Skocz do zawartości

Wujot

Members
  • Liczba zawartości

    2 858
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    24

Zawartość dodana przez Wujot

  1. Wujot

    Bezpieczeństwo na stokach...

    http://www.poloniati...om/seite205.htm Warto przeczytać jak robią to inni...
  2. Na początek w imieniu "mojej" grupki (Miniol i 2-óch poza forumowych kolegów) dziękuję wszystkim za wspólne nartowanie a także Zacharowe apresski. A teraz narciarska (imprezową opowiedzą inni) minirelacja. W pierwszy dzień - sobotę nartowaliśmy w Les Gets/Morzine (Portes du Soleil). Miejsce jest rzeczywiście świetne (na pewno jeszcze tam pojadę - aby zobaczyć resztę stacji - przede wszystkim Avoriaz). Urokliwy zmienny teren, sporo lasu, bardzo klimatycznie, sielsko i kameralnie. Śniegu było mało - jak w kwietniu, słońce pełne. Po noclegu w "kontenerowcu" - Les 2 Alpe. Znamy tę stację z Bogusiem nieźle i chcemy resztę "ostro" przewieźć ale... nic z tego. Dzień deszczowy i wietrzny, stacja prawie w całości zamknięta. Po dwóch zjazdach opychamy Francuzom nasze karnety (brawo Boguś - "żydowskie" tradycje???) i do Grenobl. Włazimy w deszczu na twierdzę na szczycie górującym nad miastem - naprawdę warto było!!! Ale humory mamy kiepskie bo wyjazd wisi na włosku - deszcz zmył śnieg w całych Alpach i następny może dobić to co zostało. W drodze do Sorlin patrzymy ciągle na wskaźnik tempertury na dworze - dojeżdżamy przy +2. Jest nadzieja, że na górze pada śnieg... I tak dokładnie jest! Czyli dzień off piste. Śnieg trochę ciężki (puch zleżały i trochę mokry) ale nastroje szybują w górę. Wtorek - mglisto z opadem śniegu - spędzamy na trasach "ćwicząc" kinestetykę (czyli głębokie czucie mięśniowe). Wieczorem we wszystkich mediach francuskich wiadomością dnia jest tragadia 5 narciarzy w Val d'Isere przysypanych lawiną. Oczywiście znajduje się to też w naszych mediach - odbieramy więc telefony od naszych lepszych połówek. Swoją drogą miejsce tragedii z Bogumiłem znamy - bardzo niebezpieczne. Jak tam jechaliśmy w zeszłym roku to nam się tak nie podobało, że objechaliśmy je wielkim łukiem. Ale od wyciągu może 200 m. Środa jest nasza - śnieg bardzo sympatyczny (puch, przynajmniej rano). Zaliczamy wszystkie zjazdy z Les Perrons na południe w tym, już lekko emocjonujący, na południowy południowy wschód. Sprawdzamy także inne zjazdy przytrasowe. I na tych badaniach upływa nam dzień. Uznajemy wyjazd już za udany. Czwartek to dalsze próby eksploracji - teren daje w kość. Na stokach dominuje szreń (radzimy sobie pługiem, Miniol tu zaprotestuje - on zachował godność narciarską - obskok). Miejscami znajdujemy zleżały puch ale wszystko gipsieje. Póżniej słońce robi swoje i trochę podtapia. Ale widoki i lampa wynagradzają trudy. Piątek i sobota to turystyka narciarska - robimy kompletny przegląd systemu wyskakując trochę poza trasy. Jest prześmiesznie bo słońce zmiękczyło śnieg i jeżdzi się całkiem fajnie ale ślady po poprzednich narciarzach i deskarzach są kompletnie zalodziałe i wjazd na nie przypomina zderzenie z cegłą. Ogólnie system jest przyzwoity choć posiada w zasadzie tylko trzy "rasowe" trasy (wszystki z Tete De Bellard). Jest spory potencjał pozatrasowy choć część zaobserwowanych śladów (Chaput, Marolay) to już dla odważnych (ze względów lawinowych). Biorąc jednak pod uwagę odległość to muszę powiedzieć, że system nie dorównuje pobliskim Espace Killy, Trzem Dolinom, Les Arzt, La Plagne a moim zdaniem także wspomnianemu Portes du Soleil, Grand Domaine czy nawet Les 2 Alpe. Czyli jeśli będzie wybór w podobnej cenie to jedźcie tam. Ale podsumowując było bardzo fajnie i na pewno warto. Użytkownik Wujot edytował ten post 16 styczeń 2011 - 16:43
  3. Szanowni biegacze! Spotkałem się z nartami firmy Golden Team, które zamiast łuski mają wyfrezowane wgłębienie a w nim założone (chyba przyklejone) paski. Sprzedawca nazwał to w opisie filcem ale to chyba foka??? Narta miałaby być dla mojej mamy (70 lat) - dotąd biegała na nartach z łuską. Czy taki zakup ma sens? Czy foki się wymienia i na jak długo starczają? Trasy biegowe - raczej płaskie no i oczywiście bez szaleństw. Sam mam pewne pojęcie o skiturowaniu (i zjeździe) ale o biegówkach raczej małe. Dlatego proszę kolegów (i koleżanki) o radę - brać czy nie brać??? Pozdro Wiesiek
  4. szczegóły i zakres ubezpieczenia http://www.oeav-even...tservice_pl.php strona sekcji polskiej http://www.alpenvere.../index.php?id=1 Po uważnej lekturze wychodzi mi, że cokolwiek robisz w górach do 6000 m npm to musisz być ubezpieczony o ile nie sa to zawody sportowe. Co do wiarygodności to instytucja z 150 letnią tradycją i ma kilkadziesiąt tysięcy członków. Mnie się wydaje wiarygodna a partnerem ubezpieczeniowym jest Pozdro Wiesiek
  5. Do założenia tego wątka skłoniły mnie obserwacje potwierdzające trafność przysłowia "mądry Polak po szkodzie". Mam oczywiście nadzieję, że zawarte tutaj informacje nie będą forumowiczom potrzebne. Ale w myśl zasady chuchania na zimne... Szczególnie w narciarstwie. Proponuję następująca konstrukcję naszego "niezbędnika narciarskiego" dla jeżdżących w krajach alpejskich. 1. Klasyczne wypadkowe ubezpieczenie narciarskie obejmujące koszty akcji ratowniczej, transportu i OC. Z reguły zawiera także KL (koszty leczenia). Przy wyborze kierowałbym się wiarygodnością ubezpieczyciela oraz wielkością kwot. Ponieważ koszt akcji ratowniczej z udziałem śmigłowca to minimum 4000 euro, a np we Francji mogą wezwać śmigłowiec nawet gdy wypadek zdarzy się przy dolnej stacji, dlatego warto od tej kwoty zacząć. Ważny jest też limit OC - ponieważ kraje alpejskie do tanich nie należą to 100 000 euro nie wydaje się przesadą. Odzielną kwestią jest tutaj KL - w zasadzie jako członkowie UE go nie potrzebujemy (oczywiście bedąc w NFZ) - ale o tym będzie dalej. Przestrzegałbym przed tanimi, grupowymi ubezpieczeniami gdzie za niską stawkę ma się kiepskie świadczenia. Jak zawsze przy pewnej skali można mieć świetną ofertę za relatywnie niewielkie pieniądze. Ja zapisałem się do OeAV i za roczną składkę 61.50 euro mam ubezpieczenie obejmujące m.in. narty, skitury, treking, rowery itd przez cały rok na całym świecie (z pewnymi wyłączeniami). Kwoty: akcja ratunkowa - 22 500 euro, OC- 2 500 000 euro, ubezpieczenie prawne 30 000 euro, KL - 7 500 euro. Opisany tu mechanizm "pakietu narciarskiego" dobrze działa jeśli mieliśmy wypadek na stoku. Zwiozą nas do odpowiedniego szpitala, zrobią niezbędne badania i niezbędne procedury. I przetransportują do kraju. 2. Zupełnie inaczej gdy do lekarza zgłaszamy się sami - gdy niewielki ból albo kolizja okazują się o wiele poważniejsze w skutkach niż sądziliśmy. Za wizytę (z badaniami) zapłacimy 200 euro gotówką. Jak coś zaordynują - też gotówka (np orteza 800 euro). Pieniądze te odzyskamy (albo i nie) po przepychankach z ubezpieczycielem bo okaże się, że jest wyłączenie na urządzenia ortopedyczne. Dlatego warto zaopatrzyć się w kartę EKUZ. Europejska Karta Ubezpieczonego pozwala nam na opiekę medyczną na zasadach równych z obywatelami danego kraju. A ponieważ jest bezpłatna to warto poświęcić chwilę czasu na jej wyrobienie. Nie oznacza to zawsze całkiem bezpłatnej opieki medycznej (w niektórych krajach są częściowe odpłatności np za leki) ale jednak zasadniczo zmniejszy nasze zaangażowanie finansowe. 3. Poobijani, z grubsza "zaopatrzeni" i jeszcze lekko zszokowani wracamy do kraju. A tu nas czeka NFZ-owa rzeczywistość. Ortopeda za miesiąc, rehabilitacja (pożal się boże) za dwa miesiące, rekonstrukcja wiązadeł - może za rok. I albo czekamy albo wyskakujemy z kasy - i wtedy prywatnie. Na tę ostatnią okoliczność można zabezpieczyć się pewnie w różny sposób. Ja wykupiłem rozszerzony pakiet NNW AVIVY. Obejmuje on oprócz odszkodowania za wypadek czy śmierć także KL (koszty leczenia) i KR (koszty rehabilitacji). Interesowały mnie tu głównie dwa ostatnie składniki. Za kwotę około 250 zł rocznie można przedstawić ubezpieczycielowi rachunki za leczenie (w Polsce, ale wypadek może być wszędzie) do około 20 000 zł i rehabilitację - 3000 zł. Na większość nawet bardzo poważnych zabiegów u nas to wystarczy. W przypadku np rekonstrukcji wiązadeł zrobię więc to w Żorach albo Bielsku-Białej a na rehabilitację pójdę do najlepszego ośrodka we Wrocławiu. I to tydzień po wypadku. Opisany zestaw to koszt 500 zł rocznie (bez NFZ), tworzy on mocny system dający gwarancję pomocy na bardzo dobrym poziomie i pewność wywinięcia się cało (finansowo oczywiście!) z wszystkich tarapatów. Przy kosztach "zabawy" w narciarstwo nie jest to chyba bardzo dużo. Choć oczywiście rozwiązania należy dopasować do skali aktywności. Myślę, że przy 30 dniach aktywności narciarsko-jakiejśtam warto w niego wejść. Pozdrawiam Wiesiek
  6. Noclegi w pensjonatach w Austrii można znaleźć w internecie - koszt od 10 euro ("pod lasem") do 30 (40). Standart jest wysoki - nawet tych najtańszych ale nigdy nie mieszkałem dłużej jak 6dni. Być może przy miesięcznych pobytach można "wynegocjować" lepsze stawki... We Włoszech jest podobnie choć chyba trochę drożej. Co do wyboru Austria-Włochy to mnie te drugie, delikatnie mówiąc, nie zachwycają. Ale ja zdecydowanie preferuje walory narciarskie nad innymi -ubocznymi. Wielu narciarzy jest Włochami zachwyconych. I bardzo dobrze - niech wszyscy tam jadą!!! Pozdro Wiesiek
  7. Ski Amade raczej bym nie polecał (bo Salzburger SSC obejmuje go chyba w całości - za około 100 euro więcej) Najciekawsze propozycje to: - Tirol Snow Card - Salzburger Super Ski Card - Dolomit SuperSki Najmniej mi się tutaj podoba ostatni karnet - ale jeśli jesteś miłośnikiem pięknych widoków i liczysz na słońce to może warto. W Dolomitach też trzeba mocno przemyśleć miejscówkę bo dojechanie samochodem powyżej 50 km może być bardzo uciążliwe (przełęcze!). Jeśli już to - Corvara (Arabba, może Val Gardena). No i sezon jest tutaj dużo krótszy jak w dwóch pozostałych (na pewno ponad miesiąc) W Austrii nie ma takiego problemu - można łatwo się przemieszczać. Jak wybierzesz sobie karnet to miejscówki poszukaj gdzieś w jego centrum. Jeśli chodzi o inne alpejskie kraje to właściwie nie ma alternatywnych propozycji. Karnet sezonowy na Trzy Doliny czy Zermatt to koszt 1000-1500 euro a włoska SuperSkirama czy Happy Ski Card (Niemcy) są po prostu dużo gorsze A ponieważ wątek jest o polskich absurdach to podam, że roczny karnet na jedną, biedną traskę przy gondoli w Świeradowie kosztuje 1500 zł - blisko 400 euro!!! Pozdro Wiesiek
  8. Dla mnie to narciarskie nieporozumienie - nadawałby się może na pierwsze kroki - gdyby nie tłok i ceny jak z kosmosu. Byłem tam ze dwa lata temu - chciałem popróbować sił na parapecie. I myślę, że więcej tam nie pojadę. Wałbrzych to dobre miejsce wypadowe do Czech (no i do Rzeczki i Potoczka - hmmm) Z Twojej korespondencji nie wiem czy szukasz miejsca z którego okazjonalnie wyskoczysz na narty czy ma to być kilka miesięcy na nartach. W pierwszym przypadku Polska (Zgorzelec!!!) może być dobra - do większości stacji austriackich jest 8 godz, włoskich 10 godz, szwajcarskich 11 godz, francuskich 12 godz. Można na parę dni wyskoczyć A w przypadku narciarstwa totalnego, dajmy poszaleć wyobraźni, może Innsbruck??? Pewnie znalazłoby się jeszcze parę fajnych jeszcze bardziej narciarskich miejsc np Verbier, Les 2Alpe, Val d'Isere, Corvara, Ischgl - najlepiej po dwa tygodnie każde! Aż mi ślinka pociekła... Pozdro Wiesiek
  9. Jeśli chodzi o polskie Sudety to bardzo niewiele się tutaj zmieniło. Z nowych inwestycji można wymienić kolejkę gondolową w Świeradowie Zdr - jedna, kiepska trasa za ok. 80zł/dzień i pewna modernizacja ośrodka w Czarnej Górze (tutaj są wyraźne nadzieje na rozwój w przyszłości). Reszta to skansen. Dużo lepiej jest po stronie czeskiej ale bez rewelacji. Powstają nowe ośrodki ale nie ma np wspólnego skipasa. Niedżwiedz i świety Piotr nadal są nie połączone a jedyny fajniejszy zjazd jest w Rokytnicy. Za to wedle mojej wiedzy narciarzy nie brakuje a półgodzinne stanie do wyciągu (w sob, nie, ferie) to normalka. Po uwzględnieniu wszystkich okoliczności dla mnie Sudety to strata czasu i pieniędzy. Karnety sezonowe w "pobliskiej" Austrii to koszt 400 - 600 euro. Noclegi w cenie 14 euro są bez większych problemów osiągalne, dojazd przez Niemcy bezpłatny. Jak ktoś dużo jeździ to dniówka wychodzi mu poniżej 200 zeta nawet w najdroższym Tyrolu a w Karyntii sporo taniej. Po porównaniu kosztów - w Polsce będzie tak samo (przy noclegu). Reszty porównać się nie da bo to przepaść (tak jakby porównywać zdezelowanego fiata 126 z bryką z górnej półki). Czyli odpowiadając na Twoje pytanie moim zdaniem - nie warto Pozdrawiam Wiesiek
  10. [quote name='Szabir']sytuacja jest ciągle rozwojowa .. ---------------------------------------------------------------------------------------------- wytłuszczony nick/ imię i nazwisko oznacza, że odnotowałem wpłatę. 1 Fredowski - Berlin = 9" Ford Tranzit 2 Krystyna S - Berlin = 9"Ford Tranzit 3 Wujot -Wrocław= 6"czarny ? 4 Bogumił N - Wrocław= 6"czarny ? 5 Qaz - Konstantynow Łódzki=9"Citroen J. biały 6 Miniol -Kraków= 6"czarny ? 78 osób ------------------------------------------------------------------------ potencjalnie zainteresowani: 1 Zofija - Łódż 2 Zofija 2 3 Divemaster x 4 Na chwilę obecną mamy wolne miejsca w autach: 1 miejsce odjazd > Szczecin = 9"Tranzit 1 miejsce odjazd > Bolesławiec k/Wieruszowa = 7"Vito - rezerwacja do 20.08. ------------------------------------------------------------------------- Wygląda, że w związku z rozszerzeniem naszych planów narciarskich zwolnią się trzy miejsca w nerowozie. Czyli 1 Fredowski - Berlin = 9" Ford Tranzit 2 Krystyna S - Berlin = 9"Ford Tranzit 3 Wujot -Wrocław= wyjazd z Wro 4 Bogumił N - Wrocław= wyjazd z Wro 5 Qaz - Konstantynow Łódzki=9"Citroen J. biały 6 Miniol -Kraków= [COLOR=wyjazd z Wro Chciałem wysłać to na prv ale wygląda, że skrzynka jest zapchana... Pozdro Wiesiek
  11. nie jechałem w slalomie - byłem na skiturach - na tych śmiesznych nartkach i w jeszcze śmieszniejszych butkach nie miałem większych szans. a co do podejścia to i owszem piwko razem piliśmy ;-))) Pozdro
  12. Szanowny Fredowski - nadmiar skromności z Twojej strony - widziałem Cię w akcji ( Samotnia). Ale postaramy się dotrzymywać Ci kroku (przynajmniej na stoku) Pozdro I już się nie mogę doczekać. Trzeba będzie obstalować jeszcze coś w grudniu i listopadzie i początek sezonu jak znalazł!
  13. Pisząc, że Chamonix jest nie najlepszym punktem wypadowym miałem na myśli oczywiście "normalne" czyli trasowe i przytrasowe narciarstwo - w tym kontekście była cała moja wypowiedź. Jako drugi punkt wypadowy dla Twoich oczekiwań podałbym Les 2 Alpe. Pozdro.
  14. 1. Najpierw obserwacja (o dziwo ze skiforum z "wyjazdu Szabira" ). Znalazłem się tam razu pewnego w grupce 8 narciarzy - uwagę moją przykuło, że aż 6 nie założyło pasków. Mając w pamięci dyskusję ze skiforum postanowiłem podrążyć temat i okazało się, że wszyscy mają negatywne doświadzenia bądź własne bądź bliskich im narciarzy. Czyli temat urazów kciuka nie jest marginalny. 2. Na ostatnim wyjeździe mój serdeczny kolega uszkodził sobie kciuk. Mechanizm był następujący - w kolejce przy wyciągu ktoś go potrącił, upadając nartą przydepnął kijek, pętla przytrzymała rękę i nie zdołał przyjąć dobrej pozycji. Nie jest to przypadkowy lamer tylko były zawodnk ligi piłki ręcznej. O upadaniu raczej ma pojęcie... Powiedzał tylko - miałeś rację, zrobię sobie bezpiecznik z rzepa. 3. Sam miałem jakis czas temu bardzo podobny przypadek. Od tego czasu nie zakładam pętli. Kije zgubiłem dwa razy - na początku. Teraz trzymam je wystarczająco solidnie. 4. Argument o wielkim niebezpieczeństwie jaki powoduje pozostawiony kijek jest moim zdaniem naciągany. Nie bardzo potrafię sobie wyobrazić, że ktoś go nie ominie a nawet jak wiedzie to też mało prawdopodobny jest wypadek 5. Jeśli ktoś ma upadek to z reguły narty musi zbierać, dwa kijki dodatkowo nie stanowią różnicy. 6. Przy freeride pasków się nie zakłada (pisałem już o tym) z powodu możliwości jeszcze paskudniejszych wypadków (wyrwania ręki z barku) - były takie wypadki po zaczepieniu talerzykiem o wykroty. A ponieważ coraz więcej osób wyskakuje gdzieś obok trasy to może od razu kształtować dobre nawyki... 7. Nie mam zamiaru nikogo przekonać do jazdy bez pętli. Jak widać są argumenty za i przeciw. Decyzja należy do każdego i można mu to uświadomić. (to a'propos podopiecznych kolegów instruktorów!) 8. A może rozwiązanie kompromisowe - początkujący, często leżący na stoku w pętlach a później wedle uznania? Pozdro Użytkownik Wujot edytował ten post 05 kwiecień 2010 - 14:57
  15. nie da się ukryć - często tak jest, choć spotkałem - nie tak rzadko - wyjątki od tej reguły. Myślę, że ta postawa to cecha narodowa i nie ma ona nic wspólnego z jakąś niechęcią do Polaków. To raczej wynika z niskiego standardu usług z których korzystam (taniość oferty) Po drugiej stronie są np Austriacy - mój kolega po kontuzji, która unieruchomiła go w domu dostał... ciasto upieczone przez gospodynię. Co do mnie to mimo wszystko pewnie zostanę przy Francji (w tym roku 3 tygodnie - połowa wszystkich wyjazdów). Fundamentalnie interesuje mnie jednak jakość "narciarska" a ilość wyjazdów wskazuje na wariant "ekonomiczny". Tutaj Francja jest bezkonkurencyjna... No i z Wrocławia nie jest tak bardzo niedostępna (1400 km doskonałymi drogami - 14 godz jazdy) A co do pasków (niezakładania) to Jan ma absolutnie rację! Była na ten temat jakaś dyskusja na forum. Większość, była w opozycji - ale ja sam od tego czasu - spotkałem się tyle razy z przypadkami kontuzji, że życie moim zdaniem wskazuje na jedyne słuszne rozwiązanie. Pozdro no i dyngusa - śnieżnego życzę. Użytkownik Wujot edytował ten post 03 kwiecień 2010 - 08:59
  16. Wydaje mi się, że jak na francuskie standarty alpejskie Alpe d'Huez jest miejscem dość słabym - choć taki ośrodek gdzie indziej byłby perełką. W ten sposób dochodzimy do sedna - uważam, że narciarsko Francja jest najlepsza w Europie. Daleko, podłe standarty noclegowe - w najtańszej ofercie, obsługa co ma cię gdzieś, koszmarne wieżowce w środku gór... ale piękne narciarsko, wielkie ośrodki. Gdzie na tydzień zapominasz o samochodzie i dojazdach, a każdy z ekipy robi co chce. Gdzie oprócz "przyjaznych" oślich łączek można znaleźć lemieszem nie ruszane strome trasy i spore obszary do freeridu. Nie każdemu wystarczy 150 km tras na tydzień - ponieważ część z nich "z definicji" nie jest warta jazdy. Po dwóch dniach nie ma gdzie jeździć... Do tego ośrodki francuskie są wysokie (często od 1800 do 3200 m npm) co gwarantuję możliwość jazdy w sezonie prawie zawsze. Dla zasobniejszych są miejsca takie jak Megeve, Courchevel, Meribel, Val d' Isere, Chamonix (choć to słaby punkt wypadowy) - standart można tam znaleźć dowolnie wysoki (ceny w zasadzie też) Trzeba przyznać, że Bajaderkatyrolska miała pecha - Alpe d"Huez szczyci się 300 słonecznymi dniami w roku, są tam spore problemy ze śniegiem na początku sezonu ale w marcu powinno być śniegu w bród i słońca też. Karnet 6 dniowy pozwala na dwa dni jazdy w Les 2Alpe - miejscu dla mnie narciarsko rewelacyjnym. Ale kiepską pogodę można trafić wszędzie - akurat tegoroczny marzec był we Francji fatalny (a we Włoszech super). Za rok może być odwrotnie - statystyka. Wniosek - trzeba więcej jeździć - wtedy się uśrednia Bajaderkatyrolska -mam nadzieję, że mimo wszystko nie skreślisz Francji ze swojej listy. W końcu: - Trois Valees - Espace Killy - La Plagne - Les Arcs to wspaniałe systemy, naprawdę trudno znaleźć podobne w innych krajach. A przyszłym razem życzę więcej szczęścia przy wyborze operatora turystycznego i wspaniałej pogody (na pewno tak będzie!) Użytkownik Wujot edytował ten post 02 kwiecień 2010 - 14:51
  17. Niko... Przecież w tym wątku nikt nie kazał koleżance kupować drogiego sprzętu! Zmieniła buty, przestraszyła się tej zmiany. Staramy się jej pomóc sugerując poprawę techniki (dokładnie) i pracę nad sobą. A także staranne dopasowanie sprzętu bo na odległość trudno jest jednoznacznie zdiagnozować przyczynę kłopotów. Też uważam, że nic nie zastąpi pracy nad sobą i dobry narciarz pojedzie na wszystkim. Ale z pewnością zauważy on różnicę miedzy jednym deskami i drugimi. A co wybierze to jego sprawa. Nikt tu nie jest z lobby handlowego. ;-))) Pozdro
  18. Mim zdaniem wszystkie istotne okoliczności zostały już poruszone. Spróbuję to jednak jakoś zebrać: - but jest wygodny mimo sporej twardości - to bardzo dobrze - powstaje uzasadniona wątpliwość o dopasowanie go do Twojej specyfiki. Może to mieć związek z Twoją budową (długość kości, kształt łydki, budowa ud i położenie srodka ciężkości). Dwóch forumowiczów proponowało Ci sprawdzenie kąta pochylenia buta. Jest to bardzo ważne. Robi się to prosto - stajesz w zapiętych butach i robisz przysiad. Powinnaś bez problemów przekroczyć kąt prosty. Jeśli upadniesz na tyłek - zastosuj podkładkę 1cm wepchniętą miedzy cholewkę a but wewnętrzny. Następnie sprawdzasz na sucho kwestię pochylenia bocznego. Stajesz bez butów i kontrolujesz czy masz nogi szpotawe czy koślawe (każdy prawie ma jakieś niedoskonałości). Przy złączonych kostkach kolana powinny się dotykać. Jeśli jest szczelina - masz szpotawość. Buty odchylasz na zewnątrz - cantingiem, jak go nie masz wkładasz podkładkę między but wewnętrzny a skorupę. W przypadku koślawości oczywiście odwrotnie. Prawdę powiedziawszy kwestia pochylenia bocznego jest bardziej subtelna i nie obejdzie się bez prób na stoku. Naprawdę warto temu po prostu poświęcić dwie, trzy godziny jazdy aby się temu przyjrzeć. Dla mnie najbardziej zdumiewające było odkrycie, że pochylenie boczne buta dobre dla jednych nart okazało się nietrafione dla innych. Trzecim zagadnieniem jest wysokość cholewki. Może się okazać, że mięsień łydki wypełnia Ci górną część cholewki utrudniając przyjęcie dobrej pozycji. Możesz wtedy obniżyć regulowaną część cholewki lub podłozyć podkładkę pod piętę (co lekko zmieni też kąt pochylenia buta). Ta regulacja jest jednak niewielka. Teraz kwestia przyczyn dyskomfortu narciarskiego jaki odczuwasz. Podejrzewam, że fundamentalnie związane jest to z "zablokowaniem" stawu skokowego, który dotychczas znaczaco wykorzystywałaś. Nowe buty uniemożliwiły Ci to - stąd kłopoty. Przyczyny tego stanu rzeczy mogą być następujące: - zła technika narciarska (nieprawidłowa postawa). poćwicz jazdę na niewielkich muldach - jazda na wprost i "gaszenie" muld - powinnaś zrobić to płynnie bez najmniejszych zachwiań - budowa ciała (np rozbudowane, długie uda, krótsze łydki, otyłość biodrowa) - to powinnaś sprawdzić na początku. Jeśli nie będziesz mogła dopasować buta do budowy trzeba będzie go zmienić. Ale jeśli swobodny przysiad będzie osiągalny musisz popracować nad techniką... W szczególnie ciężkich warunkach (muldy) lub przy zabawie w fun można zwiększyć zakres ruchomości stawu skokowego. W pierwszym przypadku luzuję klamry górne o dwie pozycje i odpinam rzep, w drugim całkowicie odpinam klamry górne. Na zakończenie pozwolę sobie na prywatną opinię - podobnie jak i Jan Koval jestem zdecydowanym fanem twardego sprzętu i to zarówno nart jak i butów. Twardy sprzęt oznacza jednak "bardzo miękkiego", aktywnego, silnego narciarza i do tego obdarzonego błyskawiczną reakcją. Nie każdy może a nawet chce tak jeżdzić. W wielu przypadkach zasadniczą przeszkodą może być też budowa ciała a w szczególności otyłość biodrowa, pośladkowa i krótkie łydki. Tacy narciarze czy chcą czy nie będą musieli wybrać miękkie obuwie. Niektóre rodzaje aktywności narciarskiej np jazda po wielkich muldach, ekstremalny zjazd, teren i funcarving wymagają pewnej ruchomości stawu skokowego choć i tu mogą być duże różnice indywidualne. Jak widać im dalej w las tym więcej drzew a nic nie jest takie oczywiste. Stąd dyskusje na temat twardości butów będą trwały na skiforum po wsze czasy... Pozdro Użytkownik Wujot edytował ten post 31 marzec 2010 - 12:29
  19. Nie wszyscy i nie zawsze można jechać na tygodniowy wyjazd w Alpy. A ponieważ dojazd z Polski w dobre miejsca zajmuje dużo czasu to przy krótkich wyjazdach pożądane są bliższe a jednak fajne miejsca. Jadąc w Dolomity z Wrocławia postanowiliśmy więc sprawdzić najbliższy z tej części Polski (dojazdowo) ośrodek narciarski w Alpach. Czyli okolice Garmisch-Partenkirchen, w Niemczech - raczej mniej znanych w Polsce narciarsko. Jak się okazało niesłusznie. Wyjechaliśmy z Wro o 2.30 a o 10.00 byliśmy na stoku. Zdecydowaliśmy się na karnet na Zugspitze (najwyższy szczyt Niemiec z lodowcem) - 37 Euro. Na górze podobnie jak na większości lodowców - choć są całkiem konkretne zjazdy o kwalifikacj czerwonej (3 km). W pobliżu, oprócz terenu lodowca, można jeszcze jeżdzić na Alpspitze z legendarną trasą zjazdowego Pucharu Świata - Kandahar (3.7 km i 940 m różnicy poziomów) Troszkę dalej są Seefeld, Mittenwald, Garmisch-Partenkirchen i austriacki Schneearena Tiroler Zugspitze. Można wykupić karnet obejmujący wszystkie te ośrodki (Happy Ski Card) - trzy dni to 83 Euro - czyli bardzo przyzwoicie. Na lodowcu spotkaliśmy Romana Wasilewskiego - polskiego instruktora narciarskiego - pracujacego i żyjącego na miejscu. Okazał się fajnym kompanem (pojeżdziliśmy sobie z nim i jego żoną wspólnie przez większą część dnia) a oprócz tego właścicielem niewielkiej firmy turystycznej - także zajmującej się organizacją noclegów. Myślę, że nie będzie nietaktem podanie tutaj adresu internetowego www.derwanderweg.de Podsumowując. Lokalizacja ma na pewno potencjał na 3-4 dniowy solidny wyjazd (dłuzszy zresztą też). Ci Polacy którzy mieszkają blisko A4 nic bliżej o takiej jakości nie znajdą. Wydaje się zresztą, że nawet np z Warszawy miejsce jest atrakcyjne (google wskazały 13 godzin dojazd - pewnie do skrócenia) A poza tym jak się było w Austrii, Francji, Szwajcarii, Włoszech to pora na Niemcy! Pozdro Użytkownik Wujot edytował ten post 23 marzec 2010 - 15:29
  20. Miałem na myśli szerokie upowszechnienie się snowparków - które zaanektowali narciarze. Czyli powstały dla deskarzy a w praktyce więcej tam narciarzy. I robią o wiele efektowniejsze ewolucje.
  21. Często (oj często) w różnych (nawet sąsiednich) wątkach pojawiają się "zarzuty" narciarzy wobec deskarzy. A to, że siedzą za zakrętem w muldach, albo spychają śnieg ze stoku, śmigają nieprzewdywalnie. Do tego dochodzi różnica lifestylowa. Tymczasem wydaje mi się, że jako narciarze powinniśmy w pas się snowboardowi pokłonić bo... dzięki temu mamy lepsze narciarstwo! Po pierwsze fun - powstał jako reakcja na ekstremalne wychylenia deskarzy Po drugie jazda w puchu i poza trasowa - narciarze pozazdrościli swobody snowbordu i mamy inne narty Po trzecie freestyle - pobudowano piękne snowparki w których królują teraz narciarze (to taka moja obserwacja z Francji) Do tego skicross też chyba po snowcrossie. I dodam jeszcze postęp w ciuchach. Jeśli komuś jeszcze coś przyjdzie do głowy - to zapraszam do głosu - tak w ramach budowy zdrowych relacji. Pozdro
  22. Jest dokładnie tak jak napisał Alpejczyk. Czasem chce się śmiać np na Moltalerze na górze są trzy równoległe trasy niebieska, czerwona i czarna (choć czarna jest chociaż nieratrakowana). Na Kaunertalu podobnie - niebieska i czarna (przy gondolce) - praktycznie identyczne, czarna ma dwie króciutkie ścianki. Najbardziej jednak dosadny znany mi przykład pochodzi z okolic Alpejczyka - w Alpe d'Huez szumnie reklamowana, "najdłuższa czarna trasa w Europie" Sarenne ma kwalifikacje (naciągane) na czarną na pierwszych 300 m. Dalej po przejściowym odcinku robi się totalnie płaska i nudna maksymalnie. A ma 16 km. Z reguły podciąga się raczej "w górę" dorabiając trudniejsze trasy - tak aby można było napisać, że ośrodek jest dla początkujących ale też dla dobrych narciarzy. Praktyka ta jest na tyle powszechna, że oznakowanie kolorystyczne trzeba traktować mocno orientacyjnie. Natomiast romby i linie przerywane zawsze oznaczają trasy nieratrakowane - tutaj nie ma zaskoczenia. Pierwsze są otyczkowane drugie niekoniecznie...
  23. Miałem nadzieję, że w tym wątku bywali pogromcy alpejskich szlaków wyciągną z rękawa nie do końca znane a ciekawe miejscówki. A tu lekka kicha - czyżby wtajemniczeni swą wiedzą nie chcieli się podzielić z innymi? Czyżby nie było takich miejsc??? W każdym razie podtrzymam troszkę temat i dorzucę fajne a niezbyt w Polsce znane miejsce. Le Grand Domaine to obszar położony blisko Trzech Dolin - niejako w ich cieniu. Składa się z trzech części - kotliny wokół Saint Francoise, zbocza przy Valmorel i "ślepej doliny" między nimi. Jest tutaj 165 km tras w tym 20 km czarnych, spory obszar do freeridu, dużo tras dla początkujących (i strefa darmowa - bezkarnetowa). Jest tam kameralnie, bez dzikich tłumów. Trasy bardzo szerokie. Samo Valmorel jest przepiękne (o Saint Francoise Louchamp niestety tego do końca nie można powiedzieć - choć nie jest źle). Najciekawsza narciarsko jest wspomniana ślepa dolinka z grupą bardzo urozmaiconych tras. Dla dobrych narciarzy polecam najwyższy punkt 2550 mnpm w Saint Francoise - czarna trasa (La Lauziere) jest naprawdę wymagająca. W przyszłym roku stacja wzbogaci się o bardzo potrzebny wyciąg łączący bezpośrednio Valmorel i Saint Francoise. Otworzy to trudniej dotąd dostępne czarne trasy. Na koniec zaleta o dużym znaczeniu - jest tutaj relatywnie tanio (dotyczy to noclegów w Saint Francoise Louchamp, karnety jak wszędzie)
  24. Janie przy całym szacunku dla Twojej wiedzy i aktywności ale tym razem Fredowski (też szacunek) może mieć rację! Powołam się tutaj na autorytet LeMastera, który w swojej książce "Narciarz Doskonały" problematyce butów poświęcił pewnie 1/4 książki. Analizując mechanikę jazdy po muldach i freeride wykazał, że zakres ruchów stawu skokowego twardych butów może być nie wystarczający do takiej jazdy. LeMaster podaje tu przykłady z praktyki, analizuje indywidualne różnice w budowie ciała (np rozkład masy narciarza, długość kości, kształt łydek, ich umięśnienie) i ich wpływ na parametry buta. Przestrzega przed zakupem zbyt sztywnych butów i to uzasadnia. Są tam bardzo konkretne wskazania jak sprawdzić i poprawić parametry buta. Pojawia się tam np. informacja, że w biegu zjazdowym wielu narciarzy używa butów miększych niż w gigancie co jest bardzo zastanawiające - na pierwszy rzut oka. Podsumowując - o butach jest tak dużo i konkretnie, że szczęka mi opadła do ziemi jak to kiedyś przeczytałem. Jest na tyle dużo i dogłębnie, że nawet nie ma co jej cytować. Pozycja jest "inżynierska" - dla zaawansowanych narciarzy i dociekliwych czytelników. Oparta wyłącznie na analizie czołowych zawodników świata w narciarstwie zjazdowym, po muldach i freeride. LeMaster uważa, że to oni wyznaczają trendy... Książka ta "lekko" wstrząsnęła moim "narciarskopoglądem". Przed nią uważałem, że twardsze buty są bezwzględnie lepsze od miękkich (mam 130). Choć z pewnym niedowierzaniem patrzyłem na kolegę instruktora skialpinizmu, skituryzmu śmigającego w skiturowych butkach na freeride na totalnym luzie. Teraz wiem, że mu lepiej szło bo miał lepsze buty!!! Zmienię buty - będę lepszy. A tak serio - może trzeba tak zrobić? Pozdrawiam wszystkich dyskutantów tego i nie tylko tego dyskursu narciarskiego. Czytelników zresztą też! Ponieważ mam chwilę czasu to rozwinę jeszcze temat ruchu stawu skokowego w narciarstwie na podstawie lektury "Narciarza Doskonałego" Otóż Lemaster za warunek podstawowy jazdy na poziomie eksperckim uważa doskonałe i niezależne od siebie wykonywanie wszystkich 6 podstawowych ruchów narciarskich. Wśród nich za szczególnie ważną uznaje pracę góra-dół rozumianą jako przemieszczenie całkowicie niezależne od przemieszczenia środka ciężkości przód-tył (bardzo często u narciarzy na poziomie niższym te dwa ruchy są ze sobą "naturalnie" skorelowane). W normalnej typowej jeździe zakres możliwy tego ruchu przy zablokowanym stawie skokowym to maks 45 cm i to wystarcza. Jednak przy cięższych warunkach (muldy, zjazd, puch) to za mało. Ratunkiem jest but umożliwiający pewien stopień swobody stawu skokowego. Okazuje się, że bardzo istotna jest tutaj też budowa narciarza. Osobnik wysoki z mocno rozbudowaną górną częścią sylwetki poradzi sobie o wiele łatwiej od tego przysadzistego z mocno rozbudowanymi udami i dużą d... (tzw typ śląski;-))) Ten ostatni może potrzebować miękkich butów nawet przy "normalnej" jeżdzie. Tyle w telegraficznym skrócie o ruchomości stawu skokowego w ujęciu autora. Dodam, że zajmuje się też dogłębnie wysokością cholewki, cantingiem w połączeniu z kątem krytycznym. Dużo jest o nachyleniu buta. Do tego praktyczne porady gdzie i jak stosować podkładki - i ile można osiągnąć. Podejrzewam, że po takiej zachęcie napędzę kolosalny ruch wydawnictwu. A tu umowa o tantiemach od wzrostu sprzedaży nie podpisana... Nie będzie więc dodatkowej kasy - buuu. Muszę jednak powiedzieć, że dotychczasowe moje lektury (Szczęsny, Kuchler, coś tam jeszcze) wyglądają wręcz żałośnie pod względem kompetencji na tle LeMastera. Czyli reklamuję ją z pełnym przekonaniem i o zgrozo bezineresownie!!!
  25. Nie jestem ekspertem ale jakieś doświadczenia skiturowe mam. Proponuję zacząć jednak od próby na pożyczonym sprzęcie i zdecydowanie najlepiej jednak z instruktorem. Są na pewno dwa "centra" skiturowe w Polsce - w Karkonoszach - Samotnia (Siemaszko i Róg) i w Tatrach - Roztoka (obecny na skiforum Karat01). Już sama kwestia techniki narciarskiej jest tutaj sporo trudniejsza od nart zjazdowych - choćby przez delikatną i kompromisową konstrukcję sprzętu - między freeride a biegówkami. Do tego solidny plecak. Ale technika narciarska to mimo wszystko prostsza część skituringu czyli umiejętności poruszania się w górach w warunkach zimowych. Należy m.in umieć ocenić zagrożenia, nawigować w terenie, znać swoje możliwości i co najważniejsze doskonale (naprawdę doskonale) znać teren. Dodam, że obszary do skituringu leża na terenie Parków Narodowych co też rodzi określone implikacje (oczywiście po szlakach turystycznych można się przemieszczać). Ale zjazdy hmm... niekoniecznie. Dlatego przewodnik, instruktor, najlepiej dobrze wpisany w realia, byłby, moim zdaniem, na początek nieodzowny. Co do kosztów zabawy w skituring - to nowy sprzęt jest zdecydowanie droższy od zjazdowego. Można namierzyć tanio sprzęt używany (choć często bez fok). Problemem są buty i to nie tylko ze wzgledu na koszt (ok 2000 zł) ale także z powodu decyzji na ile zależy nam na zjeździe a ile chodzeniu. Reszta sprzętu (ciuchy, pips, abs lub snowpulse, sprzęt zjazdowy, łopatka, sonda) może naprawdę dużo kosztować. A zależy od niego nasze życie. Oczywiście być może interesuje Cię "chodzenie" po górach w dobrą pogodę i wtedy wszystko co napisałem jest na wyrost. Choć w takiej opcji polecam biegówki. Co do cen szkoleń skiturowych to bez problemów ustalisz je w miejscach przez mnie podanych. Są akceptowalne ale nie da się ukryć, że są. Za to w przyszłości zaoszczędzisz na karnetach. No i zyskasz na zdrowiu (aerobowy długotrwały wysiłek). Tyle uwag "na gorąco". Pozdrawiam Użytkownik Wujot edytował ten post 27 luty 2010 - 18:15
×
×
  • Dodaj nową pozycję...