Skocz do zawartości

Dany de Vino

Members
  • Liczba zawartości

    1 265
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Odpowiedzi dodane przez Dany de Vino

  1. 2 godziny temu, a_senior napisał:

    Wystarczy porównać liczbę zgonów na 1 mln mieszkańców z ostatniego tygodnia w Polsce (64) i w Austrii (8).

    Diabli też wiedzą ile mamy ludzi "zarażonych" covidem. U nas podobno robi się 60 - 70 tyś testów dziennie, w Italii około 1 miliona i mają 230 tyś nowych infekcji dzienni. A przy 60 tyś testów raczej nie wykryje się 100 tyś nowych infekcji. 

  2. Za dwa tygodnie kolejny wyjazd w Dolomity, a tu jak na złość dopadło mnie dość fest przeziębienie, zatoki itp... Przetestowany (decyzja lekarza), wynik ujemny, znaczy się jest ok. Ale rower odpada bo pogada nie bardzo współpracuje. Pozostała mi jedynie "maszyna wiosło" bo o wyporność mięśni trzeba jednak, zwłaszcza w obliczu wyjazdu narciarskiego zadbać. Tak więc po rutynowej rozgrzewce ćwiczę na takim oto sprzęcie oglądając programy rozrywkowe w tv, takie jak np.: konferencja prasowa Mateuszka Kłamczuszka, Pana Ziobry coma 0, ze wspaniałymi "puckami" i takie tam różne inne, szkoda tylko że złodziejaszek księżyca tak rzadko się udziela bo ten jak już co powie to - rarytas! Ale i bez niego ubaw jest po pachy i fajnie się ćwiczy! Czego i Wam wszystkim życzę. 🙂 

    20160114_134756.jpg

    20160114_134551.jpg

    • Like 1
  3. Godzinę temu, Jan napisał:

    pięknie poprostu

    Dzięki, ale sam wiem jak jest... Ale będzie lepiej, to pewne, a przynajmniej mam przed sobą jakąś perspektywę 🙂 !

    • Like 1
  4. Fajnie! No, to i mnie wypada się zastosować. Mam dwa filmiki. Pierwszy jest z przed 4-5 lat z lodowca Kitzsteinhorn.  Pierwsza ścianka z orczykiem (teraz podobno zamontowali tam już krzesła) "Klasycznie", bo jeszcze wtedy nie myślałem o jeździe na krawędziach (lubię go bo nie wiedziałem, że kolega filmuje, więc "bez napinki".

    Drugi z grudnia 2021 roku z Dolomitów, Val di Fiemme. Drugi sezon prób "załapania" jazdy na krawędziach.

     

     

    • Like 3
    • Thanks 2
  5. Lubię obserwować ptaki. Ponieważ akurat mieszkam na Podlasiu to jest co obserwować! Cuda Panie, cuda! Latanie synchroniczne (dosłownie chmarami), w kluczach, pikowanie itp... Pięknie i perfekcyjnie wykorzystują prądy powietrzne, a przecież nie czytają np.: forum szybowcowego.  

    A co do mojej jazdy ...staram się. Ale bez napinki. Uwagi, które dostałem starczą pewnie na sporo dni na stoku. Czy je zrealizuję? Myślę, że tak. Oczywiście nie od razu. Jeżdżę "intuicyjnie", muszę "to" poczuć w ciele. Ale ponieważ, jak powiedziałem uwagi są konkretne i przemawiają mi do wyobraźni to na pewno będę je starał się zrealizować. Ale nie potrafię (a może i nie chcę) zastosować praw fizyki do jazdy. Jak tylko spróbuję wychodzi coś takiego:

    the_old_guitarist_c_1903-14523.jpg

    (Old guitarist by pablo picasso)

     Pozdr.

    • Like 2
  6. 46 minut temu, netmare napisał:

    zostawiasz narciarstwo spełnione (za takie je uważałem czytając Twoje wpisy) i zmierzasz w kierunku narciarstwa idealnego?

    ...kurde, nie rozumiem. Mógłbyś to może jakoś tak bardziej przystępnie?

  7. Mitku, nie umiem tego tak łatwo ocenić. Np.: kilka dni temu, otrzymałem od jednego z kolegów uwagi co i jak powinienem podciągnąć, zmienić, potrenować i nad czym popracować. Wszystkie uwagi, a było tego sporo, w pełni trafiły mi do przekonania i już na najbliższym wyjeździe będę starał się do nich zastosować. Ale, po drodze (uwagi dostałem w trybie korespondencyjnym na podstawie filmików "z moją jazdą", które mu podesłałem) starając się je zrozumieć wyszło mi, że potrzebuję do tego minimum trzech nóg. Dopiero po wyjaśnieniu i uporządkowaniu nazewnictwa (czego kolega dający uwagi dokonał bez trudu) okazało się, że dwie nogi też wystarczą. Straszny bałagan w nomenklaturze narciarskiej, który skutecznie utrudnia lub wręcz uniemożliwia zrozumienie przekazu. Nie dałoby się tego jakoś ogarnąć? Nawet tylko tu, na potrzeby naszego forum. 

    • Like 1
  8. 10 minut temu, a_senior napisał:

    Ale wracając do wątpliwości Dany co do sensu rozważań teoretycznych dla amatorów

    Wiesz, nie rozchodzi się nawet o sam "sens rozważań teoretycznych" (w których nie widzę nic złego), ile o sens wnikania w konkretne rozważania w zależności od tego kto te rozważania snuje. Jeśli to ktoś, kto umie, to wysiłek i czas włożony w "rozkminianie" jego rozważań ma sens, a jeśli to "mistrz teorii" to przecież sensu nie ma. Stąd mój postulat wklejania filmiku z jazdą. To gwarantuje wiarygodność. Myślę, że pomysł przedstawiony przez kolegę Maciej S wklejania filmiku ze "swoją jazdą" w stopkę każdego forumowicza (oczywiście bez żadnego bezwzględnego obowiązku) mogłoby być fajnym zwyczajem.   

  9. Wykręt 🙂

    Ja po prostu jeżdżę na nartach. Jak? Niedawno jeden z forumowiczów (Spioch) określił na naszym forum mój poziom: "jest narciarzem przeciętnym", co prawdę mówiąc bardzo mnie podniosło na duchu. Myślałem, że jest z tym trochę gorzej. Ale interesuje mnie poziom narciarski kolegów i na ile poważnie można brać pod uwagę snute przez nich rozważania. Tylko tyle i bez żadnych złych intencji. Też mogę ci powiedzieć gdzie i kiedy będę jeździł i zgodzić się na filmowanie. Czemu nie? To nie jest żaden argument. A sam fakt "zabierania głosu" w dyskusji wcale nie oznacza, że ten ktoś naprawdę wie o czym mówi (patrz dyskusje w tv).

    Ps.:

    Ubawiłeś mnie z tym Stephen'em Hawking'sem 🙂 .

  10. Panowie, niezwykle naukowo i ekspercko to wszystko przedstawiacie, aż się ciśnie pytanie: czy w rzeczywistości umiecie jeździć na nartach? W kontekście waszych niezwykle skomplikowanych rozważań przyznajcie, że nie jest to pytanie kompletnie nieuzasadnione. A jakby tak zaproponować, aby każdy z forumowiczów pokazał jakiś filmik ze "swoją jazdą"? Chyba nie byłoby to zbyt duże wymaganie, a dodałoby naprawdę sporo wiarygodności wszelkim słowom i niewątpliwie słusznym wywodom teoretycznym. Czy może to już za duże wymagania?  

    • Haha 1
  11. Dotychczas jakoś nie dopuszczałem myśli, że się zarażę. Dlaczego? Nie wiem. Może mechanizm wyparcia? Teraz coś się zmieniło.  Wygląda na to, że z sytuacją pandemiczną (ogólnie na świecie) jest coraz gorzej. Zadałem sam sobie pytanie: "czy boję się coronavirusa (i wszystkich konsekwencji związanych z zarażeniem się tym świństwem)? Jednak tak. Boję się, choć przecież o tym nie myślę. Jednak jakiś rodzaj strachu gdzieś tam z w środku, "tyłu głowy" się czai. Nie rozumiem, nie umiem zrozumieć ludzi, którzy zdecydowanie negują sens poddania się szczepieniu. Nie wiem na ile może mi to pomóc ale statystyki są jednoznaczne. To pomaga. Nie zabezpiecza w 100%, nadal może się zdarzyć wszystko, nawet to najgorsze (czyli nabyte w wyniku choroby kalectwo) ale moje szanse przynajmniej na łagodne przebycie choroby bardzo wydatnie wzrastają. Ta jednak pomaga! 

    W moim podstawowym miejscu pracy (uczelnia wyższa) virus przeszedł jak burza. Głównie wśród studentów. Niektórzy przeszli przez to ledwie zauważalnie, ale część walczyła o życie. Dosłownie. Wyciągnęliśmy wnioski (każdy z osobna) i obecnie procent ludzi zaszczepionych na naszej uczelni (wśród całej społeczności, a więc zarówno wśród studentów jak i pedagogów oraz pracowników administracji) przekracza 95%. Owszem, niektórzy mieli jakieś (niewielkie zresztą) niepożądane reakcje poszczepienne ale nikt w wyniku szczepienia tak naprawdę nie ucierpiał. Więc dlaczego nie zwiększyć swoich szans? Ot tak, poddaję pod rozwagę. 

    • Like 4
  12. 2 godziny temu, Chertan napisał:

    coś takiego jak skurcz oskrzeli wywołany wysiłkiem fizycznym.

    W zimie, w moim wypadku może pojawić się jeszcze (w czasie pierwszych kilku minut) skurcz oskrzelowy wywołany wysiłkiem na mrozie. Różnice temp. i takie tam. Tak więc część rozgrzewki przed nartami odbywam na zewnątrz i jest ok. To zresztą jest już dosłownie kilka minut.

  13. 13 minut temu, Plus80 napisał:

    Wyszedłbym na kort, by sobie przypomnieć, stosując system Borga

    Też czasem mam takie ochoty, zwłaszcza na początku sezonu, ot tak wejść na korty i "poklepać" piłkę równomiernie i powtarzalnie żeby "wejść" w uderzenie. Niestety nie jest to zbyt popularne. Koledzy po 5 minutach chcą grać na punkty, więc co robić? Gram i wkurzają mnie nieczyste uderzenia, przypadkowo zdobywane lub przegrywane punkty. Ale taka już widać nasza amatorska natura. 

    • Like 1
  14. Rozgrzewam się codziennie i niezależnie od tego jaki rodzaj dyscypliny sportu akurat w danym dniu uprawiam. Tak się przyzwyczaiłem i nie potrafię inaczej. Robię to wolno, etapami i rozgrzewam wszystkie partie ciała. Myślę, że ważne jest aby robić w trakcie rozgrzewki niewielkie przerwy na "rozejście" się ciepła po wszystkich większych i mniejszych partiach mięśni, ścięgien i rozmaitych przyczepów których nazw nawet nie potrafię wymienić. Pierwszy etap rozgrzewki stosuję bardzo lekko. Ot, takie rozruszanie organizmu. Dopiero po tym etapie "cisnę" nieco mocniej i powtarzam ćwiczenia dwu, trzykrotnie. Po każdym ćwiczeniu i przed następną "rundą" ćwiczeń rozluźniam ćwiczoną partię mięśni. Całość "procedury" zajmuje mi około 30 minut, czasem trochę dłużej. Różnica wydolnościowo sprawnościowa mojego organizmu przed i po rozgrzewce jest duża. Na nartach tę różnicę może trochę trudniej stwierdzić ale na przykład podczas gry w tenisa różnica jest bardzo ewidentna i wręcz przeliczalna na zdobywane/przegrywane punkty.  

    • Confused 1
  15. 6 godzin temu, Anso napisał:

    Jeśli o to chodzi to tak.

    IMG_20220107_125137.jpg

    Nie, nie o to. To jest przednia część wiązań trzymająca przód buta (popularnie nazywana "szczękami"), a ten zaczep z boku narty to na linkę w razie potrzeby (na ogół zjazdu) stabilizujący buta. Pytałem o krawędź, to jest taki rodzaj "listewki" metalowej, wtedy na ogół przykręcanych malutkimi śrubkami do spodu nart przy ich krawędziach. One ułatwiały (i wciąż ułatwiają) "trzymanie" toru jazdy (nieobsuwanie się nart na wyślizganym podłożu, a zwłaszcza na lodzie). Kolega mario33 wkleił ci tam link do historii wiązań. Tam znajdziesz w miarę dokładną datę od której zaczęto stosować metalowe krawędzie. Te narty które masz najwyraźniej nie mają jeszcze metalowych krawędzi, więc mogą być z poprzedniego okresu, albo po prostu tańsze egzemplarze, czemu z kolei przeczyć może nr. wyciśnięty na narcie. To tyle co mogę wydedukować z fotki, ale może któryś z kolegów będzie potrafił zobaczyć coś więcej niż ja. Sam jestem ciekaw.  

  16. 8 minut temu, mig napisał:

    Narty nie mają 'noskow' a wiązania szczekowe to 'kandahar" z lat 50tych, raczej tych wczesnych... 

    Zgadza się. Miałem podobne na nogach i to już był postęp (ten rodzaj sprężyny jako wiązań) . Poprzednie wiązania były tylko z rzemiennych pasków ze spinającą je z tyłu buta klamrą metalową. Czy te narty mają już przykręcane śrubkami metalowe krawędzie?

  17. ...no, można się zniechęcić do polskich i słowackich stoków. Ja już odpuściłem. Zresztą mam za daleko na takie ichnie zabawy. Jak kiedyś powiedział pewien ekscentryk imieniem Caligula: "Człowiek wszystko zniesie, ...ale chce żeby go traktować poważnie." 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...