Skocz do zawartości

Plus82

Members
  • Liczba zawartości

    196
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Plus82

  1. Po pierwszym przejeździe z Alta Badii mignęła tablica z wynikami wszystkich zawodników. Startowało gdzieś ok. 70. Do trzydziestki załapał się gość w granicach plus ok. 4,5 s. Ostatni z pomiarem czasu miał +7,5 s. Z piętnastu DNF.  

    Patrząc z naszego podwórka to wydaje mi się nieprawdopodobne, by ktoś z naszych wdarł się do trzydziestki. Gdzie miałby trenować ? Parę tras do treningów(razem z amatorami na stoku). Zagranica - koszty, szkoła dla młodego człowieka.  Jakieś szanse tylko w slalomie. Ponieważ do treningu w zasadzie wystarczy tylko  jakiś odpowiednio stromy pagórek.  I których też nie ma. Liczę nieco na przebudowany Nosal. Może w szkole na Bystrem jest już dzieciak, który powalczy w  PŚ.  Trzeba się pokazać w domu. Potem już łatwiej.  Potem trenuje się startując po świecie.

  2. 5 godzin temu, KrzysiekK napisał:

    Wczoraj wyjazd na chwile po pracy, na Kiczere. Idzie niż, wiatr 35km/h , zwiało całą górę. Została tylko baza. Stracona kasa 😞 ... Kilka zjazdów. Zabić się można. Trzyma tylko na nawianym 

    Na lodzie czasami jest potrzebne skręcenie dołu i góry prawie o 90 st.(ślizg bokiem na krawędziach). A Tobie się to w głowie nie mieści. To źle rokuje na przyszłość. Jednak wierzę w Ciebie. Pomyśl, ile jeszcze wspaniałych chwil przeżyjesz na  nartach, gdy osiągniesz moje lata. Czego Ci życzę, jako prezent pod choinkę.

  3. Nuda, nuda... Oglądam z żoną drugi przejazd  giganta. Co gość, to urwie setkę lub doda. Sport dla maniaków, trochę jak my. Możemy coś wyłowić. Ten napalony, szarpie się. Ten ładnie jedzie, ułożony, ale jakiś nijaki.  Wyłowione elementy w zwolnieniu. Tu był chwilowy  dramat, walczył, by wyjść a opresji...

    Co mnie jeszcze interesuje. Slalom. Trzeba się zwijać, do granic reakcji. Zjazd. Te 150 km/g. Czterdzieści metrów połknięte w sekundzie. I skoki, szczególnie na mocno pochylony trawers. Coś z rzymskiej areny. Zostanie załatwiony, czy też nie ?. 

    Końcówka meczu Argentyna-Francja. Dramat narodów. Ludzie płaczą. To jest sport. Ale narty lubię. Piłkę też, ale w wydaniu o coś istotnego.

    • Like 2
    • Haha 1
  4. Z ciekawości przeczytałem sobie cały temat o Twojej jeździe, który się toczył zeszłej zimy.  W którym jest sporo moich postów.  Popatrzyłem też na ten najnowszy film.

    Nic się specjalnie nie zmieniło. To za krótki czas.  Poza tym jesteś starszym panem, ciężkim i mało elastycznym.  Nie ma co dyskutować i poszukiwać jakiegoś złotego środka(jakiegoś ćwiczenia, czy ćwiczeń), które spowoduje, że radykalnie poprawisz swoją jazdę. Będziesz jeździł tak jak jeździsz. Tylko będziesz bardziej objeżdżony. Ale ta jazda nie będzie zwracała uwagi swoją lekkościa, elastycznością, czy w razie potrzeby szybkością. 

    Do zasadniczych wad należy:

    -inicjowanie skrętu obrotem całego ciała,

    -brak zupełnie separacji(rozdzielenia) między dołem ciała(począwszy od bioder do stóp) i torsem - u Ciebie jest sztywny blok od stóp do głowy. Zawsze się inicjuje skręt obrotem nóg(stopy, kolana, biodra). "Łożysko" obrotu jest w pasie. Narty z butami można obrócić prawie o 90 st. w stosunku do torsu i linii ramion.

    - brak elastycznego ruchu góra - dół -góra..., ruchu ciągłego(trudne)

    - brak zmiany ugięć w stawach: skokowym, kolanowych, biodrze w płaszczyźnie wzdłuż nart(p. w.)

    - brak wyraźnej świadomości na której narcie jedziesz. Jedziesz  czasem na zewnętrznej, czasem na obu lub na moment na wewnętrznej(gdy jest górną). To jest przypadkowe, nie za bardzo kontrolowane przez Ciebie.

    Możesz zrobić pewien postęp techniczny(nie licz na cuda, ponieważ jesteś za stary i nie poświęcisz dużo czasu na narty). Ale musisz mieć często do dyspozycji instruktora. Który popatrzy na Twoja jazdę(na to nie potrzeba godziny) i zwróci uwagę na najistotniejsze sprawy. I też trzeba się starać wybierać bardziej urozmaicony teren. To nie jest tak, że dojdziesz do "ideału" na łatwym stoku i śniegu. I to się powtórzy bez zmian w trudniejszych warunkach.  

     

     

     

    • Like 3
    • Thanks 1
  5. A co syn na to, jakie chce mieć narty i gdzie ma ochotę jeździć? To nie jest pytanie teoretyczne, ponieważ mamy gagatka, który jeździ od pięciu lat(życia). Miał dobierane narty na stoki ubijane.  Czasem z wypożyczalni(w Alpach). Gdzieś w wieku 13 lat zaczął sobie sam dobierać narty(z używanych w sklepie handlującym takim sprzętem). I lubi jeździć poza trasami, jak ma okazję. Jak ma syn za sobą ze sto dni(to nie apteka) na nartach w życiu, to już powinien wyczuwać, co mu najbardziej odpowiada.

     

  6. Na kreskę. Z dodatkowymi elementami. Mocne wychylenie do przodu. Lekkie odchylenie do tyłu(nie przesadzić), ponieważ narty uciekną z pod tyłka. I będzie problem. Wpływ na szybkość tych pozycji

    Dalsze elementy. Rozłożenie szeroko rąk. I drugie pozycja kuczna(kijki poziomo, głowa zadarta). Wpływ ich na szybkość jazdy.

    Z moich obserwacji jest bardzo trudno ustalić w czasie jazdy, jak bardzo mamy wychylone kolana do przodu.  Słynne parcie na języki.  Można ruszyć z miejsca z przesadnym wychyleniem i momentalnie wszystko wraca do naszej "normy".  Wyrabiałem sobie odruch napinania mięśni stopy, starając się ją "podnieść"(palce) w górę w bucie. But nie pozwoli, za to pochyla łydkę do przodu.  To jest tylko potrzebne w bardzo krótkim czasie, gdy narty na stromej części stoku są skierowne w dół. Potem , gdy już zakręcają, to nie jest potrzebne, w wyjątkiem, gdy się chce jeszcze bardziej podkręcić skręt.

    Jeździłem w przeszłości w butach(Reichle) ustawianych czasem dla ciekawości na "walk". Można było w tym ustawieniu bez trudu uzyskać bardzo duże wychylenie cholewki do przodu. Kompensowałem sobie tendencję do "siedzenia" na nartach. 

    • Thanks 1
  7. W dniu 10.12.2022 o 23:49, mig napisał:

    Tak schodzimy po pochyłości czy po schodach. Każdy z nas tak zachowuje się "od zawsze" nie mając nart na nogach, wiec jest to mocno wbudowany odruch.

    Ależ skąd ?  Ja się nie zapieram na schodach. Zbiegam. Podobnie po pochyłości.  Strach to jest jedyna przyczyna !  Wybrać sobie nie za stromy stok z wybiegiem. I jazda szusem, by się przekonać, że szybkość się ustala na jakimś poziomie. Nie rośnie w nieskończoność.

     Ćwiczyć skręty na stromych ściankach, by opanować strach przed nagłym przyspieszaniem nart.

    • Thanks 1
    • Confused 1
  8. W dniu 10.12.2022 o 23:37, KrzysiekK napisał:

     

    A co do odchylenia to tak, tu racje. Cały czas o tym muszę sobie przypominać. Na prostym stoku ładnie
    idę na języki (ale fajnie się wtedy jedzie), ale jak się pojawia trudniejszy kawałek to zaczynam uciekać w tył.

     

    To narty Ci uciekają

    • Like 1
  9. Ja załatwię dwa filmy.

    Pierwszy to z tymi kijkami poziomo. Największa trudność to u mnie odpowiednie ich ustawienie. A jakby się tak wywrócić w bok?

    Drugi, to ta poderwana gwałtownie w górę noga wewnętrzna. Do czego to służy ? Mniemam, że w celu zwiększenia zakrawędziowania nart.  Należy więc spokojnie poczekać, aż się wyraźnie zwiększy. U mistrzów to nogi są prawie poziomo, a tułów prosty.

  10. W dniu 6.12.2022 o 01:12, Plus82 napisał:

    No dobra. Ja patrzę na ogół narciarzy, którzy w pewnym momencie "zachorowali"na narty. Miałem z takimi ludźmi do czynienia. Wykluczam uczestników szkółek, dzieci instruktorów, czy dzieci   praktycznie i teoretycznie nie złych narciarzy

    Stąd na kurs(czy do instruktora), bo o tym mówimy, przychodzi gospodyni domowa w wieku balzakowskim, urzędnik od biurka, młody człowiek, który z przypadku ma obóz narciarski za miesiąc.  Czego oni chcą? Na tyle się poduczyć, by zjeżdżać na niezbyt trudnym stoku. Być może po kursie "chorować" będą dalej. Ale w większości będą to dalej przypadkowe narty. I takich jest większość na stokach.

    A czego oni chcą od instruktora w pierwszej kolejności? Skręcać! Bez skręcania człowiek się zabije.  Dojeżdżając na szczyt Kotelnicy obserwuję grupkę ludzi z instruktorką. Ustawia im po koleji swoimi rączkami narty do pługa. Zbliża dzioby, rozszerza tyły. Zamierzają zjechać na dół....  Jakie narty byś wybrał dla nich ?  W rodzinie kilka osób nauczyłem dość przyzwoicie jeździć. Drugie tyle po początkowych próbach miała to w nosie. Nawet bardzo sprawna osoba po AWF, gdzie coś miała z nartami jeździ jak łamaga. A próby wciśnięcia paru uwag(moich) napotkały na opór.

    Na forach narciarskich(wszystkich w Polsce) pisze może najwyżej kilkanaście tysięcy osób. Ale ile jeździ na nartach, choćby parę dni w roku? Dawniej takie szacunki szły w  miliony.  Ci co piszą na forach to raczej bardziej świadomi. Inni się uczą od kolegi, koleżanki itp. 

    A faktycznieja chciałem zawsze szybko nauczyć jazdy na nartach ludzi, na których mi bardzo zależało. Dobierałem im narty. Bez przesady nie były to bigfooty. Tak pięć , dziesięć cm minus. I skupiałem się na skrętach przy pomocy obracania równoległych nart. Na łagodnym stoku dość szybko można to uzyskać.  I tak dalej...Nie byłem instruktorem, pracowałem za frico. Jak kogoś to wciągnęło, to byłem zawsze do dyspozycji, by nieco pójść do przodu.  Trzeba wyraźnie odróżnić ludzi, którzy tylko chcą się tylko nauczyć "skręcać". Od ludzi którzy chcą  się w miarę porządnie nauczyć jeździć na nartach tak, by stały się  dla nich pasją na całe życie. 

     

    15 godzin temu, Adam ..DUCH napisał:

    Drogi kolego dlatego też nie można formułować wniosków na bazie wyjątków. Schemat szkoleniowy został zachwiany bo 1 . góra przestała uczyć (mamy do czynienia z stokami maszynowo "robionymi", trasy są modyfikowane robotami ziemnymi - straciły się bezpowrotnie trasy trudne - mowa o PL np Kasprowy - Goryczkowy). 2. Fikcją stało się powiedzenie narciarstwo jako sport masowy - byc może masowy ale okazjonalny 3. koszty szkoleń są bardzo wysokie a ich trzon przesunął się w kierunku Alp jako bardziej opłacalnych dla inwestorów którzy z 3 miesięcznej pracy uczynili niemalże całoroczny.

    Do czego prowadzi bezkrytyczne wprowadzanie nart krótkich i radykalnie taliowanych możesz zobaczyć w wątku "materiały szkoleniowe" - film z kursu PI.

    Dlatego też na Nas doradzających spoczywa dosyć duża odpowiedzialność "tworzenia" narciarza bezpiecznego który w miarę rozwoju da sobie radę w każdych warunkach i na każdej trasie - a taką gwarancję (w formie online) dają narty nieco dłuższe i mniej taliowane. To nie jest tak jak piszesz albowiem w tym segmencie jest dość duży wybór, począwszy od nart GS (które jak wiadomo jeszcze nikogo nie zabiły) poprzez GS - siódma woda po kisielu dalej narty krosowe a skończywszy na wysokich modelach nart on piste. Tu na prawdę @Plus82jest z czego wybierać.

    Kończąc tą nieco przy długą wypowiedź można zadać sobie pytanie - "czy zwolennik nart o profilu GS" doradza narty o profilu SL - oczywiście że tak. Tu na forum jeżeli mam do dyspozycji film - tak, w realu jeżeli widzę predyspozycje, wiek, zaawansowanie, tendencję oczywiście że tak.  

    Jak to dobrze, że są ludzie, którym się chce nieść oświaty kaganek.  Sukcesów na stokach. Oby Cię ludzie dobrze wspominali po latach. Jak ja pewnego instruktora z Zakopanego. 

    A ja żadnych wniosków nie formułuję. Opisuję tylko swoje wrażenia. Narty dla mnie to tylko bardzo fajna rozrywka. Nic więcej.

    • Like 1
  11. 4 godziny temu, Adam ..DUCH napisał:

    Drogi @Plus82 długo się zbierałem aby coś napisać, powiem szczerze Twój post zabił mi nieco klina, próbowałem go zrozumieć przez pryzmat "siwych włosów" - kolego drogi nie da się - to co napisałeś to jest anty narciarstwo..... to jak byś napisał poradnik "nauka jazdy w weekend"....a to co napisałeś tekstem podkreślonym to już całkowite kuriozum....Myślę tak : aby wielo stronnicowych przepychanek nie było uzasadnij merytorycznie swoją tezę????

    No dobra. Ja patrzę na ogół narciarzy, którzy w pewnym momencie "zachorowali"na narty. Miałem z takimi ludźmi do czynienia. Wykluczam uczestników szkółek, dzieci instruktorów, czy dzieci   praktycznie i teoretycznie nie złych narciarzy

    Stąd na kurs(czy do instruktora), bo o tym mówimy, przychodzi gospodyni domowa w wieku balzakowskim, urzędnik od biurka, młody człowiek, który z przypadku ma obóz narciarski za miesiąc.  Czego oni chcą? Na tyle się poduczyć, by zjeżdżać na niezbyt trudnym stoku. Być może po kursie "chorować" będą dalej. Ale w większości będą to dalej przypadkowe narty. I takich jest większość na stokach.

    A czego oni chcą od instruktora w pierwszej kolejności? Skręcać! Bez skręcania człowiek się zabije.  Dojeżdżając na szczyt Kotelnicy obserwuję grupkę ludzi z instruktorką. Ustawia im po koleji swoimi rączkami narty do pługa. Zbliża dzioby, rozszerza tyły. Zamierzają zjechać na dół....  Jakie narty byś wybrał dla nich ?  W rodzinie kilka osób nauczyłem dość przyzwoicie jeździć. Drugie tyle po początkowych próbach miała to w nosie. Nawet bardzo sprawna osoba po AWF, gdzie coś miała z nartami jeździ jak łamaga. A próby wciśnięcia paru uwag(moich) napotkały na opór.

    Na forach narciarskich(wszystkich w Polsce) pisze może najwyżej kilkanaście tysięcy osób. Ale ile jeździ na nartach, choćby parę dni w roku? Dawniej takie szacunki szły w  miliony.  Ci co piszą na forach to raczej bardziej świadomi. Inni się uczą od kolegi, koleżanki itp. 

    A faktycznieja chciałem zawsze szybko nauczyć jazdy na nartach ludzi, na których mi bardzo zależało. Dobierałem im narty. Bez przesady nie były to bigfooty. Tak pięć , dziesięć cm minus. I skupiałem się na skrętach przy pomocy obracania równoległych nart. Na łagodnym stoku dość szybko można to uzyskać.  I tak dalej...Nie byłem instruktorem, pracowałem za frico. Jak kogoś to wciągnęło, to byłem zawsze do dyspozycji, by nieco pójść do przodu.  Trzeba wyraźnie odróżnić ludzi, którzy tylko chcą się tylko nauczyć "skręcać". Od ludzi którzy chcą  się w miarę porządnie nauczyć jeździć na nartach tak, by stały się  dla nich pasją na całe życie. 

    Tekst podkreślony to z moich obserwacji( min. z rozwoju zawodników w PŚ). Na tym forum ludzie(tak do średniego wieku), którzy potrafią jeździć śmigiem  jest, wg. mnie, co najwyżej garstka. Dawniej się wybijał "Harpia". Teraz podoba mi się podejście Spioch`a. To nie jest tak łatwo ruszać swoją dupą, gdy się nie nauczyła, gdy organizm był  sprawny. A jeszcze mamy jazdę po muldach. To śmig do kwadratu. Na szczęście nasza mafia jest kulturalna i nikogo nie rozjeżdża na długich nartach na  stokach. 

    • Haha 1
  12. Ja miałem kiedyś bardzo szybkie narty. Nazywały się P10 firmy V...Ślizg miały przeźroczysty(widział ktoś taki?). Źródło pochodzenia strych w Zakopanem pani Eli kadrowiczki.  Bez smarowania w jeździe na wprost nie miały konkurencji.  Jeździłem trzy sezony. I to jest fakt.

    I jest też faktem, że dzisiejsze wyroby wcale nie jadą najszybciej dokładnie prosto.  Bardzo, bardzo wydłużony łuk dodaje im gazu.  

  13. 10 godzin temu, Joanna Sm napisał:

    Czy macie doswiadczenia  jak radzić sobie z naroślą na łuku stopy?
    Koleżanka nie mieści się już w bucie - i bolesna narośl na śródstopiu powiększa się. 
    lekarz zasugerował operację - ale nie gwarantuje, że to nie wróci. 
    Nie wiadomo czy sama blizna pooperacyjna nie będzie bolesna. 
    Czy lepiej zostawić sobie narośl … co zresztą i tak już przeszkadza w zwykłym bucie? 
    Wyprofilować but narciarski, odbarczyc?

    czy szukać innego profilu buta, żeby łatwiej dopasować?

     

    Mam na obu nogach. Większa na prawej.  Zauważyłem bardzo, bardzo temu, że narośl się powiększała po jeździe. Docisk buta powodował, że rosła coraz bardziej. I to zupełnie był nie duży docisk.  Logiczne było, że należy jej nie dociskać.  Wyciąłem odpowiednią dziurę w gąbce wkładki, coś tam jeszcze dokleiłem plastrem lekarskim. I od lat mam spokój. Narośl jest, siedzi sobie w dziurze butka wewnętrznego. Nie dociskam już też klamer na maksa, jak dawniej.  Był okres, że nosiłem dużo narty na ramieniu. Dużo się podchodziło. I nawet na ramieniu, na skutek miejscowego nacisku narastała jakaś narośl.  

    Zastanawiałem się też, żeby wypchać w tym mijscu skorupę buta. Ale sam nacisk gąbki wkładki drażnił tą narośl. Stąd dziura wielkości 2 zł. A lekarz wie co mówi. Różnie reagują organizmy ludzkie.  Dopasowanie buta też decyduje. Przymierzając parę modeli doszedłem do wniosku, że dla mnie Nordiki są optymalne.

    • Like 1
    • Thanks 1
  14. Godzinę temu, mig napisał:

    Oczywiście. Mniej więcej 0,1 sek na 2 minuty....  😀

    Gdy zaczęły wchodzić "metalki", to niektórzy się zastanawiali, czy aby nie szybciej było na czystym metalu. Podobno nie. Może gdyby był podgrzewany(płozy u sanek). 

  15. Na forum rządzi mafia dłuższych nart do nauki. I w ogóle dłuższych nart do późniejszej jazdy. Slalomowcy są w mniejszości tak, jak na stokach. A ja, tak naprawdę, jestem zwolennikiem takiego doboru narty, by ułatwić jeżdżącemu, jak najszybszy postęp i zadowolenie z jazdy. Pilna obserwacja podpiecznego da wskazówki, co mu bardziej odpowiada.  I co go bardziej bawi.  Jeden lubi krótkie skręty, inny dłuższe. Oczywiście mają oni bardziej dobrane narty do swojego sposobu jazdy. Będą się w nich rozwijać. I teraz moje ostateczne stwierdzenie - krótsze skręty pozwalają potem na efektywny rozwój  w kierunku dłuższych nart  i większych szybkości. Z kolei rozwinięty szybkościowiec jest niestety zbyt ociężały, by szybko potem skręcać.  Krótkie skręty(slalomowe) są możliwe do opanowania w stosunkowo młodym wieku. Jak ktoś tego nie ma, to się raczej ich nie nauczy. Amen. 

     

    • Like 1
  16. 8 godzin temu, Marcos73 napisał:

    Cześć

    Których? Tak bardziej precyzyjnie i skąd masz takie informacje jak przebiegał etap szkolenia od A-Z.

    pozdrawiam

    ps. Ze względu na dzieci które stricte amatorsko trenowały/trenują, wszystkie zaczynają swoją przygodę od prostych gigantów, potem się wprowadza kolanówki etc. Narty początkowo to tzw. Multievent - zbliżone do gigantówek, raczej dłuższe o średnim promieniu. Tak to wygląda od strony amatorskiej - tak też zaczyna większość zawodników.

     

    Śledzę rozwój PŚ.  Jakoś dziwnie zaczyna się od SL. Dochodzi GS, czasem SG. A nie odwrotnie. Kombinacja na coś też wskazuje. Mało mnie interesują szkółki w Polsce. Na cywilnych stokach przyzwoita jazda krótkim skrętem jest rzadkością. Wszyscy odrazu chcą karwingiem i  gazem. 

    Mam podawać przkłady? Tu taki zawodnik, tu inny...Nie bądź śmieszny, dyskutujemy ogólnie na forum o zjawiskach. A nie z poziomu szkółki, z która masz do czynienia.

    A poza tym mówimy o młodych ludziach i doborze nart do nauki w tym wieku. Więc bardziej to jest dobór, gdzieś miedzy SL i GS. Niż operowanie symbolami dla już rozwiniętych narciarzy. Ja w każdym razie polecałbym zacząć naukę od nauki krótkich skrętów. Potem w późniejszym wieku jest trudno zmusić ciało do szybszych ruchów.  Stąd tak slalom, jazda po muldach jest tak trudna.

  17. 3 godziny temu, Kaem napisał:

    - generalnie obecnie w dydaktyce narciarskiej uważa się, że optymalne szkolenie i postępy osiąga się, gdy młoda osoba jeżdzi na nartach typu Gigant , łatwiej także później na slalomki wsiąść ...

    Co zupełnie nie ma potwierdzenia w praktyce. Gdy choćby się śledzi rozwój zawodników. I nie tylko.

    • Like 1
    • Haha 2
  18. 2 godziny temu, Chertan napisał:

    Podobnie jak w przypadku majstra od schodów, może i zrobił 5-10 takich i się nie zawaliły. Czy to upoważnia do negowania wyliczeń wytrzymałościowych? W przypadku schodów w domu ryzyko bierze na siebie mieszkaniec. A w przypadku mostu polegalibyście na takim doświadczeniu? 

    Wyliczenia wytrzymałościowe. I wszelkie wyliczenia przy pomocy jakiegoś programu specjalistycznego(aplikacji).  Nie budzą  żadnych wątpliwości. Wątpliwości budzą założenia dane wprowadzane do wyliczeń. Wreszcie brak wyczucia obliczającego, czy wynik nie jest absurdalny. Dlatego takie wyliczenia są na końcu weryfikowane  przez osobę doświadczoną, czy wynik mieści się w pewnych rozsądnych granicach.

    W Krakowie swego czasu budził wśród dziennikarzy sensację tzw. "szkieletor" w pobliżu Ronda Mogilskiego.  Doskonale znam historię tego obiektu. Budynek miał być przeznaczony dla NOT`u. Architekturę projektowała jakaś firma z Warszawy. Resztę miał zaprojektować "Biprostal". Kluczową sprawą był projekt konstrukcji.  Nikt nie chciał się podjąć obliczeń wytrzymałościowych, od których taki projekt się zaczyna. Zwrócono się min. do profesorów z  Politechiki Krakowskiej.

    Podjął się tego jeden z naszych kolegów. Którego bardzo dobrze znałem. Biprostal projektował min. HiL, gdzie ogromych konstrukcji była cała masa.  Zresztą projektował sobie swój własny budynek, swego czasu najwyższy w Krakowie. Szkło i aluminium. Konstrukjca niszczała, prawa autorskie do niej zostały sprzedane przez spadkobiorców autora jakiejś firmie. I wreszcie  już nie szpeci(?) pejzażu Krakowa.

    Jest jeszcza jedna sprawa przy projektowaniu. Rutyna, szablon myślowy. Trudno się z tego wyzwolić. 

    A jeśli chodzi mi o mojego lekarza, to pomyślałem sobie idąc do niego. Przecież wie o tym, że jak nogi trzyma się w górze, to krew łatwiej płynie przez żyły(mają specjalne zastawki) do serca.  Jest coś takiego jak limfa, płyn międzykomórkowy, pompa mięśniowa, ułatwiająca przepływ przez naczynia krwionośne.  Nie musiał mi robić wykładu, ale zalecić jak pan siedzi przy komputerze, to starać się stopy oprzeć wyżej na krześle. Nie siedzieć godzinami tylko spacerować, jeśli pan może.  Wiedział chyba to wszystko, ale szkoda czasu, następny klient czeka na komputerek.

     

  19. Gdyby komputery myślały i miały to wyczucie  biorące się z doświadczenia...Miałem o jednym młodym lekarzu dobre zdanie.  Komputerkiem pomierzył przepływy nogach. Nie jest źle.  Po piętnastu latach przypomniałem sobie gościa. Komputerek. Ma nowszy model. Gość się postarzał. Nogi mi puchną, gdy siedzę długo przy komputerze. Pomierzył. Ja coś o tym, że mam dobre doświadczenia z trzymaniem nóg na biurku(amerykańskie). On mi pończochę, którę wyrzuciłem po dwóch godzinach. Teraz nogi wyżej. Trzeba nimi ruszać. Rower, spacery... I wróciły do normy. Tylko dziengi straciłem i zaufanie do niego.

    • Like 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...