Skocz do zawartości

Dobry instruktor.


fredowski

Rekomendowane odpowiedzi

Fajny temat :)

Może coś napiszę z własnego doświadczenia. Praca instruktora w Polsce jest niezwykle trudna tak jak pisaliście lekcja z instruktorem trochę kosztuje. Dlatego presja jest ogromna. W Alpach lekcje indywidualne z instruktorem też są drogie i jakoś tam ciężko zobaczyć lekcje indywidualne. Są szkolenia grupowe z których u nas korzysta się nie chętnie. Dodatkowo na naszych ciasnych i mocno obciążonych stokach prowadzenie takich szkoleń jest dodatkowo utrudnione.

Warto korzystać ze szkoleń grupowych! (Kurs Kwalifikacyjny kosztuje ok 400zł za tydzień jazdy podczas którego można się wiele nauczyć - to jeden z przykładów) Dobre szkoły mają taką ofertę!

 

Co do rozgrzewki to na początku mojej pracy jako instruktor "szanowałem" kasę klienta i jej nie przeprowadzałem. Po kolejnych 10 latach jazdy na nartach i walką z kontuzją dziś sam nie zjadę po stoku bez rozgrzewki, znajomi z którymi spędzam urlopy w Alpach zawsze mają rozgrzewki. Prowadząc lekcję jeśli widzę, że klient przyjechał ze stoku na nartach i lekcja jest dalszym ciągiem jazdy to jej nie robię ale w innych przypadkach jest ona fundamentem (zajmuje max 5 min). Docenią ją ci którzy choć raz mieli kontuzję na nartach.

 

Największe grzechy instruktorów? Przemęczenie (praca po 8-10 godzin na śniegu), braki wiedzy, umiejętności, rutyna, schematy, brak innowacji ... jak w każdym zawodzie.

 

A na koniec myślę, że każdy z nas również ja mamy chęć jeżdżenia coraz lepiej (takie jest narciarstwo) i będziemy poszukiwać osób które nam w tym pomogą. Im lepiej będziemy chcieli jeździć, im mniej widoczne będę nasze błędy tym krąg tych osób będzie coraz mniejszy i mniejszy ...

Taki jest ten świat :-) Jeśli szukamy tych najlepszych i dostrzegamy błędy słabszych to bardzo dobrze świadczy o poziomie naszego narciarstwa ;-)

 

Pozdrawiam!

Szymek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 79
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Sorki za mini off-topic, ale chyba bez sensu zakładać nowy temat. Pytam przy okazji, czy nie znalazłby się instruktor w Serfaus-Fiss-Ladis od niedzieli 19.01.13?

Nie wiem do końca, czy będzie potrzebny, ponieważ kolega (lat 31) zaczął tydzień temu w Zakopanem przygodę z narciarstwem.(Cel: Przygotowania do wyjazdu w Alpy). Zaczął ambitnie, nie tak jak my, szmaciarze, wtedy samouki (przed dinozaurami) :),  od razu 10 godzin z instruktorem. I chwała mu za to! Krócej będzie wyglądał jak Batman.

Nam ( ja, małżonek i kolega) się wydawało, że po pierwszych dwóch sezonach jeździmy zajedwabiście, póki się nie zobaczyliśmy na filmiku i każdy chciał się zakopać pod dywan!

Lat trochę (albo więcej niż trochę) minęło. Człek się tego i owego nauczył, to i owo zobaczył i czai, ze jednak lepiej się nauczyć od razu dobrze, niż potem korygować błędy i złe nawyki.

O, już się rozgadałam. :)

Do rzeczy:

Jesteśmy w SFL narciarsko od niedzieli 19.01.14 do piątku 24.01.03. Czy byłaby opcja pojeżdżenia z kolegą?

Nie wiem, czy będzie taka konieczność, bo może chłopak da radę. W końcu żeglarz i rowerzysta, to chyba ogarnięty? :)

Jakby ktoś był w naszym tygodniu i miałby czas i ochotę, to niech się odezwie.

Jeśli nie znajdziemy nikogo, to będzie jak zwykle: " uczył Marcin Marcina" i Kurs przyspieszony:" kijkiem po plecach" :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Jakby ktoś był w naszym tygodniu i miałby czas i ochotę, to niech się odezwie.

Jeśli nie znajdziemy nikogo, to będzie jak zwykle: " uczył Marcin Marcina" i Kurs przyspieszony:" kijkiem po plecach" :D

Żeglarz i cyklista, czyli umie żeglować i jeździć na rowerze. Ciekawy wniosek: skoro żeglarz i cyklista, to narciarz też. :D:D:D

"Jakby ktoś był w naszym tygodniu ..." - instruktor Wam łachy robił nie będzie. Chcecie dać takiemu zarobić, to i znajdzie się chętny do zarobienia grosza. Najprościej jest pójść do miejscowej szkoły narciarskiej i wykupić lekcje. Można też zabrać instruktora z Polski, jeśli chce się mieć koniecznie polskojęzycznego. Niektórzy tak robią, tylko za dobrego, który dobrze nauczy trzeba pewnie więcej zapłacić w stosunku do opcji z wyjanęciem miejscowego na tyle godzin ile się chce. Każda z opcji na plusy i minusy, ale Ci co zabierają z Polski dobrze na tym wychodzą. Stać ich na komfort posiadania osobistego instruktora przez czas wyjazdu. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeglarz i cyklista, czyli umie żeglować i jeździć na rowerze. Ciekawy wniosek: skoro żeglarz i cyklista, to narciarz też. :D :D:D

 

"

Wniosek całkowicie uprawniony. Każdy, kto uprawia inny sport na przyzwoitym poziomie nauczy sie jeździć na nartach 3x szybciej niż 'biurkowiec'... Chyba że to żeglarstwo barowe z dojazdem rowerem (bywa).... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Jeżeli w czasie tych 2 godzin nie dowie się, że jeszcze nic(prawie) nie umie, to potem są same problemy.....  

Michał, 

 

nigdy nie zdarzyło mi się abym usłyszał od instruktora że kursant nic nie umie. Praktycznie zawsze, szczególnie dzieci, robiły duże postępy! Jest to dla mnie zabawne. Mój ojciec ma pensjonat w Bukowinie T i czasem pyta gości jak było. Info zwrotne jest zawsze jedno. Pan instruktor chwali, wręcz jest zaskoczony postępami. Wychodzi na to że od ładnych kilku lat przyjeżdżają się uczyć jeździć tylko wyjątkowe talenty :D! Nigdy nie zdarzyło mi się żebym usłyszał np podczas jazdy kanapą wykładu z zasad bezpieczeństwa ze strony instruktora. W większości "tylko" pochwały.

Dla mnie jest to niezrozumiałe. Ja swoje dzieci uczyłem czego nie należy robić na stoku wytykając "kijkiem" przykłady. Kanapa na Kotelnicy nadaje się do tego idealnie! :lol:   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

....
W większości "tylko" pochwały.
Dla mnie jest to niezrozumiałe. Ja swoje dzieci uczyłem czego nie należy robić na stoku wytykając "kijkiem" przykłady. Kanapa na Kotelnicy nadaje się do tego idealnie! :lol:


widocznie nie jeździłeś z Tadeuszem Skowrońskim :D ;)
proszę bardzo:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michał, 

 

nigdy nie zdarzyło mi się abym usłyszał od instruktora że kursant nic nie umie. Praktycznie zawsze, szczególnie dzieci, robiły duże postępy! Jest to dla mnie zabawne. Mój ojciec ma pensjonat w Bukowinie T i czasem pyta gości jak było. Info zwrotne jest zawsze jedno. Pan instruktor chwali, wręcz jest zaskoczony postępami. Wychodzi na to że od ładnych kilku lat przyjeżdżają się uczyć jeździć tylko wyjątkowe talenty :D! Nigdy nie zdarzyło mi się żebym usłyszał np podczas jazdy kanapą wykładu z zasad bezpieczeństwa ze strony instruktora. W większości "tylko" pochwały.

Dla mnie jest to niezrozumiałe. Ja swoje dzieci uczyłem czego nie należy robić na stoku wytykając "kijkiem" przykłady. Kanapa na Kotelnicy nadaje się do tego idealnie! :lol:   

 

Tylko Panowie co według Was miałby dać taki sposób "motywowania" kursanta? Ja nie widzę nic złego w pozytywnej motywacji, nikt nie chce zniechęcać kursanta uwagami w stylu: nic jeszcze nie potrafisz... Przecież nikt nie wmawia kursantowi, że jeździsz już jak Bode Miller czy Lindsey Vonn.

Co do uwag na temat zachowania  bezpieczeństwa to już pewnie różnie z tym bywa jedni instruktorzy mówią inni nie, jeszcze inni sami ich nie przestrzegają (Ostatnio miałem okazję omijać siedzącą na środku stoku grupę snowboardzistów, których właśnie szkolił instruktor).

 

Według mnie dobry instruktor (to tak jak dobry nauczyciel) po pierwsze posiada wiedzę(umiejętności), a po drugie (co tak samo ważne, a w naszym kraju bagatelizowane) potrafi tą wiedzę przekazać. Czyli np. umie dostosować sposób nauczania (ćwiczenia itp.) indywidualnie pod kursanta, umie wyłapać jego braki i je skorygować tak by ten mógł się dalej rozwijać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, a kto uczy fachowców i nauczycieli tych fachowych fachowców? Panowie, zaczynacie pitolenie. Instruktor to, tamto i owamto. Owszem, pod okiem instruktora dużo szybciej, sprawny narciarz opanuje daną technikę jazdy. Jedak nie świadczy to o tym, że samouk nie jest w stanie opanować tych samych technik. Zrobi to i czasami zdarza się, że lepiej. Potrzebuje tylko więcej czasu, gdyż uczy się na błędach. A wielu instruktorów, zapatrzonych w siebie, powiela błędy, którymi obarczyli ich nauczyciele. Widać to na stokach, szczególnie po uczniach, których od razu "stawiają na krawędź". Nie opanowawszy  wpierw porządnie technik ześilzgu, jeżdżą carvingiem w pozycji jakby siedzieli na kiblu. No ale ręce mają z przodu i pod właściwym kątem...   :lol:

 

Pozdrawiam, radcom

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powaliłeś mnie siłą argumentacji. Poddaję się.

 

Pozdrawiam serdecznie  ;)

Cześć

W tym momencie to nie argumentacja - to ocena. Po raz kolejny nie rozumiesz co piszesz. Merytorycznie można tu pisać o narciarstwie i instruktarzu a Ty o tym o dłuższego czasu nie piszesz więc sugeruje sobie odpuścić naprawdę a nie kokietować.

 

 

No tak, a kto uczy fachowców i nauczycieli tych fachowych fachowców? Panowie, zaczynacie pitolenie. Instruktor to, tamto i owamto. Owszem, pod okiem instruktora dużo szybciej, sprawny narciarz opanuje daną technikę jazdy. Jedak nie świadczy to o tym, że samouk nie jest w stanie opanować tych samych technik. Zrobi to i czasami zdarza się, że lepiej. Potrzebuje tylko więcej czasu, gdyż uczy się na błędach. A wielu instruktorów, zapatrzonych w siebie, powiela błędy, którymi obarczyli ich nauczyciele. Widać to na stokach, szczególnie po uczniach, których od razu "stawiają na krawędź". Nie opanowawszy  wpierw porządnie technik ześilzgu, jeżdżą carvingiem w pozycji jakby siedzieli na kiblu. No ale ręce mają z przodu i pod właściwym kątem...   :lol:

 

Pozdrawiam, radcom

Cześć

W wypadku kiepskich i niedoszkolonych instruktorów możliwe. W wypadku fachowców - nie.

Co do samodzielnej nauki to nie znam na przykład dobrego kierowcy, który uczył się jeździć wyłącznie sam. Z nartami podobnie.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam to szczęście, że mieszkam w takiej krainie, gdzie samouków narciarskich nie brakuje. I to świetnie jeżdżących. Co nie zmienia faktu, że w dzisiejszych czasach, jazda z instruktorem jest o wiele bardziej dostępna, niż kiedyś. Więc każdy rozumny, to wykorzysta.  W moich stronach, trzydzieści lat wstecz, dobrze jeździli miejscowi, paru goprowców i nieliczni przyjezdni. Owszem w większych ośrodkach jak Karpacz czy Szklarska, wyglądało to inaczej. Tam były kluby, szkoły no i "narty i taniec z trójką". Ale i tam nie brakowało dobrze jeżdżących samouków. Henry Ford, był dobrym kierowcą samoukiem. Nawet sam zbudował samochód, którym nauczył się jeździć. Podobnie jak Sikorski, latać śmigłowcem...

 

Pozdrawiam, radcom

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam to szczęście, że mieszkam w takiej krainie, gdzie samouków narciarskich nie brakuje. I to świetnie jeżdżących. Co nie zmienia faktu, że w dzisiejszych czasach, jazda z instruktorem jest o wiele bardziej dostępna, niż kiedyś. Więc każdy rozumny, to wykorzysta.  W moich stronach, trzydzieści lat wstecz, dobrze jeździli miejscowi, paru goprowców i nieliczni przyjezdni. Owszem w większych ośrodkach jak Karpacz czy Szklarska, wyglądało to inaczej. Tam były kluby, szkoły no i "narty i taniec z trójką". Ale i tam nie brakowało dobrze jeżdżących samouków. Henry Ford, był dobrym kierowcą samoukiem. Nawet sam zbudował samochód, którym nauczył się jeździć. Podobnie jak Sikorski, latać śmigłowcem...

 

Pozdrawiam, radcom

Cześć

Myślałem o kierowcach, którzy umieją jeździć samochodem (Kulig, Hołek, itp.). Poruszać się to umie każdy. ;)

Tak się składa, że sporo czasu spędziłem w górach i poznałem bardzo wielu samouków. Zawsze gdy chcieli podnieść swoje umiejętności korzystali z kursów czy też pomocy fachowców. Świadomość w narciarstwie polega przede wszystkim na umiejętnej ocenie własnych możliwości. Zawsze jest tak, że z każdym kolejnym kursem czy tez kontaktem z fachowcem, świadomość Twojej niewiedzy wzrasta choć rozszerzyłeś swoja wiedze i umiejętności.

Pewnej wiedzy po prostu nie jesteś w stanie sam zdobyć bo jest zarezerwowana dla nielicznych, którzy zdobywali ją przez długie lata i fajnie jak chcą się nią dzielić. Dobrych instruktorów nie jest znowu tak wielu - większość jest jednak przeciętna a niektórzy są po prostu kiepscy. Ważne jest żeby ta przeciętna była jak najwyższa. 

W miarę sprawne poruszanie się na nartach to dopiero początek drogi.

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitku, uważaj byś się nie zachłysnął samouwielbieniem. Mieszkam w krainie, która od zawsze była mekką sportów samochodowych w Polsce. Wiem, o czym piszę, bo latami oglądałem proces samodoskonalenia się kierowców rajdowych na naszych oesach. To nie pas startowy na Bemowie czy beczka na Karowej. To u nas zawsze była prawdziwa szkoła jazdy. Nazwisko Bublewicz, coś Ci mówi? Bo Zasadę to chyba kojarzysz...

Odpuść sobie i idź do przedpokoju, wyciągnąć narty z pawlacza. Zima wraca.

 

Pozdrawiam, radcom    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitek Luciush nie pisał ,że chce być mistrzem świata jako samouk....Nie twierdzi też ,że nauczy się w ten sposób szybciej .

Niektórzy mają przyjemność i satysfakcję z tego ,że sami dochodzą do czegoś ...tak trudno to zrozumieć?

Radcoma popieram w tym co pisze w całej kwestii...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitku, uważaj byś się nie zachłysnął samouwielbieniem. Mieszkam w krainie, która od zawsze była mekką sportów samochodowych w Polsce. Wiem, o czym piszę, bo latami oglądałem proces samodoskonalenia się kierowców rajdowych na naszych oesach. To nie pas startowy na Bemowie czy beczka na Karowej. To u nas zawsze była prawdziwa szkoła jazdy. Nazwisko Bublewicz, coś Ci mówi? Bo Zasadę to chyba kojarzysz...

Odpuść sobie i idź do przedpokoju, wyciągnąć narty z pawlacza. Zima wraca.

 

Pozdrawiam, radcom    

Bublewicz + straszny wypadek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Mitku, uważaj byś się nie zachłysnął samouwielbieniem. Mieszkam w krainie, która od zawsze była mekką sportów samochodowych w Polsce. Wiem, o czym piszę, bo latami oglądałem proces samodoskonalenia się kierowców rajdowych na naszych oesach. To nie pas startowy na Bemowie czy beczka na Karowej. To u nas zawsze była prawdziwa szkoła jazdy. Nazwisko Bublewicz, coś Ci mówi? Bo Zasadę to chyba kojarzysz...

Odpuść sobie i idź do przedpokoju, wyciągnąć narty z pawlacza. Zima wraca.

 

Pozdrawiam, radcom    

Miałem wrażenie, że Bublewicz pochodził z Olsztyna a Zasada to chyba gdzieś ze Śląska ale już nie będę się "samouwielbiał".

Żeby uczyć się samemu trzeba mieć wzorzec. Jeżeli ma nim być forumowy opis lub "kolega jeżdżący od dziecka" to gratuluję.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Żeby uczyć się samemu trzeba mieć wzorzec. Jeżeli ma nim być forumowy opis lub "kolega jeżdżący od dziecka" to gratuluję.

Pozdrowienia

 Dobry wpis na czasie.

Doswiadczony, w ankiecie "ile lat jedzisz na nartach" ponad 600 dni, forumowa 8, wpisy z fizyki kwantowej,

poparte zdjeciami z pucharu swiata, czy tak nie wyglada forumowy "wzorzec". Podac nicki?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Troche smiesznie zaczyna rozwijac sie ta dyskusja. Mozna nauczyc sie jezdzic samemu, mozna samemu wpasc w samouwielbienie swojej jazdy, mozna miec z niej mega radoche, mozna sie samemu doskonalic i uwazac sie za MISZCZA. Ale z boku to bedzie albo tramwajarz,albo kolejarz albo goryl dosiadajacy muszle klozetowa. Jezeli ktos pisze, ze jest ambitny i stawia sobie wysoko poprzeczke to nie moze i nie dojdzie do zaawansowanego poziomu doskonalac sie samemu. Jezeli jestes ambitny to bedziesz chcial sie uczyc od lepszych, czy to instruktorow czy kolegow. Samemu to mozna wiadomo co zrobic. Narty jak np tenis ziemny to sport techniczny. Do pewnych rzeczy nie ma mozliwosci zebys doszedl bez pomocy "wtajemniczonych". Wiem co mowie, zaczynalem sam, kolega z podworka z papierami instruktora cos tam pokazal - i w zasadzie byl tramwajarz siadajacy na kiblu z wyciagnietymi rekami. No ale ja myslalem,ze jestem MISZCZ. Bo jechalem na krawedziach. Dopiero,kiedy pojawil sie wlasnie ten "dobry instruktor",ktory zwrocil uwage na moja budowe ciala,moja motoryke,na jedna rzecz,ktora trzeba bylo poprawic zeby to wszystko zaczelo wspolgrac - dopiero wtedy zaczalem miec radoche i banana na gebie. Sam bym do tego nie doszedl. Nie ma mowy. Wiec albo radocha z tramwajarstwa albo narciarstwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam to szczęście, że mieszkam w takiej krainie, gdzie samouków narciarskich nie brakuje. I to świetnie jeżdżących. Co nie zmienia faktu, że w dzisiejszych czasach, jazda z instruktorem jest o wiele bardziej dostępna, niż kiedyś. Więc każdy rozumny, to wykorzysta.  W moich stronach, trzydzieści lat wstecz, dobrze jeździli miejscowi, paru goprowców i nieliczni przyjezdni. Owszem w większych ośrodkach jak Karpacz czy Szklarska, wyglądało to inaczej. Tam były kluby, szkoły no i "narty i taniec z trójką". Ale i tam nie brakowało dobrze jeżdżących samouków. Henry Ford, był dobrym kierowcą samoukiem. Nawet sam zbudował samochód, którym nauczył się jeździć. Podobnie jak Sikorski, latać śmigłowcem...

 

Pozdrawiam, radcom

No to gratuluję. I nawet rajdowcy w "twojej krainie" sami się uczyli

Ja (niestety) mieszkałem w takiej krainie gdzie naprawdę dobrzy narciarze (Bachledowie, Tlałki itd) nie byli samoukami , a różnica między nimi a samoukami była "porażająca"

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...