-
Liczba zawartości
7 099 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
59
Zawartość dodana przez mig
-
A tych poniżej? Szczyrk to unikat w znaczeniu że najwyższe trasy są ponad 1000m. Reszta Śląskiego jeździ na znacznie mniejszych wysokościach. Skoro znasz okolice to po co pchasz się w największy syf? Jest sporo urokliwych okolic gdzie nawet świerki są zdrowe.....
-
Letnie tabuny rowerzystow, ktorzy wjechali samochodem na Salmopol i "zdobywaja gory" to dopiero jest dramat...... >>> >Mamy za malo gor <<<< Coś koło 500 km..... wcale nie mało.
-
Trasa jest ok. Ściąga z pozostałych tras tych co robia pierwsze kroki na nartach i poprzednio blokowali dolne trasy. Jedyne co należy zrobić to przyspieszyć/wymienić talerzyk na Małe. Przy obecnym można się wyspać.... A wygląd? Za 2, 3 lata teren zarosnie trawa i chwastami i bedzie zielono. Tereny trawiaste na tej wysokości nie są ewenementem....
-
To młodszy syn... wtedy 6 lub 7 lat. 'Hopki' to była fajna zabawa....
-
Na starych' ( bezsztruksowych) muldach po prostu się jeździ. Uczą dyscypliny skretu a nie bezmyslnego zapie....a. Kiedyś było łatwiej. Nie było alternatywy- jazda na nartach byla jazda po muldach. ( połowa lat 80tych, obecny Złoty Groń w Istebnej - muldy w fazie wzrostu;-) )
-
Kiedyś u sąsiadów przeczytałem...: stojí blíž! to, co držíte w rukah, je mnohem kratší, než si myslíte..... ;-)
-
Pn Mazury +34st. Do zwariowania.... Jutro muszę przez kilka godz być pod podkładem ( wymiana drucikow i tablicy bezp.) a tam pewnie będzie +45... :-(. Pozdrowienia z Harszu- widok na Dargin.
-
Często się zdarza że to samo/podobne słowo w innym języku znaczy coś zupełnie różnego. Niech więc w języku polskim mulda oznacza gorke - zgodnie ze 100letnia tradycja a w przeciwieństwie do niemieckiej muldy. Słowo jest sporadycznie używane w innych dziedzinach więc nie zakłóca to komunikacji. Obstawiam też że 99% narciarzy rozumie jazdę po muldach jako jazde po górkach a nie dolinkach. Uzus zwykle jest mocniejszy niż poprawność ( sorry Mirek.... ;-) )
-
Nie zrozumiałeś. On nie tyle nie wiedział CZYM zmierzyć ( to sie zdarza, wymaga dopasowania narzedzia do potrzebnej dokładnosci) a CO zmierzyć. Pojęcie średnicy było mu zupełnie obce....
-
Oczywiscie zakuwanie tabelek to idiotyzm. Jednak wiedza że Argentyna ma ze 100x (nie wiem ile, liczba przypadkowa) więcej bydlakow niż Pl daje już jakieś pojęcie o skali. Niestety zaniechanie idzie znacznie dalej. Niedawno miałem w pracy technika instalatora (TECHNIKA- czyli teoretycznie samodzielnego pracownika na stanowisko mistrza) ktory stał bezradny przed rurą i szukał na niej średnicy...... po 13 latach nauki w szkole..... :-(
-
Potrzebne obciążenie. Pamięć to z latwoscią wytrzyma a nieuzywana zanika wraz z logicznym mysleniem i kojarzeniem przyczynowo-skutkowym.. co zresztą widać wszedzie wokół ;-). Nauka na pamięć nie służy gloryfikacji tematu czy utworu lecz treningowi mózgu.... Nieco to uciążliwe ale skuteczne. Faktem jest ze do niektórych utworów z lektur szkolnych i nie tylko trzeba dorosnać, niektóre zaś są/byly w kanonie o min 4 0 lat za długo. Kiedys Dostojewski ( nie był w lekturach) wyłączal mi percepcję po pierwszym rozdziale, teraz Idiotę czytam jak kryminał..... A pogoda..... spadło trochę deszczu i w lesie nieco się ruszyło. 15 min spaceru, gołąbki w ilościach hurtowych omijalem.
-
https://tatromaniak....uz-przed-burza/
-
W dawnych dawnych czasach w szkole podstawowej był przedmiot pt. zajęcia praktyczno-techniczne. Wiertarki były co prawda bezprzewodowe za to z korbką a wkrętarki w formie śrubokręta, ale nauka podstawowej obróbki drewna i matalu i zapoznanie z narzędziami ich uzywaniem było bardzo skuteczne. Wiedza została na całe życie, i jest wciąż użyteczna mimo pozniejszego sporego stażu w warsztacie konstrukcji stalowych i nowoczesnych maszyn obróbczych. Później te zajęcia jakoś zanikły.... młotki stały się bardziej niebezpieczne?
-
Teraz to juz przegiąłes.... jeśli nie uczy to jest patologia nie szkoła. Zresztą... co ja tam wiem na temat szkoły.
-
Myślę że Witek skutecznie opanował zachowanie w warunkach skrajnie ekstremalnych, jednak wątpię że była to szkoła.....
-
Szkoła wszystkiego nie nauczy, musi wybrać co ważniejsze... 100 poszkodowanych co kilkadziesiąt lat czy bieżąca indoktrynacja...... :-( Jak pamiętam to nie szkoła mnie uczyła że w nocy jest ciemno i jakie są tego konsekwencje dla orientacji w lesie, że mokre nogi są mało przyjemne w marszu, a byle jaka peleryna jest skuteczniejsza od najfajniejszego parasola. Przewidywania uczy wyłącznie praktyczna wiedza a utrwala osobiste 'dostanie w dupe". Kiepsko tu widzę rolę szkoły.
-
Za to miałeś o 50g lżejsze pchanie.... ;-) A jak doliczyc masę wirujacą to hoho... Po pierwszej takiej przygodzie - prawie 10km z buta - założyłem pancerne detki i porządne opaski na nyple. Dlaczego kiedy jest potrzeba to zawsze okazuje się, że klej w reperaturce wysechł a zapasowa dętka wisi w garażu..... ;-) ;-)
-
Czy niektórzy naprawdę uważają że brak ostrzeżenia oznacza bezpieczeństwo? Serdecznie współczuję poszkodowanym i rodzinom, ale tu Marcin ma rację ( pomijając styl wypowiedzi i inne pobocznosci). Urosło nam pokolenie bezstresowe, bezrefleksyjne za to przekonane o swojej doskonałości i takie są m.in. tego skutki.... A tak na serio, to jak sobie wyobrażacie 'ostrzeżenia na bramkach"? ;-) Napis, baner świetlny, podpisanie oświadczenia, czy nadruk na bilecie do parku. I jakie byłyby konsekwencje jego zignorowania? Pominę już kolejne znieczulenie - darmowa pomocą w polskich górach, bo to temat na nastepną "epopeje"....
-
No to teraz ostrzeżenia będą co 15 minut w promieniu 500 km... jak widać z pierwszego zdania, są one potrzebne głównie dziennikarzom.
-
Zwykle jest min 1-2 godz czasu. Nie zawsze wystarczy, bo podjąć decyzję wbrew tłumowi nie jest łatwo. Podobnie na wodzie. "Białe szkwaly" w PL nie spadają z błękitnego nieba, a "zaskakuja" co drugiego sternika....
-
Faktycznie nie jest śmieszne. Byłeś między skałami w czasie burzy? Nie? To nie chodź....