Skocz do zawartości

Dobry instruktor.


fredowski

Rekomendowane odpowiedzi

Mam wrażenie, że czasami w narciarstwie jest podobnie  :D

 

 

Ototo.... W narciarstwie też zapewne znajdzie sie kilka takich elementów do nauczenia w godzinę czy 2. Takich , że narty nie będą wrogim urządzeniem i nie będą za bardzo przeszkadzać. Ale jak tu zauważono nauka podchodzenia, zapinania nart, kroku,  zwrotu z przestępowaniem itp może być uznana przez kursanta za marnowanie czasu lub wręcz obraźliwa(!).... 


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 79
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

A co w takim razie miałeś na myśli pisząc,że :"niektórzy nie są dobrymi demonstratorami"?

Odniosłam się właśnie do tego-moim zdaniem wszyscy umieli jeździc,może nie na poziomie zawodnika pucharu świata,ale wystarczająco dobrze,żeby uczyc innych,szczególnie początkujących.A jeśli chodzi o metodykę nauczania -to właśnie tutaj jest ten problem małej elastyczności w nauczaniu i "jechania" standardem,szczególnie dla niestandardowych kursantów.

Cześć

Nie masz racji Jag. Jednym zadań instruktora jest pokazanie kursantowi co to znaczy "dobra jazda". Dobrze jeździć to nie znaczy w miarę sprawnie się na nartach poruszać - takich ludzi są tysiące. 

Większość osób nie ma pojęcia jak dobra jazda wygląda - ten kto jedzie szybko i szybko skręca oraz zostawia dwa paski na śniegu - jest dobry?? - nic bardziej mylnego!

Wskazanie różnic, elementów błędnych w pozycji, technice, taktyce i tych dobrych to też zadanie instruktora.

To co PIotrek67 napisał to oczywiście racja - bez pracy (samodzielnej) nie ma kołaczy - ale żeby pracować trzeba wiedzieć do czego dążyć (nie mówię już o tym jak ;) )

Pozdrowienia


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A przecież czas to pieniądz ;)

 

Bezpieczniej (dla szkoły narc.) postawić kursanta na górce, pokazać skręt dostokowy na krawędziach (na wszelki wypadek zabrać mu kije by sobie oka nie wybił) i godzina zleci, a delikwent już umie jeździć na krawędziach.....   ;) i szkoła ma wyniki... 

(przepraszam wszystkich instruktorów którym 'sie chce' za takie przerysowania, ale tak to w 'kombinatach narciarskich' z patrząc z boku wygląda)

 

 

Pozdrawiam M


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie napisałem, że mamy się sami uczyć.

Napisałem, że instruktor tego za nas nie zrobi, a często jest tak jak napisał Mig1234 - "Płacę to wymagam"

Wziąłem 10 godzin z instruktorem to muszę umieć jeździć. Jeżeli nie potrafię to instruktor do du...

 

Co do porównania do szkoły to jak najbardziej słuszne - przecież szkoła to również WF.

 

Pozdrawiam
 

To co masz na myśli mówiąc "sami się uczyć", bo dla mnie to olać instruktora, wziąć na godzinę niech mi pokaże z grubsza, a resztę "sam ogarnę". Tu się tak nie da to nie nauka o bitwie pod Grunwaldem :)
Płacę więc wymagam, proszę mnie uczyć, tylko że nauka to nie tylko czasami trzeba zaufać, że niektóre ćwiczenia z pozoru nudne nieciekawe i mające mało wspólnego z jazdą, będą tak naprawdę procentować odpowiednią jazdą w przyszłości.

 

 

Ototo.... W narciarstwie też zapewne znajdzie sie kilka takich elementów do nauczenia w godzinę czy 2. Takich , że narty nie będą wrogim urządzeniem i nie będą za bardzo przeszkadzać. Ale jak tu zauważono nauka podchodzenia, zapinania nart, kroku,  zwrotu z przestępowaniem itp może być uznana przez kursanta za marnowanie czasu lub wręcz obraźliwa(!).... 

To są podstawy które powinno się opanować na samym początku, więc jak delikwent idzie do instruktora i mówi, że już miał jakieś lekcje to ten powinien założyć, że takie rzeczy kursant umie.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tego bym oczekiwał...

Cześć

Złe podejście. Ty niczego na ten temat nie wiesz a instruktor wie. Wie na przykład, że rozgrzewki zrobić sam nie umiesz i tyle. Wie również, że na nartach o kontuzje bardzo łatwo tym bardziej gdy kursant zdradza niewielkie związki ze sportem. Wierz mi widziałem dziesiątki ludzi, którzy nie zniechęcili  się bo im instruktor nie przypasował tylko po prostu ulegli kontuzji na samym początku. Po wyleczeniu chcieli się uczyć ale opory psychiczne są trudne do przezwyciężenia a dodatkowe usztywnienie to prosta droga do kolejnej kontuzji.

Narciarstwo to nie gra w kometkę przez bramę na działce. To sport przestrzeni, trzeba być przygotowanym fizycznie i psychicznie do jego uprawiania bo można sobie zrobić krzywdę.

 

Pozdrowienia

 

Cześć

 

To są podstawy które powinno się opanować na samym początku, więc jak delikwent idzie do instruktora i mówi, że już miał jakieś lekcje to ten powinien założyć, że takie rzeczy kursant umie.

Absolutnie nie. Instruktor (dobry) musi sprawdzić co uczeń umie a co nie. To nie trwa długo a jest podstawą planowania zajęć. Nawet jak spotykasz się z kimś kogo uczyłeś dzień wcześniej baaa przed południem to dobrze jest zrobić króciutka powtórkę - od razu widać co zostało a co sprawia trudność.

Dobry kontakt i uczciwość o której pisał Tadeusz i ja wcześniej nie polega na ślepej wierze kursantowi ale na nawiązaniu kontaktu w taki sposób, żeby on powiedział: "słuchaj stary to mi nie wychodzi - zerknij co możemy zrobić" albo  żeby instruktor mógł swobodnie powiedzieć - wiesz to jest słabe trzeba popracować.

Ludziom trudno się przyznać, ze coś im nie idzie i ciężko to przyjmują, nawet jeżeli tego nie okazują. Trzeba o tym pamiętać ale nie można ufać uczniowi - on na temat narciarstwa nic nie wie i jeszcze co najmniej parę lat będzie wiedział niewiele a najważniejsze żeby miał ta świadomość po to uczy pokory i motywuje do pracy.

Moja świadomość narciarskiej niewiedzy rośnie wraz z ilością odbytych kursów.

Pozdrowienia


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezeli gosc nie zrobi rozgrzewki to jego sprawa, zrobisz to z nim. Stworzyles mu taka mozliwosc i o to chodzi.

Rozni sie zglaszaja na nauke narciarstwa, ciepciusiow jest najmniej.

Czytalem tez na forum, ze instruktor wyslal klienta do wypozyczalni po narty carwingowe bo posiadal tz boazerie.

Ja wysylam takich instruktorow na "zielona trawke".


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie nie. Instruktor (dobry) musi sprawdzić co uczeń umie a co nie. To nie trwa długo a jest podstawą planowania zajęć. Nawet jak spotykasz się z kimś kogo uczyłeś dzień wcześniej baaa przed południem to dobrze jest zrobić króciutka powtórkę - od razu widać co zostało a co sprawia trudność.....

A wzajemne zaufanie, tym bardziej, że miałem na myśli absolutne podstawy podstaw? Przecież jak powiem, że jestem po kilku dniach treningu to chyba instruktor może założyć że umiem się podnieść po upadku i zapiąć narty. I nie będzie tego sprawdzał komisyjnie.

Jak chce instruktora jazdy na tyczkach i po ocenie stwierdzi, że sobie radze to chyba nie każe mi pokazywać jak radzę sobie z pługiem.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając posty nasuwają mi się wnioski.

Fredowski ma oczywiście racje, instruktor powinien najpierw wybadać z kim tańcuje, polecić się odpowiednio przygotować tj rozgrzewka, kask, kije  itp.

Czemu zakładamy że potencjalny kandydat na narciarza powinien zjawić się znakomicie przygotowany w sprzęt ale już co do reszty to nie ma  pojęcia? Zresztą zwykle ludzie na zajęcia z instruktorem nie przychodzą z parkingu a schodzą ze stoku. Tak to już z nami jest że popróbujemy sobie parę razy a jak nie wychodzi to trudno, instruktor.

 

No dobra, teraz wyłuszczam problem. Czas.

Kupujesz godzinę lub dwie. Na pierwszą lekcje to aż nadto bo się zmęczysz. Z ciężkim sercem wywaliłeś tę  półtorej stówy /kurcze- drogo/ i chcesz połknąć jak najwięcej. Może uda się poprzestać na tych 2 godzinach w tym sezonie?

Instruktor powoli, metodycznie uczy poprawnych zachowań - jest źle bo za mało nauczył.

No to leci po łebkach żeby Ci napakować tematu na cały sezon .Jeszcze gorzej bo nie nauczy nic.

Moim zdaniem ideał to na początek umówić się z instruktorem na kilka krótkich spotkań np. dzień po dniu a kiedy już jesteśmy tymi narciarzami to pojeździć z tym instruktorem parę godzin. Niech on się nam dobrze przyjrzy i poprawi.

Idealny instruktor to człowiek z którym sobie jeździsz bez napinki, wydaje ci się że nic szczególnego się nie odbywa a potem stwierdzasz że jesteś lepszym narciarzem. Ale niestety ani czas ani pieniądz zwykle nie pozwalają na to.

 

 

Mój typ instruktora- porażki to człowiek który całą godzinę poświecił na przekonanie się że to czego chciał mnie nauczyć to ja już potrafię od jakiegoś czasu. Przetestował mnie zadając kolejne ćwiczenia i mrucząc pod nosem - no tak, no dobrze.

 

Natomiast sympatyczna była Pani która po lekcji gdy przejeżdżała z następnym kursantem to rzuciła jeszcze okiem i przy nadarzającej się okazji szepnęła co jest nie tak.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wzajemne zaufanie, tym bardziej, że miałem na myśli absolutne podstawy podstaw? Przecież jak powiem, że jestem po kilku dniach treningu to chyba instruktor może założyć że umiem się podnieść po upadku i zapiąć narty. I nie będzie tego sprawdzał komisyjnie.

Jak chce instruktora jazdy na tyczkach i po ocenie stwierdzi, że sobie radze to chyba nie każe mi pokazywać jak radzę sobie z pługiem.

Cześć

Czy umie zapinać buty, narty, nosić narty, chodzić w butach itd. to widzisz od razu bo idziesz z nim na stok (zaręczam Ci, że tego w sposób poprawny nie umie zrobić pewnie z 80%).  Według własnej oceny umie jeździć każdy a tak naprawdę okazuje się, że z tym słabo. weryfikacja jest konieczna i nawet jak jedziesz na szkolenie tyczkowe to instruktor nigdy od razu na gigant Cie nie pośle tylko będzie z Tobą jeździł albo chociaż Cie obserwował. Pozdrowienia


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Czy umie zapinać buty, narty, nosić narty, chodzić w butach itd. to widzisz od razu bo idziesz z nim na stok (zaręczam Ci, że tego w sposób poprawny nie umie zrobić pewnie z 80%).  Według własnej oceny umie jeździć każdy a tak naprawdę okazuje się, że z tym słabo. weryfikacja jest konieczna i nawet jak jedziesz na szkolenie tyczkowe to instruktor nigdy od razu na gigant Cie nie pośle tylko będzie z Tobą jeździł albo chociaż Cie obserwował. Pozdrowienia

Sporo widać po tym jak kto niesie narty :) Ale już jak wstaje po upadku to ciężko tak na pierwszy rzut oka ocenić, a to jedna z ważniejszych umiejętności na nartach, tak jak i samo przewracanie :)

P.S. Sam należę do tych co to mają problem z założeniem i zdjęciem butów, wyglądam przy tym jak przedszkolak siłujący się z pantofelkami :D


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Czy umie zapinać buty, narty, nosić narty, chodzić w butach itd. to widzisz od razu bo idziesz z nim na stok (zaręczam Ci, że tego w sposób poprawny nie umie zrobić pewnie z 80%)

Ja Ci za to zaręczam że są instruktorzy /no co najmniej jeden/ którzy na pierwszej lekcji nie zerknią czy uczeń ma w ogóle zapięte buty i dziwi się czemu uczeń z uporem maniaka broni się przed  obciążyć języków :D.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doskonały temat, przeczytałem wszystko z dużym zainteresowaniem i treść wielu postów zainspirowała we mnie kilka myśli.

Nie wiem czy podzielacie moje spostrzeżenie, ale obecnie na stokach widzę więcej dobrze, technicznie jeżdżących narciarzy niż to miało miejsce 20 lat temu. Więcej też widzę na stoku instruktorów, dziecięcych szkółek. Wniosek nasuwa mi się oczywisty - jeżeli ludzie (ogólnie oceniając zjawisko) jeżdżą lepiej, to u podstaw tego leży praca wielu instruktorów i chwała im za to!

 

Naukę jazdy na nartach nie porównywałbym do nauki szkolnej bo narty to jednak bardziej praktyczno-techniczna sprawa..

Powyższe stwierdzenie ukazuje przyczynę kryzysu polskiej szkoły, która przekazuje teorię bez pokazania jej związku z praktyką. Nauka jazdy na nartach jest procesem nabywania umiejętności i podlega takim samym regułom dydaktycznym, jak każde inne uczenie się czegoś. Tutaj dotykam chyba najbardziej istotnego momentu dla procesu uczenia się - spotkania teorii z praktyką, w którym to momencie, rola instruktora jest najbardziej istotna. To instruktor ma kompetencje do tego, żeby ocenić rzeczywistość kandydata: poziom jego umiejętności, mocne i słabe strony i na podstawie tego określić cel, który można osiągnąć (w ciągu godziny zajęć). Na dobrą sprawę, jeżeli płacę instruktorowi, to dlatego, że chcę coś osiągnąć i moim zdaniem ten cel na początku lekcji powinien być jasno sprecyzowany - unikniemy niepotrzebnych rozczarowań. Klasyczna dydaktyka mówi o pięciu elementach w procesie nabywania umiejętności:

1. Wzbudzenie motywacji, chęci do nauki (wiąże się to przede wszystkim z atrakcyjnym celem nauki!)

2. Podanie zasad  jak daną czynność wykonać poprawnie (ze wskazaniem na to co jest najbardziej istotne)

3. Przykład - zobacz jak to się robi

4. Wykonywanie ćwiczenia pod okiem instruktora - eliminowanie błędów (i tutaj wychodzą kompetencje instruktora czy potrafi błędy należycie zdiagnozować i przekazać praktyczne wskazówki, co zrobić. by to zmienić)

5. Samodzielne ćwiczenie w celu nabrania biegłości (praca domowa)

To są pewne ramy, których instruktor powinien być świadomy. Jeżeli proces uczenia angażuje świadomość ucznia - wiem do czego dążę, to tym bardziej ta zasada dotyczy instruktora - wiem co chcę osiągnąć proponując to ćwiczenie!

Wierz mi nauczenie się jazdy na nartach to długotrwaly proces trwający bliżej 30 lat niż 3 i nie nalezy go przyspieszać...

Bycie instruktorem to też umiejętność, której trzeba się uczyć. Jeżeli trzeba 30 lat, aby zostać narciarzem, to ilu potrzeba żeby zostać instruktorem? ;)

A na zakończenie jeszcze jedna myśl. Dawniej mówiło się o dobrym fachowcu, że to jest gość z "powołania", bo koncentrował się przede wszystkim na swojej robocie i to dawało mu satysfakcję. Czy my obecnie potrafimy się cieszyć efektem swojej pracy zawodowej. Praca została sprowadzona do sumy jaka wpłynie na konto, i to być może często przeszkadza nam zauważyć odbiorcę naszej pracy.

 

Natomiast sympatyczna była Pani która po lekcji gdy przejeżdżała z następnym kursantem to rzuciła jeszcze okiem i przy nadarzającej się okazji szepnęła co jest nie tak.

Tej "sympatycznej pani" w swojej pracy chodzi zapewne o coś więcej niż kwota na koncie. Pozdrawiam.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

.......Bycie instruktorem to też umiejętność, której trzeba się uczyć. Jeżeli trzeba 30 lat, aby zostać narciarzem, to ilu potrzeba żeby zostać instruktorem? ;).....

He he. Ja uczę się już ponad 40 lat i im dłużej jeżdżę tym mam więcej do zrobienia. ;)
Po piętnastu latach jazdy na pierwszym kursie sprowadzono mnie na ziemię i tak już na niej zostałem. Bardzo ważna jest pokora i realna ocena możliwości i umiejętności.

Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sporo widać po tym jak kto niesie narty :) Ale już jak wstaje po upadku to ciężko tak na pierwszy rzut oka ocenić, a to jedna z ważniejszych umiejętności na nartach, tak jak i samo przewracanie :)

P.S. Sam należę do tych co to mają problem z założeniem i zdjęciem butów, wyglądam przy tym jak przedszkolak siłujący się z pantofelkami :D

Cześć

Noszenie i operowanie sprzętem zdradza bardzo dużo.

Masz kłopoty z założeniem butów - nie rób tego na siedząco. ;)

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

b4rt3q napisał:

... Jak chce instruktora jazdy na tyczkach i po ocenie stwierdzi, że sobie radze to chyba nie każe mi pokazywać jak radzę sobie z pługiem.


na wyjeździe szkoleniowym z tadeo grupa średnia i sportowa (jeżdżąca na tyczkach) pierwszego dnia ćwiczyła razem

jak nam pokazał prawidłowe łuki płużne to za pierwszym razem chyba nikt dobrze nie pojechał :o

(świetne ćwiczenie na czucie sił, przenoszenie ciężaru ciała z jednej nogi na drugą, pracę gór-dół itp.,itd.)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na wyjeździe szkoleniowym z tadeo grupa średnia i sportowa (jeżdżąca na tyczkach) pierwszego dnia ćwiczyła razem

jak nam pokazał prawidłowe łuki płużne to za pierwszym razem chyba nikt dobrze nie pojechał :o

(świetne ćwiczenie na czucie sił, przenoszenie ciężaru ciała z jednej nogi na drugą, pracę gór-dół itp.,itd.)

Cześć

Bo dobrze technicznie pojechać łuk płużny jest trudno. To trudna ewolucja. Wolno, wszystko widać, nic nie oszukasz.

I dlatego właśnie należy je jeździć a rozsądny instruktor nigdy o nich nie zapomni.

Pozdrowanie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Złe podejście. Ty niczego na ten temat nie wiesz a instruktor wie. Wie na przykład, że rozgrzewki zrobić sam nie umiesz i tyle. Wie również, że na nartach o kontuzje bardzo łatwo tym bardziej gdy kursant zdradza niewielkie związki ze sportem. 

 

O wielki, a zdradź mi proszę, skąd instruktor wie?

Ja jestem ogólnie aktywny sportowo, 2 x  tygodniu gram w koszykówkę, 2 x w piłkę nożna, do tego czasami rower.

 

A mimo to ważę 95, mam 175 cm wzrostu i zapewne zakładając narty nie przejawiałem w swoim wyglądzie absolutnie kogoś aktywnego.

 

Ale rozgrzewkę zrobić umiem (zresztą nie wyobrażam sobie bez tego wyjść na boisko.)

 

Więc, skąd on, do cholery, wie lepiej niż ja?

I w czym przeszkadza rozpocząć lekcję od zdania:

"nie wchodzimy na narty bez rozgrzewki, bo kontuzje itp., Pokazać rozgrzewkę czy już pan/pani zrobiła bo wie jak?"

 

No wiem, szkodzi w tym, ze w efekcie kursant wykupi 1 lub 2 lekcje zamiast 2-3...

 

 

P.S. A jak poprawnie nosić narty?

Ja najchętniej zarzucam na ramię, ale zawsze boję się, że przetnę w ten sposób sobie kurtkę, tak jak to bywało z noszeniem w ręce i ponacinaniu rękawic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O wielki, a zdradź mi proszę, skąd instruktor wie?

Ja jestem ogólnie aktywny sportowo, 2 x  tygodniu gram w koszykówkę, 2 x w piłkę nożna, do tego czasami rower.

 

A mimo to ważę 95, mam 175 cm wzrostu i zapewne zakładając narty nie przejawiałem w swoim wyglądzie absolutnie kogoś aktywnego.

 

Ale rozgrzewkę zrobić umiem (zresztą nie wyobrażam sobie bez tego wyjść na boisko.)

 

Więc, skąd on, do cholery, wie lepiej niż ja?

I w czym przeszkadza rozpocząć lekcję od zdania:

"nie wchodzimy na narty bez rozgrzewki, bo kontuzje itp., Pokazać rozgrzewkę czy już pan/pani zrobiła bo wie jak?"

 

No wiem, szkodzi w tym, ze w efekcie kursant wykupi 1 lub 2 lekcje zamiast 2-3...

 

 

P.S. A jak poprawnie nosić narty?

Ja najchętniej zarzucam na ramię, ale zawsze boję się, że przetnę w ten sposób sobie kurtkę, tak jak to bywało z noszeniem w ręce i ponacinaniu rękawic.

Cześć

 

Oczywiście zdanie nic nie szkodzi - masz rację. Instruktor jeżeli jest myślący przeprowadzi rozgrzewkę na pierwszych zajęciach i tak chociażby po to by pokazać jej intensywność, ćwiczenia typowo narciarskie (to właśnie tego nie wiesz) itd. Można i tak. Ja natomiast przeprowadzam z grupą rozgrzewkę zawsze w taki czy inny sposób. Zwróć uwagę, że zdanie o wiedzy dotyczyło narciarstwa jako całości a nie samej rozgrzewki.

Uczenie się jazdy na nartach to proces różnica między 2 a 3 lekcje z punktu widzenia kursanta jest żadna i z tego należy sobie zdawać sprawę. Jak chcesz się nauczyć to powinno się iść na kurs tygodniowy na przykład, który kosztuje reasumując pewnie ze 4 razy taniej niż parę indywidualnych lekcji.

Sęk w tym ,że naukę jazdy mało osób planuje. Pojedziemy w góry i jakoś to będzie najwyżej instruktora na godzinkę itd. - bzdura.

Jeżeli sami podchodzimy do naszej edukacji byle jak to dlaczego instruktor ma sie tym przejmować mozna by zadać pytanie?

Co do noszenia to nosimy bardzo różnie w zależności od sytuacji. Na ramieniu, złożone, raczej związane skigumą z przodu i z tyłu, na płasko, dziobami do przodu, opierając przód wiązania tak by narty się nie zsuwały.

Pozdrowienia serdeczne

PS

Ja mam 180 i ważę 100kg a jak wyglądam to ju z nie mnie oceniać. Dla mnie super.;) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:)

No to nosze jak zawodowiec :) poza wiązaniem bo nie mam gumki. (chodzi o taki rzepowy pasek?)

 

Co do planowania.

Jadę właśnie na tydzień do Rokytnicy.

Planowałem tradycyjnie wykupić 2 godziny z instruktorem i potem dalej bawić się ćwiczeniami zgodnie z zaleceniami.

Polecasz inne podejście?

Mój poziom jest taki że w sumie zacząłem bawić się carvingiem, umiem zapoczątkować skręt, połączyć jeden z drugim.

Natomiast mam problem z prędkością (nabieram zbyt dużej na czerwonych trasach :) i z szybkim jeżdżeniem po muldach jak już się zrobią na stoku.

Niestety praktycznie nie miałem okazji pojeździć na czerwonych trasach, które byłyby równe.

Co proponujesz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:)

No to nosze jak zawodowiec :) poza wiązaniem bo nie mam gumki. (chodzi o taki rzepowy pasek?)

 

Co do planowania.

Jadę właśnie na tydzień do Rokytnicy.

Planowałem tradycyjnie wykupić 2 godziny z instruktorem i potem dalej bawić się ćwiczeniami zgodnie z zaleceniami.

Polecasz inne podejście?

Mój poziom jest taki że w sumie zacząłem bawić się carvingiem, umiem zapoczątkować skręt, połączyć jeden z drugim.

Natomiast mam problem z prędkością (nabieram zbyt dużej na czerwonych trasach :) i z szybkim jeżdżeniem po muldach jak już się zrobią na stoku.

Niestety praktycznie nie miałem okazji pojeździć na czerwonych trasach, które byłyby równe.

Co proponujesz?

Cześć

Z rzepami głównie chodzi o to aby narty nie przesuwały się względem siebie co strasznie katuje krawędzie.

Ile lat jeździsz na nartach?

Pozdrowienia

PS

Przygotowane trasy zawsze są równe. Możemy przejść na priv to pogadamy. Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To bardzo dobrze że nie zniechęciłaś sie do nart ,przecież nieudany kontakt z instruktorem nie powinien być demotywujacy a wręcz przeciwnie.Z instruktorów nie rezygnuj bo dobrych instruktorów jest dużo tylko trzeba po prostu trafić albo skorzystac z polecenia.Co do metodyki to tak już jest że każdy ma swoją mimo ze szkolił się według programu nauczania.I tak ma być bo program nauczania to pewnego rodzaju bardzo okrojony wzór dla instruktorów ,resztą to ich inwencja.Doświadcznie instruktor zdobywa latami ,wiem to po sobie .I wazne jest aby instruktor był stale aktywny rozwijał sie ,szedł z duchem czasu,po prostu sie interesował narciarstwem.Najgorsze jest własnie to o czym wspominasz ,że niektórzy instruktorzy wręcz oszukuja uczniów zapewniajac o ich umiejetnościach przechodzac dalej z tematem ,np, uczac jazdy na krawędziach ,czy wręcz pchaja na slalomy,podczas gdy uczeń ma braki z poziomu podstaw.Nie powinno tak być i uczeń musi tez wykazać się trzezwa ocena swoich umiejetności i wykazać trochę cierpliwości .A propos jazdy bez kijów to nie nalezy tego traktować jako" nauka jazdy bez kijów" tylko jako ćwiczenie które jednocześnie utrudnia nam jazdę ,a z drugiej strony bardzo wyrabia kilka ważnych elementów ,jak rownowaga ,prawidłowa pozycja,wymusza własciwe zachowanie ciała we wzsystkich fazach skretu itd.I nie wolno od tego cwiczenia uciekać .

 

Miałam odpisać od razu ale mnie zatkało  ...że Tadeo odpisał mi na post :) .....bardzo mi miło

 

Mnie zniechęcić do nart nikt nie może oprócz mnie samej  z prostej przyczyny ....to ja chcę jeździć!  :)

Jestem daleka od krytykowania  ogólnie instruktorów. Ale jak pytają to człowiek szczerze odpowiada .

 

 Najlepszy fachowiec to pasjonat . Zdaje mi się ,że Ty takim jesteś ..oglądałam Twoje filmiki już rok czy dwa temu (nawet chyba kiedyś wklejałam jeden na forum)..widzę ,że teraz ich przybyło .Spodobał  mi się sposób w jaki promujesz  dbanie o formę i tężyznę fizyczną no i narciarstwo.

Czy filmie  "Narty Kasprowy 1992" to też  Ty?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...