Veteran Napisano 23 Stycznia 2018 Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2018 Witam Nie jeżdżę w tym momencie na nartach, więc wyżywam się na nich teoretycznie. Mam co prawda ważniejszą rzecz do zrobienia niż narty, pomalowanie kuchni przed wymianą mebli. Ale jakoś nie mogę wystartować. A to jest warunek dalszej jazdy w tym sezonie. Po tym wstępie wracam do meritum. Dobrze wiadomo, że jak się zawodnika zgłosi do startu w PŚ, to dostaje numer bliski końca stawki. Nie dość, że jest świeży w towarzystwie najaśniej błyszczących gwiazd, to dostaje w prezencie najmniej przyjemny stok do jazdy. I jak tu się dostać do trzydziestki a później do piętnastki. Trzeba trenować, to oczywiste. Ale jak trenować. Czasami mam okazję spostrzec takie treningi. Sprzęt bez zarzutu. Gumy, krótkie spodenki. Narty i kijki na pewno co najmniej komórkowe. Buty też. Tyczki wyłącznie przegubowe. Spory pęczek. Ustawione przez fachowca. I jeżdżą. A ja podziwiam. Gdyby być w ich wieku i znacznie lepiej jeszcze jeździć, to ja też by tak mógł. Gdyby mi pozwolili przejechać parę skrętów i miał objeżdżone te komórki, to może udało by się jakoś przejechać. Atak byłby barkiem, bo na ćwiczenie kładzenia ich zewnętrzną ręką jest za późno. Nie mam zastrzeżeń, jeśli chodzi o trening do tego momentu. Ładnie im szło. Ale pogorszyły się warunki przy tyczkach. Nieco ich obwozi. W tym momencie myślę sobie, kamera pracuje, wszystko rejestruje. Wieczorem trener razem z zawodnikiem, przeanalizuje precyzyjnie zwolnione do maksimum przejazdy. Wychwyci każdy błąd. W porządku tak powinno się trenować. Ale ku mojemu zdziwieniu szybko jakoś spuchli. Ta mizerne rynienki, czy jak twardo lekkie wyślizganie, spowodowało, że skończyli. To kiedy się przyzwyczają, trenując, do tych monstrualnych dziur, czy lodowisk, gdy się jedzie jako numer sześćdziesiąty pierwszy. To pytanie mnie ciągle gnębi. Oczekuję od Kolegów wyjaśnień, by uspokoić moje nerwy. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marxx74 Napisano 23 Stycznia 2018 Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2018 Nie napisałeś - jaka grupa wiekowa // jakie ustawienie .. no i to co najważniejsze a czego zapewne nie wiesz - jaki był cel treningu, jak był wpisany w cykl i tak dalej. "Dziury" to element i jak z każdym elementem nie jest to coś, co należy fundować na każdym treningu. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Veteran Napisano 23 Stycznia 2018 Autor Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2018 Witam Faktycznie nie napisałem, jaka grupa wiekowa. Młode chłopaki. Jak dawniej zdarzyło mi się dość często jeździć na Skrzyczne, to poniżej "Grzebienia", z lewej strony( z góry )też często były ustawiane tyczki. W swojej naiwności myślałem, że należy szybko pomiędzy nimi jeździć. Stok jest stromy i jest coraz gorzej przy tyczce, jak rośnie liczba przejazdów. Nie znam się na zawiłościach treningu. Zapewne ważne jest, by w dobrych warunkach pracować nad określonym elementem. Ale ja już się wszystkie te elementy ma się dobrze opanowane, to, tak mi się wydaje, należy je połączyć i szybko przejechać po tych dziurach i lodowiskach. Ale nie będę się upierał. Nie znam wszystkich miejsc, gdzie takie treningi się odbywają. Raczej zupełnie nie znam, gdzie trenują zawodnicy. To tylko takie spostrzeżenia z paru stoków, gdzie się natknąłem na takich trenujących. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
FerraEnzo Napisano 23 Stycznia 2018 Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2018 W profesjonalnych (w sensie w szkółkach) treningach nigdy nie brałem udziału, ale na tyle na ile liznąłem giganta to co drugi trening był po dziurach. Nie było to coś nadzwyczajnego. Wydaje mi się, że na krajowych zawodach nie ma szans uniknięcia dziur, dlatego trening na nich powinien zaprocentować. Inaczej się wtedy najeżdża na bramkę, ważna jest linia przejazdu, tak aby w rynnę wjechać od samego początku inaczej się wylatuje lub hamuje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Marxx74 Napisano 23 Stycznia 2018 Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2018 Korzystanie z dziur/radzenie sobie z dziurami to fragment układanki. Jeżeli pracuję z grupą 3-4 zawodników przez 2 godziny a stok jest rozsądnie przygotowany (i warunki są dobre) dziury będą minimalne. Trening "z dziurami" trzeba trochę zaplanować i to się robi - inna sprawa, że koleina koleinie nie równa i możemy mieć pogłębiający się miękki okop, nierówności docięte na twardym, odsypy i co tam jeszcze matka natura wymyśliła. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Veteran Napisano 23 Stycznia 2018 Autor Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2018 Witam Takie mnie jakieś naszły refleksje, po slalomie W Kitzbuhle. Raczej nie mamy stoków dla dłuższych konkrecji niż slalom. I nasz dotychczasowy najlepszy alpejczyk to slalomista(Bachleda). Tlałki to też głownie slalomistki. U braci Słowaków, też panie w tej konkurencji. Co prawda góry wyższe i więcej tras, ale to się zaczyna od dziecka. Oczywiście talent i praca. Ale odpowiedni "talent" jest znacznie łatwiej wybrać,gdy wybór jest duży. Czasem rządzi przypadek. Kowalczyk, Radwańska. Z tym, że tej ostatniej tatuś był graczem pierwszoligowym w drużynie tenisowej Nadwiślanu w Krakowie. Obie siostry jako małe dziewczynki spędzały czas na korcie. Kowalczyk miała pod nosem stok na Śnieżnicy. Być może jako nastolatka, a szczególnie później robiła sobie przebieżki w górę, jak była w domu. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano 23 Stycznia 2018 Udostępnij Napisano 23 Stycznia 2018 W profesjonalnych (w sensie w szkółkach) treningach nigdy nie brałem udziału, ale na tyle na ile liznąłem giganta to co drugi trening był po dziurach. Nie było to coś nadzwyczajnego. Wydaje mi się, że na krajowych zawodach nie ma szans uniknięcia dziur, dlatego trening na nich powinien zaprocentować. Inaczej się wtedy najeżdża na bramkę, ważna jest linia przejazdu, tak aby w rynnę wjechać od samego początku inaczej się wylatuje lub hamuje. W Kluszkowcach na Wintercup też było nie wesoło. Kumpla wywiozlo. Wrócił i był po poprawce 14. Ja dziś slalom w rynnie w Szpindlu ze słabym czasem. Ale bez upadku i wypadniecia. Lepszy był lasek z zamkniętej Hromovki na otwarta. No i off przy czarnej, która nie budziła tym razem emocji. Nuda panie nuda. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.