Skocz do zawartości

Dany de Vino

Members
  • Liczba zawartości

    1 265
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Odpowiedzi dodane przez Dany de Vino

  1. 10 godzin temu, star napisał:

    Dobrze mieć w pamięci mapę tych jadących z podobną prędkością, z przodu i z tylu, gdy dwóch to już tłum, abstrahując od statycznego tła, lepiej ich jednak puścić przodem… wtedy zostaje omijanie statycznych z grubsza przeszkód

    Wiesz co? Jak w takim tłumie będę puszczał z przodu, to pewnie z miejsca nie ruszę. Tam po prostu raczej nie będę jeździł. Może jednak lepiej wydać np. 1 tyś pln na wyjazd więcej (np. w Alpy) niż zanieść je do ortopedy.   

    • Like 1
  2. Cholera, ja raczej unikam jazdy w tak dużym tłoku. Na poprzednim wyjeździe (Dolomity) zdarzył się tłok (choć i tak przynajmniej o połowę mniejszy) w niedzielę i przy pięknej pogodzie. Cały czas na ręcznym i oczy dookoła głowy. Dzień jakby stracony, bo nie było możliwości by normalnie pojeździć. Uwaga zwrócona głównie na to żeby nam ktoś pod narty nie wjechał, żeby nie dać się zaskoczyć czyimś nagłym startem i włączeniem się do ruchu bez spojrzenia w górę itd... Normalnie jeździmy na ogół jednak trochę szybciej niż większość ludzi na stoku, tym samym zmniejszając szanse na oberwanie od tyłu, ale przy takim tłoku jak na filmiku rozsądek mówi, że taka strategia byłaby zbyt ryzykowna i w sumie niemożliwa. 

  3. 15 minut temu, star napisał:

    Ale jakieś narty masz czy trzeba ci pożyczyć;-)

    Mam, mam! Bidy ni ma, ale same kundle, więc chciałem spróbować jakichś konkretnie dedykowanych, a że mam np. Monster88, które nadają się do szybkiej jazdy (na pustych stokach Dolomitów) więc gigantek nie kupię. Mam też am Stoeckly Spirit Globe z R 15.6 (do raczej średnich skrętów) padło ewentualnie na SL. Stąd dylemat 🙂. Ale są ludzie mający jeszcze większe kłopoty, więc pewnie jakoś przetrzymam. 

    • Like 1
  4. ...no, to żeśta namieszali mi teraz w głowie 😏! Jestem znowu w squer one...

    No i dobrze, jakoś ten dylemat pewnie ogarnę ...albo i nieogarnę...

                                                                            Pozdr4all

  5. 12 minut temu, moruniek napisał:

     

    Jak chciałbyś spróbować tej narty, tylko w starszym malowaniu, to zapraszam do Krynicy od 29 stycznia do 13 lutego. 

    Wielkie dzięki za zaproszenie 🙂 ale cóż? Do 3 lutego jestem kompletnie zarąbany robotą, a 5 lutego (do 20) ruszamy w wiadomym celu Dolomity. Może innym razem.

                                                                     Pozdr.  

    • Like 1
  6. Godzinę temu, star napisał:

    Dzięki za "typa". Pozwól, że dopytam (bez żadnego wybrzydzania). Przeczytałem opis. No, wszystko super Przede wszystkim ten full camber. O takich nartach myślałem. Pewna wątpliwość się błąka związana z moim "profesjonalizmem" w narciarstwie. Z opisu wynika, że narta dla poziomu - expert lub zawodnik. Tego warunku nie spełniam. Warto, czy nie warto takie wskazania pomijać? I nie o to chodzi - "że zabije".            Co sądzisz?

  7. Ostatnio rozważam nabycie slalomek, więc będę wdzięczny za poradę jaką nartę SL powinienem zakupić. Moje parametry: 175cm wzrostu, 66kg. Sprawność fizyczna dobra. Poziom zaawansowania - średni. Zależy mi na wskazaniu konkretnej narty, nie tylko "typu", marki czy serii. Budżet? Spróbuję poszukać "w dobrej cenie", ale cena nie jest priorytetem. Jak sobie uświadomię, że będę jej używał pewnie z 7 lat (jazda amatorska nie tylko na tej narcie) to zaoszczędzenie kilkuset pln nie ma dla mnie sensu. W końcu to ma być moja przyjemność i nagroda (za pracę).

      

  8. 2 godziny temu, Spiochu napisał:

    Jeśli możesz pokonać 6km bez zatrzymania (i nie jesteś zawodnikiem w DH) to znaczy, że nie jeździsz. Nie mając wyczynowej kondycji (a w zasadzie to mając również), by pokonać taki dystans, trzeba się zwozić. Jazda na maksa jest możliwa przez kilkaset metrów, potem musisz się zatrzymać. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to znaczy że nie potrafi docisnąć nart i nie wie jakie przeciążenia to generuje.

    Co ty tam pitolisz? Napisałem sumiennie, zgodnie z prawdą jak ten dystans przejechaliśmy (cytuję poniżej). A jak jeżdżę? Nie mam na temat swojej jazdy jakiegoś wielkiego wyobrażenia. Jeżdżę jak jeżdżę. Zamieściłem zresztą niedawno na forum dwa filmiki z "moją jazdą" więc poziom mojej jazdy nie jest dla nikogo żadną tajemnicą. Tyle.

    11 godzin temu, Dany de Vino napisał:

    Założenie było takie: nie jedziemy na maxa bo większa szybkość = większe przeciążenia, które będą bardziej męczyć mięśnie, nie można wolno, bo czas nieustannej jazdy też będzie działać przeciwko nam. I tyle ze "strategii".

    • Like 1
  9. 13 minut temu, brachol napisał:

    @mario33 ok szukam w takim razie po sklepach i innym miejscach czegoś w dobrej cenie.

    @Mitek z Adamem ustaliłem długość i że SL i że pierwsza sklepowa pewnie najlepiej. Podał mi jeden model w luźnej rozmowie, ale nie bardzo mogę znaleźć coś w dobrej cenie. 

    @nikon255dzięki za linka

    Dlatego też pytam bo może ktoś coś sensownego widział.

    W tej chwili, to jest chyba jeden z gorszych momentów do szukania okazji zakupowych jeśli rozchodzi się o sprzęt narciarski. Z mojego doświadczenia wynika, że znacznie lepszy okres do zakupów jest po zakończeniu sezonu (maj, czerwiec).  

  10. Chyba ze trzy sezony temu niejaki Fredoski rzucił wyzwanie stwierdzając, że jeśli ktoś jest w stanie przejechać bez zatrzymywania trasę 6 km, to znaczy że jeździ. Podjęliśmy z kolegą z którym od kilku lat organizujemy sobie wspólne wyjazdy wyzwanie, nie bardzo wierząc, że zdołamy mu sprostać. Kolega wyszukał trasę w ośrodku Crans Montana. Z mapy wynikało, że jej długość to 5700m. Zaczyna się na samym szczycie (3000m). Jak zwykle zameldowaliśmy się na górze jako jedni z pierwszych. Trasa ta (ze szczytu) zawierała oczywiście wszystkie kolory od czarnego po niebieski (z przewagą czerwonych) w tym cztery ścianki (dwie czarne i długie), dwa, czy trzy zwężenia z zakrętami (tam lubią zatrzymywać się ludzie mogąc ty samym zmusić nas do chwilowego choćby zatrzymania się co unieważnia próbę), oraz około kilometra niebieskiej "dojazdówki".  Założenie było takie: nie jedziemy na maxa bo większa szybkość = większe przeciążenia, które będą bardziej męczyć mięśnie, nie można wolno, bo czas nieustannej jazdy też będzie działać przeciwko nam. I tyle ze "strategii". To był nasz 7 czy 8 dzień nartowania z rzędu. Byliśmy jak zwykle dobrze rozgrzani, ale w tym dniu ani kilometra w nogach jazdy. Przejechaliśmy całą trasę bez zatrzymywania. Tracker w tel. też pokazał 5700 metrów. Czuliśmy się dobrze, więc postanowiliśmy przejazd powtórzyć, ale ośmieleni sukcesem nadrobić te brakujące 300 m zwiększeniem obszerniejszych skrętów na ściankach (tam jest jak to zrobić). Natychmiast na górę, co zajęło nam około 30 minut (krzesło + gondola) i powtórka. Znowu bez zatrzymywania. Niestety tracker nie zdołał odnotować zwiększenia odległości poprzez zwiększenie ilości długich skrętów i pokazał identyczną odległość. Da się.                 Normalnie jeżdżąc nigdy nie zwracamy uwagi na ilość przejechanych kilometrów bo ich "zdobywanie" nie jest żadnym dla nas wyznacznikiem udanego dnia.   

    • Thanks 2
  11. Dużo przejeżdżasz, brawo! Ja zazwyczaj około 44 plus minus kilka km. Jak już poczuję, że mięśnie zaczynają "nie trzymać", to schodzę wychodząc z założenia, że lepiej gdy zdołam się zregenerować do następnego dnia niż na siłę się "wozić". Zazwyczaj mój organizm wytrzymuje w dobrej formie około 5 - 5,5 godzin aktywnej jazdy. 

  12. Chyba jednak nie da się tych ludzi przekonać... Nic nie trafia. Wiedzą "lepiej" i nie obchodzi ich to, że mając jak zresztą większość z nas niewielką lub żadną wiedzę w dziedzinie medycyny, wypada jednak zaufać lekarzom. Ale dla nich na szczęście są  babuchy "Szeptuchy" (na Podlasiu), one im w razie nieszczęścia za niewielką zresztą opłatą pomogą. Mają bardzo unikalne zdolności. Nie polecam, ale...   

    • Like 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...