to chyba róznica. Nikt tez nie napisał, ze dziewczynka jeździ nie fajnie tylko, że jeździ bardzo fajnie ale taki powinien być standard przy jeździe dzieci, ktore trenują od małego. Wiem jak to wygląda u nas i jak takie dzieci jeżdżą i uważąm, ze to w większości wypadków fikcja a nie trening - jeżeli już mamy o tym mówić. Mój syn nie trenuje wogóle choć jeździ od malego i jest dośc dobrym narciarzem (w marcu kończy 9 lat to jest jego 7 sezon). Jeździ wyłącznie dla przyjemności jakieś dwadzieścia może dwadzieścia pięc dni w roku. Ostatnio wystartował dwa razy w zawodach z dziećmi trenującymi w klubach. Zajmował miejsca pod koniec pierwszej 10 na około 30-35 startujących w gigancie i 5-6 w podobnie licznej grupie w kombi. I to jest właśnie obraz treningów dzieci i dlatego rozumiem Twoją fascynację tą dziewczynką. Zdecydowanie nie jestem KOTem - Kacpra fascynuje co innego zresztą - i pewnie Ty też nie jesteś ale wielu KOTów widziałem i dla mnie poza snobizmem i paranoją niewiele w tym sportu a jeszcze mniej zabawy dla dzieci. Pozdro serdeczne
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serwus i tu powinna się rozpocząć dyskusja gdzie przebiega "cienka czerwona linia" pomiędzy nauką,zabawą, a wyczynowym treningiem.gdzie granica pomiędzy zaspokajaniem ambicji rodziców a chęcią dzieci do jazdy.Parciem rodziców na wyniki a zwykłym dziecięcym współzawodnictwem. Ja nie wiem. Ale staram się w w tym wszystkim zachować odrobinę zdrowego rozsądku.(przynajmniej mam taką nadzieję) Co do tego czy za wcześnie na treningi czy nie słynny polski skoczek z Wisły (trochę podobna dyscyplina) w wywiadach mówi że trenuje od 6 roku życia. W alpin center na kitzsteinhornie po prawej stronie jest sportowy hostel dla dzieci które trenują w klubach(jeżdzą w gumach,z ochraniaczami, gardy,żółwie itd itp) i spotkać tam można dzieci już7letnie.(osobiście wydaje mi się że austryiacy na rzemiośle się znają) Wszystko chyba zależy od tego kto co chce osiągnąć, ja póki co z moim 6 latkiem staram się maksymalnie dużo robić fajnych sportowych rzeczy w tym jazda na nartach(bo na tym punkcie jestem obłąkany) i cieszy mnie każdy jego "przycięty skręt' i gdy zapracuje "Góra dół" ale kto wie być może za rok lub dwa będę go do krwi i ostaniej łzy katował żeby tylko jeżdził i odnosił sukcesy,a on pocichu połamie narty i zapisze się na brydża lub szachy :) A tak serio czy za wcześnie czy nie to uważam że każda forma spędzania wolnego czasu z dzieckiem na świeżym powietrzu jest lepsza od............ (tu pozostawia miejsce na wpisy od czego) byle by w tym wszystkim zachować umiar i rozsądęk. P.S Zaobserwowałem również troszkę inną kastę rodziców na moje własne potrzeby nazwane "zazdrośników" którzy siędzą : "oni to z tym dzieckiem tylko na te narty" na co drudzy wtóruja "no albo na basen z tym dzieciakiem a na dworze zima taka" a trzeci dodadzą: "bo łuny piniendze majo" pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Serwus i tu powinna się rozpocząć dyskusja gdzie przebiega "cienka czerwona linia" pomiędzy nauką,zabawą, a wyczynowym treningiem.gdzie granica pomiędzy zaspokajaniem ambicji rodziców a chęcią dzieci do jazdy.Parciem rodziców na wyniki a zwykłym dziecięcym współzawodnictwem. Ja nie wiem. Ale staram się w w tym wszystkim zachować odrobinę zdrowego rozsądku.(przynajmniej mam taką nadzieję) Co do tego czy za wcześnie na treningi czy nie słynny polski skoczek z Wisły (trochę podobna dyscyplina) w wywiadach mówi że trenuje od 6 roku życia. W alpin center na kitzsteinhornie po prawej stronie jest sportowy hostel dla dzieci które trenują w klubach(jeżdzą w gumach,z ochraniaczami, gardy,żółwie itd itp) i spotkać tam można dzieci już7letnie.(osobiście wydaje mi się że austryiacy na rzemiośle się znają) Wszystko chyba zależy od tego kto co chce osiągnąć, ja póki co z moim 6 latkiem staram się maksymalnie dużo robić fajnych sportowych rzeczy w tym jazda na nartach(bo na tym punkcie jestem obłąkany) i cieszy mnie każdy jego "przycięty skręt' i gdy zapracuje "Góra dół" ale kto wie być może za rok lub dwa będę go do krwi i ostaniej łzy katował żeby tylko jeżdził i odnosił sukcesy,a on pocichu połamie narty i zapisze się na brydża lub szachy :) A tak serio czy za wcześnie czy nie to uważam że każda forma spędzania wolnego czasu z dzieckiem na świeżym powietrzu jest lepsza od............ (tu pozostawia miejsce na wpisy od czego) byle by w tym wszystkim zachować umiar i rozsądęk. P.S Zaobserwowałem również troszkę inną kastę rodziców na moje własne potrzeby nazwane "zazdrośników" którzy siędzą : "oni to z tym dzieckiem tylko na te narty" na co drudzy wtóruja "no albo na basen z tym dzieciakiem a na dworze zima taka" a trzeci dodadzą: "bo łuny piniendze majo" pozdrawiam

Masz bardzo dużo racji. Osobiście sądzę, że trening poprzez zabawę mozna praktycznie zacząć w każdym wieku. Podstawa to czy dziecko to bawi i robi to z ochotą. Jeżeli ten warunek jest spełniony to myslę, że nie ma przeciwskazań oprócz ograniczęn zdrowotnych. We Włoszech czy Austrii dzieci 7 letnie to już czesto bardzo dobrze objeżdżeni zawodnicy u nas przyjmuje to zazwyczaj dośc karykaturalną formę niestety. Jeżeli decydujesz się na wyczyn to musisz być konsekwentny - nie ma przebacz. Jasne że rodzic musi być zaangażowany i ciągnąć wózek bo innej możliwości nie ma. Pojawiam się gdy są sukcesy ale bez wsparcia ze strony rodziny nie ma co o nich marzyć - nie ma co zaczynać. U nas niestety jest wielu zawodników (w mniemaniu ich czy te z rodziców) ale tak naprawdę są to amatorzy w sposób zorgaiowany realizujący swoje hobby. Znam parę osób, które doszły w narciarstwie do jakichś wyników (w naszej polskiej skali - starty w PŚ) i wymaga to niezywkłej determinacji i pracy ze strony rodziców również. Absolutnie zgodzę się, że aktywnośc i zahartowanie młodego organizmu to podstawa, podstawa zdrowia przezd wszystkim. Jednocześnie sport - jeżeli mamy do czynienia ze sportem a nie jego karykaturą - powoduje wiele pozytywnych zmian w charkterez naszych dzieci. Szacunek do pracy i autorytetu, wiara we własne siły, przyzwyczajnie do systematyczności, umiejętnośc przyjęcia wygranej jak i porażki itd. to rzeczy, które w zyciu mogą się tylko przydać. A co do PS to też takie rzeczy czasami słyszę i wynikają one po prostu ze zwykłej głupoty lub zazdrości, zazdrości żę innym się chce a mnie nie. Pozdrowienia serdeczne
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Witam Bardzo trafne spostrzeżenia Karwera. Szczególnie końcówka mi się podoba :) Mój starszy syn, teraz już 17 latek wiosłuje i jest to jego wielką pasją. Myślę, że przede wszystkim dlatego, że sam ja sobie wybrał, sam się nią zafascynował a ja jestem jedynie jego wielkim kibicem. Żadne trofeum, nawet najwieksze, nie będzie mnie jako rodzica cieszyło, jeśli nie zobaczę u niego w oku tego błysku i uśmiechu zadowolenia z samego siebie, z poczucia własnego spełnienia... Wykurzył nas deszcz wczoraj z Zieleńca, gdzie od poniedziałku z Tomusiem uskutecznialiśmy szeroko pojęte narciarstwo. Tomek (pojutrze skończy 8 lat) tak jak w ubiegłym roku dzien zaczynał od godziny 10 dwugodzinną lekcją z instruktorem. Widać bardzo duże postępy, coraz lepsza sylwetka, technika etc. Ubolewam, że odłożyłem chęć udokumentowania postępów na ostatni dzień i że się to niestety nie udało. Niestety mieszkamy dość daleko od poludniowych stron i wypady na narty nie sa dla nas codziennością a teraz już trzeba to wiązać z zajęciami w szkole a nie tylko z wolnym czasem taty jak to było wcześniej. Tej bliskości gór wielu z was zazdroszczę... Stanąłem przed dylematem zmiany nart, żeby Tomek mógł wykorzystać w pełni to czego się nauczył i zamienić zabawkowe klepki w coś z czego będzie mógł czerpać więcej przyjemności. Będę wdzięczny za każdą sugestię w tym temacie. Bardzo dużo jak zwykle pomógł mi Dziadek Kuby, którego posty są dla mnie bardzo inspirujące i wiele z Jego doświadczeń sam z powodzeniem adaptuję do sytuacji na stoku. W ubiegłym roku dwugodzinną lekcje musieliśmy przerywać gorącą czekoladą. teraz nie było nawet o tym mowy! Jeździliśmy codziennie do około 16, później od 18 już do zamknięcia stoku czyli do 22. W czwartek wjechaliśmy ostatnią gondolą na górę i później zupełnie sami długimi śmigami królowaliśmy na wielkim stoku. Sam mam teraz nogi zaczynające się od uszu a Tomek nic, żadnego zmęczenia, zniechęcenia czy czegokolwiek, co można by odebrać źle. Widzę jak coraz lepiej mu idzie i jak sam potrafi się z tego cieszyć Po lekcjach zabierał się sam za instruktorowanie. Więcej też było skoków, slalomów i różnych innych wygłupów w które starałem się nie ingerować (w miarę rozsądku i poczucia bezpieczeństwa na stoku). Przede wszystkim zabawa i jeszcze raz zabawa. W przyszłym sezonie chcemy zabrać z sobą Zosie. Siostra Tomka będzie miała wtedy niecałe 4 lata. Tomek już wie, że czeka go wielkie wyzwania, postawa starszego brata i osobistego instruktora. Jest z tego dumny i sam nie może się doczekać. Będę musiał jakoś sobie czas zorganizować, żeby zarówno Tomek mógł się wyszaleć i Zosi odpowiednio i powolutku dawkować zajęcia na śniegu. Chce właśnie wzorem Dziadka Kuby spróbować koło domu, jeśli aura pozwoli samo utrzymanie się na nartach, oswojenie z nowym środowiskiem. Jaki będzie efekt, zobaczymy. "To będzie mój sport" usłyszałem nieoczekiwanie podczas jazdy wyciągiem na stok pewnego dnia. Cieszę się, że udało mi się chłopca zarazić odrobinę tym, co jak się okazuje daje jemu wielką frajdę. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomek ma 130 cm wzrostu i waży około 26 kg. Jest drobnej budowy, raczej szczupły. Charakter raczej zachowawczy z tendencja jak już pisałem wcześniej do wybryków, jeśli już poczuje się pewnie. Trudno mi ocenić poziom Tomka, gdyż nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. Jeśli ktoś zna Zielenieckie stoki to radzi sobie dość dobrze na wszystkich. Nie zraża się bardziej stromymi odcinkami na stoku, nawet jeśli się trafi oblodzone mejsce. Instruktor bardzo go chwalił za postępy w/g ubiegłego roku a raczej nie jest on skory do zbytniego maślenia. Dobra sylwetka, nie kuca już jak w poprzednim sezonie, ładne śmigi, krótkie i długie. To mój syn i nie zawsze moja ocena będzie obiektywna. W mojej ocenie jak na drugi sezon na nartach to jest całkiem dobrze. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Tomek ma 130 cm wzrostu i waży około 26 kg. Jest drobnej budowy, raczej szczupły. Charakter raczej zachowawczy z tendencja jak już pisałem wcześniej do wybryków, jeśli już poczuje się pewnie. Trudno mi ocenić poziom Tomka, gdyż nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. Jeśli ktoś zna Zielenieckie stoki to radzi sobie dość dobrze na wszystkich. Nie zraża się bardziej stromymi odcinkami na stoku, nawet jeśli się trafi oblodzone mejsce. Instruktor bardzo go chwalił za postępy w/g ubiegłego roku a raczej nie jest on skory do zbytniego maślenia. Dobra sylwetka, nie kuca już jak w poprzednim sezonie, ładne śmigi, krótkie i długie. To mój syn i nie zawsze moja ocena będzie obiektywna. W mojej ocenie jak na drugi sezon na nartach to jest całkiem dobrze. Pozdrawiam

A na jakich nartach do tej pory jeździł - dlugość. A co do poziomu to: - czy caly czas jeździ równolegle czy czasami płuży - czy jeździ tylko ślizgowo czy tez skretem cietym a możę ciety przeważa - czy umie jechać na jednej narcie lub zrobic obrót na nartach? Pozdro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tej pory jeździł na nartach z marketu za 200,-. Kupiłem je, bo nie wiedziałem czy zaskoczy. Początki nie były łatwe, co opisywałem wcześniej. Ale niezawodny Dziadek Kuby... Jeżdżąc bez instruktora na krechę płuży. Instruktor na to nie pozwala :) Jazda na jednej narcie i skręt cięty wprowadził mu w tym sezonie. Lekcje opanowane ale właśnie wspomniał, że lepsze narty by mu pomogły, że powinien mieć coś lepszego, solidniejszego. Obrotów na razie nie ćwiczył. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...
... więc walę! Mój pogląd pługiem czy nie wyłożyłem na sąsiednim wątku http://www.skiforum....ead.php?t=37841, wiec przejdę do punktu 2: wiek - zawsze uważałem, że wiek rozpoczęcia nauki określa ustawa ( podobno znowu to problem w Sejmie!) , a cała reszta to zabawa. Definicja zabawy jest taka, że jak Pikuś ma dość, to przerywamy. Jak chce dalej, to jedziemy. Jak mam wybrać to wolę dzieci w wieku "ustawowym". Ale jako usługodawca często jestem postawiony przed faktem. W Tym sezonie pobiłem swój rekord, bo miałem 2,5 latka. To był taki dowcip "recepcji", żeby ośmieszyć moją metodykę. Szczeny opadły jak w 2-giej h młody zaczął wężykować mini-slalomem. Nie będę was zanudzał , jak to się robi, podpowiem tylko, że Tata i Mama muszą być pod ręką. Jestem otwarty na wszelkie nowinki i pomaga mi to uporać się z własnymi słabościami ,nigdy nie lubiłem uczyć dzieci.... więc się bawimy i to ... doskonale. Moim zdanie bardziej istotne od wieku, jest dokładnie poznanie "danego egzemplarza". Szczególnie predyspozycji i tego, co już zrobił na nartach. Po 4 latach stosowania swojej własnej metodyki ("bezpługowej!"), mogę stwierdzić, że Pikuś "tabula raza" to, najwspanialszy materiał do uczenia, ale niestety bardzo rzadki. Gros małych klientów przychodzi z zaleceniem "opłużenia" (taka moja ostatnio specjalizacja....). Co do "sztucznych ułatwień" jak trzymanie dziobów czy skręcanie ich imadełkami, nawet nie komentuję , jako "niepłużący heretyk". Zaniepokoił mnie jednak dość często widziany obrazek "wyprowadzania na smyczy" w postaci długich pasków. Nie dość, że NIE ma to nic wspólnego z nauką dziecka, bo młody nie musi kontrolować ani kierunku ani prędkości, to jest to bardzo niebezpieczne. Dwa lata temu na stoku w Hemsedal (Norwegia) byłem świadkiem nieudanej resuscytacji 5 latka. Młody był na paskach w które wjechał ostro "carvujacy". Przywiązany do ciężkiego Taty, dziecko doznało uszkodzeń organów wewnętrznych. Była wielka zadyma i chyba w Skandynawii to jest zabronione. Wiem, że w Francji na kilku stokach żandarmeria ładowała mandaty. Obecnie są wspaniałe kluby , do których posyła się dzieci, nie w celu przynoszenia pucharów, ale szybkiej nauki jazdy. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Bardzo się cieszę, że kolejny głos isły fachowej gani róznego rodzaju sztuczne wspomagacze w nauce dzieci. Sam stok, wykorzystanie jego konfiguracji, slalomik, skocznia, może bramka naprawdę wystarczy. Co do smyczy to walka z nią trwa na tym forum już od paru lat. Przykład norweski był mi nieznany i jest jeszcze jednym dowodem na to, że jest to chory pomysł służący jedynie jako mający uspokoić obawy rodzica czy opiekuna gadżet. Co do wieku to rozpoczynając naukę z tak małymi dziećmi pamietac należy, zę ich cykl zabawowo-ruchowy jest bardzo krótki i trzeba do tego dostosować koncepcję zajęć. Pozdro serdeczne
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... więc walę! Mój pogląd pługiem czy nie wyłożyłem na sąsiednim wątku http://www.skiforum....ead.php?t=37841, wiec przejdę do punktu 2: wiek - zawsze uważałem, że wiek rozpoczęcia nauki określa ustawa ( podobno znowu to problem w Sejmie!) , a cała reszta to zabawa. Definicja zabawy jest taka, że jak Pikuś ma dość, to przerywamy. Jak chce dalej, to jedziemy. Jak mam wybrać to wolę dzieci w wieku "ustawowym". Ale jako usługodawca często jestem postawiony przed faktem. W Tym sezonie pobiłem swój rekord, bo miałem 2,5 latka. To był taki dowcip "recepcji", żeby ośmieszyć moją metodykę. Szczeny opadły jak w 2-giej h młody zaczął wężykować mini-slalomem. Nie będę was zanudzał , jak to się robi, podpowiem tylko, że Tata i Mama muszą być pod ręką. Jestem otwarty na wszelkie nowinki i pomaga mi to uporać się z własnymi słabościami ,nigdy nie lubiłem uczyć dzieci.... więc się bawimy i to ... doskonale. Moim zdanie bardziej istotne od wieku, jest dokładnie poznanie "danego egzemplarza". Szczególnie predyspozycji i tego, co już zrobił na nartach. Po 4 latach stosowania swojej własnej metodyki ("bezpługowej!"), mogę stwierdzić, że Pikuś "tabula raza" to, najwspanialszy materiał do uczenia, ale niestety bardzo rzadki. Gros małych klientów przychodzi z zaleceniem "opłużenia" (taka moja ostatnio specjalizacja....). Co do "sztucznych ułatwień" jak trzymanie dziobów czy skręcanie ich imadełkami, nawet nie komentuję , jako "niepłużący heretyk". Zaniepokoił mnie jednak dość często widziany obrazek "wyprowadzania na smyczy" w postaci długich pasków. Nie dość, że NIE ma to nic wspólnego z nauką dziecka, bo młody nie musi kontrolować ani kierunku ani prędkości, to jest to bardzo niebezpieczne. Dwa lata temu na stoku w Hemsedal (Norwegia) byłem świadkiem nieudanej resuscytacji 5 latka. Młody był na paskach w które wjechał ostro "carvujacy". Przywiązany do ciężkiego Taty, dziecko doznało uszkodzeń organów wewnętrznych. Była wielka zadyma i chyba w Skandynawii to jest zabronione. Wiem, że w Francji na kilku stokach żandarmeria ładowała mandaty. Obecnie są wspaniałe kluby , do których posyła się dzieci, nie w celu przynoszenia pucharów, ale szybkiej nauki jazdy. pozdrawiam

nie podwazam tego, co napisales, ale wysnuwanie wniosku, ze szelki sa szkodliwe, bo moze w nie wjechac "carvujacy" jest co najmniej bez poparcia sensownego....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... więc walę! ostro "carvujacy". Przywiązany do ciężkiego Taty, dziecko doznało uszkodzeń organów wewnętrznych. Była wielka zadyma i chyba w Skandynawii to jest zabronione. Wiem, że w Francji na kilku stokach żandarmeria ładowała mandaty.

Tak to prawda bo w Italii widzialam gdy Policja dawala taki Mandat ostro "carvujacymu" Idiocie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie podwazam tego, co napisales, ale wysnuwanie wniosku, ze szelki sa szkodliwe, bo moze w nie wjechac "carvujacy" jest co najmniej bez poparcia sensownego....

zmienisz zdanie jak zobaczysz coś takiego. Widok 'latającego dzieciaka' zostaje na długo.... :( I wcale nie musi to byc 'ostro karwingujący'.

Użytkownik mig12345 edytował ten post 05 lipiec 2011 - 21:52

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zmienisz zdanie jak zobaczysz coś takiego. Widok 'latającego dzieciaka' zostaje na długo.... :( I wcale nie musi to byc 'ostro karwingujący'.

znanm to, chociaz przywyklem. napisalem dlatego, ze w podanym przypadku wina nie lezy "po stronie szelek", a wylacznie po stronie wariata na nartach..........
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

znanm to, chociaz przywyklem. napisalem dlatego, ze w podanym przypadku wina nie lezy "po stronie szelek", a wylacznie po stronie wariata na nartach..........

W podanym przypadku oczywiście tak ale gdyby nie było szelek nic by się prawdopodobnie nie stało. O szelkach było i ich bezsensowności było już tyle, żę chyba temat jest wyczerpany na tym forum. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyrządy takie wymyślają tatusiowie którzy "wiedzą i robią wszystko najlepiej" lub po prostu przy swojej nienajlepszej technice "kutwią" na porządnego instruktora! Oczywiście mógłbym napisać że jeśli "ojciec super jeździ na nartach, a rzecz się ma na stoku o małym nachyleniu i z "niedostatkiem" innych narciarzy...... lepiej tego nie kontynuować bo "poleje się krew" jak w temacie o zjeżdżaniu z dzieckiem w nosidełku! Mitek ma rację. Kończmy to! Pozdrawiam, Maciek

Użytkownik keicam edytował ten post 06 lipiec 2011 - 09:03

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie podwazam tego, co napisales, ale wysnuwanie wniosku, ze szelki sa szkodliwe, bo moze w nie wjechac "carvujacy" jest co najmniej bez poparcia sensownego....

nie mnie to oceniać. Ja ich nie używam. Jeśli taki tekst w poście uratuje zdrowie choć jednego dziecka to już spełniłem swój obowiązek.

znanm to, chociaz przywyklem. napisalem dlatego, ze w podanym przypadku wina nie lezy "po stronie szelek", a wylacznie po stronie wariata na nartach..........

... wina w stosunku do krzywdy jest sprawą drugorzędną...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...