Skocz do zawartości

Piskoor

Members
  • Liczba zawartości

    572
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi dodane przez Piskoor

  1. A moim zdaniem gra jest warta świeczki - przy kilku wyjazdach w sezonie to już nie jest taki pikuś (najwięcej można urwać nie tankując przy autostradzie :)).

     

    Pozdrawiam

    marioo

     

    PS. A jazda 110 na autostradzie jest po prostu niebezpieczna :P

    No cóż..... z jednej strony walka o zaoszczędzenie 5 euro na tankowaniu ( mówię o zwykłych stacjach a nie bezcłówce ) z drugiej jak widać wcale na tej oszczędności nie zależy... A jazda 110 nie jest niebezpieczna... autostrada po to ma dwa lub więcej pasów by można było jechać z różną prędkością... pozatym przy dopuszczalnej 130 w Austrii 110 nie jest chyba dramatem... Pozatym to był przykład... W jednym samochodzie kompromisem może byc 120 a w innym 100....   Z moich obserwacji , w moim samochodzie wynika jednak to że powyżej 110 km/h na każde 10 km/h więcej spalanie leci o litr w górę.. a zaoszczędzony na prędkości czas i tak straci się na dodatkowym tankowaniu  .. osobiście podczas ostatnich dwóch wyjazdów w ub miesiącu całą austrię przeleciałem na tempomacie ustawionym na 120... i nie wydaje mi się bym stwarzał zagrożenie...  Tylko.. nie kozaczę na drogach..

     

    Jeszcze wracając do kosztów.... Nawet przy kilku wyjazdach.... Jeżeli kogoś stać na kilka wyjazdów to zakładam że różnica 100 pln na paliwie na całym wyjeździe różnicy mu nie zrobi... Oczywiście nie mówię by tankowac byle gdzie...   Wystarczy jednak zerknąć na stronę z cenami na stacjach i rozsądnie zaplanować.. a nawet przy autostradzie można znaleźć tanią stację ( wracając w grudniu na stacjach paliwo do traktorów było od 1.11 eur do 1.25 eur ...mniej więcej... a koło Linzu na jednej stacji przy samej autotradzie było po 1.07 )

  2. Witamy w UE :)

    Panowie... o ile tańsza benzyna czy tez paliwo rolnicze byłoby w strefie wolnocłowej ? o 25-30 eurocentów...  ?

    to na baku zaoszczędzi się 10-15 euro.......   i ile to stanowi kosztów całego wyjazdu ??? łącznie z noclegami skipassami itd..

     

    Toż to dyskusja o niczym...   można jechać 110 zamiast 130 na tempomacie i na zaoszczędzonym paliwie wyjdzie taka sama różnica

  3. Na początek może się przywitam, bo jestem tu nowy. Wrócę może do meritum - wyboru kamery. Nie wiem czy ktoś z Was miał do czynienia z SJCAM model SJ4000. Wygląda toto jak kopia Gopro, a jakością produkowanych filmów porównywalne jest z Gopro 3 Silver. Cena w PL 400-500 zł w zależności u kogo. W komplecie prawie wszystko co trzeba do montażu na kasku, nartach, rowerze itp. Poza tym praktycznie wszystkie elementy montażowe są kompatybilne z GP.

    Mnie nie bardzo było stać na Gopro, a potrzebowałem kamery na narty, rower i kajak. Kupiłem więc SJ4000 i póki co jestem zadowolony, a parę złotych w kieszeni zostało.    

    GoPro stał się w pewnym stopniu liderem wśród kamer... Czymś w rodzaju wyznacznika...

    I jako lider.... jest najdroższy....  Oczywiście np GP4BE jest czymś nowym bo nagrywa w 4K, ale już w przedziale kamer full hd wybór jest przeogromny...

    Sam nie zapałaciłbym tyle za GP bo uważam że różnica w jakości pomiędzy nią a kamera 4 x tańsza nie jest nawet 2krotna...

            Umówmy się.... jeśli smartfon z nagrywaniem w 4k kosztuje 2 tys.... a jest zdecydowanie bardziej zaawansowanym technologicznie produktem, to oznacza ze kamerkę można zrobić znacznie taniej...   

    Myślę że kamerki typu SJCAM czy inne.... nawet z Aliexpress spełnią oczekiwania 99 % użytkowników..

     

    Mam Contoura i dokupiłem teraz gogle za 250 z Biedrony :-) z wbudowana kamerą... różnica w jakości obrazu jest... ale po zmontowaniu filmu jakoś nikt specjalnie tego nie zauważa... i nie narzeka...  W końcu czy zdjęcia robione cyfrówkami sprzed 6 lat maja dla nas teraz mniejsza wartość ?

  4. Między innymi Twoja pierwsza opinia zadecydowała o tym, że kupiłem też ten wynalazek (a konkretnie to nabył dla mnie to kolega z Bydgoszczy więc pomacać na razie nie mogę). Po pierwszych próbach też jest zadowolony - ale jakby co to pamiętaj, że wisisz mi te 250 stówy. :D. Usunięcie dystorsji z fotografii to sekund 5. Podejrzewam, że można wsadowo zrobić tak też z filmem (przy okazji usuwając też aberację chromatyczną zapewne też obecną).

     

    Zaletą zakupów w Biedronce są ich procedury reklamacyjne - cokolwiek się dzieje to po prostu oddają kasę. Zero problemów.

     

    Pozdro

    Wiesiek

    O ile ze zdjęć rzeczywiście dystorsję można łatwo zniwelować... to przy filmach po prostu tego nie robiłem... Ale od czego tutoriale na You Tube... Na razie ogarniam Sony Vegas i przycięcie kadru wydawało mi się łatwiejsza opcją... Przy okazji nieco powiększa się tez obraz no bo wiadomo że przy 170 stopniach wszystko co dalej niż 10 m jest już maciupcie...  Na razie nie reklamuję ładowania bo mi się nie chce :-) a naładowanie baterii w innej ładowarce jest w sumie niespecjalnie uciążliwe.....  

    Czasem jest tak że nie chce się wyjąć telefonu czy aparatu z kieszeni a te gogle maja to do siebie że jednak łatwo cyknąć fotkę w sekundę...  Może jak już będę zaawansowanym reżyserem-montażysta to kupię kiedyś jakiś lepszy sprzęt... Teraz do zabawy i nauki w montażu to w zupełności wystarcza...  

  5. chyba jednak nie ten sam Chińczyk składał kolega kupił te z biedronki i porównalismy  pare filmików z Liquid i róznica jest spora, ale przedewszystkim różnica jest w wykonaniu  samych  gogli  i tu już jest przepaść. 

    Być może....  

    Ja teraz je przez kilka dni testowałem na stoku i...

    Jakoś filmów nie jest zła.... za 249 pln można by nawet powiedzieć że jest b.dobra...

    Minusem jest spora... nawet mocno spora dystorsja beczkowata ...  wg mnie należy nagrywać w fullhd a potem obraz przyciąć do hd obcinając około 20 % powierzchni kadru...  Nadal sporo zostanie a można pozbyć się efektu rybiego oka...

    Filmy w fulll Hd nie klatkują , obraz jest płynny i wyraźny...

    Oczywiście widać różnicę pomiędzy np moim Contourem a tymi goglami, ale ja je traktuje bardziej jako uzupełnienie...

    Zdjęcia również nie wychodzą źle - pod warunkiem że ich nie zbliżamy :-)   czyli do obejrzenia na Tv lub PC sa ok, bez powiększania....

    Również tutaj dystorsja beczkowata jest poważna .......  W przypadku jednak gdy obiekt znajduje się mniej więcej w centrum kadru jest OK....

     

    Sumując ...za 250 myślałem ze będzie większy szajs :-)

     

    Musze pobawić się jeszcze plikiem z ustawieniami - może wyciągnie się coś więcej...

    Co do jakości - szybka mi odpowiada... choć ogólnie nie cierpię jeździć w goglach.... wole 10x bardziej okulary.

    U mnie jest pewien problem z ładowaniem - wszystko się zapala jak należny ale nawet po całej nocy na nie zapala się lampka sygnalizująca naładowanie baterii :-)

    wiec póki co ładuję ją w inny sposób :-)

  6. jaki w temacie czy ma ktoś z was doczynienie z czymś takim ? jak to ogarnia sprawy w porównaniu z kamerami sportowymi na kask?

    chodzi o te z Biedrony ???

     

    Normalnie używam Contoura.... ale trochę dla zabawy kupiłem tez te....249 nie majątek...  a jednych gogli mi w rodzince brakowało...

    na razie sprawdziłem w domu.... przy świetle żarowym wieczorem...  

    obraz płynny... a jakoś ... Jak za ta cenę jest przyzwoicie... w normalny dzień może być jeszcze lepiej...

    Myślę że matryca i obiektyw to jest to samo z w Liqiud Image za 650 pln ten sam chińczyk składa...

  7.  ps.a co to za kiełbasa wtym sosie pomidorowym na fotkach zrobiłeś mi smaka a nie wyobrażam sobie jak musi smakować na wyjeździe .

    Jaka kiełbasa....w jakim sosie...

    Toż to byłyby dla kucharza 2 gwiazdki Michelin chyba...

     

    To miała być zupa gulaszowa....

    A nie wpadłem na to że wkładka mięsną są zwykłe parówki włożone do środka...

    Wymiękłem w połowie....     i obstawiam że gdybym dokończył to do końca wyjazdu sam do gondolki bym wsiadał...

  8. Nie ,to już normalna sytuacja nie jest ,współczuję ale wszędzie tak nie jest chyba ,że specjalnie nie ratrakowany stok dla funu ale to inna bajka ogólnie masz rację lepiej przygotowują stoki we Włoszech i dziwne ale dłużej wytrzymują czasowo zanim się nie zmuldzą.

    Nie...no .Oczywiście, że tak wszędzie nie jest..... Np w Obergurgl ... było znacznie lepiej ( choć również nie było sztruksu )...

    Myślę że w Soelden złożyło się kilka czynników, mgła, trochę padający śnieg...i dużo ludzi... 

    Ten uskok na który trafiłem nie był na całej szerokości....  miał może z metr szerokości przy krawędzi trasy, wiec nieszczęśliwie trafiłem...

    Normalnie nie dość że bym go pewnie zauważył to jeszcze dla funu skoczył...  A tak uskok zaatakował mnie z nienacka :-)

    W Oetz tez było o niebo lepiej.... choć i tutaj było owszem gładko...ale to taka gładź z mocno zmrożonego śniegu...

    taka czysta tafla....

    trzeba mieć ostre krawędzie... i jest Ok...Sztruks jak jest w okolicach 0 chyba ciut bardziej puszcza i łatwiej się wciąć...

    ale to moja subiektywna ocena..

  9. Na pogodę nie mam wpływu ,wiem tylko z licznych obserwacji i śledzenia tego tematu ,że lepiej nie będzie ,firmom inwestującym w nowe ośrodki coraz ciężej wziąć kredyt właśnie z tego powodu ,że nie rokują na jego spłatę z powodu prognoz ,które długofalowo przewidują jako takie warunki tylko w najwyższych partiach Alp.Co do porównania tras ,wyżywienia itp. no cóż co kraj to obyczaj i zgadzam się z zaobserwowanym przez Ciebie zjawiskiem przygotowania tras we Włoszech na stół w Austrii tak sobie z tym ,że nie zawsze perfekcyjnie przygotowana trasa daje satysfakcję ,kiedyś też cieszyłem się ze sztruksu a teraz trochę się na nim nudzę ,nawet łapię się ostatnio na tym ,że w marcu i niżej i im większa breja i wytrzaskane muldy tym mam większą radochę ,tak więc nie koniecznie to co uznajesz za zaletę dla innych też nią jest ale przyznaję ,że ładniejszą słoneczną pogodę łatwiej trafić we Włoszech ,ale zapewniam Cię że nawet tam bywa niewesoło i nawet w marcu .tak się wszystko powywracało.Pozdrawiam :)

    Oczywiście ... pogody nie da się przewidzieć... Na korzyść Włoch przemawia statystyka...

    A trasy....  tez czasem lubię pojeździć po muldach....  Ale lubię mieć wybór....  a muldy można znaleźć wszędzie jak się chce...  :-)

    Zresztą jak rano jest sztruks...to koło 14.00 już i tak go nie ma :-) ale miło zacząć po stole :-)

    Problemem w Austrii nie były muldy tylko b.duzo takich nierówności poprzecznych..po kilka cm które powodowały że narty dosyć nerwowo się prowadziły, szczególnie w warunkach ograniczonej widoczności...  bo to ani mulda alni gładki stok....

    Ja np jadąc trasa trafiłem na taki uskok mniej więcej 60-70 cm..... na dojazdówce...  rypnąłem z niego na proste nogi bo jechałem akurat wyprostowany....no bo co złego na dojazdówce może być...  Okazało się że może być...ratrak dojechał do połowy i ....nawiózł śniegu i odjechał zostawiając uskok...

    myślałem że żołądek wbił mi się do gardła...

    a dwa kolejne dni na środkach przeciwbólowych bo ponaciągałem sobie mięśnie pleców od tego szarpnięcia.

  10. Jak co roku.... 2 tydzień grudnia to czas w którym zbieramy się z kolegami razem i robimy tzw Grudzień Chłopaków...

    W tym roku był jubileusz bo jechaliśmy w tym terminie po raz 10ty...

         Od wieków były Włochy i tak miało być i tym razem bo miejscówka w Sesto zarezerwowana była już od października...

    Prądy powietrzne pokierowały jednak śnieg w inne miejsca i jedynym sensownym miejscem było Soelden w Austrii...

     

    Zdrada...zakrzyknęli koledzy gdy z bólem serca przedstawiłem im ta hiobowa wiadomość...  

    Ponieważ jednak łatwiej na nartach jeździ się po śniegu niż po trawie... przełknęliśmy tę Cesarsko-Królewską pigułkę i jazda...

     

    Przepraszam... będę odnosił się tutaj do Włoch bo to najblizsze porównanie...

     

    Lokum - mieszkaliśmy w miejscowości  Umhausen i tutaj plus dla Austrii bo choćby nie wiem co to porządek i apartamenty zawsze są OK...

    Również właściciele okazali się być niezwykle sympatyczni i mili...

     

    Ok... pierwszy dzień... Decyzją organizatora czyli moją jedziemy do Hochgurgl ( niech to ktoś powtórzy szybko 4 razy )

    Decyzja podyktowana była tym faktem, iż była to niedziela a zatem w Soelden było tyle ludzi ile wg Jarosława K na sobotnim marszu..

    Dojechaliśmy ...rozpakowalismy sie.... chwila zastanowienia... biorę SL czy GS... i oczywiście wybrałem źle czyli GS...

     

    Kasa.... no minus dla Austrii - tanio nie jest - jednodniowy skipass 46 euro w tańszym okresie... ( co dziwne nie było wspólnego skipassu z Soelden - przynajmniej na cenniku )

    Wjeżdżamy na górę.... i tak tak... na pewno jesteśmy w Austrii  bo jest mgła i ta cholerna poświata dzięki której nie wiadomo po czym się jedzie... GSy okazały się zatem złym wyborem bo nie można było "wypuścić" nie narażając się na niekontrolowane wystrzelenie w górę na jakiejś muldzie... których...niestety było sporo..

    Ogólnie pod koniec dnia nie czuliśmy w nogach kilometrów a raczej ciągłe napięcie powstające wtedy gdy nie wiesz po czym jedziesz...  Jeden z kupli w połowie dnia wbił sobie w tyłek własne wiązanie ( nigdy nie kupię Looka - za bardzo w górę sterczy ;-) )  bo nie zauważył ze trasa skręca i "wbił " się w ścianę... 

        Odwiedziny w knajpie na stoku- bardzo zacnej zresztą z zewnątrz utwierdziły mnie jednak w przekonaniu ( jako pasjonata gotowania ) że książka kucharska pod tytułem "kuchnia Austrii"  ma chyba format zeszytu składającego się z 12 stron z których 10 zajmą parówki na 100 sposobów...  Szczerze...  Jedzenie na stokach to dramat.....  4 rodzaje kiełbasek plus sznycel ( zjadliwy ) plus smażona mielonka...  i niestety kolejne dni to potwierdziły...  raz trafiłem na wyuzdane danie w postaci gulaszu ( oczywiście z parówkami )  a raz na całkiem niezłe żeberka...  

    Kucharz płakał jak gotował....

    Specyficzne są również restauracje bo obok całkiem przytulnych małych chatek spotyka się gigantyczne restauracje molochy rodem ze stołówek w PRL ...

       Pierwszego dnia nie ma co opisywać..... muldy, które pewnie spowodowane były słabą widocznością... padający śnieg...  Ale jazda była i to najważniejsze...

     

    Kolejne 3 dni to Soelden...  pierwszy dzień jazdy tutaj... warunki niestety takie jak w Hochgurgl poprzedniego dnia plus 2 x tyle ludzi...  i kamyczki na trasach...  bywały momenty że się przejaśniało i było wtedy lepiej ale to tylko momenty...  Albo mi się wzrok pogorszył albo coś... bo naprawdę mój błędnik miewał się słabo...

    Nie chciało nam się jechać nawet na oba lodowce i skupiliśmy się na tych kilku wyciągach które były przy pierwszej stacji...  Nigdy nie byłem fanem tras które są położone powyżej linii drzew i tak pozostało.... No nie jestem i już i nawet nie umiem powiedzieć dlaczego...  ( m.in dlatego nie jestem fanem Livigno )  Pojeździliśmy jednak całkiem sporo i nie ma co marudzić...

    Kolejne dwa dni były lepsze.... pojawiło się nawet słońce i atmosfera od razu lepsza....  Zaliczone wszystko co było otwarte...  Zgodnym głosem jednak uznaliśmy, że ( uwaga będą pewnie głosy sprzeciwu ) trasy były na dzień dobry znacznie słabiej przygotowane niż we Włoszech.... zdarzały się miejsca gdzie np przez 100 m ratrak przejechał tylko gąsienicami ale nie wygładził i jechało się po kulach zmrożonego śniegu ze słaba kontrolą...  Sztruks spotkaliśmy tylko na jednej trasie...   No i szok... ale wpuszczali ratrak podczas normalnej jazdy ... nie zamykając trasy,.... Co gorsza on nie był wpuszczony po to by wygładzić jakiś fragment tylko po to by trochę porozbijać górki ze śniegu przy armatkach...

    Żarcie bez zmian - fatalne...

     

    No i cos co mi się niegdy nie zdarzyło przez 25 lat we Włoszech... czyli... wszedłem do knajpy a gdy juz wyszedłem z parówkami w żołądku okazało się że ktoś moje kijki Leki WS  zamienił na 5 cm krótsze i dosyć zniszczone... no i klasyczne z paskami.... bez mojego ulubionego Triggera :-(...

     

    Same trasy w Soelden oceniam na średnie...nie wybijały się długością czy niezwykłymi serpentynami... Ot normalne dobre trasy... och i ach nie wywoływały - ale powodów do malkontenctwa tez nie było.....    Oczywiście trasa z PŚ robi wrażenie i jest fajna choć nie z powodu długości czy nachylenia bo sa i dłuższe i bardziej nachylone... tutaj chyba największą emocją jest jazda w miejscu gdzie zaczyna się PŚ...

     

    kilka tras było zamkniętych bo zaczynali zdjęcia do nowego Bonda i ustawiali sprzęt...  Niestety nie przytuliłem Moniki Belucci w gondolce a to by zasadniczo zmieniło podejście do tego ośrodka...

     

    chyba 3go dnia w Soelden zrobiłem zdjęcie dolomitów widocznych z tego lodowca na T ( nie mam siły do niemieckiego )... świetnie widoczne wraz z Marmolada... i świetnie widoczna granica Austrii i Włoch...przebiegająca po niebie... Jakby ktoś nad Włochami chmury nożem odciął... tam czysty błękit... 

     

     

    Aha... i dziwna rzecz.... w kasie skasowali nas po 3 euro kaucji za skipass a oddali po 2.50...  

     

    dzień 5ty to Obergurgl ( wymówcie to na zamianę z Hochgurgl )

    i muszę przyznać ze coraz lepiej.....  mało ludzi, długie trasy... słońce...  Nawet można było troszkę poza trasami pojeździć choć nie były idealne warunki do tego bo na śniegu była taka jednocentymetrowa twarda warstwa która się łamała i dopiero pod nią był puch....  Ale coneico dawało radę

    Ze względu na to , iż ludzi mniej to i trasy były w lepszym stanie...

    Nie po raz pierwszy widać że ośrodki znane nie gwarantują lepszej zabawy a wprost przeciwnie... 

     

    Kuchnia bez zmian - straszny paździerz....

     

    No i nadszedł koniec...ostatni dzień... akurat było otwarcie ośrodka w Oetz toteż tam skierowaliśmy nasze auta...

    i rzeczywiście.. piątek był pierwszym dniem kiedy uruchomiono ośrodek... karnet po 18 euro !!!

    na gorze okazało się ze chodzi jedno krzesełko plus dwa orczyki...

    ale ludzi nie było prawie wcale ..trasy wzdłuż krzesełka około 1000 - 1200 m a wyciąg zasuwał jak szalony...

    no i udało się chyba obrócić z 50 razy i fajnie....

    Piękna pogoda.... pusto...iście sielankowo ( oczywiście do czasu wizyty w knajpie )

    Super widoki... i widok na zielona dolinę..... śniegu masakrycznie mało... wyglądało tak jakby zaczynał się powyżej 2000-2500 m...

    I tyle..

     

    Sumując...

    są zwolennicy Austrii i Włoch..

    jeśli pogoda albo coś innego mnie nie zmusi będę wybierał Włochy...

    Narty to nie tylko 8h na krawędziach dziennie...... to również słońce, kuchnia, otoczenie...i klimat...

    tutaj po prostu odpowiada mi bardziej  Włoska strona narciarstwa...

    w Austrii jest to bardziej przemysł narciarski zorganizowany wg ustalonego porządku....

    z jodłowaniem w tle...

     

    Z pewnością są ośrodki mniejsze... i te chętnie wybadam ( kiedyś byłem w Hinterstroder i mi się podobało )

    Cel jakim były tydzień na nartach został jednak osiągnięty...

    jesteśmy zadowoleni...psychicznie wypoczęci... i ciągle z bananami na gębach...

     

    No i mamy również wstręt do frytek i parówek...

     

     

     

     

    Załączone miniatury

    • 20141212_131710.jpg
    • IMG_20141208_173527.jpg
    • IMG_20141212_160454.jpg
    • IMG_20141212_123520.jpg
    • IMG_20141211_135849.jpg
    • eyeemfiltered1418204948506.jpg
    • IMG_20141209_172318.jpg
    • IMG_20141209_120428.jpg
    • IMG_20141208_172459.jpg
    • IMG_20141208_172428.jpg
    • 2014-12-07 14.17.53.jpg
    • IMG_20141208_1719061.jpg
  11. O, a ja chcę zapytać o wrażenia z użytkowania łapawic. Jestem zmarzlakiem, najszybciej marzną mi "końcówki". Przerabiałam już różne warianty. Moją ostatnią nadzieją były softshellowe z Reusch'a. Wydawały się być takie cieplutkie... Niestety, jakoś zbyt wolno odprowadzają wilgoć.  :(  Po paru intensywnych zjazdach jest gorąco. Nawet łapy rozgrzane.  :)  Jak się podjeżdża gondolką, jeszcze dają radę (zdejmuję),  ale przy długiej jeździe w górę kanapami, mimo osłon, marzną mi paluchy. Jakoś nie wyobrażam sobie rękawiczek z jednym palcem. Ostatnio nosiłam takie w dzieciństwie (czytaj: w zamierzchłych czasach  ;)  )

    Da się jakoś sprytnie w takim czymś zapinać klamry, zakładać kije etc. ? Jakieś cieniutkie w środek ewentualnie? Pół biedy, jak temperatury przyjazne, ale jak przymrozi i przywieje?

    Kupic za 35 usd coś takiego i załatwione...

    http://www.aliexpres...2222439181.html

  12. Blisko...coraz bliżej....

    na placu boju dwa modele....

    na pierwszym miejscu Mach 1 120 Tecnica...leży idealnie z jednym małym wyjątkiem.... ( zaznaczone na zdjęciu )

    Pozostają więc dwie kwestie...

     

    Mogę kupić w sklepie... i przepłacić 400 w stosunku do drugiego sklepu w innym mieście...

    Oczywiście nikt wtedy mi nie zrobi formowania buta wewnętrznego za darmo.

    Z rozmów ze sprzedającymi wynika, iż w tych "piekarnikach" jest temperatura około 70 stopni...

    Sprawdziłem u siebie.... mogę sobie ustawić temperaturę w swoim domowym Siemensie

    spokojnie w zakresie 40-100 stopni z dokładnością do 1 stopnia i włączyć obieg powietrza...

    Tylko czy to zadziała  ???  

     

    Druga sprawa...formowanie formowaniem..... jedyny newralgiczny punkt jest zaznaczony na zdjęciu...

    czy nie jest to miejsce w którym najtrudniej coś zdziałać gdyby coś nie pasowało ?

    czyli lekko sfrezować...odbarczyć ...itd.. ???

    myślę że wszystko jest kwestią 2-3 mm....

     

     

     

     

     

    Załączone miniatury

    • 2014-11-07-19-58-53.png
  13. Cześć

     Pochwale Ci się, że na tej trasie mój syn zbierał szlify jako opiekun grupy. Musiałem opiekować się dziewczynkami a on z resztą młodzieży (takiej od 8 do 12lat) pojechał i miał ich sprowadzić i czekać na dole. Gdy się spotkaliśmy grupa stała jak należy a Kacper zdając mi raport powiedział: "Widziałeś, tak jak zawsze uczyłeś - grupa na postoju z dala od trasy i twarzą do słońca" - miła wtedy niecałe 7 lat.

     

    Wspomnienia ze swoim tez mam stamtąd....Miał 5 lat i podczas jazdy zlał się w gacie ponieważ jak się wytłumaczył : a. chciał żeby było mu cieplej, b "tata no .....narciarze nie sikają pod drzewka - oni je szanują :-)  "   Drugie pół dnia jeździł w gaciach wypchanych papierem toaletowym jako izolacją :-)

     

     

     

     

    Juhuuuu   pamięć nie zawodzi....

    Coś mi się kojarzyło że wjazd to chyba ze 25 minut było  :-)  a wypiąć się pod drodze nie było jak...

    Wjechałem na górę... już z "ugotowanymi" nogami

    Załączone miniatury

    • map.jpg
  14. Cześć Orczyk idzie już wzdłuż czerwonej - wczesniej jest krześliwo jakieś. Właśnie o tą trasę/y mi chodziło mówiąc o zjeździe z najwyzszego punktu, bo szczyt tego orczyka to najwyższy punkt w rejonie a nie wiem nawet czy nie na całym karnecie Fiemme. Swoja droga piekne miejsce. Pozdrowienia

    Popatrzyłem na mapkę i wgłąb wspomnień.. Masz rację... To krzesło jakoś nie utkwiło mi w pamięci... Tylko ta długa jazda orczykiem... Nie wiem zresztą czy około 12lat temu orczyk nie szedł z samego dołu. A kolor trasy ? Na dużej mapie rozwieszonrj w garażu na ścianie tą trasę mam oznaczoną jako czarną od samej góry a na innych czerwoną w orczykowej części - ale to bez znaczenia bo to nie kolor daje frajdę z jazdy :-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...