Skocz do zawartości

wojtek pw

Members
  • Liczba zawartości

    662
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez wojtek pw

  1. Czym jest wspinaczka, alpinizm? Ja sądzę, że w pierwszym rzędzie przeżyciem przygody. Przygody w intymnym obcowaniu z górami, z ich pięknem i grozą. To się odbywa tylko między nami. To nie jest takie ważne, czy wyjdę na szczyt. Czy też 'zrobię" nową drogę na ścianie. Chcę oczywiście to zrobić, przy pomocy własnego ciała. Tu nie chodzi jedynie o "widoki", które mogę mieć z samolotu, czy helikoptera. Zresztą nie rzadko zdobyty szczyt jest we mgle. Tu chodzi o bezpośredni kontakt mojej skóry z twardą, kruchą, czy oślizgłą skałą. Ze śniegiem, czy lodem. Wszystko to można głęboko przeżyć na setkach gór, które nazwy nic nie znaczą dla szerokiej publiki. Za to będą bardzo wiele znaczyły dla mnie i do mnie podobnych. Dla mnie takie kontakty(bezpośrednie kontakty z przyrodą, krajobrazem) są przeżyciami intymnymi. Wiemy co to słowo znaczy.

    Pozdrawiam

     

    Przy takim założeniu to rzeczywiście bezsens.

     

    Ale ... są inne założenia i sposoby życia i postrzegania siebie i otaczającej nas rzeczywistości. Można zatem pójść o przy pomocy przewodników, tragarzy itp "pomocników", wejść, zaliczyć, zrobić zdjęcia, wrzucić na instagram i wyznaczyć następny cel.

     

    Po jaką cholerę się męczyć, obcować , przeżywać. Przecież to są tylko środki a celem jest medialna sława "sława" dla celebrytów czy chociaż w mniejszym lub szerszym kręgu znajomych, artykuł w branżowym periodyku albo chociaż duża ilość odsłon bloga, lajków w mediach społecznościowych. Czasami wizyty w programach śniadaniowych bo ktoś "zdobył" jakąś tam "koronę" albo spakował w autobus biedne peruwiańskie kobieciny i wywiózł na szczyt.

    Veteranie naprawdę tego nie dostrzegasz ?

     

    Żyjemy w świecie politycznej poprawności gdzie nie wolno oceniać, wartościować, wszystko jest piękne i dobre.

    Bardziej martwi mnie, że każde wyrażenie poglądów przez dużą część społeczeństwa kończy się epitetami i posądzeniami o faszyzm, homofobię, biały suprematyzm i cholera wie co jeszcze.

     

    To, że ktoś w kolejce odstoi do Mont Blanc czy jak pokazujesz Czomolungmy to mały problem. Dlaczego zatem mieć pretensje do innych że ludzie chcą sobie zrobić słitfocię na jakiejś tam górze najwyższej na świecie czy tylko w Europie, Afryce itd.

     

    Stać ich na to niech robią.

  2. Nie. Straciłeś kontekst. Tu to znaczy: Miłego hejtowania Gadajcie se co chcecie i fuck you.

     

     

    Gratulacje. Masz wyjątkowe zdolności. Wiesz co chciała wyrazić Paulina Młynarska. Ale muszę Cię rozczarować, ona każdy felieton tak kończy. Chyba jednak nie czytasz co pisze. To inteligentna kobieta i mająca wyraziste poglądy co wcale nie oznacza że z większością jej poglądów się zgadzam ale cenię za odwagę i otwartość w głoszeniu niepopularnych opinii.

    A co do Wajdy to miała pełne prawo tak go ocenić. Obejrzyj "Kronikę wypadków miłosnych" to myślę że przyznasz rację. Zboczeńcy są wszędzie. Koniecznie przeczytaj "Mszę za miasto Arras" oglądanie nie wystarcza.

  3. Mam się popłakać?
    Jakoś mi nie żal.
    PS. To się nazywa kultywowanie wątku.
    Podobnie jest z Kamieńskiem.
    Podziękowania przychodzą w najmniej oczekiwanym momencie.

     

    Absolutnie nie płacz.

     

    Płaczący facet to okropność.

     

    Rób swoje ale nie dla podziękowań :P

  4. sstar współczuję, naprawdę.

    Prawie od roku gadasz sam ze sobą w tym temacie. I nikt nie podejmie rękawicy :(. Nie napisze, nie odniesie się, nie zgani, nie pochwali.

    Przenieś się do tematu "Przy polityce o sporcie". Tam to dopiero merytoryczna wymiana opinii i poglądów ;).

    Tutaj nikt nie chce podsumowywać sezonu.

    Na forum narciarskim to najmniej ważne.

    Ale Ślężanie, Darwin to dopiero tematy :D :D :D

  5. Wojtek wszystko to co napisałeś to prawda, ale jak się na codzień słyszy populistyczne hasło „wystarczy nie kraść” to pieniędzy wystarczy na wszystko, a nagle okazuje się, że wystarczyło jedynie na przekupienie resortów siłowych i nie wystarcza na to by przekupić kolejne grupy zawodowe, że ten worek bez dna nagle się opróżnił, to teraz trzeba ponosić tego konsekwencje. Tak się kończy rozdawnictwo i „nam się te premie należały”. Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

     

    Pełna zgoda.

     

    Celowo nie pisałem o tej części rzeczywistości społecznej i problemu jakim jest propaganda obecnego rządu.

    Napisałem tylko o tym o czym część opinii publicznej, dziennikarzy, komentatorów i polityków "zapomina".

     

    Uzupełniłeś to o czym nie napisałem czyli o nastrojach społecznych wywołanych chorą propagandą strony rządowej.

    Chorą bo skierowaną tylko do części społeczeństwa albo w swoim prymitywizmie nieudolną gdyż nie przewidującą skutków społecznych tego chociażby hasła "wystarczy nie kraść". A może i jedno i drugie ;)

  6. Przede wszystkim dzięki dla figozmakiem za pomysł i chęci wyodrębnienia nowego tematu dla tego typu spraw.

     

    Sprawa wynagrodzeń nauczycieli jak wszystko co obecnie dzieje się Polsce podlega nie ocenie merytorycznej ale w warunkach niezwykle ostrego sporu światopoglądowego jedynie ocenie politycznej.

     

    Najlepiej o tym świadczy postawa wielu celebrytów którzy popierają strajk nauczycielski a w poprzednich wywiadach wychwalali prywatne szkoły do których chodzą ich dzieci. Sami też pracują (częściowo przynajmniej) w publicznych teatrach. Podobnie cześć moich znajomych posyłając dzieci do szkół prywatnych jeszcze parę miesięcy temu jęczała, że znowu podnieśli czesne a nauczyciele w tej akurat prywatnej szkole za dużo nie zarabiają. Gdy to przypomniałem poleciała w moim kierunku inwektywa, bo co ? Brak połączenia faktu skąd biorą się pieniądze na podwyżki ?

     

    I to jest istota zagadnienia. Wszyscy narzekają na wysokość zarobków a nikt się nie zastawiania skąd pieniądze się biorą.

    Pieniądze na podwyżki nie biorą się z worka bez dna. One biorą się budżetu.

    A Polsce zdecydowana większość tzw. sfery budżetowej zarabia zdecydowanie za mało (poza uprzywilejowanymi grupami lekarzy, sędziów, prokuratorów).

     

    Nie tylko nauczyciele zarabiają mało. Sam jestem częścią budżetówki i zarabiam 1/4 tego co kolega z Niemiec, 1/5 tego co kolega z Francji 1/6 tego co kolega z Finlandii i Danii. Też chciałbym zarabiać więcej. Przez 8 lat poprzedniej koalicji rządowej nie miałem żadnej podwyżki bo "piniędzy nie ma i nie będzie". Teraz są niewystarczające, ale są. Budżet to naczynia połączone, po sierpniowym "strajku" policjantów mojemu urzędowi ucięto część pieniędzy podwyżki.

    Jednak mając roszczenia płacowe musimy mieć świadomość nie tylko tego, że koszty utrzymania są na niewiele różniącym się poziomie ale także tego skąd pochodzą wpływy do budżetu. Polskie państwo jest po prostu biedne bo jako naród jesteśmy podwykonawcami dla innych a sami produkujemy proste mało zaawansowane technologicznie produkty. Nie produkujemy ani dóbr konsumpcyjnych ani przemysłowych na wysokim poziomie, pożądanych a zatem drogich.

     

    Większość tzw. "przemysłu" to podwykonawcy koncernów zagranicznych, funkcjonujący w w tzw. wolnych strefach ekonomicznych, parkach przemysłowych itp. gdzie w zamian za wybudowanie zakładu wykonującego zazwyczaj jakąś część drogiego produktu w "brudnej technologii" zagraniczny inwestor nie płaci żadnych podatków tylko zatrudnia polską tanią siłę roboczą za minimalną płacę. Skąd mają być wpływy do budżetu ?

    Nie jesteśmy narodem do budżetu którego wrzuca pieniądze Bosch, Metro AG, Mercedes, BMW, Siemens itd ale Pan Ziutek wytwórca palet i Pan Zenek wytwórca taboretów.

     

    I to są fakty.

     

    A teraz możemy zacząć się zastanawiać ile powinien zarabiać polski nauczyciel 1/3, 1/4 a może 1/5 co jego kolega w tej lepszej części Europy. Wszakże to polski nauczyciel wykształcił Pana Ziutka i Zenka a nie prezesów Bosch, Metro AG, Mercedes, BMW, Siemens.

     

    Smutne ale prawdziwe.

  7. dokładnie tak. Jadę prosto  żwawo  ok 50 km/h i łapie wewnętrzną krawędź  szarpiąc tę nartę w bok . Przy jeździe szybkiej obie narty mają tendencję do łapania krawędzi. dodam że mam tak wyłącznie w jednych nartach, zrobionych na maszynie  renomowanej firmy  w renomowanym warsztacie, narty są zrobione na 87 i są to GS.  Myślałem że nie umiem jeździć po sezonie  - założyłem pożyczone atomy GS  i tego nie było.  pytanie co jest nie tak ? 

     

    Dałeś sobie odpowiedź.

    Jest jakiś problem z przygotowaniem nart.

    Nie jestem majstrem jak chodzi o ostrzenie nart, ustawienie krawędzi więc mogę jedynie poradzić żebyś poszedł do dobrego serwisu i żeby narty naostrzyli ponownie zakładając kąty zgodnie z Twoimi potrzebami i przyzwyczajeniami.

    Prawdopodobnie nie chodzi tylko o te 87 stopni, może jest 86 a do tego inne podniesienie kąta a może jest szlif bardzo wklęsły. Miąłem coś takiego. Jest tam jakaś "diabelska kombinacja" ;) dla Ciebie, Twoich przyzwyczajeń i poziomu jazdy.

     

    Pisząc o nartach piszemy dużo o markach i modelach, długości, szerokości pod butem itd. A rzadko zdajemy sobie sprawę że o przyjemności z jazdy decyduje dobre przygotowanie. Dobre to znaczy odpowiednie do naszego poziomu i przyzwyczajeń.

  8. Następnym razem poproszę o doprecyzowanie w układzie SI.  :P 

     

     

    Podzielam Twoje zdanie, ale mam w sobie odrobinkę wiary w istnienie Atlantydy. ;)

     

    :D :D :D

    Żeby nie było ja także jakieś 10 - 12 lat temu poszukiwałem narciarskiego Św. Graala. Nawet na tym forum jest kompromitujący mnie po tym ślad. Trwało to trochę, zanim nie zrozumiałem, że tak naprawdę najważniejsze jest być na nartach a nie szukać nowych cudownych nart.

     

    Co nie oznacza że nie lubię pojeździć na nowych dla mnie nartach. Ale im więcej próbuję nowych nart tym bardziej dochodzę do wniosku że na ubite trasy liczą się tylko dobre klasyczne GS ;), może czasami na 2 godziny SL.  Freerider'om nie odmawiam ich min. 110 pod butem i 190 cm długości.

     

    Ale cóż marzenia o 30-40 dniach na śniegu pozostają tylko marzeniami :( ale nie szukam już swojego Św. Graala

  9. "Narta o taliowaniu praktycznie takim samym jak XDR, tylko o niebo twardsza.

    Jeździ po wszystkim, zawsze. Bardzo precyzyjna.

    Na cały dzień, dla dobrych narciarzy z mocnymi nogami.

    Odstawiłem moje ulubione X9 Atomica i już do nich nie wróciłem."

     

     

    Wybacz yoss ale przeraża mnie ten marketingowy bełkot. Poczułem się jakbym czytał opisy z NTN.

     

    Co właściwie oznacza, że jest "o niebo twardsza". Jakie niebo ? Co to znaczy twarda ? Sztywna wzdłużnie ? Poprzecznie ?

    Zależy dla kogo jest to dobre. Osobiście wolę narty elastyczne aniżeli sztywne wzdłużnie.

    Sztywna poprzecznie ? Przy szerokościach powyżej 80 mm chyba technologicznie niemożliwe aby narta sztywnością poprzeczną dorównała narcie 70 mm.

     

    Co oznacza że narta jest "bardzo precyzyjna". Jak zmierzyć precyzję ? Chyba jest precyzyjna na tyle na ile narciarz jest precyzyjny.

     

    "Dla dobrych narciarzy z mocnym nogami" to jest takie cholernie Kurdzielowe, że aż boli od banału i nic nie znaczy jak cała reszta. Jak zbadać moc nóg. Doprawdy magiczne pojęcia :rolleyes: użyte w tej recenzji.

     

    Moim zdaniem producenci mają problem z niską sprzedażą, więc trzeba wymyślać nowe kategorie i na nowo odkrywać lądy już dawno odkryte. I tyle.

     

    Ostatni sezon przejeździłem na dwóch Blizzardach. Może nie dlatego, że jestem jakimś fanem marki chociaż uważam że robią narty co najmniej dobre a Brahma w swojej kategorii są wyjątkowe. Raczej przypadek i dobra relacja jakość - cena :D.

     

    Przejeździłem na dwóch parach to tak naprawdę gruba przesada. Bo jeździłem tylko na zmutowanych slalomka SRC 175 cm, 70 mm pod butem. Parę razy zapiąłem Brahmy i równie szybko do pokrowca. W warunkach w jakich jeździłem SRC 175 cm, zawsze okazywały się przyjemniejsze od Brahmy 180 cm, 88 mm pod butem. Nawet na ostatnim wyjeździe w Alpy (po raz kolejny Nauders i Schoeneben) gdzie na 2500 m było 6 a na 1500 m 17 stopni C. Przewaga Brahmy mogła by się pewnie ujawnić chyba tylko w przypadku opadu świeżego śniegu. Ale w tym roku nie miałem tego szczęścia. W pozostałych sytuacjach mutanty SL miały przewagę nad kundlami AM/FR ;).

  10. W tej wersji przez Gapa nie potrzeba nawet winiety, poza przejazdem do Nauders gdzie podobno droga przez miasto jest zamknieta ( jakieś remonty czy coś). W Gapa też trzeba uważać na godzinę, teraz może już nie ma takich korków ale w śzczycie okresu feryjnego zdarzało się postać gdy za późno wjechaliśmy na przełęcz.

     

    Co do Nauders to byłem w tym roku dwa razy (druga połowa stycznia i marca) i nie zauważyłem, że droga przez miasto jest zamknięta. Nie widziałem żadnych problemów. A jeździłem głównie za granicą we Włoszech.

     

    Odnośnie Ga-Pa to tam raczej nie ma korków, ale ja sezonu feryjnego (luty i pierwszy tydzień marca) unikam, więc tak do końca nie aspiruje do wyroczni w tej kwestii. Natomiast bywają korki po nawet małych opadach śniegu w górach na drodze 23/187 pomiędzy Grainau a Lermoos. Droga jest kręta i wąska a zawsze pojawi się jakiś baran :angry: w samochodzie bez napędu 4x4 albo łańcuchów i wszyscy stoją w wielogodzinnych korkach. Wtedy trzeba zawrócić i jechać przez Seefeld, trochę dalej i dłużej autostradą ale omija się Kufstein co jest plusem dodatnim :D.

     

    Odnośnie winiety to jadąc przez Grainau i Lermoos można ominąć autostradę ale już przez Seefeld to raczej chyba nie. Dlatego kupuję winietę zawsze bo nigdy nic nie wiadomo kiedy spadnie śnieg ;) a te niecałe 10 euro to niewiele przy kosztach wyjazdu.

  11. Ostatnio jeżdżę w Alpy przez Garmisch - Partenkirchen. Jest tam bardzo duża baza noclegowa ale nie korzystam jeszcze nie potrzebuję ;)

    Ze Szczecina do Nauders, Serfaus-Fiss-Ladis, St. Anton, Ischgl i innych ośrodków w tym rejonie Alp to tylko ok. 9-10 godzin. Jadę przez Drezno - Hof - Regensburg - Monachium -Garmisch - Partenkirchen.

    Omijam w ten sposób koszmarne korki zaczynające się na "dziewiątce" już od Norymbergi i ciągnące się aż do Kufstein oraz później te ciągłe ograniczenia do 100 km/h na Inntal autobahn.

  12.  

    Świadomy wybór, choć nie ukrywam, że z tym parametrem miałem najwięcej wątpliwości.  :).

    Wahałem się między 166cm a 173cm. Wybrałem ten pierwszy rozmiar kierując się chęcią nauki jazdy (zwrotne narty + wzorowanie się na slalomkach) na przygotowanych trasach.

     

    Poza trasami nie mam zamiaru jeździć na tych nartach.

    Taki off mam często na popołudniowych stokach w PL i am dają wtedy radę  :).

     

     

    Ile masz wzrostu jeśli to nie tajemnica.

    Takie narty zazwyczaj posiadają tip and tail rocker i narta nawet w okolicach wzrostu jest za krótka. Mój subiektywny pogląd :) Chyba, że istnieją jakieś inne względy i o to pytałem w poprzednim poście.

  13. Pozostanie w okolicach Val Gardeny to chyba dobra rada.

     

    Natomiast czy pojechać do Moeny to już nie mam pewności czy warto.

     

    Najbliższe od Moeny ośrodki to Alpe Lusia z jedną czarną i San Pelegrino - Falcade także tak realnie z jedną czarną z Col Marghetita w dół do San Pellegrino. Czy warto tam jechać będąc nastawionym na czarne trasy ? Odpowiedź jest dla mnie oczywista: Nie.

     

    To są miejsca dla początkujących i średniozaawansowanych turystów. Zażyć słońca, zrelaksować się, skorzystać z gastronomii ;). To jak najbardziej np. w "Snow Thrill" 6 - 10 lat temu robili porządna pizzę i podawali uczciwe bombardino :D. Jak się nic nie zmieniło to polecam. Ale trudnych tras to tam mało.

  14. Długość 166 cm to "oczywista pomyła pisarska" czy przemyślane założenie ?

    Pytam z nieposkromionej ciekawości gdyż jakiś czas temu kupiłem podobne w typie narty z tym, że 88 mm pod butem w okolicach wzrostu i żałuję że nie 5 cm powyżej wzrostu.

    Jakbyś mógł wyjawić koncept dlaczego 166 cm byłbym wdzięczny.

  15. Fajnie , fajnie.

    Jest w tym jakaś logika.

    Ale nie widzę żadnej relacji pomiędzy "skorporyzowaniem" firm a jakością nart.

    Jak dla mnie np. Blossom nie wykazuje żadnej jakościowej przewagi nad gigantycznymi biznesowymi strukturami Rossi czy Salomon.

    Nawet wolę te drugie i trzecie.

    Zdecydowanie.

     

    Samo życie, są gusta i guściki, jeden lubi pączki od Hawełki a drugi z Lidla ;).

  16. Nigdy , nie testowałem nart które później kupowałem.

    Mam jakieś techniczne kryteria wyboru i tego się trzymam.

    Czasami biorę do łapy narty które moje kryteria spełniają i gnę.

    To wystarczy.

     

    Wtopiłem raz.

    Czterdzieści lat temu :)

     

    Reszta nart które miałem, po adaptacji techniki jazdy, były znakomite.

    Uwielbiam te chwile.

    To zwykle najbardziej ekscytująca jazda.

     

    Moim zdaniem testowanie nart to trochę dziwna sprawa.

    Zastanówmy się.

    Największe rozterki odnośnie wyboru mają zwykle początkujący lub średnio jeżdżący.

    Czy oni są "uprawnieni" do oceny pracy doświadczonych konstruktorów firm produkujących narty?

    Z jednej strony, wiedza, doświadczenie, współpraca z zawodnikami a z drugiej "leszcz" który mówi : e te dechy są do dupy :)

    Trochę dziwne.

    Może lepiej było by przyjąć , że profesjonaliści wiedzą co robią a ja muszę się dostosować .

     

    Rozumiem problemy sprzętowe zawodników Pucharu Świata ale rozterki amatorów mnie nie przekonują.

     

    Ujmując to w brutalnym skrócie:

     

    Ci co się nie znają, oceniają tych co się znają :)

     

    Niech każdy przełoży to sobie na własną profesję.

     

    Z góry przepraszam za ten post.

     

    Prowokowanie jest cechą ludzi przewrotnych i inteligentnych :) .

     

    Teza powyższa jest błyskotliwa, prowokacyjna ale w warunkach tzw. współczesnego kapitalizmu niestety nieprawdziwa.

    Chociaż może  nie do końca ale o tym na końcu.

     

    Miała zastosowanie gdzieś dawno temu w czasach małych manufaktur gdzie 100 lat temu Abel Rossignol decydował co dobre a co złe albo także obecnie gdzieś na obrzeżach głównego nutu gospodarki gdzie rozmiar działalności jest niewielki albo działalność niszowa i tak szewc robi doskonałe lakierki, kapelusznik kapelusze, parasolnik parasolki a kolumnik kolumny ;) . Chyba mi się coś pomyliło. Kolumnik podobno nie robi kolumn. Hm, a jeżeli tak to kto je robi ? Nieważne.

     

    Jednakże na obecnym etapie rozwoju kapitalizmu kluczowe  znaczenie mają fundusze private equity który właściwie wykupiły dużą część gospodarki a na pewno szybko rozwijającego się sektora produkcji sprzętu sportowego w tym narciarskiego. W funduszach private equity nie rządzą inżynierowie – konstruktorzy tylko księgowi którzy zatrudniają księgowych. Taki np. Kolhberg & Company zarządza 78 platformami biznesowymi i wieloma miliardami przychodu to co mówić o jakimś marginesie jak Volkl i K2.

    Musi być zysk. I nie chodzi o zysk długoterminowy w perspektywie 5-7 lat jak to się w definicjach akademickich pisze, tak może było kiedyś 20 lat temu, chodzi o szybki zysk, teraz, już od razu. Dlatego przejmuje się stuletnie firmy z tradycją i wyciska z tej tradycji tyle ile można. Później odsprzedaje tak na okrągło. Większość popularnych firm należy do funduszy private equity: Volkl, K2 do amerykańskiego  Kolhberg & Company, Atomic, Salomon do  Fińskiego Amer Sports, Rossignol, Dynastar do Szwedzkiego Altor Fund itd.

     

    A na koniec o częściowej prawdziwości tezy postawionej przeze mnie na początku. Generalnie tak ale …

    Na szczęście nie wszystko stracone, bywają małe firmy gdzie jeszcze rządzą fachowcy, konstruktorzy a nie księgowi. Trzeba szukać małych manufaktur (np. Blossom, Kastle) albo firm które przeszły już co prawda na proces zarządzania korporacyjnego ale nie przejęły ich fundusze i w dalszym ciągu „ojcowie założyciele” mają coś do powiedzenia jak w Tecnica Group (Nordica, Blizzard).

  17. No widzisz, o tym właśnie piszę. 

    Kompleksy, agresja, bełkot i z braku argumentów - ataki personalne i wyzywanie od komunistycznych kolaborantów . Jakie to niskie. Przecież nawet nikogo nie obrazisz bo takie posty budzą raczej rozbawienie niż obrażają. Takie posty i takie podejście sprawiają, że forum jest jakie jest.

     

    W ocenianiu nie ma oczywiście nic złego - oceniam negatywnie niebezpiecznie jeżdżących, ryjących mi się w kolejce po nartach, oceniam pozytywnie pięknie jeżdżących, uśmiechniętych i zarażających pozytywnym podejściem ludzi, podziwiam ich, współczuję frustratom ale anonimowo odreagowywać w internecie kompleksy  bo ktoś siedzi w jakuzi ? Przecież to infantylne.

    Ja tam lubię sobie pójść na basen i popływać kilka kilometrów ale jak w jacuzi siedzą fajne panny - wbijam z uśmiechem. I co tu oceniać ?

     

    Kończę udział w tym żenującym off topic gdybym wiedział, że pisząc o sprzęcie że jest ważny i świadczy o narciarzu, że wywoła to taką reakcję, nie napisałbym nic.

    Zareagowałeś spokojnie, kulturalnie i merytorycznie w postaci wpisu : "onanizm sprzętowy".

    Brawo. Dojrzałość, spokój i opanowanie godne mędrca.

     

    Nigdy w życiu nie wdawałbym się w taką wymianę zdań gdybym przypuszczał z jaką reakcją się spotkam.

    To jakiś obłęd.

     

    A to co napisałeś teraz to chyba o sobie.

     

    Uciekam od agresji.

    Użytkownik wojtek pw edytował ten post 05 marzec 2019 - 17:52

  18. Dlaczego większość postów na tym forum jest tak bardzo pretensjonalna i ocenna ?

    Skąd w Was tyle zgorzknienia i frustracji ? Przecież ludzie maja prawo pojechać gdziekolwiek i siedzieć w basenie albo nawet pierdzieć w fotel patrząc sobie przez okno na góry jeżeli ich wycisza. 

    A inni mają prawo bujac sie po boisku nazywając to sportem.

    Jeszcze inni mają prawo szwendać się od schroniska do schroniska - byle komuś nad głową deski nie podcięli.

     

    Więcej luzu i uśmiechu !

     

    : )

     

    A mniej relatywizmu  ;) 

     

    Mają prawo siedzieć w basenie ale niech nie krzyczą że byli na nartach tylko że byli w spa :P

     

    I trudno mi się zgodzić z takim relatywistycznym podejściem do życia w tym i do narciarstwa, że właściwie wszystko jest dobre a zarazem wszystko jest złe. Każdy narciarz jest dobry i jednocześnie zły bo to zależy od punktu widzenia - indywidualnego oczywiście.

    I oczywiście do tego zestaw nowomowy postmodernistycznej etyki na czele z "nie oceniaj", "nie ma jednej prawdy" itd.

    Prawdziwy z Ciebie uczeń towarzysza Zygmunta Baumana :D


  19. Witam.

    Przejedź się kolego do Białki w okresie ferii zwłaszcza kiedy mazowieckie je ma, a szybko zweryfikujesz swój pogląd :)

     

    Nie chciałbym nikogo obrazić ale odnoszę wrażenie, że nie odróżniasz narciarstwa (podobnie jak widzewiak) od zjawisk socjologicznych, trendów modowych w spędzaniu wolnego czasu itp. zagadnień.

     

    Dla mnie narciarstwo to sport owszem amatorski, nawet uprawiany przez starszych ludzi jak ja ale sport gdzie liczy się dążenie do ciągłego postępu można górnolotnie powiedzieć ideału. Z tym wiąże się dbałość o sprzęt i wyposażenie a także świadomy dobór miejsca spędzania czasu na uprawieniu sportu.

     

    W Białce w zimie nigdy nie byłem i jak sadzę nie będę świadomie jadąc tam na narty, może nawiedzając znajomych za studiów którzy mieszkają w Gronkowie kiedyś się wybiorę ale raczej  w to wątpię.

    Białka, Zakopane czy generalnie Podhale w czasie ferii mazowieckich (ale także zachodniopomorskich) są dla mnie i pewnie nie tylko zjawiskiem socjologicznym a nie miejscem świadomego uprawiania sportu.

     

    A to są dwie różne rzeczy. Ja wybieram się z domu aby jeździć na nartach a nie bywać, pokazywać się czy jakoś spędzić ferie zimowe bo taka jest moda czy tak wypada w danym środowisku zawodowym czy grupie społecznej. Znam ludzi którzy wyjeżdżają "na narty" w ferie z dziećmi najlepiej do Włoch czy Austrii i przez tydzień nie wyciągają nart z hotelowej narciarni a jedyne miejsce gdzie można ich zobaczyć to hotelowy basen i jacuzzi. A na pytanie gdzie byłeś odpowiadają, że "och w tym roku byliśmy w Kitzbuhel, piękne miejsce" a od drugiego co był razem z nim dowiaduję się że przez tydzień z hotelu nie wychodził.

    Ale nie o takich "narciarzach" pisałem ale o świadomych pasjonatach dążących do doskonałości bez względu za ograniczenia (wiekowe, czasowe, finansowe, rodzinne itp).


  20. Czy rocker psuje nartę slalomową ?

    Oto jest pytanie :D Chciałoby się pojechać klasykiem.

     

    Krótko i na temat napisał Mikoski, bo to faktycznie dotyczy wszystkich nart trasowych.

     

    Ja od jakiegoś czasu stosuje zasadę: Pokaż mi swoje narty a powiem Ci kim jesteś, w właściwie jakim jesteś narciarzem ;)

    I nie chodzi tu o to jakim (w domyśle dobrym, przeciętnym, słabym), ale jak traktujesz tą pasję, jak to jest dla Ciebie ważne.

    Jak dążysz do wszystkiego co najlepsze także sprzętu to jest to rzeczywiście pasja, a jak zadowalasz się byle czym to i takim jesteś narciarzem.


  21.  

    Oni ją fabrycznie dają bez płyty, poszerzając grono odbiorców. 

    Piszę ku przestrodze, żeby się ktoś nie nadział.

    Super fajna, skrętna nartka, ale nie do długiego skrętu przy większej prędkości.

    Taka zabaweczka.

     

    To jest clou problemu.

    Ta sama narta z dobrą płytą i bez niej to niestety w użytkowaniu dwie różne narty.

    Warto wiedzieć i pamiętać.

    Przekonałem się o tym w ubiegłym roku (Blizzard SRC Piston X-Cell 14 vs SRC X-Cell 12).

    Nie doceniałem tego bo jeździłem na byle czym i nie zauważałem pewnych wg. mnie wtedy niuansów które są jednak kwestiami zasadniczymi jak się okazuje.

    W przyszłości błędu już na pewno nie popełnię.

  22. Temat został zainicjowany prawie 7 lat temu :o Mało kto pamięta o co chodzi i jak była teza autora. Zachęcam wszystkich którzy popisują się ostatnimi wpisami a w szczególności takich użytkowników jak Jasiek, Assassian, jan koval i oczywiście mój ulubiony bojownik o wolność dla AM sstar. Przeczytajcie dokładnie o co w tym temacie chodzi.

    Właśnie.
    Producenci kierują takie narty do słabo lub średnio zaawansowanych jako bardzo uniwersalne.
    Od slalomu do jazdy pozatrasowej.
    Czy to na pewno jest prawda, że one się do tego nadają?
    Czy średnio zaawansowany ma w ogóle taką potrzebę?
    Czy producent nie próbuje klientowi tego wmówić?

    Na ubitej trasie są gorsze od węższych a poza nią nie nadają się do niczego.
    Ani trochę nie przesadzam.
    Aby jeździć w puchu na tak wąskich nartach trzeba naprawdę sporo umieć.
    Tymczasem adresat nie jest mistrzem.
    Moje narty 98mm w głębokim śniegu "wołają" o jeszcze większą szerokość a nieskromnie dodam , że ..........bez problemu daję radę w każdym terenie.

    Po co więc są takie narty? (70-85mm)

    Jak dla mnie one są słabe i na trasie i poza nią.
    To oznacza, że wolałbym mieć bardziej specjalizowaną nartę do jeżdżenia tam gdzie lubię a w odmiennych warunkach trochę się pomęczyć. ( da się tak samo jak na tych z tematu).
    Lub mieć dwie , specjalistyczne pary.
    Zapraszam do rozmowy.

     

    Ja dzisiaj ;)  zgadzam się z teza autora chociaż jeszcze dwa lata temu to niekoniecznie. Dojrzałem ;) W tym i poprzednim sezonie pojeździłem na różnych nartach w różnych warunkach i przyznaję mu rację a co będzie za kolejne dwa lata ? Nie wiem  :P 

     

    Pozdrawiam

    Wojtek

×
×
  • Dodaj nową pozycję...