xed Napisano 21 Października 2007 Udostępnij Napisano 21 Października 2007 W czasie rozmowy o planach na nadchodzący sezon mój 10 letni syn zadał pytanie: "Tato, co to jest wyrwirączka ?" No właśnie - czy któś może podzielić się wiedzą gdzie jeszcze można znaleźć klasyczną wyrwirączkę, tj. klasyka: - stalowa lina swobodnie płożąca w terenie - kawał metalowego pręta jak duży otwieracz do konserw zaopatrzony w pętlę z liny do wczepania sie w linę Swoją drogą co to za dzieciństwo narciarskie bez wyrwirączek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
a_senior Napisano 21 Października 2007 Udostępnij Napisano 21 Października 2007 Swoją drogą co to za dzieciństwo narciarskie bez wyrwirączek Wlasnie. Nie wiem gdzie jeszcze funkcjonuje wyrwiraczka, ale w okresie mojej narciarskiej mlodosci bylo ich pelno. Kilka dobrze pamietam. Gorna polana na Gubalowce. Straszliwie zrywala i trzeba bylo niemalo uwagi, by sie zalapac bezszkodowo. Druga - Polana Mizowa kolo Pilska. Tamta rozdarla mi nowa skorzana rekawice, a wtedy kupno rekawic narciarskich nie bylo latwe. Jeszcze jedna wyrwiraczke, prywatna tym razem, pamietam. W dolinie Jaszcze w okolicach Ochotnicy Gornej, gdzie moj przyjaciel ma piekna chalupe. Tam funkcjonowala okresami napedzana silnikiem spalinowym o ile pamietam. Aha, jeszcze jedna. Wesola Polana w naszym krakowskim Lasku Wolskim. I druga na polanie na Sikorniku. Za mlody jestes by je pamietac. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kozak51 Napisano 21 Października 2007 Udostępnij Napisano 21 Października 2007 Za mlody jestes by je pamietac. A co ja mam powiedzieć. Ja nawet nie wiem jak to wygląda:confused: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
xed Napisano 21 Października 2007 Autor Udostępnij Napisano 21 Października 2007 ach ... zapomniałem dodać, ze lina musiała byc obowiązkowo wysmarowana towotem zostawijącym pregi niemal jak na tygrysie Senior --- niektore z tych urządzeń pamiętam. Pamietam też taką jedną zrobioną z wyciągarki od ruskiej terenówki (na dole) na górze był wbity drewniany pal do którego na drucie był przymocowany bloczek ... aż cud, że nie bylo obok cmentarza. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
snowblade'man Napisano 21 Października 2007 Udostępnij Napisano 21 Października 2007 ach ... zapomniałem dodać, ze lina musiała byc obowiązkowo wysmarowana towotem zostawijącym pregi niemal jak na tygrysie -dlatego najlepszym zestawem było mieć "hak" wraz z liną przymocowanoą do pasa,który tworzył integralna część z "ochraniaczem"/materiał chroniący przed smarem/ kombinezonu który był przymocowany do biodra i nogawki z tej strony z której się "podłączałeś" do liny....... Jazda na wyrwiraczce,to jak jazda fiatem 126p--->trzeba to poprostu przeżyć..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Anula Napisano 21 Października 2007 Udostępnij Napisano 21 Października 2007 -dlatego najlepszym zestawem było mieć "hak" wraz z liną przymocowanoą do pasa,który tworzył integralna część z "ochraniaczem"/materiał chroniący przed smarem/ kombinezonu który był przymocowany do biodra i nogawki z tej strony z której się "podłączałeś" do liny....... Jazda na wyrwiraczce,to jak jazda fiatem 126p--->trzeba to poprostu przeżyć.....Z punktu widzenia kobiety: To były czasy!! Dziewczyny na wyrwirączce nie miały lekko.Wszystko zależało od częstotliwości wpinania się osób.Nieraz dzwigało się kawał liny pod góre,która ciągnęła nieżle do dołu.Do zestawu skórzanego pasa i haka trzeba było dołączyć robocze rękawice by się nie ślizgały.Strasznie lina brudziła, więc bok miałam umorusany.Jeden jedyny plus wyrwirączka miała-każda dziewczyna na wyciągu miała talię jak osa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lutek Napisano 21 Października 2007 Udostępnij Napisano 21 Października 2007 Wyrwirączki to juz historia... Jedyne gdzie to widziałem i występuje to na Wieżycy, ale tylko dla "oponek" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
xed Napisano 21 Października 2007 Autor Udostępnij Napisano 21 Października 2007 Wyrwirączki to juz historia... Jedyne gdzie to widziałem i występuje to na Wieżycy, ale tylko dla "oponek" Zbyt daleko aby jechać tam w celach edukacyjno-masochistycznych Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Lutek Napisano 21 Października 2007 Udostępnij Napisano 21 Października 2007 No fakt. Jeszcze z 2 lata temu, była ona w Myślęcinku. Ale dawało Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jark Napisano 22 Października 2007 Udostępnij Napisano 22 Października 2007 Xed niedaleko mnie jest takie cudo i powiem Ci że w sezonie 05/06 działało. Wybraliśmy się tam z kumplem i biedaczek z racji tego że nigdy na tym nie jeździł to nie dość że został nieźle sponiewierany na dzień dobry to w powrotnej drodze ja prowadziłem jego autko bo jemu rączyny (jak on to określił) „wpadły w dziwną wibrację”. Kto nie przeżył ten nie wie iż po jeździe na czymś takim (oczywiście jak się nie ma opanowanej techniki) nalanie kawy z termosu do kubka to wyczyn, nie wspominając o samym jej piciu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
spyder Napisano 22 Października 2007 Udostępnij Napisano 22 Października 2007 Wyciąg z wyrwirączką znajdował sie do niedawna jeszcze ok 5 km ode mnie. Wyglądało to tak, że na dwóch kołach zapięta była gładka lina stalowa, która cały czas była w ruchu, do wyciągu podchodziło sie w kolejce i w równych ok 2/3 m odstepach, następnie chwytało sie linę lewą ręką zapinając się w tym czasie... no właśnie jak to napisał snowblade'man trzeba było mieć odpowiedni stalowy klucz ( swój ) który następnie był przywiązany do pasa. Po zapięciu się kluczem do liny dalsza jazda była już całkiem spoko, po prostu było się ciągniętym przez linę za pas. Wypinając się trzeba było powtórzyć czynność w odwrotnej kolejności. A na sam zjazd klucz wkładało sie za pas. Trzeba było uwarzać z wywrotkami o jakie nie było trudno na niewyratrakowanym stoku by nie dostać kluczem w głowę. Tak to były czasy gdy trasę ubijali sami narciarze wyjeżdżając w górę wyciągiem po świerzym śniegu a nastepnie schodząc drabinką jeden obok drugiego w dół. Oczywiście lewa strona spodni była brudna od nasmarowanej liny, że nie wspomnę o lewej rękawiczce, dało się jednak zabezpieczyć we własnym zakresie odpowiednim fartuchem. Dużo sie najeździłem na tym wyciągu i świetnie wspominam ten czas: spędzony kameralnie, w rodzinnej wręcz atmosferze na prywatnym pobliskim stoku, ze świetnymi widokami na kotlinę i wspaniałą herbatką z rumem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
xed Napisano 22 Października 2007 Autor Udostępnij Napisano 22 Października 2007 Wyciąg z wyrwirączką znajdował sie do niedawna jeszcze ok 5 km ode mnie. No to widze problem semantyczny !! Dla mnie wyrwirączka to określenia na "całokształt" takiego wyciągu. Z kontekstu rozumie, że w twoim słowniku wyrwirączka ogranicz sie do tego "klucza" czy tak jest ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Anula Napisano 22 Października 2007 Udostępnij Napisano 22 Października 2007 Xed niedaleko mnie jest takie cudo i powiem Ci że w sezonie 05/06 działało. Wybraliśmy się tam z kumplem i biedaczek z racji tego że nigdy na tym nie jeździł to nie dość że został nieźle sponiewierany na dzień dobry to w powrotnej drodze ja prowadziłem jego autko bo jemu rączyny (jak on to określił) „wpadły w dziwną wibrację”. Kto nie przeżył ten nie wie iż po jeździe na czymś takim (oczywiście jak się nie ma opanowanej techniki) nalanie kawy z termosu do kubka to wyczyn, nie wspominając o samym jej piciu. Oj! prawda to były czasy! Kto tego doświadczenia nie zaznał wiele stracił.Ja wychowałam się na wyrwirączkach.Był taki wyciąg w latach 90-tych w Zieleńcu przy "Hubertusie".Opanowałam do perfekcji wiele technik wpinania i wypinania sie ,podczepiania za innymi by nie dzwigać liny,(wszystkie metody bezkolizyjne).Raz tylko za długo patrzyłam do tyłu i skończyło się bolesnym zetknięciem z latarnią miedzy nogami.Na szczęście dyżurny stał na bramce,która zdązl na czas wyłączyć zanim mnie urwało.Ale wcale mnie to nie zraziło.Trzebabyło jedynie popracowac nad lepsza równowaga Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
cegreg Napisano 22 Października 2007 Udostępnij Napisano 22 Października 2007 W czasie rozmowy o planach na nadchodzący sezon mój 10 letni syn zadał pytanie: "Tato, co to jest wyrwirączka ?" No właśnie - czy któś może podzielić się wiedzą gdzie jeszcze można znaleźć klasyczną wyrwirączkę, tj. klasyka: - stalowa lina swobodnie płożąca w terenie - kawał metalowego pręta jak duży otwieracz do konserw zaopatrzony w pętlę z liny do wczepania sie w linę Swoją drogą co to za dzieciństwo narciarskie bez wyrwirączek Nie wiem czy jeszcze jest ale dwa lata temu widziałem coś takiego w Tyliczu w top-ski. A taka nowsza wersja wyrwirączki jest w Kluszkowcach (o ile jeszcze można ją nazwać wyrwirączką). Jeszcze gdzieś widziałem taką starą wersję ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie... A i jeszcze jedna jest na Podlasiu koło Białej Podl. Sam się zastanawiałem czy coś takiego przenośnego sobie nie sprawić. Gdzieś tam w domu mam z 200m liny, jakiś agregat też jest, silnik też by się znalazł, tylko gorzej z miejscem... ach te równiny:( Na pl.rec.sporty.zimowe ktoś pisał właśnie o gościu który zrobił coś takiego wykorzystując samochód;) - w Wawie ale dokładnie nie pamiętam gdzie... Zainteresowanych odsyłam do archiwum. Pozdrawiam gc Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
RyÅ› Napisano 22 Października 2007 Udostępnij Napisano 22 Października 2007 klasyczna wyrwirączka to była w Busku-Zdroju jakieś 20 lat temu, po kilku zjazdach kurteczka cała obsmarowana smarem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marecki Napisano 22 Października 2007 Udostępnij Napisano 22 Października 2007 Ja miałem takie dwie prawie koło domu. To była frajda:D bo się jechało do góry a nie maszerowało na piechotę a że wyglądało się po takiej jeździe tak jak to opisujecie, no cóż wygoda kosztowała:D;) Dzisiaj już ich nie ma, ale sentyment pozostał Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Nightgale Napisano 22 Października 2007 Udostępnij Napisano 22 Października 2007 klasyczna wyrwirączka to była w Busku-Zdroju jakieś 20 lat temu, po kilku zjazdach kurteczka cała obsmarowana smarem. Dlatego do jazdy na wyrwirączce zakładałem taki stary, złachany czarny wełniany sweter . Żal mi go nie był a towotu nie było widać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pawel_PS Napisano 5 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 5 Listopada 2007 W Myślenicach na Zarabiu pod koniec lat 70-tych i na początku 80-tych (jako dziecko tam mieszkałem) była "wyrwirączka". Nie pamiętam jednak, żeby klucz mocowało się linką do swojego pasa. Wydaje mi się, że trzeba się było trzymać mocno tego przyrządu ręką lub dwiema..... A może ktoś bardziej pamięta tamten wyciąg? Pozdrawiam, Paweł Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
motcross Napisano 9 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 9 Listopada 2007 Ja widziałem około 4 lat temu Wyrwirączke w bodajże wiśle przy trasie jak sie jedzie ze Szczyrku do wisły ja wtedy jeszcze nieumiełem jeźdizć i tam sobie jeźdizłem to jest przy gółwnej trasie jak sie jedize to widac taki dosc ostry stok wyciety w lesie i tam sa 3 wyciągi wyrwirączka ten ostry w lesie i jeszcze jeden orczyk. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
adaci Napisano 9 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 9 Listopada 2007 We wczesnych latach 70-tych, czyli w prehistorii, zaczynałem jeździc korzystajac z wyrwirączek na Hali Szrenickiej i Pod Łabskim Szczytem. Konieczna była stara, lewa rekawica( miałem taką wojskową z trzema palcami) do łapania liny, oczywiście utytłanej w czarnym smarze. Wybrancy posiadali metalowe zaczepy, którymi dumnie szpanowali, a pospólstwo (ja też) obywało sie takimi drewnianymi klockami z poprzecznym nacięciem, którym łapało sie linę. Szczytem elegancji było także posiadanie takiego skórzanego ochraniacza na lewy bok kombinezonu narciarskiego, by go nie wybrudzić. Lina potrafiła krecić sie wzdłuż swej osi i wkręcała tą rękawicę, tak,że niekiedy nie można było sie od niej uwolnic.Delikwent szarpał sie nerwowo, czesto przewracał i był ciągniony do bloczka jak zwierzę na rzeź. Na szczeście pan Józek, a potem taki kij-wyłącznik, nie zawodzili i krwi w tym miejscu nie widziałem... To były czasy! Teraz widuje małe wyrwirączki dla dzieci w Czechach. Wygodne, powolne, bezpieczne. To już nie to... Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi... Hej! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
McWoytek Napisano 14 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 14 Listopada 2007 Spotkałem się z wyrwirączką jak stawiałem pierwsze kroki na nartach:)...dawno to było... nie było to ciekawe doświadczenie w stosunku do tego co oferuje dzisiejsza technika:)... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
spyder Napisano 21 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 21 Listopada 2007 Najprawdopodobniej na Leskowcu jeszcze to jest. Wyciąg narciarski - ANDRYCHÓW - LESKOWIEC (Na Groniu Jana Pawła II) Andrychów Rzyki-Jagódki Kontakt: LESKOWIEC (Na Groniu Jana Pawła II) Andrychów Rzyki-Jagódki adres strony w serwisie: www.infobeskidy.pl/andleskowiec Trasa trudna. Wyciąg zaczepowy - długość 510 m, różnica poziomów 170 m Region: Beskid Mały Rodzaj obiektu: wyciąg narciarski Forma wypoczynku: narty Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Szymon Napisano 27 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 27 Listopada 2007 Na wyrwirączkach uczyłem się jeździć, na początku lat 80 była taka na Kalatówkach pod Kasprowym i na Gubałówce, nie jestem pewien ale chyba też w Bukowinie można było je spotkać w tamtych latach. Wyparły je tależyki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Bartek Napisano 28 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 28 Listopada 2007 wyrwirączki to było to:D sam sie uczyłem na tym jeździć w Brennej było fajnie, tylko jak się kiedyś klucz zablokował na linie to nie wiem czemu ale chyba z nerwów;) wyciągnąłem samą rękę bez rękawiczki którą za chwilę przemieliło koło napędowe "TO" to to nie było, ale jak nie było czego innego, to się jeździło Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cessenka Napisano 28 Listopada 2007 Udostępnij Napisano 28 Listopada 2007 "Wybrancy posiadali metalowe zaczepy, którymi dumnie szpanowali, a pospólstwo (ja też) obywało sie takimi drewnianymi klockami z poprzecznym nacięciem, którym łapało sie linę. Szczytem elegancji było także posiadanie takiego skórzanego ochraniacza na lewy bok kombinezonu narciarskiego, by go nie wybrudzić. Lina potrafiła krecić sie wzdłuż swej osi i wkręcała tą rękawicę, tak,że niekiedy nie można było sie od niej uwolnic.Delikwent szarpał sie nerwowo, czesto przewracał i był ciągniony do bloczka jak zwierzę na rzeź. Na szczeście pan Józek, a potem taki kij-wyłącznik, nie zawodzili i krwi w tym miejscu nie widziałem..." hehehehehheh :D:D Znakomite ! takie opowieści-wspomnienia to prawdziwe 'ciasteczka' <yes> Nie miałam tej "przyjemności" żeby sama sie przekonać (nie to pokolenie- jak ktos zauważył ), ale setnie się usmiałam czytając to. Dzięki wielkie! Ripsekt !! ;) heheheh nie mogie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.