Skocz do zawartości

Plus82

Members
  • Liczba zawartości

    196
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Plus82

  1. 1 minutę temu, Kubis napisał:

    Bardzo cię przepraszam, ale akurat tak trafiłeś, że i gram w tenis, i trenowałem tenis będąc juniorem. 

    Cieszę się, że taki przypadek. Ja grałem marnie jako amator. Za to poszukiwałem materiałów o technice. Ta drogą chciałem nieco nadrobić późne zainteresowanie  się tym sportem.

    Na nartach czynię podobnie.  Mam przynajmniej pewne wyzwanie wyjdzie, da efekt?  Dlaczego nie spróbować?

    • Like 1
  2. 8 minut temu, Kubis napisał:

    Jednak fatamorgana

    To nie jest fatamorgana. Czasem pewne rzeczy jest trudno zrozumieć, jak się nie spróbowało. Np. faktycznie twardy but, dopięte klamry i ruch wewnątrz stopy.  Mimo że ściśnięta, to przecież napięcia w niej przenoszą się w kierunku kolana i nie kończą na poziomie cholewki buta. Co można sprawdzić łatwo w domu.

    Dawniej grałem nieco w tenisa. I zastanawiałem się, skąd  bierze się silne uderzenie i nadanie piłce pewnych rotacji.  To jest złożenie kilku ruchów jednocześnie, obrotu ciała, obrotu ręki na obcacającym się ciele, obrotu dłoni na nadgarstku.  Właściwie zsychronizowane dają pożądany efekt. Efekt taki, że jak graliśmy raz z kolegą w debla przeciwko dwu dziewczynom zawodniczkom juniorkom. To jak uderzyła piłkę 15 letnia dziewczyna, to tyllko się oglądałem za nią, mimo że spadła niedaleko ode mnie. Ale też nie uczy się początkującego tenisisty tego wszystkiego odrazu.  Najpierw jest podbieganie do piłki i ustawianie się bokiem. Potem szybki, długi ruch rakietą. Wreszczie praca nadgarstka.

    Podobnie w nartach. Dopiero wyżej zaczynają się takie niuanse, jak napięcia w stopach.  

     

    • Like 1
  3. 14 minut temu, Kubis napisał:

    Dziewczyna robi wszystko biodrami i wysuwaniem narty

    Totalna bzdura!!! Zaczyna się od kostek. Biodra zostaw spokoju, tak jak i wysuwanie narty. Ruch narty wewnętrznej do przodu  jest całkiem naturalny. Nigdy tego nie poczujesz, jak ściśniesz sobie nogę w bucie jak w imadle. Spróbuj poluźnić klamry i na płaskim terenie jedź wąsko(jest łatwiej to wyczuć) i będziesz skręcał. 

  4. Taką teraz mamy pogodę. Zamarzająca mgła w nocy. Więc coś takiego może się utworzyć w Beskidach. Ja z szrenią łamliwą spotkałem się dawniej kilka razy na Kasprowym. Trzeba być ostroznym, ponieważ przy grubszej szreni stok jest "betonowy" i na stromszym terenie można się poślizgnąć. Szreń w różnych miejscach może mieć różną grubość. Nie da się tego przewidzieć. W jednym miejscu się łatwo łamie, w innym nie pęka pod nartami.  Najłatwiej jest skręcać przez przestępowanie w kierunku stoku. Zatrzymać się i  zmienić kierunek. Jak ktoś jest sprawny i stok nie stromy to można sobie wyobrazić przestępowanie od stoku. Nieco szybsza jazda i równo obciążone narty dają szanse na jazdę po wierzchu.

    Ogólnie trzeba wykazać dużą ostrożność.  Na stromszym terenie poślizgnięcie, czy nagłe zatrzymanie nart, gdy się załamie. Szreń niszczy buty.  

     

     

    • Like 1
  5. Mnie chodzi tylko o synchronizację pracy nóg. Jedna narta obciążona, druga odciążona. Narty jednakowo jednakowo wychylone, starać się wewnętrzną dla ćwiczenia więcej. Nie o jazdę po muldach, choć taki jest tytuł.  Po muldach to już się wyjeździłem wiele lat. Teraz mam zafiksowany karwing na gładkim stoku. Robię wszystko, by lekko jechać. Zrobić ileś tam metrów przewyższenia w ciągu dnia(3, 4 g.). "Lekko" nie zawsze jest, więc sobie dokładam ćwiczenia na rowerze stacjonarnym. 

    A z tego wąziutkiego, sychronicznego kiwania, jak się wjedzie stopniowo na nieco stromszy stok, wychodzą fajne skręty(narty już jadą szerzej). Chodzi mi głównie o wyczuwanie tego impulsu od stóp, wpływającego na szybsze pochylenie łydek i w rezultacie nóg do stoku.  A głównie na początku wewnętrznej.  Która mi za bardzo blokuje sąsiada, co widzę na filmie.  Dąże do tego, że gdy stok się jeszcze stromszy, by wyczuć tej ruch stóp w bucie. 

     

     

     

  6. W dniu 20.01.2023 o 12:28, Plus82 napisał:

    Ja Ci się da uzyskać równowagę w wąskim prowadzeniu nart, to szeroka przyszłość przed tobą. 

    Tu na filmie jest bardzo wąsko.  Nic "prostrzego" takie sobie "kiwanie". Na bardzo płaskim stoku.  Stosunkowo wolna jazda. Przekręcamy narty, zaczynając od wysiłku przekręcenia stóp w butach.  Ruch przenosi się na kolana.  Powinno się wyczuwać krawędź zewnętrznej narty pod środkiem stopy.  

    Wydaje się to bardzo łatwe. Kijków nie wbijamy.  Można się sprawdzić. Ja się sprawdzam, jak mam okazję.  W stromszym terenie, szerzej narty, ale zawsze zaczynając od stóp w butach.

     

    https://www.youtube.com/watch?v=vmPKZ2xFTGQ

     

     

  7. 14 godzin temu, Gabrik napisał:

    Adam czy o te azjatyckie chodzi o ich wąskie prowadzenie nart???

    Mam wrażenie, że McGlashan, Lorenz także w tym stylu jeżdżą. 

     

    Już 8 lat wstecz Reilly jeździł w ten sposób

    Teraz czy nie dedukuję błędnie? Wąska narta+węższe prowadzenie - pozwalają na łatwiejsze zaufanie zewnętrznej, choć wymagają pewnie lepszego balansu i trudniej go nieco pozyskać. Wąska narta zmniejsza ryzyko związane z nieidealnym synchronem pracy nóg lewej i prawej.

    Ja Ci się da uzyskać równowagę w wąskim prowadzeniu nart, to szeroka przyszłość przed tobą. 

    • Like 1
    • Thanks 2
    • Haha 1
  8. A mówili na lodzie delikatnie, by nie zrywać przyczepności...?  A najlepiej to unikać takich miejsc i wypatrywać, gdzie jest bardziej miękko, by zmienić kierunek.

    Jutro jadę do Jurgowa z żoną.  W nocy zamarznie. Od rana ma zacząć padać. Będzie nieźle. Na łagodną jazdę z przyczepnością. Co prawda bardziej lubię słońce i dobrą widoczność . Ale nie ma wyboru. Tylko strasznie nie lubię wcześnie wstawać. 

     

    • Like 3
  9. 58 minut temu, Spiochu napisał:

    Kluczowym elementem w narciarstwie jest podkręcanie skrętów i generowanie jak największej energii z nart.

    Tak, jest kluczowe. Ale to się dzieje dzięki matce ziemi i coraz lepszych nart. Jak się z tego korzysta, to jazda jest szybka, przyjemna, kontrolowana do pewnego poziomu własnych reakcji.  Gdy się chce te reakcje przyspieszyć(konkurując z sobą, w zawodach),  to niestety trudno się dowleść do samochodu. 

     

    • Haha 1
  10. Na Kitz u góry jest najpierw stromo i duże muldy. Można to ominąć wagonikiem na szynach. Od wagonika w dół był ustawiony treningowy slalom(stoi tu też lecie). Stał pusty, więc nieopatrznie w niego wjechałem. U dołu stał jednak jakiś gość, któremu się to bardzo nie podobało.

    Z innych atrakcji to możliwość pojechania od tego wagonika w prawo, w dziewiczy teren, lub, trudniej bezpośrednio ze stacji kolei w tenże teren. Albo też bez nart zrobić sobie spacer tunelem i zobaczyć na horyzoncie najwyższą górę Austrii.

    I to wszystko w okresie, gdy  łąki w dolinie były żółte od mleczy. 

    A ww. anons to może na tych tyczkach, z których skorzystałem

  11. 12 godzin temu, Spiochu napisał:

    To co robisz jest odwrotnością normalnej techniki. Ty starsz się jak najmniej zmęczyć, a nie wycisnąć z nart maksimum możliwości.

    Nie, nie.  Raczej staram wycisnąć z siebie więcej, nie olewać, by zjechać.  Ale zjechać poprawnie.  I zrobić tych skrętów w ciągu dnia.  By poczuć to przyjemne zmęczenie mięśni w domu. Stąd jak najmniej szarpania się, walki ze stokiem. Przecież mój główny problem, to przedłużać swoją egzystencję na nartach. 

    • Like 4
  12. Godzinę temu, Spiochu napisał:

    Nie zgadzam się. W odpowiednio trudnych warunkach, nabędziesz bardzo skuteczną technikę. Pozwoli Ci pokonać każdy teren i w pełni kontrolować narty. Jedynie nie będzie estetyczna ,czy nie uzyskasz tak dobrych rezultatów na pomiarze czasu. Ten sposób nauki ma natomiast inną wadę. Jest niebezpieczny. Niektórzy mogą ulec wypadkowi znim zdążą się nauczyć. Taka nauka może też trwać dłużej niż z pomocą instruktora. (Ale z instruktorem też trzeba ciągle podnosić poprzeczkę, a nie katować ośle łączki)

    Co do zmęczenia to zazwyczaj jest odwrotnie. Prawidłowa technika wymaga więcej wysiłku. Trzeba pracować góra-dół, dociskać narty, podkręcać skręty. Za to "bolidy" bez żadnej techniki pomykają lekko w dół nabijając mnóstwo km mimo wielkiego brzucha i zerowej kondycji.

     

    Pożyjesz to zobaczysz. Jest oczywistym, że starzejąc się będziesz szukał stoków gładkich. Ale nie będziesz jeździł dużo wolniej. Wykorzystując swoją technikę będziesz korzystał z szybkości, bez obawy o swoją całość. Szybkość umożliwia wkładanie o wiele mniejszego wysiłku w skręt.  Taka jest prawda wynikająca z mojego doświadczenia.

    Ja cały czas dążę do tego, by mój wysiłek w czasie jazdy był jak najmniejszy. Min. staram się maksymalnie poprawić wejście w skręt, nie przez NW, ale ograniczając maksymalnie ruch ciała w górę. NW jest w sumie bardziej wyczerpujące.

    Techniczna jazda daje ogromną przyjemność, co też mobilizuje mnie dodatkowo do utrzymywania pewnej masy ciała i sprawności organizmu przez cały rok. Nie myl techniki zawodnika w czasie zawodów, z jazdą luzem amatora. Ten pierwszy chce wygrać i wkłada w przejazd wszystkie siły. Chociaż wydaje mi się, że najlepsi slalomiści jeżdżą bardziej  "lekko", jakby z mniejszym wysiłkiem.

    Katowanie jest bez sensu. Zawodnicy przestawiają,  po pewnym zużyciu trasy, swoje tyczki. Nie jeżdżą też bez przerwy od rana do nocy. Wiemy dobrze, że pierwsze przejazdy treningowe, to pewnego rodzaju rozgrzewka. Potem mogą się pojawić najkrótsze czasy. Dalej narasta zmęczenie i  na siłę się wyciska kolejne skręty. Przyswajając sobie niechciane odruchy. 

     

     

    • Like 4
  13. 4 godziny temu, Spiochu napisał:

    Wybierasz najtrudniejszy stok w okolicy w możliwie najgorszych warunkach i katujesz 20x góra dół.

    Po iluś takich dniach, dalej będziesz miał technikę niezgodną z programem SITN, ale pojedziesz na luzie po wszystkim.

    Tzn. nie będziesz miał żadnej techniki. Jak jesteś sprawny, to nauczysz się pewnych odruchów i nie będziesz się często wywracał. Jak się zestarzejesz, to przestaniesz jeździć z braku sił. Tak się uczą młodzi ludzie, których często widuję na stokach. Oczywiście jest bez sensu na gładkim i niezbyt stromym stoku dążyć do doskonałości w "karwingu" itp.   Korzystać każdej sensownej podpowiedzi. Nie musi to być facet z papierami. W czasie tzw. "pojeżdżenia" też można się sporo nauczyć.  Tylko trzeba wiedzieć, jaki błąd się w pewnym momencie zrobiło.  Jest nieprawdą, że instruktor, czy trener uczy.  Uczy się człowiek sam. Ci jedynie potrafią coś zauważyć i podpowiedzieć jakieś ćwiczenie. Czy też zasugerować coś nowego. To bardzo dużo, ponieważ unikamy "ślepych uliczek".  Z których się potem trzeba wycofać.

    • Like 2
  14. 2 godziny temu, Gabrik napisał:

    Krzysiek domagał się filmu, zatem spełniam życzenie.

    A poważniej w kwestii jazdy. Powinienem teraz w tę stronę iść z rozstawem, ale potrzebuję czasu aby teraz "wyjeździć", oswajać się z czymś co jest jednak "nowe".

    Na wszelki wypadek wyjaśnię, nie mam zamiaru kalkować 1 do 1 choćby z uwagi na różnice w budowie, ale zapewne rozumiecie co mam na myśli, a już @Adam ..DUCH z pewnością.

     

    Z rozstawem sobie można łatwo poradzić, nabywając odpowiedni sprzęt...Na tym filmie jest  używany.

    https://www.youtube.com/watch?v=iiNnEZDlSe0&list=PLIKCU6GPV4m18kVst4CuBJDLGu1Sy9hlz&index=3

    • Like 1
  15. To jest prawdopodobnie ten żleb, co zaznaczyłem pierwszą kreską.  Druga to mój zjazd kilkadziesiąt lat temu. Tu pod szczytem Chopka jest potężny kocioł, z którego można zjechać niżej aż do Zahradek. Jeździłem na Chopoku w sumie pięć razy po tygodniu.

    Żeb z lawiną zaczyna się, jak myślę, na drugim zdjęciu z tego wcięcia, po prawej stronie Pani P.

    Może to dobry pomysł na zjazd, ale po wiosennym firnie. Teraz, gdy były parę dni temu spore opady w  Niżnych Tatrach...

    Kocioł-FR1.jpg

    d5Szczyt Chopoka 2004 m.jpg

    • Like 2
    • Thanks 1
  16. 15 godzin temu, KrzysiekK napisał:

    Może kilka wskazówek jak to pomaga na mgłe?

     

    Bez okularów, używanych w samochodzie, widzę teren nieco nieostro.  Mgła to jeszcze pogarsza.  Natężenie oświetlenia też jest ważne. W biurze projektwaliśmy nieraz oświetlenie. Normy przewidywały coraz większe natężenie, gdy praca była związana z czymś precyzyjnym.

    Ja szybko reaguję na zmiany śniegu, terenu i jak widzę dokładnie o wiele lepiej się mi jeździ. Poprostu się wybiera najlepsze miejscą do skrętu, jak na tym filmie

     

    https://www.youtube.com/watch?v=4yVYVtrWfxc

     

  17. W dniu 13.01.2023 o 07:33, KrzysiekK napisał:

     

    Co do wąskiego prowadzenia nart polecam filmik:

    https://www.youtube.com/watch?v=vmPKZ2xFTGQ

    Wspomniana tu niezależność kontroli i prowadzenia każdej narty jest tu kluczowa, jak sądzę. Tyle, że do takiej jazdy trzeba prędkości. Inaczej gleba. Jak na rowerze. Sprawdź to, jak możesz....

    Oglądałem ten film. Chciałem go nagrać i gdzieś mi zniknął. Fajne ćwiczenie dla wyczucia jak przekręcanie stóp z  "z małego palca na duży, z dużego na mały..." wprowadza narty na krawędź. To najszybsza metoda i najbardziej naturalna, bez której nie będzie ładnych krótkich skrętów. Kolana, biodra to rzecz wtórna. Takie "kiwanie"(jadąc wąsko i prosto) wcale nie wymaga szybkości tylko synchronizacji nart. Szybkość jest konieczna, w miarę rozszerzania nart. Inaczej wyjdzie z tego "tramwaj".

     

     

    • Like 1
    • Thanks 1
  18. Skręca, skręca. Teraz nabył używki 190 cm, 110 mm pod butem. Sam mierzy 190 cm. I aktualnie siedzi w mojej piwnicy smarując na gorąco moim cennym smarem.  Leci do Insbrucka na ferie samolotem z tymi nartami. Gdzie go odbiera ojciec i jadą do Fis Ladis. Jest szybki, ale i też objeżdżony. A był taki fajny chłopaczek, jak mając 4,5 r zasuwał przede mną z Tobołowa na krawędziach. Ze śmigu mi nic nie wyszło. Taki charakter.  Nie chętny do ścisłego myślenia, ale do przechwałek to bez trudności. Ten Curu to chyba podobny charakter.  Powinni się skumplować. 

  19. Amatorskie szybkości ponad sto na godzinę traktuję jak liczby urojone. Bardzo przydatne do obliczeń w elektrotechnice.  Oberwuję często przejazdy w PŚ. I szybkości. Przeliczam na metry w sekundzie. Obserwator stoji obok stoku i zawodnik przelatuje w sekundzie prawie 30 m.  W wybranych miejscach, właściwym stroju, nartach, smarach... A tu nawiedzony(może i szybki w stosunku do mnie) wali na SL szybciej niż ci ww.

    Jak mu to dobrze robi na samopoczucie, to niech analizuje swoje wykresy.  A prawdziwy przykład, to małolat(też lubi szybko) na trasie z pomiarem na   Stubai.  Max 90 km/g. Tak mi opowiadał

    • Like 1
    • Confused 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...