Wracajac do tematu: spotkalem interesujacego narciarza    Rok temu spotkalam pana Henryka na nartach w schronisku na szczycie gory, na herbatce, pan Henryk zapytal czy mi herbatki nie przyniesc i czy czasem nie chce  sie poczestowac herbatnikami schowanych w kieszonce w plastikowym woreczku, bo tylko takie sie nie krusza.  Podziekowalam bardzo, i zaproponowalam, ze to ja Henrykowi przyniose herbatke - bo sie okazalo, ze pan Henryk ma 90 lat.  Mieszka w swoim condo w Copper Mountain, w Kolorado zima, a w lecie w Chicago.  Pan Henryk nosi czapke z olimpiady, bodajze z roku 1988,  kiedy wyslal donacje dla amerykanskiej ekipy olimpijskiej i dostal na dowod datku - olimpijska czapeczke!  Pan Henryk jako znawca okolicy zaproponowal przejazdzke po resorcie jego ulubionymi trasami.   Przy okazji  jazdy na krzeselku,  poprawilam swoja orteze kolana po  rekonstrukcji ACL i pomruczalam, ze kolano troche boli.  Na co pan Henryk na jedynym oddechu z usmiechem na twarzy rzekl: " a mnie NIC nie boli".  Maz zapytal, czy pan nie boi sie przewrocic?  Na to pan Henryk, ze  on " sie nie przewraca", i czarne trasy nie sa dla niego zadnym szczegolnym " wyzwaniem", poswiadczyc to moge osobiscie.  Chcielismy umowic sie na kolejny dzien, ale pan Henryk odpoczywal - przygotowywal Wielkanocne sniadanie, wodeczke i brydza dla znajomych.