
jag24
Members-
Liczba zawartości
421 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez jag24
-
Jeśli chodzi o Lofer to w tym roku dzieci to roczniki 1998-2007,a młodzież 1995-1997.Sprawdzają datę urodzenia w paszporcie przy zakupie skipassów;targowania nie ma. Podpowiem też,że ważny jest termin: w styczniu taniej.Luty to wysoki sezon. Jak jedziesz w styczniu to można znaleźć fajne promocje w pensjonatach lub hotelach z HB,czasem jeszcze skipass w cenie-trzeba poszukać i przeliczyć ,czy warto targać ze sobą jedzenie i gotować.
-
Jasne,że do zrobienia.Dla mnie jednak 2 x skibus +koniki to trochę dużo czekania jak na jeden dzień.No i pozostaje kwestia tłumów na Marmoladzie i Selli,jak się jest w szczycie sezonu. Ale propozycja ciekawa i bardzo ją doceniam.Nie polecam jednak nowicjuszom.
-
Ja np miło wspominam ten orczyk-taka miła odmiana,małe urozmaicenie od tych ultranowoczesnych kanap i gondoli (oczywiście jak jest JEDEN orczyk,a nie same orczyki...)
-
Ciekawe po co początkującym,którzy się boją czerwonych tras takie SHL 200-300 km tras-żeby jeździc po kilku najłagodniejszych trasach i płacic jak za zboże?Albo utknac w górach bez możliwości powrotu? Z małych (czyli do 50 km tras),nietrudnych i niedrogich,dobrych dla rodziny i początkujących narciarzy polecam Lofer. Jest dużo innych,ale nie znam ich osobiście.Może inni doradzą. Tylko błagam,nie piszcie,żeby początkujący pchał się do najdroższych,największych i najtłoczniejszych ośrodków-bo nam się tam podobało.
-
Wielkie dzięki za ten post. Czytam sporo o wyjazdach,a w okolicach Selli byłam 3 razy i zatknęłam się z opisywaną przez Ciebie karuzelą,ale jakoś nie znalazłam jej całej w szczegółach.Wydaje się,że całośc w jeden dzień to nieustanna gonitwa i trudno docenic wówczas całe jej piękno.Można,jak mówisz z noclegiem w schronisku,ale to rozwiązanie jest dośc kłopotliwe.Czyli pozostaje wariant robienia tej trasy w kawałkach,wracajac do bazy.Po drodze można wtedy kontemplowac piękne trasy,jeszcze piękniejsze widoki i zapoznac się trochę z historią tych terenów bez zbytniego pośpiechu i walki z czasem.Czyli bardziej wycieczka narciarska niż narty jako sport ,co tutaj często jest preferowane.Ja za to lubię turystykę narciarską i uważam,żę fajnie jest przy okazji nart coś jeszcze ciekawego obejrzec i dotrzec tam,gdzie pewnie inaczej by się nie dotarło i zobaczyc świat z innej perspektywy. Mnie bardzo uderzył fakt,jakiego mamy farta żyjąc teraz,a jakiego pecha mieli Ci,którzy musieli walczy w tych rejonach o każdy kamień... Znam już chyba jakieś 2/3 tego kółeczka,a na ostatni kawałek szykuję się za kilka lat-została mi częśc należąca do Civetty i Cortiny.Od Langazuoi do Malga Ciapela już odhaczone (choc do powtórki-zawsze,szczególnie Langazuoi-zupełnie unikalna trasa,szkoda,że tak trudno dostępna (dodatkowo płatne skibusy,koniki itd).
-
To właśnie taki dużo mówiący post.Każdy wie o co chodzi-prawda?
-
Może powinny byc oczywiste.ALE NIE SĄ.Więc jeśli chcesz byc dobrze zrozumianym i poduczyc co niektórych to mów jasno i łopatologicznie.Wtedy to ma sens.Nie wszyscy na Forum jeżdżą tysiąc lat i wszystko wiedzą.Między innymi dlatego tu są:piszą i czytają. Chyba,że piszesz tylko dla wybrańców,którzy rozumieją Cię bez słów.
-
Widzisz Mitek,żeby byc dobrze zrozumianym trzeba napisac czasem trochę więcej niż jedno zdanie.Jeśli to miałeś na myśli,to pełna zgoda.Ale nie licz na domyślnośc współrozmówców,tylko dokładnie pisz o co chodzi.
-
Po prostu gośc umie jeździc i to ładnie pokazuje.Coś jak demonstracje narciarskie.Ale to nadal rekreacja,tylko na wyższym poziomie zaawansowania.
-
Czyli jednak nie warto. Jak kiedyś tutaj ktoś mądrze powiedział-w grudniu jedziemy tam gdzie jest śnieg. Szkoda,byłam w R,tylko raz na samym początku nauki jazdy na nartach i chętnie zobaczyłabym jak teraz by mi się tam jeździło.
-
Ja rozumiem jazdę sportową podobnie jak Radcom.Ale Mitek ma widac inną definicję i zakłada,że każdy to wie.Ja się przyznaję-nie wiem!Gdzie więc jest ta różnica między jazdą sportową a rekreacją?
-
Najlepiej byłoby widac różnicę,gdyby wszyscy jechali na tej samej trasie amatorskiego giganta.Inaczej się jeździ na pustej trasie,a inaczej jak skręty są ściśle określone.A gdy jeszcze dochodzi czynnik pomiaru czasu-to się dopiero zaczyna. I kiedy przekraczamy tę magiczną barierę między jazdą rekreacyjną ,a sportową amatorską?Wystarczy zobaczyc jak zjeżdzają swobodnie zawodowcy,którzy wypadli z trasy.Może więc,jeśli jeździmy tyczki na czas to jest jazda sportowa,ale cała reszta to chyba jednak rekreacja.
-
Czy był ktoś w weekend otwarcia w R.? Jak wyglądają trasy? I pytanie dla stałych bywalców:jak prognozy-otworzą coś jeszcze na ten weekend?Trochę głupio jechac przez całą Polskę dla w zasadzie jednej czynnej trasy...
-
Już po 10 minutach obcierał mi kostkę.Natomiast widziałam w necie,że jest taki sam model 3 mm szerszy-może powinnam celowac w niego?Niestety nie było go w sklepie.
-
Jestem na etapie dobierania sobie butów.Poprzednie kupione na początku"kariery"są oczywiście za duże ,a po kilku sezonach jeszcze dodatkowo "nieco" ubite. I oczywiście potrzebuję rady. Przeczytałam już sporo w tym temacie i spotkałam się w jednym poście z informacją,że buty o flexie 100 mogą twardniec na mrozie -20 aż do 500? Czy to prawda? Czy buty które w sklepie są w miarę dopasowane i nie wydają się potwornie twarde,na stoku,przy mrozie,będą dawac zupełnie inne odczucia? Oczywiście nie chodzi mi o sam proces zakładania butów,który przy bardzo zimnym bucie może byc kłopotem,ale o samą jazdę już w założonym bucie?Twardnieją w czasie jazdy?czy to mit?Czy to może zależy od rodzaju materiału z którego jest zrobiona skorupa?Jedne twardnieją bardziej,inne mniej? I jeszcze jedno pytanie-czy jeśli jeden but jest wygodny,a drugi (ten z pudełka,nigdy wcześniej nie przymierzany) miejscowo uciska (po 10 min mierzenia) to warto tego jednego "ubijac" samemu,ewentualnie odbarczac,czy dac sobie spokój i szukac innego modelu?
-
Hej Zibi Na mapie droga wygląda skomplikowanie (bo już wjeżdzasz w tym niejscu w góry),ale zjazd jest bardzo prosty,oznaczony jako Chiusa-Val Gardena,nie sposób sie pomylić i potem drogowskazy prowadzą Cię jak po sznurku. Koszty to Europabrucke-8 euro i A22 do tego miejsca-3,9 euro.
-
He,he-za oceanem?Jak wygram w totolotka lub "skoczę" na bank,to czemu nie.Póki co muszą mi wystarczyc wirtualne rozważania
-
Fred-ja nie muszę sobie nic wyobrażac,możesz wierzyc lub nie,ale moje rodzone dziecko nie używa pługa,bo go nie umie.Hamuje równolegle zawsze.Tobie widocznie w niektórych sytuacjach pług pracuje lepiej;jemu nie-nie ma go w swoim katalogu umiejętności narciarskich i radzi sobie bez niego.Jest dla mnie zaprzeczeniem teorii,że pług jest potrzebny-na jego przykładzie widzę,że chyba jednak nie jest. Innymi słowy-dla niego nigdy nie jest za wąsko,na hamowanie równoległe.
-
Czyli codziennie 15 min nauki hamowania pługiem?Tylko on nie widzi potrzeby,czyli sensu tej umiejętności.Szczerze mówiąc,ja też powoli wątpię w ten sens.Jeśli przez 6 sezonów się nie przydał-to chyba potrzebny jest tylko do demonstracji (że sie umie). Po przemyśleniu dochodzę do wniosku,że ja hamuję pługiem-gdy tak jest dla mnie wygodnie(jakby prościej);synowi nigdy ne jest wygodnie,bo tego nie potrafi i zawsze hamuje równolegle.Innego wytłumaczenia nie ma.
-
Dzięki Sally poczytam w wolnej chwili,choć przyznam,że nie mam twojej cierpliwości do długich i niezrozumiałych (dla mnie ) wywodów.Myślałam,że da się skrócić te drogę przez mękę. I dzięki za przykład męża-jednak to się zdarza.
-
Warunki jakie śa kazdy wie-raz doskonałe,ale częściej nie,a jeździmy w każdych. Na początku nauki uczył się pługu,ale było to pół jego życia temu i trwało może 1 lub 2 godziny.W każdym razie nie pamięta i nie potrafi zahamować pługiem.Dla mnie to bardzo dziwne i dlatego pytam starszych stażem i doświadczeniem,czy to możliwe.Naprawdę jest takim ewenementem?
-
Na razie z dyskusji zrozumiałam,że pługiem jeździmy,że tak powiem "na płasko".A jeśli krwędziujemy narty i układamy je w pizzę to już nie pług,a ewolucje kątowe? -a półpług to co? -a skręt z oporu nartą górną ?(brzmi wyrafinowanie) -a skręty z poszerzenia kątowego? -a skręt z odbicia? Można to jakoś prosto wyjaśnić? I jeszcze wracając do syna-można jeździć skutecznie bez pługa (znacie taki przypadek),czy to nawwt teoretycznie niemożliwe?
-
Syn ma zastaw kurtka i spodnie tej firmy-po 2 tygodniach na stoku bez żadnych uszkodzeń(a młodzież raczej nie oszczędza ubrania).Na nic nie narzekał-wygodne,dośc ciepłe,nie przemakały,ale ulewnych deszczy nie było,czasem niewielki śnieg.Nie prałam go jeszcze,bo jest czarny i na oko zupełnie czysty,a test "węchowy" przeszedł pozytywnie.Ja jestem zadowolna.
-
Z tego,co pisze Mitek,wynika,że zrobiłam "skręt z oporu nartą górną",a nie pługiem.Hm.Trochę muszę chyba jeszcze poczytac,bo róznica mi jakoś umyka. Co do syna-lat ma już 14 i naprawdę umie jeździc.Nie ma problemu z jazdą i hamowaniem w żadnych warukach.Byc moze stosuje techniki kątowe podświadomie,a ja jako kiepski teoretyk tego nie widzę.Ale z całą pewnością nie potrafi zahamowac pługiem,że tak powiem klasycznie(na małym spadku i na wprost).Próbował nawet pod okiem instruktora,ale potem dali sobie spokój i dalej cwiczyli śmig,skręt długi i krótki cięty,a potem przytrasowy freeride.
-
Po pierwsze-mój syn-jak może stosowac pług,jeśli wcale nie umie ustawic nóg w ten sposób i zahamowac?Możesz mi to wyjaśnic,bo ja nie ogarniam. Jesli chodzi o mnie,to moja technika jest z cała pewnością niedoskonała.Ale zdarzyło mi się w zaszłym roku,że stanęłam na początku stromego odcinka,dośc mocno zlodzonego (nie był to oczywiście lód z zawodów pucharu świata),mocno już zmęczona i przestraszona czarnym kolorem trasy i pierwszy skręt,żeby ruszyc,wykonałam właśnie z półpługa.Chyba?Chodzi mi o tego typu sytuację.Możliwe,że mylę nomenklaturę narciarską,wbrew opiniom niektórych nie jest ona taka oczywista dla wszystkich.