Skocz do zawartości

Pierwszy skret


fredowski

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Rzeczywiście róznica w prezentacji jest duża ale tez o inne rzeczy chyba twórcom chodziło. Chetnie bym cos mądrego napisał ale tak szybko żeście przeszli od skretu dostokowego rozpoczynającego jazdę do skretu dostokowego jak ćwiczenia fazy strowania. Chodzi o dobrą faze sterowania a reszta to tylko przygotowanie? Zwróćcie jednak uwagę, że tutaj mamy do czynienia "i omawiacie" przypadek gdy stryujemy poprzez obniżenie pozycji a we wspólczesnym skręcie ciętym sugeruje się jednak rezygnacje z ruchu WN na korzyść kompensacji i pogłębiania układu. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to bardzo prawidłowe , metodyczne podejscie do problemu. Ja kiedy pojawiam się na stoku chcę sam pojezdzić i równiez kogoś pouczyć . Robie to nieco inaczej. Początek niestety musi być taki sam. Pierwsze kroki, eksperymenty z wyczuciem nierównosci, zabawa z jedną nartą itd. Ja sobie jezdzę , gosc się bawi.Kiedy oglasza że jest gotów do wyjazdu orczykiem, udzielam krótkiego instruktarzu opisowo-praktycznego.Pytam czym się zajmuje poza nartami. Od wejscia na orczyk zaczynam być gadulą. Kazdy najmniejszy bład wychwytuję, poprawiam. Od wyciągu zaczyna sie troska o jego równowagę. Na górce stoku zaczynamy od "spaceru", żadna jazda . Korzystam z kijków biegowych (długie) ja jadę tyłem , on do mnie przodem, ustawiam pozycję (rece nogi , wszelkie ugięcia). Spaceruję po trawersie. Wymagam ciąglego spaceru (dreptania) , namawiam do pchania mnie. Cały czas wszystko jest pod kontrolą. Zajmuję goscia na tyle , ze nigdy nie tłumaczę ,ze za chwilę miniemy linię spadku. On ma cały czas "dreptać. Gdy tylko widze zakłócenie w rytmie , natychmiast zatrzymuję , wracam do równowagi. Kiedy "dreptanie"zaczyna wychodzić , zuważam, ze delikwent zaniedbuje dreptanie i zaczyna po prostu slizgać się na nartach. Na tym etapie pozwalam mu slizgac się na dolnej o drugą ma bawić się w "przytupywanie". Osiągam cel - zaczyna obciążac dolną nartę. Kolejnym etapem (pouczam po zatrzymaniu) jest uczenie wyboru luku jazdy. Dzielę skręt na wolno-wolno (trawers) i szybko-szybko (linia spadku). Uzycie kijków staram sie ograniczać do minimum, staram się wczuwać na ile jedzie tylko trzymając te kijki Nie wolno mu sie wspierac - przypomina to prace animatora ozywiającego kukiełki. Tak to własnie sprowadzam narciarza ,który poraz pierwszy w życiu znalazł się na górce i ma ochotę zjechać na nich w dół. Nie będę przedstawiał całego cyklu . Zapewniam tylko, ze zdarzają sie tacy którzy za czwartym razem zjezdzają sami , oczywiscie przy mojej asyscie (wytyczam tor jazdy, albo pomagam wejsc w skręt (przez chwilowe podanie ręki), nieustannie korygując sylwetkę narciarza. Jade czasami z kijkami trzymanymi blisko narciarza, który w miarę potrzeby może skorzystać z nich. Aby nie być gołosłownym powiem, ze na oczach naszego forumowego kolegi w ten sposób wprowadziłem do jazdy panią (57lat). Nie żadną sportmenkę. Technicznie jazdę opanowała w bardzo dobrym stopniu. Problem lezał tylko w główce (szybkie wpadania w panikę). Niestety brakowało mi tylko jednego dnia. Młodzi ludzie potrafią w tym samym dniu opanować jazdę i jeżdzą samodzielnie (stok 48wys długosc 270m). Oczywiscie ich jazda obarczona jest wieloma błedami (rotacja , gorna narta ,czasami płużenia). Ale korekta ich to prosta sprawa, dopóki sobie za bardzo nie utrwalą złych nawyków. Opisany sposób nie jest jedyny. Istnieje ich wiele . Można to robić bez jakichkolwiek przyrządów. Trzeba tylko podpowiedzieć tą najwazniejszą rzecz w danej chwili, która da szkolonemu pewnosc i równowagę. Jest to odpowiedz dla Dziadka Kuby. Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu! :) :) :) Pozdrawiam!

Zwróćcie jednak uwagę, że tutaj mamy do czynienia "i omawiacie" przypadek gdy stryujemy poprzez obniżenie pozycji a we wspólczesnym skręcie ciętym sugeruje się jednak rezygnacje z ruchu WN na korzyść kompensacji i pogłębiania układu.

Masz rację , ale w tym wątku nie chodzi o konkretną jazdę , o konkretnego narciarza. Przecież sposobów działania na narty są niezliczone , stąd tyle styli na nartach. Tu wkłądamy wszystko do jednego worka , aby kazdy mógł znależc siebie. Im więcej przykładów tym lepiej. Nie ma tu mowy o doskopnalemiu jazdy. W odpowiedzi na wpis Dziadka Kuby napisalem , ze tak szybka nauka jest obarczona błedami. Ja kazdego o tym informuję . Najpierw ucże go rotacyjnego skrętu, a potem zatrzymuję rotację. Przeciętny początkujący nigdy nie spotkał się zaawansowanymi pozycjami czy ruchami jakich używa narciarz doskonały.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.bergfex.at/video/15/ Fred przełóż to na polski. Remi 1.20 sec zatrzyna się dla Ciebie serial :D Film extra. Tam widzisz zejscie prawie do samego konca. Zwróc uwagę w jakich płąszczyznach zginasje sie stawy, jak długo ugina tułów.

hello Film jest ladny dla oka, komentarz bardzo prosty cos w stylu: "jak postawisz narty bardziej na krawedzie to beda mocnniej ciely snieg i bedzie mniej obsllizgu". 3 cwiczenie to cwiczenie skretu dostokowego od zapoczatkowania jazdy przy ustawieni nart w skos stoku do rozpoczecia jazdy w lini spadku. Taki przyjemny elementarz. Dla przypomnienia : "kazdy skret w ktorym nie przejezdzamy lini spadku stoku w skrecie jest skretem dostokowym". Mitek przy malych predkosciach a takie sa na filmie prezentowane i poczatkujacemu zalecane odciazenie nart potrzebne dla zmiany krawedzi odbywa sie poprzez wyjscie w gore. Kompensacja jest mozliwa dopiero od pewnej predkosci. Czyzbym sie mylil?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Mitek przy malych predkosciach a takie sa na filmie prezentowane i poczatkujacemu zalecane odciazenie nart potrzebne dla zmiany krawedzi odbywa sie poprzez wyjscie w gore. Kompensacja jest mozliwa dopiero od pewnej predkosci. Czyzbym sie mylil?

Nie. Po prostu chciałem sie włączyc do rozmowy i musialem jakos zagaić. ;) Osobiście jestem zdania, że świdomośc odciążenia i dociążenia czy to będzie NW czy WN czy tez pojedyńczej narty czy jej części to jeden z podstawowych elementów w nauce jazdy i bardzo sie cieszę, że w dobie częstego jego pomijania macie odwage się z ty wychylać - przeciez to takie niecarvingowe. ;) Co do prędkości to myslę, że w dobie narty taliowanej nie ma ona juz naczenia. Przeciez na płaskim stoku tez położysz narty na krawęzi bez mocno akcentowanego odciążenia - bez zmiany pozycji środka cięzkości w pionie a stąd już do kompensacji niedaleko. Niko Co do sposobu osiagniecia celu to - jak juz pisalismy kazdy jest dobry. Bardzo mi sie podoba to co piszecie _ a Ty jestes myslę ojcem tej tematyki na forum - o równowadze jako podstawowym elemencie w nauce jazdy i w jeździe wogóle. Bardzo czesto jest ona niedoceniana lub wogóle pomijana w zalewie ćwiczeń mających kształtowac jakieś elementy techniczne, które bez świdomości równowagi wykształcić niesposób. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Co do prędkości to myslę, że w dobie narty taliowanej nie ma ona juz naczenia. Przeciez na płaskim stoku tez położysz narty na krawęzi bez mocno akcentowanego odciążenia - bez zmiany pozycji środka cięzkości w pionie a stąd już do kompensacji niedaleko. Pozdrawiam

Tak poloze i to widac na filmie bergfexu 1,00 do 1,16 sek ze mozna Ale zwroc uwage jakie to jest nienaturalne. Jestem zwolennikiem jazdy naturalnej, nie skrecam jak nie ma do tego wystarczajacej predkosci, skret ma wyjsc z nart a nie z korpusu. Internet jest zarzucony przeroznymi filmami, zauwaz ze w 80% skrety zaczynaja sie za szybko klient miota korpusem jak by madisona tanczyl.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie idealne wejscie jest z płąskiej narty, a potem finezyjne jej ustawianie na tor łuku (geometria narty lub, zwiększaniem krawędzi, skretem stóp) jest najważniejsze. Nawet jak przechodze z krawedzi na krawedz (na długosci narty a czasami nawet krócej -bo zależy od kształtu terenu i sposobu odciążenia , jak i rozłożenia srodka cięzkosci), mam świadomosc płynnego przechodzenia przez płaską nartę :). Trochę skomplikowalem - prawda. Odciążenia NW czy WN to tylko szybkie działanie umożliwiające ustawienie tzw "kąta prowadzącego". Myślę ,że warto to , dla nas "podsłuchujących" innych forumowiczów, wyjasnić róznicę w odciązaniu a zmianie pozycji "wysoko - nisko". Wczoraj cwiczyłem na snow- bleadach , wykonując po kolei to co wymieniacie z kompensacją włącznie , wszystko z prędkoscią "żółwia" (czyli od trawersu do trawersu). Ale niezbędne było wsparcie na KIJKACH i miękkosc w biodrach. Czulem po prostu "miłe uczucie kołysania się w miednicy" (hi,hi,hi)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrócę do pierwszego postu Fredowskiego, w którym pisze on, że pierwszy skręt powinien być dostokowy, mając na myśli (przynajmniej tak to zrozumiałem) narciarzy początkujących. Zdecydowania bym to rozszerzył na średnio zaawansowanych i nawet dobrych narciarzy ruszających na stoku, który jest na tyle stromy (dla nich), że wywołuje w nich obawę lub strach. To powoduje usztywnienie. Wykonanie w tej sytuacji pierwszego najtrudniejszego skrętu, jeśli na dokładkę jest on odstokowy jest bardzo trudne i psychicznie i fizycznie. Wykonanie jako pierwszego, skrętu dostokowego połączonego z zejściem (obniżeniem pozycji) i pogłębieniem układu doskonale przygotowuje do następnego skrętu już odstokowego i jest o wiele łatwiejsze psychologicznie. Tadek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem sobie film podany przez Niko. Tekst rozumiem. Tak jak pisał fredowski zaczyna się od stwierdzenia, że przy karwingu krawędzie nart wcinają się w śnieg i narty jadą jak po szynach. Komentarz nic nie wnosi w stosunku do tego co widzimy na filmie. Mówienie, że należy pochylać kolana do stoku i jechać na krawędziach to banalne. To wszyscy wiedzą. Z tego prawie nic nie wynika. Bo główną trudnością jest doprowadzenie do takiego skrętu. Taka pokazówka dokładnie przypomina idealny skręt wykonywany przez instruktora grupie początkujących kursantów. Dzieli ich może tysiące przejechanych kilometrów. Dziesiątki tysięcy skrętów w bardzo różnych warunkach. Rozwinę może ten temat, bo mnie ostatnio interesuje. Jestem po lekturze Harolda Harba i naoglądałem się wiele jego filmów na płytach i na YOU Tube. Rozumiem też jego komentarze z filmów. Problem polega na tym, że zajmując się teorią ruchu narciarza w czasie skrętu, już parę dziesiątków lat, mogę sobie w głowie zbudować pewien idealną sekwencje ruchu ciała, wszystkich jego elementów. Coś takiego jak jest na filmie, gdy byśmy go rozbili na poszczególne klatki. Wiem(w głowie teoretycznie) w której fazie skrętu jak ma być ugięta noga jedna i druga, jak ma być wygięty, czy skręcony tors, Gdzie powinien być środek ciężkości, jak ma wyglądać wymach ręki do wbicia kijka i kiedy ma jego koniec dotknąć śniegu. Wymieniłem tylko część elementów, które występują tylko w jednym skręcie. Mam to wszystko opanowane w jakimś stopniu w praktyce, to co wyżej opisałem. Ale jeżdżę po realnym stoku. Gdy jadę po fajnym sztruksiku, równiutko ubitym, naturalnym śniegu śniegu, z umiarkowaną szybkością i częstością skrętów, to wydaje mi się, że wszystko jest prawie idealne. Ale gdy warunki się pogorszą, śnieg twardy, mniej równy, zorany, szybkość większa, stok stromszy, to ideał się oddala. Co mam robić? Wrócić na idealny stok i śnieg i ćwiczyć, aż będę jechał jak ten gość na filmie. Dawno już w to nie wierzę. Demonstrować idealne skręty na równiutkim stoku można się nauczyć dosyć szybko. To wystarczy do nauki innych. Wszystkie prawie filmowe demonstracje odbywają się na fajnych śniegach. Brutalną trasę mamy wtedy, gdy przez bramki jedzie numer z dalekiej dziesiątki lub jak jakiś offpistowiec walczy na gazie po pas w śniegu. Nie wiem, czy mój post będzie dobrze zrozumiany, ale chodzi mi o to, że nauka jazdy składa się z Elementów(ang. Essentials). W miarę zaawansowania narciarza są to coraz drobniejsze Elementy Techniczne. Są one wspólne, ale i różne w zależności od tego w czym się "specjalizujemy". W jeździe stokowej, czy poza stokami. Tych elementów trzeba się uczyć. Ciągle uczyć. Nauka elementów rozpoczyna się od tego rodzaju ćwiczeń jak opisał Niko w przypadku starszej pani. Dobre demonstracje, dobre podręczniki, to nauka elementów. Można naukę elementów nazwać eliminacja błędów, bo błąd zastępujemy prawidłowym elementem. Wspomnę jeszcze o H. Harbie. Facet miał pewną przeszłość zawodniczą w Kanadzie i pochodzi z Austrii. Lubi jeździć ze swoimi podopiecznymi na Hintertux. W Stanach twierdzą, że jeździ jak Austriak(w sensie stylu). Rozbija skręt na elementy. Nie chcę opisywać jego metody, ale po Joubercie to druga książka(Essentials of Skiing), która zrobiła na mnie wrażenie. Tak przy okazji to na tym filmie jest pewna rzecz, która mi się nie podoba i która bardziej zawansowanym narciarzom utrudni naukę. Odciążenie nart przez wyjście w górę przy zmianie krawędzi( w momencie gdy narty są płasko na śniegu). To prowadzi do zwolnienia całego procesu zmiany krawędzi i utrudnia go, gdy narty są nie wystarczająco odciążone. Przy dynamicznej jeździe siła odśrodkowa bez problemu “przerzuca” środek ciężkości ciała na druga stronę nart. Zawodnicy dzisiejsi pochylają tors w tym momencie, aby uzyskać odciążenie. W dodatku to ładnie się “zgrywa”( bo pochylony tors przesuwa nieco środek ciężkości w przód) z dociążeniem dziobu narty, ktora staje się zewnętrzną, jeszcze przed linią spadku stoku. A wjechanie tej narty, wygiętej ładnie na krawędzi, w linie spadku stoku na stromym i twardym stoku to moje marzenie, szczególnie przy bardzo podkręconych skrętach. I tu mi są potrzebne Elementy do nauki. Bo, że tak się powinno jechać, to widzę u zawodników z PŚ. Zadowolę się absolutnie połową ich szybkości. Ale chcę mieć ich kontrolę nad nartą. Czy przesadzam? Może, ale coś muszę robić, by nie patrzeć na lata. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak przy okazji to na tym filmie jest pewna rzecz, która mi się nie podoba i która bardziej zawansowanym narciarzom utrudni naukę. Odciążenie nart przez wyjście w górę przy zmianie krawędzi( w momencie gdy narty są płasko na śniegu). To prowadzi do zwolnienia całego procesu zmiany krawędzi i utrudnia go, gdy narty są nie wystarczająco odciążone.

Bardzo cenię chęć dzielenia się wlasnymi spostrzeżeniami, watpliwosciami. Wszelkie informacje " z innego swiata" dla mnie są niezwykle cenne (brak znajomosci języków) , ograniczam się niestety tylko do podgladania filmów (tylko niestety z internetu). Co do wyjascia w gorę , zwolnienia procesu itd . zgadzam się , ale obecnie ten skret wzbudza u mnie emocje.Nieco go modyfikuję. W koncówce skrętu przechodzę na na górną nartę ( czasami nawet na lekką krawędz zew.)wykonując wyrazny ruch w przód -bok (jakby wykonując KROK),w momencie znalezienia oparcia wykonuję natychmiast drugi KROK juz z atakującym ukladem (biodro wew. prawe ramię z kijkiem i nogą wew w przodzie). W lini nspadku mam już zdecydowane wsparcie na dolnej krawedzi czując jak "siła odsrodkowa" wgniata mnie w stok. Uczucie wspaniale. Dalej tylko lekkie cofnięcie przód -tyl w kierunku obcasów i ewentalna korekcja łuku skrętem stóp. Itd.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest medrkowanie tylko wazne w skrecie.

Chyba źle mnie odczytałeś. Je nie twierdze, że ktoś tu z Was mędrkuje. Tylko nie wiedziałem i nie chciałem się wygłupić. Ponadto uważam, że uświadamianie i przypominanie o podstawach, przez bardziej doświadczonych, jest bardzo przydatne. Nawet w teorii. Po co komu uczyć się różniczkowania, jak nie ma dobrze opanowanej tabliczki mnożenia. Żeby to co napisałem nie było czczym gadaniem, to dopiero teraz wyraźnie (filmiki/komentarze) dotarło do mnie o co chodzi z tym zrywaniem skrętu... Żeby był skręt musi być gaz, albo jak Niko mówi: "daj tym nartom pojechać". Zbyt prędko i za mocno uciekałem nartami w skręt.

Użytkownik HenrykFord edytował ten post 03 styczeń 2011 - 17:07

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisal alen:

podnieść pozycję docisnąć nartę dostokową i odciążyć odstokową, narty powinny się "obrócić" dziobami do dołu. w lini spadku obniżać jużpozycję. Narta wchodzi w skręt? dodam jeszcze, ze powinno sie oprzeć na jezykach, przenieść ciężar ciała w przód to powinno spowodować, że narty nie wyjadą nam spod tyłka. dobrze???????

A to pewnie chciał pokazać :D http://pl.bergfex.com/video/27/ Oczywiscie z instruktażem jak wspierac (pomagac sobie ) się na kijku. :D No cóz . Nikt ani mru, mru. No to włoże kij w mrowisko. Nie lubię facetów co ograniczają swój talent. Na tym filmiku (sztandarowym - myślę) starannie wykonanym, bardzo wielce pomocnym w wątku "pierwszy skret", widzimy jazde bez kiji. Nie mogę powiedzieć , że jazda mi się podoba. Podoba mi się sprawnosc facetów , którzy tak bardzo muszą się męczyć aby pokazać jak łatwo tracą równowagę jak ich skrety są nie pewne, zle dokręcone , jak małą kontrolę maja nad swoimi skrętami. Gdzie tu prędkosc , precyzja, równowaga, elegancja. Przedstawiają dużo cwiczen i one mi się podobają. I tu się zgadzam . JAZDA BEZ KIJI powinna być jako cwiczenie. Zresztą ocencie to sami. http://xtrsport.nazw...eniec Narty.mpg

Użytkownik qaz edytował ten post 06 styczeń 2011 - 10:22 edytuj

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podnieść pozycję docisnąć nartę dostokową i odciążyć odstokową, narty powinny się "obrócić" dziobami do dołu. w lini spadku obniżać jużpozycję. Narta wchodzi w skręt? dodam jeszcze, ze powinno sie oprzeć na jezykach, przenieść ciężar ciała w przód to powinno spowodować, że narty nie wyjadą nam spod tyłka. dobrze??????? jeśli narty się zsuwają to wystarczyć powinno ułożenie nart na krawędziach zewnetrznej narty dostokowej i wewnetrznej narty odstokowej.

Jestem może upierdliwy i teraz się zastanowiłem głębiej nad tym tekstem. Jakoś mi przeleciał. Ale ten opis to jest to, co mnie obecnie przy zabawie na stoku najbardziej absorbuje. Wczytałem się H. Harba i ćwiczę właśnie ten moment, o którym pisze cytowany autor. Tylko, że u Harba i już z pewnych moich doświadczeń wynika, że nie tak, jak jest opisane. Wypunktuję rzeczy najważniejsze, cytując fragmenty: # podnieść pozycję i docisnąć nartę dostokową" -rozumiem, że jesteśmy w końcowej fazie łuku(dolne "C"). nie podnosimy pozycji i nie dociskamy narty dostokowej, brak na to czasu i czucia dociśnięcia narty wewnętrznej- za to tylko zwalniamy nieco napięcie mieśni narty odstokowej(dolnej). To się świadomie wykonuje. Przez to zwalniamy nacisk na nartę dolną i automatycznie obciążamy dostokową, która jeszcze przez moment jedzie na górnej krawędzi, ale też natychmiast przekręca się na krawędź dolną. To sie nazywa u Harba “power release”. Czyli w dowolnym tłumaczeniu mocne odciążenie. To przekręcenie narty ułatwia siła odśrodkowa i sprężystość prostujących się nart(kończymy przecież poprzedni łuk, którego brzuszek był skierowany w dół). Siła ta powoduje że ciało przechodzi ze swym środkiem ciężkości z "góry" stoku w przeciwną. To jest mechanizm przekręcania się dawnej narty dostokowej z krawędzi na krawędź i zmiany jej kierunku. w kierunku linii spadku stoku. Jednocześnie tors powinien równoważyć wychylanie się kolan w dół, kierując się w górę stoku. Harb pisze jeśli ktoś to potrafi zrobić, to powinien myśleć o PŚ. #w linii obniżać już pozycję" -co obniżać? Jaką pozycję? Sens ma jedynie coraz większe pochylenie kolan do stoku, równoważone wychyleniem na zewnątrz łuku torsu i lekką kontrrotacją, która zapobiega obrotowi nart(jak ktoś będzie ciekawy to wyjaśnię dlaczego potrzebna jest ta kontrrotacja), gdy energicznie pochylamy narty do stoku. Narty nie mogą być obracane. Narty się obracają w ześlizgu. A tego chcemy uniknąć. Same muszą sobie ustalać łuk w zależności od ich budowy. Opisuje się tu skręt idealny. Przejście z jednego łuku na krawędziach w drugi bez obracania nart. Narciarz steruje nartami(wycinanym przez nie łukiem) tylko pochyleniem kolan i zmuszaniem przodu nart do pracy(pisałem o trzepotaniu), to się uzyskuje wychyleniem w przód w linii spadku stoku i "gonieniem" nart. W sumie sylwetka narciarza się wyraźnie obniża( jak zawodnik przy tyczce-pupa blisko śniegu). Ale to obniżenie jest dokładnie określone, bo samo mówienie o obniżeniu może być bardzo różne rozumiane. #oparcie na języku" -to jest w nauce przenoszenia obciążenia na przód narty, w momencie wyżej opisanym, jedyna praktyczna możliwość. Jest bardzo trudno wyczuć przesunięcie środka ciężkości do przodu, w sytuacji uciekających nart(np. w linii spadku stoku). Można zerknąć na dzioby, czy są wcięte, ale to moment i niebezpieczne. Nacisk na języki jest czymś wyraźnie odczuwalnym, a z pewnością przesuwa środek ciężkości do przodu. Końca nie komentuję, bo bardzo wiem o co tu chodzi, gdzie się zsuwają, w którym momencie skrętu? Jeśli przy końcu łuku, gdy na stromym twardym terenie narty jadące przecież na krawędziach mają tak małą przyczepność do śniegu(krawędzie wcięte na przysłowiowy milimetr), że minimalna reakcja śniegu nie wystarczy do wykonania skrętu odstokowego, to się zsuną aż chwycą mocniej krawędziami śnieg. Tylko że wytracimy szybkość potrzebną do wykonania skrętu tak, jak na początku opisałem. Cytowany opis jest przykładem, jak dwuznaczne i nie precyzyjne są nieraz dokładne opisy ewolucji. Jeżeli piszący nie ma własnych praktycznych doświadczeń, to może pięknie wprowadzać w maliny. Ja już się na niektórych opisach solidnie naciąłem. Próbowałem coś poprawić w sposób prowadzący do nikąd. Autor takiego opisu(nie chodzi o cytat) może to dobrze zrobił , tylko opisał to w sposób dla niego zrozumiały, a nie zniżył się do poziomu kogoś, co tego jeszcze nie umiał. Wnikając w opis przedstawiony przez Harba jestem w stanie coś wyćwiczyć. Np. zwalniam napięcie mięśni dolnej(zewnętrznej) narty. I tylko na tym sie skupiam. Resztę robię “po staremu”. Jak mi to zaczyna wychodzić i nieco to czuję, mogę dokładać myślenie o językach. Potem mogę starać się przyspieszać proces zmiany krawędzi ich. Zbyt wolny wygląda tak, że narty mijają linie spadku stoku i są jeszcze bardzo słabo zakrawędziowane. Efekt jest znany na stromszych i twardszych stokach. Obślizgi. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krotkie słowa Alena były dla odbiorcy, który mniej więcej kuma. To nie on w tym miejscu to wpisał to moja sprawka. Przyznam, ze Dziadek dokonał bardzo szerokiego rozwinęcia tego zdania. Mnie cieszy, ze moje widzenie jazdy jest identyczne jak w tym opisie. Ale powiem że nie jest to jedyne mi znane. Wg mnie mistrz Harb jedzie zbyt wąsko, zachowawczo. Jezdzę mniej więcej w tym stylu, ale powtarzam nie jest to wzorzec jakosci. Jazda na nartach to jak gra na fortepianie, można zagrac jednym palcem "wlazł kotek.....", a można grac turniejowe wykonanie Chopina. Dlatego kocham jezdzić, bo w zależnosci od nastroju szukam w nartach najlepszych wrażen, a nie wykonywanie panszczyzny. Za kazdy wpis Dziadku Kuby serdecznie dziękuję. Dziękuję też ,że mnie czytasz. Dla mnie to okazja do poduczenia się i próby pisania na forum z sensem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzadku Kuby mój post był odpowiedzią do postów niko130 (#2 i #10) z tym, że źle doczytałem post 2 i pisałem o skręcie odstokowym co chwilę później uściślił niko130. Dziekuję za pewne już zdecydowanie bardziej profesjonalne rozwinięcie tej mojej myśli. Post swój zakończyłem pytajnikami co nadało mu znaczenie bardziej pytania aniżeli wpuszczania kogoś na minę, bo tego zrobić nie zamierzałem. BTW temat cos ucichł.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...