Skocz do zawartości

Devastator

Members
  • Liczba zawartości

    563
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Devastator

  1. Gigantka ma długość 183cm, taliowanie (zmierzone) 102-62-87 i promień >21. Ja mam 180cm wzrostu i ważę ok. 68kg .
  2. Ja to robiłem tak: poluzowałem te śrubki, założyłem buty, ustawiłem równolegle (tak jakbyś jechał na krechę) i oparłem się mocno na językach buta. Potem "osoba towarzysząca" dokręciła mi śrubki. Dzięki temu masz cholewę buta ustawioną optymalnie do jazdy .
  3. "Śrubka w kostce" to tak zwany canting - możesz sobie dopasować pochylenie cholewy buta w bok (jak nie masz idealnie prostych nóg, to to jest bardzo przydatne). Oczywiście do jazdy wszystkie śrubki mają być na maksa dokręcone .
  4. Ja mam specjalnie do tego celu komórkowe gigantki Heada 183cm . Z początku wydawało mi się, że nie dam rady się wcisnąć w amatorskiego giganta, ale na szczęście myliłem się (co nie znaczy, że jest łatwo - trzeba napierać jak cholera , ale idzie )
  5. Jak dla mnie to kapitalne życie .
  6. No to ja się załapuję pod 5. . Ogólnie jakoś za alkoholem nie przepadam i jakoś żyję
  7. Dopóki to nie będzie narta slalomowa, albo coś pochodnego (jak np. Fischer RX Fire, albo Head Supershape) to absolutnie nie niweluje .
  8. Ach te teorie . Nie podoba mi się wyjście "z kolan". Przy bardzo krótkim skręcie (jak np. w verticalu) - być może. Ale każdy nieco dłuższy skręt jest inicjowany raczej chyba z biodra? :confused: . Będę to musiał zweryfikować na śniegu
  9. A to z tymi krawędziami w klasyce to też prawda - ideałem skrętu klasycznego był właśnie skręt cięty. Żeby nie być gołosłownym: mam taką jedną książeczkę pana Lesława Wykroty z roku 1985 "Narty i ty", gdzie jest już przedstawiony właśnie skręt cięty jako ukoronwanie techniki klasycznej .
  10. OK czyli dosłownie skręt któtki W zasadzie każdy skręt carvingowy tak wygląda . Ale ok, teraz rozumiem o co chodziło. Myślałem, że chodzi o zwykły tradycyjny śmig hamujący. Sorki .
  11. K. Palander - slalom no ja te 5-10% przeznaczyłem na "ratunkowe" ześlizgi - jak się zawodnicy nie mieszczą skrętem ciętym w bramkach, to potrafią inicjować skręt krótkim ześlizgiem (narty rzucają o jakieś 45 stopni pod kątem i po 2-3 metrach tną dalej na krawędzi).
  12. No bynajmniej nie klsycznym śmigiem. Obecnie slalom jeździ się w 90% na krawędzi .
  13. Ooo nie, śmigu do tych ewolucji nie zaliczam
  14. Z tego co wiem to nie - materiał po stopieniu jest płynny, więc wsiąka częściowo w strukturę ślizgu i tam zastyga. Zaklejałem w domu w taki sposób chyba ze 4 konkretne dziury rok temu i pomimo bardzo intensywnego użytkowania nart (jedne były na śniegu chyba z 50 dni) nic się z tym nie dzieje.
  15. Sam zalewałem, efekt - średnio na jeża (da się z tym jeździć). Używałem pałeczek kofiksowych. Technika jest zasadniczo prosta: Ślizg wyczyścić. Pałeczkę podpalić np. zapalniczką. Nakapać stopiony materiał na dziurę w ślizgu (z lekkim nadmiarem). (Ewentualny płomień na ślizgu zdmuchnąć ) Pozostawić do wystygnięcia. Nadmiar ściąć metalową cykliną lub spiłować raszplą (oczywiście zabezpieczając kraawędzie - ja naklejam taśmę klejącą na raszplę tak, aby taśma była nad krawędziami, a pilnik nad ślizgiem) Na koniec można pociągnąć papierem ściernym. Takie zaklejenie jest raczej trwałe.
  16. No... Czarną Górę . Parę fajnych stacji jest też w Czechach. Jak Cię dziwi moje "uparcie się" na Czarną, to wyjaśniam, że mój brat jeździ tam na treningi co weekend, a samochód się nie rozdwoi . Swoją drogą - jest tam całkiem sympatycznie codziennie gdzieś do godziny 11 (np. na wyciągach H1 i H2 jest do 11 całkiem pusto) no i gdzieś po godzinie 15 też zaczyna się robić pusto. Pomiędzy tymi godzinami niestety bywa niekiedy sajgon... Ale to głównie na wyciągu krzesełkowym Coś mi się zdaje, że ta dyskusja się rozwija na niewłaściwym dziale
  17. Wyjazdy z uczelni są na zasadzie normalnego kursu W-F (a uczelnia to Politechnika Wrocławska) - mamy generalnie do wyboru kilkadziesiąt chyba różnych kursów w-f, z których musimy zrobić 4 w przeciągu całych studiów. Do wyboru są m.in. siatka, piłka nożna, tenis ziemny i stołowy, lekkoatletyka, pływanie, kajakarstwo, jazda konna, wspinaczka, siłownia, narciarstwo i kupa innych. Taki wyjazd będzie oczywiście z instruktorem. A co do Alp to dokładnie Ci nie powiem (bo dokładnie nie wiem), ale z pewnością mnóstwo innych forumowiczów będzie się znało lepiej w tej materii .
  18. ostatni tydzień listopada będę w Maso Corto, a w sezonie prawie co weekend na Czarnej Górze (z rodziną), lub ewentualnie na Zieleńcu (wyjazdy z uczelni) .
  19. Ot - pierwsze z brzegu: elektryczne suszarki do butów drugie z brzegu: Inne elektryczne suszarki do butów
  20. Grzałki... zależy jakie i w jakim sensie. Używam - owszem, ale tylko w domu, do suszenia, żeby uniknąć nienajłatwiejszego wyciągania buta wewnętrznego. Ponieważ nie jestem kierowcą, więc buty zakładam w domu, bo faktycznie na mrozie trochę sztywnieją (poza tym przy -10 stopniach nie jest przyjemnie gimnastykować się w samych skarpetkach z butem). Parę razy zdarzyło mi się jednak buty zakładać na mrozie i faktycznie jest ciężko. Ogólnie jest ciężko wbić się w taki but, ale jak już noga wlezie, to jest ok. Nie spotkałem się w każdym razie z problemem wstępnego rozgrzewania buta .
  21. Owszem, posiadam takie butki. Przesiadałem się z flexu 70 i różnicę zdecydowanie czuć . Tamte miały konstrukcję bardziej luźną i nigdy mi dobrze nie trzymały łydki. SOMA 9000 natomiast (jak każdy w zasadzie but sportowy) ciaśniej opinają nogę, przez co poprawia się zdecydowanie kontrola nad nartą (no bo but staje się jakby "drugą skórą"), aczkolwiek przy złym dopasowaniu do kształtu stopy może boleć. Mi osobiście do stopy pasują i z butków jestem bardzo zadowolony - wreszcie jestem w stanie w 100% wykorzystać gigantki . Niektórzy twierdzą, że w butach o takiej sztywności nie da się wytrzymać cały dzień - ja temu stanowczo zaprzeczam . Nawet najsztywniejszy but nie zmęczy użytkownika, jeśli tylko jest dobrze dopasowany - ja w moich Fischerkach wytrzymałem najdłużej ok. 8 godzin (2x30 minut drogi na narty + 7h jeżdżenia, bez rozpinania klamer). A cena fajna - ja moje dostałem za 1250 PLN. Co do nart - akurat nie używam Fischerów (a szkoda) - jeżdżę na Atomicach SL 9 (02/03) i na gigantowych komórkach Heada (01/02) i nie wyobrażam sobie naprawdę dobrego opanowania tych ostatnich bez takich precyzyjnych butów .
  22. No to ja też się wypowiem (a co!) Generalnie to klasyka w sensie jezdy "kolanko pod kolanko" jest całkowicie nieaktualna i zbędna - powstała tylko dlatego, że nie było wtedy nart carvingowych . Natomiast całkiem pokaźna liczba manewrów, którą niektórzy zaliczają do klasyki (np. ześlizg) jest jak najbardziej przydatna w warunkach szczególnych. Ja osobiście zaczynałem klasycznie, na nartach tradycyjnych. Potem jak przesiadłem się na krawędzie w zasadzie zapomniałem o klasyce, a mimo to jestem w stanie zjechać po każdym stoku (nawet w puchu stosuję technikę zbliżoną do carvingowej). Ale ostatecznie i tak każdy jeździ jak lubi
  23. Ale burza przeszła pod moją nieobecność .
  24. Chodzi o Fun? Jeśli tak, to owszem, będę ćwiczył . W zasadzie to dla mnie najlepsza rozgrzewka, połączona z badaniem skrajnych możliwości nart .
×
×
  • Dodaj nową pozycję...