Skocz do zawartości

Wujot

Members
  • Liczba zawartości

    2 858
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    24

Zawartość dodana przez Wujot

  1. Wujot

    MTB - wątek sprzętowy

    O tyle spora, że jeśli ktoś traktuje to systemowo to niestety nie pasi. Poczytałem recenzje w sumie nieźle, choć teren już nie było tak różowo. Niezbyt mnie przekonuje ten uchwyt, wygląda zupełnie słabo pod kierą ale też nad, musi drgać. Czyli jest jak zawsze - dobrze ale nie do końca. Czy to jest takie trudne zrobić przemyślaną lampkę na rower mtb???
  2. Wujot

    MTB - wątek sprzętowy

    Prawdę powiedziawszy to rzeczywiście ładowarka to, tak naprawdę, u mnie najczęściej powerbank. Ale teoretycznie robiąc gdzieś przerwę mógłbym podłączyć do prądu i coś podładować. Zresztą przy parodniowych wyjazdach rzeczywiście tak mi służy. Zamienniki które są godne zaufania są... droższe. Te Panasoniki i Samsungi to bardzo popularne ogniwa używane w laptopach myślę, że to optimum cena/jakość. Bardzo trudno znaleźć jest zresztą wiarygodne ogniwa o takich pojemnościach. Są dosłownie za grosze różne przedziwne pakiety, które przy odpowiedniej ilości pewnie też dadzą radę. Ale ponieważ jestem minimalistą, a w dodatku w cuda nie wierzę (ani okazje) więc trzymam się tych wymienionych (mam jeszcze Sony 2900 i ten wygląda, że też jest OK)
  3. Wujot

    MTB - wątek sprzętowy

    Różnie u mnie w Convoyu trzeba wyciągnąć i włożyć do ładowarki. A w taktycznym szperaczu Nitecore można podłączyć kabelek. Patrząc minimalistycznie, lepsze jest to pierwsze rozwiązanie. Napisałem jednak o ładowarce/powerbanku wychodząc z założenia, że ten ostatni zawsze mamy. Jest to po prostu logiczne uzupełnienie systemu. U mnie wszystko jest na 18650 i na długi nocny wyjazd wziąłbym latarkę na rower, czołówkę i ładowarkę-powerbank. Do tego 4 baterie. Do obsługi oświetlenia i telefonu.
  4. Wujot

    MTB - wątek sprzętowy

    Niezła ładowarka kosztuje 40 zł (i jest powerbankiem). W kwestii ogniw zła informacja jest taka, ze nawet nie ma co się patrzeć na to "dostajesz" z produktami. Kupujesz po prostu różowe ogniwa Samsung 3450 lub zielone Panasonic 3400 mAh. Sprawdzając wiarygodność oferenta. Można od zaufanych dostawców nabyć ogniwa rozbiórkowe (po sprawdzeniu pojemności i pradów).
  5. Wujot

    MTB - wątek sprzętowy

    Proponowałbym Ci jednak dokupić ładowarkę jako, że ma ona też funkcję powerbanku. Aby nie było prosto to z dużą ostrożnością kupuj takie Jako, że ogniwa 18650 tylko z nazwy mają identyczne rozmiary. Potrafią się różnić nawet o 3 mm i też na średnicy i czasem coś nie wchodzi (to głównie kwestia zabezpieczeń). Dlatego lepsze są takie. Tutaj zakładam tylko gumkę i jak dotąd nie było najmniejszych problemów. W domu mam jeszcze porządną ładowarkę na dwa bolce.
  6. Wujot

    MTB - wątek sprzętowy

    Jest jeszcze jedno zagadnienie, z jednej strony człowiek by chciał aby latarka była jak najlżejsza (ci którzy robią zjazdy mtb wiedzą, że urwać da radę wszystko , kwestia tylko zaparcia 😉 ) ale jednocześnie bez kabelkologi. W ten sposób czarodziejskie koło się zamyka do "jednobolcowej" latarki na 18650 gdzie mam przekonanie ciężar nie jest tak duży aby przy przeciążeniach urywało uchwyty (jakkolwiek mnie się udało) a jednocześnie około 500 lm można uznać za wystarczające. Niestety w połowie trasy trzeba aku wymienić, czasem dwa razy. Coś za cos.
  7. Wujot

    MTB - wątek sprzętowy

    Mam o tyle handicap, że oprócz oprócz obecnych doświadczeń, wcześniej samodzielnie, a później na studiach, przerobiłem kurs techniki oświetleniowej. Wśród zadań były też i takie gdzie liczyło się konkretnie linie izoluksów dla konkretnego reflektora i jakiś modyfikatorów. Mam wiec mocną świadomość światła w technice filmowej, fotograficznej i teatralnej. Oświetlenie roweru to trochę inne zagadnienie ale jak wiesz fizyka jest jednakowa. Szperacze (na przykład światło nurkowe) konstruowane są bardzo porządnie tak aby w środku była jasna szpila (na przykład 5-10 stopniowa) dokoła zaś było pole o zdecydowanie mniejszej jasności. Bardzo często przejście do niej jest skokowe). Ponieważ taki reflektor z reguły ma wysokiej klasy zwierciadło paraboliczne to dalej jest już bardzo ostre odcięcie do czerni. To znakomicie nadaje się do celu jakim jest poszukiwanie "czegoś" ale nie spełnia oczekiwań w przemieszczaniu się. W rowerze także stosowałem układ latarka + czołówka. Oprócz oczywistej zalety jaką jest możliwość szybkiego przeglądu sytuacji z boku trasy ma to dwie wyraźne wady. Pierwsza to brak światłocienia (gdyż patrzymy dosłownie spod reflektora) a przez to rysunku nierówności podłoża a druga, wynikająca z pierwszej to psucie rysunku światła głównego. Wobec tego mam (a czasem nie mam) czołówkę na głowie, ustawiona jest na 1/4 siły światła rowerowego (i włączam ją czasem, albo i nie). Jest więc po części zabezpieczeniem na przypadek awarii a też pomaga gdy droga wymaga przeglądu i jest skomplikowana. Oddzielną kwestią jest wysokość ustawienia reflektora głównego tutaj trochę eksperymentowałem mocując reflektor a to tuż nad kołem, pod kierownicą czy normalnie. I doszedłem do zdumiewającego 🙂 wniosku, że dokładnie nad kierownicą jak mają wszyscy jest najlepiej! Niższe położenie jednak zbyt podkreśla muldy i człowiek ma wrażenie, że tam czai się rów. Ale czołówkę jako główne źródło uznałem za duże nieporozumienie. Teraz jeśli chodzi o mnie to zdecydowałem się kiedyś na "firmową" przeróbkę Convoya s2 robioną przez Bociana pod kultową nazwą bocialarki. Podobne przeróbki robi też Greg (obaj z serwisu światełko.pl). Panowie rozbierają chińczyki wymieniają co trzeba (sterowniki), testują i poprawiają chłodzenie. Można też zamówić kolimator eliptyczny. Najsłabszym punktem tego systemu są uchwyty w zasadzie z niczego nie byłem do końca zadowolony. Uważam, że te 500 lm, które bocialarka daje przez 2 godziny jest wystarczające do mojej, raczej spokojnej jazdy.
  8. Wujot

    MTB - wątek sprzętowy

    Myślę, że licytacja na moc przypomina tę na Mpx w aparatach fotograficznych. Czyli to zabieg marketingowy. Łatwo to zresztą udowodnić. Otóż między pierwszym planem (powiedzmy 5 m) a tymi 200 m występuje 40 krotna różnica odległości. Oznacza to, że spadek natężenia oświetlenia jest 1600 x. To bardzo dużo, nawet dla oka człowieka. Czyli nie dostrzeżemy szczegółów w tej odległości jeśli coś będzie oświetlone w pierwszym planie. Moc miałaby znaczenie gdybyśmy stali przed ścianą wspinaczkową i ją przeszukiwali. Oczywiście mówimy o sytuacji gdy jest dostatecznie jasno aby uruchomić widzenie fotopowe (dzienne). Dla oświetlenia rowerowego znacznie ważniejsza jest charakterystyka emisyjna. Oczekiwalibyśmy szerokiej orientacji przed sobą i na boki oraz silniejszego środka na większą odległość. W dodatku chcielibyśmy aby nie świecić zbytnio w górę. Pytanie czy to jest możliwe i gdzie takie oświetlenie występuje? Otóż idealnym wzorcem jest auto. Daje przegląd na boki, oświetla do przodu i nie za wysoko (no jeszcze faworyzuje prawą stronę). Podobną charakterystykę dają czołówki z diodą bliskiego i dalekiego zasięgu. Albo dwie diody dalekiego zasięgu. Co ciekawe można też uzyskać to z jednej diody za pomocą kolimatora eliptycznego Resztę wkleję z SO "Mam mieszane uczucia patrząc na tę latarkę. Bo w sumie spory grzmot a akumulator tylko 5500 mAh. Wychodzi mi, że 18650 z ogniwem 3500 mAh (zdecydowanie mniejszy zestaw) wychodzi lepiej jeśli chodzi o relację waga/siła. Ale cena kontra moc na pewno wychodzi fajnie. Oddzielną kwestią jest, że 3500 lm to między bajki można włożyć. I dobrze, bo tak można byłoby jajka na obudowie smażyć. Wystarczy przyjrzeć się jak są rozwiązane dobre latarki taktyczne o dużych mocach. Ale kluczowa jest zupełnie inna sprawa - nieprzyjemna spotowa charakterystyka świecenia. Po różnych moich nocnych jazdach nabrałem przekonania graniczącego z 100% pewnością, że latarka na rower, jeśli jest jednodiodowa, to musi mieć kolimator eliptyczny który daje spłaszczoną elipsę światła. Mój przerobiony Convoy ma taką charakterystykę. I to się cudownie sprawdza, bardzo przypominając światła samochodowe. W skręcie oświetla znakomicie boki, ale co najlepsze, nie są one prześwietlone, nawet gdy jedziemy wąską ścieżką między drzewami. Cała scena oświetlona jest bardzo równomiernie i powiedziałbym harmonijnie. Podobny efekt można osiągnąć dając diody biskiego i dalekiego zasięgu (tak jest na przykład w Petzl Nao2). Kolimator zwiększa (na logikę) też zasięg w centrum. Dobra latarka (i dobry uchwyt) to nie jest prosta sprawa. Oczywiście gdy jedziemy w trudnym terenie a nie chcemy zbytnio zwalniać."
  9. A jakby był jakimś ważnym politykiem to przecież jeszcze więcej dla społeczności zrobić! A choćby strażakiem. Czy taki nauczyciel, co mógłby tyle dzieci wykształcić. No, bezrobotnego czy bezdomnego to spoko by można wsadzić. Szkoda tylko, że oni pewnie na nartach nie jeżdżą. Reducio ad absurdum. Nie odnoszę się do tego czy osąd winy jest trafny. Tego nie wiem, a pomyłki sądowe to dość powszechna sprawa. Nawiasem mówiąc 25 lat to jeszcze lekarzem się nie jest. W najlepszym razie stażystą. A raczej studentem.
  10. Wujot

    MTB wątek krajobrazowy

    Taka Polska w pigułce...
  11. Wujot

    MTB wątek krajobrazowy

    Na wtorek prognoza pogody znów była optymistyczna. Ruszyłem więc znów na podbój Odry. Nawiasem mówiąc mam plan aby ją przejechać po obu stronach od Kędzierzyna (Koźla) - Do Krosna Odrzańskiego. W sumie to będzie kilkanaście 50-70 km pętli obejmujących najciekawsze miejsca. W zasadzie to mi już bardzo mało co zostało bo do Nowej Soli już mam prawie rozpracowane. Dlaczego Odra? Nie chodzi tutaj o to, że to jakaś romantyka. Po prostu przy takiej dużej rzece mamy koncentrację bardzo różnych tematów. Są tam przecież spore miast z wiekową historią. Dalej były to, od zawsze "inkubatory przemysłu". Ale też niektóre fragmenty przy rzece (szczególnie te gdzie wpadają dopływy) są zdecydowanie słabo dostępne, więc ostały się tam lasy łęgowe i grądy. Mamy więc mieszankę w miarę dzikiej przyrody, historycznych historii oraz industrialu. Plus trochę terenów wypoczynkowych no i oczywiście rolnych. I jakieś tereny ni w pięć ni w dziewięć. Bardzo fajnie wychodzi logistyka eksploracyjna bo wzdłuż rzeki biegną solidne linie kolejowe i można robić z nich kombinacje zarówno pętli jak i tras liniowych. Tym razem w planie był start w Opolu po zachodniej stronie Odry do Krapkowic i powrót po wschodniej. Warun był ciekawy bo przynajmniej w pierwszej części dnia sporo chmur i nieliczne przebłyski słońca. Trzeba było więc być czujnym jak ważka, przewidywać kiedy pojawi się światło na planie, i bez namysłu to wykorzystać. Czasem trwało to aż 2 s. Na początek Opole i Wyspa Bolko. Później jazda najbliżej rzeki jak się da. Tutaj po raz pierwszy pojawia się dzisiejszy lejtmotyw Tu też jest. A tu kolejny fragment infrastruktury, wielokilometrowy przenośnik. Tutaj już razem w kupie cementownia Górażdże i taśmociąg z kopalni Folwark. Po drodze Odra do pokonania. Zostawiamy z tyłu instalację Teraz historia - zamek Rogów Opolski (trochę w bok ale trzeba) I Krapkowice z wieżą zegarową, dalej zamek. I symboliczna fota - Zamek Krapkowice i przystań rzeczna czyli wszystko co trzeba. Zamek Otmęt (to już po nawrotce) Tego nie mogłem sobie odmówić - Otmęt. Dzieciom PRL nie trzeba przypominać. Natura natury. I mocne uderzenie! Górażdże to największy producent cementu w Polsce a Polska to drugi producent w Europie. Czyli istotny gracz (i wielka spalarnia kłopotliwych odpadów). Znów przestajemy się odwracać. Kolejny industrial. Słowo "Famet" z mapy niewiele mi mówiło więc się dokształciłem. "Produkcja aparatury i urządzeń przemysłowych - wielkogabarytowych konstrukcji spawanych (w tym korpusów turbin i generatorów), płaszczowo-rurowych wymienników ciepła, kondensatorów pary, podgrzewaczy regeneracyjnych, aparatów kolumnowych i reaktorów chemicznych, zbiorników ciśnieniowych i filtrów gazu. Ponadto - elementów turbin wiatrowych, dźwigów i maszyn przeładunkowych." I rzeczywiście, kilkanaście albo kilkadziesiąt fabryk i ciężki kaliber. Nawet własny port mają (ale nic się tam chyba nie dzieje). Na koniec rekreacja wzdłuż Odry (Kamionka Bolko - czyli efekt powodzi z 1997 r) Na koniec trasa. Niebieski to był plan - różowy praktyka. Ale jak widać i tu i tu udało się blisko rzeki.
  12. Wujot

    MTB wątek krajobrazowy

    Nie wiem na ile Ci się moje rozwiązania sprawdzą bo u mnie, jak zawsze, wszystko jest inaczej. Jeżdżę zawsze z plecakiem (10 l) to bardzo dobry model - Cube ten, z kapitalną wentylacją. Telefon mam w płaskim pokrowcu na szelkach plecaka. Pokrowiec jest z systemów militarnych. W dole pokrowca zrobiłem dziurę przez którą mogę przeprowadzić kabelek z plecaka. Tam mam ładowarkę w funkcji powerbanku (jest na ogniwa 18650). Dokładnie na te same ogniwa mam też silne światło i czołówkę (do mtb w nocy). Mogę więc dowolnie tym żonglować mając kilka akumulatorów. Nawigację mam ustawioną głosowo (jak w samochodach), informuje mnie o zmianach kierunku, a także o odejściu od trasy (chyba 20 lub 50 m). Nie działa to idealnie, ale w sumie nie narzekam. I tak lepiej jak na wyświetlaczu. Szczególnie w deszczu 😉 . Taki system pozwala mi bardzo szybko wyjąć telefon do zdjęć nie tracąc prądu na wyświetlacz, a co ważniejsze na mocowanie i zdejmowanie z uchwytu. Z reguły wystarcza mi prądu na 6-7 godz jazdy i 500 zdjęć (są strasznie prądożerne). Wtedy podpinam kabelek podładowuję z tych 15% do 50% i odpinam. Można by oczywiście mieć dwa telefony (tak kiedyś jeździłem ) jeden złomowy podpięty na stałe do powerbanku i rozjaśniony na maksa. Ale mi się wykończył a nie widzę potrzeby kupowania kolejnego. Więc jest jak opisałem.
  13. Wujot

    MTB wątek krajobrazowy

    Traktuję to jako komplement ale... przecież o przygotowaniach nic nie było! Napisałem o czytaniu mapy i tego co na niej nie ma. A wcześniej o tym co jest źle zrobione (na OSM). Na przykład w tej aplikacji, która dla Ciebie jest rewolucją, a która podczas projektowania pętli pomija niektóre odcinki bo są niepozamykane węzły, o czym nie masz, jak widać, pojęcia. Trochę mnie ta abnegacja dziwi bo co i rusz pokazujesz profesjonalne podejście i spin dupska w różnych sprawach a nie zastanawiasz się, że dobry plan to o 100% lepsza wycieczka. Zasadniczo to jednak po prostu prowadziłem dialog z Mitkiem. Pomny wcześniejszych doświadczeń nie mam za bardzo ochoty kontynuować dialogu z Tobą, bo przypomina mi to kopanie się z koniem. Właśnie zrobiłeś pierwsze jazdy, poczytałeś fora i wypracowujesz pierwsze swoje zdanie. Poczekam trochę, jak będziesz potrafił coś wnieść to chętnie Cię posłucham. Na razie wybacz, szkoda rzucać perły przed... konie. 😉
  14. Wujot

    MTB wątek krajobrazowy

    Mapy.cz to jedna z implementacji OSM. Sporą wadą OSM są niepozamykana/niedociągnięte linie. Jeśli korzystasz w projektowaniu z "przyklejania" do drogi (a oczywiście z tego zawsze się korzysta) to automatycznie omija ten niezamknięty węzeł, czego możesz nawet nie zauważyć. Tych wadliwych skrzyżowań jest sporo. Jak jest się wyczulonym na takie sprawy to łatwo to wyłapać i poprawić, w trybie ręcznym. Nie wiem jak się to robi na mapy.cz bo krótkie próby pokazały mi, że Locus, który edycję i zarzadzanie trackami ma znakomite, to zdecydowanie lepsza liga, więc odpuściłem sobie tych Czechów. Obraz z satelity w przypadku terenów polnych to wielka pomoc, niestety różnie bywa z aktualnością tych fot, bo sytuacje polne są bardzo zmienne. To należy oprawić w ramkę, mapa jest absolutnie kluczowym źródłem informacji. Bez najmniejszego problemu można wytypować najbardziej wartościowe miejsca, wystarczy popatrzeć na cieki, skarpy, ślady po łomikach, zaznaczone obiekty. Dalej zagęszczenia ścieżek, które świadczą o ruchu ludzi. Z reguły tam coś jest. W lasach zaś szukamy "starych" dróg które bardzo odróżniają się od ortogonalnej siatki LP. Zawsze staram się wybierać tylko je. Idą wzdłuż skarp, wiją się malowniczo, są zarośnięte i wąskie (co jest dużym plusem). Dobrym źródłem informacji są też usługi google. Głowna mapa jest oczywiście bez wartości ale ciekawe miejsca recenzowane przez lokalnych przewodników pozwalają wybrać "mikroatrakcje" warte zajrzenia. Dobrym instrumentem jest też street view. A konkretnie skrzyżowania z drogami gruntowymi. Jak nie wiem w jakim stanie jest ta droga to zaglądam na jej skrzyżowanie z tymi obfotografowanymi i coś wiem. Nie zawsze to działa ale, dość często, tak. W kwestii przygody to ponieważ jazdę rowerem traktuję na poły zawodowo to zaczęła liczyć się efektywność. Stąd tak rozbudowany wątek planowania. Czyli przygody są pod kontrolą. Trochę brakuje mi tej mojej romantycznej jazdy gdy nic nie musiałem. Ale ponieważ ładnych parę lat tak przejeździłem to obecny etap też mi całkiem odpowiada. Zresztą dotyczy to szczególnie "pozyskiwania" udanych fot. W sezonie wiosenno-letnim-jesiennym to podstawowa sprawa.
  15. Wujot

    MTB wątek krajobrazowy

    Każda trasa po której porusza się rowerzysta (no poza fatami) została przez kogoś zrobiona, wydeptana. Czy to przez maszyny, czy pieszych albo wędkarzy. Co do zasady praktycznie nie jeździ się dowolnej linii (w przeciwieństwie do takiego freeride). Dlaczego więc nie skorzystać więc ze ścieżek zrobionych przez rowerzystów dla rowerzystów? Nikt nie każe Ci jeździć po wymuskanych gładkich ścieżkach Glacensis, są też takie, które uzdatnili anonimowi rowerzyści robiąc brakujące, rachityczne, tymczasowe, "mostki" nad ciekami albo wyznaczając sensowną linię w terenie, bądź podsypując bandę gdzieniegdzie. Na takich Wzgórzach Strzelińskich masz oficjalne singletracki (może 10 km) i pewnie ze 30 km wąskich "nieoficjalnych" ścieżek czasem solidnie stromych. Dalszym etapem są systemy enduro (na przykład w Srebrnej Górze) gdzie już spokojnie możesz się zabić. Ale to nie koniec bo znajdziesz też klasyczne kolarstwo grawitacyjne (DH) i gdzie nazwa typu "Kambodża" doskonale oddaje poziom trudności. Teraz te ostatnie to są oficjalne bikeparki ale jak zajrzysz na trailforks to znajdziesz tysiące linii nieoficjalnych, ale oczywiście przejeżdżonych i widocznych dobrze w terenie. Utrzymywanych przez lokalnych wolontariuszy. Z tej przebogatej oferty linii rowerowych możesz wybrać to co Ci odpowiada. I na pewno coś się znajdzie. Naprawdę głupio to omijać. ---------------------- W kwestii planowania tras to myślę, że przy piwie można byłoby pogadać o aktualności map wszelakiej maści począwszy od klasycznych topo z Geoportalów, przez wolontariatowy OSM i podkłady satelitarne. W zasadzie (z powodów oczywistych) jedynym użytecznym standardem jest właśnie OSM ale należy podchodzić do niego z dużą dozą nieufności. Zasadniczo drogi twarde oczywiście się zgadzają, z leśnymi jest podobnie, choć jeśli była prowadzona zrywka, to ZUL-e potrafią zrobić Sajgon i w praktyce zniszczyć drogę do stanu całkowitej nieużywalności. Zdecydowanie najgorzej jest z polami. Tutaj czeka nas prawdziwa loteria a to przez paskudny zwyczaj orania miedzy, gdy nikomu to nie przeszkadza. I masz na podkładzie geodezyjnym (czyli wedle prawa) drogę... a miejscowy ją zaorał i "co mi Waść zrobisz?". Drugie to zarastanie - na mapie droga, a w praktyce tarninowy zagajnik. Poza tym maszyny rolnicze to są potężne grzmoty i potrafią zdewastować strasznie grunt. W każdym razie jeśli nie widzisz kontynuacji drogi rolnej w postaci leśnej to należy podchodzić do tego bardzo, ale to bardzo, nieufnie. Wjeżdżasz na asfalt (drogi urządzenia rolnego albo podobnie) a za dwa kilometry kończysz w dżungli. Po stronie niespodzianek w drugą stronę to docenić trzeba wolontariacką pracę wędkarzy przecierających drogi i ścieżki wzdłuż cieków. Można założyć, że w walce z konkurencją każdy wędkarz będzie starał się dostać w najdziwniejsze miejsce. Nie oznacza to jednak, że zawsze będzie to po naszej myśli. Bo moczykije są jednak oportunistami i optymalizują swoją pracę. Warto więc ocenić z którego kierunku "powinni" wjeżdżać. I wtedy założyć, że są ścieżki mimo ich braku na mapie. Mnie w każdym razie dość często udaje się trafić. Kolejnym sprzymierzeńcem są ludzie dojeżdżający do pracy i także utrzymujący niektóre linie. Przy planowaniu uwzględniam więc różne przesłanki w tym także układ lokalnych cieków i mostków zaznaczonych w terenie. Mostek to duża pomoc w planowaniu bo raczej przeważnie jest i wokół niego rozwija się działalność "drogotwórcza". Drugą istotną informacją jest topografia terenu. Warstwice pozwalają łatwo wyobrazić sobie siatkę połączeń bo koniec końców czasem trzeba dotrzeć do najodleglejszych kwartałów lasu (no chyba, że to rezerwat po którym oczywiście nigdy nie jeździmy). W planowaniu trasy kieruję się żelazną zasadą - kłopoty mogą się przytrafić wyłącznie w pierwszej części dnia. Zaczynam więc zawsze od "wątpliwych" kawałków mając od razu zaplanowane awaryjne powroty, skróty trasy a także ewentualne przedłużki jakby szło bezproblemowo. Oczywiście czasem zdarzają się jakieś niespodzianki ale ponieważ zrobiłem pewnie w ciągu ostatnich lat z 500 różnorodnych (niepowtarzających się) tras to wykształciłem czekistowską nieufność i jestem przygotowany (moralnie i materialnie) na wszelkie okoliczności. Szczególnie, że jeżdżę bardzo często sam. Dawniej zresztą potrafiłem jeździć totalnie programowo na pałę dając się zaskakiwać okolicznościom ale ten etap minął bezpowrotnie. Wszystkie te uwagi są pisane z pozycji kogoś kto zasadniczo nie powtarza tematów i za pierwszym ( jedynym) podejściem chce wyjeść cały miodek.
  16. Wujot

    MTB wątek krajobrazowy

    Izery są łatwe i niezbyt wymagające technicznie. No chyba, że uprzesz się zjechać ścieżką przez U Karlovskeho Mostu przez Izerkę do Izery (mocne enduro) Zajawkowo o regionie napisałem https://www.skionline.pl/forum/topic/16822-rowerowe-eskapady-relacje/page/151/#comment-353226 Pod adresem https://dolnyslaskrowerem.pl/kraina/karkonosze-i-izery znajdziesz trzy klasyki Izerskie (niestety tylko tyle) To co się jeździ masz na mapie, zdecydowana klasyka dla większości to dolna lewa część mapy. To obszar zielony. Koniecznie pojedź jednak na czeską stronę na prawo od Harachowa (obszar modry), to co prawda Karkonosze ale jazda wzdłuż Mumlawy i powrót górą asfaltami po górach na pewno ci się spodoba. Czerwony kolor to trudniejszy technicznie kawałek miedzy Szklarską a kopalnią Stanisław. Jest tam dość ciekawy singletrack 14 oraz strome podjazdy pod Wysoki Kamień. I łatwy łącznik z Szklarskiej do Jakuszyc. Na żółto zaznaczyłem Kamienicki Grzbiet - jazda w lesie i bardzo ładnym pofałdowanym terenem rolnym. Tam nikogo nie spotkasz. Różowy to Świeradów i jego główne atrakcje w postaci singletracków Zajęcznik i Czerniawska Kopa (a dalej już czeskie). Jest jeszcze oczywiście Pogórze Izerskie z kapitalnymi tematami. Ale może to innym razem 😉
  17. Wujot

    MTB wątek krajobrazowy

    Temat niby nie mtb ale zdecydowanie na rower mtb. To tytułem usprawiedliwienia 😉 Przedwczoraj wreszcie zobaczyłem w prognozie słońce, chmury umiarkowane i, i, i... 1 m/s wiatru. Czyli idealne warunki do "tematu wodnego". Ten zaś leżał i czekał na ten czwartek co był. To zaplanowana pętelka z Gogolina do Koźla i z powrotem, po obu stronach Odry. Jak zawsze chodziło o to aby być jak najbliżej wody. Warun do jazdy był specyficzny - cały czas po rozmokłym, tylne koło chodziło mi na boki aż miło. Plus często baseny kałuż. Tu szybko złapałem luz, bo przy jednej z nich uznałem, że nie będę tarabanił się przez chaszcze i ją przejadę. Co zrobiłem skutecznie, tyle tylko, że była głębsza jak myślałem. Więc już później miałem zero stresu. Z ciekawostek po drodze było parę stopni wodnych, parę starorzeczy, piękne kompleksy stawów, objazd plant po fortyfikacjach w Koźlu i widoki na tamtejszy port. Wisienką na torcie... ale to na końcu. Teraz pora zaś na wisienkę Najlepsze, że wehikuł napędzają... kierowcy ( i nieszczęśni rowerzyści). Odbywa się to za pomocą wielkich drewnianych kluczy co się je wpina w linę i ciągnie albo pcha, w zależności od preferowanej techniki. Jak dojdziemy do przelotki to trzeba przyrząd wypiąć. Mam jeszcze jedną odrzańską przerwę promową na celowniku (w Lubuskim). W każdym razie fajny przerywnik. I mapka (w sumie prawie 100 km, część naprawdę awangardowa) Wśród zdjęć był też (nie)sławny Kanał Gliwicki. W Odrze jakby najmniejszego cienia katastrofy ekologicznej nie widać. Od wędkarzy słyszałem, że życie wraca i, że sporo ryb przetrwało.
  18. Dla mnie nie ma większego znaczenia czy jadę na 72 czy 105. Bo to co mam na nogach musi wystarczyć. I tego zasadniczo się trzymam. Trzeba zaadaptować technikę do warunku i desek. Z moich obserwacji wynika mi, że bardziej zresztą przeszkadza w terenie narta zbyt sztywna jak zbyt wąska. Zdarzyło mi się kiedyś zabrać lekki set turowy i "pech" - spadło multum puchu. Ekipa kumpli na szerokich freeridówkach a ja na tlt5 i haganach 72 mm. I na pewno nie miałem takiego funu jakbym miał na Mantrach i powiedzmy w Beastach (buty) ale przy odrobinie większej uwagi dalej zabawa była przednia. Koledzy stwierdzili, że jadę ciut mniej pewnie jak zawsze ale w zasadzie to nie widać było podobno wielkiej różnicy. Oczywiście w puchu łatwo się jeździ na wszystkim. W śniegach wiosennych już ta różnica szerokości jest bardzo odczuwalna. Ale te centymetry liczone na wartości typu 5% to bardziej nam w głowach siedzą niż są rzeczywistym problemem. Przekonałem się o tym kiedyś jak mi spadła narta na lodowcu kilkaset metrów w dół i pożyczyłem od kolegi narty 156 cm aby po nią zjechać (i wdrapać się powtórnie). Ponieważ były to jedyne narty to zgodnie z zasadą z pierwszego akapitu byłem szczęśliwy, że je mam. A śnieg był ciężki wiosenny i puszczało już mocno. I przechodząc do wniosku - nie widzę problemu żeby zjechać na czymkolwiek w każdych warunkach. Natomiast widzę kolosalną różnice w zwrocie na stromym stoku (na podejściu) między +5 cm a -5 cm - bo najnormalniej wynika to z długości mojej nogi. Między dużymi a małymi nartami jest też około 0,8 kg różnicy wagi co jednak nawet na podejściu się czuje. Patrząc na skituring jako efektywne zarządzanie środkami, więcej zyskuję na mniejszej narcie na podejściu jak tracę na zjeździe. Mniejszą nartę łatwiej też obsłużyć na przepinkach (mówię o tych bez odpinania butów). F&L górą. -------------- Miałem Waybacki (ekonomiczny wybór) , ok 172 i 94 mm, w zestawie freetour . Przez pierwsze 20 dni intensywnej jazdy była to całkiem fajna narta. Później zrobił się kapeć.
  19. Na szybko: Kije dość ciężkie i drogie. W mniej jak połowie ceny masz Milo FR, które po drobnej interwencji są na lata. I są lżejsze. Wiązania Dynafita - naprawdę??? Ponad 1 kg! Kto kupuje Dynafita jak jest ATK? O nartach się nie wypowiem bo nawet wagi nie ma, ani konstrukcji. Geometria jest akceptowalna do skituringu. O butach tym bardziej.
  20. Im lepiej jeździsz tym krótsze narty. Standardem jest -5 do -10 cm (nie mówię o wąskich żlebach bo tam jeszcze krócej). Z krótkich nart jest multum korzyści. Na przykład w podejściu na fokach w bardzo stromych żlebach (ludzie już 35-40 stopni potrafią na luzie robić). Podejście z buta też wygodniejsze. W ciągu tych 20 lat narty się nieznacznie poszerzyły i trochę skróciły. Ponieważ w aktywności skiturowej więcej czasu spędza się na podejściu to, nawet kosztem komfortu jazdy, opłaca się mieć je szybsze i wygodniejsze. A tutaj mniejsza i wąska narta daje bardzo duże korzyści. Trochę inaczej jest w freetour gdzie narty są szersze (powiedzmy 90 mm) i w okolicach wzrostu. Raczej na lekkim drewnie Dłuższe i szersze (i cięższe) narty używa się we freeride.
  21. Wujot

    ZAKUP NART i BUTÓW

    Tak. Kupowanie butów skiturowych to zupełnie inna liga jak zjazdowych. To są konstrukcje z cienkim botkiem a przeznaczone pod wielogodzinne a często wielodniowe podchodzenie. Moim zdaniem proces jest tak z 10x bardziej wymagający jak zjazdowy. W dodatku naprawdę ciężko dostać i porównać różne modele. I teraz jeśli doświadczony sprzedawca poświęci sporo czasu (tak ze dwie godziny) aby dobrać dobry model a ludź wyjdzie i konkretny model kupi na necie to chyba 100 zł to nie jest dużo. Nawet malutko. Czy to się opłaca to inna sprawa bo przeważnie jest spora zniżka na odbarczanie, tę stówę odejmuje się też od ceny. Wychodzi prawie na to samo albo i to samo. Poza tym na naprawę (często zawinioną przez użytkownika) w ekspresowym tempie można liczyć. Sprzedawca dba o swoich klientów, warto zadbać o niego.
  22. Skoro porysowane narty upiększa się lakierem do paznokci (w dodatku hybrydą) to... to... chyba tak!
  23. Myślę, że to dwa okazy młode i jeden dojrzały. Choć wszystkie trzy zostały dojrzane. "Dojrzeć albo nie dojrzeć oto jest pytanie" Od Wujota
  24. Z grzybami rurkowymi ryzyko kłopotów po zjedzeniu jest minimalne Ale to najprawdopodobniej jest złotoborowik wysmukły. Czyli amerykański ekspata.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...