Skocz do zawartości

Gabrik

Members
  • Liczba zawartości

    1 838
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Zawartość dodana przez Gabrik

  1. Sprzedałem buty i teraz już poszukuję cierpliwie i dogłębnie aby nie mieć wymówek na sprzęt :)
  2. W Winddport trzeba szukać Pana Grześka (tego starszego, 50 latka)
  3. Dziś odwiedziłem sklep (znany sklep). Niestety uczciwie trzeba powiedzieć nie mamy szans liczyć się w sporcie, co obrazuje nagminnie rzeczywistość...Brak jest kompetencji już na poziomie rekreacyjnym, a tu się przecież zaczyna. Kto mnie zna w realu, wie że nie mam w sobie nic z megalomana. Niestety, ja osoba od 3 lat interesująca się nartowaniem, dobiorę but narciarski bardziej profesjonalnie niż człowiek zatrudniony w specjalistycznym sklepie. To jest dramat. Potwierdza się, iż mamy w skali kraju pewnie 3-5 miejsc gdzie rzeczywiście jest prawdziwy fachowiec :(.
  4. Gabrik

    Sezon 2021 2022

    Na ile oceniasz szansę, iż po 6 stycznia stoki będą mogły służyć do jazdy na nartach?
  5. Gabrik

    Poziom jazdy, skala

    Skala jest dość prosta jeśli jest się uczciwym i szczerym człekiem. Poziom 1 Poziom 2 Poziom 3 Poziom 4, 5/6, 7/8 i 9/10 (patrząc od prawej oczywiście). Myślę iż powyższe zdjecia mimo pewnego uproszczenia dobrze obrazują. Należy pamiętać iż poziomy są nie punktowe a zakresowe, czyli taki np. Poziom 2 rozpatrujemy jako zakres 2.1, 2.2, 2.3, 2.4 ( skala oczywiście umowna).
  6. Widzisz może trudno jest zrozumieć Mitka, gdy pisze o "zepsutych" nartach. ADucha, gdy pisze o wąskich pod butem jako tych lepszych....warto na chwilę się zastanowić. Ja jestem melepeta (3 lata stażu) i nie wiem czy 30 lat temu było tylu ludzi na stokach co teraz, ale myślę, że nie. Ogólnie świat poszedł w stronę komercjalizacji wszystkiego. Wyobraź sobie teraz, że Pan Piotr, z Panią Ulą chcą pojeździć na nartach. Idą do wypo i z miejsca dostają odpowiednio 140 i 155 cm deski, głównie Rosi Pursuit 100 lub RTM 7.4. Bo ma być "łatwo", mają mieć wrażenie, że jeżdżą, ogarniają ten sport od początku, od pierwszych minut. Po X wypadach przestają czuć strach przed stromizną i czerwone/niebieskie, nie ma problemu. I się cieszą górami, jedzeniem w knajpce na stoku, swoją aktywnością...jednym słowem szczęśliwi ludzie, po cholerę zawracać sobie dupę dłuższą nartą, jej geometrią, butami narciarskimi czy też techniką jazdy? Toż to strata czasu, głupota i zwyczajnie psucie sobie urlopu. Państwo Piotr i Ula po jakimś czasie używają sformułowania "sztruksik" I opowiadają jak kochają na tym jeździć, na trasę około południa, z północną ekspozycją mówią "oj odsypy, muldy, krytyczne warunki" Zatem producenci nart kombinują z szerokościami, sztywnością wzdłużną i poprzeczną aby narta w tych "krytycznych" warunkach, jak najmniej psuła wrażenia Piotrka i Uli, tym bardziej, że pogoda na urlop też nie zawsze jest perfekt. Finalnie jako zapaleni narciarze nawet często kupują nowe narty np. pierwszy sklepowy GS w długości 165cm lub też zmieniają swoje stare 150cm na 140 bo się lepiej jeździ. I rynek wypełnia wszelkie luki...mercedes także kiedyś nie produkował A klasy. I wyprzedzając ewentualne ataki, ja nie krytykuję Piotrów i Ul, przedstawiam rzeczywistość. Jednocześnie prosząc o zrozumienie dla tych co chcą trochę więcej od "nart" aniżeli zaliczenie urlopu w górskiej scenerii, bo także mają do tego prawo. Podsumowując - każdy ma taki paździerz jaki mu potrzebny, dopóki jest świadomy swoich celów.
  7. Oj co to, to nie :). Ja instruktora słucham, a jeśli o czymś dyskutuje, to tylko na wyraźną chęć i inicjację rozmowy z jego strony. Nie mam w naturze być "mądrzejszym od radia". Z tym luzem oczywiście rozumiem i zgadzam się.
  8. Panowie jak już jesteśmy przy Austrii, to pociągnijmy wątek "początkującej" (kolega wspomniał o narzeczonej). Czy w wymienionych są dla takich fajne trasy?
  9. W moich mam cuff jednostronny ale na moje nogi za mało. Napiszę do Dalbello, ciekawe co podpowiedzą. Napisałem też do Szafrańskiego i Windsport.
  10. Jak widać dyskusja na interesujący mnie temat była. Szlak trafił zdjęcia, zatem może ktoś ma do nich nadal namiar? Dodatkowo orientujecie się gdzie w Polsce frezują podeszwy lub ewentualnie mają inne sensowne sposoby na canting? Teoretycznie jak rozważam, to jakiś klin pomiędzy botkiem a podeszwą może zastąpić frezowanie.
  11. W innym wątku Mitek napisał abym się nie spinał...Nie mogę posłuchać, bo nie zrobię postępu. Taki zbieg okoliczności, że Lorenz akurat wstawił film...mnie zadowoli pierwszy etap i mój instruktor o tym już wie ;).
  12. Mitku, Ty pewnych rzeczy nie możesz zrozumieć i absolutnie nie dlatego, że masz złą wolę. Ot zwyczajnie jeździsz zapewne zarąbiście, dodatkowo od wielu, wielu lat. Zakładam, że uczyłeś się jako dziecko lub młody człowiek, więc i pewne mentalne lub też fizyczne ograniczenia na poziomie początkującego 50 latka są Ci, jeśli nie zupełnie, to bardziej obce. Zwyczajnie nie przechodziłeś tego.* Owszem widok takich warunków i gór w ogóle jest czymś wyjątkowym, jednak frustracja ze swojej słabej samooceny potrafi to wszystko odsunąć na drugi lub nawet trzeci plan. Moja nieporadność mnie zwyczajnie denerwuje, czy to źle czy dobrze nie ma znaczenia. Tak jest i nie będę sztucznie cieszyć się ze swojego melepectwa. Będę dążyć do poprawy tego stanu rzeczy, bo picie Aperol Spritz na stoku i ślizganie w dół mnie nie satysfakcjonuje. Dla jasności, szanuję tych którym taki stan odpowiada. *Widziałem na swoim wyjeździe parę Włochów (granatowe kurtki+spodnie, z logo Audi i jeszcze paru sponsorów). Z wyglądu jacyś trenerzy lub instruktorzy. Na nartach stali i jechali tak jak ja w butach sportowych chodzę...ich dziecko (na oko 5 lat). Malca wzięli na stok czerwono/niebieski, bardzo szeroki. Dziecko płakało, widać było, że malec się zwyczajnie bał. Zero frajdy. Wyjątek, bo widziałem mnóstwo takich malców i młodszych, którzy popylali na tym samym stoku bez żadnych obaw i oporów, jakby bezmyślnie, naturalnie. Wspomniana para spokojna, przenieśli się potem z dzieckiem na taśmę i szeroki stoczek do nauki pierwszych kroków. Tam zobaczyłem, że chłopczyk już nie płacze i mniej się obawia. Poczuł się bezpieczniej i pewniej. I zapewne go nauczą, cierpliwie, kroczek po kroczku (inna sprawa czy On pokocha narty) i gdy będzie miał np. 18 lat i zapitalał jak rakieta, nie będzie pamiętał jak bał się w grudniu 2021 roku.
  13. Temat na tyle mocno zweryfikowałem, iż trzeba zacząć od poprawy butów. Mam odchył bliski 3 stopni. Zatem niejako zacznę od nowa.
  14. Dla wszystkich forumowiczów Wesołych, Zdrowych, Spokojnych i spędzonych w cieplutkiej, rodzinnej atmosferze Świąt Bożego Narodzenia i oczywiście metrów śniegu pod nartami i wszelkiej pomyślności na bliższy i dalszy nadchodzący czas!!!!!!
  15. Byłbym za filmem...potrzebuję pozytywnych bodźców.
  16. Musisz wczytać na YouTube i dać link. Wówczas najpewniej zadziała filmik.
  17. Niestety mam tylko regulację od zewnątrz/jednostronną i mam to już zrobione 😞 (zdjęcie powyżej).
  18. Czyli przypominać co robiła w Zwardoniu z instruktorem, co Adam podpowiadał, co przekazal w wątku szkoleniowym. Wykonywać np. łuki płużne, skręty z łuku. Ćwiczenia na dociążanie zewnętrznej. Podchodzenie schodkowaniem itp. Mówienie o spoglądaniu na innych, w górę stoku...takie podstawy zachowań. Teraz już postanowione, oboje na kolejny wypad jedziemy po lekcje.
  19. Wyjazd już zakończony. Najbliższy tydzień wolnymi chwilami będę rozgryzał temat. Powrócę także do kursu Morgana. Według jego sposobu na buty, wychodziło mi już wcześniej, że moje Dalbello mogą być nie do mojej budowy. Uznałem jednak wówczas, że dla takich cieniasów jak ja nie może być to istotne. P.S. Słucham raczej rad mądrzejszych i od 4 do ostatniego dnia pogodziłem się "jak wyglądam" na stoku i jeździłem ile mogłem. Podglądałem i starałem się podpowiadać córce.
  20. Chertan, bardzo poważnie odpowiem. Kamera, smartfon mogę nawet nie brać na stok. Niestety jest coś takiego jak słońce i ja widzę wszystko na swoim cieniu.
  21. Narty, to ponoć ma być przyjemność...ok. Tak samo możemy powiedzieć o bieganiu, jednak narty są zdecydowanie bardziej wymagające względem naszego całego aparatu ruchu. Jeśli patrzę na siebie i nie podoba mi się moja sylwetka, moje ruchy, to nie mogę być zadowolony z nartowania i tym samym mieć przyjemności. Ok, przyjemnie jest patrzeć na góry, na fajnie jeżdżących, na radość córki itp. Ze sobą trzeba jednak coś zrobić i w dupie z carvingiem czy Reillym McGlashan (z należytym szacunkiem dla niego). Muszę pogodzić się z wiekiem, ilością dni na śniegu itd. ale z powodu charakteru jest mi trudno. Po głupiej akcji "ratuj" i zawracaniu dupy koledze z forum...usiadłem i dumam. 1)Mam szpotawe kolana i być może pierwsza przyczyna, to canting butów. Oczywiście zaraz polecą wpisy, "nie na tym poziomie" itp. Na każdym poziomie jeśli chcemy zgodnie ze sztuką, każdy niuans może być istotnym i zaburzać, chociażby balans. Obawiam się, iż mogę mieć problem jak z rysunku. (Oczywiście rysunek przejaskrawiony celowo aby oddać co podejrzewam). 2) Wykonując ćwiczenie "phantom". Nie mam problemu większego na prawej nodze. Na lewej zdecydowanie tak. Trudniej złapać równowagę, a jeśli złapię, skręt strasznie się zacieśnia i skraca. 3) Prędkość - jadąc 35/40 km/h mam odczucie dobrego odciążania, gdzie wyraźnie nie mam problemu nawet z unoszeniem w powietrze narty, która zaraz będzie wewn. Przy wolniejszej jeździe WNW chyba dość poprawnie, jedynie ta pozycja dostokowa (przełamanie w biodrach, coś tu nie gra czy wolno czy szybciej). Teraz wniosek. Co dalej? Jeśli nie akceptuję siebie na nartach, obecnie jest na szczęście jeszcze szansa. Sam nie dam rady, bo odczucia mam zdecydowanie lepsze aniżeli potem widzę na filmie. Zatem na bok idą wyjazdy, a trzeba wziąć minimalnie 3 godziny jazdy z rzędu pod okiem dobrego speca (ale po wyeliminowaniu ewentualnego problemu budowy nóg i jego wpływu na moją sylwetkę). I aby było jasne, tu nie chodzi o żaden carving. Mnie zadowoli poprawna postawa w "zwykłym skręcie". Potrzeba praktyki "pod okiem". Narty są zlepkiem tylu aspektów, iż zwłaszcza w pewnym wieku nie są proste. Czy jest coś pozytywnego? Tak 1) Stromizny stoków przestały być już tak strome. Jak już zaczynam jechać okazują się łagodniejsze 2) Podczas wolniejszej jazdy każdy skręt lubię zaznaczać kijkiem (oczywiście czy poprawnie też trzeba będzie skonfrontować).
  22. Dzień drugi czyli 13 grudnia 2021 i się zaczęło i do tego całkiem pozytywnie. Zmiana górki na Croda Rosa . Trzeba poznawać ośrodek, a że skupiłem się na córce i żonie poprzedniego dnia, wiec teraz miałem dopiero okazję zobaczyć jak jeżdżą znajomi po 11 latach na nartach.... Ludzi nadal umiarkowanie mało i jedziemy niebieską 3. Moje odczucia całkiem spoko. Znajomi nie mają strachu, niebieska, czerwona taka czy siaka jadą w dół. Jednak bez pierdół typu angulacje, kontrrotacje, carving i co tam jeszcze wymyślimy. Ja staram się cały czas pamiętać o węższym prowadzeniu nart i "outside ski" ale czuję, że nie jest tak jak trzeba. Potem niebieska 10b, czerwona 10, niebieska 4 itd. Znajomi jeżdżą oddzielnie, bo ja staram się towarzyszyć córce, która radzi sobie jak na swój staż ok, ale jesteśmy wyraźnie wolniejsi. Kolejnego dnia ten sam region ośrodka, tylko kolejne trasy zaliczamy - czerwone 5-tki, czerwona 41. I starczy tej chronologii, teraz czas odczuć i wniosków, a te wyszły czwartego dnia na górze Monte Baranci.
  23. 12 grudnia 2021. Po 9 miesiącach przerwy, 32 dzień na nartach (patrząc kalendarzowo), patrząc godzinowo (jak podczas zakładania wątku przed awarią forum) byłoby tych dni oczywiście mniej, ale to nie jest najistotniejsze, choć byłoby uczciwsze. Super pogoda, super warunki, fajny ośrodek Drei Zinnen i jak się za chwilę okaże - super okoliczności do "zatrzymania się" nad swoimi poczynaniami na stoku...Tak się złożyło, iż wyjazd w 7 osób, ale 4 znajomych nowo poznani i prócz tego, że jeżdżą od lat, nie wiedziałem o ich narciarstwie nic... Sceneria odpowiednia, więc jak mawiają, pozostało cieszyć się swoim narciarstwem Zatem podekscytowany jak zawsze, zacząłem. Pierwsze chwile wiadomo, extra widoki, pogoda itd. pełna fascynacja otaczającą rzeczywistością Ludzi niewiele i git, zatem zajmuję się bardziej córką (pierwszy jej wypad 6 dniowy, a ogólnie zaliczyła wcześniej dwie dwudniówki). Jedziemy, oznaczenia tras jeszcze niezbyt doskonałe, jak i ich znajomość I musieliśmy przez gapiostwo zaliczyć zjazd czerwoną, przechodzącą w czarną. Córka musiała sporo walczyć, ale finalnie sukces mentalny i strach pokonany (swoją drogą, jak obiektyw wszystko ładnie spłaszcza). W każdym razie na Monte Elmo spędziliśmy większość pierwszego dnia (część jeszcze z żoną na zielonej łączce). Ogólnie pierwszy dzień miło i na rozruch.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...