lubeckim
Members-
Liczba zawartości
458 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Zawartość dodana przez lubeckim
-
Dzisiaj z FISu zostały ściągnięte armatki. Jeździ też ratrak, który przygotowuje trase.
-
Stacja pogodowa na Hali Skrzyczneńskiej we Szczyrku - Szczyrk Mountain Resort
lubeckim odpowiedział lubeckim → na temat → Narciarstwo
Tak. Szczyrkowski aka SMR. To kompletnie osobny ośrodek od COSu (Skrzyczne), chodź tam oczywiście też mam pogodynkę i to nie jedną 🙂 -
Stacja pogodowa na Hali Skrzyczneńskiej we Szczyrku - Szczyrk Mountain Resort
lubeckim odpowiedział lubeckim → na temat → Narciarstwo
metrach na sekundę 🙂 Czyli 72km/h. Hala Skrzyczneńska jest bardzo mocno specyficznym miejscem. Z zasłyszanych relacji, ponoć wiało tam nawet do 150km/h. Nie uwierzył bym w to, gdyby nie to, że na drugi dzień czujnik namierzył porywy ok 100km/h 🙂 Jest to zadziwiające, bo Hala jest na północnych stokach Skrzycznego, a mówimy tu o Halnym, czyli wietrze południowym właśnie. Być może jednak odległość hali od grani i różnica wysokości jest taka, że rotor wytwarzany przez zawietrzną akurat wpada w to miejsce, rozpędzony przez efekt Venturiego na szczycie. Nie bez wpływu jest też fakt, że Małe Skrzyczne, Hala i okolice są terenem mocno odsłoniętym. -
Niewątpliwym powodem do dumy i swego rodzaju sukcesem była realizacja zlecenia, które dostałem od Szczyrkowskiego Ośrodka Narciarskiego SA, znanego pewnie bardziej jako Szczyrk Mountain Resort https://www.szczyrkowski.pl/. Dla osób, które mnie znają nie będzie zaskoczeniem jak powiem, że oczywiście chodziło o zamontowanie stacji pogodowej 🙂 Jest to skrojona na miarę i potrzeby ośrodka stacja, zamontowana na Hali Skrzyczeńskiej, na górnej stacji kolei gondolowej z Czyrnej. Co ciekawe nie chodzi tu głównie o pomiar temperatury i wilgotności, co wydaje się najważniejsze dla działania ośrodka narciarskiego. Tu, najważniejszym pomiarem jest kierunek i siła wiatru, przede wszystkim z myślą o pracy samej gondoli. Oczywiście Leitner zabudowuje tam odpowiednie czujniki, jednak: Znajdują się one na trzech słupach, przy czym najwyższy dwa słupy przed górną stacją. Jest to wewnętrzny pomiar dostępny tylko z automatyki wyciągu. Leitner nie udostępnia dokumentacji i żadnych interfejsów umożliwiających pobór pomiaru. Żeby sprawdzić siłę wiatru trzeba pójść do sterówki, włączyć zasilanie do szaf sterowniczych i zobaczyć co pokazuje system na monitorze. Moja stacja jest oczywiście dostępna za darmo dla wszystkich w Internecie 🙂 Jeżeli więc ktoś będzie głośno narzekał dlaczego gondola nie działa, albo dlaczego gondola jedzie bardzo wolno, albo dlaczego rzuca, czy w końcu dlaczego wyciągowi muszą ręcznie przepychać gondole przez górną stację, to będzie mógł skonfrontować swoje roszczeniowe podejście z danymi pomiarowymi 😆 Halny w Beskidach ma swoje zdanie o narciarzach i lubi pokazać, że to siły natury stawiają tu kropkę nad i. https://szczyrkowski.pogoda.cc/ https://pogoda.cc/pl/stacje/szczyrkowski Jeżeli porywy wiatru dochodzą do 20m/s, to ogólnie obsługa przerywa pracę wyciągu. Niewiele wyżej jest już zabezpieczenie siedzące w automatyce Leitnera, którego nie da się w żaden sposób pominąć. Oczywiście wszystko jest tam na bieżąco rejestrowane i w razie ups. daleko szukać nie trzeba będzie 🙂 Ogólnie sama zasada działania napędu Leitner Drive jest turbo ciekawa. Na stacji napędowej tej Gondoli nie ma żadnej przekładni mechanicznej. Działa to podobnie do np. gramofonu direct-drive albo stacji dyskietek. Na osi koła napędowego znajduje się drugie koło będące wirnikiem, z bardzo dużą ilością silnych magnesów neodymowych po obwodzie. Na stojanie znajdują się uzwojenia par biegunów. Przetwornice sterują uzwojeniami w taki sposób, że wypadkowe pole magnetyczne obraca się dookoła koła i niejako ciągnie koło za sobą. Oczywiście napęd ma gigantyczny moment obrotowy, a taka konstrukcja pozwala na wyeliminowanie drogiej przekładni. Zasilanie też jest bardzo ciekawe. Leitner opracował samodzielnie swoje przetwornice, które mają budowę modułową. Jedna szafa dostarcza ponoć ok 100kW mocy i można je łączyć równolegle wedle potrzeb. Nie wiem jaka czarna magia tam jest odprawiana, że kilka szaf działa przy takich mocach równolegle, ale jest to turbo - ultra ciekawe 🤩 A bo my mieliśmy tutaj o stacji pogodowej, a nie o firmie na L 🙂 Stacja bazuje na profesjonalnym, ultradźwiękowym anemometrze Lufft Ventus-X. Bardzo drogim i najwyższym z serii tego producenta. Nie posiada żadnych części ruchomych, za to posiada magnezowo - aluminiową obudowę podgrzewaną grzałką o mocy 240W 🙂 Dzięki temu jest w stanie pracować przy bardzo silnym mrozie i w warunkach silnego oblodzenia i oszronienia. Każda sztuka tego czujnika jest indywidualnie wzorcowana w tunelu aerodynamicznym i posiada wydane na numer seryjny świadectwo kalibracji 🙂 Z innych narciarskich pomiarów, to jest tam termometr. Rezystancyjny czujnik PT1000 w dedykowanej obudowie przeciwsłonecznej i z połączeniem 4 przewodowym 🙂 //// //// //// /// /// ///// //// ////
-
Jesteś wspinaczem? Wiesz jak się obija jaskinie albo drogę wspinaczkową? Rozumiesz co to znaczy robienie samowolki na terenie Parku Narodowego bez zgody dyrekcji, czy nie?
-
To porozumienie Tatrzańskie, to tylko jakieś porozumienie dżentelmeńskie napinkowców, a nie ustanowiony regulamin. Najsampierw: Zadni Kościelec jest na terenie TPN i robienie tam czegokolwiek wymaga zgodny TPN. Podaj do teraz formalnie jest obowiązek wpisania się do książki wyjść taternickich, żeby tam w ogóle pójść się wspinać. Cała trójeczka nie konsultowała tego ani z autorami drogi, ani z osobami, którą ją obijały, ani tym bardziej z TPN. Nikt by na coś takiego nie pozwolił i to była kompletna samowolka. Żeby to przełożyć na język narciarski. To tak jak by Adam rozstawił tyczki na Rachowcu, a potem jakiś ciul przyszedł, pozabierał te tyczki i powiedział, że tu się nie jeździ na tyczkach bo ja tak mówię. To nie oddaje oczywiście tego nawet w połowie, o tyczki to nie są punkty asekuracyjne chroniące przed upadkiem z wysokości. A co do Krakowskiej Komisji ds. Etyki i Czystości Stylu Przejścia. Jak ktoś nie chcę korzystać z obitej asekuracji, to obok może zakładać własną. Jedno drugiemu absolutnie nie wadzi. A, że jest gro ludzi, którzy wolą obitą to cóż. Miałem na kursie wspinaczkę na własnej asekuracji i jest to mocno obciążające psychicznie. Punkty trzeba umieć osadzać, a jak się poleci, to zawsze jest ryzyko, że któryś wyleci. To, że jest gnój to jedno. To, że cała trójeczka dostanie pewnie grzywny a "instruktor" przestanie być "instruktorem" to drugie. Teraz każdy czeka na to, co zrobi TPN i jak mocno przywali w środowisko. Bo to, że przywali to jest raczej pewne.
-
Nie spotkamy się, bo nie mam zamiaru wchodzić z Tobą w żadne interakcję. Za to wybornie czyta się tematy z tej listy 🙂https://www.skionline.pl/forum/search/?q=Mitek&quick=1&updated_after=any&sortby=relevancy Zwłaszcza te Jacka Ciszaka w okolicach 4 strony 🙂 Możę i 20 lat, chodź to optymistyczna kalkulacja 🙂 Problemy z serwisem wynikały z ogólnej bylejakości, marności, niedasizmy i wielu innych. W gospodarstwie dziadków (obecnie wuja) jest / był Ursus C-330 z fabryczną wadą skrzyni biegów. Biegi inne niż 4 i drugi wsteczny umiał wrzucać tylko wujek albo dziadek. Przez partactwo fabryki trzeba było wykonać specyficzny ruch wybierakiem, żeby wodziki nie zakleszczyły się w innych położeniach. Wtedy albo biegu nie dało się zrzucić w ogóle, albo wskakiwały kompletnie losowe i oczywiście nie dało się dalej jechać. I to nie przez braki materiałowe, czy zużyte maszyny. To też kwestia wyjebizmu na linii produkcyjnej, olewania kontroli jakości i przymykania oka na patologię. Ktoś ten ciągnik wypuścił w tym stanie z hali fabrycznej, a dziadek tego nie reklamował, bo dobrze było, że w ogóle jest jakikolwiek ciągnik. O tym, jak w Bielsku pracownicy kradli części z zakładów FSM krążyły legendy. Jak się nie miało znajomego, który za flaszkę wódki wyniósł coś z zakłądau, to można mieć problem z serwisem tej ikony motoryzacji. Taka to ta motoryzacja w PRL była potężna. A wystarczy to nawet porównać do niedalekich Czech i tamtejszej Skody.
-
Zaczęłaś dyskusję na temat tego, że churrr... durrrr... kurła, kiedyś to było, bo się jeździło 126p do Bułgarii, to Ci napisałem jak wielki jest to Bullshit. Wracając do afery kaskowej, to z gównoburzy pod postem Tadeusza wyłuskałem dwa ciekawe wątki / komentarze I mam zajebiste Deja Vu z wpinaczkową "Aferą Szlifierkową" Tak dla kontekstu, to o czym mówie jest opisane tutaj W aferze pojawiły się też nowe wątki. Jak się słusznie wydawało za zniszczeniem dróg wspinaczkowych stał ktoś trzeci, dokładnie pewien mocno skonfliktowany z innymi instruktor z kwitami wydanymi przez PZA. Omotał tą dwójkę do tego stopnia, że Ci zgodzili się mu zrobić za pożytecznych idiotów i jednocześnie operatorów szlifierki kątowej. Mój - sarkastyczny i prześmiewczy komentarz w screenie poniżej. Gdzie to deja vu? Mierzi mnie, że człowiek z będący instruktorem zawodowym PZN wypisuje takie rzeczy i kompletnie się z nim nie kryje. Jeszcze ktoś weźmie to na serio i będzie powtórka z Zadniego Kościelca. Ktoś potraktuje Tadeusza jak autorytet i faktycznie uzna, że kask jest dla idiotów. No i to jeszcze głębokie przeświadczenie Tadeusza, że jemu się nic nie stanie, bo jeździ 55 lat. JPRDL! Jak bym Mitka czytał.
-
Mitek jesteś żałosny. Z opowiadań? K____a, ty oczekujesz, że będę tu zapodawał dokumentację techniczną Volkswagena albo Porshe nad którą wisi NDA? Znam działanie systemów w samochodzie do momentu, w którym jest to niezbędne z punktu widzenia kodu nad którym pracuje. W odróżnieniu od Ciebie nie jestem niepraktykującym geologiem, ani podstarzałem narciarskim wujem, którego wywalili już z hukiem z jednego forum narciarskiego. Zachowywałeś się jak zwykły k___s na skionline i zachowujesz się dokładnie identycznie tutaj. Nie masz nawet najbledszego pojęcia o czym się wypowiadasz. Twoja wiedza o branży samochodowej ogranicza się do wujowania o ABSie i o niczym innym. Z nartami powinieneś się ograniczyć do jazdy na nich, bo reszta za bardzo ci nie wychodzi. @.Beata. Jeżeli już zrobiłaś jakąkolwiek rezerwację na tą kolację dla mnie, to proszę o info ile pieniędzy i gdzie przelać. Przepraszam, przebywanie w towarzystwie zarozumialego gbura nie sprawia mi przyjemności i nie mam zamiaru tam się pojawiać
-
W zasadzie od samego początku mojej kariery zawodowej pracuję w przemyślę motoryzacyjnym i wiem conieco jak działają poszczególne systemy w samochodzie. Nie pytaj mnie jak dokładnie działa algorytm współczesnych ABSów, ale zapewniam, że to nie jest lewicowy zamordyzm. Tak. Maluchem jeździło się do bułgarii. Fiatem 126p, który w swoim włoskim oryginale był małym samochodem do miasta i do niczego więcej. To, że z Polski ludzie jeździli tym przez demoludy do Bułgarii to tylko symbol jak bardzo gówniany i zacofany był u nas przemysł. Pałownie się dziadków do Malucha i fejm, który ma ten samochód obecnie to nieśmieszny, głupi żart. Przypomnę, że zakłady w B-B do 2000 roku produkowały samochód z silnikiem z tyłu, chłodzonym powietrzem i zasilanym z gaźnika. Nie wiem jak ten parch skomentować? Może tym, że w Niemczech jednopunktowy wtrysk benzyny był już standardem w latach 1980tych? I nie wymagał on odprawiania guseł i czarnej magii, żeby właściwie wyregulować dawkę paliwa?
-
Jak kartkuje ten wątek, to szykują się ciekawe dyskusję na żywo. 🙂
-
Teraz przypomina mi się Mitek nie jedna dyskusja, w której robiłeś za narto-policję, żęby tego nie nazwać ORMO. Oczywiście chodzi, o dogmatyczne głoszenie dekalogu narciarskiego FIS. Czyli jak mi deskarz siądzie zaraz za przegięciną i nie będę w stanie jego ominąć, to pewnie zawyrokujesz jak to nasza dzielna milicja ma w zwyczaju. Albo sztampowe "nie dostosował prędkości do warunków" -> no przecież mogłem przewidzieć, że jest niezerowa szansa, że tak ktoś będzie. Względnie opcja druga: Moja wina, bo dekalog FIS ale jednocześnie wina też tego za garbem, bo punkt pierwszy.... Hm... Dekalogu Mitka? :P 😛 Wszyscy winni! Nikt nie umi jeździć! 😆
-
Obowiązkowe ubezpieczenia dla narciarzy? Ło panie. To już prędzej całe to forum, sobie kaski pokupuje.
-
To, co ostatnio stało się w Tatrach jest tak "niesamowite", że aż brakuje słów, żeby to opisać. Tak w skrócie: Dwóch wspinaczy z pewnego klubu wysokogórskiego z pogranicza Śląska i Małopolski, ponoć będąc pod psychicznym wpływem pewnego znanego, ale skonfliktowanego ze środowiskiem Taternika, wycieli stałe punkty asekuracyjne na 3 drogach na Zadnim Kościelcu w Tatrach. Po prostu wpadli tam z akumulatorowym diaksem i powycinali szpilki gwintowane, kotwy, plakietki itp. Dzielni operatorzy elektronarzędzi dość szybko jurgneli się, że jest przypał i ich dumny post spadł na pewnej grupie na Facebook z rowerka Jak to jednak bywa w takich przypadkach, w Internetach nic nie ginie a wieść o wyczynach tych dwóch, nieskalanych rozumem twarzy, poniosła się daleeeeko. Aha, bo oni to oczywiście ogłosili Urbi et Orbi pod własnym nazwiskiem. Całą akcję nagrali na GoPro, wrzucili film na YT a wspomnianego posta okrasili dumną samojebką zrobioną po udanej akcji. Oczywiście ciśnienie w branży jest takie, że gdyby to było tylko powietrze, to nie jedną butle nurkową można było by napełnić. W większości jest to jednak strumień szamba i dowolnie inaczej wyrażanego niezadowolenia Niektórzy proponują, że aby sprawiedliwości ludowej stało się zadość, to dzielnym szlifierzom należy zrobić symulację lat 90tych. Ba! Ja to bym poszedł krok dalej! Lata 90te w Łodzi, względnie w Katowicach na Załężu! Jak patologia, to na całego https://wspinanie.pl/2025/11/akcja-ze-szlifierka-na-zadnim-koscielcu/ PS. Powyższy screen, kończący się na artykule o kaskach to nie żadna tam tania prowokacja z mojej strony 😛
-
Sorry Beata, ale Twój komentarz o ABS to już przejaw zerowej wiedzy o tym, jak działa samochód. Jeszcze dojdziemy do momentu, że hurrr durrr... kurła, kiedyś to były samochody. Polonez z ochłapem AB, to się worki z piaskiem dawało do bagażnika, a nie co teraz. To może w takim razie po ciul serwo hamulcowe i tarcze. Niech ludziom powsadzają bębny na wszystkie osie i niech przeżyją najmocniejsi. Naprawdę? Tak? ABS to też ideologia, która robi z kierowców idiotów? Czy może, za wygodnie się wsiada w PL w auto i robi na strzała Dolomity bez żądnej awarii po drodze? A propos zakazów. W PL zakazany jest BASE Jumping, ponieważ procedury nakazują otwarcie skoczkowi na wysokości nie mniejszej niż 300 metrów. Nie zapowiada się na rychłą zmianę. Na zawodach paralotniowych zakazane jest latanie na skrzydłach nie posiadających certyfikacji wg normy EN. Wymagane jest też posiadanie dwóch spadochronów ratunkowych, w dwóch różnych pokrowcach. Pierwsze wprowadzono w 2012 (albo 13) roku bo dwóch wypadkach śmiertelnych jednego dnia na MŚ w Manilii. Przy okazji drugiego gównoburza była sroga, ale komisja w FAI była nieugięta. I też można powiedzieć, że jak ktoś chce się rozwalać, to dlaczego nie? Tylko dlaczego obarczać tym innych?
-
Mówisz tak, bo jesteś geologiem. Mi ta wiedza jest potrzebna, bo jestem grotołazem. Statystycznemu sebixowi bardziej przyda się wiedzieć, co zabrać na wycieczkę na Babią Górę na wschód słońca.
-
Co jest upiornym spostrzeżeniem, biorąc pod uwagę problem z pijanymi kierowcami. Nie. Dorażne skutki, jak np. leczenie ofiar wypadków drogowych i usuwanie powstałych przy dzwonie szkód w infrze wymaga natychmiastowych wydatków. Ubezpieczyciele oczywiście odmawiają likwidacji szkody z policy OC pijanego, ale wtedy szkody są pokrywane z UFG, czyli z pieniędzy nas wszystkich. Oczywiście do tego jest mnóstwo kosztów nie wprost. K przykładu dofinansowania i stypendia dla dzieci alkoholika, bo ojciec przepija większość pieniędzy. Co się zaś tyczy jeszcze wątku górskiego. Problem może by i był trochę mniejszy, gdyby w programie nauczania dla podstawówki / liceum były zajęcia np turystyki letniej i zimowej. Na pewno było by to bardziej ciekawe niż wklepywanie na pamięć od kiedy do kiedy był trias, a kiedy jura.
-
Dlatego, że alkoholizm ma się w Polsce bardzo dobrze i wielu nie wyobraża sobie nawet wyjścia w góry bez kilku głębszych. Skoro próba zakazu sprzedaży alko na tanksztelach skończyła się darciem ryja wolnościowców, to próba zakazu sprzedaży alko w ośrodkach pewnie skończyła by się podobnie. Szkoda tylko, że koszta (budżetowe również) walki a alkoholizmem są większe niż dochody z akcyzy za to świństwo.
-
Przypominam tylko, że po Słowackiej stronie szlaki są zamknięte powyżej schronisk dla nie-taterników. Skądś to się pewnie wzięło i jakiegoś skowytu tam nie słychać. Dlatego, że ocena warunków w zimie jest dużo bardziej skomplikowana, żeby jednoznacznie powiedzieć, że do wyjścia z X do Y jest, czy nie jest potrzebne lawinowe ABC. Góry a zorganizowany teren narciarski to jednak dwa, "trochę różne" miejsca. Tak czy inaczej nie miałbym nic przeciwko jeżeli np TOPRowcy kazali by wracać przypadkowo spotkanym ludziom, którzy pchali by się w trudny teren (tj. powyżej dolin) np. bez raków i czekana. Oczywiście zaczęło by się od głośnyego skowytu wolnościowców, bo przecież dlaczego ktoś im coś narzuca. Skończyło by się akcją ratunkową kilka godzin później, jak by się okazało, że faktycznie się nie da.
-
Tak. Bo ratownicy sezonowi dostają taki niesamowity hajs, że naczelnik nie ma czasu odbierać telefonów od chętnych do tej pracy... Jprdl....
-
To co napisałeś jest tak płytkie i tak różne od stany faktycznego, że aż nie mam czasu odpisywać 😄 Za dużo by tego było 😄
-
Tymczasem na Skrzycznem https://video.pogoda.cc/s/skrzyczne4k
-
Bardziej się nie zgadzam, niż zgadzam z takim stwierdzeniem. Zamiast tego wspomniał bym na długą tradycję obfitego opijania "narciarskich sukcesów" i po prostu jeżdzenia na nartach na bombie. Chodź w tym przypadku trzeba by się zastanowić, czy to nawalony narciarz jedzie na nartach, czy narty prowadzą nawalobnego narciarza. Nie podejmuje się jednak dyskusji, bo tym bardziej nazwiecie mnie zamordystą, bo chciałbym zakazywać sprzedaży i spożywania alkoholu na stoku.
