
Monika
Members-
Liczba zawartości
38 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Zawartość dodana przez Monika
-
Marzec 2025 - dokładnie między 14 a 21. Bieda była ze śniegiem naturalnym na niższych wysokościach. Mam fotki z Crime Caron i widać na nich jak linia śniegu poza stokami jest pomiędzy Val Thorens a les Menuires, a na południowej ekspozycji już w VT go brak. Ale... kilka dni po moim powrocie przyszła mega śnieżyca, na 1 dzień zakazali nawet wychodzenia z domu w Val THorens przez zagrożenia lawinowe, kolejnego dnia chodziła mała część ośrodka a potem na zdjęciach było widać raj. Tak wiec różnie bywa nawet w najlepszych miejscówkach 🙂
-
no w tym sezonie jadę do Les Menuire (bo młodzież zabieram i wolę trochę spokojniejszą miejscówkę i kwaterę muszę większą ogarnąć), ale w marcu rok temu niżej był sam sztuczny śnieg, ciapa i woda już w południe. Jak już jechać taki szmat drogi to wolę być bliżej naturalnego śniegu, no i atmosfera VT nocą jest unikalna. Uwielbiam spacerować w nocy po mieście i podziwiać dekoracje, gwiazdy i w oddali ciężko pracujące ratraki.
-
Jesli chodzi o Jarka to tak - ten z 3miasta. Ktoz inny tak skutecznie na stok dowozi? 🙂 A Val Thorens to w moim przypadku milosc od pierwszego wyjazdu - moze fakt ze zaczelam znajomosc z tym miejscem od 6 dni lampy spotegowalo zachwyt ale bezkres tego osrodka, mozliwosc jazdy wiele km do przodu, urozmaicenie tras i widokow, wielkie roznice wysokosci pozwalajace prawie zawsze znalezc dobre warunki... no pisze tylko o 3V i juz sie usmiecham. Dzieki mnogosci tras udaje sie zawsze namierzyc pusty stok, wiem juz gdzie sie rano nie pchac, a gdzie prawie zawsze tlok jest. I choc bylam tam juz kilka razy to ostatnio znowu odkrylismy nowa trase 🙂 Miejscowka ma dwa minusy - ceny kwater i dojazd - maz nie lubi latac wiec autokar zostaje. Ksiazka, filmy, lekki drink i mozna przetrwac droge.
-
Fakt.. byla w tym czasie druga grupa z Jarkiem w SFL - w ostatniej chwili z mezem na Ischgl sie przerzucilismy. W tym sezonie wiem tylko ze w marcu ukochane 3V odwiedze. A z reszta czekam az sie znajomi zdecyduja. Jak jeszcze pomarudza, to pewnie do Jarka sie odezwe.
-
Musze przyznac ze rozmowy z Wami natchnely i kolezanka dzis ponownie byla w skifanaticu... Ona ma podbicie niskie (nawet ultra niskie), bardzo waska stope ale specyficzne uksztaltowanie polaczenia piety z lydka - nie ma tego zwezenia ktore jest standardowo na wysokosci achillesa i ma w symie dosc szeroka lydke tam gdzie standardowo ona jeszcze waska jest. W wiekszosci butow byl problem aby stopa nie latala a w achillesie/lydce bylo wygodnie. W zwiazku z watpliwosciami klientki zgloszonymi telefonicznie skifanatic zaprosil ja dzis ponownie do sklepu. Sam wlasciel sprawie sie przyjrzal, ponownie pomierzyl stope i rozne buty i... finalnie dal jej te same buty ale o rozmiar mniejsze (czyli zgodne z dlugoscia stopy) bo akurat te dwa rozmiary mialy taki sam profil lydki. Za blad w doborze przeprosili, ale teraz gdy ona swiadomiej sluchala to w koncu zrozumialam czym pierwszy dobor buta byl spowodowany. A butow nie wygrzal i to z pelym przekonaniem. Kolezanka poweidziala ze ja przekonal masa argumentow a buty sa wygodne wiec nie bylo takiej potrzeby.
-
Dzieki. W koncu jakis trop 🙂 jak pisalam - sklepowi ufam, a teraz jest cien pomyslu czemu ta skorupa dluzsza. W mojej nieznajmosci modeli butow zakladalam, ze sa na rozne podbicia robione i da sie dobrac i dlugosc i wysokosc podbicia ale moze moja naiwnosc mnie zgubila. Albo fakt ze na moje stopy daje sie buty wybrac w standardowej dlugosc wkladki
-
Mieszkaliśmy w Kappl - ceny bardziej ludzkie niż w Ischlg 🙂 A ja imprezowiczem nie jestem, wiec spokój tej wioski bardzo mi odpowiadał. A dojazd skibusem był szybki, więc to też nie problem.
-
Wiecie, z punktu widzenia amatora takie wygrzanie wydaje się że też ma sens. Nie mówię tu o skomplikowanych procesach tylko standardzie w piecykach rozgrzewajacych i skorupy i buty wewnętrzne. Nigdy za nie nie dopłacałam, zajmowało z 15-20 minut ale jeśli mogę mieć od pierwszych chwil na stoku wygodne buty to czemu nie? Opis butów sugerują, że jest to proces zalecany i poprawiający komfort, ale opisom wierzyć nie można. Uwierzę że z czasem botek wewnętrzny się do stopy dopasuje, ale producenci sugerują, ze przy wygrzaniu skorupa też się trochę układa - tego chyba tak łatwo na stoku się nie osiągnie. Wiem że profesjonalny bootfitting dla zawodowców to inna para kaloszy, ale tam i botki wewnętrzne inne i potrzeby użytkownika drastycznie różne od moich. Ja chcę komfortowo i bezpiecznie spędzić dzień na stoku - to mi do szczęścia wystarcza.
-
Stawiam z uporem, że ma stopę 24, bo rok temu byłyśmy razem w sklepie narciarskim i gościu zmierzył moja stopę i chwilkę później jej i pamietam że mówił, że ma stopę po pomiarze mniejszą niż moja (a ja mam jedną 24.0, drugą 23.8 jeśli dobrze pamiętam). W zeszłym sezonie wzieła moje stare buty (rozmiar 24) na pierwsze kroki na stoku i na długość były ok (w łydce trzeba było klamry przekręcić, bo za mocno cisnęły) - przejeżdziła w nich tydzień, nic na długość nie było problemem. Tu przy pomiarach nie byłam, odczytów dokładnych nie znam 😞 Ale jak mówisz Mitku ze to niczym strasznym nie grozi, to chyba nie będę się przejmować. Tym bardziej, ze jej tego buta nie wygrzali, bo mówili, ze sam się ułoży do nogi na stoku. To od razu podpytam - jak to jest z tym wygrzewaniem? Od kilkunastu lat jak buty kupuję czy to dla siebie czy dla młodzieży to od razu wygrzewają, żeby optymalny komfort zapewnić. Czy to jednak nie jest potrzebne bo but i tak się ułoży? Czy na stoku z czasem dojdzie do takiego samego dopasowania jak po piecu? W sklepie gdzie ja kupowałam gościu mi tłumaczył, ze te twardsze buty maja botki szczuplejsze i wygrzewanie mega pomaga bo i botek i sam plastik sie dopasuje lepiej do nogi i od początku jest jazda w wygodnym bucie. To by sie z czasem naturalnie na stoku stało?
-
Mnie przy zakupie nie było (bo bym spytała od razu o ten rozmiar) - buty wygrzane, koleżanka zadowolona 'bo wygodne'... ja mam duże przekonanie że skifanatic wie co robi, tylko miałam nadzieje, ze ktoś doświadczony podpowie mi dlaczego tak się robi 🙂
-
tak... zmniejsza z 25.5 do 25.0. Teraz zresztą chyba większość (jak nie wszystkie) buty dla cywilów są robione w rozmiarach podwójnych i cienkie wkładki dokładają, które podobno mają przez zmniejszenie objętości buta działać jako zmniejszenie jego rozmiaru o pół. Co wcale nie tłumaczy mi czemu dali skorupę o ponad 1.5 cm dłuższa niż stopa
-
but taki https://www.skifanatic.pl/sklep/p/head-formula-95-w-lv-gw-czarno/?attribute_pa_rozmiar=26-5 Narciarka mocno początkujaca. Nie chce mi sie wierzyć aby na całym sklepie nie mieli buta w dobrym rozmiarze - to musi mieć jakiś sens, choć chwilowo go nie widzę
-
Hej, znajoma ostatnio udała się po buty narciarskie do skifanatic - sklep z chyba najlepszym doradztwem jeśli chodzi o buty w Warszawie. Ma dość szeroką łydkę i dobrano jej buty o 1 cm dłuższe niż stopa (stopa 24, but 25/25.5). Tak sie zastanawiam - dlaczego to zrobili? Zawsze miałam wrażenie, że but narciarski powinien być długości stopy a nie dłuższy. Przy dłuzszej wkładce w łydce jest wygodniej? Podpowiecie? Bo jakoś mnie to męczy, ze nie rozumiem, a jestem pewna że Ci eksperci na pewno dobrze zrobili... Monika
-
Grosseck, Katschberg i dla urozmaicenia Obertauren - jak dla mnie cudna trójca na tygodniowy (i dłuższy) wypad. Choć Obertauren największy, to najmniej go lubię, bo pozostałe dwa ośrodki dużo luźniejsze są. Trasa po grani ze szczytu Speirecka cudna - może dla niektórych zbyt łagodna, ale dla rekreacyjnych narciarzy i trasa i widoki na wypasie. W Zillertalu 2 razy byłam - poszukiwanie kwatery metodą zoom-in na googlach przyniosło efekt (lepiej i taniej niż booking choć czasochłonnie), ośrodek wielki, dwa razy odwiedziłam w marcu i dwa razy płynął (a to pierwsza połowa marca była). Ostatnio w dolinie było ponad +20 stopni - po nartach fajnie, ale na stoku dobrze było tylko z rana albo na północnej ekspozycji. Nawet Tux płynął.. tak więc ja z tym ośrodkiem dobrych wspomnień nie mam. Ischgl ma cudną infrastrukturę, ale na trasach tłok jak na krupówkach (pod koniec lutego tak było) - offpistem nie zjeżdżam, ale podziwiałam tych co z puchu korzystali. Za to fanką 3 dolin we Francji jestem - co prawda trzeba w szczycie sezonu troche logistykę poranną ogarnąć aby w korkach nie stać, ale dla mnie to raj. Przeżyję nawet wielkość ich kwater i dobę w autokarze - dla warunków i widoków warto.
-
Ja całkiem dobry, a lapek nie mam pojęcia 🙂 ma już kilka dobrych lat - nauczyłam się z nim żyć, i nawet obrabiam spokojnie te filmy tylko planuję sobie 30 minut przerwy po uruchomieniu programu żeby filmiki sobie doczytał i płynnie działał. Wiem, że mocniejszy byłby lepszy, ale nie obrabiam filmów na tyle często żeby się tym przejmować
-
Od lat z Gopro jeżdżę i latem i zimą - żadna nigdy się nie przegrzewała. Ale może to kwestia modelu. A do obróbki kupiłam sobie kiedyś Movavi - prosty, fajnie się na nim montuje, ale.. przy większym materiale na moim laptopie już muli - potrzebuje sporo czasu aby wczytać pliki, po tym etapie działa płynnie (ale lapek ma swoje lata więc nie wiem czy to wina sprzętu czy oprogramowani)
-
Bootfitting w Warszawie
Monika odpowiedział DominoDoman → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Ja kolegę rozumiem - przy płaskostopiu brak dobrze wyprofilowanej wkładki powoduje, że noga boli. A więc bez indywidualnego dopasowania wkładki albo się cierpi w czasie jazdy albo nie jeździ. Mi się żadna opcja nie podoba... I niestety - but się do tego nie ułoży sam. Nie wiem jak osoby z płaskostopiem radziły sobie przed erą dobrze dopasowany wkładek - może różnice w dostępnym obuwiu/trybie życia powodowały że było ich mniej; może zakładały że boleć musi... Wiem jedno, polecany skifanatic powinien problem rozwiązać - maja już przeceny poseznowe. Tylko patrząc na ceny zwróć uwagę, że spersonalizowana wkładka to dodatkowy koszt (ale dla Ciebie konieczny) -
U nas na przejazd PL - Alpy narty, buty, kaski i masa innych klamotów w box (bo zawsze ciasno w bagażniku), ale na miejscu to już buty jeżdżą w torbach/plecakach w bagażniku. Nie chodzi nawet o wysokość boxa, ale o to że jednak śnieg się w nim topi i zawsze trochę wody w nim stoi (nie jestem w stanie w 100% wszystkiego z nart oczyścić). Nie chciałabym aby mi się do butów ta woda dostała. Przed powrotem do PL zazwyczaj na miejscu box zdejmuję, wodę wylewam i go suszę, żeby rzeczy w drodze powrotnej wilgoci nie ciągnęły.
-
Nie znam produktów wszystkich firm, ale - ubezpieczenia do jazdy poza trasą nie jest w standardzie chyba nigdzie, ale najczęściej jest objęte ochroną przy wykupieniu rozszerzenia "sporty ekstremalne" - jazda po zamkniętej trasie/w miejscu niedozwolonym jest łamaniem prawa a zasadniczo ubezpieczenie nie działa przy popełnianiu przestępstwa. Nie słyszałam aby jakaś firma miała to w zakresie ubezpieczenia - jeśli chodzi o kontynuację leczenia w PL (w tym rehabilitacje), to są polisy ją mające, ale nie widziałam niczego co by zapewniło pokrycie kosztów pełnej długiej rehabilitacji (limity są rzędu 1-2 tys PLN - na drobiazgi starczą). Jeśli chodzi o dostępność wysokich sum to bez problemu na rynku są polisy zapewniające limity 1m na koszty leczenia (AXA Assistance ma nawet 40m PLN), ale nie zmienia to faktu, ze przy likwidacji jak możesz poczekać tydzień na operację, to Ci zgody na zabieg za granicą nie dadzą 😞 Tu niestety interes firmy dbającej o szkodowość jest sprzeczny z interesem człowieka chcącego szybko wrócić do formy. I choć w branży pracuje, to takie podejście mi się nie podoba. Ale sama chętnie bym kupiła polisę gwarantującą pomoc 'na miejscu' oraz zapewniającą rehabilitację po powrocie. Zamiast tego wciskamy narciarzom ubezpieczenie kosztu karnetu w razie zajścia NW, podczas gdy wszędzie gdzie byłam w Alpach z papierkiem od lekarza bez problemu w kasie pieniądze za niewykorzystane dni oddawali przy okazji życząc szybkiego powrotu do zdrowia.
-
Stubai do 10 roku życia ma dzieci za darmo (przy zakupie karnetu dla rodzica) Ski pass prices •All prices and offers|Stubai Glacier
-
Hej, start u nas na 100% od strony Kotelnicy, bo przy niej mamy pensjonat. Jeśli o mnie chodzi, to nic w Białce nie stanowi wyzwania do zjechania (nie mówię że w pełni poprawnie), ale zakładam, że to instruktor ustala gdzie się jeździ. Mam podejście, że instruktor mówi a ja słucham - nie dyskutuję, bo się nie znam i dlatego płacę za jego wiedzę (no nie dyskutuję dopóki nie widzę zagrożenia zdrowia). Mnie stanowczo interesuje jeden człowiek na cały wyjazd, bo inaczej się to z celem mija - zakładam że te 4 dni coś możemy przepracować razem. 12 grudnia zapewne jakoś w godzinach po obiadowych bym chciała 2h (rano ruszymy w trasę do Białki z Warszawy), od piątku do niedzieli już w porannych. Za konkretnych wartych zarezerwowania instruktorów będę bardzo wdzięczna - chętnie umówiłabym ich już teraz. Tylko musza mieć szerokie doświadczenie w przypadkach 'trudnych' dla mnie 🙂 Dla początkującego pewnie sprawwa prostsza bo on i młodszy i sprawniejszy. Możecie polecić kogoś konkretnego?
-
Nie podpucha... forum od dawna podczytuje. Znajomy ze 3 razy na taśmach w Warszawie stał- niby coś kręcił plugiem ale teraz po 2 latach chce na śniegu stanąć po raz pierwszy. Rozumiem że na pierwszy dzień narty z wypozyczalni a potem magnumki mu pozyczyc? Jeśli chodzi o wymiar szkolenia to za niego nie odpowiem ale dla siebie chce kogoś na 4 dni po 2h dziennie. Kolege będą namawiać na conajmniej taki sam wymiar. Z tym że zależy mi na kimś ogarniętym dla mnie- pojechałabym do Adama do Zwardonia ale jedziemy ekipa narciarsko-przystokowa i druga część domaga się term. Stąd wybór padł na Białkę.
-
Hej, ja mam pytanie powracające do tytuł wątku. Znajomy ma zamiar pierwszy raz na nartach w tym sezonie stanąć. Oczywiście instruktor będzie go szkolił, ale mam pytanko - mam w domu kilkuletnie Head Magnum 170 cm (max 10 lat używane po 2 tyg rocznie), nadawałyby się do nauki? W wypożyczalni na 100% dadzą mu miękkie i krótkie deski, facet sprawny, młody, koło 180 cm wzrostu. Kusi mnie aby mu zaproponować te narty (leżą u nas jako para 'na igielit') - serwis tych desek wyjdzie taniej niż wypożyczenie, ale nie wiem czy się nie zamęczy na początek... Z drugiej strony raczej nie ułatwia mu one niepoprawnych skrętów co wydaje się rewelacyjne. Jak myślicie - jest sens zaczynać na tych deskach? I tak przy okazji - jakiś instruktor godny polecenia w Białce w połowie grudnia? Jeden będzie potrzebny dla dwóch zielonych narciarzy (od zera), drugi dla mnie (osoby jeżdżącej, może ślizgającej sie??). Umawiać się w szkółce STOK tak czy kogoś prywatnego możecie polecić?
-
Byłam ze zorganizowana ekipa busami (niezawodny team Jarek). Nie ja decydowałam o ośrodkach ale Kappl swoją pustka i tak mnie zauroczył 🙂 może next time Galur odwiedzę
-
Aby nie być tylko podglądaczem forumowym zdecydowałam się opisać moje wrażenia z 5dniowego pobytu w Ischgl i Kappl. Na nartach byliśmy w okresie 24-28 lutego, więc pierwszy dzień na stoku był po bardzo intensywnym opadzie śniegu (spadło wtedy w nocy ponad pół metra białego puchu). Warunki śniegowe były wiec na wypasie, zero przecierek czy kamieni na stokach. Pierwsze cztery dni śmigaliśmy w Ischgl. Sam ośrodek to 240 km tras, położonych wysoko (zdecydowana większość mocno powyżej 2tys mnpm) i z rewelacyjna infrastrukturą. Zwiedziłam trochę różnych ośrodków, ale tak wypasionej infrastruktury nie widziałam nigdzie. Super nowoczesne krzesła, z dolin gondolki. Orczyki chyba 3 na oczy widziałam, ale z nich nie korzystałam. Całość tak przepustowa, że pomimo dużej ilości ludzi kolejki praktycznie nie istniały. Minusem połączenia ilości narciarzy i infrastruktury był występujący dość często tłok na trasach. Ale przy takiej ilości tras zawsze można było sobie znaleźć dolinkę, która w danej chwili była luźniejsza. Minusem była szybka degeneracja stoku - codziennie w nocy popadywał śnieg, więc rano szybko robiły się muldy, które w ciągu dnia dość szybko rosły. Wielki plus za oznaczenia wyciągów - system literka + cyfra, gdzie literka była zależna od dolinki w której wyciąg startował, bardzo ułatwiała orientacje w terenie. W pierwszych 2 dniach zdarzały nam sie momenty, kiedy nie byliśmy pewni do której części ośrodka zjechaliśmy (nie patrzyliśmy ciągle na mapki). Wiele wyciągów jest super długich, trasy pod nimi mają po 2-3 km - jest gdzie poszaleć. Najdłuższy zjazd to ponad 11km - ale żeby podjechać tą trasę trzeba już się poruszać 'z przesiadkami'. Popołudniowy zjazd do doliny przypominał poruszanie się po warszawskich ulicach - tłok, nikt nie przestrzega przepisów i ciągle komuś drogę zajeżdża. A jako że trasa wąska, to zabawa średnia. Po pierwszym dniu zorientowaliśmy się, że lepiej zjechać trasami 37 i końcówkę 1, niż całość 1 a potem 1a. Pomimo tego, że jeden i drugi wariant jest czerwony, to trasa 37 jest płaska, podobnie jak kończąca ją 1, zaś wariant 1a ma uczciwie strome ścianki, które pod koniec dnia wyglądają jak kartoflisko na sterydach. Nie wiem czy poleciłabym ten ośrodek osobom początkującym - właściciele mieli dość luźne podejście do oznaczania tras. Ja osobiście, poza trasą przy wyciągu B5, często nie widziałam różnic między trasami niebieskimi a czerwonymi, a raz jadąc niebieską trafiłam na fragment, który wydawał mi się czarny... Widziałam więc sporo osób na początku swojej przygody narciarskiej, które walczyły z przerażeniem z próbą przejechania niebieskim stokiem. Uczciwie szkoda mi ich było. Niektórych udawało nam się po 3 razy minąć na tej samej trasie (my w miedzy czasie podjeżdżaliśmy wyciągiem). Widokowo miejscówka bajeczna - jak już wyszło słońce. Niestety każdego dnia do 11-12 chmury całkowicie pokrywały niebo. Z mojego punktu widzenia był to dramat - mega płaskie światło, które powodowało brak możliwości rozróżnienia czy jadę w dół czy pod górę. Do tego na trasie masa puchu, który już po 15 minutach przez tłumy ludzi został zmieniony w muldy... po muldach jeździć mogę, ale jak je widzę... w tych warunkach głowa się zblokowała, mięśnie umierały. Ale.. jak słonko wychodziło, to życie znów piękne było Ischgl leży na granicy austriacko-szwajcarskiej. Trzeba wiec wyłączyć automatyczne znajdywanie sieci w telefonie, żeby nie zbankrutować. Dla miłośników perfum i trunków warto zjechać do szwajcarskiego Samnaun - jest strefą wolnocłową. Jako że stali bywalcy mówili, że trasy w dół są płaskie i trzeba mocno się kijkami na nich odpychać (a z jednej do gondoli dojechać), to ja do Samnaun się nie wybrałam Ischgl słynie też z aperski - w barach tłok, impreza trwa od 12. Ale czy jest dobra, to się nie wypowiem, bo od otwarcia do zamknięcia wciągów śmigaliśmy na nartach, a nie imprezowaliśmy. Ostatni dzień wyjazdu spędziliśmy w Kappl - 10 minut od Ischgl, w stosunku do dużego brata mały, kameralny ośrodek (45 km tras). Infrastruktura nie tak wypasiona, ale za to pusto... puściutko. Na trasach często byliśmy sami, sztruksik przez cały dzień. No rewelka - ja się zakochałam 🙂 Z samego szczytu (około 2800) na dół (1100) prowadzi 8km autostrada (tak oznaczają tą trasę). Końcówka może nudna i płaska, ale wrażenie ze zjazdu przyjemne. I doświadczenia z tych dwóch ośrodków potwierdzają moją wcześniejszą tezę, że pojeździć na nartach lepiej można w tych mniej znanych miejscówkach, bo na trasach luźno i warunki lepsze. Co prawda kosztem ograniczonego wyboru, ale ja się świetnie bawiłam powtarzając trasę co jakiś czas. Tego dnia mieliśmy przyjemność pojeździć nad częścią chmur (a w drugiej połowie dnia nad wszystkimi chmurami, bo te znad nas zniknęły, a te w dolinie pozostały) Generalnie wyjazd bardzo udany. A za dwa tygodnie kierunek Zillertal (odrabiam wyjazdy odwołane przez grudniową kontuzję stopy)