Skocz do zawartości

Maciej S

Members
  • Liczba zawartości

    1 171
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Odpowiedzi dodane przez Maciej S

  1. Do Macieja: faktycznie nie wiem jak to sie pisze niech bedzie "ruada", wtedy jak to sie jezdzilo ksiazek narciarskich bylo malo i tez byly ogolnie niedostepne. "moja" ru/o/ada to odciazenie pietek nart poprzez pojscie/wychylenie do przodu. Nogi sa zblizone do wyprostowanych a umozliwialy to krotkie buty narciarskie. Ewolucja plynna bez podskokow zblizona do NWN. Inaczej zamiast wyjscia w gore nastepowalo pojscie do przodu.

    Tak, było mało ksiażek i pojęc narciarskich, ale konie były w powszechnym użytku i tak: ruada to nie tyle pisze się ruada, co oznacza ruadę, czyli wierzgnięcie. Koń kiedy stoi na przednich nogach i energicznie wyrzuca tylne to robi ruade, wierzga. Jak stoi na tylnych i przednie ma w powietrzu to wspina się, robi lewadę, też z francuskiego. Dziś nie każy wie jaki jest koń i ruada encyklopedycznie opisana jest następująco: ruada (fr. ruade ‘wierzganie’) sport. w trakcie wykonywania jednej z ewolucji narciarskich: obciążenie ( literówka w słowniku, powinno być odciążenie, jak zauważył gajowy01) tyłów nart przez mocne wychylenie się do przodu przy jednoczesnym poderwaniem ich w górę. Hasło opracowano na podstawie „Słownika Wyrazów Obcych” Wydawnictwa Europa, pod redakcją naukową prof. Ireny Kamińskiej-Szmaj, autorzy: Mirosław Jarosz i zespół. ISBN 83-87977-08-X. Rok wydania 2001. To co Ty opisujesz to nie jest ruada, bo nie wierzgasz, nartami oczywiście.

    Użytkownik Maciej S edytował ten post 17 maj 2010 - 12:46

  2. Toto nazywa się RUADA. Polegało na rozmachu, rotacji i wykonaniu ruady, czyli dużym wychyleniu tułowia do przodu ze zgięciem i podciagnieciem kolan, co skutkowało podniesieniem nart ( poza dziobami) do góry i pozwalało na przeniesienie nart w powietrzu w bok ( wykonaniu skretu) np w kopnym sniegu.
  3. Czy istnieją jakieś pasy lub jakaś uprząż aby mieć możliwość noszenia nart na plecach. Nie chodzi mi o żaden plecak, lecz o jakiś sprzęt, będący odrębną częścią, abym mógł go użyć nie biorąc plecaka (lub gdy mam plecak, do którego nie mogę zaczepić nart)

    Do deski używałem kamizelki taktycznej. Do nart trochę trzeba ją dostosować. Dość ciekawe rozwiązanie, kieszenie z przodu itd. Podaj maila to podeśle foty.
  4. [quote name='a_senior']Niewatpliwie opor jest najlatwiejsza metoda na ustwienie duzego kata sterujacego (przypominam, ze jest to kat pomiedzy narta a kierunkiem ruchu (dokladnie pedu) narciarza). Ale co to za metoda. :) QUOTE] Właśnie sam sobie odpowiedziałeś: w pewnych sytuacjach, to najłatwiejsza i najprostrza metoda, do tego najszybsza. I całkowicie sie z Tobą zgadzam:)))))

    Użytkownik Maciej S edytował ten post 28 styczeń 2010 - 09:00

  5. Drogi a seniorze! bardzo Ci dziekuje za zwrócenie uwagi na tlumaczenie LeMastera. Te uwagi o kącie prowadzącym. Pozwolisz, że zacytuje Cię z innego wątku: 2. Poczatkowy kat sterujacy. Kat sterujacy to kat pod jakim ustawiona jest os podluzna narty w stosunku do jazdy narciarza, a poczatkowy - oznacza wartosc tego kata przy wchodzeniu w nowy skret. W gruncie rzeczy sprowadza się to do obrotu odciazonych nart w powietrzu lub plasko po sniegu w fazie przejscia miedzy skretami. To wlasnie tlumaczy dlaczego slalom zawodnikow jest czesto nieczysty, ze nie jest to sekwencja skretow scisle karwingowych. Ale dotyczy to także nas amatorow, bowiem my wszyscy praktykujemy bezwiednie zmiane poczatkowego kata sterujacego (w „Narciarzu doskonalym” nazwanym „katem prowadzacym”), To jest tem moment kiedy zawodnik czasami robi lekki pług: chodzi o stworzenie kąta prowadzacego z jazdy na wprost, obciazenie poprzeczne narty i sprawienie, ze zacznie wyginac sie i skrecać. Polecany przez Ciebie LeMaster opisuje na stronie 43 w rozdziale " Początkowy kąt prowadzacy" i ilustruje zdjeciami z giganta Jeszcze jeden cytat z LeMastera: W jeździe pługiem kazda narta posiada kąt prowadzący. Aby zainicjować skręt, musisz skupić się na jednej narcie obciązając ją swoim cieżarem albo obracając ją tak, aby stworzyć wiekszy kat prowadzący od kata prowadzacego drugiej narty. Narciarze stale uczą się, jak pokierować obiema nartami równolegle do poczatkowego kata prowadzącego, przy czym stosują czasami bardzo wyrafinowane metody.

    Użytkownik Maciej S edytował ten post 26 styczeń 2010 - 18:58

  6. Cała ta dyskusja wskazuje na problemy, ktorych można uniknać używajac kombinezonu. Ja własnie tak robię i polecam Panom, Panie mają trochę inne potrzeby i strojów jednoczęściowych nie polecam. Jak ktoś lubi drobne przeróbki odzieży, to polecam wizytę w sklepie ze strojami motocyklowymi. Motocykliści już dawno rozwiązali problem wiania po nerkach, łączenia kurtki ze spodniami i opadających spodni, tyle, że im bardziej wieje, mocniej tyją a więc częciej i intensywniej o tym myśleli. W sklepie motocyklowym proszę zwrócić uwagę, że spodnie i kurtka wcale nie musi być od kompletu żeby dało sie to sparować. Jak już będziecie w sklepie motocyklowym to zwrócie uwagę na plastrony pod szyję, fajna sprawa zamiast szaliczka.

    Użytkownik Maciej S edytował ten post 11 styczeń 2010 - 08:42

  7. Miałem to ale bardzo krótko. Myślałem że mi się na skiturach przyda ale rozwiązanie było średnie. Talerzyk pracował dobrze przy miękkim puchu ale przy ciężkim się zabijał, blokował i przestawał działać. Pomagało obicie kijków ale... ile można. Jedyny plus to bezproblemowa wymiana/dołożenie talerzyków.

    A co polecasz na jazdę pozatrasową? Założyć 9cm i tak zostawić? Bo 5 cm to jakby ich nie było.
  8. Widzę że się kompletnie nie rozumiemy. Ty piszesz o złamaniu podobnym do nabicia bądź wywinięcia kciuka w drugą, nieanatomiczną stronę a która to sytuacja ma miejsce jeśli otworzysz dłoń. Rzadko się to zdarza bo człowiek w sytuacji krytycznej raczej zaciska a nie popuszcza uchwyt. Wypadki o których ja starałem się napisać mają miejsce kiedy nie otwarta/zaciśnięta na uchwycie kijka dłoń zostanie przygnieciona ciałem. Może jeszcze jaśniej i bardziej obrazowo :)... złap kij (może być nawet z miotły) a następnie usiądź na zaciśniętej ręce nie wypuszczając kija... Oczywiście nikt na stoku raczej takiej karkołomnej figury robić nie będzie :) ale zamiast czterech liter może wystąpić dowolna część ciała.

    Jako człowiek z cześciowo sztywnym kciukiem Po tz. otwartym zwichnieciu) sugeruje, że naturalnym odruchem przy upadku jest rozczapierzanie palcy. W języku kolarskim nazywa sie to :zrobić meduzę" Wtedy łamie się, a własciwie dochodzi do tz zwichniecia ( czesto otwartego) kciuka. Zdecydowanie lepiej jest trzymać zaciśnietą pieść, bo pojedynczy palec nie wytrzyma uderzenia. Sztywne paski wyrywaja całe ramie i cierpi staw barkowy raczej a nie kciuk. W czasie mojej kilkudzisiecioletniej kariery narciarskiej kilkakrotnie była okazja do zadziałania bezpiecznika przy kijku i bardzo byłem zadowolony, że mialem takie bezpieczniki. Pierwsze bezpieczne rączki jakie widziałem robił Polsport gdzieś w latach 70 ubiegłego wieku. Mam je do dzisiaj.

    Użytkownik Maciej S edytował ten post 07 grudzień 2009 - 00:24

  9. A używałeś kiedyś tych kijków z rękawicami wyposażonymi w "pętelkę" ?. Chcesz mi powiedzieć iż używanie załączonych pasków jest wygodniejsze ? :eek:

    Tak jak pisałem, nie używalem rękawiczek z pętelką, ale przy paskach na rękawicy nie odczuwam dyskomfortu.Nawet nie myślę, że powinno być wygodniej. Przy tym nie mam problemu ze zmianą rękawic na cienkie, grube, czy pasujace kolorem do kombinezonu ( ważne dla estetów) W sumie rękawica też musi mieć wszyty pasek a nie tylko pętelkę. Różnica plega w tym, że pasek jest wszyty, albo zakładany na rękawicy. Generalnie wiekszoś kijków jest do bani: nie mają bezpiecznej pętli a uchwyty nie są wygięte te 10 stopni do przodu a i tak ludzi to kupują i są zadowoleni. Przy tych 90 % kijów na stoku to Leki z zatrzaskiem i wygięciem rączki to szczyt komforu. Jeśli dobrze pamietam, to kosztowały rok temu 120 zł.

    Użytkownik Maciej S edytował ten post 05 grudzień 2009 - 17:15

  10. A sam wybór zależy też od tego jakie masz rękawice. Moim zdaniem kupowanie tych kijków i używanie z załączonymi paskami to trochę niewygodne rozwiązanie.

    Nie zgadzam się. Mam używam, inni którym poleciłem też chwalą. Ten stary Trigger nie jest zły: precyzyjne złapanie za chwyt często powoduje jednoczesne wpięcie, zdarzaja mi sie wpięcia nieplanowane: ja go łapię a on mnie trzyma:)))) Modelu z pętelką nie testowałem. Jedyne czego brakuje mi w kijkach to brak możliwości szbkiej zmiany na talerzyki o dużej średnicy, ale to chyba tylko w Erze.

    Użytkownik Maciej S edytował ten post 05 grudzień 2009 - 14:42

  11. Wiecie może gdzie kupić kije leki ? zależy mi na tym aby pętla była taka"odpinana" zostaje na rękawiczce tylko wkłada się ją do kija... Nie mogę znaleźć takich na allegro ani w sklepach pomoże ktoś?

    Takie kije były w Intersporcie w zeszłym roku.
  12. A ktoś wie, gdzie w Polsce można tego spróbować, w jakieś szkółce czy coś? Czytałam wyżej, że w Białce ale na necie nic nie znalazłam.

    Zdecydowanie w szkółce a jeśli nie to pod opieką kitera. Nie polecam kursów korespondencyjnych. Zdecydowanie odradzam samodzielne eksperymenty. Zamieściłem filmik żeby pokazać jaka siłę potrafi wygenerować latawiec. Możę lepiej zaczynać od kitesurfingu na wodzie. Woda jest jakby bardziej miękka od śniegu i nie zdziera skóry.
  13. nie koniecznie od bandy do bandy możesz spróbować np jak masz zadurzą prędkość przy krótkim szybkim skręcie po prostu przeciągasz kawałek takim długim skretem np na 2 strone stoku i tam kontynuujesz ... na czarniej trasie zazwyczaj jest mniej ludzi niż na innych więc spokojnie możesz sobie pozwolić na jazdę tak jak Ci się podoba ... A co do siły to ja nie mam jej dużo i jakoś daje rade to samo z kondycją ... We włoszech jak byłem to tak luźno z kondycją itp raz jak się wpakowałem w puch to musiałem się wypiąć i podejść do stoku to wtedy byłem tak zmachany że ledwo dyszałem ^^:P a tak najwyżej z 1 przystankiem po drodze żeby na kogoś poczekać i to mi wystarcza ;)

    Oczywiście, że mogę, tyle, że potrzebuje pewnie z 50 m szerokości i 2/3 mojej jazdy odbywa się w poprzek stromego stoku. A z góry jadą inni i wielu z nich kończy przejazd danego odcinka bez upadku bo gorka sie na szczęście skończyła.
  14. Cześć Piszemy o jeździe cietym skretem a takowy mozna pociągnąc pod gorke do wyhamowania prawie i na czarnej tez - chyba że jest wąsko ale wtedy sie cietym nie jedzie - chyba że smigiem ale mówimy o amamtorach a nie zawodowcach. Oczywiście Gienek znowu ma rację. To nie stromizna jest problemem ale warunki. Na lodzie trzeba mieć narte technike i psychę a na trzymającym fajnie twardym sniegu wystrczy po prostu dobry narciarz. Pozdro

    Masz racje, tyle że narciarz jadący na stomej trasie i kontrolujacy predkość podciąganiem pod górkę, wobec obecności innych na tej stromej górce, musi mieć naprawdę psychę i twarde żebra. Ja pozwalam sobie na czystą jazdę na krawędziach kiedy jest plasko, szeroko i pusto. Po chwili mam 70 km na liczniku, bo jazda na krawedzi oznacza zamianę energii uzyskanej z poruszania się w dół na predkość. Na czarnej nie moge sobie pozwolić na jazdę bez wytracania energii ( kontrolowania szybkości) i zmuszony jestem do ześlizgu, bo komfortu pustego stoku i możliwości jazdu " od bany do bandy" raczej nie doświadczam.
  15. Na pewno nie mam doświadczeń szkoleniowych jak przedmówcy ale chciałbym podzielić się prostą obserwacją. Na trasach niebieskich sporo osób jeździ czysto na krawędzi, na czerwonych bez hamowania i ześlizgów już bardzo nieliczni, na czarnych prawie nikt. Pojawienie się nawet drobnych przeszkód (muldy) odsetek ten na wszystkich trasach radykalnie zmniejsza. Wniosek jest prosty - jazda na krawędzi może nie jest skomplikowana do nauczenia się ale do stosowania w każdych warunkach trzeba być bardzo mocnym fizycznie i psychicznie. I wcale nie jest to jazda rekracyjna! Stąd przeważnie obserwuje się nie tyle tzw jazdę karwingową ile jazdę na tzw nartach karwingowych.

    Na czarnej trasie na odcinku 150 m spadek może wynosić 40m. narciarz po pokonaniu takiego spadku bez oporów ( hamowania) rozpędzi się ( jak wynika z praw fizyki) do ok. 100 km/godz. Po kolejnych 150m metrach miałby 150 km/godzinę. Oczywiście opór powietrza nieco nas wyhamuje:))) Zgadzam się, że żeby jechać czarną trasę czysto na krawędzi trzeba być "mocnym psychicznie" Ja na sczęscie nie jestem:))))
  16. Nie używam maski ani kominiarki, ale mam kask typu integralnego, czy zamknietego wg. nazewnictwa motocyklowego. Ciepło, sucho, bezpiecznie. Oddech skrapla się na wewnętrznej cześci "gardy" i twarz pozostaje sucha.

    Użytkownik Maciej S edytował ten post 01 grudzień 2009 - 10:29

  17. Tymczasem krotko: dzieki za wszystkie sugestie, kreca sie wokol tego co juz mi po glowie chodzilo. Licze na wiecej - musi sie udac :) Update: wysciolka jest podklejona jakims lepkim klejem(?). Wypadaloby go zmyc miejscowo przed operacja. Ew. czym? bo znowu boje sie chemii :)

    Spróbuj odkleić wyściółkę " na ciepło" podgrzewajac lekko suszarką do włosów, elastyczny klej zmięknie. Tylko nie przegrzej styropianu, bo go podtopisz. Klej zmywaj alkoholem, lub spróbuje zerwać go naklejajac taśme klejacą, taką z gatunku lakierniczych, czy do podklejania wykładzin. Czasami taki klej wykazuje większa przyczepnośc do naklejonej taśmy niz do podłoża i daje sie zerwać razem z taśmą.
  18. Rozwazam: oderwanie czesci "podsufitki" a potem... no wlasnie, co? Mloteczkowanie, ugniatanie, lyzeczkowanie czyms ostrym w celu wybrania, podgrzewanie z ugniataniem? :) Chodzi o poprawke rzedu 1-2 mm na glebokosc - moze ktos to robil i ma jakies rady? Co potem, czym to podkleic ponownie - nie chce skonczyc jak np. tu :) http://www.skiforum....ead.php?t=25010

    Papier ścierny. Stosować na kask. Jak nie pomoże to chyba tylko Etopiryna. Podklejać klejem polimerowym NP. Bunacol.

    Użytkownik Maciej S edytował ten post 20 listopad 2009 - 22:52

  19. estem "dziadkiem" ze starej szkoły . Jeśli to była szkoła. Dlaczego pierwszy film to śmig hamujący, a drugi to bazowy. Pozdrawiam

    Ten hamujacy potem nazwano bazowym a taki bardziej z krawędzi nazwano śmigiem, choc pozostawiono wbicie kija i mówiono o odbiciu (chyba z krawędzi) Generalnie to pochylenie terenu decyduje jak jechać i śmig bazowy na plaskim z akcentowaniem kijami wyglada na ćwiczenie a nie sensowny sposób jazdy. Na plaskim jadę krecąc z krawędzi i staram się nie akcentować kijami tylko trzymac krawędzi i szukać szybkości.
  20. Cześć Z akcentowaniem łatwiej. Na łatwym stoku sie jedzie na trudniejszym się nie jedzie. Na filmie ze mna masz typowy przyklad stok jest naprawdę stromy i nie tylko jeden ale dwa kijki wbijac można w celu ułatwienie odciążenia. Jeżeli opierasz się na kijku to zawsze Cie obróci lub kijek wpadnie w snieg - jak piszesz. Dlatego akcent - czyli dotnięice sniegu bez oparcia się na kijku. Pozdro

    Nie widzę sensu wbijania kija w śnieg bez opierania sie na nim, choć trochę. Jesli nie chcę sie opierać, to nie wbijam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...