Skocz do zawartości

Czarne trasy


pawel_lesny

Rekomendowane odpowiedzi

Zarażony przez wodza Winetou poszperałem w necie i znalazłem taką oto poradę na temat jazdy po "czarnych" trasach. Kategoria: Narty Autor: www.narty.pl Tekst adresuję do osób uważających się za lekko zaawansowanych i średniaków. Od razu uprzedzam, nie uczcie się tego, zapamiętajcie tylko to co wam się przyda na stoku, ja natomiast trochę poteoretyzuję dla pełnego zobrazowania całości zagadnienia. Pamiętam swój pierwszy zjazd z trasy niebieskiej i czarnej. Cóż to było za przeżycie... strach, adrenalina i satysfakcja. Postaram się dać wam kilka rad jeszcze przed sezonem, abyście (jeżeli się zdecydujecie) nie zostali sami z pocieszeniem przyjaciół: "jakoś to będzie.." Pierwszy zjazd z fis'owskiej trasy może być naprawdę stresujący, ale nie musi !! Wjechaliśmy na górę wyciągiem, wysoko ledwo widać lub nie widać w cale dolnej stacji wyciągu. Stromizna której się nie spodziewaliśmy, wstyd schodzić na piechotę....Co robić ?! Jak ruszymy to od razu się rozpędzimy i stracimy kontrolę nad sprzętem (chyba, że dobrze jeździmy). Jazda pługiem odpada, po kilkunastu minutach takiej jazdy nasze mięśnie będą sztywne... Wiec jak jeździć bezpieczne po trasach tzw. (czarnych) ? Podstawa do tego jest opanowanie hamowania, wykonywanego na różne sposoby... Na takiej trasie aby rozwinąć sporą prędkość w cale nie trzeba przejechać dużego odcinka. Jeżeli w porę nie zredukujemy jej do naszych możliwości to będziemy mieli problem. Hamowanie można podzielić na kilka rodzajów: -natychmiastowe (aktywne), powodujące silne zredukowanie prędkości narciarza na bardzo krótkim odcinku. -powolne, mające na celu tylko korekcję prędkości -pasywne, stosowane przy utrzymywaniu stałej prędkości niezależnie od zmian pochyłości terenu. Aby kontrolować prędkość można wykonywać kilka następujących po sobie skrętów równoległych, przy czym na każdym stosujemy inną siłę nacisku na nartę oraz pochylenie. Inaczej mówiąc im bardziej akcentujemy krawędzie i zacieśnimy promień skrętu tym więcej tracimy na prędkości. Przy tej technice nie starajmy się wytracać większości prędkości. Starajmy sobie tek zaplanować trasę (podczas zjazdu) i liczbę skrętów aby nasza jazda była płynna i nie miała charakteru "zacinającej się płyty". Jest to chyba najpowszechniejsza metoda kontroli prędkości na takiej trasie. Jeżeli czujemy się na siłach, a na mniejszych wyciągach skakaliśmy z muld (nie wysoko do 40cm) To możemy zredukować prędkość skokiem który w znacznym stopniu nas wyhamuje. To polecam jednak zaawansowanym. Jeżeli stok zaczyna być bardzo stromy i dojeżdżamy do tzw. ściany to proponuję tu pojechać prosto(!) wykonując kilka bardzo mocnych skrętów równoległych z mocnym zacieśnieniem promieniu skrętu do góry stoku w końcowej jego fazie. Uwaga! W inicjacji skrętu wychodzimy do góry aby odciążyć narty (ale tylko na początku, później dociążamy je. Musimy jednak pamiętać że potrzeba do tego siły i jeżeli nie czujemy się na siłach to nie próbujmy. Podstawą powodzenia takich technik w fazie nauki jest duża wiara we własne siły, nie można w połowie powiedzieć: "ja nie mogę" bo na 90% właśnie wtedy się wywrócimy. Technika skrętu równoległego z zacieśnianiem do góry stoku jest stosowana także do nagłego zatrzymania. Wtedy poza tarciem krawędzi korzystamy na pod jeździe pod górę. Pamiętajmy aby pod koniec się wyprostować, aby nie stracić równowagi. Warto później przećwiczyć tę technikę, aby pod koniec skrętu narty same nas prostowały do pionu. Równie dobrą metodą dla "średniaka" na stromej trasie jest uczepienie się ogona jakiegoś narciarza który dobrze jeździ i wykonywanie podobnych jak on manewrów w tych samych miejscach. Plusy tego to to, że widzimy w co się pakujemy oraz co możemy zrobić i on toruje nam trasę. Minusem jest to, że nie nadążamy, bądź nie potrafimy (wtedy należy improwizować) tak jeździć jak on. Ja osobiście nie polecam tej metody ponieważ można wpaść w niezłe kłopoty... Można stosować także łuki płużne, jednak to przy małej prędkości. Na koniec zwróćcie uwagę na kilka rzeczy: Pierwszy raz jedźcie niezbyt szybko rozpoznajcie ukształtowanie trasy. Starajcie się nie zajeżdżać drogi innym i przestrzegać KODEKSU FIS Lepiej się wywrócić niż wpaść na kogoś lub walnąć w siatkę zabezpieczającą bok stoku (siatka często nie jest przymocowana i stoi "o własnych siłach" i można wpaść do lasu. Jeżeli zjechaliście przewracając się kilka razy - nie przejmujcie się to trudne trasy!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 94
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Do takich poradników ja bym proponował narysować mniej więcej jak to wszystko ma wyglądać (każdy chyba potrafi coś nabazgrać w paincie :), no albo na kratce papieru i zeskanować (o ile ma się skaner), zawsze łatwiej by było sobie to wyobrazić jak to ma wyglądać. (przynajmniej mi by to pomogło na pewno). W sumie zjeżdżałem już z czarnej trasy, ale zawsze miło jest przeczytać coś takiego :D i poprawić styl tego zjazdu :) , (plus dla tego Pana z żółtymi nartkami :D)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Podstawą powodzenia takich technik w fazie nauki jest duża wiara we własne siły, nie można w połowie powiedzieć: "ja nie mogę" bo na 90% właśnie wtedy się wywrócimy.

Z tym zdaniem poprostu nie mozna sie nie zgodzic, na stormych trasach jak ktos sie waha lub nie jest pewny i zdecydowany to przy pierwszym skrecie gleba.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja raz natknąłem sie na dosc spore muldy, snieg był z armatek i to tuz prze ratrakowaniem, weekend wiec sporo narciarzy sie przewinęlo. Na początku zjechałem kilka razy z boku, gdzie były mniejsze muldy, ale jechałem dosc szybko. POznej troche zwolniłem i zacząłem bardzo ostro krecic i taka jazda spraiła mi duzo przyjemnosci choc nogi troche bolały. Oczywiscie nie mozna jechac na full predkosci bo sie nie da rady. I czasami trafi sie jakas 'nieregularna':D muulda to mozna z niej np. wyskoczyć Pozdro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nawet jeżeli tracę ze swojej techniki to adrenalina i to skupienie uwagi tylko na stoku jest nie do przebicia. nie potrzeba już innych bodźców. pierwszy raz czarną w szklarskiej pokonałem mając 5 dzień narty na nogach.spokojnie, nie przeszkadzając innym na ile mogłem, ale potem już tylko sporadycznie na czerwone. nie zapomnę uczucia jak stałem na skraju ściany. potwierdzam, że tym co się boją i są niepewni nie udaje się.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nawet jeżeli tracę ze swojej techniki to adrenalina i to skupienie uwagi tylko na stoku jest nie do przebicia. nie potrzeba już innych bodźców. pierwszy raz czarną w szklarskiej pokonałem mając 5 dzień narty na nogach.spokojnie, nie przeszkadzając innym na ile mogłem, ale potem już tylko sporadycznie na czerwone. nie zapomnę uczucia jak stałem na skraju ściany. potwierdzam, że tym co się boją i są niepewni nie udaje się.

Ja wiem czy tym co się boją nie udaje się. Głupi tylko się nieboi. Strach to naturalne odczucie przed czyms trudnym, które motywuje (stąd przypływ adrenaliny). Zauważyłem, że na forum modne jest mówienie się o zaliczeniu czarnej trasy w pierwszych dniach na nartach. Dla mnie nieważne jest, kiedy ktoś zjedzie z czarnej trasy, ale styl w jakim to zrobi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pierwszy raz czarną w szklarskiej pokonałem mając 5 dzień narty na nogach.

Już to kiedyś pisałem na tym forum tylko w innym wątku. Nie macie wrażenia że ludzie zaczynający jeździć na nartach (ale nie tylko) traktują pokonywanie trudnych tras w kategoriach wyczynu. Nawet tu na naszym forum jest kilka wypowiedzi w stylu „w tym roku pierwszy raz założyłem narty i 3 dnia jeździłem na czerwonej trasie” w moim osobistym odczuciu to nie jest brak rozwagi to po prostu głupota (nie chce nikogo obrażać). Ludzie zachowują się tak jakby jazda po zielonych czy niebieskich trasach była jakimś rodzajem ujmy na honorze lub po prostu traktują to jako rodzaj wstydu. Narciarstwo to niesamowity sport i forma relaksu gdzie umiejętności nabywa się w stopniowo. Nawet mimo wrodzonego talentu należy przejść od „pierwszej” do „ostatniej klasy” w tym od teorii do praktyki. Powinien być czas na naukę zasad panujących na stoku (kodeks, oznakowanie tras itd.), czas na przyswojenie wiedzy o samym sprzęcie narciarskim, czas na naukę jazdy i czas na doskonalenie umiejętności. Owszem można zjechać pierwszego dnia pługiem (lub jakimś innym niedookreślonym stylem) czerwoną lub czarną trasą ale czy to o to chodzi? Czy to jest radość dla jadącego? Czy to jest bezpieczne dla niego i innych? I ostatnie pytanie. Czy to jest wyczyn? Góry uczą pokory (w tym pokonywanie ich na nartach) dlatego na stoku trzeba po prostu być rozważnym. Dobierać stoki i trasy do poziomu swych umiejętności. Na koniec drobna uwaga do wszystkich zaczynających przygodę z nartami - Ci których jazdę podziwiacie na stoku zaczynali tak jak wszyscy – od początku. Jeśli kogoś ten tekst uraził to z góry przepraszam – nie było to moją intencją. Przepraszam za lekkie odejście od tematu. pozdrawiam :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam różnorakie techniki jazdy po czarnych trasach. Umówmy się na wstępie, że czarna trasa jest atestem nierzadko subiektywnym. Nie raz spotkałem się z czerwonymi trasami, co podchodziły pod średnie czarne, ale z nieznanych mi względów na mapce były oznaczone czerwonym kolorem, ale już przy wjeździe na trasę "only for expert skiers" :D Punkt pierwszy. Na stromej trasie, zastąpie tu pojęcie czarna trasa, najbardziej oblodzony jest środek, bo ludzie wykonują tam różne manewry ściągając śnieg, (ześlizg, skręt w ześlizgu, skręt na krawędziach, "mata" :) , itd.). Toteż najchętniej wybieram na takich trasach, co są zatłoczone, środek. Dlaczego? Mniejsze ryzyko zderzenia, bo ludzie jadą po bokach oraz poczucie bezpieczeństwa, gdyż mam dużą przesztrzeń z obu stron. Jazda po lodzie nie sprawia mi już większych trudności, toteż mogę wybrać taki tor jazdy... Poza tym nie polecam jazdy na krechę na czarnych trasach. Jest to o tyle odważne, co niebezpieczne i głupie. Zdarzają sie przypadki osób jadących od jednej strony trasy do drugiej i nie trudno już o kolizję. Chcesz poszaleć? Idź sobie na tyczki i tam wykaż swoje umiejętności, a nie stwarzaj zagrożenia dla innych...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

B4loco swięta prawda! Co do strachu i adrenaliny, to w moim przypadku strach jest czymś "przyjemnym" - przed zjazdem czarną trasą, w czasie jazdy strach się wyłącza i czuję tylko przypływ adrenaliny, jednak gdy zaczynam mysleć, ze np. jadę za szybko i w razie wypadku, czy czegoś podobnego może się to skończyć źle;) wtedy ogrania mnie strach, czasami nawet paraliżujący i wtedy zazwyczaj zwlaniam i nie mam już tej wcześniejszej przyjemności z jazdy. Co do zjeżdżania, czasem na "siłę" z trudnych tras na początku nauki mam pewne doświadczenia - otóż chyba w 3 dniu nauki jazdy na nartach zaliczyłem czarna trasę na Jaworzynie, była to dla mnie katorga i niezbyt przyjemne doświadczenie. Niektórzy mogą się zniechęcić po jeździe na takiej trasie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Poza tym nie polecam jazdy na krechę na czarnych trasach. Jest to o tyle odważne, co niebezpieczne i głupie. Zdarzają sie przypadki osób jadących od jednej strony trasy do drugiej i nie trudno już o kolizję. Chcesz poszaleć? Idź sobie na tyczki i tam wykaż swoje umiejętności, a nie stwarzaj zagrożenia dla innych...

Jak jest szeroko tj. gorna czesc goryczkowej i mozna przygazować, to czemu nie poszaleć? Nie każdy ma aspiracje sportowe. Mnie do tyczek nie ciagnie. Po to wymyslono gigantowe narty zeby szybko jezdzic. Zgodze się, że jest coraz więcej szaleńców jezdzących "na kreche" na nartach nie przystosowanych do takich prędkości. Ale nie każdy jadący szybko to wariat i głupek. Pozdrawiam lubiących szybką jazdę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

B4Loco nie chodzi mi o brak strachu tylko o pewnego rodzaju paraliż nim spowodowany :) często po upadku na stoku, który uważamy za trudny następuje efekt "miękich nóg" i jazda w zasadzie się kończy. każdy z nas reaguje inaczej. niektórych strach mobilizuje. jark Liebnitz powiedział: "patrz dalej". w efekcie nie zrobiłem ani sobie krzywdy, ani innym. nachylenie stoku pozwalało na swobodniejszą jazdę. jestem jak najdalszy od zachęcania do takich metod nauki i rozpoczynania przygody z narciarstwem, ale dla mnie góry to poza rozrywką również wyzwanie. czy głupota? widziałem groźne wypadki na łatwych zdawać by się mogło stokach ludzi, ktorzy przecenili swoje siły, a przede wszystkim nie posiadali podstawowej wiedzy. sam zanim się wybrałem na trudny stok po kolei zaliczałem: oślą łaczke itd. dzień po dniu. po kilku dniach potrafiłem aktywnie kontrolować prędkość, a góra kusiła... piszemy czarne trasy - adrenalina - lubię ją czuć, tylko każdy znas rozumie pod tym pojęciem co innego :) i u każdego różnie jest ustawiony próg strachu i ryzyka. coś co dla jednego jest głupotą dla innego będzie impulsem. gdy widzę narciarza pod wyciągiem, który zalicza glebę i podczas jazdy brakuje mu techniki nie myślę, że to głupota, bo on takiej właśnie jazdy potrzebuje. nie każdy kto jeździ bez stylu jest chyba gorszy. narty to sposób spędzania czasu, ale każdego bawi co innego, a jeśli nie krzywdzi innych to co w tym złego? czy taka jazda to namiastka wyczynu? dla mnie tak, póki górka budzi mój respekt. prawda pewnie jak zwykle leży pośrodku. czy podczas jazd miałem szczeście? cóż szczęście pomaga gdy brak umiejętności. pewna rozwaga w tym jest zdaje się najważniejsza. więc może nie każdy, kto niepodręcznikowo dobiera sobie trasy jest symbolem głupoty?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

troszeczke off topic(wybaczcie) nie rozumie "jezdzenia na kreche" ? przeciez z tego zadnej przyemnosci?to ze predkosc niby troche wieksza?nam zawsze instruktor mowil najwieksza przyjemnosc w nartach to skrecanie, a dzis w dobie carvingow jeszcze wieksza... P.S. jak ktos lubi na "kreche" to niech robi to bynajmniej z glowa zeby innym krzywdy nie zrobic :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

troszeczke off topic(wybaczcie) nie rozumie "jezdzenia na kreche" ? przeciez z tego zadnej przyemnosci?to ze predkosc niby troche wieksza?nam zawsze instruktor mowil najwieksza przyjemnosc w nartach to skrecanie, a dzis w dobie carvingow jeszcze wieksza... P.S. jak ktos lubi na "kreche" to niech robi to bynajmniej z glowa zeby innym krzywdy nie zrobic :)

Masz racje. Największą zabawe sprawia kręcenie carvingowych zakrętasów. Ja wogóle na kreche nie jeżdże.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zupełna racja, taki co jezdzi na kreche(i to najczescie cały czas) uważa ze jest super narciarzem, bo szybko jezdzi, ciekawy jestem co sie dzieje wtedy gdy na drodze stanie mu ktos inny? Jak nie skreci to wpadnie w niego i nieszczescie gotowe. Mysle, że ludzie tak jezdza bo po prostu nie potrafia skrecac i na czarnych trasach tez sie trafiają, tylo tam jest troche gorzej z hamowaniem na dole
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...