Skocz do zawartości

polm

Members
  • Liczba zawartości

    1 260
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez polm

  1. Tylko, że Ci ludzie z filmu prawdopodobnie poświęcili wieeele godzin żeby tak jeździć na tamtych nartach. Mogli tyle poświęcić bo pewnie mieszkali blisko gór i było ich wtedy stać, żeby poświęcić tyle godzin. U nas narciarstwo stało się dostępne dla większego grona ludzi od jakiś 15 lat. Wcześniej, to było drogie hobby. Uprawiane głównie przez ludzi z gór, górników i innych wybrańców. To czemu tak strasznie krytykujesz narty z rockerem skoro narta nie ma znaczenia ? Ale większość ludzi wcale nie chce być profi. Wystarczy nam, że pobawimy się kilka dni na śniegu. Popatrzymy na góry, powdychamy powietrza, zjemy coś innego. Chcemy spędzić kilka dni urlopu na jakieś jeździe. Nie chcemy spędzać kilkudziesięciu godzin z instruktorem, żeby nauczyć się śmigu. Chcemy odpocząć od roboty, szarzyzny, kredytów, szefów itd. Do tego potrzebujemy nart które będą przyjazne. Czy coś jest w tym złego ? Żaden z moich narciarskich kompanów nie siedzi na forach, nie szlifuje jakoś tam techniki i nie goni za nowinkami. W zasadzie nawet nie próbują jeździć na krawędziach. Mają to w nosie, jeździ im się dobrze, a mi z nimi dobrze spędza czas, mimo że mam trochę inne podejście do same jazdy na nartach. Korzystasz z komputera, ale czy oprócz tego, że z niego korzystasz potrafisz sobie napisać własne oprogramowanie ? Raczej nie, ale czy to robi z Ciebie kogoś upośledzonego, który nie przeżywa prawdziwej przygody z komputerem ? Stało się to tylko dlatego, że nastąpił postęp i oprogramowanie stało się łatwiejsze w obsłudze. Każdy może szybko nauczyć się korzystać z komputera. Podobnie stało się z nartami i narciarstwem. To stało się bardziej dostępne bo stało się łatwiejsze i więcej ludzi z tego korzysta. To nie dotyczy tylko Polski. Ośrodki narciarskie rozwijają się dynamicznie na całym świecie, bo jest popyt, bo ludziom łatwiej się jeździ. Tylko część z tych ludzi marzy o tym żeby stać się profi. Reszta chce zwyczajnie spędzić dobrze wolny czas na śniegu.
  2. polm

    wykrok

    Sam to o sobie napisał . Sprawdzałem już wcześniej. http://www.fis-ski.c...Search&limit=20 Baza zawiera alpejczyków z lat czterdziestych ubiegłego wieku, więc Harb też powinien być, a nie ma. Gdyby naprawdę coś więcej znaczył, to jego szkoła składała by się z kilkudziesięciu instruktorów, a nie z pięciu czy sześciu "banitów". bzdura Ale to zdanie czy całość ? Bo to zdanie wyrwałeś z kontekstu w taki sposób, że wygląda tak jakbym ja tak twierdził. Jeśli nie zauważyłeś, to parę linków tu wkleiłem na których chciałem pokazać, że bez wątpienia narta wew. idzie przed zewnętrzną, bez błędów paralaksy itp. To są krótkie skręty na krótkich nartach. Ja nie uzurpuję sobie dawania praw głosu na tym forum. Jesteśmy tutaj aby się pospierać w słusznej sprawie, a nie żeby pokazać muskuły. Akurat dla mnie HH nie jest autorytetem, tylko hochsztaplerem który zarabia mnóstwo pieniędzy na swoich kursach w postaci DVD i książek. Ja mu tych pieniędzy nie żałuję, ale wzorem po jego filmikach to on dla mnie nie jest.
  3. polm

    wykrok

    Ja się na temat Giorgio Rocca nie wypowiadałem. Na początku wątku, napisałem że wielkość tego wysunięcia czy też wykroku, zależy w dużej mierze od długości narty. Rocca jedzie na krótkich nartach i nie widzę żeby wysuwał. Poniżej kilka zdjęć tej samej pani na różnych nartach Załączone miniatury
  4. polm

    wykrok

    A tego to ja nie wiem. Jeśli chcesz sprawdzić to lepiej to użyj kamerki Go Pro zamocowanej do kasku. Pochyl ją do przodu. Wtedy można sobie sfilmować siebie samego od klatki piersiowej do dołu razem z nartami. Wtedy dużo więcej widać. Zrobiłem sobie kiedyś taki eksperyment i naprawdę sporo się można dowiedzieć z takiego filmu.
  5. polm

    wykrok

    Ja chciałem zaznaczyć tylko, że zamieszczałem linki do zdjęć, czy też filmów na których widać, że narta wew. potrafi być przed zew. Akurat ten film pokazuje to co chciałem wcześniej pokazać. Wcześniej pisałeś, że to co widać to błąd paralaksy, teraz jednak okazuje się, że jednak nie błąd paralaksy. Już tak jesteśmy zbudowani, że mamy nogi równej długości, aby stanąć na trawersie bokiem i utrzymać w miarę pion, musimy skrócić wew. nogę. Bardziej ją ugiąć w kolanie. Pójdzie wtedy to kolano bardziej do przodu i przesunie nartę do przodu. Facet z filmu pokazuje, co się dzieje kiedy chcemy narty wyrównać, dzioby nart. Dla mnie HH to nie jest autorytet. Wymyślił sobie "nową" metodę nauki jazdy na nartach i wymyślił różne takie tam dziwolągi. Bardziej jestem skłonny uwierzyć komuś ktoś aktywnie startował (M. Szafrański) i startuje w PS (M. Bydliński), niż HH który nawet licencji FIS nie posiada i nie posiadał -> czyli nie ścigał się na poważnie. Proponuję jednak zdefiniować, co jest dopuszczalnym wysunięciem narty górnej, a co wykrokiem, bo z postów na początku wynikało, a wysunięcie jest tylko efektem paralaksy i prawdziwi narciarze trzymają narty równiutko.
  6. polm

    wykrok

    Myślę, że celowo. Znalazłem to czego szukałem http://www.skionline...wsy&id_txt=4793.
  7. polm

    wykrok

    No dobrze, niech będzie, że to nie wysunięcie górnej tylko cofnięcie dolnej. Mnie chodziło o różnicę między czubkami nart, chociaż na tym filmie http://www.youtube.c...xb4uXKsCo#t=36s widać, najpierw pochylenie, a potem wysuniecie nogi, a nie cofnięcie. Dokładniej, to jest pochylenie, potem skręcenie, a potem dopiero wysunięcie stosowne do pochylenia ciała do płaszczyzny stoku w tej fazie skretu. Chodzi o pierwszy skręt, jest na tyle jeszcze wolno, że to widać. Co do butów, to chodziło mi o za duże buty, czyli takie o np. pół numeru za duże (za długie do długości stopy) niż o takie za szerokie. Ja się na wpływie butów na A-frame nie znam, to trzeba Hraba przeczytać, on jakieś tam wywody miał na ten temat. Natomiast jeździłem trochę za dużo w za długich/dużych butach i wiem jaki efekt powodują, ale to nie ten wątek. Obiecałem, że kiedyś narysuję i tak zrobię. Co do A-Frame, to cały ten skręt Lindsey to jedno wielkie A-Frame . I co ? Słaba jest ? Linkując zdjęcia, chodziło mi, że widać na nich, że narta wew. idzie przed zewnętrzną u tego zawodnika. Akurat na tych zdjęciach to widać, że tak jest. Na innych zdjęciach z albumu narty idą równo. To zależy głównie od tego, jak bardzo musi być "krótsza" noga wew. od zewnętrznej. Stań na schodach. Nogi na różnych stopniach (różnica jednego i dwóch stopni), bokiem do spadku. Spróbuj zrobić tak, żeby stopy, były równo. Zobacz czy ta pozycja jest dla Ciebie naturalna i wygodna. Nienaturalne wysunięcie jest moim zdaniem na tym filmie
  8. polm

    wykrok

    Na nartach wykonujemy dużo niechcianych przyruchów, zlych ukladów. Jednym z nich jest WYKROK . Na rys poniżej przedstawiam swój punkt widzenia . Narciarz jadący normalnie w równowadze , majacy czucie nart MUSI jechać w ROZSTAWIE ,który wynika z anatomicznego ustawiania sie stóp - zielona gruba kreska(kiedy do skrętu wchodzimy kierując biodro). Mozemy jechać frontalnie, wówczas nasze biodro się nie wysuwa , stopy względem siebie nie ulegną przesunieciu. W obu przypadkach muszą być zachowane równoleglosci wszystkich stawów. Jesli nie są to narciarz wysuwa nartę lub cofa(górną). Taki narciarz pozbawia się kontroli równowagi, prowadzenia nart dokładnie równolegle (zazwyczaj :ciągnie " za sobą nartę dolną), oddziaływania (sterowania) na własciwą częsć krawędzi narty, w krancowych przypadkach może doprowadzić do zaklinowania sie nart (narty zachodzą na siebie, dolna podjeżdza pod górną powodując nawet wyrzucenie narciarza z nart). Rysunek pokazuje prawidlowy ROZSTAW stóp. Zależy on od szerokosci ustawienia nart. Pokazuję też wpływ paralaksy ( kierunku patrzenia) na wrażenie "zmieniającego się " rozstawiania stop. Cały album można znaleźć tu http://www.zimbio.co...z/browse?Page=1 Załączone miniatury Użytkownik polm edytował ten post 15 kwiecień 2012 - 18:23 Dopisek o kącie ss
  9. polm

    wykrok

    Im dłuższa narta tym większy wykrok. Ma to uzasadnienie fizyczne. Można to wyjaśnić na rysunku, ale że jestem tylko teoretykiem bez praktyki to odpuszczę sobie rysowanie. Poobserwuję z boku pomysły. Przy jeździe telemarkiem jest właśnie taki wykrok. Na "normalnych" nartach jest to niebezpieczne/niewygodne. Nie wiem czy próbowałeś, jeśli nie to spróbuj na małej prędkości. Dziwne uczucie.
  10. polm

    Z kijkami czy bez.. C. D.

    Cześć Tadeusz. W zasadzie masz rację. Wygłupiłem się pisząc 100 stron o niczym. W swojej naiwności sądziłem, że kogoś obchodzi "dlaczego ogień parzy". Uznaję zasadę, że ludzie grzeczni w dyskusji ścierają się na argumenty, a niegrzeczni na epitety. Mój wpis do Ciebie było podyktowany tym, że nie zgadzałem się z porównaniem efektu tyczki u l.skoczka z efektem kijkow u narciarza. Nie byłem przekonany, czy rozumiesz zasadę efektu tyczki, dlatego podalem opis działania tego efektu i argumenty dlaczego w przypadku narciarza to nie działa. Jeśli widzisz jakiś błąd w moim opisie efektu, to podaj gdzie. Podaj swoje argumenty, że nie mam racji. O równowadze chwiejnej nie bedę juz wiecej pisał, podam Ci tylko link do definicji rodzajów równowagi: http://pl.wikipedia....aga_(mechanika). Dopasuj sobie do nich l.skoczka i stojącego na dwóch nartach narciarza. Być może nie wierzysz w te bzdury które popisałem o chodzeniu po linie. Możesz wpisać w google "tightrope walking physics" i sprawdzić co o tym piszą inni. To nie ja pierwszy porównałem l.skoczka to narciarza. To nie ja opierałem tyczkę o powietrze. Spróbuj utrzymać równowagę przez 10s na rowerze w którym nie kręcą się koła, to ja pojadę nim z przyspawaną kierownicą i na dodatek skręce nim gdy uzyskam wystarczający pęd. Widzę, że znowu mi nie wierzysz, może uwierzysz innym http://hyperphysics....cs/bicycle.html http://www.youtube.com/watch?v=8H98BgRzpOM Chyba nie do końca zrozumiałeś co napisałem. Nie widziałem w tamtych przypadkach kłopotów z równowagą który wymagałby podparcia w taki sposób kijem jak na filmach. Nie widziałem bo ich tam nie ma. Jeżeli uważasz, że mają problem z równowagą boczną to dlaczego podpierają się grotem daleko z tyłu za wiązaniem ? Powinni podeprzeć się tam gdzie działa siła, a nie daleko od niej. Jeżeli uważasz, że mają problem bo im narty wyjeżdżają spod tyłka, to chyba nigdy nie jechałeś w takim skręcie bo w tej fazie kiedy się"podpierają" trzeba być mega obciachowcem, żeby biodra zostawić za wiązaniem. Napisałem również dlaczego takie podparcie jest nieskuteczne. Jeśli uważasz inaczej pokaż albo opisz doświadczenie które pokaże, że w taki sposób podeprzesz się kijkiem. Napisz może do Bode Millera, żeby się lamus na następny raz kijkiem podparł (to nie ta faza skrętu ) http://www.youtube.c...yiD4piI1M#t=70s Jabłko spada zgodnie z II zasadą Newtona, to chyba Cię nie dziwi, a potłucze się o podłoże bo zadziała siła która zmieniła pęd jabłka (V spads do zera). Podłoże zadziała z taką samą siłą z jaką jabłko uderzy w ziemię, to jest III zasada d. Newtona. Jeśli wbijesz kijek w śnieg to śnieg zadziałała z taką samą siłą z jaką Ty zadziałeś kijkiem. Do tej pory nie znaleziono grawitonu a tym bardziej antygrawitonu. To jedyne oddziaływanie podstawowe dla którego to się nie udało. Jabłko spadnie dlatego, że w polu potencjalnym zawsze działa siła która dąży do zmniejszenia potencjału ciał z którymi to pole oddziałuje, ciał będących w zasięgu działania pola. Jeżeli zostanie odkryta/stworzona antygrawitacja to powstanie prawo o którym piszesz, a w zasadzie to wyjątek od prawa p.c. Ale machasz sobie tymi kijkami w powietrzu, muskasz nimi śnieg, czy też wykonujesz jakieś interakcje ze śniegiem? Jeśli wbijasz kij, to zmieniasz pęd, Jeśli muskasz to nic nie robisz, tylko muskasz, może ładnie wygląda, ale nie przynosi skutku. Jeśli wbijasz kij, to śnieg wywiera na Ciebie siłę która właśnie wynika z III zasady d. Newtona. Gdybyś jednak postarał się przeczytać to co napisałem to byś zauważył, że jestem zwolennikiem jazdy z kijkami, ale zdecydowanego używania ich, a nie radosnego nimi machania. Opisałem wpływ jaki ma sposób wbicia kijka na reakcję jaką on wywołuje. Nie widziałem, żeby ktoś wcześniej to opisał na którymś forum. Przyczytałem natomiast o gorylach bez kijków, o uporządkowaniu sylwetki, o równowadze bocznej i tym podobne nie poparte argumentami frazesy. Ja chcę argument, że jak muskam kijkiem śnieg, to przerzucę swoje cielsko z lewego skrętu w prawy, wyciągnę je z muldy, dogonię stopy. Chcę argument, że jak mnie gniecie kompresja przy podjeździe na garb, to wystarczy lekko musnąć i już po kompresji. Skoro uważasz, że mieszam początkującym, to opisz proszę sposób pracy kijkami w jeździe w muldach. To z tym początkujacy mają największy problem. Pomóż poczatkujacym i opisz jak wbić kijek, po co się go wbija i w którym momencie się to robi. Potem jeszcze podaj rzeczową argumentację, że takie wbijanie jest najbardziej skuteczne. Wtedy przyznam, że nawypisywałem bzdur i pójdę "kaczki szczać prowadzać" ewentualnie wezmę kijki i sobie trochę nimi pomacham w ogródku. Ps. Jutro sobie kijkami pomuskam śnieg, to będzie dla mnie bardziej miły i mnie nie zjeee.
  11. polm

    Z kijkami czy bez.. C. D.

    Jeśli jest łagodny stok to również nie wbijam, ale gdy jest stromo, muldziasto, jest mgła, jestem zmęczony to wbijam. Uważam, że ten jeździec z filmu sam nie wie po co mu te kijki. Równie dobrze mógłby jeździć z dzwonkami i sobie nimi dzwonić. Nie wszystko co jest na YT to dobry materiał. Akurat ci z tej grupy która produkuje te filmy reprezentują styl jazdy na nartach który można nazwać "dziwny". Podobne dziwactwa pokazuje ten koleś Chodzi chyba, żeby pokazać nowy sposób nauczania i sprzedać DVD, książki. Na podobny pomysł wpadł Harald Harb, a 10 lat wcześniej śp. Misiu Kazimierz Szczęsny. Pisząc o zmianie pędu i odciążeniu miałem na myśli to co pokazuje R. Berger. Widać moment kiedy kijek wbija się w śnieg, widać co się dzieje wtedy z ciałem. Widać sens wbijania kijka. Jest akcja jest reakcja. Może za jakieś 3 tygodnie wrzucę na YT jakiś materiał poglądowy ze stoku, w jaki sposób ludzie wbijają (albo wożą) kijki. Wtedy będziemy mogli podyskutować więcej. Załączone miniatury Użytkownik polm edytował ten post 12 marzec 2012 - 23:17
  12. polm

    Z kijkami czy bez.. C. D.

    Szerzej odpowiem za jakieś 3 tygodnie bo teraz trochę brakuje mi czasu, a poza tym jest jeszcze tyle śniegu... W skrócie jednak odnośnie guru, widzę 3 rodzaje wbicia kija w krótkim skręcie (początek filmu to kompresja -> kopny śnieg, duża siła zmieniająca pęd narciarza i dźwignięcie przygniecionego tułowia do góry za pomocą kijka, wymuszenie obrotu nart w normalnym terenie i podparcie żeby wypchnąć biodra do przodu na szycie garbu przy jeździe w mulach - zupełnie inny ruch kijków). W długim skręcie widzę tylko markowanie wbicia. Moim zdaniem to wynik automatyzmu. Automatyzm to chemia która się wytworzyła w neuronach poprzez długotrwałe powtarzanie czynności, polecam artykuły na wiki o neuronach i neuroprzekaźnikach np.: http://pl.wikipedia....Neuroprzekaźnik .
  13. Nie ma tekstu źródłowego. Tekst powstał w mojej głowie na podstawie mojego skormnego doświadczenia narciarskiego i jakieś tam skromnej wiedzy z mechaniki. Za jakiś czas dodam do tego rysunki, bo może niektóre rzeczy nie są zrozumiałe, tak jak np. działanie kompresji na wirtulanym garbie, (było na muldzie, ale wiem że są kontrowersje wobec znaczenia słowa mulda i nie powinno być tych kontrowersji jeśli użyje słowa garb), dlaczego ludzie jadą po stromym, a wywalają się na płaskim, na czym naprawdę polega samoskrętność nart, dlaczego narta zewnętrzna, a nie wewnętrzna, dlaczego Bode i kilku innych wywalili się w Bańsko na przedostaniej bramce GS i dlaczego faceci tak przewracali się we Flachau na SL. Wyjasnię dlaczego Lindsey Vohn w zjeździe w Lake Louis w tamtym PS podparła się ręką zamiast kijkiem, dlaczego za duże buty są do bani, dlaczego ludzie jeżdżą na wewn. nodze i po co wkłada się wewn. kolano do skrętu. Niestety trzeba to narysować, a ja rysuję... powoli.
  14. polm

    Z kijkami czy bez.. C. D.

    Nie bardzo rozumiem wpisu o błędnych założeniach. Nie jestem pewien czy rozumiesz mechanikę układu tyczka linoskoczek. Przytoczę I zasadę dynamiki Newtona: W inercjalnym układzie odniesienia, jeśli na ciało nie działa żadna siła lub siły działające równoważą się, to ciało pozostaje w spoczynku lub porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym. Na jej podstawie można powiedzieć, że ciało pozostaje w równowadze (nie porusza się) gdy siły działające na nie równoważą się. Jak to się ma do środka masy i równowagi ciała? Z jednej strony mamy siłę grawitacji z drugiej strony siłę sprężystości podłoża, w przypadku linoskoczka jest to siła sprężystości liny. To siła sprężystości liny utrzymuje l.skoczka nad ziemią. Utrzymuje go jednak do momentu kiedy rzut środka jego masy znajduję się nad liną. Wtedy następuję zrównoważenie siły grawitacji i siły sprężystości liny. Jeżeli jednak rzut ś.m. l.skoczka znajdzie się poza liną, to l.skoczek zacznie spadać, bo nie zostanie zrównoważona siła grawitacji. L.skoczek używa jednak pewnego triku aby przemieścić szybko swój środek masy. Używa do tego dłuuuugiej tyczki o znacznej masie. Niesie ją przed sobą na ugiętych przedramionach (mniej więcej 90 stopni pomiędzy ramieniem a przedramieniem), ciężar spoczywa na bicepsach. Działanie tyczki można podzielić na dwa różne działania. 1 działanie to możliwość szybkiego obniżenie środka masy układu l.skoczek-tyczka. L.skoczek opuszcza lekko tyczkę prostując lekko przedramiona. Dzięki temu odchylony środek masy przemieszcza się do dołu i zmniejsza się odległość środka masy od punktu podporu. Można to sobie narysować i zobaczyć jak wpływa obniżenie ś.m. na jego wychylenie. Większe jednak znaczenie ma 2 działanie. Tyczka niesiona przez l.skoczka działa jak dźwignia dwustronna, punkt obrotu znajduję się między dłoniami l. skoczka. Im tyczka jest dłuższa tym ramiona sił są dłuższe. L. skoczek kontroluje położenie ś.m. układu l.skoczek - tyczka poprzez przesuwanie tyczki lewo-prawo. Dla tyczki o długości 6m i masie 6 kg, mamy masę każdego 1cm tyczki równą 10g. Przesunięcie tyczki o 1 cm w lewo powoduje powstanie momentu siły (siła razy długość ramienia) po lewej stronie równego w przybliżeniu 0,6 Nm. Przesuniecie o kolejne 2 cm powoduje powstanie momentu siły równego w przybliżeniu 1,2 Nm. Powstanie tych momentów po lewej stronie, powoduje przesunięcie środka masy układu l. skoczek - tyczka. Jeżeli l.skoczek przechyla się w prawo, to przesuwa tyczkę w lewo aż do momentu kiedy nie poczuje, że tyczka z lewej strony zaczyna go przechylać. W tym momencie zaczyna przesuwać tyczką z powrotem do neutralnego położenia. W tym działaniu nie ma żadnej interakcji tyczki z powietrzem, ziemią czy innym punktem podparcia. Wykorzystywana jest tylko masa tyczki i jej długość. Dla tyczki 12 m o podobnej gęstości, przemieszczenie jej środka o 1 cm będzie skutkowało momentem siły równym w przybliżeniu 1,2 Nm. Im dłuższa tyczka tym większy moment siły. Dlatego pisałem, że u l.skoczka tyczka spełnia zupełnie inną rolę niż kijki u narciarza. Kijki mają zbyt małą masę, a ramiona narciarza zbyt krótkie, żeby wywołać odpowiedni moment siły który by wpływał na równowagę boczną narciarza tak jak u l.skoczka robi to tyczka. Jeśli nie wierzysz, to spróbuj odchylić się maksymalnie w lewo lub w prawo, tak do granicy zachowania równowagi. Niech ktoś Ci poda kijek i sprawdź czy dzięki temu jesteś w stanie się odchylić jeszcze bardziej. O szerokości podstawy pisałem dlatego, że narciarz stoi na dwóch nogach. Jeśli nogi są rozstawione na szerokość np 30 cm, to rzut ś.m. może się przemieszczać około 25 cm (15 cm + szerokość buta) w lewo i prawo, a narciarz nie straci równowagi. L. skoczek ma linę o grubości około 5 cm, i o tyle może się przemieszczać rzut jego ś.m. aby l. skoczek był w równowadze. Jazdą na rowerze rządzi inna zasada, za równowagę jest odpowiedzialna siła która powstaje dzięki obracającym się kołom. Koła działają tu jak 2 żyroskopy. Aby odczuć tą siłę, weź koło rowerowe. Złap je za osie palcami, ustaw pionowo. Spróbuj odchylić je do poziomu. Nie jest to trudne. Powtórz to samo, ale niech ktoś Ci zakręci kołem. Zobaczysz jak trudno jest odchylić kręcące się koło do poziomu. Im szybciej się kręci tym siła jest większa. O podstawie pisałem powyżej. W obu przypadkach nie widzę, żeby Ci narciarze mieli problem z utrzymaniem równowagi. Rozumiem, że uważasz, że grotem podpierają wychylony za bardzo do tyłu środek ich masy. Nie sądzę, żeby mieli problem w tej pozycji w jakiej są z wyjeżdzającym spod tyłka nartami. Uważam, że mają tak bardzo nisko rękę, że kijek musi się wlec po śniegu, aby się nie wlókł musieliby dłoń skręcić w nadgarstku. Nawet jeśli uważasz, że jest inaczej niż piszę, sprawdź eksperymentalnie skuteczność takiej metody podpierania się grotem kijka, który znajduje się daleko od środka masy. Aby to zadziało, narciarz musiałby zadziałać siłą która wgniatałaby grot w śnieg. Siła o kierunku prostopadłym do powierzchni śniegu i zwrocie do dołu. Aby wywrzeć taką siłę, musi skręcić dłoń w nadgarstku do góry. W warunkach domowych proponuję, żebyś złapał kijek za rękojeść i utrzymał go w poziomie, dłoń przy biodrze, kijek grotem skierowany do przodu. Następnie powieś w okolicy grotu kijka, reklamówkę z butelką wody mineralnej 1.5 l i sprawdź czy ją utrzymasz za pomocą samego nadgarstka. Moment siły jaki powstanie na kijku o długości 100cm będzie równy około 15Nm (silnik w sedanach klasy kompakt ma około 200 Nm), a to jest zaledwie masa 1.5 kg. Mój wpis dotyczył wpływu kijków na balans i porównania go z tyczką l. skoczka. Powyżej napisałem jak działa tyczka i że nie tam ma interakcji tyczka powietrze w układzie tyczka l.skoczek. Taka interakcja jest jeśli używa on czegoś podobnego do wachlarze (nie wiem jak to się nazywa http://en.wikipedia....-Jultagi-02.jpg), ale ja się nie odwoływałem do tego przypadku. Kijki służą pomocą przy: odciążaniu oraz przy zmianie pędu narciarza. Używanie kijków do podpierania to sytuacja awaryjna. Cały ten temat pokazuje, że piszemy że jazda bez kijków jest "kijowa", ale tak naprawdę nie wiem po co te kijki są. Kiedyś był temat o ruchu nadgarstka do góry wyprzedający wbicie kijka (nie pamiętam przy okazji któregoś filmu narciarza z forum) . Był tam poprawny ruch nadgarstka do góry, który powodował, że kijek wbijał się pod ostrym kątem w stosunku do narciarza. Takie wbicie powoduje, że siła jaką śnieg wywiera na narciarza rozkłada się na siłę składową pionową, skierowaną do góry i składową skierowaną przeciwnie do pędu narciarza. Siła ta powodowała zmianę pędu narciarza która pomagała mu wykonać skręt. Takie wbicie musi nastąpić tuż przed zmianą kierunku, a nie po zmianie kierunku i oczywiście po dobrej stronie (włączamy lewy kierunkowskaz i jedziemy w lewo, a nie w prawo). Z tamtej dyskusji pamiętam, że ilu piszących tyle zdań, ale nikt nie napisał tak naprawdę o co chodzi i jak to się powinno robić poprawnie. Gdyby kijek był wbity od góry do dołu pod kątem prostym w pobliżu dziobów nart (taaaaak bardzo często to widać na stoku u narciarzy którzy mają dłuuuugi staż), to siła będzie skierowana do góry i nie wpłynie na pęd narciarza, a jedynie podbije mu dłoń i przedramię do góry (narciarz odgania się od os). Jeżeli kijek wbity będzie tak samo, ale w mniej więcej w odległości połowy dystansu dziób wiązanie i blisko narty, to dzięki tej sile możemy odciążyć narty i je obrócić np. w kopnym śniegu. Jeżeli będzie taka sama sytuacja, ale kijek będzie wbity daleko od narty (ramiona na Chrystusa) to tak jak w przypadku wbicia przy dziobach nie ma żadnego skutku na pęd narciarza, jest bezsensu. Samo wbicie kijka nie powinno powodować skrętu barkami, a jedynie ruch ramienia przód-tył (taki jak przy strzale podbródkowym tylko lżej i wolniej ) w barku. Takie skręcanie przypomina pływanie kraulem ( widać to również często na stoku u narciarzy z dłuuuugim stażem), a pływa się na basenie a nie na stoku . Inny sposób wbijania i w ogóle poruszania kijkami jest stosowany przy jeździe na muldach, ale to już może innym razem . Być może mój poprzedni wpis spowodował mylne wrażenie, że jestem wyznawcą jazdy bez kijków. Ja jeżdżę z kijkami i mam świadomość ich używania. Są jednak momenty kiedy jeżdżę bez kijków, bo chcę sobie coś potrenować albo poprawić w jeździe. Przez długi czas mojej jazdy na nartach trzymałem ręce tak jak modliszka, wyglądałem jak panienka co się zimnej wody boj. No nie wiem jak to opisać, ale strasznie nie podobało mi się jak trzymam ręce. Oduczyłem się tego właśnie jeżdżąc bez kijków w pozycji na bombowca (chodzi o taki układa że czuje się jak nurkujący bombowiec) i na boksera (wariant to na obrażonego - ręce skrzyżowane na piersiach i dłonie pod pachami). Bombowiec to układ w którym łatwo utrzymać równowagę boczną i uczy że fajnie jest trzymać łokcie szeroko, wysoko. Bokser to zaprzeczenie tego układu. Ciężko jest utrzymać równowagę, łokcie same chcą się oderwać od tułowia. Jeśli widzę podczas jazdy widzę swój cień i widzę modliszkę :eek:, to wracam do ćwiczeń bez kijków . Zamieściłem film z Alberto żeby pokazać zmianę jaka dokonała się od jego czasów. Tamte narty nie miały "samoskrętności". Aby je obrócić trzeba było je odciążyć. Wiem, że uważasz, że jeździ się tak samo, ale ja uważam, że jednak nie. Teraz narty obrócą się same, jeśli zadziałamy na nie odpowiednią siłą, wtedy trzeba było je obrócić w fazie odciążenia. Wyjaśnię tą różnicę w innym wątku, bo ten dotyczy kijków i nie chcę już tu mieszać. Jeśli nie ma wbicia to faktycznie nie ma sił. Porównaj siebie i swojego kolegę w tym filmiku Twój kolego pieści się z śniegiem, Ty natomiast zdecydowania wbijasz kijki. Uważam, że w Twoim wykonaniu jest dużo lepsza jazda. Tobie kijki pomagają obrócić narty, nie używasz tak dużego zamachu biodrami jak kolega. W poście który zamieściłem prze chwilą, napisałem jak to ma się z wbijaniem kijka i rodzajem siły która działa na nasz pęd (masa razy nasza prędkość). Uważam, tak mnie uczono wtedy, że kijek ma mi pomóc odciążyć narty. Miałem się na nim wybić do góry. Myślę (przynajmniej ja tak mam, ale narciarzem nie jestem dobrym), że dobry narciarz "głupio" czuje się bez kijków. Może nie to że głupio się czuje, ale myśli że głupio wygląda jadąc bez kijków a trzymając ramiona jakby miał kijki w dłoniach. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale ja głupio czuję się (myślę, że głupio wyglądam) gdy nie mam kijków a trzymam ręce tak jakbym miał kijki. Co do wysuwania rąk do przodu, to zauważyłem, że ludzie jeżdżący bez kijków trzymają ręce na ogół z przodu, za nisko, ale jednak z przodu. Wyglądają, jakby się asekurowali przed upadkiem do przodu za pomocą rąk, a i tak na ogół lecą do tyłu bo mają problem z balansem przód-tył. Częściej natomiast widzę, że ludzie z kijkami trzymają dłonie przy biodrach, a kijki wiozą za sobą, bo się boją żeby im się przypadkowo kij z przodu nie wbił. Moment siły to siła razy długość ramienia wzdłuż którego ona działa. Jeśli staniesz i ktoś będzie chciał Cię obrócić za pomocą nacisku na barki, to będzie musiał użyć dużej siły. Jeżeli rozłożysz ramiona, to łatwo będzie Cię obrócić za pomocą nacisku na dłoń. Im dłuższe ramie tym mniejsza siła potrzebna. To tak jak z kluczem do śrub. Długi klucz do śrub od kół, króciutki klucz do małych nakrętek. W zależności jak daleko od nart wbijesz kijek to różna siła zadziała na Twoje barki. Jeżeli wbijasz kijek tuż przy dziobie to mała siła zadziała na Twoje barki, skręci Twoje ciało, ciało skręci narty, siła ta również zadziała przy dziobach nart i je łatwiej obróci, bo dłuższe ramie. Jeżeli wbijesz je na szeroko rozstawionych ramionach, to siła głównie skręci Twoje barki, bo to będzie zbyt duża siła, ciało skręci się mocniej niż narty, nastąpi duża rotacja ciała do środka skrętu. Siła ta zadziała bliżej środka narty i słabiej zadziała skręcający narty bo krótsze ramie. Nie upieram się, znam to tylko z tamtego cytatu. Również pozdrawiam.
  15. Jest kilka sposobów uczenia się: przez rozwiązywanie problemów, uczenie się przez próby i błędy, uczenie się przez wgląd (zrozumienie), uczenie się sensoryczne – polega na wytwarzaniu odruchów warunkowych, uczenie się przez naśladownictwo, uczenie się uboczne (mimowolne). O co dokładniej chodzi można znaleźć na wiki, sam tego nie wymyśliłem. Sam proces uczenia to poznanie, zrozumienie, utrwalenie. Etap zrozumienia często nie występuje, wiemy że ogień parzy, ale nie wnikamy w reakcje które powodują powstanie ciepła, ani w sposób w jaki ciepło przenosi się do naszej skóry i głębiej do tkanek. Dotknęliśmy ognia, ogień nas oparzył i teraz wiemy, że ogień parzy. Chrzanić dlaczego i jak, parzy i już. Nie dotykamy ognia. Zrozumienie jednak jest istotne, dużo łatwiej zapamiętać trudny wzór, jeśli go potrafimy wyprowadzić. Jeśli potrafimy wyprowadzić to znaczy, że go rozumiemy. Utrwalenie to etap powtarzania. Trening czyni mistrza. Wszytko pięknie jeśli powtarzamy/trenujemy czynność którą wykonujemy dobrze. Jeśli jej nie poznaliśmy i nie zrozumieliśmy to jest ryzyko, że utrwalamy błąd. Powstaje zły nawyk. Narciarz bez instruktora uczy się głównie metodą prób i błędów oraz przez naśladownictwo. Niestety przy naśladownictwu narciarz nie wie kto jeździ dobrze, a kto źle, bo się nie zna jeszcze na jeździe. Próbuje zatem naśladować tego kto mu się wydaje, że dobrze jeździ. Takiego np. który szybko zapiernicza i dużo macha łapami, jakby go stado os goniło, albo kraulem płynął. Niekoniecznie dobrze rozpozna odpowiedniego jeźdźca, swój wzorzec. Nawet jeśli rozpozna, to samo naśladownictwo nie wystarcza, bo nie wie dlaczego jeździec wykonuje określone ruchy, nie wie jakie to ruchy albo myli kolejność ruchów. Zaczyna się wtedy nauka metodą prób i błędów. Np. ugina nogi bo tak inni uginają, widzi jakiś efekt pozytywny tego, utrwala mu się to bo otrzymał nagrodę w postaci jakieś pozytywnej reakcji na ugięcie nóg. Zaczyna to powtarzać, utrwalać i powstaje wtedy pamięć ruchowa, automatyzm, nawyk. Zauważa np. że wysunięcie narty wewnętrznej pomaga w inicjacji skrętu. Wie, że pomaga, nie wie dlaczego. Zaczyna tak jeździć. Potem się dowiaduje, że to błąd. No ale jak to błąd !?! Przecież tak do diabła jest łatwiej !!! Buntuje się wewnętrznie bo nie rozumie, dlaczego to błąd skoro działa. Dlaczego kiedy ogląda zawody PS to widzi, że im dłuższe narty tym większe jest wysunięcie stosowane przez zawodników? Już nieważne dlaczego to błąd ale dlaczego to działa? Przecież podobno narta skręca gdy jest na krawędzi, a tu skręca płaska. Wystarczy wysunąć nogę i pyk, mamy skręt. Idzie na stok, próbuje skręcać bez wysuwania, ale utrwalił sobie nawyk, wytrenował go. Nie może się go pozbyć, wrzuca filmik na forum, słyszy krytykę, że wysuwa nogę, nikt mu nie wytłumaczy dlaczego to błąd i dlaczego to działa. Wewnętrzny bunt narasta. Szuka przykładów na YT, znajduje, no kurde, wysuwają tą nogę. Tak się dzieje kiedy coś poznajemy przez naśladownictwo i metodą prób i błędów. Nie rozumiemy procesu. Można iść na stok i tłuc po sto kilometrów dziennie, ale jeśli mamy zły nawyk to go tylko bardziej wytrenujemy i już z nim zostaniemy do śmierci. No dobra, to jak z tym ruchem dół góra i przód tył do diabła jest ? Do przodu i do tyłu przenosimy środek ciężkości za pomocą ruchów w stawach skokowych, a nie gibając się w przód i w tył w biodrach. Do góry i do dołu przenosimy środek ciężkości za pomocą ruchów kolan i bioder jednocześnie. Samo wyprostowanie kolan przenosi środek do przodu i do góry, samo ugięcie kolan przenosi środek ciężkości do dołu i do tyłu. Przesuwanie stóp pod środkiem ciężkości wykonujemy za pomocą bioder i mięśni brzucha (do przodu) oraz grzbietu, pośladków i czasem dwugłowych uda (do tyłu). Przy inicjacji skrętu, przenosimy środek ciężkości do przodu i do środka, naciskamy golenią na język, obracamy udo nogi zewnętrznej\wewnętrznej w biodrze do środka\na zewnątrz, obrócone udo w biodrze powoduje efekt pochylenia nogi w kolanie, powstaje nacisk łydki na bok cholewki buta, powstaje dźwignia która ustawia nartę na krawędzi. W fazie sterowania przenosimy środek centralnie, "odpuszczamy" nartom, pozwalamy się im przesunąć pod ciałem, żeby nas dogoniły, używamy mięśni brzucha i ruchu w biodrach, goleń przestaje naciskać na język. W fazie kończenia skrętu przenosimy środek ciężkości do tyłu poprzez przesunięcia stóp pod środkiem ciężkości, brzuch łydki powinien lekko, leciuteńko nacisnąć na cholewkę, inaczej tył narty wejdzie w ześlizg, będziemy pytać na forum o kąty krawędzi. Udo powraca do normalniej pozycji. Przygotowujemy się do kolejnego skrętu, środek ciężkości z pozycji tylnej powraca do centralnej przez przesunięcie nart pod narciarzem, a następnie przesuwany jest do przodu, poprzez zgięcie nogi w stawie skokowym, łydka przesuwa się z tyłu do przodu -> mamy większy zakres ruchu w stawie, większy impet, goleń znowu naciska na język itd. Jeśli mamy za duże buty, to pięta podnosi się do góry, stopa cofa się do tyłu, nacisk na język jest opóźniony, cofnięcie palców do tyłu pogłębia niekorzystny efekt dźwigni, im dłuższe narty, tym niekorzystny efekt bardziej odczuwalny. Przy dłuższych nartach, efekt jest bardziej odczuwalny ze względu na długość dźwigni. Nie pamiętam ale to było chyba 3N nacisku więcej na każde dodatkowe 10 cm narty. Jeśli nie używamy kostki, bo nikt nam nie powiedział, a tego nie widać gdy widzimy jeźdźca, albo mamy za duże buty, albo jedno i drugie to narty nie chcą inicjować skrętu. Zaczynamy ustawiać narty na krawędź bez fazy wstępnej. Pierwszy sposób to wyginamy się w chińskie erzet. Pisałem, co przez to rozumiem, więc nie będę opisywał. Drugi sposób to wysuwamy nartę wewnętrzną, środek ciężkości przesuwa się do przodu, jego rzut jest między piętą nogi wykrocznej, a dużym palcem nogi zakrocznej. Odczuwamy ciężar spoczywający na paluchu nogi zewnętrznej, wywieramy poprzez nasz ciężar siłę na paluch. W ten sposób wywierana jest siła na dziób narty ( a dokładniej wewnętrzną krawędź narty zewnętrznej przy dziobie ) i to jest powód dlaczego to działa. Zwiększa się tarcie obciążonej krawędzi, powstaje siła hamująca, nartę zaczyna obracać. Błąd wynika z tego, że powinniśmy to zrobić za pomocą szybkiego ugięcia nogi w kostce (bo szybko), a nie za pomocą wysunięcia narty wewnętrznej (bo wolno). Efekt wirtualnej muldy kompensujemy jeśli umiemy, jeśli nie to wyrzuca nam kolana do góry, mulda nas kopie w nogi, kolana nas bolą, jęczymy że narty za twarde, że trzeba siły by je wygiąć, docisnąć. Idziemy na siłownię i pakujemy czworogłowe. Robimy trening siłowy, zwiększamy siłę, zmniejszamy wytrzymałość. Teraz na stoku bolą nas jeszcze bardziej kolana i do tego palą jeszcze uda. Zadajemy na forum pytanie o narty. Dostajemy odpowiedź kup gigantki, długość wzrost + 10 cm. Kupujemy. Wracając do kompensacji. Jeśli nie umiemy to robi się to tak: uginamy kolana, podciągamy je do góry, jednocześnie poprzez ruch w biodrach pochylamy tułów do przodu, wyciągamy ręce do przodu poprzez zmniejszenie rozstawu łokci, równoważymy w ten sposób tyłek który wysunął się do tyłu, środek ciężkości opada do dołu. Jeśli mamy za duży brzuch, to walimy się w niego kolanami, ewentualnie rozszerzamy nogi i brzuch wpada nam między kolana. Jedno i drugie działanie jest to bani. Jeśli mamy brzuch, to idźmy na piwo zamiast jeździć na nartach albo go zgubmy. Samo ugięcie kolan, bez pochylenia w biodrach do przodu powoduje, że środek ciężkości idzie za bardzo do tyłu, narty spod nas wyjeżdżają do przodu. Machamy gwałtownie wtedy rękami do tyłu, przez co pogłębiamy jeszcze efekt tylnego środka ciężkości, robimy kulturalnego dzwona ewentualnie bronimy się i jęczymy że był lód i narty są do d. bo nie trzymają krawędzi. Zadajemy na forum pytanie o kąty krawędzi. Potem zadajemy pytanie jakie narty kupić. Dostajemy odpowiedź, kup sobie gigantki o długości wzrost + 10 cm. Kupujemy. Narty już nie uciekają spod tyłka, ale jeździć dalej nie umiemy bo zwyczajnie nie spotykamy się już ze stromą wirtualną muldą. Kompensacja wirtualnej muldy jest odciążeniem dolnym, działa zgodnie z siłą grawitacji, dlatego działa szybciej niż odciążenie górne, ale trwa tylko tyle czasu ile spadanie naszego środka ciężkości. Odciążenie górne działa wolniej bo ruch jest przeciw sile grawitacji, ale trwa dłużej bo tyle ile trwa wyprostowanie nóg w kolanach. Zakres ruchu ugiętych nóg w kolanach jest większy przy ich prostowaniu niż przy uginaniu, bo już są zgięte i dużo mocniej ich już nie zegniemy. W długim skręcie odciążenie dolne nie zadziała, bo trwa za krótko, narty nie zdążą przelecieć pod ciałem. Stosuje się je zatem przy skręcie krótkim. Stosuje się je również w skręcie krótkim dlatego, że wirtualna mulda w takim skręcie ma bardziej strome zbocze niż w skręcie długim i musimy zadziałać szybko. Przy skręcie krótkim narty przelatują pod narciarzem, przy długim narciarz przelatuje nad nartami. Jeśli powyższe czynności robimy inaczej, to 100 dni na stoku w roku nie spowoduje, że będziemy lepiej jeździć, a jedynie szybciej. Pogrubione jest do samodzielnego przemyślenia, taka mała zagadka, , jak obrócić udo w biodrze i co zrobić, żeby środek ciężkości poszedł do przodu i jednocześnie do środka? Nie robi się tego kolanami, ani biodrami tylko stopami i obie te czynności robi się jednocześnie za pomocą napięcia 2 no może 3 małych mięśni. Innych w stopie zewnętrznej, a innych w stopie wewnętrznej. Nie oznacza to, że wchodzimy na krawędź za pomocą stóp, ale dzięki stopie możemy obrócić udo. Tylko obrócone udo pozwala ustawić narty na krawędzi, inne czynności to magia która nie działa bez siły odśrodkowej, a tej nie ma bez gazu.
  16. polm

    Z kijkami czy bez.. C. D.

    Na tym filmie Koreańczyk pokazuje jak trzymać ręce. (nie patrz na to, że jakiś facio dał mundry komentarz po filmem) Jeśli masz problem z ustawieniem rąk w trakcie jazdy (nie wiesz czy odpowiednia wysokość i szerokość bo nie widzisz się z boku), to wyobraź sobie, że trzymasz kierownicę roweru przed sobą, a potem troszkę rozsuń łokcie. Jeżeli nie będziesz unosić dłoni do góry przez ruch w nadgarstkach do góry, to kijki Ci się nie wbiją przypadkowo. Ważne jest, żeby łokcie nie przylegały do ciała i żeby były lekko z przodu. Szerokość rozstawu łokci i dłoni to sprawa trochę indywidualna, ale unikaj trzymania rąk na Jezusa (wiadomo o co chodzi), na modliszkę (łokcie przy ciele, przedramiona wysoko, dłonie zgięte w nadgarstkach do dołu), na bombowca (bardzo szeroko łokcie i wysoko na prawie wysokość barków, przedramiona do środka, rozstaw łokci szerszy niż dłoni) i na leniwca(dłonie przy biodrach). Jak się już przyzwyczaisz do kijków i polubisz je, to nie rób szarży husarskiej (jazda na krechę, dłonie przy pachach, a groty kijów daleko z tyłu polują na jakiegoś nieszczęśnika). Na bombowca fajnie się jeździ, ale bez kijków.
  17. polm

    Z kijkami czy bez.. C. D.

    Cześć, myślę, że chodzi Ci o mój wpis, więc się wypowiem Znaczy wielki mistrz Alberto nie wiedział tego http://www.youtube.com/watch?v=oGmgY4o1JuM&feature=fvst To czemu ten jeździec wbija kij w krótkim skręcie i dlaczego nie wbija go w długim http://www.youtube.com/watch?v=5YbLCw5q4Eo&feature=related Zobacz moment tuż po wibiciu kija co się dzieje z kijem i z jeźdzcem http://www.youtube.com/watch?v=BToYX1r8Bo4&feature=related To nie my przykładamy siłę na kij, ale podłoże poprzez kij przykłada na nas hamującą siłę. Kij wbijany jest daleko od środka ciężkości (z przodu, a nie z boku) i pod kątem ostrym (nadgarstek do przodu), a nie pionowo w dół. Daleko od środka ciężkości, żeby było duże ramie siły, bo sama siła nie może być duża bo by nam rękę w nadgarstku wyrwało. Kij wbijany jest z przodu, ponieważ zwrot wektora nowej siły ma być skierowany przeciwnie do wektora naszej prędkości. Wbicie kija z boku powodowało by powstanie wektora siły o zwrocie prostopadłym do wektora prędkości, nie odniosło by skutku. Celem takiego wbicia kija jest wytworzenie momentu skrętnego w krótkim czasie. Ma to się szybko wydarzyć. Krótki czas potrzebny jest przy jeździe krótkim skrętem, bo czas przejścia jest krótszy niż przy jeździe długim skrętem. Dlatego, przy jeździe długim skrętem, udajemy że wbijamy, a przy krótkim wbijamy kij. Przecież o tym pisałem To dlaczego przy krótkim skręcie gdzie poruszamy się z małą prędkością badamy podłoże (wbijamy kij), a przy długim gdzie prędkość jest dużo większa już nie badamy ? Jeśli to tylko taki akcent, to nie ma potrzeby ich używać. Wcześniej napisałem dlaczego kije nie mają celów równoważących. Mają za małą masę, żeby miały wpływ na naszą równowagę. Ich masa w porównaniu z masą rąk jest znikoma. Wystarczyłoby obciążyć rękawiczki, żeby osiągnąć ten efekt. Kije w tym nie pomagają. Narciarz wlecze je za sobą i ma niżej ręce niż gdyby nie miał kijów. Dodatkowo usiada wtedy na tyły, bo czuje że może podeprzeć się takim wleczonym kijem. Jak ktoś ma ręce za nisko, albo łokcie za szeroko i za nisko, a dłonie za wysoko (na modliszkę) to mu powiedz, żeby pojechał bez kijów w pozycji na boksera (łokcie przy sobie, ramiona w wzdłuż ciała, pięści przy barkach). Jednak nie do końca. http://www.skiinghis...n-of-ski-shape/ Ale nie będę się kłócił, nie jestem talibem Elana ani żadnej innej marki. Również pozdrawiam.
  18. polm

    Z kijkami czy bez.. C. D.

    Linoskoczek ma wąską podstawę (wąski punkt podparcia) i dlatego jego środek ciężkości łatwo przemieszcza się poza jego podstawę. Linoskoczek jest praktycznie cały czas w równowadze chwiejnej. Poprzez użycie np. długiej tyczki powiększa swoją podstawę. Nie widziałem linoskoczka który używałby dwóch krótkich kijków. Krótkie kijki nie spowodowałyby odpowiedniego powiększenia podstawy. Narciarz na dwóch nartach ma szeroką podstawę i nie potrzebuje jej powiększenia tak jak linoskoczek. Kontrola równowagi bocznej odbywa się dzięki kontroli siły ciężkości, siły odśrodkowej i siły oporu śniegu jakie na narciarza działają. Kontroli nie robi się za pomocą 2 krótkich i lekkich kijków. Mają za małą masę, a ręce są za krótkie żeby odniosło to jakiś skutek. Zwyczajnie jest to za mała masa na zbyt krótkim ramieniu. Kijki kiedyś służyły do odciążenia górnego (wbijanie pionowo z góry do dołu blisko środka ciężkości) aby móc obrócić narty. Teraz służą głównie do zmiany momentu obrotowego (wbijane z przodu pod kątem), oraz na stromych ściankach jako punkt podparcia przed rzuceniem się ciałem w dół i do przodu. W początkach narciarstwa istniały dwie konkurujące ze sobą szkoły z dwóch Norweskich miejsc, Christianii (Oslo) i regionu Telemarku. Jeźdźcy z Telemarku używali pojedynczego długiego kija. Kij służył do zmiany momentu obrotowego, a nie do utrzymania równowagi. Jeźdźcy z Christianii używali 2 kijów dzięki którym odciążali narty do góry przed rotacją. Jak widać, koncepcja 2 kijków wygrała i teraz nawet telemarkowcy używają 2 kijków, ale nie używają ich w taki sposób jak zwolennicy christianii. Używają ich tak jak się ich współcześnie używa w narciarstwie alpejskim. Zresztą, telemark to od początku była jazda na krawędzi . Pojawienie się jazdy bez kijków oraz jazdy fanem było rozpaczliwą próbą firm produkujący narty do zachęcenia ludzi do jazdy na nartach. Po pojawieniu się snowboardu, magazyny firm narciarskich były pełne niesprzedanych nart ołówków, a do drzwi pukali komornicy. Elanowi (chociaż talibowie Kneisla twierdzą, że to Kneisel wymyślił taliowanie i sztywność poprzeczną) trochę przez przypadek udało się zbudować nartę karwingową. Zawieźli ją do Stanów. Okazało się, że jazda stała się łatwiejsza i można było na nich jeździć w takim odchyleniu jak na snowboardzie. Mało tego, dało się na nich bawić. Już nie trzeba było mieć spiętych pośladów, wąsów i opaseczek na głowie. Można było się pobawić tak jak na snowboardzie. Skoro na snowboardzie jeździ się bez kijków, to pokażmy, że na nartach też, a co. Pojawił się wtedy mesjasz Kuchler, który ogłosił, stało się światło, nauczmy ślepego jeździć fanem. Cóż, raz nawet sam spróbowałem. Wtedy bliżej było mi jeszcze do wąsów i spiętych pośladów więc mi się nie spodobało. Mimo porażki fanu, nowe narty okazały się rewolucją. W PS starzy mistrzowie nie potrafili przesiąść się na nowe nart. Pokończyli kariery, pojawiły się młode wilki. Pojawił się Mario Matt którego krytykowano za styl jazdy bo nie miał spiętych pośladów, a robił co chciał w slalomie. Fan upadł, jazda bez kijków częściowo została, puryści są zniesmaczeni. Na łatwych trasach da się jeździć ładnie bez kijków i wcale nie na tzw. goryla. Na stromym jest już trudno pojechać bez kijków. Ja nie potrafię, ale ja to lama narciarska jestem więc może jednak da się pojechać po stromym. Odnośnie ćwiczeń, wg mnie jazda bez kijków poprawia trzymanie rąk, oraz czucie równowagi. Obserwując narciarzy tzw. starej szkoły, uważam, że niektórym przydałoby się trochę ćwiczeń z jazdą bez kijków. Dostali by trochę luzu w pośladach. Sama jazda bez kijków z rękami w pozycji na boksera, daje dużo frajdy i mnie pomaga w poprawie pracy rąk przy jeździe z kijkami. Chodzi mi o to, że jak zaczynam kulawić ( za szeroko i za nisko ) z rękami w normalniej jeździe, to robię sobie kilka zjazdów bez kijków i mi się po tym poprawia praca rąk. No już tak kurcze mam. Wiem, rażę w oczy purystów. W tym wątku sporo głaskania się po plecach jacy to jesteśmy super bo jeździmy z kijkami, ale argumentów trochę mało dlaczego tak super. Warto czasem poluźnić poślady, mniej plecy bolą i lepiej się żyje. .
  19. Czy skorupa Twojego buta również ugina się na boki, czy jedynie stopa obraca się wewnątrz buta, a skorupa pozostaje nieugięta ? Jeżeli pozostaje nieugięta, to znaczy że Twoje boczne ruchy stopy nie wpływają na podeszwę buta. Jeśli nie wpływają, to są niepotrzebne. Powodują jedynie napinanie co najmniej mięśni odwodziciela palca małego, przeciwstawiacza palca małego, krótkiego zginacza palca małego, odwodziciela palucha, krótkiego zginacza palucha. Razem 5 krótkich (nieodpornych na wysiłek izometryczny) mięśni które niepotrzebnie pracują. Przy długiej jeździe po zmarzniętych kalafiorach i kontroli prędkości przez ześlizg, może pojawić się ból. Mogą pojawić się nawet skurcze tych mięśni, szczególnie tych związanych z paluchem (bo są nieodporne na wysiłek izometryczny). Nie warto zatem ich wcześniej przemęczać niepotrzebnymi ewolucjami w bucie. Pochylenie boczne powinno zostać wykonane przez nacisk (ale nie pracę) mięśnia brzuchatego łydki na cholewkę buta, do wewnątrz przez głowę przyśrodkową, na zewnątrz przez głowę boczną. Nacisk na cholewę powinien być spowodowany przez pochylenie kolana do środka/na zewnątrz, a nie przez wykonywanie ewolucji stopą wewnątrz buta. Dzięki temu mamy długą dźwignie i nie musimy angażować tyle siły do pochylenia buta. Ruchy w stawie skokowym należy stosować do kontroli balansu przód-tył, mięśnie piszczelowy przedni i płaszczkowaty oraz ścięgno Achillesa. Kontrola nacisku na narty odbywa się również przez ruchy w tym stawie. Wygląda to mniej więcej tak: do przodu - mięsień piszczelowy przedni, ścięgno Achillesa, do przodu i do wewnątrz dodatkowo krótki zginacz palucha i głowa przyśrodkowa mięśnia brzuchatego łydki, do przodu i na zewnątrz dodatkowo przeciwstawiacz palca małego i krótki zginacz palca małego, na tył ścięgno Achillesa i mięsień piszczelowy przedni. Skorupa buta ugina się przód tył, a nie powinna uginać na boki. Moje amatorskie buty tak mają i chyba inne też tak mają. Opis mięśni stopy i łydki można znaleźć w Internecie.
  20. Nie wiem jakie masz buty narciarskie. Ja w swoich nie jestem w stanie poruszyć stopy w stawie na boki i bardzo się z tego cieszę. Aby ustawić stopę (podstawę buta) bokiem do podłoża można zrobić 2 rożne czynności: pochylić całe ciało (nie da się zrobić tego bez siły odśrodkowej) albo pochylić nogi w kolanie i zrównoważyć to pochylenie przez wygięcie ciała w biodrze w przeciwną stronę (to da się zrobić bez siły odśrodkowej tylko po co to robić). Pochylenie w kolanie jest skutkiem obrotu uda w stawie biodrowym, a nie pochylenia na boki stopy w kostce. Załamanie w biodrze stosowane w jeździe jest skutkiem zbyt małej siły odśrodkowej która zależy od masy, kwadratu prędkości i odwrotności promienia. Poprzez załamanie w biodrze środek ciężkości zostaje odsunięty od środka skrętu (siła ciężkości przesuwa się bliżej nart, narty zostają mocniej obciążone -> zwiększa się nacisk na krawędzie) oraz skraca się ramię dźwigni na którą działa siła grawitacji -> spada wartość wymaganej siły odśrodkowej. Dzięki temu przy zbyt małej sile odśrodkowej (za mała prędkość lub za duży promień skrętu lub obie te rzeczy ) narciarz nie wpada do środka skrętu. Jeśli jednak nie złamie się w biodrze, to aby nie wpaść do środka skrętu musi rozsunąć narty (poszerzyć podstawę ) i oprzeć się na narcie wewnętrznej. Jeśli chcemy ładnie skręcić, to musimy mieć prędkość albo zrobić ciasny łuk albo jedno i drugie. Bez tego jedziemy na wewnętrznej narcie, albo wyginamy się w chińskie erzet tak jak ten człowiek na zdjęciach(czy to guru Harald ?).
  21. Film głównie pokazuje, że "Nie ma gazu, nie ma skrętu" © Fredowski. Przy tak małej prędkości demonstrator wygina ciało na zewnątrz skrętu ile mu biodro pozwoli, aby nie wpaść do środka skrętu. Brak siły odśrodkowej powoduje, że ciało jest wygięte w chińskie erzet. Przy takim wygibasie wystarczy mały kamyk, trochę lodu, muldka pod dowolną nartę, żeby wywinął orła jak ta lala. Nie zdąży wyciągnąć biodra z tej bezsensownej pozycji jeśli coś spowoduje zmianę prędkości którejś z nart. Dziwię się, że widzę coś takiego na austryjackim filmie.
  22. OK. To była luźna propozycja. Więcej bym zrozumiał z tego co piszesz. Czasem to w ogóle nic nie rozumiem jak na przykład z tym grzbietem w literę C. Już nie będę się wtrącał.
  23. Niko, wszystko byłoby pięknie gdybyś posiłkował się swoim filmikami/zdjęciami. To nie muszą być filmy/zdjęcia z Tobą w roli głównej. Wiem, że masz jakiś opór przed publikacją swojej jazdy. Przecież możesz zamieścić coś z osobą którą szkolisz. Wtedy mógłbyś pokazać: o tutaj trenowaliśmy przejście lewo prawo i tutaj widać, że układ jest taki, a taki, a tutaj jest błąd bo itd. itd.
  24. Mitku, wiem że podoba Ci się jazda R. Bergera. Nie wiem czy widziałeś w całości jego film Carving Technica, czy tylko to co zostało umieszczone na YT jako śmigi. Poniżej załączam klatki z jego filmu . Jedzie po równym stoku o nachyleniu 17* (30%). Nie ma tu jakiegoś skrętu sytuacyjnego, muld itp. W 4 rzędzie odrywa obie narty od śniegu. Ja tam się może nie znam, ale dla mnie jego jazda jest wspaniała. W całym filmie jest sporo właśnie takich ujęć, gdzie odrywa obie narty od śniegu przy przejściu ze skrętu w skręt. Dodatkowo w sekcji ćwiczeń pokazuje jak te narty odrywać w skrętach. Cały film można znaleźć w sieci i sobie obejrzeć. Polecam, jeśli ktoś jeszcze nie widział. [ATTACH=CONFIG]24243[/ATTACH]
×
×
  • Dodaj nową pozycję...