Skocz do zawartości

Wyrwirączka


xed

Rekomendowane odpowiedzi

W czasie rozmowy o planach na nadchodzący sezon mój 10 letni syn zadał pytanie: "Tato, co to jest wyrwirączka ?" No właśnie - czy któś może podzielić się wiedzą gdzie jeszcze można znaleźć klasyczną wyrwirączkę, tj. klasyka: - stalowa lina swobodnie płożąca w terenie - kawał metalowego pręta jak duży otwieracz do konserw zaopatrzony w pętlę z liny do wczepania sie w linę Swoją drogą co to za dzieciństwo narciarskie bez wyrwirączek :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą co to za dzieciństwo narciarskie bez wyrwirączek :D

Wlasnie. :) Nie wiem gdzie jeszcze funkcjonuje wyrwiraczka, ale w okresie mojej narciarskiej mlodosci bylo ich pelno. Kilka dobrze pamietam. Gorna polana na Gubalowce. Straszliwie zrywala i trzeba bylo niemalo uwagi, by sie zalapac bezszkodowo. Druga - Polana Mizowa kolo Pilska. Tamta rozdarla mi nowa skorzana rekawice, a wtedy kupno rekawic narciarskich nie bylo latwe. Jeszcze jedna wyrwiraczke, prywatna tym razem, pamietam. W dolinie Jaszcze w okolicach Ochotnicy Gornej, gdzie moj przyjaciel ma piekna chalupe. Tam funkcjonowala okresami napedzana silnikiem spalinowym o ile pamietam. Aha, jeszcze jedna. Wesola Polana w naszym krakowskim Lasku Wolskim. I druga na polanie na Sikorniku. Za mlody jestes by je pamietac. ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ach ... zapomniałem dodać, ze lina musiała byc obowiązkowo wysmarowana towotem zostawijącym pregi niemal jak na tygrysie :) Senior --- niektore z tych urządzeń pamiętam. Pamietam też taką jedną zrobioną z wyciągarki od ruskiej terenówki (na dole) na górze był wbity drewniany pal do którego na drucie był przymocowany bloczek ... aż cud, że nie bylo obok cmentarza.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ach ... zapomniałem dodać, ze lina musiała byc obowiązkowo wysmarowana towotem zostawijącym pregi niemal jak na tygrysie :)

-dlatego najlepszym zestawem było mieć "hak" wraz z liną przymocowanoą do pasa,który tworzył integralna część z "ochraniaczem"/materiał chroniący przed smarem/ kombinezonu który był przymocowany do biodra i nogawki z tej strony z której się "podłączałeś" do liny....... Jazda na wyrwiraczce,to jak jazda fiatem 126p--->trzeba to poprostu przeżyć.....;):D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-dlatego najlepszym zestawem było mieć "hak" wraz z liną przymocowanoą do pasa,który tworzył integralna część z "ochraniaczem"/materiał chroniący przed smarem/ kombinezonu który był przymocowany do biodra i nogawki z tej strony z której się "podłączałeś" do liny....... Jazda na wyrwiraczce,to jak jazda fiatem 126p--->trzeba to poprostu przeżyć.....;):D

Z punktu widzenia kobiety: To były czasy!! Dziewczyny na wyrwirączce nie miały lekko.Wszystko zależało od częstotliwości wpinania się osób.Nieraz dzwigało się kawał liny pod góre,która ciągnęła nieżle do dołu.Do zestawu skórzanego pasa i haka trzeba było dołączyć robocze rękawice by się nie ślizgały.Strasznie lina brudziła, więc bok miałam umorusany.Jeden jedyny plus wyrwirączka miała-każda dziewczyna na wyciągu miała talię jak osa.:D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Xed niedaleko mnie jest takie cudo i powiem Ci że w sezonie 05/06 działało. Wybraliśmy się tam z kumplem i biedaczek z racji tego że nigdy na tym nie jeździł to nie dość że został nieźle sponiewierany na dzień dobry to w powrotnej drodze ja prowadziłem jego autko bo jemu rączyny (jak on to określił) „wpadły w dziwną wibrację”.:D Kto nie przeżył ten nie wie iż po jeździe na czymś takim (oczywiście jak się nie ma opanowanej techniki) nalanie kawy z termosu do kubka to wyczyn, nie wspominając o samym jej piciu. :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyciąg z wyrwirączką znajdował sie do niedawna jeszcze ok 5 km ode mnie. Wyglądało to tak, że na dwóch kołach zapięta była gładka lina stalowa, która cały czas była w ruchu, do wyciągu podchodziło sie w kolejce i w równych ok 2/3 m odstepach, następnie chwytało sie linę lewą ręką zapinając się w tym czasie... no właśnie jak to napisał snowblade'man trzeba było mieć odpowiedni stalowy klucz ( swój ) który następnie był przywiązany do pasa. Po zapięciu się kluczem do liny dalsza jazda była już całkiem spoko, po prostu było się ciągniętym przez linę za pas. Wypinając się trzeba było powtórzyć czynność w odwrotnej kolejności. A na sam zjazd klucz wkładało sie za pas. Trzeba było uwarzać z wywrotkami o jakie nie było trudno na niewyratrakowanym stoku by nie dostać kluczem w głowę. Tak to były czasy gdy trasę ubijali sami narciarze wyjeżdżając w górę wyciągiem po świerzym śniegu a nastepnie schodząc drabinką jeden obok drugiego w dół. Oczywiście lewa strona spodni była brudna od nasmarowanej liny, że nie wspomnę o lewej rękawiczce, dało się jednak zabezpieczyć we własnym zakresie odpowiednim fartuchem. Dużo sie najeździłem na tym wyciągu i świetnie wspominam ten czas: spędzony kameralnie, w rodzinnej wręcz atmosferze na prywatnym pobliskim stoku, ze świetnymi widokami na kotlinę i wspaniałą herbatką z rumem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Xed niedaleko mnie jest takie cudo i powiem Ci że w sezonie 05/06 działało. Wybraliśmy się tam z kumplem i biedaczek z racji tego że nigdy na tym nie jeździł to nie dość że został nieźle sponiewierany na dzień dobry to w powrotnej drodze ja prowadziłem jego autko bo jemu rączyny (jak on to określił) „wpadły w dziwną wibrację”.:D Kto nie przeżył ten nie wie iż po jeździe na czymś takim (oczywiście jak się nie ma opanowanej techniki) nalanie kawy z termosu do kubka to wyczyn, nie wspominając o samym jej piciu. :D

Oj! prawda to były czasy! Kto tego doświadczenia nie zaznał wiele stracił.Ja wychowałam się na wyrwirączkach.Był taki wyciąg w latach 90-tych w Zieleńcu przy "Hubertusie".Opanowałam do perfekcji wiele technik wpinania i wypinania sie ,podczepiania za innymi by nie dzwigać liny,(wszystkie metody bezkolizyjne).Raz tylko za długo patrzyłam do tyłu i skończyło się bolesnym zetknięciem z latarnią miedzy nogami.Na szczęście dyżurny stał na bramce,która zdązl na czas wyłączyć zanim mnie urwało.Ale wcale mnie to nie zraziło.Trzebabyło jedynie popracowac nad lepsza równowaga
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W czasie rozmowy o planach na nadchodzący sezon mój 10 letni syn zadał pytanie: "Tato, co to jest wyrwirączka ?" No właśnie - czy któś może podzielić się wiedzą gdzie jeszcze można znaleźć klasyczną wyrwirączkę, tj. klasyka: - stalowa lina swobodnie płożąca w terenie - kawał metalowego pręta jak duży otwieracz do konserw zaopatrzony w pętlę z liny do wczepania sie w linę Swoją drogą co to za dzieciństwo narciarskie bez wyrwirączek :D

Nie wiem czy jeszcze jest ale dwa lata temu widziałem coś takiego w Tyliczu w top-ski. A taka nowsza wersja wyrwirączki jest w Kluszkowcach (o ile jeszcze można ją nazwać wyrwirączką). Jeszcze gdzieś widziałem taką starą wersję ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie... A i jeszcze jedna jest na Podlasiu koło Białej Podl. Sam się zastanawiałem czy coś takiego przenośnego sobie nie sprawić. Gdzieś tam w domu mam z 200m liny, jakiś agregat też jest, silnik też by się znalazł, tylko gorzej z miejscem... ach te równiny:( Na pl.rec.sporty.zimowe ktoś pisał właśnie o gościu który zrobił coś takiego wykorzystując samochód;) - w Wawie ale dokładnie nie pamiętam gdzie... Zainteresowanych odsyłam do archiwum. Pozdrawiam gc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
W Myślenicach na Zarabiu pod koniec lat 70-tych i na początku 80-tych (jako dziecko tam mieszkałem) była "wyrwirączka". Nie pamiętam jednak, żeby klucz mocowało się linką do swojego pasa. Wydaje mi się, że trzeba się było trzymać mocno tego przyrządu ręką lub dwiema..... A może ktoś bardziej pamięta tamten wyciąg? Pozdrawiam, Paweł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja widziałem około 4 lat temu Wyrwirączke w bodajże wiśle przy trasie jak sie jedzie ze Szczyrku do wisły ja wtedy jeszcze nieumiełem jeźdizć i tam sobie jeźdizłem :P to jest przy gółwnej trasie jak sie jedize to widac taki dosc ostry stok wyciety w lesie i tam sa 3 wyciągi wyrwirączka ten ostry w lesie i jeszcze jeden orczyk.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We wczesnych latach 70-tych, czyli w prehistorii, zaczynałem jeździc korzystajac z wyrwirączek na Hali Szrenickiej i Pod Łabskim Szczytem. Konieczna była stara, lewa rekawica( miałem taką wojskową z trzema palcami) do łapania liny, oczywiście utytłanej w czarnym smarze. Wybrancy posiadali metalowe zaczepy, którymi dumnie szpanowali, a pospólstwo (ja też) obywało sie takimi drewnianymi klockami z poprzecznym nacięciem, którym łapało sie linę. Szczytem elegancji było także posiadanie takiego skórzanego ochraniacza na lewy bok kombinezonu narciarskiego, by go nie wybrudzić. Lina potrafiła krecić sie wzdłuż swej osi i wkręcała tą rękawicę, tak,że niekiedy nie można było sie od niej uwolnic.Delikwent szarpał sie nerwowo, czesto przewracał i był ciągniony do bloczka jak zwierzę na rzeź. Na szczeście pan Józek, a potem taki kij-wyłącznik, nie zawodzili i krwi w tym miejscu nie widziałem... To były czasy! Teraz widuje małe wyrwirączki dla dzieci w Czechach. Wygodne, powolne, bezpieczne. To już nie to... Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi... Hej! ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najprawdopodobniej na Leskowcu jeszcze to jest. Wyciąg narciarski - ANDRYCHÓW - LESKOWIEC (Na Groniu Jana Pawła II) Andrychów Rzyki-Jagódki Kontakt: LESKOWIEC (Na Groniu Jana Pawła II) Andrychów Rzyki-Jagódki adres strony w serwisie: www.infobeskidy.pl/andleskowiec Trasa trudna. Wyciąg zaczepowy - długość 510 m, różnica poziomów 170 m Region: Beskid Mały Rodzaj obiektu: wyciąg narciarski Forma wypoczynku: narty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wyrwirączki to było to:D sam sie uczyłem na tym jeździć w Brennej było fajnie, tylko jak się kiedyś klucz zablokował na linie to nie wiem czemu ale chyba z nerwów;) wyciągnąłem samą rękę bez rękawiczki którą za chwilę przemieliło koło napędowe

"TO" to to nie było, ale jak nie było czego innego, to się jeździło ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wybrancy posiadali metalowe zaczepy, którymi dumnie szpanowali, a pospólstwo (ja też) obywało sie takimi drewnianymi klockami z poprzecznym nacięciem, którym łapało sie linę. Szczytem elegancji było także posiadanie takiego skórzanego ochraniacza na lewy bok kombinezonu narciarskiego, by go nie wybrudzić. Lina potrafiła krecić sie wzdłuż swej osi i wkręcała tą rękawicę, tak,że niekiedy nie można było sie od niej uwolnic.Delikwent szarpał sie nerwowo, czesto przewracał i był ciągniony do bloczka jak zwierzę na rzeź. Na szczeście pan Józek, a potem taki kij-wyłącznik, nie zawodzili i krwi w tym miejscu nie widziałem..." hehehehehheh :D:D:D Znakomite ! takie opowieści-wspomnienia to prawdziwe 'ciasteczka' <yes> Nie miałam tej "przyjemności" żeby sama sie przekonać (nie to pokolenie- jak ktos zauważył ;)), ale setnie się usmiałam czytając to. Dzięki wielkie! Ripsekt !! :D;) heheheh nie mogie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...