Skocz do zawartości

Refleksje o wypadkach na stoku,


a_senior

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Czytając wypowiedź mareckiego muszę niestety przyznac mu troche racji. Rzeczywiście zauważyłem taka manierę omijania przez instruktorów wszelkich elementów wykorzystujących jazdę slizgową i przechodzenie od razu do demonstarcji i ćwiczeń jazdy na krawędzi. Absolutnie zgadzam się z mirkiemn, że w dobrych szkoach i na kurasach uczy sie kompletnie zgodnie z programem zreszta ale często na stoku wygląda to troszke inaczej. Myslę, że są dwa główne powody; - cisnienie wywierane przez samych kursantów. Przecież oni nie po to wydali kasę żeby ktos ich uczył pługu. Sam jeździłem dwa tygodnie temu z grupa ludzi dobrze jeżdżących którzy to włściwie jeździli sami ale bylismy do dyspozycji i namawialismy na takie krótkie lekcje po dwie trzy osoby. Poza jedna osobą nikt nie umiał smigu - wogóle nie owedziła o co chodzi. na stromych zatoczonych odcinkach tam gdzie nie byli w stanie utzrymac krawędzi szli długim slizgowym skretenmbez kontroli nad prędkością. Widać było, ze pomimo wiekszośc była szkolana wcześniej [prze instruktorów nikt im nawet nie pokazał jak kontrolować szybkośc na stromym czy wąskim stoku. - mało czasu który instruktor spędza z kurasantem. Na obozie czy dłuższym wyjeździe można zaplanować cykl szkoleniowy. Przy jeździe na godziny ciężko jest to zrobic więc jak najszybciej dązy się do ewolucji finalnej żęby klient był zadowolony Co do faktów o faktów o których pisał mirek (bolek) to niestety tacy są i nieiweile można z tym zrobic. Takie mamy prawo - uczyć na nartach może każdy i doóki się nic nie stanie to nic mu nie zrobisz. Co do reszty tematu to fredowski i jan napisali sporo moich mysli i tylko moge i pokłon złożyć. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 79
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

mirekn - takie stwierdzenia wynikają z obserwacji uczących instruktorów( przede wszystkim tych młodszych stażem ) których w przeciągu ostatnich dwóch sezonów miałem czas podpatrywać i obserwować, ze względu na to że jeżdżę i uczę tej zabawy moją małą córcię. Co do przyjemności jazdy, to rzecz gustu i umiejętności:D Jedni wolą "stół", inni muldy lub jazdę poza trasami a jeszcze inni bawią się wszystkim po trochę!!!!!! PS.Temat jet bardzo ważny i myślę że zawiera bardzo dużo cennych informacji i uwag, w związku z tym pytanie do adminów - czy nie można byłoby go umieścić w takim miejscu aby nam ( myślę o wszystkich forumowiczach ) po jakimś czasie nie zniknął w gąszczu innych tematów!!!! Pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jest rozwój masowy sportu, nie tylko w narciarstwie więc rozwojowi popularności raczej się nie zaradzi i troche to brzmi buńczucznie, no bo czemu Ty możesz a sprzątaczka to już nie :cool:!!!. .

Nie chodzi mi o zabranianiu jazdy komukolwiek.:) Gwoli wyjaśnienia chodziło mi o stosunek siły nabywczej skrajnie niskiej pensji. Sprzątaczka -padło na nią- nie zarabia kokosów. Kiedyś za całą pensję mogła kupić wiązania do nart - w obecnych czasach za 1/3 pensji kupi buty, komplet wiązania z nartami i kombinezon. Tani bo tani ale jak się uprze to kupi i nie będzie z tego powodu przymierać głodem. Kiedyś było to niemożliwe bez pomocy kredytu czy kilkumiesięcznych oszczędności.

Poruszony temat jest naprawdę ciekawy i wart uwagi. . Może tylko warto teraz by było zastanowić się co zrobić aby zniwelować te zagrożenia.. Czy wyjściem były by wspólne wyjazdy znajomych i doszkalanie laików? Pytanie tylko czy Panowie, którzy opanowaliście techniki zjazdu niemal perfekcyjnie, gotowi jesteście poświęcać tym laikom swój czas, choć trochę czasu? Tak jak wspomnieliście są instruktorzy, kogo tylko na nich stać? Czy stawki jakich oczekują to nie przesada? Rozumiem że aby opanować to wszystko poświęcili duużo czasu i pieniędzy, tylko czy np 50 zł/godzinę nauki i więcej, to nie za dużo? M

Owszem znajomi mogą szkolić znajomych jeżeli potrafią to robić. Poruszyłeś górę lodową - instruktorzy- Jestem przekonany że większość osób piszących na tym forum z umiejętnościami od 6 w górę brała lekcje od instruktora doszkalała się była na jakiś obozach. Każdy przecież zaczynał. Problem pojawia się tutaj - instruktor drogi- 50 zł to drogo ? Zależy dla kogo. Myślę że jest to rozsądna cena. Twierdzę nawet że stawki są niskie. Pamiętajmy to są indywidualne lekcje - nie jazda grupowa. Nikt nie będzie pracował za darmo a narty od zawsze były i są drogim sportem. Niestety część "instruktorów" się złamała i obniżyła stawki często nie są to instruktorzy tylko osoby naciągające "nowych" narciarzy - nie uczą według programu, pomijają ewolucje i szkolą pod dyktando klienta, w/g hasła "pieniądze nie śmierdzą" na efekty nie trzeba było długo czekać. Podejrzewam że sytuacja wróci do normy kiedy ludzie się zorientują że wydali kasę na pana sypiącego pochlebstwami który nic ich nie nauczył. Taka sytuacja prowadzi do złej nauki i zepsucia rynku. Zobaczcie stan wyszkolenia instruktorów MENIS (nie wszystkich) płakać się chce. Do czego zmierzam - oszczędzanie na instruktorze, sprzęcie, zabezpieczeniach prowadzi na manowce. To jest sprawa bezpieczeństwa zarówno waszego jak i innych ludzi na stoku. W bezpieczeństwo zawsze warto inwestować. Niestety nie każdy to zrozumie zanim coś mu się nie stanie. Na koniec 50 zł = 7 wjazdów krzesłem = 6 grzanych win = jeden obiad na stoku = porządne ostrzenie ze smarowaniem = 6 piw. Nie jest to koszt wielki w porównaniu z całym kosztem wyjazdu tygodniowego. jeżdżąc godzinę z instruktorem dziennie przez 6dni wydamy 300zł to chyba nie jest zaporowa cena. Zresztą jak kogoś nie stać może jeździć w grupie wtedy zapłaci o wiele mniej. Tylko trzeba jeszcze chcieć a tu jest już różnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, pewnie, że wyjazdy szkoleniowe to dobra i tania opcja, zwłaszcza dla kogoś, kogo nie stać na indywidualne lekcje. Ja i mój syn zarówno w zeszłym jak i w tym roku braliśmy udział w takich szkoleniach. Osobno ja, facet dorosły, osobno mój 6 letni syn. Rewelacja jeśli chodzi o koszt - 360 zł za 6 dniowy kurs po 3h jeżdżenia dziennie z instruktorem ( i tak zawsze było trochę więcej niż 3h). Grupy 3-4 osobowe. To wychodzi 20 zł za godzinę z instruktorem. Postępy w jeździe mojego syna ogromne, naprawdę warto było wydać te pieniądze. Potrafi bezpiecznie poruszać się po stoku i mieć z tego prawdziwą radość. Ja, no cóż, szlifowałem te nieszczęsne, niebezpieczne techniki na krawędziach:cool:. Ale bez szaleństw. Bezpieczeństwo przede wszystkim. A, i jeszcze jedno. Miałem szczęście do instruktorów, którzy szkoląc mieli przede wszystkim na uwadze to, aby nauczyć jazdy bezpiecznej, zarówno dla ucznia jak i innych oraz zasad poruszania się po stokach. Wbili mi to dość dobrze do łepetyny, przez te kilkanaście godzin nauki. Pozdrawiam. Tom
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi mi o zabranianiu jazdy komukolwiek.:) Gwoli wyjaśnienia chodziło mi o stosunek siły nabywczej skrajnie niskiej pensji. Sprzątaczka -padło na nią- nie zarabia kokosów. Kiedyś za całą pensję mogła kupić wiązania do nart - w obecnych czasach za 1/3 pensji kupi buty, komplet wiązania z nartami i kombinezon. Tani bo tani ale jak się uprze to kupi i nie będzie z tego powodu przymierać głodem. Kiedyś było to niemożliwe bez pomocy kredytu czy kilkumiesięcznych oszczędności.

Oświeć mnie proszę , co rozumiesz przez pojęcie 1/3 pensji sprzątaczki , co byś za to kupił i komu byś pozwolił na tym złomie jeździć .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oświeć mnie proszę , co rozumiesz przez pojęcie 1/3 pensji sprzątaczki , co byś za to kupił i komu byś pozwolił na tym złomie jeździć .

Jakbyś przeczytał poprzedniego posta ze strony 3 byś zrozumiał o co chodzi. Właśnie tu tkwi problem w markecie można kupić badziew i syf jednak gros ludzi tak właśnie robi. narty -220zł przecena buty-170zł kask-40zł spodnie + kurtka (decathlon) 110zł Pensja sprzątaczki u nas w firmie 2200 brutto. Wiadomo to syf i nikomu bym tego nie polecił. Jednak ludzie to kupują - ich wybór. Przekłada się to także na wybór "instruktora" im taniej tym lepiej - przecie uczy mnie instruktor a to ze nie ma papieru i umiejętności to już ich nie interesuje. Efekt - jak wcześniej pisałem jest widoczny gołym okiem. Narciarze bez przygotowania pchający sie na wyciągi - bez "odstania" kilku dni na oślej łączce. Byle do przodu byle szybciej byle taniej. To efekt "popularyzacji" narciarstwa a w zasadzie jego boom'u. Taki Kowalski wjedzie krzesłem na górę i myśli że jest panem stoku i stok tylko dla niego. "Instruktorzy" nie wspominają o bezpieczeństwie tylko zachwalają klienta jak ślicznie jeździ i robi postępy. nie zwracają uwagi na zagrożenia. Tutaj tkwi problem w masowości i braku wiedzy o sporcie jaki te masy uprawiają. także dochodzi do tego totalna ignorancja przepisów, kultury i awersja do porządnej nauki przez porządnego instruktora. To właśnie sprawia że jest tyle wypadków - brak jakiegokolwiek porządnego przygotowania.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam "Przez gniew Wasci" juz prawda powoli przemawiać przestaje. Moż gniewu zbyt dużo. Czyżbyś miał jakieś niemiłe doświadczenia? Jak zauważyłeś tez jestem zdania, że masowość wpływa ujemnie na jakość ale myslę, że niektóre sformułowania są zbyt mocne imogą byc krzywdzące dla "Kowalskiego". Najlepiej siłe i agresję zostawmy na stok kiedy rzeczywiście jestśmy świadkami zachowań nie licujących z mianem narciarza. Jeździsz super więc możesz poradzić sobie z :mad:nimi:mad: lepiej i tam trzeba iść na maxa. I jeszcze jedno: 50 złotych - 6 piw - gdzie? Pozdrawiam mitek PS Jutro o 14.00 może 14.30 jestem z dziećmi na Szczęśliwicach. Zapraszam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedno: 50 złotych - 6 piw - gdzie?

Patrząc po cenach w warszawskich klubach, knajpach, restauracjach, to nawet 6. nie będzie ;) Co do "instuktorów" i instruktorów to czasem (podkreślam CZASEM) z dwojga złego lepszy "instruktor" niż nauka samemu. Jeśli chodzi o instuktorów MENiSu to znam kilku naprawdę dobrych, a żeby komuś wpoić zasady bezpiecznej jazdy i nauczyć podstaw to nie trzeba być Hermanem Maierem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc po cenach w warszawskich klubach, knajpach, restauracjach, to nawet 6. nie będzie ;)

Witam Myslałem o nartach a ty o tym od czego chciałoby się uciec w góry:rolleyes: Jako skąpy miłośnik piwa ceny w kanjpach w moim mieście są nieakceptowalne!!!. I dlatego kupujemy w sklepie i pijemy w domu:) A co do instruktorów Menisu to absolutna prawda - choć uważam że dualizm przyznawania uprwnień to głupota totalna. Pozdrawiam Sorry że tak na raty ale pranie wieszam. Jutro 14.00 - 14.30 Szczęśliwice.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbyś przeczytał poprzedniego posta ze strony 3 byś zrozumiał o co chodzi. Właśnie tu tkwi problem w markecie można kupić badziew i syf jednak gros ludzi tak właśnie robi. narty -220zł przecena buty-170zł kask-40zł spodnie + kurtka (decathlon) 110zł Pensja sprzątaczki u nas w firmie 2200 brutto. Wiadomo to syf i nikomu bym tego nie polecił. Jednak ludzie to kupują - ich wybór. Przekłada się to także na wybór "instruktora" im taniej tym lepiej - przecie uczy mnie instruktor a to ze nie ma papieru i umiejętności to już ich nie interesuje. Efekt - jak wcześniej pisałem jest widoczny gołym okiem. Narciarze bez przygotowania pchający sie na wyciągi - bez "odstania" kilku dni na oślej łączce. Byle do przodu byle szybciej byle taniej. To efekt "popularyzacji" narciarstwa a w zasadzie jego boom'u. Taki Kowalski wjedzie krzesłem na górę i myśli że jest panem stoku i stok tylko dla niego. "Instruktorzy" nie wspominają o bezpieczeństwie tylko zachwalają klienta jak ślicznie jeździ i robi postępy. nie zwracają uwagi na zagrożenia. Tutaj tkwi problem w masowości i braku wiedzy o sporcie jaki te masy uprawiają. także dochodzi do tego totalna ignorancja przepisów, kultury i awersja do porządnej nauki przez porządnego instruktora. To właśnie sprawia że jest tyle wypadków - brak jakiegokolwiek porządnego przygotowania.

Cześć! Całkowicie się NIE zgadzam!!! Na tych nartach za 220, butach za 170 i tej kurtce za stówę i bez lekcji u nawet bardzo taniego instruktora można jeździć zupełnie dobrze i absolutnie bezpiecznie. Na nartach za 4000 w bucikach za 1600, kurtce za 3000 i po lekcjach u najdroższych instruktorów można jeździć skrajnie niebezpiecznie i bardzo źle. To naprawdę zależy od tego ile ma się w głowie, a nie ile w kieszeni!!! Co więcej z moich obserwacji wynika, że częściej jest tak jak ja to opisuję, niż odwrotnie. Choć nie ma reguł. Pozdrawiam. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że bezpieczeństwo na stokach zależy tylko i wyłącznie od myślącego narciarza. Wokół nas coraz więcej zachowań samolubnych, które łatwo zaobserwować na ..... parkingu przed hipermarketem. Zwróćcie uwagę na niechlujność w sposobie parkowania wielu kierowców (szeroko, pod kątem, na półtora miejsca) - w myśl zasady "ja już zaparkowałem, a inni niech się martwią". I to smo jest na stoku, tylko tu nie ma prawa, które byłoby egzekwowalne tak jak na drodze. I dopóki nie zmieni się nastawienie z myslenia " JA" na myślenie "MY" trudno będzie o poprawę bezpieczeństwa. Niestety, to będzie orka na kamienistym ugorze, ale jak każda orka...:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Tak jak parkowanie przed hipermarketem nie zawsze jest objawem egozimu i chamstwa (czasami po prostu braku umiejetności) tak i jazda niebezpieczna może wynikac z niewiedzy. I na te osoby nalezy liczyć i je edukowac z tymi drugimi to masz rację - orka. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Czyżbyś miał jakieś niemiłe doświadczenia? Jak zauważyłeś tez jestem zdania, że masowość wpływa ujemnie na jakość ale myslę, że niektóre sformułowania są zbyt mocne imogą byc krzywdzące dla "Kowalskiego".

Masz rację zapędziłem się. Tylko Kowalski powinien zrozumieć że może zrobić krzywdę i sobie i innym. Jeżeli się chce można znaleźć szkółkę o odpowiednim poziomie za przyzwoite pieniądze. Tylko trzeba jeszcze chcieć. Kowalski kupuje narty jak bułki w sklepie. Tylko zapomina o bezpieczeństwie, patrząc tylko na własny tyłek. Nie wyganiam Kowalskiego ze stoku - niech się uczy - ale ma robić to z głową, bezpiecznie, dbając nie tylko o siebie ale o bezpieczeństwo innych. :)

Cześć! Całkowicie się NIE zgadzam!!! Na tych nartach za 220, butach za 170 i tej kurtce za stówę i bez lekcji u nawet bardzo taniego instruktora można jeździć zupełnie dobrze i absolutnie bezpiecznie.

Też się nie zgodzę z tobą - narty za 200 zł (nowe) mają nijaki poziom bezpieczeństwa, wykonanie i lipne wiązania - szkoda zdrowia i kasy na leczenie kontuzji. Nie wierzę że można jeździć dobrze bez nauki u instruktora/kolegi który się zna. Człowiek popełnia błędy chyba że jest takim talentem że umie i wypił z mlekiem matki ale takich jakoś nie widać na zawodach międzynarodowych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się nie zgodzę z tobą - narty za 200 zł (nowe) mają nijaki poziom bezpieczeństwa, wykonanie i lipne wiązania - szkoda zdrowia i kasy na leczenie kontuzji. Nie wierzę że można jeździć dobrze bez nauki u instruktora/kolegi który się zna. Człowiek popełnia błędy chyba że jest takim talentem że umie i wypił z mlekiem matki ale takich jakoś nie widać na zawodach międzynarodowych.

Ale nie każdy musi jeździć dobrze!!! Mam w pracy kolegę, który jeździ raz do roku na narty, traktuję to jako rodzinny wypoczynek, zjeżdżanie sprawia mu radość, ale nie czuje potrzeby bycia mistrzem ani nawet zaawansowanym narciarzem. Jeździ sobie czysto rekreacyjnie, nie za szybko, sprawia mu to uciechę, być może większą, niż tym, którzy na nartach wprawdzie dobrze, ale za to sfrustrowani kolejkami, deptaniem, szkółkami... I jemu do tej jazdy w zupełności wystarczają buty i narty z hipermarketu. I cieszy się bardzo, bo są bardzo wygodne i nigdzie nie uwierają i dają możliwość komfortowego spokojnego wożenia się, które sprawia mu radość. I nie wydaje mi się, aby sprawiał zagrożenie na stoku. Nie mierzmy wszystkich swoją miarą.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Tak jak parkowanie przed hipermarketem nie zawsze jest objawem egozimu i chamstwa (czasami po prostu braku umiejetności) tak i jazda niebezpieczna może wynikac z niewiedzy.....

W parkowaniu nie ma niedouczonych, przy systelmie "oblewania" na egzaminach:D. Kiepsko stają w przerażającej większości ci z wiekszym stażem .

Bo łatwiej nam przychodzi znalezienie "żdzbła" w oku Kowalskiego a nie widzimy (bo tacy już jesteśmy doświadczeni i wspaniali uniwersalni narciarze) "belki" we własnym.

Stąd moje motto przytoczone wcześniej: rób tak, jak....:o Może to będzie dramatycznie brzmiało, ale pojawia nam się nowa , typowa na polskie stoki, 11 zasada "dekalogu" FIS: po innych spodziewaj się najbardziej niespodziewanego .;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się nie zgodzę z tobą - narty za 200 zł (nowe) mają nijaki poziom bezpieczeństwa, wykonanie i lipne wiązania - szkoda zdrowia i kasy na leczenie kontuzji. ...

Wybacz, ale dalej się nie zgadzam. Według mnie wszystkie wiązania dostępne na rynku są całkowicie bezpieczne. Niska cena wynika z "niesprzedalności", a nie złej jakości. Zupełnie nie rozumiem stwierdzenia, że narty mają "nijaki poziom bezpieczeństwa". Takich za 220 nie widziałem, ale te co widziałem, to były modele dla początkujących z przed paru sezonów. Nie powinno się na nich jeździć bardzo szybko, ale bezpiecznie można na pewno. Jeszcze raz powtórzę moje zdanie na ten temat - "nijaki poziom bezpieczeństwa" to maja niektórzy jeżdżący, a nie ich narty. Pozdrawiam. Tadek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może poprostu ?????? się i przestańmy wymagać od Kowalskiego a zacznijmy od siebie ? .Przyjmując do wiadomości fakt,że narciarstwo stało się masowe dodajmy do kanonu możliwość pojawienia się w/w w najmniej odpowiednych miejscach/czasie na stoku. Bo łatwiej nam przychodzi znalezienie "żdzbła" w oku Kowalskiego a nie widzimy (bo tacy już jesteśmy doświadczeni i wspaniali uniwersalni narciarze) "belki" we własnym.

Witam Chyba rzeczywiście czasami w tych naszych dyskusjach sie zapominamy. ja przynajmniej to momentami u siebie zauważam i wszystkich Kowalskich przepraszam jeżeli uraziłem. Myslę, też żę powinnismy dbać o szczególną precyzje wypowiedzi i zdefiniować możę najpierw niektóre pojęcia bo czasami dwóch sie kłóci a tak naprawdę mają to samo zdanie tylko używają innnego języka. Dzieki borowinka, dzieki mirekn za otrzeźwienie. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie miałem zamiaru wypowiadać się w tym poście - w zasadzie wiekszość z powyższych postów ma trochę racji, z niektórymi się nie zgadzam, ale nie chciałbym się teraz wdawać w polemikę.... wypowiem się jako ratownik GOPR, turysta, narciarz, instruktor..... (teren działania grupy beskidzkiej) problem jest bardzo złożony, ale wynikający bezpośrednio ze wzrostu popularności szeroko rozumianej rekreacji - czyt. w tym wypadku narciarstwa... z roku na rok liczba odwiedzających nasze stoki jest większa, a co za tym idzie wzrasta liczba wypadków i to niemalże proporcjonalnie ..... najwięcej wypadków jest w styczniu, lutym i marcu............. najwięcej wypadków jest w Szczyrku, na Hali Miziowej, Stożek i Soszów.......(najbardziej popularne)..... częściej ulegają wypadkom mężczyźni..........(więcej nas na stokach, niestety nie wiem jak to jest proporcjonalnie)..... jeśli chodzi o wiek poszkodowanych to ponad 60 % to osoby pomiędzy 10-29 lat (ponad 40% w wieku 10-19)....... z innych analiz wynika że zdecydowana większość wypadków (prawie 70%) zdarza się w dni pogodne, a co ciekawe ilośc wypadków znacznie maleje przy kiepskich warunkach narciarskich (spada po prostu bardzo ilośc odwiedzających - więc spada teoria że muldy maja większe znaczenie) najczęsciej przyczyną kontuzji jest upadek i zderzenie (nie tylko z drugą osobą)..... GOPR podaje że do wypadków dochodzi gł. przez Brak wyobraźni 78% (z konsekwencji, ocena własnych umiejętności) Brawura 41% Lekkomyślność 26% Nieprzygotowanie do wyjścia w góry 15% (czyt. narty - źle dobrany sprzęt, kondycja) Nieodpowiedzialność 10% Brak znajomości gór 7% wrzuciłem trochę faktów, a jeśli chodzi o wnioski to przede wszystkim mamy za mało chłonne stoki (zdecydowanie jest ich za mało) w stosunku do zainteresowanych - gdzieś był wrzucony artukuł o tym, że polskie stacje są nielegalne ...... jazda carvingowa zajmuje zdecydowanie więcej miejsca niż techniki tradycyjne....a miejsca na stoku mało (np FIS na Skrzycznym)... duże znaczenie ma źle dobrany sprzęt - i to nie tylko jeśli chodzi o poziom umiejętności czy długość nart, ale też konserwacje (nie ostre krawędzie) i nieodpowiednio ustawione wiązania ..... brak wydzielonych miejsc dla początkujących (tylko kilka stacji w Polsce się tym interesuje)...... i oczywiście szeroko rozumiana "głupota" (brawura, lekkomyślność itd), ale jednak uważam że gdyby stacje były większe lub było ich więcej tych wypadków też było mniej.... no i mentalność - dwie, trzy lekcje i już wszystko jasne - reszty nauczę się sam (a potem brakuje wiedzy, motywacji i umiejętności).... to wszystko się składa na to jak jest na naszych stokach......... ale zamiast pomstować na wszystkich lepiej zastanowić się co można zrobić aby poprawić ten stan.....narciarzy jest bardzo wielu (silna grupa) - może Prawo Górskie ??? - temat do dyskusji może w osobnym wątku świetna akcja - Program GOPR "Bądź bezpieczny w górach"..... ale nie zabraniajmy nikomu tego co tak wszyscy kochamy - czyż nie cieszą Was postępy Waszych pociech, bliskich ???, nie wszyscy mają tak cudownych rodziców, wujków, dziadków,......(którzy nauczą, podpowiedzą, wezmą w odp. miejsce) rekreację i wyczyn też można pogodzić :)))) pzdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, KanGun, 6 mln a nawet 600 tys. to nigdy nie będzie. 2150 czytających to już sporo i są to ludzie jakoś zaangażowani w to, aby było bezpieczniej. Wielu z nas ma różne dojścia z pewnością do tzw. decydentów. Spróbujmy ustalić krótką listę najbardziej pilnych a jednocześnie prostych i łatwych do wprowadzenia postulatów, które naszym zdaniem mogą poprawić bezpieczeństwo na nartach. Może zacznę??? 1. Obowiązek administratorów i właścicieli wyciągów i stoków do dużej, klarownej info o Kodeksie FIS 2. Obowiązkowe ubezpieczenie w cenie karnetu (powiedzmy 1 zł na dzień). Spowoduje to aktywne zainteresowanie się warunkami na stokach przez firmy ubezpieczeniowe. 3. Może uda się przy omawianiu warunków narciarskich na stokach w TVP propagować w odcinkach poszczególne reguły FIS? Tyle na razie. Proszę o dalsze propozycje, mogą być lepsze od moich. Pozdr. Rolnik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...