Skocz do zawartości

Veteran

Members
  • Liczba zawartości

    1 114
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Veteran

  1. Witam   Dzięki serdeczne Janie! Tak sobie myślałem, że dłuższe łuki(mniej skrętów na stoku), bardziej wyprostowanym, więcej ślizgu to już będzie łagodniej dla starych kolan. Przyłożę się nieco do ćwiczeń wzmacniających jednak kolana. Krótkie wycieczki górskie, nieco roweru, czy spacery to jednak za mało w sezonie. Materia się starzeje, a i waga z dziesięć kilogramów za duża.  Chcę być w terenie zaśnieżonym, w  lesie, reszta jest mniej ważna. Myślałem nawet, żeby się przerzucić na łatwe skituringi. Zjazd jest jeden, a nie wiele, w ciągu dnia. Ale moja dama uwielbia narty(tylko zjazdy) i sama nie będzie jeździła.   Pozdrawiam
  2. Witam   Zapisałem sobie post JK.   Ze względu na moje obecne kłopoty z łąkotką i powiedzmy zużycie materiału, ciekawi mnie zagadnienie jak wpływa promień skrętu nart(ściśle użycie nart o małym promieniu) na obciążenie kolana. Wiem, że sprawa nie jest jednoznaczna i nie jest tak prosto pewne rzeczy określić. Odnoszę się do jazdy w bardzo dużym stopniu na krawędzi, a nie gdy skręt jest wykonywany z pewnym ślizgiem. Dotychczas jeździłem głównie na slalomkach Voekla. Moja jazda była bardzo stosunkowo slalomowa. Znaczy to , że starałem się jechać krótki skrętami, jak najbardziej na krawędziach(na ile dałem radę). Najgorsze  jest to, że tym sposobie jazdy kolano narty zewnętrznej jest ciągle dość mocno przygięte w trakcie skrętu. W tym typie jazdy nie ma czasu(może lepszy gość to potrafi), by doprowadzić szybko do znacznego wyprostu nogi zewnętrznej, tak by siły działające na nią przenosiły się w jak najmniejszym stopniu przez ścięgna wokół kolana.   Inną metodą są długie łuki na dłuższych nartach, gdy inicjacja skrętu następuje przed linią spadku stoku, przez obciążenie narty wewnętrznej i wyprost ciała z pójściem w przód. Przyszła noga zewnętrzna jest w b stopniu wyprostowana, Przekręcana na krawędź dużego palca(dotyczy narty prawej) rozpoczyna łuk w lewo, jako prawie prosta. Ciało jest prostopadłe do osi nart. Dopiero w ostatnie fazie tuż przed inicjacją skrętu noga zewnętrzna jest ugięta. Nie ma tu takiej potrzeby "wciskania" kolan do wnętrza skrętu jak przy slalomie. To jest zdaje się morderstwo dla nich. Zgięte kolana i pchane do środka łuku.   Nie wiem, czy ten opis jest jasny, ale stwierdziłem, w czasie  ostatniej jazdy w Jurgowie, że  krótkie skręty na krawędziach potwornie obciążały  moje lewe kolano. Puszczenie narty bardziej płasko i prostowanie tej nogi znacznie łagodziły ból. Dlatego mnie interesuje kwestia jak jeździć i na jakich nartach(promień, twardość, rocker itp.)by maksymalnym stopniu oszczędzać kolana. Oczywiście spędzając cały dzień na stoki i przejeżdżając pewną liczbę kilometrów.    Pozdrawiam
  3. Veteran

    Kolano Osgood-Schlatter

    Witam   Sprawa mi się wyjaśniła. Ból  po nartach w niedzielę w lewym kolanie minął. I wydawało się, że  wszystko w porządku. Wczoraj w nocy we śnie(czasami się to mi już zdarzało) "wyskoczyła" mi łąkotka. Przez kilkadziesiąt lat zawsze ją wprowadzałem  na miejsce, metodą naciskania na kolano z boku do środka. Kolano można było wyprostować i przeprostować. I tak do następnego "wyskoku", który mógł być za dwa lata.   Tym razem nic z tego. Dzisiaj wizyta w klinice ortopedycznej. Pan doktor ciągnął za stopę i kręcił nogą na boki. Nie puściło. Następnie rezonans  magnetyczny, po którym okazało się, że łąkotka jest podwinięta. Za ponad dwa tygodnie mam artroskopię.   Wstąpię być może teraz chyba do forumowego klubu stabilizujących kolana. Wdzięczny będę za wszelkie prywatne doświadczenia dotyczące rehabilitacji po zabiegu(zbieram oczywiście wszelkie informacje z sieci) oraz używania tego stabilizatora w czasie jazdy na nartach. Chodzi mi o to na co zwracać uwagę. Przykładowo - częste, ostre skręty na krawędziach(slalomki, twardy śnieg), czy długie, łagodne łuki, na dłuższych nartach(mam nowy Code + 3 cm nad wzrost), z większym użyciem ślizgu? Wszelkie tego typu doświadczenia będą mile widziane. Chciałbym się jeszcze poślizgać po stokach. Pan doktor na kwestię wyjazdu w marcu do Francji odpowiedział, że by tego jeszcze nie odpuszczał. Brzmi to optymistycznie   Znacznie teraz bardziej rozumiem uczucia ludzi, mających problemy z kolanami, i nie tylko, i  którzy lubią jeździć, i mają połowę mniej lat niż ja. Ja przynajmniej w dużym stopniu wyczerpałem limit życiowy.   Pozdrawiam
  4. Veteran

    Kolano Osgood-Schlatter

    Witam   Dzięki za posty. Wkładki wywalam. Przeszło mi już udawać "karwingowca" i  próbować ustawiać krawędzie nart pod nie wiem jakim kątem. Jestem starym, sztywnym(może nie tragicznie) facetem. Który ma ponad dziesięć kilo nadwagi, brzuch narażający mnie na koszty(wyrzucanie dobrych spodni i zakup nowych). Będę woził się długimi łukami w poprzek  stoku. Zobaczę, czy rocker(Code) będzie łagodniejszy dla nóg(dechy wyglądają-178 cm do slalomek 160 cm-jak krążownik do malucha). Nie mam wielkich wymagań, tak z grubsza 3-4 km różnicy poziomów w ciągu dnia,  20-30 km, licząc wzdłuż wężyków. Co drugi dzień, trzeci dzień. Udam się na razie do jakiegoś doświadczonego rehabilitanta z prośbą o jakieś możliwości wzmocnienia tego, czy owego. Jak to nie pomoże, przyjdzie szukać ortopedy sportowego, najlepiej od kolan(nóg) i od sportów zjazdowych? Jest oczywiście kwestia remontu i rehabilitacji starego...(przykład zajeżdżonego samochodu)? Ale nart szkoda!  Resztę sobie można podarować.   Pozdrawiam
  5. Veteran

    Kolano Osgood-Schlatter

    Witam   Może to jest nudne opisywane własnych doznań, ale być może  się to komuś przyda, lub ktoś miał podobne kłopoty.   Sezon skończyłem bez problemów z kolanem(ścięgno rzepki). Jeździłem w marcu na Mosornym z kolegą "bakhz", potem skończyliśmy w Białce. Nie było żadnego bólu, czy czegokolwiek co się czuje, że jest nie w porządku. Lato rower, małe górskie wycieczki. Od pewnego czasu, po takiej wycieczce zaczęła mnie boleć stopa w okolicy pięty.   Sprawa stała się wczoraj poważna, gdy pojechaliśmy wczoraj na pierwsze narty do Jurgowa. U góry był mokra, ciężka sztuczna kasza. Na dole beton zamarznięty. Około południa stok na dole stał się optymalny. Twardo, ale lekko puszczony. Już przy pierwszym zjeździe okazało się, że coś nie jest w porządku z lewą nogą. Jakiś element(ścięgno), od rzepki w dół w stronę łydki, po jej stronie zewnętrznej, zaczyna boleć. Po kilkunastu skrętach, jak się zatrzymywałem,  ból  był już silny. Pomagała chwila wypoczynku z wyprostowaną całkowicie nogą i wychyleniem na tej nodze w mocno w przód, tak by rozciągnąć mięśnie łydki. Kolano było ciepłe(spodnie, getry, nawet założyłem bandaż elastyczny). Robiliśmy przerwy w jeździe. Ból był największy, gdy noga w skręcie jako zewnętrzna była zgięta w kolanie i dodatkowo usiłowało się jej nartę ustawić na krawędzi. Wyczaiłem, że jak nartę tej nogi  puszczało się prawie płasko i jednocześnie szybko prostowało maksymalnie nogę z wyjściem w przód, to  dało się jako skręcać. Tak kaleczyłem na lewej nodze. Prawa za to musiała  ciężko pracować, by na krawędzi jej przykręcać mocno nartę(stok miejscami był wąski).   Noga nie spuchła w tej okolicy. Po smarowaniu żelem na zapalenia, kontuzje(diklofenak sodowy) ból ustąpił dzisiaj całkowicie. Zrobiłem kilka całkowitych przysiadów(udo dotknęło łydki) na tej nodze i nie ma żadnego bólu. Jest to dla mnie zagadka. Narta slalomka, opór tej narty(wcięcie krawędzi- twardy śnieg lub kasza i jej "przesuwanie", szczególnie gdy noga była zgięta w kolanie, obciąża bardzo jakieś ścięgno na zewnątrz kolana). Być może zrobiłem swego czasu głupotę, bo włożyłem do butów narciarskich wkładki ortopedyczne, bo wydawało się mi, że mam lekkie płaskostopie na lewej  nodze. Taka wkładka pozwalała mi lepiej docisnąć krawędź narty(zwiększyć nieco kąt zakrawędziowania).   Poszukam może jakiego jakiegoś lekarza. Byłem już u jednego. Ale jak znam życie to facet w moim wieku naraża się na śmieszność, narzekając, że chce jeździć na nartach i to dość przyzwoicie w moim wieku. (W końcu nieco się orientuję jak się prezentuję w stosunku do "średniej stokowej"). Powinien w pierwszej kolejności cieszyć się, że żyje, a drugiej kolejności, że jeszcze może chodzić na spacery do parku. Może jakaś rehabilitacja lub wzmocnienie tej nogi. Ale dlaczego, obu używam jednakowo, więc dlaczego tak różne reakcje. Testy na nerw kulszowy też nie wykazały nic niepokojącego.   Pozdrawiam
  6. Veteran

    Prosze o ocene jazdy

    Witam   Po kolejnych dziesięciu latach jazdy na takim stoku, zasięgania opinii na różnych forach i usilne wpatrywanie się we wzory niedoścignione, jak ww. filmach - i tak nastąpi miażdżąca  krytyka ...- kijek o pięć centymetrów wyżej, noga lewa za słabo obciążona. Osiągnięcie doskonałości, na takim śniegu i  stoku jest bardzo trudne. Sam to wiem. Lepiej z tego zrezygnować i następny film zrobić w innym miejscu, gdzie przynajmniej będzie widać jakieś podstawowe błędy.   Pozdrawiam
  7. Witam   Kolega"Pasztet" narobił pasztetu. Więc się zmobilizowałem  i z aparatem poszedłem do piwnicy. A to moje uniwersalne imadło do nart. Za 20 zł(materiały) można takie zrobić sobie dwa. Ale jedno wystarcza. Drugi koniec narty opiera się w jakimś  wycięciu z drewna. Można go sobie przymocowywać do stołu, deski, szafki-kwestia miejsca i wyobraźni. Mój wyrób nie jest zbyt estetyczny, ale chodziło o skuteczność, potwierdzoną przez lata. Można go upiększyć, pomalować itp.   Zdjęcia i napisy wyjaśniają wszystko.   Pozdrawiam  Załączone miniatury
  8. Witam   Jak się ma nieco wprawy w majsterkowaniu to można zrobić sobie stół(powiedzmy stanowisko) do ostrzenia i smarowania nart bardzo tanio. Kwestia pomyślunku. Ważniejsze jest pomieszczenie, tak, aby można było obrócić nartę, mieć dość  wygodny dostęp przy ostrzeniu.   Ja robiłem proste i skuteczne "imadła" z grubych zawiasów. Za parę złotych można kupić taki zawias, który długi. np na 15 cm, szeroki na pięć i gruby ok. 4-5 mm. Z niego można zrobić imadło. Mocuje się go jednym ramieniem do jakiego klocka przymocowanego do deski. Wierci się w zawiasie otwór, np. 8,1 mm tak z pięć cm od części przegubowej.  Przeprowadza śrubę M8(8 mm) i  nakrętką dokręca się kluczem(lub nakrętką motylkową). Ramię zawiasu można wygiąć, aby składały się "równolegle". Kawałki gumy, tworzywa można przymocować do "szczęk" i imadło gotowe. To taki ogólny opis, bo jeszcze potrzebne są drobne usprawnienia, ale to narzuci się samo. Zresztą takie ramię zawiasu może dociskać do klocka, drugie jest przymocowane prostopadle do deski. Klocek może być ukośny itp   Można z dwóch zawiasów zrobić b szerokie imadło, do chwytania narty na płasko przy dziobie, gdzie się je nie ostrzy. Śruba będzie dłuższa. Zresztą nartę wystarczy "chwycić" z jednego końca, a drugi koniec wystarczy włożyć w jakieś wycięcie w klocku lub desce. Można takie imadła sfabrykować , ustawione prostopadle, pod kątem. U mnie w piwnicy to działa i bez problemu się ostrzy narty(ostrzałka jest ważna!) i smaruje. Można też przecież używać imadeł ślusarskich. Ważne tylko, aby podłożyć pod szczęki kawałek grubej gumy!   Wreszcie stołem mogą być dwie stabilne szafki(jedna szafka i półki), między którymi jest przejście. Na jednej są nasze "imadła", a na  drugiej  klocek(deska) z wcięciami  do ułożenia końca narty. Wcięcia też można wykleić kawałkami filcu ze starych wkładek do butów. Możliwości jest wiele, gdy się nie ma kasy na "profesjonalizm".   Pozdrawiam
  9. Veteran

    Najładniejsze narty?

    Witam   Może to jest nie w tym temacie, ale mając takie narty, buty, wiązania uprawiało się coś w rodzaju "skituringu". Wspomniane zdjęcie na tle turni pochodzi z czegoś takiego. Namówiłem raz kolegę w kwietniu, bo się nam już nudziła jazda na Goryczkowej po mokrym zrytym śniegu, aby przejść  przez "góry" do schroniska na Kondratowej. Normalnie mogliśmy zjechać "fisem" przez padaki i podejść do góry. Jak byliśmy w Dolinie Suchej Kondrackiej to okazało się, że zjazd w dół jest niemożliwy. Należało przekroczyć kolejny grzbiet(Łopata-stąd zrobiono zdjęcie) i zjechać do schroniska. Załączone zdjęcia wyjaśniają wszystko.   Na Łopacie zainstalowano pierwszy w Polsce orczyk, który potem przeniesiono na Doliny w Szczyrku. Przeczytałem niedawno, że się go demontuje(pracował 60 lat?) i będzie teraz Poma sięgająca wyżej, aby nie potrzeba było podchodzić do orczyka obsługującego FIS ze Skrzycznego.   Pozdrawiam     Załączone miniatury
  10. Veteran

    Najładniejsze narty?

    Witam   Być może coś pokręciłem. Nie mam w domu książki Jouberta, gdzie była opisana historia tych wiązań i dokładnie to sprawdzić. Chodzi o wiązania(stosowane do dziś we Francji, tylko unowocześnione), których konstrukcja charakteryzuje się taką jakby rurką z przodu i z tyłu(pała i obrotowa piętka). Opracował je francuski inżynier, zapalony narciarz,  który miał problemy (kontuzje) z nogami. Wiązania, które wtedy stosowano(przykład Marker) miały działanie "progowe" - tzn. jeśli wystąpiła siła skręcająca nogę nic do pewnego momentu się nie działo i but się nie ruszał. Gdy siła przekroczyła pewien próg(nastawiany) wiązanie puszczało i but wylatywał z niego.   Opracował wiązanie, przy którym przy pewnej mniejszej sile od nastawionej but zaczął się wychylać(przód-tył, pięta odrywać od narty). Dopiero gdy siła ciągle rosła i przekroczyła nastawioną, but wylatywał ostatecznie. Takie działanie jest znacznie "zdrowsze" dla naszego nożnego aparatu. I tak działają wszystkie obecne wiązania.   Pozdrawiam
  11. Veteran

    Najładniejsze narty?

    Witam   Jeśli chodzi o wiązania to od lewej Marker ze skrzynką z tyłu, nazwa być może "elastomat". Drugie to Bety, ale być może nie! Bety to francuskie "Looki" robione na licencji w Bielsku. Wiązania wzorowane na "Lookach" robiono też na fuchę na AGH(tego jestem pewien) w laboratoriach(mieli materiały na odlew i sprężyny). Na tej uczelni było zawsze wielu zapalonych narciarzy.   Ja miałem wtedy Markery Rotomaty z langriemenami(z niemieckiego dosł.-długi rzemień). Owijało się go wokół buty. Wzmacniało to docisk pięty buta do narty, bo Rotomat miał tę wadę, że pięta się nieco odrywała od narty przy większym wychyleniu do przodu i dynamicznej jeździe.   Załączam jeszcze całą moją postać. Widać wiązania i narty. Ale coś mi się wydaje, że to już były Epoxy, a nie całkowicie drewniane dechy(miałem takie "Rysy"). Nie mogę za cholerę się domyślić gdzie to jest. Kłopot mi sprawiają te turnie z tyłu. A na pewno jest to w rejonie Kasprowego. Może gdzieś w Świnskiej Dolinie koło Goryczkowej Czuby.   Jeszcze jedna rzecz. Rękawiczki miałem "topowe". W Krakowie na Grodzkiej babka szyła rękawiczki z cielęcej skóry. Były to prawdziwe rękawiczki narciarskie(zapewne wzorowane na zachodnich). Ciepłe i mocne. Służyły mi wiele lat. Można było je  oddać do niej do renowacji. Plecak to popularna wśród taterników "horolezka", kupowana na Słowacji. Jeszcze z sentymentu wisi mi w Koninkach taki model. Zresztą zerżnięta z jakiegoś francuskiego plecaka.   Pozdrawiam Załączone miniatury
  12. Veteran

    Najładniejsze narty?

    Witam   Smoła? Nic takiego sobie nie przypominam, pomijając papę i dachy. Wypożyczalnia? Też to dla mnie była abstrakcja. Może dla jakiś ówczesnych "wipów", gdzieś ktoś, jakieś narty wypożyczał. Smary były. Zdaje się z NRD. Takie nawet komplety, na zimno. Ten żółty plastyk był faktycznie twardy i od kamieni były tylko delikatne, wgniecione rysy. Za to był mało "śliski" i na wiosennym, mało nośnym śniegu trzeba było smarować, by jakoś jechać. Właśnie srebrzanką. Która świetnie łapała wszelkie zanieczyszczenia ze śniegu. Kofiksy się pojawiły później, gdy ruszyła fabryka w Szaflarach(za Gierka). Nartę(produkcja w Zakopanem) jak się gdzieś upolowało w sklepie(nieraz poza większymi miastami-bo łatwiej, mniej tu narciarzy, a był przydział i jakiś rozdzielnik), przyniosło do domu. Nowiutką, błyszczącą lakierem, nietkniętą - to była straszna radocha. Człowiek już się widział na stoku, te spojrzenia, szczególnie gdy się już nieco jeździło. Szpan straszny, tym bardziej że ówcześni narciarze znali się na sprzęcie. Teraz jakieś topowe, komórkowe, Stockli na stoku w Białce nie robią  wrażenia, bo jaki ułamek procenta z tych co tam jeżdżą ma pojęcia, co to za narta. Zwrócą uwagę, gdy będą na ładnych nogach, szczególnie dobrze jeżdżącej damy.   Pozdrawiam
  13. Veteran

    Najładniejsze narty?

    Witam   Bardzo przepraszam, ale spody były bardzo starannie utrzymywane. Staranność polegała na tym, by nie było w nich zbyt dużych dziur, szczególnie  przy krawędziach. Jak na Kasprowym w okresie Świąt Bożego Narodzenia było pół metra śniegu, według komunikatów meteorologicznych, to znaczyło, że w jednym miejscu był  metr nawianego, a w innym ładne kamyczki. Widoczne kamienie to nie był problem, bo się je widziało. Najgorsze były niewidoczne, których istnienie się czuło po słabszym lub mocniejszym szarpnięciu nogi. Zjechanie do Kuźnic przy takiej  pokrywie śnieżnej bez przynajmniej jednego szarpnięcia zakrawało na cud. Zresztą jazda polegała głównie na wypatrywaniu, co lepszych do jazdy miejsc między kosodrzewiną.     Pozdrawiam
  14. Witam   Ktoś kiedyś powiedział - możesz kupić wszystko, tylko gdzie to położysz. Ale zapewne to chodziło o tych, co mają mieszkania o ograniczonym metrażu. Zresztą jak się nie ma ograniczeń finansowych, to co to komu szkodzi kupić sobie coś i potem to wypróbować. Gospodarska się rozwija, człowiek ma poczucie, że się nie przyczynił do kryzysu, dusząc gotówkę w pończosze.   Więc jak są te ograniczenia, albo nie ma już żywcem gdzie położyć, to może warto czegoś spróbować, nie od razu kupując  sprzęt dedykowany(piękne słowo!). Bo wydaje mi się, że słowa tura, offpiste stały się tak magiczne, że bez starannie dobranego sprzętu nie można absolutnie zacząć się bawić. Problem w tym, że czasem zabawa się szybko kończy, bo rzecz nie polega tylko na sprzęcie, nawet głównie nie na sprzęcie. Nie chcę się dalej wymądrzać, bo nart turowych i  butów dla tychże nigdy nie miałem na nogach. Gdybym miał, to  byłoby by mi czasem łatwiej podchodzić, a tak ratowało mnie jedynie rozpinanie butów narciarskich.   Pozdrawiam
  15. Veteran

    Najładniejsze narty?

    Witam   Temat jest z kategorii -która kobieta jest(lub była) najpiękniejsza? Ew. kto ma najładniejszą żonę? Więc ja też staję w szranki, zakładając że temat nie ogranicza się tylko do ostatnich lat.   Na zdjęciu ostatnim jest pokazany sposób mocowania tych pięknych nart do narciarza. Proszę zauważyć, że buty już miały klamry. Teren na którym były używane to typowy offpiste.   Pozdrawiam   Załączone miniatury
  16. Witam   Może jeszcze ciekawostka z sieci. Dotycząca kwestii umiejętności. Załączam film ze zjazdu żlebem Gervasutti. Obok tego żlebu(i ściany szczytu Mont Blanc du Tacul) się przejeżdża jadąc z Aiguille du Midi trasą tzw. klasyczną. Różnica poziomów od startu u góry(piękny nawis) do wjechania na lodowiec Giganta ok. 800 m. Zjeżdża pod koniec maja trzech gości: jeden na nartach, drugi na monoski, trzeci telemarkiem. Jadą wolno i w taki sposób- odnoszę się tu tylko do narciarza, -że ten sposób jazdy można dość szybko opanować na jakichś bardzo stromych miejscach i w Polsce. Nie są specjalnie trudne takie przeskoki. Zjeżdżałem tak ładnych parę razy.   Na czym polega więc trudność takich zjazdów i jakie są wymagane umiejętności? Pierwsza to odwaga, zaryzykować. Łatwo sobie wyobrazić, co by się stało, gdy zjeżdżający się wywrócił i ślizgając się na ubraniu zaczął przyspieszać w żlebie. Drugi element - trzeba ocenić stan śniegu(warunki lawinowe, jakieś zlodzenia, urwanie się nawisu, lecące w żlebie kamienie, gdy słońce nieco przygrzeje  itp.). Trzeba być absolutnie pewnym każdego skrętu, a to się wyrabia po tys...i to na różnych stokach i śniegach. I wreszcie trzeba mieć nieco szczęścia w życiu. Bo o tych, co się im nie udało nie robi się filmów.   Załączam jeszcze zdjęcie ściany wschodniej Mont Blanc du Tacul z wsp. żlebem(nr 16)   Pozdrawiam   https://www.yuotube....h?v=9ev3rL1AbJE Załączone miniatury Załączone pliki  Gervasutti.doc   23,5 KB   0 Ilość pobrań
  17. Witam   Nie pominąłem celowo ostatniego stopnia, bo nie wiem gdzie go znaleźć w sieci. Na pewno jest, bo mi kiedyś  mignęły narty z czwórką. Zresztą można się domyśleć, co trzeba umieć. Jeszcze kilka stopni stromiej, lepsze umiejętności w posługiwaniu się rakami, czekanem, asekuracja na skale i lodzie. Dalej duże doświadczenie w orientacji na lodowcach, w rejonie szczelin, ocena możliwości przejazdu na ich stromej części, w rejonie przełamań itp.   Takie umiejętności są potrzebne, aby np. w towarzystwie bardziej jeszcze doświadczonych i znających dobrze teren(lub też zamawiając sobie miejscowego przewodnika) - wyjść(skiturowo, lub na rakach) na Mont Blanc i zjechać. A jest kilka możliwości zjazdu, różnymi trasami, którymi też się podchodzi i schodzi bez nart. I to wcale nie jakimś ekstremalnie nachylonym terenem, bo nieco strzelając  wszystkie mieszczą się w granicach do 40 stopni maksymalnego nachylenia. Mont Blanc od strony Chamonix to t taka duża lodowa "kopa". Na której na zdjęciach lub filmach widać ślady nart prawie wszędzie. Kiedyś, gdy oglądałem film w Krakowie z pierwszego zjazdu(zaraz po nim) była to ogromna sensacja i coś nieprawdopodobnego. Jak to wszystko się zdewaluowało!   Tak na marginesie temat jest narciarski, ale żeby uprawiać tego typu narciarstwo trzeba posiadać zupełnie inne umiejętności, niż wymagane na ubijanych stokach. Te stopnie wtajemniczenia to tylko umiejętność poruszania się bezpiecznego(na ile bezpiecznego?) w takim terenie jak wyżej. Jakim stylem to nie ważne. Ma być płynnie, bez zbytniej zwłoki i bez narażania partnera swoim zbyt  ryzykanckim postępowaniem na kłopoty.   Pozdrawiam
  18. Witam   Niektórzy robią sobie chichoty z tematu. Chociaż temat jest może całkiem poważny.   Swego czasu otrzymywałem z OEAV, gdy byliśmy tam ubezpieczeni, program "imprez" tego związku na cały rok. Podobne materiały też otrzymywałem  z Francji. Imprezy to trekkingi w górach całego świata, łącznie też z wyjściami na szczyty pow. 7000 m. Ale też skitury w Alpach, wspinaczki itp. O bardzo różnorodnych trudnościach. Impreza był a zabezpieczona przez fachowych ludzi(przewodników), wszystko załatwione, transport, nocleg, sprzęt). Grupy niewielkie, poziom uczestników wyrównany, do 8-10 osób. Wpłacić i jechać.   Było jedno "ale". Ten poziom. Należało go samemu ocenić, a nie na miejscu, bo inaczej gość był odsyłany do domciu i się nieco kompromitował. Do oceny wytrzymałości na marsz i podejście służyły buciki(jeden, dwa, trzy - buciki). Do oceny sprawności na skale, śniegu, lodzie czekany(1, 2, trzy czekany). Podana była definicja co się rozumie, np. przez dwa buciki. I tak "każda wycieczka" miała przypisana takie symbole.   We Francji jest tak świetna tura Chamonix-Zermatt, tydzień. Zabezpieczone schroniska. Przewodnicy. Piękna rzecz. Podejścia i zjazdy przez przełęcze trzytysięczne. Zapewne też ma kreślone kryteria, by temu podołać, gdy się ktoś pisze.   Załączam przykładowe kryteria na tego typu wyrypy. A jest ich bardzo wiele i jak się ma kasę to można na świecie przeżyć piękną przygodę. Tylko ta forma!   Pozdrawiam Załączone pliki  Oceń swój poziom.doc   54,5 KB   187 Ilość pobrań
  19. Witam   Przyglądałem się dwa lata temu zawodom AZS(chyba winter cup-gra o samochód). Urządzanych przez Bachledę. Startowali(przynajmniej jeden gość z Katowic-zapomniałem nazwiska), którzy z Bachledą wyjeżdżali zdaje się do N Zelandii. Nie! Ale być może ten z Katowic(no cóż skleroza) próbował w Pucharze Europy. Gigant był tak od połowy górnej części stoku. Meta na dole. Jakieś 250 m różnicy poziomów. Nawet się nieco zdziwiłem, że nie zaczynali wyżej. Kilku gości jechało ładnie. Szczególnie zwycięzca( ten z Katowic-Jakub...?). Ale dużo było osób o cechach amatorskich. To był slalom  do przejechania nawet przeze mnie(przejechania oczywiście mając inne narty i nieco po trenując). Oczywiście jako pierwszy od końca. Nawet połowę przejechałem na slalomkach, jak likwidowali tyczki. Slalom mieli na dolnej części stoku. Wygrał Jakub...Problemem była dolna ścianka. Tu się trzeba zwijać.   Zachęcam(bakhz) do startowania. Potrenuj nie tylko gigant, ale też Slalom. Tu się kłania ten słynny "śmig". A nawet jazda z kompensacją, gdy się porobią dołki przy muldach. Najpierw technika a nie szybkość. Bo szybkość jest problemem, gdy nie ma techniki. Strach wtedy w oczy zagląda. Wreszcie szybkość musi się "wydusić", co nie jest proste. Szybko dogonisz Harpię. On się starzeje.   Pozdrawiam
  20. Witam   Może nie zamykać. Dręczy mnie sprawa, którą opisałem w  poście "Zdrowie>Kolano Osgood-Schlatter. Chodziło zapalenie przyczepu ścięgna rzepki  do kości goleniowej. Przez kilka tygodni nie dało się jeździć. Ortopeda dał mi zastrzyk ze sterydów. I potem przeszło.   Pojawiło się to po jeździe na wiosennej zmuldzonej ciapie, na Mosornym Groniu. Dość szybka jazda, po wierzchu śniegu, który tylko pryskał pod nartami. Narta Atomic GS9. Za dużo też chyba jeździłem, jak na mnie. I w dodatku prawie nie zatrzymując się na stoku. Ten śnieg dość mocno "szarpał" nartami. Narty przy takiej jeździe się bez przerwy szybko uginają i prostują, bo trafiają na bardzo zmienną powierzchnię śniegu. Nogi mam dosyć silne, więc narty szły idealnie równolegle i długimi łukami.  Tak sobie ciągnąłem po stoku, tym bardziej, że był prawie pusty. Ten sposób jazdy zauważyłem u młodych zawodników, którzy na takiej ciapie potrafili bardzo szybko puścić narty bardzo długimi łukami.   Nie wiąże tego z nartami tylko raczej z rodzajem śniegu. Ale to mnie nieco gnębi, bo lubię taką jazdę, dość szybko, długie łuki. Bo wtedy, gdy stok jest zryty(ale miękki wiosenny śnieg!), to się całkiem fajnie jeździ. Narty nie grzęzną i jedzie się prawie bez wysiłku, płynnie.Teraz mam narty jeszcze dłuższe(Code-178 cm, wzrost 175 cm) i czy nie pojawią się problemy przy takiej jeździe "po wierzchu". Inna sprawa, że kolana mają swoje lata.   Pozdrawiam
  21. Witam   Z Czarnej Góry jest przepiękny widok na Tatry. Nie sądzę, by sama jazda na nartach była  taka ważna, jeśli jest tylko bezpieczna.     Pozdrawiam
  22. Witam   Nie chcę eksploatować mojej Damy, ale dla uściślenia na forum co to jest śmig...Jeszcze jeden film z przed dziesięciu prawie lat. Stok jest dość stromy i znany wielu osobom na forum. Co do kijów... Faktycznie mało nimi pracuje. Może za bardzo z boku i za mało z przodu. Ale jakoś nie było widać potrzeby i mnie jako personalnemu instruktorowi to umknęło. Lata to nasza słodka tajemnica, ale dla niektórych młodszych znacznie forumowiczów mogła być babcią.   Pozdrawiam Załączone pliki  J_Hintertux.MPG   7,12 MB   218 Ilość pobrań
  23. Witam   Uzupełniam poprzedni post  o "śmig" mojej żony. Na stromszym stoku też jeździ podobnie. Jakoś sobie radzi.   Pozdrawiam Załączone pliki  zima 058.mpg   7,99 MB   216 Ilość pobrań
  24. Witam    To jest teraz coś dla nas. Wpływ czasu jest nieubłagany. Dla mnie i żony. Głównie chodzi o takie stoki i taki śnieg. Ambicje mamy ciągle jednak większe, jeśli chodzi o jazdę. Brakuje mi ciągle demonstracji, choćby na takim stoku jak ten(nachylenie), ale na wyślizganej  do"lodu" przez parapety szlaji. Z takimi problemami musimy się czasami zmagać, choćby na Mosornym Groniu pod królową Beskidów Babią Górą. To jest ciągle ten sam problem. Wszelkie demonstracje mają jakiś dziwnie fajny śnieg. Który jest tylko przez pierwsze pół godziny od otwarcia stoków(u nas).   Pozdrawiam
  25. Witam   Fred jazda na 9:30 i 14:30 to nie jazda, tylko skoki   Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...