Skocz do zawartości

Bomblowe Historie


Adam ..DUCH

Rekomendowane odpowiedzi

Tak mnie trochę wzięło na wspominki, ale takie rodzinne. Jakie narty, smary, krawędzie, góra dół, ja tak ty tak itp, itd. Kto nas zastąpi, kto dumnie podniesie tarczę i powie "tato, mama mnie tego nauczyli". Karolek (Karolina) niezbyt chciała jeździć na nartach - jak teraz z żonką (Iwona - znaczy żona moja wykazała w tym temacie niesamowitą cierpliwość) tak wstecz patrzymy to do nart bardziej pchała ją zazdrość że jej deski (dwie plastikowe klepki) dostała starsza kuzynka i od strzału zatrybiła. Potem było już z górki i to dosłownie. BOMBEL "bo taka ksywka do niej przyległa" rozwalała "system" (takich dzieciaków jest masa). Tak teraz sobie myślę - kiedy Bombel stał się narciarzem ale takim w pełnym słowa tego znaczeniu i tak wychodzi mi na to że w 2011r czyli mając 15 lat. Kiedy kilka lat wcześniej kupiłem jej Atomic GS 11 jr + 15 cm od wzrostu bardziej bałem się ja niż ona - ona nic nie mówiła tylko jeździła. W 2011 kupiłem jej używane atomic SL 9 (klasyczne szachownice) tak na wzrost - bombel mówi tato chyba za długie, ja na to dasz radę. Tak z perspektywy czasu myślę sobie że to był ten moment w którym straciłem kontrolę nad tym czym będzie dalsze "narciarskie" życie mojego/naszego bombla - ona już wiedział co chce i czego oczekuje:

195.jpg  

Mam nadzieję że temat się rozwinie - liczę na serdeczne wspomnienia - takie z górki jak i takie pod górkę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tato - czy ja muszę jeździć na tych nartach ? jakieś 30 lat temu takie pytanie usłyszałem od 4 letniej córki. Nie musisz ,ale ja ,mama i twoi bracia jeżdżą więc będziesz sama zostawała w domu jak my będziemy jeździli. No to spróbuję. Tak miej więcej wyglądała rozmowa na oślej łączce pod Nosalem przed pierwszymi jej krokami na nartach. Najpierw nauka chodzenia na nartach, potem pierwsze próby jazdy pługiem. Pierwszy upadek i słowa : głupie narty, głupia góra, nie będę jeździć !. Ale po chwili następna próba i o dziwo zakończona powodzeniem, więc uśmiech i pewność siebie aż do następnego upadku i komentarz jak wyżej ( o górze i nartach ). A gdy po trzech dniach gdy coraz lepiej jej szło i stwierdziła że to za mała góra wpadłem na szatański pomysł - jedziemy na Kasprowy. Żona popukała się w czoło, ale została przegłosowana ( synowie + córka ) i pojechaliśmy. O dziwo Kasprowy nie zrobił na niej wielkiego wrażenia. Zaliczyliśmy  kilka razy Goryczkową, oczywiście nie odbyło się bez upadków ale już bez narzekania na narty i górę, a kiedy po zjeździe nartostradą w Kuźnicach powiedziała – fajnie było ! to już wiedziałem że mamy to !!! Co prawda w wieku 16 lat przesiadła się na deskę ale zamiłowanie do jazdy zostało i co najważniejsze przekazane zostało następnemu pokoleniu bo wnuczka też już jeździ.

pozdrawiam  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Kilka słów o nartach syna. Tata i mama zapaleni narciarze. Mają za sobą prawie dziesięć lat na stokach. Głównie Gubałówka, Kasprowy, w odmianach -jak wiało Kalatówki. Długie, niedzielne, podróże do Szczyrku z Krakowa. Pociągiem przez Trzebinię, Cz. Dziedzice, Bielsko a stąd autobus.

Więc jak się urodził w 1973 r to będzie narciarzem. Pierwszy ślizg 3,5 roku(trasa 5 m długości po ojcowskich torach) w Szczawie(zdj). Narty jeszcze plastykowe. Kupiłem okazyjnie na giełdzie prawdziwe austriackie buty z klamrami dla maluchów. Nart, niestety, nie mogłem dostać. Więc ze starych nart uciąłem przednią cześć, nieco zwęziłem, podstrugałem i przykręciłem krawędzie. Wyszła narta dla malucha. Pierwsze poważniejsze ślizgi w Koninkach na Jaworzynie, wyciągany na sankach. Krzesełka jeszcze nie było.

W wieku lat pięć był już zaawansowanym narciarzem. Więc w zimie, gdy miał pięć lat i kilka miesięcy, na wiosnę w kwietniu, wyruszyliśmy rodzinnie na Kasprowy, by pojeździć na nartach. Zjazd bez problemu na Gąsienicową. Niestety ostre, wiosenne słońce, oślepiająca biel śniegu tak na niego podziałały, że zupełnie nie miał ochoty dalej jeździć. Bawił się w cieniu kosodrzewiny. A my nawzajem jeździliśmy w Kotle...Ale potem zrobiło już chłodniej, więc jedziemy do Kuźnic. Był pewien problem za granią, ponieważ stok odstawiony od słońca, był raczej twardy. Ale przy asekuracji taty i mamy górę jakoś zwalczyliśmy. Dalej jazda bezproblemowa. Niżej, za szyjką, jechało się już żlebem , na którym jest mostek. Polana była wytopiona. Żleb wąski, muldy giganty i ten mały, radzący sobie dzielnie, osłaniany z góry przez ojca, by go ktoś nie rozjechał. Był niewidoczny w muldach.

To był jego pierwszy i ostatni zjazd z Kasprowego na nartach. W nosiłkach na plecach tatusia zdarzyło się mu zrobić to wcześniej.

Potem już tylko były Koninki i trening na Jaworzynie. Niektórzy z forum znają dobrze ten stok z orczykiem. Treningi na tyczkach z patyka. Nawet udział w zawodach ludzi z HIL. Tylko musiałem jechać obok i krzyczeć - Darek! Skręcaj! Ponieważ nie był zorientowany, obok czego ma skręcić.

Nie przerósł taty, niestety. Szybko się zorientowałem, że nie ma tego zęba. Tego zgrzytu zębów na starcie...Jeździł, pewnie, ale pasywnie.

Za to pierwsze nurkowania w Adriatyku z maską, rurką i płetwami to go rajcowały. Nurkował w płytkiej wodzie, wyciągał muszle...Widać, że to jego żywioł. Jak zaczął studia, to chce do klubu Krab. Żona nie za bardzo. Ale moja zgoda. Nie będzie narciarzem, tylko płetwonurkiem. Też ciekawe zajęcie. Może bardziej ekstremalne niż narty. Szczególnie w mulistej, zimnej i ponurej odmianie w naszych jeziorach.

Ostatni raz na nartach był, po dziesięciu latach w Koninkach. Jeździ tym swoim wolnym stylem, po który poznaję go z daleka. Jeździł na GS9M. Próbowałem wcześniej, aby więcej na krawędziach...Możesz sobie mówić...

Załączone miniatury

  • darek.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waszym dzieciom pozostaje zazdrościć, a Wam pogratulować.

Moi rodzice nigdy na nartach nie jeździli - i w głównej mierze dlatego pierwszy raz przypiąłem narty w wieku 39 lat. Ale przypiąłem dosyć skutecznie, więc moje dzieciaki mają już prościej :)

Pozdrawiam i dziękuję za ten wątek - miło się czyta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. A gdy po trzech dniach gdy coraz lepiej jej szło i stwierdziła że to za mała góra wpadłem na szatański pomysł - jedziemy na Kasprowy.  

Z tym Kasprowym to jakaś fiksacja jest :D  :D . Ojciec też zrobił ten sam myk tyle tylko że z Kuźnic na Goryczkowy z buta - gdzie tam z Kuźnic - prawie z centrum (DW Anna Maria). Łaska Pańska była taka że narty wlekł starszy brat (Dino - to od dinozaura) ale ja w plecaku tachałem buty - niby nic ale miałem 6 lat. Kasprowy zrobił na mnie nie tyle wielkie wrażenia ale bardziej przerażające na tyle wielkie że pomimo upływu ponad 40 lat pamiętam te garby sięgające do ramion - było fantastycznie - w końcu miałem na nogach nówki dachstein (takie czerwono granatowe) drewniane polsporty z wiązaniami gama - musiało wyjść :D  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waszym dzieciom pozostaje zazdrościć, a Wam pogratulować.

Moi rodzice nigdy na nartach nie jeździli - i w głównej mierze dlatego pierwszy raz przypiąłem narty w wieku 39 lat. Ale przypiąłem dosyć skutecznie, więc moje dzieciaki mają już prościej :)

Pozdrawiam i dziękuję za ten wątek - miło się czyta.

Mam taki jeden "instruktorski" tekst: "i kto to teraz dogoni" - kieruję go do rodziców którzy stoją przed wyciągiem i patrzą jak ich kilkuletnie pociechy "ogarniają" temat - nie ukrywam postępy "bombli" (celowo bez ą) są niewiarygodną motywacją dla rodziców - dla mnie tym większą kiedy po kilku dniach wszyscy razem z bananem na twarzy bawią się na stoku razem jeżdżąc na nartach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam taki jeden "instruktorski" tekst: "i kto to teraz dogoni" - kieruję go do rodziców którzy stoją przed wyciągiem i patrzą jak ich kilkuletnie pociechy "ogarniają" temat - nie ukrywam postępy "bombli" (celowo bez ą) są niewiarygodną motywacją dla rodziców - dla mnie tym większą kiedy po kilku dniach wszyscy razem z bananem na twarzy bawią się na stoku razem jeżdżąc na nartach.

A to u mnie akurat poszło "po starszeństwie" - najpierw zaparł się na temat tatuś czyli ja, a dopiero potem starszy syn i ostatnio młodszy. Wszyscy rok po roku.

No i jak to "po starszeństwie" - najwięcej lekcji z instruktorem musiałem oczywiście wziąć ja :D .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najwięcej lekcji z instruktorem musiałem oczywiście wziąć ja :D .

Dlaczego się nie dziwię - brawo - "ktoś to musi dogonić". Teraz jako "szczęśliwy" emeryt mam trochę więcej czasu więc jak sezon się skończy (a trwa nieubłaganie nadal) zrobię bomblowy film.  :D  :D . Dzisiaj byłem w sklepach sportowych - kurczę dlaczego patrzę za XXs sprzętem przecież bombel jest taki mały, maleńki, maluśki taki niewinny maluteńki bombelek (ledwie 23 wiosen)- zdecydowanie za wcześniej na wnuka/wnuczkę ale z drugiej strony........  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przecież bombel jest taki mały, maleńki, maluśki taki niewinny maluteńki bombelek

Tego bombelka to zdaje się na filmie widziałem który to masz w stopce ujawniony. Ze dwadzieścia parę razy ten film chyba oglądałem, dla mnie jeden wielki czad :)  Naprawdę chylę czoła, znać geny, talent i wyszkolenie. Marzę żeby tak kiedyś jeździć, ale mnie niestety taka dyspozycja już raczej nie pisana. Za stary jestem, za późno zacząłem i w góry za daleko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Ze dwadzieścia parę razy ten film chyba oglądałem, 

20 parę - żenada :P  :P . Wiesz dla mnie jest ważne to co Karolek do mnie mówi - tatko jeżdżę lepiej od ciebie :ph34r:  :ph34r:  :ph34r: ale tego luzu który ty masz ja nigdy mieć nie będę. 

PS Karolek pojechał do "młyna" "miśkę" i "naszą" Petrę oglądać - jest dobrze :D  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmawia dwóch forumowych kolegów w Szczyrku( moruniek i kordiankw )

Pierwszy mówi:

wiesz, widziałem dziś na FIS dwie świetnie jeżdżące laski.

Drugi:

to mogła być córka Jurka z koleżanką bo jeżdżą tam cały tydzień.

 

Chwilę wyjaśnień i okazało się że jedna pociskała na zielonych Elanach.

Wątpliwości już nie było.

To mój BOMBEL :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmawia dwóch forumowych kolegów w Szczyrku( moruniek i kordiankw )

Pierwszy mówi:

wiesz, widziałem dziś na FIS dwie świetnie jeżdżące laski.

Drugi:

to mogła być córka Jurka z koleżanką bo jeżdżą tam cały tydzień.

 

Chwilę wyjaśnień i okazało się że jedna pociskała na zielonych Elanach.

Wątpliwości już nie było.

To mój BOMBEL :)

Ty się zdecyduj laska czy BOMBEL :D  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie, w końcu zapalonego narciarza, poszło klasycznie. Najpierw nauczyłem jeździć żonę. Syna zacząłem uczyć w Bukowinie, gdy miał 4 lata. Ciężko szło, ale już w następnym roku, też w Bukowinie, było dużo lepiej. Córka zaczęła jeździć w 4 lub 5 tym roku życia, w małej rodzinnej stacji we Francji . Szybko poszło, ale była to głównie zasługa tamtejszej pani instruktor. Ziarna zostały zasiane. Potem dzieci same się doskonaliły w klubie lub na wspólnych wyjazdach młodzieżowych. I teraz rozsiewają dalej. Moje kilkuletnie wnuki już zaczęły. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...