Organizacje typu Gaja, Pracownia Na Rzecz Wszystkich Istot, Mysikrólik i wiele innych to przykłady eko-pasożytnictwa. Nie wnoszą nic istotnego w problematykę ochrony środowiska, za to świetnie żyją z marnowania rozmaitych publicznych (oraz prywatnych) środków. O ile większość organizacji pozarządowych realizuje społecznie użyteczne cele, to w tym przypadku mamy do czynienia ze zwyczajnym naciągactwem, sposobem na życie. Jak pokazują doświadczenia z przeszłości, chodzi im jedynie o kasę, wystarczy zapłacić, żeby przestawali się przykładowo przykuwać do drzew. To jest wstydliwe ogniwo III sektora w Polsce.