MarioJ
Members-
Liczba zawartości
2 452 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
11
Zawartość dodana przez MarioJ
-
To się jeszcze dostosuj i wyprowadź się do Dubaju, tam będziesz sobie cały czas jeździł autkiem. Ale dzięki za podesłanie przypadku. Opisz coś więcej o tym Dubaju, gdzie i jak tam się parkuje? Jak wygląda pozyczenie auta? Ja tam się raczej nie wybiorę. Nic ciekawego dla mnie tam nie ma.
-
Przestałem używać wobec Ciebie epitetów. Więc jak jesteś jakimś prezesem to zachowaj podstawową kulturę tutaj i skończ z tymi małostkowymi emocjami.
-
Wszystko się sprowadza do jednej prostej konstatacji: WSZYSTKIE AUTA, które chciałyby wjechać do CITY, NIE ZMIESZCZĄ SIĘ.
-
Czas całkowity cyklu? Tak. Na dużych skrzyżowaniach są przesiadki między liniami. Więc jest też kwestia ile czasu trwa przejście z jednego przystanku na drugi. We Wrocławiu np. przebudowano całkowicie skrzyżowanie Plac Grunwaldzki, aby wszystkie (prawie) przystanki dać na środek, a skrzyżowanie ma teraz kształt elipsy. Na środku są dwa albo trzy perony komunikacji publicznej i pasażer przechodzi między peronami bez chodzenia po pasach dla aut i bez wchodzenia do tunelu. Co dla niego jest krótsze i super komfortowe. Nad peronami są dachy, cała przestrzeń piesza jest osłonięte przed deszczem. Akurat ta przebudowa nie zepsuła bardzo życie samochodom, nie zmniejszono liczby pasów. Porównaj to sobie z przesiadkami tramwajowymi na Rondzie Dmowskiego w Warszawie.
-
To jest całkowicie inna skala niż gdziekolwiek u nas i jak widać inne rozwiązania. Tokio ma 10 mln mieszkańców, a aglomeracja ponad 35 mln. Właśnie niedawno się zastanawiałem jak oni kierują rozwojem miasta, remontami, przebudową ulic, etc.
-
Nie. Jest jeszcze kwestia, ile czasu czeka. Czyli jaki długi jest cykl. Im większe skrzyżowanie, to cykle są dłuższe.
-
Nie, to nie był żart 🙂 Dla pieszego czas przejścia przez skrzyżowanie jest tak samo ważny jak ilość cykli w korku dla kierowcy. Wymaga to więcej pisania, więc może za kilka dni coś Ci napiszę.
-
A żeby nie było że teoretycznie. To przykład mojej podróżny służbowej. Hotel w centrum Szczecina, gdzie poruszałem się wyłącznie pieszo. Przejazd pociągiem Szczecin - Wrocław szczegółowo: Wyjazd ze Szczecina o 7:45 i po 4h10min w domu we Wrocławiu na przedmieściach, czyli jeszcze musiałem przejechać po mieście. Czas zbliżony jakbym jechał autem. Po drodze przesiadki : Poznań (6 minut), Wroclaw Główny (2 minuty), Wrocław Mikołajów i ostatni kawałek tramwajem. Na bieżąco sprawdzałem perony odjazdów w aplikacji KOLEO żeby przesiadka była sprawna. Pociągi o czasie i przesiadki zgodnie z planem. Na Wrocław główny miałem dwie minuty na przesiadkę, tu dworzec znam bardzo dobrze. Pociąg KD odjechał z dwuminutowym opóźnieniem, więc elegancko. Był też następny KD za 15 minut. Taksówkę wziąłem tylko w podróży do Szczecina. Pociąg z Wrocławia miałem o 6 rano, więc już nie chciało mi się telepać tramwajem, wziąłem taxi, 25 minut do głównego.
-
Każde miasto jest inne i szczegółowe rozwiązania są różne. Są też rózne zaszłości. Nie będę się bawił w jakieś szczegółowe Ping-pongi na temat miasta, którego dobrze nie znam. Ja cytowałem ogólne przesłanki, strategię. I to nie są bzdury. Pomyśl, poczytaj, a za rok mi przyznasz rację. 🙂 Dzisiaj masz za dużo negatywnych frustracji w sobie, co widać między wierszami. Trzaskowski ma w planach zwężenie fragmentu Alei Jerozolimskich zgodnie z tą strategią ! Ha ha ha 🙂
-
Popracuj nad sobą, nie dzisiaj, ale np. za tydzień. Człowiek (jako istota biologiczna) ma bardzo duże możliwości dostosowywania się do nowych warunków. Musisz tylko dać sobie szansę i nauczyć się dwóch nowych aplikacji typu: Jakdojade i KOLEO. 🙂 Przemyśl to sobie, popytaj a za miesiąc sprobuj czegoś nowego. Dzisiejszy zbiorkom to zupełnie inny poziom niż PRL. Chociaż zdarzają się jeszcze małe problemy …
-
Ja mam. Chyba niedawno ruszyło nowe połączenie IC Bielsko-Biała-Kraków. Czas to 80 min i jest Pan w centrum Krakowa. Takie połączenie jest co 4h. Komfortowo i z klimatyzacją.
-
Polacy mają raczej krótką pamięć. Też jeździłem autem po Europie i dawniej mnie tam szokowały wąskie uliczki w centrum, brak parkowania na chodnikach, uporządkowane pobocze, parkowanie tylko w miejscach wyznaczonych, problem ze znalezieniem miejsca. Tak teraz jest w Krakowie w centrum po prostu. Bardzo podobnie jak w miastach zachodu. Jest jedna rzeczy którą słabo kopiujemy. Brak dużych parkingów publicznych na obrzeżach centrum z dobrym dojazdem autem z zewnątrz. Oczywiście taki parking ma być płatny. We Wrocławiu w sumie jest trochę takich parkingów, ale one są w samym centrum. A powinny być lekko poza centrum, żeby auta nie korkowały się w tym ścisłym centrum. Zostawiam auto na takim parkingu a dalej idą pieszo lub podjeżdżam tramwajem.
-
Osobiście jestem za egalitaryzmem. Żaden urzędnik nie powinien mieć dostępu do służbowego parkingu. To tylko bym zostawił dla Prezydenta czy Ministra. Urzędnicy mogą mieć dostępne służbowe samochody (na rezerwację) na potrzebę ważnych przejazdów z gośćmi. A Radek Sikorski jeździ rowerem w stolicy do pracy. W Sztokholmie w centrum widziałem na własne oczy ludzi na rowerach w garniturach. W Kielcach jest prezydentka rowerowa, ale jak poczytasz więcej to na pewno stwierdzisz że lewacka. 😉 Zrozum że nie tylko rower jest dostępny, jest też komunikacja publiczna.
-
Poczytaj proszę, chociaż raz 🙂 Wiedza o transporcie w dużym mieście, cz.1. Istnieje kilka przyczyn, dla których samo poszerzanie dróg prowadzących do centrum dużego miasta zwykle nie działa, a czasem wręcz pogarsza sytuację. Najważniejsze są cztery: 1. Zjawisko „popytu indukowanego” To udowodniony efekt: jeśli zwiększasz przepustowość drogi, pojawia się więcej kierowców. Dlaczego? ludzie, którzy wcześniej jeździli o innych godzinach, wracają do jazdy w szczycie, osoby dotąd korzystające z komunikacji zbiorowej „przesiadają się” z powrotem do auta, włącza się ruch z dalszych dzielnic lub miejscowości, niektórzy zaczynają jeździć częściej, bo „jest szybciej”. Efekt końcowy: po 1–3 latach korek jest taki sam, tylko większy, bo zajmuje więcej pasów. 2. W centrach miast nie da się zwiększać przepustowości w nieskończoność W gęstej, zabytkowej, zabudowanej tkance miejskiej: brakuje miejsca na kolejne pasy, poszerzenie drogi wymagałoby wyburzeń, zwiększa się hałas i zanieczyszczenie, zwiększa się niebezpieczeństwo dla pieszych i rowerzystów. Inaczej mówiąc: większa droga generuje ruch, którego centrum i tak nie może „przetrawić”. 3. Poszerzanie dróg pogarsza transport publiczny Szerokie arterie: utrudniają organizację sprawnej komunikacji miejskiej, wydłużają dojścia do przystanków, zwiększają dystans do przejść dla pieszych, często zabierają miejsce pod torowiska lub buspasy. W rezultacie więcej osób wybiera samochód, korek rośnie, a cały system się zapętla. 4. Poszerzanie dróg sprowadza więcej aut do miejsca, które ma ograniczoną pojemność W centrum ograniczeniem nie jest „droga dojazdowa”, ale: liczba miejsc parkingowych, pojemność skrzyżowań, przestrzeń między budynkami, normy hałasu i smogu. To tak, jakby próbować lepiej funkcjonować w mieszkaniu, stawiając większe drzwi wejściowe – ale nie powiększając samego mieszkania.
-
Ja Ci nic nie narzucam. Kraków Ci tylko mówi: wal się ze swoim autem w centrum. Jak kochasz swoje auto, to jeździj nim w kółko po obwodnicy Krakowa. Na tym polega Twoja wolność.
-
Nie, to nie są moje poglądy. To jest wiedza naukowa, badania oraz praktyka inżynierów ruchu. Ja tylko to cytuję. Ty nie masz wiedzy na ten temat, tylko prostacką intuicje kierowcy, która nie działa. Doucz się i przemyśl to. Tylko to Cię może uratować, żeby nie zgnić od tej swojej frustracji.
-
Dzisiaj jechałem obok takiego TIRa, co wypuścił ogromny czarny dym prosto na mnie. Ale mam już odruch zamykania wlotu. Walić wszystkie stare auta i diesle, których kierowcom nie chce się serwisować swoich aut. Bo się spieszą ciągle i nie maja czasu. Nie życzę sobie żeby te stare graty Audi80 truły mnie i do widzenia, na złom. Nie każdy kupi suva, bo go nie będzie stać na opony. Może kupić mniejsze auto.
-
Wiedza o transporcie w dużym mieście, cz.1. Istnieje kilka przyczyn, dla których samo poszerzanie dróg prowadzących do centrum dużego miasta zwykle nie działa, a czasem wręcz pogarsza sytuację. Najważniejsze są cztery: 1. Zjawisko „popytu indukowanego” To udowodniony efekt: jeśli zwiększasz przepustowość drogi, pojawia się więcej kierowców. Dlaczego? ludzie, którzy wcześniej jeździli o innych godzinach, wracają do jazdy w szczycie, osoby dotąd korzystające z komunikacji zbiorowej „przesiadają się” z powrotem do auta, włącza się ruch z dalszych dzielnic lub miejscowości, niektórzy zaczynają jeździć częściej, bo „jest szybciej”. Efekt końcowy: po 1–3 latach korek jest taki sam, tylko większy, bo zajmuje więcej pasów. 2. W centrach miast nie da się zwiększać przepustowości w nieskończoność W gęstej, zabytkowej, zabudowanej tkance miejskiej: brakuje miejsca na kolejne pasy, poszerzenie drogi wymagałoby wyburzeń, zwiększa się hałas i zanieczyszczenie, zwiększa się niebezpieczeństwo dla pieszych i rowerzystów. Inaczej mówiąc: większa droga generuje ruch, którego centrum i tak nie może „przetrawić”. 3. Poszerzanie dróg pogarsza transport publiczny Szerokie arterie: utrudniają organizację sprawnej komunikacji miejskiej, wydłużają dojścia do przystanków, zwiększają dystans do przejść dla pieszych, często zabierają miejsce pod torowiska lub buspasy. W rezultacie więcej osób wybiera samochód, korek rośnie, a cały system się zapętla. 4. Poszerzanie dróg sprowadza więcej aut do miejsca, które ma ograniczoną pojemność W centrum ograniczeniem nie jest „droga dojazdowa”, ale: liczba miejsc parkingowych, pojemność skrzyżowań, przestrzeń między budynkami, normy hałasu i smogu. To tak, jakby próbować lepiej funkcjonować w mieszkaniu, stawiając większe drzwi wejściowe – ale nie powiększając samego mieszkania.
-
Wszystko co piszesz to jest Twoja prostacka intuicja. Która tutaj jest błędna. Masz jakieś badania że większość jeździ samochodem bo musi? Ja mogę postawić tezę że jeźdżą bo tak jest im wygodniej i komfortowo. Każdy mieszkaniec dużego Miasta powinien sam projektować sobie swoje życie, aby mieć alternatywny do samochodu sposób dotarcia do pracy i do usług. Jak ktoś opiera się tylko na prywatnym aucie, to jest po prostu durny. Oczywiście to nie dotyczy dostaw, które muszą być realizowane. Jak się chcesz czegoś nauczyć w dziedzinie transportu w dużym mieście, to zacznij szukać profesjonalnej wiedzy a nie sensacyjek o SCT. Zaraz Ci coś podeślę.
-
Jesteś kierowcą i możesz ocenić czy na drodze są dziury czy ich nie ma. Ale nie jesteś w stanie oceniać zarządzania ruchem w całym mieście. Bo nie masz wiedzy o skali problemu, z jakim mierzy się Urząd. Jesteś typowym patokierowcą, któremu wydaje się że coś rozumie.
-
Ad.2. Kompletnie nie rozumiesz tych zmian. To tak jakby Jamajczyk miał wypowiadać się o śmigu, jak nigdy nie stał na nartach.
-
Jak odpowiesz rzetelnie na moje pytanie, to ja też Ci odpowiem. Na razie robisz sobie jaja.
-
Niby tak, ale dobrze że inne ośrodki tego nie widzą tylko kręcą ile się da. Np. Cerna Hora Janske, Czarna Góra Sienna. A Szklarska w tym czasie tylko obiecuje kolejne terminy i liczy procent naśnieżania. Trochę inna filozofia działania.
-
A Ty ile godzin spędziłeś już na śniegu w tym sezonie? I czy więcej niż trwa Twój dojazd samochodem w góry?
-
Burmistrz Stronia chce postawić gondolkę na szczyt Śnieżnika. I krytykowałem to na jego profilu. To się ludzie przyczepili że ja nie daje słabszym obejrzeć gór. A na koniec kobieta weszła z argumentem że niepełnosprawny nie może zobaczyć Śnieżnika. Więc takie jest podejście. „Mi się należy i zróbcie gondolkę, bo to jest postęp.”
