Skocz do zawartości

wueres

Members
  • Liczba zawartości

    294
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez wueres

  1. Kask jest idealnie dopasowany. Zastanawiam sie nawet, czy nie jest lekko za ciasny. Ale,a le.. Znalazlem mega wielkie gogliska. Oakley Flight deck. Szybka 20%. Tylko ten Oakley jakies dziwne ma te specyfikacje. wszystko praktycznie ma 20 lub 21%. (Mowa o tym konkretnym modelu).

     

    Biorąc pod uwagę ceny gogli Flight Deck, tańszą opcją może się okazać wymiana kasku ;)

     

    Co prawda na "koleżeńskiej giełdzie sportowej" na FB są oferty sprzedaży tych gogli (różne modele), zamieszczone przez gościa z Rabki, ale z tego co wiem, przychodzą bez opakowania, w samym woreczku. Raczej oryginalne, chociaż zważywszy na cenę nie jestem przekonany co do legalności źródła...

  2. (...)

    Wracając do Twojego pytania - myślę, że to co podpisujesz może być uznane za świadomą zgodę, o ile zawiera jakieś informacje na temat procedury, oraz tego, że ją wyraziłeś, uznałeś, ze jesteś poinformowany, a lekarz odpowiedział na Twoje pytania. Reszta w rękach prawników...

     

    m.

     

    Można powiedzieć, że ta reszta jest m.in. w moich rękach. Od jakiegoś czasu w przypadku poważniejszych zabiegów placówki lecznicze zaczęły rzeczywiście informować pacjentów o procedurze, konsekwencjach i ewentualnych powikłaniach. Co więcej, w znanych mi przypadkach informację taką przygotowuje się pacjentowi na piśmie. Jest to wynikiem całego szeregu spraw sądowych (w tym kilkunastu w których uczestniczyłem osobiście), w których okazało się, że zgoda na zabieg została podpisana przez pacjenta po udzieleniu mu 5-minutowej informacji ustnej, z której - siłą rzeczy - nie był w stanie zapamiętać więcej niż 5% treści. Można więc powiedzieć, że świadomość prawna, zarówno lekarzy jak i pacjentów, rośnie - ale do poziomu zza oceanu jeszcze trochę brakuje. W USA hieny prawnicze podniosły poprzeczkę do niewyobrażalnego poziomu :)

     

    Cześć

    No to słabo z tą pewnością niestety.

    Pozdrowienia

     

    Mitek. Zapominasz o obowiązywaniu zasady "nie znam się, to się wypowiem"? ;)

  3. Cześć

    Pewnie Wiesia. Cóż jestem może z innej gliny. Dla mnie dostępność - bo o niej tu w dużej mierze mowa - nic nie wnosi.

    Pozdrowienia

     

    Mitek. Nie dramatyzuj mi tu, proszę ;) To, że "nie te lata i nie ta waga" (jak sam rzekłeś na jednym z ostatnio wrzuconych filmów :P ), nie znaczy, że nie możesz i nie potrafisz się cieszyć narciarstwem i dzisiaj. Mieliśmy okazję spotkać się parokrotnie na stoku i nie dostrzegłem w Tobie symptomów nostalgii ;)

  4. 20 lat temu byłem o 20 lat młodszy, były dobre wędliny i dobra muzyka w radiu. To jedyne czego mi żal. 

     

    Święta prawda! Poza tym święta miały naprawdę magiczny klimat, szczególnie bożonarodzeniowe.

     

    Nostalgia za czasami młodości jest zjawiskiem normalnym, ale wystarczy zerknąć na filmy dokumentalne z lat '80 czy '90, żeby dostrzec gigantyczny postęp. I tym postępem należy się cieszyć, niezależnie od wieku :)

  5. (...)

     

    dzisiaj są 3 elementy, które max ułatwiają dostęp do narciarstwa dużo szerszemu gronu ludzi: 

    taliowana narta, kanapa, sztruks

     

    natomiast mimo braku tych ułatwień kiedyś, tłumy i tak waliły, nie wydaje mi się żeby wtedy 80% ludzi świetnie jeździło po tych muldach i odsypach,

    jak się można nauczyć dobrze jeździć na tych 5 szusach na dzień ?

    przypuszczam że w Polsce bardzo dobrzy narciarze w latach 70-tych to była elita elit

     

    Dzisiaj również 80% nie jeździ świetnie, mimo taliowanych nart, kanapy i sztruksu ;)

     

    Cześć

    Masz doła Wiesiu???

    To były genialne czasy. Wszystko było na miejscu. Góry przecież nie urosły przez 20 lat i śnieg nie zaczął padać nagle.

    Cały post żałosny (brak przygotowanych tras) - pomyśl chwilkę co piszesz... Najbardziej bawi mnie jednak "brak możliwości wyjazdów w Alpy". Kumpel w tym okresie zwiedził cały świat praktycznie - wystarczyło chcieć.

    Dal mnie żałosny post i to chłopaka, którego znam i cenię - i jeszcze dzięksy mu równych...

    Pozdro

     

    Może z racji wieku nie powinienem się wtrącać, ale lata '80-te pamiętam ;) I w dużej mierze z Wiesiem się zgadzam. Co prawda góry były, nawet lepsze niż dziś, bo i zimy były z prawdziwego zdarzenia. Trasy? Przygotowane? Hmm... W Polsce był wówczas jeden ratrak. Na Kasprowym. Ale to akurat był dla mnie najmniejszy problem, nawet z dzisiejszego punktu widzenia.

     

    Ale... górek i wyciągów niby nie brakowało, tyle że często zdarzało się im nie działać. Przynajmniej w Karkonoszach. Sprzęt? Zachodni dostępny tylko dla nielicznych. Produkty rodzime niestety "nieco" odbiegały technologicznie. Do dziś pamiętam buty Fabos, wrzynające się w stopę do krwi - taka "technologia". Albo moje pierwsze narty, "dłuższe" ode mnie o jakieś 30 cm - mogłem mieć te, albo żadne.

     

    Alpy? Pewnie, że się dało. Mój ojciec zjeździł tzw. zagranicę z kolegami ze studiów. Ale doskonale pamiętam, że w 1987 r. całej rodziny na zagraniczny wyjazd już puścić nie chcieli...

  6. napisales, ze "wyprostowanie" skretu w momencie przejscia na wewn jest oczywiste z mechanicznego p-tu widzenia - dla  mnie nie jest, raczej wynika to z tego, ze przy tej samej postawie, dana postawa ciala daje najlepszy docisk narty zewn.

    jest OPTYMALNA dla dociazania narty zewn

     

     wiec  wyprostowanie skretu jest raczej spowodowane tym, ze ta sama postawa NIE JEST OPTYMALNA dla narty wewn....

     

    nie mam innego wytlumaczenia - czy moglbys  rozszerzyc Twa teorie???

     

    Kuba. Poniekąd wytłumaczyłeś to za mnie, chociaż widzę teraz pewną lukę w tym, co napisałem. To co napisałem nie ma zapewne zbyt wiele wspólnego z nauką mechaniki czy fizyki, ale jestem humanistą i tak też rozumuję ;) Sprostuj mnie, jeśli się mylę.

     

    Chodziło mi właśnie o układ ciała (postawę, jak to nazwałeś), w jakim wykonujemy skręt. W przypadku zaburzenia tego układu wskutek utraty podparcia przez nartę zewnętrzną tracimy przeciwwagę dla działającej na nas siły odśrodkowej. W takiej sytuacji, zakładając że jedziemy w skręcie z dużą prędkością, być może da się zapobiec "wyprostowaniu" skrętu, ale wymaga to niesamowitego refleksu i sprawności, żeby tę postawę odpowiednio zmienić (obniżyć środek ciężkości i przenieść go "za" nartę wewnętrzną).

  7. Jezeli to jest takie ciekawe (dotyczy narty wewnetrznej) to zaloz osobny temat. Daj tytul.

    Mam nadzieje, ze posty nie beda sie nakladac.

     

    Czy to konieczne? Tytuł tego wątku to "Użycie narty wewnętrznej w skręcie (...)", więc jesteśmy w temacie. Dla tych, którzy są zainteresowani zdobyciem nowych informacji, wystarczy link do postów Jurka. A pozostali niech nabijają liczniki postów i "lajki" ;)


  8. a na której narcie ona jedzie w pierwszym ujęciu, bo może niedowidzę ?

    Zwróć uwage ,że "osioł" się przemieszcza z nieznaną prędkością i może zmienić kierunek  :D

     

    Oj tam. Chyba nie chcesz powiedzieć, że nigdy nie wyprzedzałeś samochodem "na trzeciego", wciskając się z powrotem na swój pas w ostatnim momencie. Albo że nigdy nie mijałeś rozłożonych na stoku snowboardzistów na centymetry? :D Doświadczenie, Panocku, automatyzm właśnie ;)

     

    Czas kończyć ten OT, bo Mitek nam łby pourywa :P


  9. Zgoda i to napisałem w 1 poście,a słowo właściwa było w cudzysłowie

     

    Obok "osła" przejechała intuicyjnie ,to był jakiś ułamek sekundy nie mogła tego zaplanować i kontrolować.

     

    No, nikt nie planuje omijania "osłów" na trasie konkurencji :D Czy nie mogła kontrolować? Hmm... Intuicja, czy może pewien wyćwiczony automatyzm reakcji? Ja obstaję przy wersji drugiej, może z racji wielu lat spędzonych na wyczynowym uprawianiu sportu... Mniejsza o to.

     

    Wracając do tematu. Czytam właśnie wątek na konkurencyjnym forum, zawierający szereg postów Niko. On sam nigdy nie twierdził, że ma monopol na wiedzę, ale nauczycielem był fantastycznym, zarówno w praktyce, jak i teorii. Myślę, że warto to poczytać... http://www.skionline...hp?t-14632.html


  10. Wytłumacz prosze,dlaczego po "opanowaniu sytuacji" przeniosła ciężar ciała na wewnętrzną.

    Chyba nie po to żeby wyprostować skręt?

     

    Un momento por favor. Trzymajmy się tematu, a nie drążmy off topic. Temat dotyczy użycia narty wewnętrznej skrętu i konsekwencji zbytniego obciążania w skręcie narty wewnętrznej.

     

    Wracając zatem do tematu - użyłem słowa "kontrolowała". O opanowaniu sytuacji mogła być mowa dopiero po wejściu w kolejną bramkę. A dlaczego uważam, że kontrolowała tę sytuację, a reakcja nie była spóźniona? Otóż dlatego, że gdyby przeniosła ciężar ciała na nartę wewnętrzną (choćby dla znalezienia kilkudziesięciu cm miejsca, jak pisze Fredowski) w chwili, którą Ty uważasz za właściwą, to brak siły dośrodkowej (oględnie mówiąc wytwarzanej przez nartę zewnętrzną, przeciwdziałającej sile odśrodkowej) wyrzuciłby ją ze skrętu i wpakowałaby się prosto w osła, który wyjechał na trasę.

     

    Im mniejszy promień skrętu i związany z tym kąt pomiędzy płaszczyzną narty a stokiem, tym większa jest rola narty zewnętrznej. Ba! Nierzadko zdarzają się sytuacje, w których narta zewnętrzna skrętu jest jedynym punktem podparcia i jedzie się wyłącznie na tej narcie! Widać to zresztą na filmie... O tym pisało w poprzednim wątku wiele osób - i jest to pierwsza z tzw. prawd ks. Tischnera*. Konsekwencją zbytniego obciążania narty wewnętrznej będzie zatem niemożność zacieśnienia skrętu. Dlatego twierdzenie, że dociążanie narty wewnętrznej w skręcie jest możliwe zawsze stanowi tę trzecią prawdę.

     

    http://www.cytaty.in...lawtischner.htm

     

    (...)

    Piszemy tu wszyscy o sytuacyjnym przejściu na wewnętrzna nartę mam wrażenie - wszyscy.

    Pozdrowienia

     

    Mitku. Ten film pokazują na szkoleniach jako dowód na to, że zbytnie (całkowite) obciążenie narty wewnętrznej nie pozwoli na utrzymanie czy zacieśnienie skrętu. Spróbuję znaleźć pozostałe w wolnej chwili. 


  11. Przytoczony tu filmik z Dormeister pokazuje coć zupełnie innego.

    Zawodniczka jest zmuszona podnieś zewnętrzną narte bo jej się wydaje ,że zachaczy o sędziego.

    Na szczeście robi to zbyt póżno(prędkość).

    Gdyby to zrobiła we "właściwym czasie" prawdopodobnie walnełaby w gościa,

     

    Widać ,że jadąc na górnej PROSTUJE skęt.

     

    Przytoczony filmik miał być w ocenie instruktorów sitn właśnie przykładem tego, że: 1) w razie konieczności da się w skręcie przenieść ciężar ciała na wewnętrzną nogę; 2) przeniesienie ciężaru ciała i jazda na górnej (wewnętrznej) narcie będzie automatycznie skutkować "otwarciem" skrętu (zwiększeniem promienia), ponieważ praw fizyki nie oszukamy. Efektem jazdy na górnej (wewnętrznej) narcie - w zwykłych, nie tylko awaryjnych sytuacjach - będzie więc właśnie wyprostowanie skrętu i brak możliwości jego zacieśnienia. Konsekwencją - mniejsza kontrola prędkości.

     

    P.S. Przepraszam za OT. Mimo wszystko wydaje mi się, że Dorfmeister kontrolowała tę sytuację - najpierw maksymalnie zacieśniła skręt, a ciężar ciała przeniosła na wewnętrzną dopiero wtedy, gdy była pewna, że uniknie zderzenia.

  12. Skoro dyskusja ma być w końcu merytoryczna, to pozwolę sobie na małą uwagę z jednoczesną prośbą do Ciebie, Mitku, o ustosunkowanie się do tego.

     

    Dla jasności: zakładam w tym pytaniu jazdę skrętem ciętym (carvingowym) po trasie o średnim lub dużym nachyleniu, bez "zabawy" czy ćwiczeń.

     

    Czy zamiast twierdzenia o "jeździe na zewnętrznej narcie" można powiedzieć, że "narta zewnętrzna skrętu jest wiodąca", natomiast wewnętrzna ma za nią podążać równolegle i odpowiednio zakrawędziowana (bez A-frame itd.), stanowiąc "bezpiecznik" w razie, gdyby dalsze właściwe w danym momencie podparcie zewnętrzną było niemożliwe (z różnych względów, głównie wywołanych błędem narciarza, w tym np. uślizgu krawędzi)?

     

    Z taką formułą spotkałem się w czasie szkolenia sitn w Zieleńcu. Opiera się ono na założeniu, wprowadzonym jeszcze przez Ś.P. Bronisława Haczkiewicza, że dobry narciarz jest w stanie w każdym momencie skrętu podnieść każdą z nart - zatem zarówno wiodącą (zewnętrzną), jak i wewnętrzną - i utrzymać się w równowadze.

     

    Podkreślam, że nie jest konieczne utrzymanie skrętu w dotychczasowej linii - szczególnie przy większych prędkościach jest to niemożliwe z uwagi na prawa fizyki. Chodzi jednak o to, żeby wewnętrzna narta skrętu była tym "bezpiecznikiem", była użyteczna - bo używanie pojęcia "jazdy na zewnętrznej" sugeruje przecież, że w ogóle z niej nie korzystamy, a to nie jest prawdą. Jest przecież częściowo punktem podparcia (znacznie mniejszym, niż zewnętrzna, ale jednak).

     

    Dla zobrazowania tego pokazano nam kilka filmów, w tym poniższy. Przyznaję - chodzi tu o sytuację "awaryjną" w trakcie sportowej jazdy, ale - jak mi się wydaje - jest to świetnym zobrazowaniem tego, o czym pisałem.

     

     

    Pozdrawiam, J.

  13. (...)

    Z innej beczki - zawsze sie dziwilem jak ludzie na malej predkosci i  malym nachyleniu "musza" sie tak pochylac, wykladac, wkladac przesadnie biodro w skret - slowem - przesadnie "gestukulowac cialem" w skrecie - a zastanawialem sie dlatego, bo  nie wiem, co beda robili na duzej szybkosci  albo stromym terenie - obawiam sie, ze wtedy zakres "robienia cialem" sie skonczy........bardzo szybko

     

    Robzon. W poście Jana masz (moim zdaniem) odpowiedź na pytanie, co jeszcze jest do poprawki. Jazda fajna, płynna, a i postęp olbrzymi. Zgadzam się jednak z ocenami kolegów, że za bardzo starasz się pochylić ciało do stoku, nie mając odpowiedniej prędkości. Pochylenie do wewnątrz skrętu jest elementem "walki" z siłą odśrodkową - im większa siła (a ta będzie wynikać przede wszystkim z prędkości i masy ciała narciarza), tym większe wychylenie.

    Przytoczyłeś też fragment maila Tadeusza Skowrońskiego, w którym pisał Ci o inicjacji skrętu z kolan i większej prędkości - i tu jest zawarta cała istota skrętu! Tak samo tłumaczył zawsze Ś.P. Jurek - Niko. Rozpoczęcie skrętu od kolan, bez cudowania z biodrem, palcami u stóp itd., będzie skutkować adekwatnym do prędkości wychyleniem ciała do wewnątrz skrętu. Jeśli będziesz jechał za wolno, zwyczajnie się przewrócisz, gdyż "wytworzysz" zbyt dużą przeciwwagę dla siły, która chce "wyrzucić" Cię z linii skrętu.

     

    Załączam też link do krótkiego filmu z jazdy Ted'a Ligety. Film był już chyba omawiany na forum, ale przyjrzyj mu się dokładnie, szczególnie w kontekście chwili przejścia w kolejny skręt i jazdy na narcie zewnętrznej (o tym pisał B4ME). OK, Ligety to absolutna światowa czołówka, a na filmie jedzie "dość" :P szybko, ale wydaje mi się, że właśnie od takich jak on można (i należy) czerpać dobre wzorce.

     

    http://www.nytimes.c...ant-slalom.html

  14. Wszyscy wielcy teoretycy , fenomeni narciarstwa, mistrzowie w udzielaniu porad dotyczących techniki - niech wreszczie się któryś z Was odważy i poprze swoje wywody filmikiem ze swojej jazdy by pokazać nam adeptom tej jakże trudnej sztuki swoje mistrzostwo. Zapewniam że będzie wesoło :)

     

     

    Chocby mial i 107 tytulow mistrzowskich to i tak znajda sie tacy co skrytykuja jego metody nauczania :)

     

    .

    To jeden z drugim jeszcze nie wiesz kto jest ignoranten narciarskim? Jakies kolesiostwo sie rozwija s wy chcecie porad w obje strony. Tadeusz Skowronski wygral miedzy innymi mistrzostwa Polski instruktorow narciarskich a wy dyskutujecie z anonimowymi ignorantami.

     

    Krytykowani byli również Jurek (Niko), Bronisław Haczkiewicz czy Misiu Szczęsny i wielu innych. O ile krytyka jest konstruktywna i skierowana ad rem, a nie ad personam, nie ma w tym nic złego. Przeciwnie - Jurek wielokrotnie podkreślał, że głosy krytyki mobilizowały go tylko do dalszej pracy nad sobą i swoją wizją narciarstwa. Nie sądzę, żeby Tadeusz Skowroński miał coś przeciwko takiej krytyce, nawet jeśli pochodziłaby od osoby mniej utytułowanej od niego.

  15. Czytając ten wątek przestaję się dziwić, że forum powoli wymiera... Od dłuższego czasu "dyskusje" sprowadzały się do pyskówek, ale teraz to już czysta PATOLOGIA. 

     

    Tomal. Progres jest i to spory. Do poprawki śmig (przede wszystkim, jak napisał Janek - praca kijami nie istnieje), ale to kwestia czasu, niedługiego zresztą. Później dojdzie to, o czym pisał Radek - trzeba przenieść dobrą technicznie jazdę na rozjeżdżone i totalnie nieprzygotowane trasy. To potrwa nieco dłużej. Wszystko jest kwestią chęci, uporu i... unikania sztruksu.

     

    P.S. Godne podziwu jest to, że chce Ci się uczyć. Tak trzymaj. Ja coś tam umiem, ale zawsze najlepiej mi wychodzi narciarstwo barowe :D Za tydzień wrzucę film z takiego, oczywiście do publicznej oceny ;)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...