Skocz do zawartości

Piskoor

Members
  • Liczba zawartości

    572
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Piskoor

  1. Gdyby były trudne warunki pewnie powiedziałbym że są trudne, a nie ze stok jest przygotowany perfekcyjnie. Co zresztą patrząc na ekran wydaj mi się bliskie prawdy. Każdy z tych zawodników jest przecież na nartach w tym sezonie nie od tygodnia... Być może z powodu tego że są to pierwsze zawody to i presja jest większa? W końcu to zaczyna decydować o kolejnych startach. To tylko moje rozmyślania :-) Kontuzje zdarzają się wszędzie, a wczoraj w sumie tych upadków nie było specjalnie dużo.. Chyba 2? Pozatym cieszę się że w TV coś innego niż 2ga Bundesliga :-) Wysłane z mojego SM-N975F przy użyciu Tapatalka
  2. Właśnie obejrzałem wywiady przed zawodami.. Wygląda na to że zawodnicy nie podzielają Twojego zdania. :-) Warunki - w tv wyglądają na bajeczne A zerwanie więzadła może przytrafić się na każdym treningu np Anna Veith - obie kontuzje przed zawodami. Wysłane z mojego SM-N975F przy użyciu Tapatalka
  3. Właśnie obejrzałem wywiady przed zawodami.. Wygląda na to że zawodnicy nie podzielają Twojego zdania. :-) Warunki - w tv wyglądają na bajeczne A zerwanie więzadła może przytrafić się na każdym treningu np Anna Veith - obie kontuzje przed zawodami. Wysłane z mojego SM-N975F przy użyciu Tapatalka
  4. Ja sprawdzałem bo w opisie padało stwierdzenie że narta robi się twardsza :-) Odezwała się dusza "badacza". To o czym piszesz może wyjaśniać dlaczego narta ugięła się o mniej więcej 2 mm a nie np 2 cm :-)..
  5. Wydaje mi się że UVO w Voelkl całkiem dobrze się trzyma..  Czy działa ? tego nie powiem bo SL mam bez UVO, a GS z UVO więc porównanie byłoby dosyć trudne :-) Może... gdyby mieć dwie takie same narty - jedna  zamontowanym tłumikiem drgań a druga nie, można by coś poczuć czy zaobserwować.   Swoja droga miałem kiedyś Voelkl z takim patentem na "utwardzenie" narty - Bodajże RT SC to były z okolic 2012 roku.. Śruba imbusową skręcało się śrubę która naciskała na grafitowy pręt - który w miarę ściskania miał się stawać twardszy.  Sprawdzałem to doświadczalnie, obracając nartę do góry nogami położoną na dwóch oparciach krzeseł i obciążając ją na środku sznurkiem z zaczepionym wiadrem z wodą :-)  czyli mniej więcej 10 kg - ale mocno punktowo. Rożnica pomiędzy skrajnymi "ustawieniami" narty była ale to nie była różnica typu 2 cm , tylko raczej 2 mm.  Oczywiście mógł to być zwykły błąd pomiaru :-D
  6. Na snowinn jak i na trekinn kupowałem kilka razy - zawsze dochodziło bez problemu.   z zagranicznych warto tez zerknąć na https://www.fc-moto.de/pl/Narty          głównie odzież top-narty.pl    niby polska ale czeska :-) https://www.nencinis.../sports/skiing/   
  7. Piskoor

    kaski ruroc

    przyjrzałem się na stronie..   - Czy cholernie drogie ?? Przeciętne - tym bardziej że w zestawie są gogle i maska. Jeżeli gogle sa dobrej czy bardzo dobrej jakości to wiele zmienia - Design ? wg mnie nic specjalnego. Kształt kasku bardzo typowy, bardziej snowboardowy niż narciarski. Owszem w kilku modelach fajne malowanie,   Szczerze, ani na tak , ani na nie :-) Ot po prostu jeszcze jedna firma robiąca kaski :-) Choć oczywiście może mieć swoich fanów :-)   Fajny jest opcjonalny zestaw BT i to że wbudowany jest system Recco   ps. nie zauważyłem w zestawie jeszcze daszek uchwyt do kamerek i otwieracz do butelek :-D
  8. Piskoor

    Paganella

    Szukać czegoś w ośrodkach Sierra Nevea / Tarvisio / Ravascletto / Sappada / Piancavallo chyba są zarządzane prze promotour   Są dużo tańsze niż Dolomity ( skipass 6 dniowy w ub roku 165 euro przy mniej więcej 270 w Dolomitach ) i są... bliżej bo niedaleko od trójstyku granic Austria - Słowenia - Włochy.   Szczególnie Sappada - trasy dosyć długie - głównie niebieskie, choć infrastruktura wyciągowa leciwa ( głównie dwójki ), za to raczej pustawo , nawet w okresie high season
  9. Panowie.. Że skrajności w skrajność. Nie piszę o ośrodkach gdzie jest 100 różnych tras ani o takich gdzie jest jedną. (w końcu nawet taki mały Reinswald ma tyle km co SMR) Zresztą na wszystko jest czas. W grudniu z kumplami zwiedzamy a ferie z rodziną i znajomymi już takiego ciśnienia nie ma. Liczą się za to pustki na stoku i klimat. Zresztą.. Większość moich znajomych i tak nie ogarnia więcej niż kilku tras. A po przyjeździe na miejsce pierwsze pytanie to "a byliśmy tu już kiedyś?" Ja natomiast mam raczej fotograficzną pamięć i jestem w stanie narysować z pamięci każdą trasę którą jechałem w życiu :-D. Z racji tego jestem uważany za raczej nienormalnego.
  10. Piskoor

    Promocja 4F

    ja dostałem w tym roku jedne skarpety narciarskie 4F - cena nie mała bo prawie 100 pln ( jak na skarpety ) po jednym dniu na nartach trzeba je chyba 4 krotnie wyprać tak by przestały walić :-) W żadnych innych skarpetach tak nie mam.  A za 100 pln naprawdę można coś ciekawszego znaleźć. akurat dla mnie zestawem rozpoznawczym rodaków jest zestaw kominiarka + kask na kominiarkę - niezależnie od temperatury zewnętrznej.
  11. och Isolaccia - bardzo lubię..  ale to jednak 40 minut drogi z Livigno i to takiej po której wrażliwy żołądek czasem mówi Ałaaa Icolaccia i Santa Caterina to raczej dwie świetne alternatywy dla Bormio - dla mnie. Ale zgadzam się że i z Livigno można wyskoczyć :-)
  12. to dołożę kilka zdjęć z Reinswaldu plus link do kamery :-) jak widzę jeśli chodzi o ludzi to nic się nie zmieniło :-)   Plusem jest również możliwość zwiedzenia Bolzano ( 25 km ) naprawdę pięknego miasta oraz kilku nader ciekawych zamków.   http://webtv.feratel...02-49B9A711D849   Dolinka zaciekawiła mnie na tyle że już planuję dokupienie kolejnego elektryka tak by cała rodzinka mogła spokojnie pedałować w lecie górskimi szlakami. W ub roku wypożyczyliśmy e-bike w Aoście i Dolomitach i to naprawdę świetna forma wypoczynku / relaksu. A malkontentom twierdzącym że e-bike nie pozwala się zmęczyć ... Pozwala. Różnica jest taka że kiedy już jesteś mocno zmęczony, pozwala wrócić do kwatery :-)    
  13.  wg oficjalnego cennika 6 dniowy kosztuje 187 eur dla dorosłego dla juniora (2000-2010 ) około 130 eur.   Jak załatwiałem z noclegiem to mi nie dzielili na juniora czy dziecko - płaciłem 820 pln / osobę.    Można kupić skipass Ortler - droższy o 25 % ale obejmujący : Reinswald/Sarntal, Rittner Horn, Belpiano-Malga di S. Valentino, Maseben/Langtaufers, Minschuns/CH, Watles/Mals, Trafoi, Sulden, Schnalstal, Meran 2000, Vigiljoch, Ulten/Schwemmalm, Pfelders/Passeier, Rosskopf/Sterzing, Nauders (A).
  14. Cześć wszystkim.   Chciałem się podzielić kilkoma spostrzeżeniami dotyczącymi okresu polskich ferii spędzanym we Włoszech. W tym roku moje wyjazdy dotychczasowe to był grudzień 2018 na otwarcie sezonu ( jak zawsze udany, pustawo i słonecznie ) oraz dwa tygodnie ferii (mazowieckie). Nauczony doświadczeniem odpuszczam sobie: a. Dolomity - z wyjątkiem mniejszych ośrodków typu San Martino / San Pellegrino jest tam dużo ludzi, jest znacznie drożej i choć region uwielbiam to preferuję go w innych okresach b. Livigno - poza gorzałą w niskich cenach i pomimo usilnych chęci nie potrafię w tym ośrodku znaleźć niczego co mi pasuje - ani trasy, ani klimat c. Val di Sole - mając na mysli zestaw Folgarida/Madonna lub Tonale - również jak dla mnie zagęszczenie ludzi na dopuszczalnym choc już nie komfortowym poziomie.   Jestem już poza etapem gdzie wybieram ośrodki na zasadzie 300km tras będzie fajnie - raczej 30km tras i 30 osób - będzie extra :-)   W tym roku w pierwszym tygodniu padło na malutki ośrodek znajdujący się w dolnie Val Sarentino z niemiecka zwanej Reinswald. Ośrodek z typu małych - gondola + krzesło + 2 orczyki. W sumie chyba 25 km tras - najdłuższa około 5 km + 2 x 3,5km + 4 x 2-2,5km Jechałem z rodzinką ( 4 osoby w sumie ) + 7ka znajomych - mocno poczatkująca. To tez był jeden z kryteriów doboru ośrodka, przynajmniej jedna dosyć długa łagodna trasa. I jak wrażenia ?   Okazało się że trenowała tam kadra US więc mam zdjęcie z M.Schiffrin ( zresztą wszystkie dzieciaki też, MS jest nader sympatyczną osobą ) co już pokazuje że ośrodek jakiś potencjał ma :-) Poza niedzielę kiedy przyjechało trochę ludzi z Bolzano - Trochę znaczy pełen parking i niewielkie zagęszczenie na trasach w pozostałe dni nie było pustawo, było pusto. Miałem momenty gdzie zjechałem 3-4 razy trasą pod rząd nie mijając nikogo... Trasy jak dla mnie wystarczające, mocno urozmaicone pomimo tego że było ich stosunkowo niewiele. Znalazła się jednak i ładna ścianka typowo slalomowa, znalazła się fajna czerwona typowo gigantowa. Jedyny minus w pierwszym tygodniu to była pogoda bo na 6 dni narciarskich były tylko 2 słoneczne. Do tego jeden dzień lekka mgła + 2 dni zachmurzone i jeden mega opad śniegu ( następnego dnia zamkneli Brenner i pewnie sporo osób wie jaki był powrót do domu - znajomi wracali 27 h ) Gdyby pogoda bardziej dopisała myślę że dostałbym ostro w kość bo komfort na stoku był przeogromny i zachęcający do wykręcania naprawdę dużej ilości kilometrów. Widokowo również zacnie - ale to wszędzie w Alpach.  Żarcie jak to w Południowym Tyrolu - dobre, smaczne, w przyzwoitych cenach. Mieszanka włosko - austryjacka dobrze się sprawdza.    Sztruks.. do godziny 14 tej :-)   A co do ceny.  Uwaga - wyjazd kosztował mnie od dorosłego około 900 pln ( spanie i skipass ) tak więc cena znakomita. Odniosłem tez sukces personalny bo nauczyłem w końcu 3 osoby używac kijki i przekonałem dwie kolejne że narty 149 do wzrostu 161 to ciut za mało. Wypożyczyły zatem 161 i to w dobrym gatunku :-) i zmiana ogromna.   Dla mnie osobiście ten wyjazd miał również ogromne osobiste znaczenie, bo po 3 latach przerwy spowodowanej chorobą i wyniszczonego chemią organizmu na narty wrócił mój starszy syn... i dał radę. I ten fakt   ... był dla mnie najszczęśliwszą sprawą     Drugi tydzień - ekipa większa bo w sumie 28 osób. Pojechaliśmy do Pejo. Niby Val di Sole ale dzięki temu,iz rodacy wybierają ośrodki na podstawie ilości tras 90 % zatrzymuje się w Madonnie lub Tonale a w Pejo sa jeszcze komfortowe warunki. W niedzielę jak zwykle - trochę więcej ludzi. w pozostałe dni calkiem fajnie, choć raz przyjechały 3 autokary z rodakami z Folgaridy na jednodniowy wyjazd i był moment ( jakieś 10 min ) że pojawiła się kolejka na 3-4 minuty do gondoli. To oczywiście potem się rozjechało ale fakt faktem. To co mnie zaskoczyło w stosunku do ub. roku ( również raz byłem w Pejo ) to to że na stoku 90-95 % to Polacy. Serio....90 % minimum plus wycieczka z Rumunii. Jak widać mały ośrodek ma tę przewagę że jest tańszy co skrzętnie wykorzystują biura organizując ferie tzw. Rodzinne. I tu moja uwaga... Wyjazd gdzie oddaje się dziecko pod opiekę tzw Instruktorów to jakiś absurd.  W szkółkach włoskich grupa liczyła max 10 osób i w większości Instruktor był z przodu i z tyłu. Co więcej grupa taka jechała zostawiając co najmniej 3 metry krawędzi trasy tak że można ich było wyminąć. Polskie grupy to Instruktor + 30 dzieci. Oczywiście jazda idealnie od krawędzi do krawędzi trasy a na zwrócenie uwagi typowo polskie uprzejme pozdrowienie. Jedziesz zatem pługiem za taką ekipą przez kilka minut aż któryś z dzieciaków albo się zatrzyma albo wywinie orła i wtedy możesz minąć. Abstrahując od tego że dosłownie potrafili zakorkować całą trasę to jaki jest sens takich zajęć ?  Nikt nie koryguje błędów, nikt nie zwraca uwagi jak te dzieci jeżdżą. Ot po prostu rodzice pozbyli się dzieci i są jeszcze przekonani że te dzieci się czegoś uczą. Drugą grupą na takich obozach jest nieco starsza młodzież gdzie szkolenie z instruktorem sprowadziło się do 2-3h nauki. Potem jazda na zasadzie "umiesz już stać, jechać na wprost i trochę hamować" więc ogień w dół.. I było sporo takich nastolatków którzy generalnie jeżdzili cały czas na wprost nie do końca kontrolując to co się dzieje.. To takie dwie moje dygresje apropo "Obozów Rodzinnych" Samo Pejo bardzo lubię a trasa Val della Mitte jest chyba moją ulubioną. Co prawda ze względu na obfite opady śniegu trzeba ją było na nowo wyratrakować i przygotować ale jak już otworzyli ją we wtorek to cud-miód.  Ostatniego dnia udało mi się być w pierwszym wagonie na szczyt. i zjechać po trasie wieczorem wyratrakowanej na którą w nocy spadło około 5 cm świeżego puchu. Nie wiem czy nie był to najlepszy zjazd w moim życiu..     Niemniej jednak przekonuję się z roku na rok że to co modne, polecane i sławne nie jest najlepszym wyborem. Chcesz jeździć w komforcie - szukaj czegoś niewielkiego, leżącego na uboczu.  3 pierwsze zdjęcia Reinswald/Sarentino 3 kolejne Pejo  
  15. Z mojego wieloletniego doświadczenia wynika iż,   Duże ośrodki - w terminie polskich ferii a szczególnie warszawskich - jest dużo ludzi, co nie oznacza kolejek bo wyciągów też dużo. Nastawiać się na jazdę po pustych stokach nie ma co. Mniejsze ośrodki - dodatkowo zostały "odkryte" przez firmy organizujące wyjazdy "rodzinne" co zaowocowało tym iż w tym roku np w Pejo Polacy stanowili mniej więcej 90 % osób w ośrodku. Mam pewne obiekcje co do formy i organizacji tych wyjazdów - tak patrząc z boku, ale to temat na inny wątek Malutkie ośrodki - ja byłem w pierwszym tygodniu w Val Sarentino / Reinswald - i poza niedzielą kiedy było ciut więcej osób w pozostałe dni w ośrodku było może 30..może 40 osób - ale za to była Mikaela Schiffrin wraz z US Team, więc fotka z nią bezcenna :-)   Wiele osób stosuje w wyborze ośrodka jako jedyne kryterium ilość tras / wyciągów..No i prestiż ( ach Sella Ronda ) Dla mnie to tylko jeden z wielu aspektów. Stąd też np jeżeli jest się w Val Gardenie - tłumy i kolejki są na wyciągach włączonych w skład Sella Ronda, a wyciąg tuz obok może być obłożony mniej o 90 %   Tradycyjnie najmniej obleganymi miesiącami jest grudzień ( sam początek sezonu ) + druga połowa marca.   Sugeruję jednak spojrzeć na mapę szerzej niż tylko na DolomitiSuperSki + Val di Sole + Livigno...    Jest jeszcze mnóstwo innych ośrodków w których komfort na stoku może być znacznie większy
  16. Oczywiście :-)  Choć z roku na rok np na Paganelli jest ludzi coraz więcej.  W San Martino np najfajniej jeździło mi się na Col Verde bo nikomu dla jednej trasy się nie chce tam przejechać.. Ewentualnie na Passo Rolle bo ośrodeczek mini i nieco zabytkowy - za to zacna czarna ścianka .   Z punktu widzenia ośrodków w Polsce nie jest dziwne że większość wybiera SMR / Zieleniec / Białkę,  Cenowo specjalnych różnic nie ma porównując 6 dni na jednym wyciągu kontra 6 dni np w Szczyrku. A że tych ośrodków jest jednak mało to i tłum przeogromny. Dla lokalsa lepiej - bo wyskoczy na 3 godziny i ma pusty stok :-)
  17. SMR + COS jest wyborem na tygodniowe ferie ze względu na ilość i różnorodność tras ( jak na polskie warunki )   Mój tata mieszka w Cieszynie więc każdy z ośrodków Ustrońsko - Wiślańskich jest dla niego fajnym rozwiązaniem jak podjedzie na otwarcie pośmiga 3 h i wraca...   Przecież nawet na tym forum wyjazdy w Alpy często odbywają się na zasadzie tam lepiej gdzie więcej tras.   Ja osobiście od pewnego czasu preferuję mniejsze i mniej znane ośrodki w Alpach - jest takich mnóstwo a komfort w sensie mniejszej ilości osób nieporównywalny. Dolomity - tylko otwarcie sezonu w grudniu. Potem wielbiciele jazdy 60 % na wyciągu wokół Sella Rondy zjeżdzają się w zbyt dużej ilości :-).
  18. Przecież już jest na sprzedaż...
  19. Dlatego tez Shiffrin być może ma bardziej odpowiedzialny zespół. Sama też może być nieco ostrożniejsza. Zapewne jest świadoma tego co może osiągnąć i tego co może jej przeszkodzić. Stąd moje przypuszczenia co do odpuszczania niektórych zawodów. Oczywiście to czyste spekulacje bo tego jak jest nie wie prawdopodobnie żaden z nas
  20. I tak i nie... Kontuzji nie nabawiła się w slalomie. Te dwa "wyrwane" sezony były przyczyną dla której Stenmark nie jest teraz na drugim miejscu. Vonn była wtedy w takiej formie że z pewnością 4 zwycięstwa w ciągu 2 lat by odniosła. Z drugiej strony nie startując np w DH nie miała by tych zwycięstw tyle ile odniosła..
  21. A może po prostu ma dobry sztab odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne, który wie kiedy należy "odpuścić" by  organizm zdążył się choć trochę zregenerować. Starty w każdej konkurencji to jednak ogromny wysiłek. W końcu choćby trening przed DH.. to niewielka różnica w wysiłku pomiędzy zjazdem "startowym" Mając 22 lata i 54 wygrane MS może sobie zdawać sprawę że w ciagu najbliższych 3-4 lat jest w stanie tym co jeździ teraz pobić rekord wszechczasów. Po co zatem ryzykować ?. Przykład Vonn jest tutaj ewidentny. 
  22. Uwielbiam patrzeć na zawody w Cortinie... Taka kwintesencja jazdy w Dolomitach. Z reguły w pełnym słońcu :-) , piękne widoki.. Może trasa nie jest z tych najtrudniejszych ( za to start niezwykle malowniczy ) to jednak oglądam to zawsze z przyjemnością
  23. No właśnie... po co robić ze stoków kraje arabskie i jeździć w burce... :-)   Szczerze... w grudniu w Alta Badia było w okolicach -15 i co jak co ale głowa pod kaskiem nie zmarzła.. Może wystarczy dobry kask. ? Buffa również nie miałem. Nie jestem typem zmarźlucha.. choć jak miałem 10 lat to w Bułgarii tata przy -30 odciął kawałek kalesonów i zrobił mi maskę na twarz :-D Zresztą buff to mocno potoczna nazwa. chodzi oczywiście o zwykły komin. Buff ( oryginał) to cieniutki materiał. Ale są tez wersje z polarem 50/50, są wersje tylko z polaru..   Tak jak pisałem, widzę sporo rodaków w zestawie kominiarka + kask również w sytuacjach w których aż się chce wystawić gębę do słońca, a nie jeździć w zestawie czapka pod czapkę :-)
  24. Ale do tego wystarczy zwykły buff.  Może to moje wrażenie ale za granicą poznaję rodaków po zestawie kominiarka + kask .. Niezależnie od pogody. Oczywiście jak kto lubi, ale żeby od razu przebierać się za Ninja na stoku ?  Kask grzeje głowę wystarczająco, czasem aż nadto.... Nie widzę powodu by dokładać kolejną warstwę.  Zestaw kask plus buff sprawdza się w każdej sytuacji. Oczywiście wysoki kołnierz kurtki również jest fajna sprawą.. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...